Bóg kocha tych, którzy się z nim kłócą

ks. Piotr Pawlukiewicz
ks. Piotr Pawlukiewicz

Pan Bóg jest dobry, pan Bóg jest święty, nie można się z nim kłócić... A dlaczego nie? Jeśli coś przeżywasz, jeśli strasznie oddala Cię od Pana Boga, przyjdź i powiedz: Panie Boże dlaczego tak jest, przecież się modliłem, chodziłem na pielgrzymki...

Ks. Piotr Pawlukiewicz, jeden z najpopularniejszych polskich kaznodziejów i duszpasterzy, spotkał się 21 stycznia z uczniami kilku łódzkich szkół. Spotkanie odbyło się w kościele św. Maksymiliana Kolbe na Dąbrowie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bóg kocha tych, którzy się z nim kłócą
Komentarze (97)
4 kwietnia 2015, 08:38
No właśnie o to chodzi, że w chrześcijaństwie Bóg jest partnerem (!) człowieka, a nie mściwym staruszkiem, który tylko czeka za co tego i owego wtrącić do piekła. Boga nie należy się bać. Bogu nalezy ufać. Ot co.
W
waza
3 kwietnia 2015, 20:19
A TO CWANIAK   KOMBINUJE , JAK TU  POGRAĆ  Z ŁUPIM LUDEM, TO OD SERCA, TO OD WZROKU , LICZY KASĘ  KAŻDEGO   ZMROKU. BOGA NIE MA, WIĘC SZALEJE, CZYM POSTRASZYĆ  TYCH   BARANÓW, ABY PRZYŚLI JUTRO RANO, NO BO BEZ NICH  TO PADNIEMY, KTO NAM BĘDZIE DAWAŁ  SIANO?
S
Staszko
18 maja 2015, 22:02
Bracie. Jeśli nie wierzysz w Boga to co robisz na tej stronie? A może jednak jakiś głos w Twojej duszy domaga się spotkania z Bogiem, a Ty chcesz ten głos zagłuszyć? Dni, miesiące, lata mijają szybko, różne sytuacje mogą się zdarzyć, jutro możesz już nie żyć... Czy nie warto pogodzić się z tym, że Bóg istnieje? On Cię nie potrzebuje, ale Ty Go już tak. Ale pamiętaj, że na starcie dostałeś wielki prezent. Masz wolną wolę, możesz Go przyjąć lub odrzucić. Decyzja należy do Ciebie.
M
Małgorzata
23 lutego 2015, 11:03
dziękuję Księże Piotrze ...
WC
W Chrystusie Zbawicielu
26 stycznia 2015, 14:21
Jezu z obrazka powiedzial Faustynie , aby nie pisac pod obrazkiem Zbawiciel./80 groszy/ Jezus Zbawiciel objawia sie w EWANGELIACH. Pan Jezus Zbawiciel uczy ze, "NIE MOZNA SLOZYC DWUM PANOM"
B
Burr
28 stycznia 2015, 00:41
Szkoda, ze Jezus Zbawiciel nie nauczył sie poprawnie pisać.
M
michałowski
26 stycznia 2015, 12:30
O człowiecze! Kim ty jesteś, że wdajesz się w spór z Bogiem? Czy powie twór do twórcy: Czemuś mnie takim uczynił? Albo czy garncarz nie ma władzy nad gliną, żeby z takiej samej gliny ulepić jedno naczynie kosztowne, a drugie pospolite? (Rz 9,20-21)
M
M.
26 stycznia 2015, 13:40
nie wiem już gdzie... ale też w PŚ jest, że Bóg zachęcał kogoś do sporu z nim i że go jeszcze usprawiedliwi.
M
M.
26 stycznia 2015, 13:49
No i Jakub też toczył jakis spór z Panem (walka z Aniołem) i było wyjaśnione przy imieniu Izrael, że walczył z Bogiem. Jakoś tak.
F
Filip
27 stycznia 2015, 11:27
Ja jestem Gejem a Ty? Nie wdaję się w spór z Bogiem. Używam seksu z kolegą ( ministrantem) ile się tylko da. My właśnie rozumiemy zasady garncarza. Dzisiaj także będziemy łatać naczynie pospolite. Myślimy o adopcji chłopczyka. Jak jesteś Gejem to pozdro.
Z
zzgr.
27 stycznia 2015, 12:03
To jest choroba -skrzyienie . Nic pieknego i nie musisz sie obnoscic z tym po calym swiecie
A
Anulka
28 stycznia 2015, 20:08
Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie - mówi Pan. Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją (Iz 1,18)
M
michałowski
26 stycznia 2015, 12:24
Bulwersuje mnie już sam tytuł. Jak można tak w ogóle myśleć? Bóg to dla Was kumpel, którego można klepać po plecach? Kłócić się z Nim? Gdyby zmaterializował się przed Wami anioł narobilibyście w gacie albo dostali wylewu. Jak tak można? Co za pycha...
N
Nera
26 stycznia 2015, 13:03
Tia jasne jasne czyli wykluczasz fakt że Bóg jest miłością i jednocześnie mówisz nie dociekaj nie pytaj siedź w ciemnych zakamarkach. Po za tym wielu bohaerów czy też świętych miało zwątpienia,sprzeciwiało się Bogu niedowieżało a mimo to osiągneli zbawienie. Tak można panie michałowski człowiek nie jest idealny tylko dąży do nich:D
26 stycznia 2015, 13:18
Bóg jest przede wszystkim przyjacielem i wsparciem, który rozumie nas często lepiej niż my sami. To nie pycha, to zrozumienie tej miłości przekraczającej wszelkie oceny, bez względu na postawę.
