Czy bita żona może odejść od męża?

(fot. 55Laney69 / flickr.com)

Czy bita żona może odejść od męża? Co z przysięgą małżeńską?

Ks. Jacek Stryczek - duszpasterz akademicki, duszpasterz ludzi biznesu, pomysłodawca, współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia WIOSNA, znany z nowatorskich (w tym multimedialnych) kazań, PR-owiec, promotor społecznej odpowiedzialności biznesu.

Kup kubek i wesprzyj DEON.pl & projekt faceBóg:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy bita żona może odejść od męża?
Komentarze (50)
F
F
24 lipca 2014, 15:27
To pytanie w tytule to szczyty arogancji! Facet, który bije kobietę jest zwierzęciem a nie mężem. Kobieta nie jest od poświęcania się i ma prawo do szczęścia. Szanowni kościelni dostojnicy ustanawiający prawa dla (za) kobiety powinni to wreszcie przyjąć do wiadomosci.
M
Maria
24 lipca 2014, 13:21
http://www.rozaniec.eu/index.php?m=Rosary&a=ShowRosarySectionArticle&rsa_id=1027
M
Magdalena
24 lipca 2014, 09:08
Bita żona musi odejść, właśnie ze względu na 1-wsze przykazanie…bo w życiu nie można stawiać nikogo nad Boga, męża również…tylko Bóg życie daje i ma prawo nam je odebrać…
M
Marzena
24 lipca 2014, 10:50
Zgadzam się z Magdaleną... odejśc mówiąc kocham cię mężu ale nie pozwalam się krzywdzić... jeśli zrozumiesz kim jest żona, czym jest małżeństwo to jest szansa że jeszcze kiedyś będziemy mogli być razem... taka postawa powoduje że krzywdziciel ma szansę się nawrócić... popracować nad sobą na terapii dla sprawców przemocy czy jeszcze innej... żona jednak nie jest zwoniona zprzysięgi tylko dlatego że mąż jest sprawcą przemocy... Przysięga była na dobr i na złe ... w przysiędze nie mówimy że będziemy wierni do póki nie będziemy krzywdzeni... to jest przysięga wierności do końca... i chociaż sama jej się uczę to prawda jest prawdą... nie ma półprawdy...
M
Magdalena
24 lipca 2014, 14:04
…a także w przysiędze sakramentalnej nie liczymy na swoje siły ale na Boga…, a Pan Bóg ma swoje sposoby postępowania z człowiekiem…I o ile kobiety mają tendencje do utopijnego nawracania zła a nie człowieka, utopijnego bo zło jest złem z wyboru i wybór ten jest nieodwołalny, to Bóg pragnie nawracać każdego człowieka, również ofiarę… a sakrament ma wspomagać człowieka we wzroście duchowym, a nie niewolić go…To znaczy jeśli ofiara uznałaby, że sakrament małżeński jest ważniejszy niż wola i miłosierdzie Boże, to znaczy, że i ona wymaga nawrócenia…
M
Marzena
24 lipca 2014, 16:26
Pięknie Magdalena... aż się dusza raduje jak czytam taką wypowiedź... właśnie pracuję z rodzinami gdzie jest przemoc... i jak pisałam wcześniej znam ten problem od srodka... sama musialam przyjrzeć się sobie dlaczego pozwalałam się krzywdzić... teraz pracuję ze sprawcami i ofiarami i staram sie pomóc pokazując mozliwości zmiany sytuacji... a nie związku małżeńskiego... czasami jest tak, że powinni się rozstać bo za dużo emocji czy zaburzenia aby pracować jednocześnie razem... ale to rozstanie ma im służyć... chwilowo powinni pracować na odleglość... oczywiscie to byłoby idealnie gdyby tak większość myślała... zdaję sobie sprawę że to jest trudne... ale nie chcemy chyba latwych rozwiązań tylko dobrych... Bożych... Jesteśmy na katolickim forum więc mam nadzieję, że zdajemy sobie sprawę i mówimy w tym momencie cały czas o sytuacji w małżeństwie sakramentalnym...
E
ewa
24 lipca 2014, 22:05
jakieś namiary? podoba mi się takie podejście do tego trudnego tematu...
M
Magdalena
25 lipca 2014, 11:14
…i nawet nie należy nazywać tego chwilowym rozstaniem, bo to jest nadal karmienie zła, tyle, że na odległość…bo złu nie składa się obietnic, złu się nie wierzy, ze złem się nie dyskutuje…ze złem się walczy…nie samemu…Jeśli przytulimy się do Jezusa i będziemy Jemu posłuszne…a wtedy to On będzie walczył w nas i za nas.
