KAI/mk
Franciszek przestrzegł chrześcijan przed ocenianiem innych jako gorszych, bo "w ten sposób czujemy się lepsi od innych i odsuwamy od siebie wielu, których Bóg chce objąć". - Proszę, abyśmy zawsze włączali: tak w Kościele jak i w społeczeństwie, wciąż naznaczonym wieloma nierównościami i marginalizacją - apelował papież w dzisiejszej homilii wygłoszonej podczas mszy św. kanonizacyjnej.
Franciszek przestrzegł chrześcijan przed ocenianiem innych jako gorszych, bo "w ten sposób czujemy się lepsi od innych i odsuwamy od siebie wielu, których Bóg chce objąć". - Proszę, abyśmy zawsze włączali: tak w Kościele jak i w społeczeństwie, wciąż naznaczonym wieloma nierównościami i marginalizacją - apelował papież w dzisiejszej homilii wygłoszonej podczas mszy św. kanonizacyjnej.
Umiejętność odkrycia tego, co jest najważniejszym duchowym doświadczeniem i być za to wdzięcznym to wielka sztuka.
Umiejętność odkrycia tego, co jest najważniejszym duchowym doświadczeniem i być za to wdzięcznym to wielka sztuka.
„Gdy wchodził do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami». Na ich widok rzekł do nich: «Idźcie, pokażcie się kapłanom». A gdy szli, zostali oczyszczeni” (Łk 17,12-14). Wśród dziesięciu uzdrowionych z trądu był jeden obcokrajowiec, Samarytanin. Ci uważani byli przez Żydów, i z wzajemnością, za wrogów. Czymś, co jednak połączyło tych dziesięciu, była choroba. Dla niej nie ma ani różnic etnicznych, ani podziałów społecznych, a tym bardziej religijnych. Choroba wszystkich traktuje na równi.
„Gdy wchodził do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami». Na ich widok rzekł do nich: «Idźcie, pokażcie się kapłanom». A gdy szli, zostali oczyszczeni” (Łk 17,12-14). Wśród dziesięciu uzdrowionych z trądu był jeden obcokrajowiec, Samarytanin. Ci uważani byli przez Żydów, i z wzajemnością, za wrogów. Czymś, co jednak połączyło tych dziesięciu, była choroba. Dla niej nie ma ani różnic etnicznych, ani podziałów społecznych, a tym bardziej religijnych. Choroba wszystkich traktuje na równi.
"Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu?" (Łk 17, 11 -19) No właśnie, gdzie oni się podziali? "Obcy" - Samarytanin przyszedł i podziękował. I to jak? W podskokach i z głośnym wołaniem. Całe jego ciało, dotychczas obrzydliwe i gnijące, stało się jedną wielką modlitwą. A "swoi" - Żydzi, się nie pofatygowali. Poszli dalej swoją drogą. Dlaczego? Sam Jezus się dziwi i pyta, czemu tylko jeden wrócił, a co dopiero ja.
"Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu?" (Łk 17, 11 -19) No właśnie, gdzie oni się podziali? "Obcy" - Samarytanin przyszedł i podziękował. I to jak? W podskokach i z głośnym wołaniem. Całe jego ciało, dotychczas obrzydliwe i gnijące, stało się jedną wielką modlitwą. A "swoi" - Żydzi, się nie pofatygowali. Poszli dalej swoją drogą. Dlaczego? Sam Jezus się dziwi i pyta, czemu tylko jeden wrócił, a co dopiero ja.