DM
dwa michały
26 stycznia 2015, 13:23
Dzięki Bogu ks. Pawlukiewicz tłumaczy, dlaczego można tak myśleć. W tej samej konferencji mówił też trochę o dziecięcym pojmowaniu Boga. Materializujący się aniołek należy do takiego właśnie, infantylnego pojmowania Trójcy. Pychy w tym nie ma, ale mały rozumek.
26 stycznia 2015, 13:36
Ochłoń, a później przeczytaj sobie dokładnie Stary i Nowy Testament. Poznasz odpowiedź jak można tak myśleć. Przykladów jest wiele.
TM
trzy michały
26 stycznia 2015, 14:06
Nie wysilaj się geju. Twój bełkot znają już wszyscy. Jesteś tak głupi, że nawet sam tego nie widzisz. Myśl o sobie, walcz z obrzydliwymi pokusami.
M
Michałowski
26 stycznia 2015, 20:02
Chodzi mi o Twoją i każdego innego postawę. Czy rozumiesz co mówisz? O Kim? A ks. Pawlukiewiczowi mam do przekazania tę myśl: z racji pozycji jaką zajmujesz otrzymasz surowszy wyrok, pamiętaj o tym.
M
Michał
27 stycznia 2015, 01:34
Niku "Trzy  Michały", bawisz  się  w  ordynusa, a  może  nim  jesteś, bawisz  się  w  epitety  i  inwektywy, daleko  ci  do  czegokolwiek...
D
DJ
27 stycznia 2015, 02:00
Ja tu widzę, że Ty robisz za Boga... oceniasz, sądzisz i wyroki ferujesz. Chłopie, to Ty jesteś z pychą za pan brat.
M
Michał
27 stycznia 2015, 10:29
Nie znaczy to, że mam coś przeciw gejowi TomaszowiL  Sam jestem gejem i uważam, że to piękne być nim.  Dlatego nie życzę sobie aby tu obrażano nie tylko geja TomaszaL  ale także każdego geja.
M
Michał
26 stycznia 2015, 12:01
Niemało  kłopotu  ze  ST i NT. W  rozmowach  próbuję wyjaśnić  tak: ST to  niejako  szkoła  podstawowa  współczesnego  człowieka, uczy  sie  w  niej  czytać  i  pisać, rozumieć  podstawy  swojej  kultury  i  tożsamości, uczy  się  podstaw  analitycznego i syntetycznego  myślenia. Dalej  to  szkoła  średnia, czyli  wyciąganie  wniosków - to  Nowy  Testament, nasz  drogowskaz  na  tu  i  teraz, ta  szkoła  kończy  się  maturą, czyli  egzaminem  dojrzałości. Niektórzy, kto wie czy  nie  większość, traktuje  go jak "zakuj  i  zapomnij".Mało  kto  modli  się  o  wiarę, bo  tak  naprawdę  jej  się  obawia, bowiem  w  perspektywie  zawsze  krzyż. Księdza  Pawlukiewicza  zrozumiałem, zależy  mu  na  rozbiciu  stereotypów, które  jak  gliniany  garnek  obejmują  nasze  myślenie, ryzykuje  i  się  naraża  na  różne  zarzuty, że  show, itp. Jest  dla  mnie  laserem  odcinającym  magię  od  duchowej  rzeczywistości, którą  śle  Bóg.
26 stycznia 2015, 12:19
Całkiem ciekawie próbujesz to tłumaczyć. Szczegolnie, iż bez znajomości i rozumienia treści ST nie można w ogóle zacząć tak naprawdę czytania ze zrozumieniem NT.  A co do dyskusji czy wręcz kłótni z Bogiem jest tylko jedno ograniczenie zawarte w modlitwie "Ojcze nasz". I dalej - dosyć fałszywą jest radosna modlitwa dzękczynna, gdy np. wali sie komuś życie, jest w rozpaczy czy na skraju załamania nerwowego. 
26 stycznia 2015, 13:23
'Rozmowa dziękczynna' w momencie 'walenia się życia' nie musi byc wcale fałszywa, wręcz przeciwnie - może być właśnie wyrazem najwyższego zrozumienia i zaufania, że wszystko co dzieje się w naszym życiu jest w danym momencie urzeczywistnieniem najwyższego dobra dla nas samych. Czy jest to zatem ograniczenie zawarte w modlitwie czy ograniczenie nadawane jej przez Nas samych? Nic w tej rzeczywistości nie ma 'wbudowanego znaczenia', to my nadajemy pełną wartość i perspektywę...
26 stycznia 2015, 13:33
"'Rozmowa dziękczynna' w momencie 'walenia się życia' nie musi byc wcale fałszywa, wręcz przeciwnie - może być właśnie wyrazem najwyższego zrozumienia i zaufania, że wszystko co dzieje się w naszym życiu jest w danym momencie urzeczywistnieniem najwyższego dobra dla nas samych" Poważnie? Np. dziękuję Ci, ze zachorowałem na raka, mam przed sobą kilka miesiecy cierpien i umierania w niewobrażalnym bólu.  Albo dziekuję Ci, że moja matka (ojciec, dziecko, babcia,...) właśnie  umiera w niewyobrażalnych mękach, bo to jest dla niej(niego) urzeczywistnieniem najwyzszego dobra. Albo dziękuję Ci za ten dzisiejszy wypadek, gdzie nagle zginął lub zostął kaleką ktoś mi najbliższy? Bo ja w takich sytuacjach spodziwałbym sie raczej prawdziwej, płynącej z serca modlitwy rozpaczy z jednym słowem powtarzanym jak mantra "Dlaczego?"
