Dlaczego Bóg stworzył zło?

Mikołaj Kapusta

Skoro Bóg jest dobry, to dlaczego Bóg stworzył zło? Dlaczego pozwolił na to, że zło powstało? Na to pytanie odpowiada znany video-bloger Mikołaj Kapusta.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego Bóg stworzył zło?
Komentarze (292)
LS
le sz
27 listopada 2015, 16:42
Zastanawiałem się ponownie nad Twoim pytaniem Bazyli dot. bytu, dobra i zła, i postanowiłem napisać bardziej ogólnie. Na początek zauważ, że nad pojęciami bytu, dobra i zła zastanawiają się najtęższe umysły już od kilku tysięcy lat! Czy więc nasze wysiłki nie są jak porywanie się mrówki na słonia?  Wg mnie możemy sobie jedynie skonstruować pewien uproszczony model pojęciowy, a nie ścisłą definicję. Zgodzisz się z tym? cdn
LS
le sz
27 listopada 2015, 16:45
cdn Sądzę że z pojęciem bytu powinny tu być najmniejsze problemy. Znacznie gorzej będzie z pojęciem dobra i zła gdyż z natury rzeczy są to pojęcia bardzo mocno obciążone światopoglądowo. Przypomina mi się tu marksistowska definicja dobra: "dobrem jest to co służy umacnianiu dyktatury proletariatu". Natomiast chrześcijańska definicja dobra mogłaby być analogicznie ujęta następująco: "dobrem jest to co przybliża nas do Boga, do życia wiecznego". I tu pojawia sie problem, bo jak mam nadzieję zauważyłeś, w trakcie całej dyskusji z Tobą ani razu nie używałem argumentów religijnych lecz że tak powiem świeckich. Więc może lepiej bardziej uniwesrsalnie, że "dobrem jest to co pomaga w dążeniu do tego co uznaje się za najcenniejsze, najwartościowsze"? Ale problemy z definiowaniem dobra to wg mnie pryszcz wobec definowania zła. Kiedyś zaintersowałem się tym głębiej i wtedy okazało się że prawie wcale nie ma na ten temat opracowań, a to co jest, jest bardzo rozproszone. Reasumując dotychczasową dyskusję na temat zła należałoby stwierdzić, że: - nadal podtrzymuję stwierdzenie że zło nie jest samoistnym bytem; - przyznaję Ci, że występują w świecie zjawiska które niekoniecznie muszą zawsze być skutkiem niewłaściwego korzystania przez człowieka z jego wolnej woli, a jednak są źródłem zła (np. przytaczane przez Ciebie trzęsienia ziemi) - więc tu się zgadzamy; - podtrzymuję jednak swoje twierdzenie, że dotykające nas zło jest na ogół właśnie skutkiem niewłaściwego korzystania przez człowieka z jego wolnej woli - i mam nadzieję że z tym się zgodzisz choć dotychczas nigdzie tego nie wyrażałeś. Stąd, w związku z powyższym mówi się iż zło jest brakiem dobra - brakiem dobra spowodowanym niewłaściwym korzystaniem z wolnej woli albo brakiem dobra wynikającym z tego że fizyczny świat jest skończony a więc ograniczony i niedoskonały. Tu jednak podejrzewam że się nie zgodzisz jako że chciałeś udowodnić że to Bóg stworzył zło. I co Ty na to?
21 grudnia 2015, 15:31
"Wg mnie możemy sobie jedynie skonstruować pewien uproszczony model pojęciowy, a nie ścisłą definicję. Zgodzisz się z tym?" Tak zgadzam się. choć wg. mnie nawet tego nie osiągniemy.
21 grudnia 2015, 17:25
Dobrze, że wyciągnąłeś tu "stan" dyskusji bo poruszać się w pozostałych wątkach graniczy z cudem (mam wrażenie, że część wypowiedzi w ogóle się nie wświetla). Niestety ale pojęcie bytu także nas różni. Wg. mnie  Arystoteles uważał dobro za byt. np. w haśle "dobr" w wikipedii możemy przeczytać w odniesieniu do niego: "Dobro jako byt dla kogoś służy mu (innemu bytowi), jego rozwojowi, czyli odpowiada jego dążeniu." I taka definicja dobra jest całkiem udana. Z kolei "zło" jak pisałem to: "brak należnych danemu istnieniu czynników bytowych". "nadal podtrzymuję stwierdzenie że zło nie jest samoistnym bytem" o ile pamiętam także dobro wg. Ciebie nie jest saomistnym bytem. Czy to także podtrzymujesz, czy może źle zrozumiałem? "przyznaję Ci, że występują w świecie zjawiska które niekoniecznie muszą zawsze być skutkiem niewłaściwego korzystania przez człowieka z jego wolnej woli, a jednak są źródłem zła (np. przytaczane przez Ciebie trzęsienia ziemi) - więc tu się zgadzamy" czyli istnieje coś co jest źródłem zła. "podtrzymuję jednak swoje twierdzenie, że dotykające nas zło jest na ogół właśnie skutkiem niewłaściwego korzystania przez człowieka z jego wolnej woli - i mam nadzieję że z tym się zgodzisz choć dotychczas nigdzie tego nie wyrażałeś." Jeśli wystepuje choć jeden przypadek występowania żródła zła nie będącym skutkiem niewłaściwego korzystania przez człowieka z wolnej woli, tzn, że zło istnieje samodzielnie a więc jest bytem a nie brakiem dobra. (większość nie większoć nie ma znaczenia). Swoją drogą sfornułowanie "na ogół" pojawiło się u Ciebie w taki stwierdzeniu po raz pierwszy. "Stąd, w związku z powyższym mówi się iż zło jest brakiem dobra" My tutaj nie rozważamy co "się mówi" , ale czy zło jest bytem i czy istnieje. Moim zdanie z powyższych punktów wynika, że zło istnieje (jest bytem) wystepuje poza wolną wolą człowieka. Zgadzam się, że świat fizyczny jest niedoskonały. m in. dlatego, że istnieje zło.
