Co nam daje prawdziwą radość

(fot. shutterstock.com)
Cordian Szwarc OFM

Nie lubimy być ostatni. Ale paradoksalnie właśnie takim ewangelicznym ostatnim dana jest obietnica pierwszeństwa. Chcemy mieć wiele. Ale to ubodzy będą błogosławieni. Nie chcemy płakać i cierpieć. Ale Ci, którzy doświadczają smutku i trudności, otrzymają nagrodę.

Paradoksalne zestawienia w Ewangelii są przeniknięte tajemnicą cierpienia i krzyża Jezusa - tajemnicą Miłości - która prowadzi ku radosnemu Zmartwychwstaniu.

INACZEJ NIŻ SUKCES

DEON.PL POLECA

"Pewnego dnia u Świętej Maryi [w kościele Matki Boskiej Anielskiej, zwanym Porcjunkulą] św. Franciszek zawołał brata Leona i powiedział:

— Bracie Leonie, pisz. Ten odpowiedział:

— Jestem gotów.

— Pisz - rzecze - czym jest prawdziwa radość. Przybywa posłaniec i mówi, że wszyscy profesorowie z Paryża wstąpili do zakonu; napisz, to nie prawdziwa radość. Że tak samo uczynili wszyscy prałaci z tamtej strony Alp, arcybiskupi i biskupi, również król Francji i Anglii; napisz, to nie jest prawdziwa radość. Tak samo, że moi bracia poszli do niewiernych i nawrócili wszystkich do wiary; że mam od Boga tak wielką łaskę, że uzdrawiam chorych i czynię wiele cudów; mówię ci, że w tym wszystkim nie kryje się prawdziwa radość. Lecz co to jest prawdziwa radość?

Wracam z Perugii i późną nocą przychodzę tu, jest zima i słota, i tak zimno, że u dołu tuniki zwisają zmarznięte sople i ranią wciąż nogi, i krew płynie z tych ran. I cały zabłocony, zziębnięty i zlodowaciały przychodzę do bramy; i gdy długo pukałem i wołałem, przyszedł brat i pyta: «Kto jest?». Odpowiedziałem: «Brat Franciszek». A ten mówi: «Wynoś się; to nie jest pora stosowna do chodzenia; nie wejdziesz». A gdy ja znowu nalegam, odpowiada: «Wynoś się; ty jesteś [człowiek] prosty i niewykształcony. Jesteś teraz zupełnie zbyteczny. Jest nas tylu i takich, że nie potrzebujemy ciebie». A ja znowu staję przy bramie i mówię: «Na miłość Bożą, przyjmijcie mnie na tę noc». A on odpowiada: «Nic z tego. Idź tam, gdzie są krzyżowcy i proś». Powiadam ci: jeśli zachowam cierpliwość i nie rozgniewam się, na tym polega prawdziwa radość i prawdziwa cnota, i zbawienie duszy."

Nawrócenie możnych tego świata, rozkwit Zakonu, sukces misyjny - jakim niewątpliwie byłoby nawrócenie muzułmanów czy owoce charyzmatu Biedaczyny z Asyżu, nie były dla niego powodem radości doskonałej. Dla Franciszka, który ukochał Jezusa i Jego Ewangelię, który miał tak wielki zapał misyjny, powyższe wydarzenia niewątpliwie byłyby radosne, jednak źródło radości doskonałej bije dla niego w zupełnie innym miejscu.

Weszliśmy w kanon myślenia tego świata. Miarą szczęścia jest dla nas to, jak jesteśmy postrzegani przez innych. Oddaliśmy ocenę jakości naszego życia w ręce tych, którzy są obok nas, i bardzo liczymy się z ich opinią. Nasze dokonania, wyjazdy, czynności poddajemy cudzej krytyce, dzielimy się nimi na forum - mając cichą nadzieję, że uda się nimi kogoś zainteresować. Jakbyśmy chcieli sprawdzać, czy jesteśmy na "dobrej drodze". Wiele rzeczy i sytuacji odczytujemy w kategorii sukcesu lub porażki. Z jednej strony chcielibyśmy radować się z sukcesów, z drugiej unikać porażek i związanych z nimi konsekwencji: poczucia smutku i przygnębienia.

Tymczasem patrzenie na nasze życie przez pryzmat sukcesów i porażek może doprowadzać do frustracji, do nieustannego porównywania się z drugim człowiekiem. Może być prostą drogą do depresji.