26 stycznia 2015, 13:46
Cierpienie ma wartość zrozumienia równą radości, ponieważ Bóg nie wartościuje tych dwóch biegunów, będących częscią tej samej istoty istnienia. Paradoksalnie, jest to jedna z najtrudniejszych do zrozumienia lekcji, ponieważ człowiek w swojej emocjonalnej naturze nie potrafi wyjść poza skrajne emocje - z pewnością nie poza te negatywne. Jest to jednak częścią pojęcia natury egzystencji. Ból jest niewątpliwie nieunikniony, jednak cierpienie jest zawsze opcjonalne.
A
Anulka
26 stycznia 2015, 14:18
Nie całkiem tak. Ale np.: "dziękuję Ci za trudny dar choroby, bo widzę, że dzięki niej bardziej na Tobie polegam i Ci ufam, bo sama już nic nie jestem w stanie zrobić, bo dzięki niej staję się wrażliwsza na cierpienie innych..." itd. Przetrenowane... ślad Bożej dobroci można zobaczyć chyba we wszystkim. Chyba. Bo to, że mnie się dotąd udawało, chyba nie znaczy że tak jest zawsze...
26 stycznia 2015, 15:32
"Ból jest niewątpliwie nieunikniony, jednak cierpienie jest zawsze opcjonalne." Możesz wskaząc, kto to takie teorie głosi.  Zresztą cały Twoj wpis wyglada na rozważanei teoretyczne, a te szybko prostują sie wobec realnego życia niosącego ból i cierpienie.
26 stycznia 2015, 15:37
"dziękuję Ci za trudny dar choroby" Poważnie choroba i cierpienie z nią zwiazane wg Ciebie jest darem?
26 stycznia 2015, 16:07
To jest właśnie prawdziwie dojrzałe podejście, które rozumieją jedynie nieliczni.
26 stycznia 2015, 16:14
Kto głosi teorie pytasz, jednocześnie opierając się na teorii przyjętej z zewnątrz (doktryny KK). W momencie, gdy pragniesz pójść ścieżką zrozumienia, będziesz sam wiedział bez tłumaczenia się skąd, co i jak. Bóg przemawia osobiście do ludzi otwartych na Jego przekaz. Non plus ultra.
26 stycznia 2015, 18:39
Nie opieram się na teorii, ale na praktyce Koscioła. Jedynej, jaka kompleksowo zajmuje sie istotą cierpienia. Spotkałem już takie psudoteorie, jak Twoja(?), ale zawsze osoby je głoszące "wymiękają", kiedy spotkają sie z faktycznym bólem i cierpieniem i wtedy "szybko zapominają" te swoje kawałki o nieuniknionym bólu i opcjonalnym cierpieniu.
26 stycznia 2015, 18:53
Kościół nie ma wyłączności na nic co istnieje, a cierpienie jest sprawą indywidualną, tak samo jak jego zrozumienie i pomoc w jej wypadku. Nie wiem tez jak Twoim zdaniem kościół 'zajmuje się kompleksowo istotą cierpienia' - umiesz to wytłumaczyć? A jeśli chodzi o kwestię pseudoteorii, to nie czuję potrzeby tłumaczenia się i udowadniania, doświadczyłem w życiu dość, by mieć świadomość wszystkiego o czym piszę bez cienia hipokryzji. Prawda pozostanie prawdą, bez mojego tłumaczenia.
26 stycznia 2015, 19:01
"A jeśli chodzi o kwestię pseudoteorii, to nie czuję potrzeby tłumaczenia się i udowadniania, doświadczyłem w życiu dość, by mieć świadomość wszystkiego o czym piszę bez cienia hipokryzji" Jak kiedyś (czego absolutnie Ci nie życzę) dojdziesz na krańce ludzkiego upodlenia bolem i cierpieniem, to  zozumiesz bład własnego pisania bredni o opcjonalnym cierpieniu. Poznasz wtedy faktycznie prawdę, bo teraz jedynie teoretycznie powielasz jakieś zasłyszane herezje. A Kościół ma doskonała wiedzę na temat bólu i ludzkiego cierpienia, przykładem ostatnich rekolekcji Kościoła w tym temacie jest katecheza życia świetego Jana Pawła II.
26 stycznia 2015, 19:13
Nie znasz mnie nawet, Bracie, nie znasz mojej historii, ale jesteś w stanie ocenić, ponieważ być może sam nie masz w sobie zrozumienia cierpienia, o którym piszesz (mam wrażenie, że prześwituje to przez Twoje wypowiedzi). Prawda obroni się sama, pamiętaj. Życzę Ci tego zrozumienia i miłości, w miejsce ciągłego oceniania.
26 stycznia 2015, 19:31
Widzisz, nie znam CIebie i Twojej historii, ale brednie w wypowiedzi: "Ból jest niewątpliwie nieunikniony, jednak cierpienie jest zawsze opcjonalne." jasno dają sie ocenić. Prawda jest jedna i niezmienna, niestety Twoje wypowiedzi, jak powyższa są od niej dalekie.
26 stycznia 2015, 20:46
Uśmiecham się do Ciebie. I do podobnych Tobie.
U
U
26 stycznia 2015, 22:27
może poczytaj Hioba i zrozumiesz? 