Z
Zofia
23 lipca 2014, 23:55
ja otrzymalam rozwod koscielny , uniewaznienie.nie bylam bita ,ale powiedzmy ze psychicznie tez mozna ostro zranic.O ie nie ma dzieci to mozna wystapic o uniewaznienie.beda potrzebne zeznania swiadkow.moja sprawa trwala chyba z 5 lat. Trzeba udowodnic osoba nie wywiazuje sie obowiazkow wobec wspolmakzonka, religii , kosciola ,etc
A
anonim
24 lipca 2014, 07:01
Wypisujesz bzdury. Bo najzwyczajniej NIE MA  czegoś takiego jak unieważnienie małżeństwa, a brak dzieci nie ma żadnego znaczenia. A skoro oznajmiasz że dostałaś UNIEWAŻNIENIE małżeństwa to śmiem twierdzić, że świadomie podajesz nieprawdę, a więc zwyczajnie kłamiesz.
C
coeur-de-lion
24 lipca 2014, 20:59
powód może nie tkwić nawet w osobach "rzekomych" małżonków, tylko gdzie indziej, nie musi więc być zadnej przemocy w związku; brak dzieci nie ma znaczenia, choć brak dzieci może świadczyć o tym, że coś jest nie tak - może podświadomie czuje się, że z tą osobą nie powinno się/nie pragnie się mieć dziecka - zwłaszcza podświadomość kobiety może tak działać....
B
Beata
23 lipca 2014, 20:54
Mój mąż został skazany za znęcanie się nade mną , złożyłam oczywiście pozew  o  rozwód.. i mimo to, ksiądz uznał że w oczach Boga wciąż mam męża i nie mogę się z nikim wiązać. Uważam że postąpiłam słusznie , ale samotność  jest straszna ..
C
Coeur-de-Lion
23 lipca 2014, 21:09
porozmawiaj w kurii o swoim przypadku - zawsze warto sprawdzić, może Twoje małżeństwo jest nieważnie zawarte, trzeba dokładnie przeanalizowac wszystkie szczegóły, żeby to stwierdzić
UB
ufaj Bogu
24 lipca 2014, 00:06
...dopowiem: i nie zrażaj się pierwszym "nie"
W
woj-woj
24 lipca 2014, 14:39
Taka sytuacja jaką opisała pani Beata, czyli z jednej strony niemożność życia z mężem a jednocześnie niemożność przestania bycia jego żoną obrazuje dla mnie inną trudność katolickiej wizji małżeństwa (o pierwszej wspomniałem juz w jednym poście poniżej). Trudność ta wyraża się w pytaniu: co - jakie dobro - oferuje człowiekowi absolutna nierozerowalność małżeństwa? Ja tam tego dobra nie dostrzegam. To właśnie ona powoduje, że takie osoby, jak p. Beata (ciężko skrzywdzone przez małozonków) są krzywodzone dodatkowo, bo muszą żyć w całkowitej samotności, nawet popatrzeć na (np.) kolegę z pracy im nie wolno...
G
gość
23 lipca 2014, 18:33
Nie bardzo rozumiem jak można bić żonę, współmałżonkę, bardziej uwierzę że to są dziwaczne upodobania seksualne (zakładając że osoby są normalne bo nienormalna to powód do unieważnienia).
A
anonim
23 lipca 2014, 19:18
Bzdury wypisujesz. Nie ma możliwości unieważnienia ważnie zawartego małżeństwa. Nawet gdy jedna z osób jest chora psychicznie.
M
mąż
24 lipca 2014, 00:08
i tak, i nie: można stwierdzić nieważność, gdy jedna z osób była chora psychicznie i to ukrywała a bicie współmałżonka to zdecydowanie jest wyraz choroby psychicznej
A
anonim
24 lipca 2014, 06:57
i tak, i nie: można stwierdzić nieważność, gdy jedna z osób była chora psychicznie i to ukrywała --- Jednoznacznie: nie. Tyle że Ty piszesz o czym innym, o stwierdzeniu nieważności, a nie o unieważnieniu. Jeżeli jedna z osób w chwili zawierania małżeństwa była chora psychicznie i to ukrywała, to małżeństwo było zawierane nieważnie. Nie były spełnione warunki zawarcia małżeństwa więc próba zawarcia małżeństwa była nieskuteczna, małżeństwo niezaistniało. I jeżeli udowodni się że w chwili zawierania małżeństwa jedna z osób była chora psychicznie i to ukrywała, to wydane zostaje orzeczenie o nieważności małżeństwa (= że nigdy ono nie zaistniało). Jeśli jednak małżeństwo było ważnie zawarte to nie ma mozliwości jego unieważnienia. Nawet jeśli w trakcie małżeństwa u jednego z małżonków ujawniła się choroba psychiczna.