PARADOKSALNY PREZENT

Dla Franciszka cały świat jest prezentem Ojca dla swoich dzieci. A wszystkie stworzenia są jego braćmi. Drugi człowiek nie jest przez niego postrzegany jako ktoś, z kim ma się porównywać. Nie jest rywalem - a bratem. W świecie rozdzieranym przez niesprawiedliwy podział dóbr - przez grzech - pojawia się światło, które rozjaśnia ewangeliczną wizję naszej obecności w świecie. Wszyscy mamy jednego Ojca, który kocha wszystkie swoje dzieci. Jego Miłość jest nieprzewidywalna. Wszystko, co nas spotyka, jest Jego Darem. Darem Miłości. Choć trudno w to uwierzyć, gdy dotykają nas bolesne doświadczenia.

Nie lubimy być ostatni. Ale paradoksalnie właśnie takim ewangelicznym ostatnim dana jest obietnica pierwszeństwa. Chcemy mieć wiele. Ale to ubodzy będą błogosławieni. Nie chcemy płakać i cierpieć. Ale Ci, którzy doświadczają smutku i trudności otrzymają nagrodę. Paradoksalne zestawy w Ewangelii są przeniknięte tajemnicą cierpienia i krzyża Jezusa - tajemnicą Miłości - która prowadzi ku radosnemu Zmartwychwstaniu.

Dziś widzimy jak w zwierciadle -niewyraźnie. Nasze życie jest bardzo trudne do odczytania. W tej sytuacji może i powinno stać się aktem wiary. Prawdziwą radość może dać zgoda na rzeczywistość - swoiste Amen. Jest nią obecność w naszym życiu Ojca, który ma dla nas plan wiecznego szczęścia. Wtedy radość może pojawić się już nie jako wynik refleksji nad wydarzeniem, moją rolą, moimi emocjami. Może przeniknąć przez człowieka jako jeden z owoców obecności Ducha Świętego. Błogi pokój, że wszystko, co pochodzi z ręki Ojca -ma Sens.

Czy ten stan zgody na wszystkie dary ma rodzić naszą bezemocjonalność? Nic bardziej mylnego. Tu pojawi się zachwyt i refleksja nad istotą mojej obecności w tym pięknym świecie. Zastanowienie i codzienne pytanie: co jeszcze w zanadrzu ma dla mnie Ojciec Niebieski?

br. Cordian Szwarc OFM ur. 1980, kapłan, współorganizator akcji ewangelizacyjnej Siedem Aniołów, producent filmów krótkometra-żowych Przed sklepem jubilera, Mama, Jedenaście; autor tekstów; duszpasterz Pielgrzymki Młodzieży Różnych Dróg i Kultur; założyciel teatru ognia Santo Fuego; koszykarz w drużynie TV Weismain.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co nam daje prawdziwą radość
Komentarze (1)
Agamemnon Agamemnon
5 lipca 2016, 20:00
"Radość". Czym jest zjawisko "radości". Zatem jakie są kryteria  prawdziwości tego zjawiska. "Radość" jest zjawiskiem psychicznym  i jak  każde zjawisko, które ma miejsce w psychice człowieka jest faktem czyli jest prawdziwe , ponieważ przeżywane jest przez konkretny podmiot. Suponowanie w tytule artykułu, że jakieś  przeżywane zjawisko w naszej psychice jest nieprawdziwe jest wewnętrznie sprzeczne. Oczywiście można prowadzić rozważania domorosłe (wewnętrznie sprzeczne), ale z tego nic nie wynika. Na bazie takich rozważań wśród niedouków formułuje się myśl religijna, którą autorzy zwykle próbują w komponować w nauczanie Chrystusa by swój bełkot uwiarygodnić. Czy nie lepiej najpierw ukończyć jakieś studia a potem dzielić się wiedzą i pozyskaną mądrością? Niedouctwo kapłanów  może być poważną przeszkodą nowej ewangelizacji świata. Źle powiedziałem, nie może być a jest. Niedouctwo nie jest atrakcyjne. Gdyby nie nieuctwo niektórych księży nie byłoby w Kościele katolickim manicheizmu. Herezja manicheizmu jest spowodowana nieznajomością  psychologii, pedagogiki (w tym andragogiki) i biologii człowieka. Żródłem herezji jest nieuctwo.