A
Anulka
27 stycznia 2015, 10:41
Wybacz, że dopiero teraz Ci odpowiadam, ale rzadko mam czas zaglądnąć do internetu. Daleka jestem od zachwytu nad chorobą i cierpieniem :)... ale tak, mogą być darem. Gdy patrzę na owoce, które przynosi taki trudny dar i widzę, że sa one bardzo dobre, to doceniam Boży zamysł. To tak jak z tym ślepcem - ani on nie zgrzeszył, ani rodzice, ale tak sie stało, aby ujawniły się wielkie dzieła Boże. I jeszcze jedno - mi bardzo pomaga, że wbiłam sobie do głowy, że Bóg jest zawsze życzliwy. I jeżeli spotyka mnie coś trudnego, to nie dlatego, że On zaspał, ale dlatego, że to dopuścił - szukam zatem, jakie dobro sie w tym kryje, jakie dobro to może przynieść. Czasem to bardzo trudne. Ale w sumie powoduje, że moje życie jest szczęśliwe... :)
27 stycznia 2015, 15:31
Im więcej na świecie takich osób jak Ty, Anulko, tym jest on jeszcze bardziej pięknym i przyjaznym miejscem :)
G
grace
11 lutego 2015, 05:53
Cierpienie i choroba moga byc darem Tomaszu ale nie zawsze, wszystko zalezy od czlowieka, od jego woli czy to cierpienie przyjmie i zjednoczy z krzyzem Jezusa, i bedzie wzrastac do swietosci czy bedzie przeklinac swoj bol i nie zgadzac z nim. Temat jest bardzo, bardzo trudny. Jesli czlowiek oddaje swoje zycie Panu Bogu to rownoczesnie podpisuje Bogu czek in blanco, zgadza sie na obecna sytuacje jak rowniez na to co wydarzy sie jutro czyli na niewiadoma, czyli cokolwiek sie wydarzy w zyciu szczecie czy nieszczecie bedzie czlowiek ufal Bogu, ze On wie lepiej. Tutaj nalezy calkowicie wylaczyc swoj rozum. Potrafisz tak ?                                          
D
Dominik
26 stycznia 2015, 08:13
Jakub, Jonasz, Jeremiasz, Mojrzesz, Psalmiści, Paweł z Tarsu itd. Wystarczy poczytać jak się "żarli" z Bogiem - nic nowego a jednak trzeba przypominać.
25 stycznia 2015, 19:59
To co ks. Piotr mówi najkrócej można ująć - życie żarliwą wiarą.  W odróżnieniu od pseudo pacyfistyczno "miłosnego" współczesnego nastawienia wielu pobożnych. Zresztą cały problem ze ST, o którym mowa poniezj to wynik wychowania młodych pokoleń przez emocjonalnie rozanielone niewiasty (bez wzgledu na ich fizyczna płeć). Wtedy powstaje wrażenie jakieś kontry pomiędzy ST i NT, choć dla każdego wierzącego jest oczywistym, iż NT wprost wypływa ze ST i jest na ST oparty. Nie zrozumie się, nie przyjmie się i nie będzie sie żyło podług NT odrzucając ST. 
ZO
Zdesperowany ojciec
25 stycznia 2015, 20:16
Rozumiem co mówisz. Ktoś powiedział, ze młode pokolenie zostało wychowane przez feministki, nawet jak te kobiety tak by siebie nie nazwały. Mam w domu ten sam proble. Czwórka dzieci staje dęba, na religie to już kijem muszę zapędzać i na msze tak samo. Co z tego, ze jesteśmy z żona praktykującymi katolikami i dużo z dziećmi na ten temat rozmawiamy. Świat i media i rówieśnicy sa od nas silniejsi. Wszystko sie sypie.
A
axa
25 stycznia 2015, 20:52
Nie rezygnuj. Zawsze świat, media i rówieśnicy byli silniejsi. Zawsze.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
26 stycznia 2015, 01:59
Nawet najsilniej wierzącym zdarzają się krótsze lub dłuższe odejścia od Pana Boga. Ale fundament i przykład rodziców pozwoli im wrócić. Kiedyś przyjdzie dobra refleksja. Miłosierny ojciec też pozwolił swojemu synowi wyruszyć w świat. To normalna kolej rzeczy, ale jeśli jest taka możliwość, dyskretna obserwacja i monitorowanie zagrożeń wskazane.
26 stycznia 2015, 07:24
Zapedzanie dzieci na religie na sens do pewnego momentu. Jest czas, aby dać dziecku wolność wyboru i prawo do buntu. Czasami nawet jest lepiej, jak dziecko sie buntuje, niż jak religia i wiara stają obojętne. A dzieci nie tyle sie buntują, ile "olewają". Wpływ środowiska jest ważny, ale podstawy nabywa sie w domu. Natomiast pisałem o innym problemie, gdy młody czlowiek preciwstawia sobie ST (Bóg okrutny) i NT (Bóg kochający). Bo takie przeciwstawianie wynika z infantylnego przyjmowania wiary, gdy brakuje podstawowej wiedzy i zrozumienia tekstów Biblijnych. A to jest wynikiem brakiem lub zniewieścieniem mężczyzn (ojców) i feminiacji wychowania w rodzinie, szkole i Kościele. 
EJ
Elżbieta Joanna
26 stycznia 2015, 11:46
Moja córka w okresie studiów deklarowała się  jako osoba niewierząca. Co robiłam - nic a właściwie dużo. Nie krytykowałam, nie namawiałam tylko modliłam się w jej intencji. Wyszła za mąż za bardzo gorliwego katolika i sama jest teraz osobą mocno wierzącą. Tylko ufność i modlitwa jest drogowskazaem w takich sytuacjach.