DA
drugi anonim
24 lipca 2014, 15:42
masz problem z komunikacją z ludźmi, nawet wtedy, gdy mówią to samo, co ty, to zły objaw
P
prawo
23 lipca 2014, 17:49
KAŻDA KOBIETA MA PRAWO ODEJŚĆ!!!!! I ułożyć sobie życie od nowa, jeśli ma taką ochotę. Nie wyobrażam sobie życia z jakimś idiotą, po prostu szkoda życia. Jeśli któraś kobieta chce być męczennicą, to jej sprawa ale nie wciskajcie tego każdej kobiecie. O rodzinie może się wypowiadać osoba, która w niej żyje, bo tylko wtedy jest wiarygodna.
T
tak
24 lipca 2014, 10:37
Ciągle ta sama  śpiewka pod tytułem : "ja mam prawo do.... tego, tamtego " Ciagle ja i ja . Któż Ci to prawo dał? Mówisz tak jakby Bóg w ogóle nie istniał.
M
Marzena
23 lipca 2014, 16:31
Odchodząc miałam na myśli obronę poprzez separację włącznie jeśli jest taka konieczność... nie miałam na myśli jednak rozwodu... nic nie zwalnia z przysięgi małżeńskiej...
M
Marzena
23 lipca 2014, 16:04
Oczywiście że może... a nawet powinna się bronić... nie wolno pozwalać się krzywdzić... szkoda, że tak źle pojmowane są słowa przysięgi... to że ślubuje się mężowi wierność do końca życia ne daje mu prawa żeby krzywdził... Przez 10 lat doświadczałam zachowań przemocowych ze strony męża... mamy czwórkę dzieci... bardzo żałuję że trwało to tak długo... Dzisiaj od 11 lat jestem we Wspólnocie Trudnych Małżeństw SYCHAR... Bardzo dziękuję Bogu, że postawił mi na drodzę tą Wspólnotę której celem jest ratowanie małżeństw sakramentalnych które przeżywają kryzys... We Wspólnocie są małżeństwa które po wielu latach, po rozwodzie, z doświadczeniem przemocy i różnego rodzaju uzależnień doznały uzdrowienia... oczywiście potrzebna była ich wola, wiara że Bóg im pomoże i konkretna praca... dla Boga bowiem nie ma rzeczy niemożliwych...
M
Maria
23 lipca 2014, 15:23
Nikomu nie mówię to ci wolno, tamtego nie wolno. Każdy sam decyduje. Jednak powtarzam: "Ślub jest ważny przez całe życie, ponieważ inaczej nie byłby ślubem. Małżeństwo jest nierozerwalnością, inaczej nie byłoby małżeństwem." Kolejny związek w życiu nazywać można małżeństwem ale nie jest małżeństwem. Ileż zna się par, które nie zgłosiły się ani do kościelnego urzędu ani innego, pozostały wspólnie w mieszkaniu, ze sobą. Nie twierdzą, że są małżenstwem. Mało tego, upierają się przy tym, ze nigdy nim nie będą. chociaż będą być może do końca życia ze sobą.
W
woj-woj
23 lipca 2014, 13:42
Pojawia się tu jeden z najtrudnieszych elementów katolickiej wizji małżeństwa...bita żona może wystąpić do biskupa o separację, ten przyzna ją bez wahania. Z tym, że owa kobieta jest nadal żoną i wszystkie jej zobowiązania wobez męża wciąż trwają. Na żadnego innego mężczyznę nie może nawet spojrzeć...nawet pożądać może tylko męża, nikogo innego. Tylko, że to ponad ludzkie możliwości - bo czy można pożadąć kogoś, kto wcześniej - zapewne wiele razy - pobił, poniżał, znecał się?
R
Rafalos
23 lipca 2014, 14:44
Masz rację ludzkie możliwości są mocno ograniczone, jednak dla Boga nie ma rzeczy nie możliwych. Słowa z dzisiejszej ewangelii: "Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni" J 15, 7. Zachęcam do modlitwy...
R
Rafalos
23 lipca 2014, 14:47
niemożliwych :)
S
Siwy
23 lipca 2014, 15:02
Przysięga małżeńska dotyczy obojga - jeśli więc ktoś ją łamię, to wydaje się być nieważna również dla drugiej osoby prawda? :)
A
anonim
23 lipca 2014, 15:27
To nie jest łatwe, ale to nie jest ponad ludzkie możliwości. Z tym że jeśli wyobrażasz sobie, że człowiek ma to zrobić tak sam z siebie, własnymi siłami, bez Bożej pomocy, to rzeczywiście jest to ponad takie ludzkie możliwości.
