2 powody, dla których nie ma dziś tylu cudów

(fot. shutterstock.com)
Fabrice Hadjadj

Czy nie mogłeś sprawić, by wiarygodny świadek Słowa przy każdym otwarciu ust zionął ogniem lub wyciągał z gardła szczerozłoty miecz?

"Dlaczego śpisz, Panie? (...) Dlaczego ukrywasz Two­je oblicze? Zapominasz o nędzy i ucisku naszym?" (Ps 44,24-25). Dlaczego nie mówisz bezpośrednio do swych stworzeń? Dlaczego to my, komiczni i nędzni, mamy imo Tobie opowiadać? Czy nie mogłeś wszczepić każdemu człowiekowi do ucha takiej słuchawki z zestawem Twoich podpowiedzi, gotowych do wykorzystania przy każdej okazji? Czy nie mogłeś sprawić, by wiarygodny świa­dek Słowa przy każdym otwarciu ust zionął ogniem lub wyciągał z gardła szczerozłoty miecz?

DEON.PL POLECA

 

 

Nie byłoby lepiej, gdyby rzesze widzialnych aniołów otaczały Twe ołtarze, za każdym razem gdy odprawiana jest msza? Zamiast tego jest tylko mały okruch chleba i my sami, równie bladzi, mali i łamliwi jak ta biała hostia! Przecież to musi prowa­dzić do nieporozumień! Czy ten okruch chleba może być równie boski jak podwójny cheeseburger?

Co by się jednak stało, gdybyśmy zaczęli zmieniać hostię w piętrowego hamburgera, robili z mszy wielki fascynujący spektakl, przybierali ton ludzi podążających za modą, przekształcając się z głosicieli słowa Bożego w copywriterów? Zniewalalibyśmy, zamiast uwalniać. Hipnotyzowalibyśmy, zamiast doprowadzać do prze­budzenia. Zdobywalibyśmy nie braci, lecz klientów, nie Twoich synów, lecz kolejnych prenumeratorów.

Załóżmy, że za każdym razem, gdy głosimy Twoje słowo, dzieją się wokół nas nadzwyczajne rzeczy. Ewan­gelizator, dajmy na to, lewituje, z jego ust wydobywają się płomienie, z oczu wychodzą promienie światła, a spod pach unosi się różany zapach... Panie, Ty wiesz, że byłoby to dwuznaczne.

1) Po pierwsze dlatego, że taka wiara po­gardzałaby Twym stworzeniem, przeciwstawiając się zwy­kłemu tokowi spraw i rzeczy, który jest zgodny z Twoją wolą, i skupiona byłaby na rywalizowaniu w konkursie na najlepsze efekty specjalne. Nie docenialibyśmy starań i potu człowieka głoszącego Ewangelię, uganialibyśmy się za magicznymi aureolami i za odurzającymi zapacha­mi. Zwracanie się do Ciebie, Panie, w ten spektakularny sposób byłoby odwróceniem się od kwiatu polnego, od makaronu z sosem pomidorowym, od starszej pani, która mieszka pod nami... Byłoby w końcu odrzuceniem pro­stoty istnienia, podczas gdy Ty jesteś samą prostotą, oraz ogłuchnięciem na Twoje słowo, które hojnie ofiarujesz poprzez każdą rzecz.

DEON.PL POLECA


2) Następna dwuznaczność powstałaby, gdyż ludzie przychodziliby do Ciebie nie z miłości, lecz urzeczeni Twoją niesłychaną mocą. Przez to tylko staliby się wynio­śli i utwierdzaliby się w swojej pysze. Podporządkowani Nieprzeniknionemu, nie daliby się ponieść Miłosiernemu. Na pewno tłumnie skłanialiby w pokłonach swoje drżące ciała, lecz już nie serca. Taka bezgrzeszność nie mogłaby ich rozgrzeszyć, płaszczenie się nie ma wiele wspólnego z synowską skruchą. Podobnie było z opętanym Gerazeńczykiem, który ujrzał nadchodzącego Jezusa, więc "przybiegł, oddał Mu pokłon" (Mk 5,6). Jego postawa była przeciwieństwem miłości. Powodowany paniką woła: "Nie dręcz mnie" (Mk 5,7). Panie mój, gdyby za każdym razem, gdy wymawiałem Twe imię, pojawiał się archa­nioł, by umocnić moją mowę, nie byłbym lepszy od ter­rorysty... A powodzenie moich cudów nie zwiększyłoby liczby wiernych, lecz raczej demonów.