J
jewka
26 stycznia 2015, 12:08
bez takiego dużego stresu ... :)  nie mam dzieci ale pamiętam swoją młodość - może nie był to totalny bunt, ale był czas kiedy w ogóle nie widywałam się z Panem Bogiem (właśnie dlatego, że miałam z Nim na pieńku :) a wtedy nie pojmowałam dlaczego do tego dopuścił :) ale wiara do mnie wróciła - wiara mojego ojca, który w ogóle nie "rozliczał" mnie z życia religijnego, ale co niedzielę szadł na mszę, co święta do spowiedzi - tak, tylko tyle - ale CAŁE ŻYCIE NIEZMIENNIE - i mnie kochał, tak, że to wiedziałam, chociaż NIGDY MI TEGO NIE POWIEDZIAŁ, ale też nigdy i w niczym mu nie pszeszkadzałam, dopiero kiedy dorosłam - zdałam sobie sprawę, że ojciec był dla mnie JAK POWIETRZE - o nim się nie myśli ale bez niego NIE DA SIĘ ŻYĆ - nie przeżywaj tego wg AKTUALNYCH rezultatów - dzieci wychowuje się miłością potem przykładem, potem słowem a NA KOŃCU dyscypliną - co do feministek, to nie wiem, czy wielu panów się nad tym zastanawia - le chcecie czy nie - tak na prawdę pierwszym feministą na ziemi był Jezus, który rozmawiał z kobietami tak samo jak z mężczyznami i tego samego oczakiwał - wiary i miłości ... tylko .... ;)
N
Nestor
27 stycznia 2015, 16:49
Mądrą mamę ma Twa córa.
A*
Autor *Autor *
25 stycznia 2015, 16:56
no pacz Pan a ja glupi myslamel ze Bog koka tych ktorzy s amu posluszni. Pierwsza z brzego Maryja, drugi Abraham (ten bywalo, ze negocjowal). Kombinujecie z tym nowinkami duszpasterskimi jak kon pod gore.
K
klara
25 stycznia 2015, 17:52
Święta prawda. Marketingowcy się porobili z kaznodziejów. Albo raczej spece od PR usiłujący robić Bogu pozytywny wizerunek medialny. 
V
Victor
25 stycznia 2015, 20:06
Oczywiście, ze potrzeba marketingu. Takiego Boga jak ten z Biblii trudno dziś sprzedać. Zwłaszcza młodzieży.
A
AGI
26 stycznia 2015, 01:40
Boga się nie sprzedaje..., ale "pokłócić się", chyba raczej można. 
D
Dominik
26 stycznia 2015, 08:04
A co Jakub, Jonasz który nwarócił całą Niniwę? Jeremiasz? Mojrzesz?  Wystarczy poczytać jak się "żarli" z Bogiem - nic Nowego a jednak trzeba przypominać.
U
U
26 stycznia 2015, 22:33
Jest tylko jedna Maryja  Nie łudź się że Tobie też się uda być tak posłusznym Tobie zostaje być prawdziwym w relacji czyli być także kłótliwym
O
Oxo
25 stycznia 2015, 16:38
Tyle pod spodem wypowiedzi przeciw Jahwe. Jestem głęboko wierzący, ale od ST stronie. Czytam tylko ewangelie. Dlaczego Chrzescijanstwo zaakceptowało ST? Ewangelie sa piękne. ST jest odpychający. Zwłaszcza dla współczesnego, wykształconego człowieka. 
M
Monika
25 stycznia 2015, 16:52
To samo ze mną. Na mszy, kiedy sa czytania ze ST najchętniej zatkalabym uszy. TAKIE TO NADĘTE I PATRIARCHALNE. Po co nam ST. Ewangelie sa piękne i tylko one powinny byc podstawa nauczania KK
A
axa
25 stycznia 2015, 18:05
Wręcz przeciwnie. Tam jest wszystko.
MC
mały człowiek
25 stycznia 2015, 18:05
Ooooo małoletnich teologów tu mamy, a dopiero co sami odstawieni zostali od piersi mamy ;) Więcej myślenia i pokory kochani "wykszatałceni" hehe
N
Nastolat
25 stycznia 2015, 19:56
Tam jest wszystko co patriarchalne i przestarzałe. Poza tym okrucieństw tez tam pod dostatkiem. Traktowanie kobiety jak zero. Jestem mężczyzna wiec to wszystko powinno mi odpowiadać. Nie? Sorry, jakoś nie odpowiada. Ale nie twierdze, ze to nie przemawia do starszego pokolenia. Jak przemawia do tych po 40 to ok. Powiedziałem tylko głośno co myślą tacy jak ja.
25 stycznia 2015, 20:03
"Jestem głęboko wierzący, ale od ST stronie." W co tak głęboko wierzysz? "Czytam tylko ewangelie." A rozumiesz Je bez poznania ST?
WP
Waldek po 20 tce
25 stycznia 2015, 20:04
 Poczytaj sobie Szaty Króla. "Małoletni" i dzieci widza prawdę. Dopiero starsi wymyślają teorie i usprawiedliwienia dla Jahwe czyli tłumacza co poeta chciał przez to powiedziec. Ktoś powiedział, koń jaki jest każdy widzi. To samo odnosi sie do Jahwe. Jahwe jaki jest każdy widzi i wielu zamyka oczy z obrzydzenia.
25 stycznia 2015, 20:09
Czy chodzi Ci o Ksiegę Rut albo o Pieśń nad Pieśniami?
