Bóg jest matką? To pełna mocy, stara metafora
Czy wyobrażaliście sobie Boga jako kobietę? Pismo Święte oferuje takie obrazy, o których mogliście nie mieć pojęcia.
Czemu Kościół boi się gender i czy Bóg ma płeć? „Nie mamy tego obrazu Boga, bo skupiliśmy się na pasterzu”. Jakich obrazów Boga nam brakuje i jak mówimy o Bogu? Posłuchaj:
WSZYSTKIE CZĘŚCI CYKLU DOSTĘPNE SĄ TUTAJ: #KościółKobiet2020
Przeczytaj fragment "Kościoła kobiet":
Postulat inkluzywnego języka, czyli takiego, który włączy też formy żeńskie na określenie zgromadzonych wiernych, ale też Boga, to jeden z wielkich feministycznych tematów, który nie ominął też feminizmu chrześcijańskiego. (…)
Z jednej strony trzeba zachować tradycję tam, gdzie jest ona konieczna, z drugiej można próbować urozmaicać ten język innymi obrazami Boga obecnymi w Biblii oraz rozważnym użyciem męskich i żeńskich zaimków. To drugie rozwiązanie, głębsze i chyba trudniejsze, to język mówienia o Bogu, jakiego staramy się używać w teologii, ale też w liturgii i własnej modlitwie. Ciekawe, że tradycyjny obraz Maryi zdaje się uzupełniać i rekompensować brak kobiecości i pewną srogość obrazu Boga. To Maryja jest bliska ludziom, matczyna, ciepła. Miłosierna, podczas gdy Bóg jawi się jako sprawiedliwy i srogi. Ale przecież na kartach Biblii to Bóg jest matką, która tuli…
Doskonale pamiętam, gdy jako studentka pierwszego roku teologii przeczytałam przetłumaczony przez starszego kolegę fragment książki Elizabeth Johnson o obrazie Boga jako kobiety, która jest w ciąży. Bóg jako matka, który/która nosi w swoim łonie całe stworzenie. Można tak myśleć i pisać! Dopiero parę lat później udało mi się zdobyć wyświechtany egzemplarz She Who Is (Ta, która jest), książki, w której Johnson pisze właśnie o kobiecych obrazach Boga. Gdy pytam teraz tę autorkę, czy po ponad dwudziestu latach od wydania tej najczęściej tłumaczonej z jej książek nastąpiła jakaś zmiana w sposobie mówienia o Bogu, podsumowuje krótko: „W liturgii nie zmieniło się nic; na uczelniach słowo «On» na określenie Boga jest używane z odrobinę większym wahaniem; a co się dzieje w prywatnej religijności, na ile ludzie modlą się do Boga, używając form żeńskich czy innych symboli i imion – tego nie umiem ocenić”.
Język może karmić religijność, ale gdy przestaje znaczyć, odsyłać tam, gdzie powinien, może też ją osłabiać (…). Ale czy to naprawdę ma znaczenie, jakich metafor używamy, mówiąc o Bogu, i że większość z nich jest męska? „To, jak mówimy o Bogu, jest bardzo ważne – stwierdza stanowczo Johnson. – Użyłam kiedyś sformułowania, które było wielokrotnie cytowane, że «symbol Boga działa». Jeśli Bóg jest zawsze obrazowany jako mężczyzna, to z czasem Bóg w powszechnym rozumieniu staje się męski, a mężczyźni uzyskują przywileje w społeczeństwie i Kościele. Jeśli więc masz inną wizję Królestwa Bożego, to zmiana obrazu Boga jest częścią zmian, które muszą się dokonać. Pisząc She Who Is, odkryłam, ile kobiecych obrazów Boga można znaleźć w Biblii, a niedawno zwróciłam też uwagę na obrazy kosmiczne i zwierzęce, takie jak na przykład niedźwiedzica… Uwielbiam je! Nazywać Boga ojcem to takie samo obrazowanie jak nazywanie Boga niedźwiedzicą!” „Zaraz ktoś jednak powie, że Jezus nazywał Boga ojcem, więc słusznie przyznajemy temu obrazowi priorytet” – zauważam, wciąż oczarowana obrazem Boga niedźwiedzicy. „Zgoda – przytakuje siostra profesorka Johnson – ale nazywał Go również na wiele innych sposobów. Pamiętasz przypowieść o kobiecie szukającej drachmy, która pojawia się zaraz po figurze dobrego pasterza? Zauważ, jak mocno jest w ikonografii obecny dobry pasterz, a gdzie jest ta kobieta. Moja odpowiedź jest prosta: patriarchalna tradycja nie zauważyła tego obrazu, zupełnie go pominęła. Kiedyś, gdy uczyłam w Meksyku, pewna kobieta powiedziała mi: «Każda biedna kobieta, która zgubi swoje pesos, przewróci dom do góry nogami, żeby je znaleźć i kupić dzieciom tortille». To jest pełna mocy, zapomniana metafora”.
Fragment pochodzi z książki "Kościół kobiet" wydanej przez wydawnictwo WAM.
Skomentuj artykuł