A
anonim
23 lipca 2014, 17:39
Masz rację, że WYDAJE się być nieważna... Ale tak na poważnie, to robisz zasadniczy błąd mówiąc tak jakby to była jedna, zespołowa/zbiorowa przysięga/zobowiązanie. A przecież są to dwie różne przysięgi składane osobno i niezależnie przez dwie różne osoby. I nie widzę żadnego uzależnienia jednej przysięgi od drugiej. Przecież ślubuje się: "miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci" bez jakichkolwiek warunków, nie ma mowy np. o tym, że dopóki mnie nie zostawisz. Kolejny Twój błąd to mowa że przysięga miałaby stać się nieważna. Bo mylisz nieważność z unieważnieniem. Nieważna przysięga nie jest wiążąca, ale ważna przysięga jest niemożliwa do unieważnienia (tak jak i chrzest nie może być anulowany).
T
tak
24 lipca 2014, 10:40
Nie ma przykazania: "Pożądaj męża swego" . Albo nie znasz przykazań, albo tak sobie ustawiasz problem aby siebie rozgrzeszyć. Problem w tym, że ostatecznie nie Ty rozgrzeszasz.
T
tak
24 lipca 2014, 10:43
Nieprawda. Bóg nie mówi: "jeżeli Ciebie uderzą Ty uderz, jeżeli Ciebie okradną TY okradnij innych"
W
woj-woj
24 lipca 2014, 13:51
Rozumiem, że skoro nie ma takiego przykazania to w udanym małżeńtwie można siebie nie pożądać?
O
O.
23 lipca 2014, 12:50
Wiadomo. Współmałżonek (mąż albo żona, żeby było jasne) może upijać się w kółko, wyzywać, bić, robić awantury, krzywdzić współmałżonka i dzieci, a jedyne co nam zostaje, to ucieczka i samotność do końca życia "bo ślub". To jest przecież genialne... mąż może zakatować Wasze dziecko, ale nadal przecież jesteście małżeństwem, nie masz prawa ułożyć sobie życia z kimś, BO ŚLUB. Pomimo tego, że druga strona jest potworem. Ktoś łamie swoją przysięgę od a do z, popełnia zbrodnie, niszczy współmałżonka, niewinne dzieci, ale nadal trzeba być małżeństwem, na wieki wieków. Chyba, że zwyrodnialec umrze wcześniej, to wtedy nadchodzi upragniona wolność.  Czy komuś nie wydaje się to chore?
M
MM
23 lipca 2014, 13:27
Tym, którzy rozumieją co znaczą słowa przysięgi małżeńskiej nie wydaje się to chore.
M
MM
23 lipca 2014, 13:38
Mam ten sam nick, chyba trzeba zmieić :) pozdrawiam serdecznie Ale zgadzam się z tym co napisane :)
lucy
23 lipca 2014, 23:57
Każdy ma prawo siebie chronić i grzechem byłoby zgdzanie sie na niszczenie siebie i i dzieci.I w takich sytuacjach najlepszym rozwiązaniem jest separacja, każdy mądry ksiądz to podpowie.
O
O.
23 lipca 2014, 23:57
A czy oboje państwo MM byli kiedyś w takiej sytuacji?
M
MJM
24 lipca 2014, 01:06
Jeśli jest przemoc fizyczna w domu, bicie dzieci itd. to nikt przecież nie każe z taką osobą mieszkać. Być może jak taki mąż pobędzie trochę sam to coś zrozumie. Jednak takie zachowanie współmałżonka nie jest pretekst do wiązania się z kimś innym.
T
tak
24 lipca 2014, 10:47
To nie ma znaczenia, czy byli czy nie boto  nie ludzie ustalili ten porządek tylko Bóg. A On zawsze ma rację.
T
tak
24 lipca 2014, 10:50
Znam osobiście kobietę, bardzo wierzącą, która żyła w separacji przez kilkadziesiąt lat, miała dziecko,  i nigdy nie rozwiodła się, ani nie wzięła ślubu cywilnego.
chyba, że cud
23 lipca 2014, 12:26
jeśli to psychopata to nie jest do uleczenia, zmiany w jego mózgu nieodwracalne, zniszczy fizycznie, psychicznie, jak mu się sprzeciwić do będzie mścił się do upadłego, albo próbował wzbudzić litość nad sobą kłamiąc, manipulując itp. jeden psychiatra, który leczył psychopatę, zrezygnowany powiedział; psychopata, aby się zmienił ,musi w.....ać cały swój mózg.
