To tak jakby przyjąć, że Ewangelia sama "nie działa" zbyt dobrze i potrzebne są Ewangelia plus multimedia, Oblicze Boże plus Facebook, Duch Święty plus Twitter.
Pytania "jak?" nie należy lekceważyć. To pytanie cenne par excellance, ponieważ pozwala znaleźć punkt zaczepienia oraz określić problem. Każe nam przejść wprost do praktyki, podczas gdy "co?" i "dlaczego?" zatrzymują nas na poziomie teorii: próbuję dowiedzieć się, co to jest, dlaczego jest, a zatem staram się to poznać, a nie przeżyć. Nie przechodzę do działania. "Jak" zmusza do zejścia ze spekulacyjnych i abstrakcyjnych chmur na ziemię, pozwala wrócić do realnej egzystencji.
Nie można jednak tego pytania ignorować, gdyż współczesna nauka ma tendencję do lekceważenia "co" i "dlaczego" na korzyść "jak". Nauka przestała już pytać: "Dlaczego tak jest?" i chce uchwycić "Jak to działa?", "Jak funkcjonuje?" po to, by mieć większą kontrolę nad światem. Nic więcej nie jest już potrzebne. Trzeba jednak zauważyć, że przyjęcie takiej perspektywy ogranicza nasze postrzeganie świata do wizji utylitarnej, "funkcjonalnej" lub nawet "technicznej". Podstawowym zadaniem nie jest już rozważanie kwestii metafizycznych skupionych w pytaniu: "Jaka jest przyczyna bytów?". Nowa wizja jest wyrażona pragmatycznie, a jej konkretny charakter widać natychmiast w pytaniu: "Gdzie jest pilot do telewizora?".
Postawienie "jak" przed "dlaczego" powoduje, że stopniowo ulegamy fascynacji pilotem. Daje się to zaobserwować również w Kościele. Wielu ludzi uważa, że najistotniejsze w "nowej ewangelizacji" (a zatem i to, co uczyniłoby ją naprawdę "nową") jest wykorzystywanie nowinek z różnych dziedzin, ulepszanie metod komunikacji oraz posługiwanie się najnowszą technologią. To tak jakby przyjąć, że Ewangelia sama "nie działa" zbyt dobrze i potrzebne są Ewangelia plus multimedia, Oblicze Boże plus Facebook, Duch Święty plus Twitter... To tak jakby Dobra Nowina czekała na newsy...
Nasze życie biegnie utartymi koleinami. Środki mnożą się coraz szybciej, lecz ponieważ celowość tego wszystkiego jest nieznana, same stają się celem. Są nieustannie unowocześniane i zwiększają zakres naszej "władzy". Służą tak naprawdę temu, by nie odczuwać utraty wszelkiego sensu. Tymczasem to właśnie kult Steve'a Jobsa i sława nadgryzionego jabłka pozbawiają sensu nasze działania. Już nie wiadomo, po co się komunikujemy, od tego momentu interesuje nas sam akt komunikacji. Ludzie mają się ze sobą porozumiewać - to jest imperatyw - więc środki służące porozumiewaniu powinny być coraz bardziej potoczyste i coraz bardziej pociągające. Fascynują w końcu do tego stopnia, że uniemożliwiają samą komunikację. Są jak rzeka, a my płyniemy razem z nimi, nie otrzymując niczego stałego. Macie pilota w rękach, więc nieważne, jaki program jest nadawany, bo możecie go w każdej chwili zmienić.
Multimedia są już po prostu elementem naszej rzeczywistości; mało nas obchodzi, czy są środkami wyrazu czegoś, co jest warte zachodu, istotne, że stały się multi, cool, fun, hiper... Zostały ogołocone z wszelkiej zawartości, a powstała pustka nie budzi już niepokoju. Przeciwnie, stała się okazją do zabawy: środek pozbawiony celu świetnie się do tego nadaje. Przestajecie widzieć człowieka, obok którego przechodzicie, bo do tego stopnia pochłania was trzymany w garści ekran. A tak w ogóle, czy czasem cyfrowe awatary tego człowieka nie są bardziej fun, cool, multi niż on sam? Przecież jego nawet nie można przegrać czy ściągnąć na swój komputer. Co zresztą mielibyście sobie do powiedzenia? Rozmowa jest przecież niebezpieczna. Mówienie o tym i o owym mogłoby wam jeszcze przypomnieć, że już niedługo umrzecie. Wystarczy przecież spojrzeć na twarz tego typa, a już was atakuje chropawość życia. Lepiej więc pójść w swoją stronę a z nim połączyć się na jakimś forum lub czacie, podzielić się jakimś wideo na swoich stronkach. Pozwolić, by gadżety ukryły pustkę waszej komunikacji. To jest ekscytacja formą3.
3Spotykamy się z tym zjawiskiem szczególnie w szkolnictwie. Nieustannie rozwija się tam pedagogikę, a zatem sposoby nauczania, natomiast nikt już nie wie, czego nauczać ani dlaczego. I właśnie to jest źródłem utraty motywacji uczniów oraz braku autorytetu nauczycieli.
Antyporadnik ewangelizacji to cykl prezentujący najistotniejsze zagrożenia i problemy związane z głoszeniem "Dobrej Nowiny" w dzisiejszych czasach.
Fabrice Hadjadj - francuski filozof, jeden z najważniejszych współczesnych pisarzy religijnych, nawrócony na katolicyzm ateista, członek Papieskiej Rady ds. Laikatu
Tekst pochodzi z książki "Antypodręcznik Ewangelizacji"
Skomentuj artykuł