LS
le sz
23 grudnia 2015, 13:04
Skoro tak, to co w takim razie z tym Twoim rozumieniem naukowości i falsyfikowalności? Jeśli nawet uproszczonego modelu pojęciowego nie możemy osiągnąć to jak tu stosować Twoje rozumienie falsyfikowalności i naukowości? Przecież zgodnie z Toim rozumieniem, jeśli niemożliwa jest falsyfikowalność to wszystko co piszemy należałoby nazwać wg Twoich kryteriów bajkami i mitami...
LS
le sz
23 grudnia 2015, 19:22
Niestety ale pojęcie bytu także nas różni. --- Jeżeli rzeczywiście różni nas pojęcie bytu to jakiekolwiek dysputy nie mają sensu bo używając tych samych pojęć mamy co innego na myśli. Uważam jednak że nie ma sensu tworzyć własnych systemów filozoficznych i wprowadzać własnego rozumienia i definicji klasycznych pojęć, a należy opierać się na powszechnie uznanym dorobku ludzkości. I do takich pojęć należy np. pojęcie "byt": byt to jest coś co istnieje, istnieje samoistnie, jako jakiś "obiekt", przedmiot, rzecz, a nie jako jakaś właściwość, przypadłość jakiegoś bytu. Wg. mnie  Arystoteles uważał dobro za byt. np. w haśle "dobr" w wikipedii możemy przeczytać w odniesieniu do niego: "Dobro jako byt dla kogoś służy mu (innemu bytowi), jego rozwojowi, czyli odpowiada jego dążeniu." I taka definicja dobra jest całkiem udana. --- To nie jest definicja, definicja mówi "co to jest", a to jest opis "do czego to służy". Ale mniejsza z tym. Arystoteles nie uważał dobra za samoistnie istniejący byt. Wikipednia jest dobra jako pewien leksykon z podstawowymi informacjami, ale wtedy gdy się zna dane zagadnienie, a nie do nauki. W dodatku, sięgając do hasła "dobro" można się zapoznać z hasłem "dobro" i nie jest to miejsce do zapoznawania się z poglądami Arystotelesa, nawet na temat dobra. I niestety, ale pomyliłeś i pomieszałeś pojęcia. W cytacie który podałeś nie ma mowy o tym, że dobro jest bytem, ale o tym, że choć istnieją różne byty to jedynie niektóre z nich służą czyjemuś rozwojowi, a więc są dla niego dobrem - ale dobrem w kategorii moralnej a nie ontologicznej. Zobacz co mówi wikipedia w haśle "byt" o tym co na temat bytu uważał Arystoteles. cdn
LS
le sz
23 grudnia 2015, 19:24
cd Ale przede wszystkim zobacz pod hasło Arytoteles do jego poglądów filozoficznych, gdzie ewidentnie napisane jest iż dobro nie jest bytem: "Etyka Arystotelesa wynikała w dużym stopniu z jego teorii bytu, ale także była wypracowana na drodze praktycznych obserwacji. Rozumiał on dobro i cnotę (Areté) jako dążenie do doskonalenia swojej formy, czyli duszy." Ale niezależnie od tego co o tym myślał Arystoteles interesuje nas to jedynie jako pewne narzędzie pomagające zapoznać się z tymi pojęciami. I nie chodzi bynajmniej o to by uznać że jest tak jak uważał Arystoteles - analogicznie jak kawałek dalej stwierdziłeś: "My tutaj nie rozważamy co "się mówi" , ale czy zło jest bytem i czy istnieje." Już się Ciebie pytałem ale przypomnę, czy tak jak chciałeś aby uznać za prawdę Arystotelesowskie rozumienie bytu i dobra (choć akurat błędnie je rozumiałeś) to tak samo chciałbyś aby uznać za prawdę jego poglady na temat budowy wszechświata? Czterech żywiołów i eteru? Z kolei "zło" jak pisałem to: "brak należnych danemu istnieniu czynników bytowych". --- Już Ci 2015-11-16 19:42:01 odpowiadałem że jest to zbyt ogólnikowe określenie i wymaga określenia co to znaczy "należne danemu istnieniu" i co to są te "czynniki bytowe". Ale wychodzi na to iż sam uznajesz zło za pewien brak, nie chcesz tylko nazwać tego braku brakiem dobra. "nadal podtrzymuję stwierdzenie że zło nie jest samoistnym bytem" o ile pamiętam także dobro wg. Ciebie nie jest saomistnym bytem. Czy to także podtrzymujesz, czy może źle zrozumiałem? --- Tak, podtrzymuję, ani dobro ani zło nie są samoistnymi bytami. cdn
LS
le sz
23 grudnia 2015, 19:27
cd [...] czyli istnieje coś co jest źródłem zła. --- To zbyt wieloznaczne. Trzęsienie ziemi jest zjawiskiem geologicznym samo w sobie nie będące kategorią moralną, ale jeżeli wskutek tego trzęsienia ziemi zniszczone będą jakieś dobra czy np. zginą ludzie to będzie ono źródłem zła. Nie ma czegoś takiego co jest źródłem zła, tak jak np. źródełko z którego wypływa woda. Ta przykładowa woda jest bytem nie będącym złem, tak samo nie jest ona bytem z którego jakoś samo z siebie "wypływa" zło, ale woda może być źródłem zła. Tak samo, obficie płynąca woda nie jest złem i nagromadzenie wody nie jest złem, ale gdy się w niej potopią ludzie to będzie przyczyną/źródłem zła. A więc nie: JEST źródłem zła, ale: MOŻE SPOWODOWAĆ zło. I to nie przyczyną/źródłem dokonującym kreacji jakiegoś bytu nazywającego się zło ale przyczyną/źródłem wydarzenia które w kategoriach moralnych wartościujemy jako wartość negatywną czyli zło. cdn