M
Maria
23 lipca 2014, 11:47
Ślub jest ważny przez całe życie, ponieważ inaczej nie byłby ślubem. Małżeństwo jest nierozerwalnością, inaczej nie byłoby małżeństwem. Oczywiście nie jest to stwarzanie wygodnej sytuacji dla oszustów, pasożytów, zdrajców, stosujących przemoc prześladowców." Ktoś tu pisze: Ślub jest ważny kiedy obydwie strony dotrzymują swoich przyżeczeń. Ale cóż wykładnia KK jest jaka jest."  Drugi biegun tej pretensji to taki: "Ślub jest ważny mimo że mąż mnie gnoi, poniza, bije, także znęca się nad dziećmi. Nie odejdę od niego, bo mam z nim ślub. nie skorzystam z separacji." Osobiście uważam, że separacja nawet w wymiarze psychicznym, emocjonalnym, jest wiele razy konieczna do zastosowania w życiu małżeńskim. Nie można się z drugim dogadać, porozumieć, współpracować, to co? Wiecznie stękać, albo kłócić się? Ale co, odrazu dawać sobie prawo do kolejnego związku z jakimś mężczyzną? To nic innego tylko dalsze bazowanie na drugim człowieku nie na sobie, nie na Bogu.
M
Milik
23 lipca 2014, 14:38
Żeby zbyt się nie rozpisywać , zapraszam na : http://stark.blog.onet.pl/
P
polka1
23 lipca 2014, 21:32
Jeżeli bierzemy ślub kościelny to chyba jestesmy świadomi  co to znaczy. życie jest po to aby zasłużyć na Niebo . Jeżeli  nie chcę dźwigać swego krzyża to jaka jest moja wiara i czym jest przysięga przed samym Stwórcą? Im więcej wycierpię z Chrystusem tym lepiej dla mnie . Zawsze z Chrystusem i wszystko wytrzymam. Wszystkim  kobietom utrudzonym , umęczonym , poniżanym życzę wytrwałości w Bogu i z Bogiem. Na końcu wędrówki będzie tylko Miłość. Warto pomęczyć się przysłowiowe 5 min. dla wiecznośći.
lucy
23 lipca 2014, 23:54
Bzdura
MR
Maciej Roszkowski
23 lipca 2014, 11:44
Przemoc rujnuje nie tylko małżeństwolecz także osobowośc osoby maltretownej. Na jej odejście patrzmy jak na próbę ratunku przed nieodwracalnymi szkodami
DK
Dariusz Kot
23 lipca 2014, 11:44
Dlaczego malzenstwo nadal jest wazne, mimo ze jedna ze stron lamie umowe malzenska do tego stopnia, ze zagraza zdrowiu, czasem zyciu drugiej? Ksiadz powiada: bo malzonkowie wzieli na siebie ryzyko, ze to drugie stanie sie gorsze. W ten sposob umowa malzenska przypomina mi slynny "drobny druczek" na roznych cwaniackich umowach w biznesie. Drobnym druczkiem napisane jest, aby uszlo uwadze skladajacego podpis pod umowa: "bedziesz nadal moim mezem, nawet jesli zaczniesz sie znecac i zagrazac mi i dzieciom". Jakos nie pamietam, zeby byla to czesc slubowania malzenskiego? Nie, nie - w slubowaniu wszystko jest slicznie i ladnie, uzywa sie delikatnych ogolnikow i abstrakcji...  Moja opinia? Przy tak drastycznych koscielnych warunkach FAKTYCZNEJ umowy malzenskiej, tzn. z uwglednieniem drobnego druczku -  okres sprawdzenia sie nawzajem (tzw. zycie ze soba przed slubem) powinien byc nie tylko nie zakazywany, ale wrecz nakazywany i co najmniej piecioletni. Ale to byloby "niemoralne", prawda? A "drobny druczek" niemoralny nie jest (wedlug Kosciola), chociaz rodziny z przemoca to pulapka psychologiczna i ekonomiczna, z jakiej bardzo trudno sie kobietom wydobyc, czasami smiertelna pulapka. Dla Kosciola - to nadal "malzenstwo", bo szydlo wyszlo z worka "pozniej", a nie "wczesniej". Jesli z takimi "argumentami" robicie ten Wasz sobor o rodzinie....czarno to widze.
M
Milik
23 lipca 2014, 11:15
Ślub jest ważny kiedy obydwie strony dotrzymują swoich przyżeczeń. Ale cóż wykładnia KK jest jaka jest.