Brat Marek: chyba trochę za łatwo i za często posługiwano się określeniem „wola Boża”

fot. al. Łukasz Kowalski
Brat Marek z Taizé / Piotr Żyłka

Bóg faktycznie ma względem nas jeden jedyny projekt, który niestrudzenie realizuje. Jest to projekt miłości i pełni życia dla każdego człowieka - mówi brat Marek z Taizé i odpowiada na pytanie, co się dzieje, kiedy mówimy Bogu „NIE”.

Piotr Żyłka: „Nie ma nic bardziej odpowiedzialnego niż modlitwa”. To są słowa brata Rogera. Jak brat je rozumie?

DEON.PL POLECA

Brat Marek: Pamiętam dobrze te słowa. One dają trochę popalić. Jest w nich pewien paradoks. Możemy mieć niekiedy poczucie, że modlitwa jest stratą czasu, bo przecież można by zamiast niej coś zrobić, komuś pomóc, coś naprawić, zmienić. Takie myślenie to pułapka. To nie powinien być wybór albo-albo. Dla brata Rogera nigdy nie było sprzeczności między działaniem a modlitwą. Wyrażał to dobrze pewnymi skrótami myślowymi. Na przykład jeden z jego dzienników nosił tytuł „Walka i kontemplacja”.

Dla niego modlitwa i odpowiedzialność za świat to były dwa skrzydła, na których powinno opierać się życie każdego chrześcijanina. I to musi być konkret. W jego wypadku najpierw była to nasza wioska, mieszkańcy, których tu spotkał, szczególnie ci najbiedniejsi i najbardziej potrzebujący wsparcia. A później to się poszerzało – na wspólnotę, na młodych, którzy tu zaczęli przyjeżdżać, na imigrantów. Zaangażowanie i troskę o świat widać praktycznie na każdym etapie i w każdym obszarze jego działania. Jednocześnie od pierwszej chwili, gdy brat Roger osiedlił się w Taizé, wszystko było zanurzone w modlitwie.

Gdy był jeszcze tutaj zupełnie sam, zaraz sobie urządził oratorium i sam się w nim modlił. Początkowo niechętnie zgadzał się, żeby ktoś do niego dołączał, szczególnie uchodźcy, którym tu pomagał, bo nie chciał, żeby to było robione z wdzięczności. Zawsze szanował wolność drugiego człowieka i chciał, żeby poszukiwanie Boga było wynikiem osobistej, w żaden sposób nienarzuconej decyzji.

Dlaczego modlitwa jest tak ważna? Czemu nie wystarczy działanie, robienie dobra?

Wynika to z samego serca Ewangelii. Tam jest zachęta, żeby najpierw, zanim zaczniemy cokolwiek robić, spotkać się z Tym, który przychodzi, by skierować nasze kroki na drogę pokoju. Te słowa z Pieśni Zachariasza chrześcijanie przypominają sobie codziennie w porannej modlitwie. Pan przychodzi nawiedzić swój lud, Słońce z wysoka przychodzi oświecić nasze drogi, ciemności i zagubienia, aby skierować nasze kroki przez miłosierdzie i przebaczenie na drogę pokoju. A drogi pokoju wiodą zawsze do ludzi, do sytuacji, w których trzeba ten pokój budować. Najpierw modlitwa – spotkanie z Panem – a w niej On najpierw poszerza nasze serca, umacnia i zaraz posyła nas do świata. W życiu i myśli brata Rogera zawsze walka i kontemplacja występowały razem.

Nasz założyciel często przypominał ewangeliczną prawdę mówiącą, że to Bóg pierwszy przychodzi do nas, że On pierwszy nas umiłował, nie my Go wybraliśmy, tylko On nas. A to znaczy, że w walce nie jesteśmy sami, nie muszę sam zmieniać świata, lecz jest Ktoś, kto mnie do tego zaprasza i chce mi w tym pomóc.

Dlatego zanim zacznę działać, mogę się zatrzymać i zwrócić do Tego, który pierwszy przychodzi i ma dla nas plan pokoju, a nie zguby. Modlitwa jest ważna, bo dzięki niej mamy szansę poznać ten Boży plan; w tradycyjnym, religijnym języku mówiło się „wolę Bożą”. Brat Roger mówił raczej o woli Bożej miłości. Chyba trochę za łatwo i za często posługiwano się określeniem „wola Boża”…

…którą trzeba zaakceptować, pokornie wypełniać. Jakbyśmy byli pionkami, które nie mają nic do gadania, są tylko od wypełniania rozkazów.

A Bóg faktycznie ma względem nas jeden jedyny projekt, który niestrudzenie realizuje. Jest to projekt miłości i pełni życia dla każdego człowieka. Cierpliwie stara się każdemu pomóc iść drogą miłości prowadzącą do pełni życia. I się nie obraża. Kiedy nam coś proponuje, ale my Mu mówimy „nie”, nie odwraca się od nas na pięcie. Gdyby tak działał, historia zbawienia powinna się skończyć na grzechu Adama i Ewy.

A On przecież zesłał na świat swojego Syna, żeby torował nam drogi miłości. Wiara w takiego Boga wpływa na naszą modlitwę. Wizja Boga, który przychodzi, żeby człowiekowi grozić, rozliczać go i karać, może nas paraliżować wewnętrznie.

Jeśli natomiast widzimy Boga przychodzącego w Chrystusie, który sam inicjuje w nas realizację swego planu miłości, który chce wypełnić nasze serca pokojem… wtedy modlitwa jest czymś pięknym, za czym tęsknimy i co nas zmienia, sprawia, że stajemy się wrażliwszymi ludźmi.

***

Czym jest Taizé?

Brat Marek jest księdzem, pierwszym Polakiem, który został bratem w Taizé. W filmie mierzy się z bardzo osobistymi pytaniami. Możemy też zobaczyć jego życie we wspólnocie od strony, która na co dzień jest dostępna dla nielicznych.

Spotkaj Boga w ciszy i prostocie

Mała, burgundzka wioska. Skromne zabudowania. Cisza. Spokój. Kontemplacja i modlitwa. To właśnie tu, od ponad siedemdziesięciu lat, przyjeżdżają tysiące młodych ludzi. Czego szukają? Co pragną zmienić? Dlaczego, nawet po latach, wracają w to wyjątkowe miejsce?

Ta książka jest opowieścią o fenomenie Taizé. Osobistą rozmową z bratem Markiem, z którym spotkanie stało się przełomem w życiu wielu ludzi. To także historia wielkiej miłości do Boga. Czułości i gościnności. Nadziei i szansie dla każdego z nas, by w czasach nieustannego zagonienia, kryzysu wiary i wartości, znaleźć pokój serca i zmienić swoje życie.

Więcej w książce "Bóg. Cisza. Prostota. Brat Marek z Taizé w rozmowie z Piotrem Żyłką".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Brat Marek: chyba trochę za łatwo i za często posługiwano się określeniem „wola Boża”
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.