LS
le sz
23 grudnia 2015, 19:27
cd Jeśli wystepuje choć jeden przypadek występowania żródła zła nie będącym skutkiem niewłaściwego korzystania przez człowieka z wolnej woli, tzn, że zło istnieje samodzielnie a więc jest bytem a nie brakiem dobra. (większość nie większoć nie ma znaczenia). Swoją drogą sfornułowanie "na ogół" pojawiło się u Ciebie w taki stwierdzeniu po raz pierwszy. --- Nieprawda. To że źródłem zła niekoniecznie jest niewłaściwe korzystanie z wolnej woli w żaden sposób dowodzi jedynie że nie każde zło jest wynikiem niewłaściwego korzystania z wolnej woli przez człowieka. I w żaden sposób nie dowodzi, że zło istnieje samodzielnie i jest bytem a nie brakiem dobra. To że ktoś się utopił nie oznacza że zaistniał byt będący złem a jedynie że zaistniało wydarzenie wartościowane jako złe. Sformułowanie "na ogół" wyniknęło ze skrótu myślowego i skróconego zapisu. Chodziło mi o to że choć powyżej po raz kolejny już przyznałem, że dotykające nas zło niekoniecznie jest skutkiem niewłaściwego korzystania z wolnej woli przez człowieka, to jednak dotykajace nas zło jest również i skutkiem tego niewłaściwego korzystania przez człowieka z wolnej woli - i to chyba nawet częściej z tego powodu. cdn
LS
le sz
23 grudnia 2015, 19:28
cd "Stąd, w związku z powyższym mówi się iż zło jest brakiem dobra" My tutaj nie rozważamy co "się mówi" , ale czy zło jest bytem i czy istnieje. Moim zdanie z powyższych punktów wynika, że zło istnieje (jest bytem) wystepuje poza wolną wolą człowieka. --- Wtręt całkowicie nie na miejscu. Jak napisałem, że "mówi się" to nie miałem na myśli kolejkowych bab czy budki z piwem a stwierdzenie iż takie są na to poglądy, że właśnie tak się uważa. A z powyższych punktów nijak nie wynika że zło jest bytem. I naprawdę dziwię się że tak się upierasz przy czymś tak absurdalnym jak to, że zło jest bytem. Zgadzam się, że świat fizyczny jest niedoskonały. m in. dlatego, że istnieje zło. --- Ale ja nic takiego nie twierdziłem! To co napisałeś jest wręcz odwrotnością tego co twierdziłem. To nie dlatego świat jest niedoskonały że istnieją jakieś byty będące złem. Jest dokładnie odwrotnie. Ponieważ świat jest skończony a więc i ograniczony, to jest światem niedoskonałym, a skoro jest niedoskonałym to może występować i występuje w nim to co wartościujemy negatywnie jako zło.
28 grudnia 2015, 15:52
„I do takich pojęć należy np. pojęcie "byt": byt to jest coś co istnieje, istnieje samoistnie, jako jakiś "obiekt", przedmiot, rzecz, a nie jako jakaś właściwość, przypadłość jakiegoś bytu.” Inaczej rozumiemy Arystotelesowskie pojęcie „byt”.  Zauważ, że: „Byt jest pojęciem najogólniejszym, bo wszystko, co jest, jest bytem. Nie istnieje nic, co nie wchodziłoby w zakres tego pojęcia.” Więc gdy mówisz, że dobro jest cechą bytu oznacza to, że dobro nie jest bytem a nic co nie jest bytem nie istnieje. Dobro więc nie istnieje. Skoro nie istnieje więc Bóg nie stworzył dobra. Analogicznie nie istnieje zło i Bóg go nie stworzył. Bóg nei jest dobrem (bo dobro nie istnieje). Nie ma ani dobra, ani zła. …. Moim zdaniem Arystoteles uważał dobro za samodzielnie istniejący byt. Cała reszta odpowiedzi nie ma znaczenia skoro i tak zawsze będziemy odwoływać się do tego punktu.
LS
le sz
29 grudnia 2015, 22:16
[...]Więc gdy mówisz, że dobro jest cechą bytu oznacza to, że dobro nie jest bytem a nic co nie jest bytem nie istnieje. Dobro więc nie istnieje. --- Już o tym wielokrotnie pisałem. Nie istnieje byt będący dobrem ale istnieją byty mające cechę którą nazywamy dobrem. Nie będziesz chyba zaprzeczał temu, że istniejące byty nie są identyczne lecz są bardzo różne, gdyż mają swoje specyficzne cechy którymi różnią się pomiędzy sobą. I choć np. wzrost czy kolor włosów nie są samoistnie istniejącymi bytami to jednak ludzie różnią się pomiędzy sobą wzrostem czy kolorem włosów. A wg Twojego "rozumowania", skoro wzrost czy kolor włosów nie są samoistnie istniejącymi bytami to oznacza to że wzrost czy kolor włosów nie istnieje - z czego wynika, że ludzie nie różnią się ani wzrostem ani kolorem włosów. I tak samo dla przykładu, albo wg Ciebie uznamy że kolor zielony jest samoistnie istniejącym bytem albo skoro wg Twojego "rozumowania" kolor zielony nie jest bytem, to musimy