MC
mały człowiek
25 stycznia 2015, 22:59
Próby całkowitego zrozumienia Starego ale i Nowego Testamentu muszą zakończyc się niepowodzeniem. A Kim jest JHWE? Oby starczyło Ci tylko życia, aby sie dowiedzieć. Po tym co i jak piszesz identyfikuję cię zgodnie z tym gdzie podajesz odnosnik- "Na drzewo, wcześniaku! ".
C
Chloe
25 stycznia 2015, 16:22
Kilka razy słuchałam ks. Pawlukiewicza na żywo w kościele i nie mogłam znieść jego poczucia pewności, że oto on, czyli ks. Pawlukiewicz na wszystko ma odpowiedź, wszystko potrafi wytłumaczyć, np. dlaczego coś kogoś spotkało, dlaczego ktoś nie otrzymał czegoś mimo wielkiej modlitwy, itd... Ta maniera i postawa były nie do zniesienia. A oto tutaj po raz pierwszy coś innego - Bóg nie jest już taki "odkryty", taki czytelny, wytłumaczalny. Nie ma już prostego przepisu na działanie Boga i na jego bycie i nie bycie w naszym życiu... Cieszę się z tego kazania.    
A
andrzej
25 stycznia 2015, 16:06
Co do "kłócenia" się z Bogiem, to jest to bardzo delikatna kwestia. Zauważmy że ks. Pawlukiewicz opisał tutaj siostrę zakonną, czyli człowieka, który oddał się posłudze Bogu. Ludzie żyjący bardzo blisko Boga, współpracujący z Nim na co dzień mogą się czasami zapomnieć i coś wytknąć. Jednak ja bym przestrzegał wielu przed takim zachowaniem. Czasami jedno słowo za dużo, Bóg odwróci swoje oblicze, a jakiś Anioł zareaguje i sprowadzi nas do parteru naszej pozycji w tym świecie. A najgorzej jak ulegniemy pokusie złego i zaczniemy Bogu bluźnić, co jest częstsze niż nam się wydaje. Pozornie takie niewinne: O Jezu! Wystrzegajmy się takich bezmyślnych odruchów, bo pochodzą zwykle od złego. Z Bogiem można rozmawiać (nawet trzeba), można też czasem ponegocjować, ale ja bym się nie kłócił, bo trzeba mieć ogromne zasługi, aby się odważyć i nie pobłądzić w słowach. Konsekwencje mogą być dla nas gromne.
R
rafi
25 stycznia 2015, 17:33
Nie negocjuj z Bogiem tylko Mu zaufaj. Bóg jest naprawdę dobry. Lepiej jest wygarnąć Bogu wszystko co Cię boli, i trzymać się blisko Niego, niż trzymać Boga "na dystans".
K
kombinatorium
25 stycznia 2015, 18:47
???
T
Through
25 stycznia 2015, 22:09
"Zasługi"..?!  Myślę że trzeba rozumnie i z pokorą. To tak jak z przyjacielem - znasz się z kimś tyle czasu o podszewki i wiesz że możesz mu szczerze powiedzieć co czujesz... Emocje i nasze stany to nasza kondycja, w której Bóg nas bardzo szanuje. I to nie znaczy, że nie mamy do niego szacunku - kiedy wypowiadamy w prawdzie przed sobą i przed Nim co mamy wewnątrz siebie wobec danej sprawy, czy stanu rzeczy. Prawda i przejrzystość w prostocie serca wobec Niego, w ufności - to nic innego jak pokora. Myślę że Bóg nawet wtedy szczególnie daje nam doświadczać swojej ongerencji i łask - bo angażyjemy do tych "kłutni" więcej naszego serca i traktujemy Go jako żywą osobę - tak bardzo konkretnie i bezpośrednio, a nie z dystansem, jak wobec kogoś obcego nam. To moje osobiste zdanie - wyciągnięte z doświadczenia. Pozdrawiam :)
T
Trybik
27 stycznia 2015, 15:44
Pardon, jakie "zasługi"? Wobec jedynej prawdziwej zasługi - ofiary Chrystusa - nasze są i tak guzik warte. Kłócić się w sensie: daj, ja wiem lepiej - to do niczego nie prowadzi. Ale wrzask do nieba: nie rozumiem, proszę jaśniej!!!! - wydaje mi się konstruktywny.
A
Adam
25 stycznia 2015, 15:49
Sorry, ze ST to wyłania sie raczej zupełnie inny obraz Boga. Mściwego tyrana. Moje dzieci, nastolatki maja z tym problemy. Chodzenie na religie wisi na włosku.
A
alex
25 stycznia 2015, 15:55
Mam w domu ten sam problem. Ciekawe jakby tak zrobić jakieś statystyki, ile młodzieży właśnie z tego powodu odwraca sie od KK. Smutne.