Antyporadnik ewangelizacji to cykl prezentujący najistotniejsze zagrożenia i problemy związane z głoszeniem "Dobrej Nowiny" w dzisiejszych czasach. Tutaj znajdziesz pozostałe teksty cyklu:

Fabrice Hadjadj - francuski filozof, jeden z najważniejszych współczesnych pisarzy religijnych, nawrócony na katolicyzm ateista, członek Papieskiej Rady ds. Laikatu

Tekst pochodzi z książki "Antypodręcznik Ewangelizacji"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

2 powody, dla których nie ma dziś tylu cudów
Komentarze (2)
Andrzej Ak
28 września 2016, 19:41
@ewcia Tak samo myślałem dopóty, dopóki nie zostałem zaproszony przez Jezusa na spotkanie ze Wspólnotą [url]mimj.pl[/url] To czego tam doświadczyłem zmieniło wiele moich przekonań oraz pogładów na wiarę w Boga w Trójcy Przenajświętszej. Teraz już nie neguję ludzi uczestniczących w tych (jak sądziłem) "religijnych spektaklach", bo zrozumiałem iż to oni są bliżej Boga ze śpiewem na ustach i uwielbieniem Go (Boga Ojca, Jezusa i Ducha Świętego) w sercu, niż ci co uczestniczą z powagą i oziębłością serc w stosunku do drugiego wierzącego, siedzącego obok nich w Świątyni. Zrozumiałem też, iż Wielbienie Boga sercem zastępuje wszelkie prośby i dziękczynienia, no może nie wszystkie ale niesamowicie skraca dystans pomiędzy nami z naszymi problemami, a Bogiem, który pragnie być naszym Przyjacielem. Teraz sam namawiam, aby i inni doświadczyli tego samego tam we wspólnocie i sami się przekonali jak jest naprawdę i czym są te słynne Jezusowe Cuda - uzdrowienia. Doprawdy łatwo jest negować z dystansu, poza doświadczeniem, natomiast już pierwszy udział (tam) może przemienić nasze serca, a tym samym i nasze życie na lepsze, doskonalsze, radośniejsze. Dlatego ja polecam z całego serca Msze Uwielbienia Jezusa, Jego Ojca oraz Ducha Świętego.
E
Ewcia
28 września 2016, 16:35
Dodałabym jeszcze jeden powód zawarty w J 20,29. Chodzi tu o czystą wiarę, wiarę wbrew nadziei (wiara Abrahama), wiarę w Tego, którego nie widzę i nie doświadczam zmysłami. Wiarę, której zawsze brakowało mi w Kościele nastawionym na efekty specjalne. Widać, że Francuz w ogóle nie zna Kościoła w Polsce. "Co by się jednak stało, gdybyśmy robili z mszy wielki fascynujący spektakl, przybierali ton ludzi podążających za modą, przekształcając się z głosicieli słowa Bożego w copywriterów? Zniewalalibyśmy, zamiast uwalniać. Hipnotyzowalibyśmy, zamiast doprowadzać do prze­budzenia. Zdobywalibyśmy nie braci, lecz klientów, nie Twoich synów, lecz kolejnych prenumeratorów." To wszystko już się dzieje np. na Mszy o uzdrowienie czy modlitwach z amerykańską szamanką Vadią. Dlatego stwierdzam, że w pełni zgadzam się z autorem. Kościół w Polsce chyli się ku upadkowi dzięki wielu "ewangelizatorom" i "uzdrawiaczom".