uznać że drzewa i trawa nie są zielone no bo przecież kolor zielony nie istnieje. Arystoteles doskonale rozumiał i rozróżniał pomiędzy istniejącymi bytami a właściwościami tych bytów. Stąd też właśnie jego metafizyka zajmowała się tym czym jest byt jako byt jako taki oraz atrybutami tych bytów. Tak samo Arystoteles nie uważał dobra za żaden byt, natomiast rozumiał je jako dążenie do doskonalenia formy, czyli tego co konstytuuje substancję danego bytu do tego jaki ten byt jest. I mocno się dziwię że nie dostrzegasz absurdalności swojego dowodzenia i ewidentnej sprzeczności z tym co uważał Arystoteles. Dziwię się również Twojemu przywoływaniu Arystotelesa jako decydujący autorytet - już się przecież pytałem czy w kwestii budowy wszechświata (ziemia, ogień, woda, powietrze i eter) również uważasz jego poglądy za decydujące? cdn
LS
le sz
29 grudnia 2015, 22:19
cd Skoro nie istnieje więc Bóg nie stworzył dobra. --- Już o tym pisałem. Bóg nie stworzył dobra ale stworzył byty mające cechę którą nazywamy dobrem. Analogicznie nie istnieje zło i Bóg go nie stworzył. --- Już o tym pisałem. Analogicznie nie istnieje zło ale istnieją byty którym brak cechy którą nazywamy dobrem. Bóg nei jest dobrem (bo dobro nie istnieje). --- Już o tym pisałem. Bóg nie jest dobrem w dosłownym tego znaczeniu, natomiast w takiej obfitości posiada cechy które nazywamy dobrem, że uznajemy iż określenie "dobro" bardzo dobrze oddaje Jego przymioty tak że nawet nazywamy Go Dobrem - dokładnie tak jak człowieka uznawanego za bardzo dobrego nazywa się czasem chodzącym dobrem. Nie ma ani dobra, ani zła. …. --- Już o tym pisałem. Nie ma bytów będących dobrem czy złem, ale są byty mające cechę którą nazywamy dobrem, są też byty którym tej cechy braknie i wówczach mówimy że mają cechę którą nazywamy złem. Moim zdaniem Arystoteles uważał dobro za samodzielnie istniejący byt. --- Zaprzecza temu nawet wikipedia na którą się próbowałeś powoływać. I poprzednio podałem Ci nawet stosowne hasła i cytaty. Ale oczywiście masz prawo uważać co tylko zechcesz. Nawet że Kopernik uważał iż to Słońce krąży wokół Ziemii - właśnie tak, Słońce wokół Ziemii. W dodatku, jak Ci już poprzednio przypominałem co sam poprzednio stwierdzałeś ("My tutaj nie rozważamy co "się mówi" , ale czy zło jest bytem i czy istnieje"), my tutaj nie rozważamy co sobie jakiś ktoś uważał, nawet będący Arystotelesem, ale mówimy o tym czy zło jest bytem i czy istnieje. cdn
LS
le sz
29 grudnia 2015, 22:19
cd Cała reszta odpowiedzi nie ma znaczenia skoro i tak zawsze będziemy odwoływać się do tego punktu. --- Nie zgadzam się. Ta cała reszta ma znaczenie, gdyż umożliwia falsyfikację tego w/w punktu. Źródła pokazują iż Arystoteles nie uważał dobra za samoistny byt, a więc pokazują że twierdzisz nieprawdę. A jak już kilka razy wykazałem - tym razem również - założenie iż dobro, prawda, godzina 12, wzrost, kolor, temperatura itp itd są samoistnymi bytami prowadzi do tak absurdalnych wniosków, że nie może być prawdziwe.
LS
le sz
26 listopada 2015, 23:08
cd Dobro istnieje bo go dostrzegamy, nazywamy, widzimy jego przejawy. Tak samo zło dostrzegamy, nazywamy, potępiamy. --- No i tu się zaczynamy różnić. Naprawdę widziałeś BYT będący dobrem? A nie przejawy dobra objawiane przez jakiś byt? Jeżeli ja okazuję komuś dobro, to oznacza to że ja jestem dobrem? czy to że ja, byt będący człowiekiem okazałem dobro? No i tak samo zło. Widziałeś BYT będący złem? A nie jakiś przejaw zła? Jeśli to jest cecha złaczona z bytem realnym to zarówno dobro jak i zło istnieją. Ty się z tym niezgadzasz. Przeprowadzanie wywodów gdy brak porozumienia co do definicji nie ma jakiegokolwiek sensu. --- No niezupełnie - to znowuż ten Twój przekłamujący skrót. Nie istnieją jako samoistne byty, gdyż są jedynie właściwościami istniejących bytów. Istnieje byt, istniejący byt przejawia jakieś właściwości. Ale te właściwości bytu nie są jakimiś kolejnymi bytami! Jeżeli mówisz że wszystko co istnieje jest bytem i dodajesz że dobro istnieje, to ja to rozumiem jako stwierdzenie że dobro jest istniejącym bytem. I dlatego nie zgadzam się. Jeżeli jednak stwierdzisz, że dobro istnieje jako właściwości jakiegoś samoistnie istniejącego bytu to z tym się jak najbardziej zgadzam. W grunicie rzeczy nie bardzo wiem co mam robic dalej. Jakie jest Twoje zdanie na temat ciagnięcia tej dyskusji? --- Jeżeli się nie dogadamy to ciągnięcie tego rzeczywiście nie miałby sensu. Ale... czy masz świadomość co z tego wynikałoby?