DA
Do Adama
25 stycznia 2015, 15:55
Jahwe – istota ta znana jest na Ziemi pod wieloma nazwami. Takimi jak: jahwe, jehowa, „bóg”, allah itp. Jest ona założycielem trzech religii – tzw „mojżeszowych”. Pisałem o tym na swojej stronie nie raz, teraz tę wiedzę powtórzę. Trzy religie mojżeszowe, które blokują rozwój cywilizacyjny, duchowy, emocjonalny i każdy inny – to chrześcijaństwo, judaizm i islam. Oni tylko z pozoru modlą się do innych „bogów”. Na poziomie duchowym jest to jedna i ta sama istota, występująca pod wieloma nazwami, kultami i mutacjami. Chrześcijaństwo jest zmodyfikowaną wersją judaizmu dla Europejczyków, m.in. z dawnego Cesarstwa Rzymskiego. Zaś islam jest modyfikacją judaizmu dla Afrykanów i Saracenów z Azji. Na głębszym duchowym poziomie, istota o nazwie jahwe jest duchową „świadomością zbiorową” – takim „zbiorowym umysłem” tej planety. Istota ta prezentuje najniższe możliwe cechy, takie jak: okrucieństwo, zazdrość, pycha, mściwość itp. Jej „pokarmem” są energie zła i cierpienia, które są generowane celowo – wszystkie systemy na tej planecie są ustawione dokładnie tak, by istoty maksymalnie cierpiały. Energia ta jest „zbierana” z całej planety i zasysana przez jahwe. Jahwe nie jest żadnym „bogiem”, nie jest Stwórcą wszechświata. Jest raczej lokalną (w skali ogromu kosmosu), ziemską, pasożytniczą anomalią, która musi zostać zniszczona. Tj. istoty na Ziemi powinny przeprowadzić proces odcięcia się od niej.
A
Adam
25 stycznia 2015, 16:04
Pokazałem córce twoja wypowiedz. Powiedziała, ze podpisuje sie pod nią obiema rekami. Drukarka poszła w ruch i we wtorek katecheta bedzie miał problem do dyskusji. Ja już sam nie wiem co o tym myślec. Im więcej czytam tym więcej watpliwości.
A
Ania
25 stycznia 2015, 16:11
Mój syn dużo czyta na temat buddyzmu i to jego pierwszy argument. Wierzysz w okropnego Boga, mówi mi. Syn przeczytał ST w ta i z powrotem i powiedział mi, ze po tym przestał wierzyć.
DW
dodatkowa wiedza
25 stycznia 2015, 16:12
https://www.youtube.com/watch?v=lx-rfpKgQjQ
N
Nastolat
25 stycznia 2015, 16:33
Dziękuje za sformułowanie tego co już od dawna chodziło mi po głowie.
25 stycznia 2015, 20:00
Skad pochodzi ten jakze wymowny bełkot?
25 stycznia 2015, 20:01
Adamie - bzdura.
R
Reprobus
25 stycznia 2015, 20:41
Gratuluję bogatej wyobraźni. Sam bym czegoś tak dziwnego i nieprzystającego do rzeczysistości nie wymyślił. Zawsze podziwiam osoby, które nie miając odpowiedniej wiedzy i kompetencji przekręcają to i owo o 180 stopni i dobudowują sobie do tego teorię według której później patrzą na świat. Ponadto są na tyle niefrasobliwe by pokazywać to innym!   :)
S
Set
25 stycznia 2015, 20:55
Myśle, ze " do Adama" tego sam nie wymyślił. Czytałem już nie raz podobne sformułowania. Pełno tego teraz na internecie. Jeżeli dobrze poszukasz. Mlodzi to czytają i efekt jest wiadomy....
D
Darek
25 stycznia 2015, 20:58
Napisałeś " jeżeli dobrze poszukasz" . Myśle, ze wcale nie musisz sie wysilać, zeby takie stwierdzenia znaleźć. Sa wszędzie. I masz racje, młodzi czytają.
S
sas
25 stycznia 2015, 22:21
Po tylu latach w internecie w końcu chyba trafiłem na bzdurę absolutną. Dobrze, że cywilizacje, które nie przyjęły "religii mojżeszowych", np. Chiny, są tak bardzo do przodu, że już pewnie odleciały w kosmos, bo może jednak wrócą i zassą też ciebie. Masakra :D
S
Staszek
25 stycznia 2015, 23:24
Pana wywody pozbawione są słuszności. Zapomniał Pan np. wspomnieć o obrazie Boga w Księdze Jonasza - Bóg ulitował się nad Niniwą i nie zesłał na nią kary. Pomija Pan wypowiedzi ST, w których Bóg przedstawiony jest w kategoriach dobroci, miłosierdzia, miłości (np. Oz 6,6;  Iz 12, 1-2; Ps 23 etc.). Więcej na ten temat pisze na blogu Deonu Anna Connolly.
26 stycznia 2015, 07:27
Mlodzi czytają, a brakuje rodziców czy ksiezy, aby młodym wytłumaczyć podstawy wiary katolickiej. I efkety widac na forach. Bzdura pogania bzdurę.
MR
Maciej Roszkowski
26 stycznia 2015, 17:58
No słodki dziubasek, ślicznie sie złości. No pluń na mamunię.
Y
You
28 stycznia 2015, 00:50
Chamskiego Jahwe nazywasz mamunia? 
A2
Aga 21
25 stycznia 2015, 15:41
A propos obrazu Jezusa Miłosiernego: wejść na www.faustyna.pl o raz klinąć na: zobacz obraz.  "Dzięki fotografii wykonanej w bardzo dużej rozdzielczości ten łaskami słynący obraz Jezusa Miłosiernego można teraz oglądać z bliska." Niesamowity. Sami zobaczcie.