LS
le sz
26 listopada 2015, 23:05
Na temat tego co należy uważać za arystotelesowski byt napisano mnóstwo książek. I zasadniczo trudno jest uznać jednoznacznie które ze stwierdzeń jast prawidłowe a które błędne. --- Dziwi mnie to co napisałeś, bo akurat koncepcja bytu jest u Arystotelesa na tyle dobrze sformułowana że nie budzi ona wątpliwości. Zwróć uwagę na odrzucenie platońskiego dualizmu wg którego ciało jest grobem duszy i fundamentalne rozróżnienie pomiędzy materią a integralnie z nią związaną - a więc nie będącą osobnym, niezależnym bytem - formą konstytuującą ją. To forma "kształtująca" materię w istniejący byt nadaje tej materii specyficzne dla niej cechy czy właściwości zwane atrybutami. Nie udaje nam się się ustalić co to byt, co to zło, co to dobro. Tkwimy w martwym punkcie. Mamy rozbieżne zdania na ten temat. Staram się spogladać przychylnie na Twoje odpowiedzi i dostrzegam takie samo podejście z Twojej strony. Niestety mimo życzliwości tkwimy w miejscu ze względu na różnice w definicjach i rozumieniu. Zastanawiałem się czy nie przyjąć Twojego rozumienia, ale w tym wypadku wciąż mam wątpliwości jak rozumiesz te definicje. --- Nie wydaje mi się abyśmy mieli rozbieżne zdania. Ciągle odnoszę jednak wrażenie że się nie rozumiemy. Dlaczego tak sądzę? Choć wielokrotnie pisałem iż twierdzę że: dobro nie istnieje jako samoistny byt, ale to istniejące byty mogą mieć właściwość którą nazywamy dobrem, to co rusz powtarzasz przekłamujący skrót w/w, że wg mnie dobro nie istnieje. Ja rozumiem stwierdzenie "Byt jest pojęciem najogólniejszym, bo wszystko, co jest, jest bytem. Nie istnieje nic, co nie wchodziłoby w zakres tego pojęcia." dość literalnie. --- Wydaje mi się że rozumiem to tak samo: wszystko co istnieje jest bytem, nie istnieje nic co nie byłoby bytem. Więc doro musi byc bytem jeśli istnieje. Jeśli nie jest to nie istnieje. --- Zgadza się jeżeli istnieje to musi być bytem, a jeśli nie jest bytem to nie istnieje. cdn
23 listopada 2015, 00:22
Na temat tego co należy uważać za arystotelesowski byt napisano mnóstwo książek. I zasadniczo trudno jest uznać jednoznacznie które ze stwierdzeń jast prawidłowe a które błędne. Twoje odpowiedzi przeczytałem w sobotę rano i od tego momemntu zastanawiałem się co odpisać, żeby nie skończyło się na awantrurze (czyli jak zwykle). Nie udaje nam się się ustalić co to byt, co to zło, co to dobro. Tkwimy w martwym punkcie. Mamy rozbieżne zdania na ten temat. Staram się spogladać przychylnie na Twoje odpowiedzi i dostrzegam takie samo podejście z Twojej strony. Niestety mimo życzliwości tkwimy w miejscu ze względu na różnice w definicjach i rozumieniu. Zastanawiałem się czy nie przyjąć Twojego rozumienia, ale w tym wypadku wciąż mam wątpliwości jak rozumiesz te definicje.  Ja rozumiem stwierdzenie "Byt jest pojęciem najogólniejszym, bo wszystko, co jest, jest bytem. Nie istnieje nic, co nie wchodziłoby w zakres tego pojęcia." dość literalnie. Więc doro musi byc bytem jeśli istnieje. Jeśli nie jest to nie istnieje. Dobro istnieje bo go dostrzegamy, nazywamy, widzimy jego przejawy. Tak samo zło dostrzegamy, nazywamy, potępiamy. Jeśli to jest cecha złaczona z bytem realnym to zarówno dobro jak i zło istnieją. Ty się z tym niezgadzasz. Przeprowadzanie wywodów gdy brak porozumienia co do definicji nie ma jakiegokolwiek sensu.  W grunicie rzeczy nie bardzo wiem co mam robic dalej.  Jakie jest Twoje zdanie na temat ciagnięcia tej dyskusji?
LS
le sz
20 listopada 2015, 18:49
Zgoda. Pojęcia miejsca (przestrzeni) i czasu wymagają odniesienia. --- Nieprawda. Ani pojęcie czasu ani pojęcie przestrzeni nie wymagają żadnego odniesienia. Odniesienia może wymagać co najwyżej próba określenia położenia w przestrzeni czy w czasie. Zatem moje sformułowanie "w mniej nasłonecznionym miejscu na tym samym terenie" nieco rozszerzyło tę umowną przestrzeń, której owszem nie potraktowałam punktowo. --- To nie jest kwestia żadnego rozszerzania żadnej umownej przestrzeni. Ja mówiłem o obiektywnej wartości temperatury w KONKRETNYM miejscu, a Ty mi odpowiadałaś kompletnie bez sensu twierdząc że nie istnieje obiektywna prawda o wartości tej temperatury bo przecież w różnych miejscach na świecie różne termometry mogą pokazywać co innego. Skoro czas jest tylko w TERAZ, to i przestrzeń mieści się tylko w TUTAJ. --- Bzdura. Z tego że czas jest tylko TERAZ nijak nie wynika że przestrzeń mieści się tylko TUTAJ. I bredniologią jest snucie tego typu wywodów. Prawdzie obiektywnej mówię tak (to, co jest tu i teraz), prawdzie obiektywnej obserwatora nie (to, co ja postrzegam - widzę, słyszę, czuję, myślę, że jest i jakie to jest). Jak widzisz wykazuję dobrą wolę. --- Nigdy nie twierdziłem że każdy obserwator obiektywnie postrzega rzeczywistość. Wręcz przeciwnie, wielokrotnie zaznaczałem, że niezależnie co kto o tym sądzi. Zobaczymy jak będzie w rzeczywistości wyglądała ta Twoja dobra wola deklarująca uznanie istnienia prawdy obiektywnej. A Ty z tym rozpanoszonym szatanem? --- Jakom rozpanoszonym szatanem?
M
Milosc
20 listopada 2015, 10:11
Zgoda. Pojęcia miejsca (przestrzeni) i czasu wymagają odniesienia. Zatem moje sformułowanie "w mniej nasłonecznionym miejscu na tym samym terenie" nieco rozszerzyło tę umowną przestrzeń, której owszem nie potraktowałam punktowo. Skoro czas jest tylko w TERAZ, to i przestrzeń mieści się tylko w TUTAJ. Prawdzie obiektywnej mówię tak (to, co jest tu i teraz), prawdzie obiektywnej obserwatora nie (to, co ja postrzegam - widzę, słyszę, czuję, myślę, że jest i jakie to jest). Jak widzisz wykazuję dobrą wolę. A Ty z tym rozpanoszonym szatanem? 
LS
le sz
20 listopada 2015, 08:14
Ależ Ty mącisz... W żaden sposób nigdy nie kwestionowałem istnienia subiektywnego postrzegania, a wręcz pisałem o tym! Zwracałem jedynie uwagę, że choć postrzeganie rzeczywistości może być subiektywne to ta rzeczywistość jest rzeczywistością obiektywną, i niezależnie od tego co kto sądzi o temperaturze czy godzinie wschodu słońca, to temperatura w danym miejscu ma jedną konkretną wartość a wschód słońca w danym miejcu następuje o jednek konkretnej godzinie. To oczywiste że termometry umieszczone w różnych miejscach mogą wskazywać różną temperaturę i wcale nikt nie powie że mącą. Twierdzę natomiast że TY NOTORYCZNIE MĄCISZ - ja ciągle podaję przykłady typu: "w jednym konkretnym miejscu w danym momencie jest jedna konkretna temperatura" a Ty mi na to że: "nieprawda, bo różne termometry umieszczone w różnych miejscach mogą pokazywać co innego". Ale tym razem choć na chwilę przyznałaś że jednak istnieje coś takiego jak prawda obiektywna. Mówię że na chwilę bo zaraz pod tym zaczęłaś znowuż swoje mącenie i "dowodzenie" że nie istnieje prawda obiektywna. ps Skoro jak przyznajesz nie potrzeba wybitnej inteligencji aby to zrozumieć i wystraczy odrobina dobrej woli to dlaczego uparcie nie wykazujesz choć tej odrobiny dobrej woli a permanentnie mącisz? Apage satana!
20 listopada 2015, 00:36
Mam pewne podstawy, by twierdzić, że ze sprawą Boga jest jak z subiektywnym opisem rzeczywistości. Ty twierdzisz, że istnieje jako byt , Bazyli przypuszczam może powiedzieć, że nie istnieje, a ja, że istnieje chociaż niekoniecznie jako byt - przynajmniej trzymając się ściśle Twojej definicji bytu. 
M
Milosc
20 listopada 2015, 00:24
Zgodzę się co do tego, że wschód słońca w danym miejscu owszem nastąpił i jest to prawda obiektywna. Jednak, kiedy dwie osoby opisują tę samą rzeczywistość ich opisy mogą być różne i wcale nie będzie to oznaczało, że jedna z nich będzie mówiła prawdę a druga nieprawdę. W tym przypadku akurat zachodzi rzecz banalna - jedna z osób może mieć "źle" nastawiony zegarek, choć i oreślenie czasu jak wiemy jest sprawą umowną. W innej sytuacji jedna osoba będzie twierdziła, że tego dnia było zimno inna, że tylko trochę chłodno. Odbiór rzeczywistości przez te dwie osoby będzie kwestią subiektywnego postrzegania. Żadna z nich nie będzie mówiła nieprawdy. Owszem termometr będzie wskazywał jedną temperaturę, choć inny umieszczony w mniej nasłonecznionym miejscu na tym samym terenie może już wskazywać inną i przecież nie powiemy o nim, że mąci.  Dlatego jak już wcześniej pisałam należy odróżnić rzeczywistość obserwowaną, nazwijmy ją obiektywną od rzeczywistości interpretowanej, subiektywnej tj. jej opisu. Owszem, nie potrzeba wyjątkowej inteligencji, by to zrozumieć, natomiast wystarczy odrobina dobrej woli, by chcieć to zrozumieć. Apage satana to pozdrawiam?   
LS
le sz
19 listopada 2015, 23:31
A czy dałem jakiekolwiek podstawy aby sądzić iż wg mnie Bóg nie jest bytem istniejącym realnie? Apage satana!
LS
le sz
19 listopada 2015, 23:30
I znowuż mącisz. Piszesz o opisach RÓŻNYCH rzeczywistości a ja mówię o różnych opisach TEJ SAMEJ rzeczywistości. Więc jeżeli będziecie się wypowiadać o tym samym miejscu, np. obie będziecie mówiły o wschodzie słońca w Warszawie i to w dn. 19.11.2015, to jeżeli jedna z was będzie twierdzić że w dn. 19.11.2015 r wchód słońca w Waszawie nastąpił o godz. 7:01 a druga że o godz. 7:21 to nie ma tak że każda ma swoją prawdę lecz co najmniej jedna z was mówi nieprawdę, gdyż w Warszawie w dn. 19.11.2015 wschód słońca nastąpił jak zwykle tylko O JEDNEJ KONKRETNEJ GODZINIE. Czy naprawdę chcesz twierdzić że potrzeba wyjątkowej inteligencji aby to zrozumieć? Apage satana!
19 listopada 2015, 23:02
A Bóg wg Ciebie jest bytem istniejącym realnie czy jest bytem "myślnym" a więc nie istniejącym realnie?
19 listopada 2015, 22:51
"Natomiast twierdzimy, że wiele różnych opisów rzeczywistości nie może być jednocześnie prawdziwych gdyż tylko jeden z nich może być prawdziwy (albo żaden nie jest). I w związku z tym, twierdzimy w ten sposób że nieprawdą jest twierdzenie iż nie istnieje jedna prawda obiektywna bo każdy ma swoją równoprawną prawdę." Jak zwykle z tym się nie zgodzę. Mogę będąc w Polsce powiedzieć o godzinie 6:00 "o, akurat słońce wschodzi" i będzie to prawdą. I jednocześnie koleżanka w innej części świata powie "a u nas słońce zachodzi i nie jest 6:00". I też będzie to prawda. Takich przykładów można mnożyć.  