MR
Maciej Roszkowski
25 stycznia 2015, 12:12
Piękne  było zakończenie amerykańskiego filmu o zakonnicy, która była w Korpusie Pokoju i została zamordowana przez południowo amerykańskie szwadrony śmierci. Na plaże wpadaja wysokie fale i słychać głos tej dziewczyny. "Panie gdy patrzę na swoja droge życia widzę obok moich ślady Twoich stóp. Lecz dlaczego w najtrudniejszych momentach nie było Cię przy mnie?" "Niosłem cię wtedy na rękach córko. To moje ślady"
AC
Anna Cepeniuk
25 stycznia 2015, 11:17
Jak usłyszałam o tym po raz pierwszy, to nie mogłam uwierzyć.... że to ks. kk mówi... A było to dobrych parę lat temu... I bardzo ks. Piotrowi za to dziękuję... Niesamowiete jest to, że można być prawdziwym przed Bogiem.... i odkryłam jak to uwalnia moje serce. A tym, którzy z "pobożnymi" pocieszeniami po napadzie na mnie próbowali wmówić mi że to było boże działanie, mogłam powiedzieć, że "Boga w tym nie było....On wysiadł wtedy z mojego auta!!".... I tyle... Niestety obraz okrutngo Boga, który jest "sprawcą" wszystkiego, jest bardzo bolesny.... ale można się od niego uwalniać.... m. in. dzięki takim kazaniom...
A
Affe
25 stycznia 2015, 13:31
16 Do niewiasty powiedział: «Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą». 17 Do mężczyzny zaś [Bóg] rzekł: «Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: Nie będziesz z niego jeść - przeklęta3 niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. 18 Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. Po czym Pan Bóg rzekł: «Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki»6. 23 Dlatego Pan Bóg wydalił go z ogrodu Eden, aby uprawiał tę ziemię, z której został wzięty. 24 Wygnawszy zaś człowieka, Bóg postawił przed ogrodem Eden cherubów i połyskujące ostrze miecza, aby strzec drogi do drzewa życia7.
A
andrzej
25 stycznia 2015, 15:13
Bóg zerwał przymierze z Adamem i Ewą, bo stali się nie godni wszystkich darów jakie otrzymali. Dzieci tej pierwszej rodziny żyli w grzechach kazirodztwa, wyuzdania, wszelakich żądz, a mimo to, lata ich życia datuje się na ok. 1 tys. Dowodzi to tyle, że tamci ludzie byli zupełnie inni niż obecny człowiek. I wcale bym się tak nie upierał jak by ktoś kiedyś w przyszłości dowodził, że przodek człowieka wywodzi się z innej planety niż ta,  a może i z innego układu gwiezdnego. Bóg jednak nigdy człowieka nie opuścił, bo się w nim po prostu zakochał tak jak chłopak w dziewczynie. Tylko chłopak kiedyś znajdzie sobie inną i o tamtej może zapomnieć, a Bóg tak nie może. Dlatego z człowiekiem dokonywał wielu różnych przymierzy od Noach'a przez Jakuba, Abrahama, Mojżesza, Davida, Salomona i w końcu Maryję, którego owocem był Syn Boga - Jezus. Od tego czasu mamy już nowe przymierze i nowe prawa go ustanawiające. Warto znać historię poprzednich przymierzy, jak np. Siedem Praw Noego z Tanach (Tora, Newim, Ketuwim). Trzeba jednak zrozumieć pełnię ostatniego przymierza, bo w nim człowiek ma otwartą drogę powrotną do Boga. Bóg nigdy  nie porzucił człowieka, swojego stworzenia, które ma swoje miejsce w dziele stworzenia wszechświata. Nie znamy siebie, nie znamy swoich pełnych możliwości ciała, a nie ducha. Jesteśmy póki co jedynie namiastką pierwszego człowieka, ale Bóg pragnie byśmy ewoluowali ku idealnemu stworzeniu, co zwykle wykracza poza nasze możliwości pojęcia, a nawet chęci poznawania tej innej drogi życia. Być może życie w ciele jest dla nas jedynie fragmentem zasobu wiedzy jaki musimy przerobić aby coś pojąć i nauczyć się tego co jest wymagane na kolejnych drogach życia.
A
andrzej
25 stycznia 2015, 15:14
cd Człowiek spogląda we wszechświat poprzez zdjęcia z teleskopów i sond i wydaje mu się że to wszystko jest stworzone do eksploracji. Jednak nasze ciała mają bardzo krótkie ramy życia i nie nadają się do tego zadania. Być może przyszłe życie odkryje przed niektórymi z nas kuluary wszechświata i jego tajemnice. Póki co dla nas kosmos zawsze będzie zagadką i tajemnicą.
DA
do andrzeja
25 stycznia 2015, 15:48
‘’Bóg zerwał przymierze z Adamem i Ewą, bo stali się nie godni wszystkich darów jakie otrzymali……” A co otrzymali? Myśl trochę. Na podstawie czego zerwał przymierze z Adamem i Ewą? Przecież przed zjedzeniem owocu nie rozróżniali dobra od zła! To co piszesz to przepaść do wiedzy.  Na początek zapoznaj się z : https://www.youtube.com/watch?v=lx-rfpKgQjQ ‘’Dzieci tej pierwszej rodziny żyli w grzechach kazirodztwa, wyuzdania, wszelakich żądz, a mimo…. Co to za idiotyzmy?  Czy Ty czytałeś ST? Chyba nie, bo takich głupot byś nie napisał. Które to dzieci były z kazirodztwa? O którym Bogu piszesz?  O Jahwe?
K
katy
25 stycznia 2015, 21:04
Nie odróżniali dobra od zła, ale sprzeciwilili się Bogu, bo mieli wolną wolę. Bóg obdarzył ich wolną wolą z miłości do swego stworzenia, aby mogło wybrać. Zrobili to, czego Bóg im zakazał. A zakazał dla ich dobra. To tak jak dzisiaj i cały czas, Boże zakazy mają nas chronić przed upadkiem, przed potępieniem, ratują nas od zguby. Są nakazami/zakazami Miłości.