LS
le sz
19 listopada 2015, 21:32
cd Z kolei "należne" to coś co jest zwiazane integralnie z bytem by ten mógł być spełniony egzystencjalnie (znowu termin zbyt ogólny ale mam nadzieję, że spotka się z intencjonalną akceptacją). Jakiś przykład np. dla kobiet możliwość urodzenia dziecka. --- Oczywiście staram się wyczuwać o co może chodzić ale wiąże się z tym kolejne ryzyko nieporozumień. Niemniej określenie "byt spełniony egzystencjalnie" nawet mi się podoba - choć raczej na pewno będziemy podkładali pod niego różne i wręcz sprzeczne treści. Jednak zdeycowanie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że możliwość urodzenia dziecka to jest coś należnego, integralnie związanego z bytem jakim jest kobieta. Gdyby tak było to brak możliwości urodzenia dziecka oznaczałby że ta osoba nie może być spełniona egzystencjalnie a być może nawet nie jest kobietą. Uważam jednak, że to jakiego użyje się słowa nie ma istotnego znaczenia. Istotne jest natomiast to jakie treści podkłada się pod te słowo. A wygląda na to że treści te są co najwyżej zbliżone, może nawet niezgodne ale na pewno nie identyczne. W tym rozumieniu choroba jest złem. "Brakiem dobra może być również brak jakiegoś ludzkiego działania" czyli zło moralne. Czyli uważa Pan, że zło jest brakiem dobra. --- Tak uważam.
LS
le sz
19 listopada 2015, 21:31
Napisałem "należnego" bo jak dla mnie oznacza to coś podobnego, ale jednak znaczaco różnego od "potrzebnego, pożądanego" choć "potrzebnego" jest bardzo trafne, ale niestety "pożdanego" już nie. --- Mnie nie podoba się określenie "należnego" z powodu jego roszczeniowego brzmienia. Brzmi to tak jakby jeden ktoś był do czegoś zobowiązany i drugi ktoś miał uzasadnione roszczenia względem tego pierwszego kogoś. Dlatego zdecydowanie bardziej odpowiada mi "potrzebny, pożądany". Do szczęśliwego życia są obiektywnie potrzebne pewne dobra i w związku z tym takie dobra są pożądane - a to że ktoś może mieć subiektywne i fałszywe poczucie potrzeb to osobna sprawa. Dam przykład. Człowiek nie postrzega braku skrzydeł jako zło, choć są ludzie którzy pożądaliby takich skrzydeł (sądzę /choć nie wiem/, że nawet tacy ludzie nie postrzegają ich barku jako zło). Jako zło człowiek będzie postrzegał np. brak ręki bo ta ręka jest mu "należna". --- Gdyby skrzydła były człowiekowi niezbędne i wszyscy inni mieliby skrzydła to ich brak ten "wybrakowany" człowiek postrzegałby jako zło. Ale skoro nikt z ludzi skrzydeł nie ma to nikt nie czuje się pokrzywdzony i nie nazywa braku skrzydeł złem. Ręka to osobna sprawa. Brak ręki jest na co dzień odczuwany jako bardzo dolegliwy, a w dodatku inny mają po dwie ręce, więc brak ręki jest uznawany za zło. Nadal jednak nie odpowiada mi twierdzenie że ręka jest "należna" człowiekowi. Bo niby gdzie to jest tak zapisane że ręka się należy? Owszem, jest potrzebna, ale to że jest potrzebna to co innego niż twierdzenie, że się należy. Ludzie potrzebują różnych rzeczy ale to nie znaczy że one im się należą. cdn
LS
le sz
19 listopada 2015, 21:29
"Dla przykładu, życzliwość to chyba niewątpliwie pozytywna cecha i można ją nazwać czymś dobrym, ale nie istnieje byt będący życzliwością" W myśl metafizyki jest to byt bo istnieje ... no chyba, że nie istnieje. --- Już Ci nie raz pisałem że życzliwość NIE jest bytem lecz cechą, właściwością, atrybutem więc NIE istnieje. Twój upór przy twierdzeniu, że cechy są istniejącymi bytami świadczy jedynie o tym że nie masz pojęcia o czym piszesz. Nie odróżniasz istnienia bytów od posiadania przez te istniejące byty pewnych właściwości/atrybutów. Oczywiście możemy sie bawić w kalmbury słowne typu "chodząca życzliwość" ale to nie ma wielkiego sensu. Dobro jako dobro etyczne (dobro moralne) nlezy do pojęcia dobra, ale go nie wyczerpuje.  "Dobra materialne" to znowu kalambur, i ma Pan rację nie o tym rozmawiamy. --- Określenia "chodząca życzliwość" czy "chodząca dobroć" to są normalne określenia używane na co dzień i to bynajmniej nie jako gra słów czy jakaś szarada. A "dobra materialne" jest to wręcz naukowy termin używany na co dzień w ekonomii. A więc nie są to żadne kalambury. Coraz częściej odnoszę wrażenie że zamiast poważnej dyskusji usiłujesz jedynie zapierać się przy swoim a gdy braknie Ci argumentów to próbujesz deprecjonować ośmieszając.
LS
le sz
19 listopada 2015, 21:27
cd Przyjmując Pańskie postrzeganie (jak rozumiem, ale może nie o to chodzi), że niejako pewne cechy istneją i to je nazywamy np. wzrostem, temperaturą, dobrem albo złem. --- Niestety nie o to chodzi. I podłamuje mnie to że można tak opacznie rozumieć to co jak mi się wydaje tak jasno opisuję. Trochę pociesza mnie jedynie to iż dopuszczasz iż nie o to mi chodzi. To co istnieje nazywamy bytem. Nie istnieje nic co nie byłoby bytem. Być===Istnieć. Istniejące byty mogą być bardzo różnie opisywane, mogą mieć opisywane różne swoje właściwości, swoje cechy. Ale to nie te cechy istnieją! To byty istnieją! Istnieją byty posiadające pewne cechy! Cechy nie są bytami więc samoistnie nie istnieją! Można powiedzieć że w autobusie siedział osobowy byt nazywający się Jan Kowalski i mający 180 cm wzrostu, ale absurdem byłoby twierdzić że w autobusie siedział sobie wzrost mający 180 cm... To w takim ujęciu nie mam najmniejszych wątpliwości, że zło istnieje, bo taka cecha istnieje. I nie jest to brak dobra tylko właśnie zło. --- Nieprawda. Cechy nie są samoistnymi bytami i nie istnieją, a więc i zło nie jest żadnym samoistnym bytem i nie istnieje. Taką cechą będzie się charakteryzował np. człowiek który każdymu napotkanemu przez niego innemu człowiekowi będzie obcinał rękę. On nie przezentuje brak dobra, tylko zło. [...] --- Nieprawda. Jak sam stwierdzasz standardem zachowań jest nie robienie krzywdy innym. A w stosunku do nieznanych ludzi obowiązującym standardem jest życzliwość a nie żądna obojętność. I jeśli człowieka obdarowującego innych lub okazujących im życzliwość opiszemy jako człowieka dobrego, to obcinanie rąk jest oczywiście złem świadczącym o BRAKU DOBRA.
LS
le sz
19 listopada 2015, 21:24
cd Jeśli uważa Pan, że prawda istnieje to prawda jest "bytem" ( uzywanie "realny byt" jest tautologią, bo tylko byt jest realny bo istnieje; nic innego niż byt nie istnieje). --- Już kilka razy pisałem i nie rozumiem dlaczego to ignorujesz, a notorycznie wmawiasz mi coś czego nie twierdziłem. Powtarzam: prawda nie istnieje jako samoistny byt. Natomiast opisy rzeczywistości mogą być zgodne z tą rzeczywistością - mówimy wówczas że są prawdziwe - albo niezgodne z tą rzeczywistości - i wówczas nazywamy te opisy fałszywymi lub nieprawdziwymi. I z chwilą gdy mówimy że istnieje jedna prawda obiektywna to nie zamierzamy twierdzić, że istnieje sobie jakiś samoistny byt nazywający się prawdą. Natomiast twierdzimy, że wiele różnych opisów rzeczywistości nie może być jednocześnie prawdziwych gdyż tylko jeden z nich może być prawdziwy (albo żaden nie jest). I w związku z tym, twierdzimy w ten sposób że nieprawdą jest twierdzenie iż nie istnieje jedna prawda obiektywna bo każdy ma swoją równoprawną prawdę. Używanie określenia "realny byt" nie jest tautologią. Niektórzy rozróżniają różne kategorie bytów. Są tacy którzy mówią o bytach istniejących realnie, ale są i tacy którzy np mówią o bytach istniejących jedynie w umyśle - byt myślny - a więc nie istniejący realnie. cdn
LS
le sz
19 listopada 2015, 21:20
Rozmawiając o tym czy istnieje zło albo czy istnieje dobro, mamy do czynienia z podobną sytuacją jak z tym czy istnieje czas  (także czy istnieje godz. 22) albo prawda. Czas jest bytem bo istnieje. Możemy nie umieć zdefiniować czym jest ale postrzegamy jego upływ. Także istnieje "punkt" w tym czasie który określamy jako godz. 22:00:00 na danym terenie w danym dniu roku itd. Godzina 22:00:00 jest bytem. --- Nieprawda. Czas nie jest bytem. Nie jest bytem właśnie dlatego że nie istnieje. Można śmiało powiedzieć że już przez tysiąclecia najtęższe umysły świata zmagają się z określeniem czym jest czas i jakoś uznawali że nie jest bytem. Dziwię się więc że Ty tak autorytatywnie oznajmiasz że czas jest bytem. Istnieją przez wieczność czy zaczynają istnieć dopiero jak nadejdzie właściwa godzina? A potem nadal istnieją czy przestają istnieć? A co z Twoją deklarowaną naukowością i falsyfikowalnością naukowej wiedzy? Jeśli nie chcemy stosować definicji metafizyki Arystotelesowskiej zaczynamy poruszać się w zakresach dowlonego stosowania znaczeń i sensu. Jak zatem udowadniać, co "istnieje" a co "nie istnieje". --- Nie wierzę ;-) Naprawdę domagasz się stosowania definicji metafizyki Arystotelesowskiej? Domagasz się aby uznać istnienie transcendentnego Boga(!) oraz eteru i czterech żywiołów - ziemi, wody, powietrza i ognia? Ale masz rację, jesli zaczniemy się poruszać w zakresie dowolnego stosowania pojęć wg swojego widzi-mi-się to nie da się niczego wykazać ani uzgodnić. cdn
LS
le sz
19 listopada 2015, 21:14
Wszystko co istnieje jest bytem. Tylko byt istnieje. Coś co nie jest bytem nieistnieje.  --- Dokładnie tak! W tym rozumieniu jeśli "jest" długość/rozmiar czegoś, to rozmiar "istnieje". --- Nieprawda. Nie istnieje nic takiego jak długość czy rozmiar więc nie są żadnymi bytami. Nie ma takiego bytu jak długość czy rozmiar. To są jedynie określenia pewnych cech, właściwości, atrybutów jakichś bytów. Zaczynam coraz bardziej podejrzewać że jednak nie wiesz o czym mówisz, i albo tak naprawdę to nie rozumiesz pojęcia bytu i istnienia albo sobie robisz jaja... Jeśli nie ustalimy zasad wspólnego rozumienia to będzie trudno rozmawiać i będziemy poruszać się w tym co komu się wydaje. --- Dokładnie tak.
LS
le sz
19 listopada 2015, 21:14
błąd systemu :-(
LS
le sz
19 listopada 2015, 21:14
błąd systemu :-(
LS
le sz
19 listopada 2015, 21:14
błąd systemu :-(
LS
le sz
19 listopada 2015, 21:14
błąd systemu :-(
LS
le sz
19 listopada 2015, 21:14
błąd systemu :-(
LS
le sz
19 listopada 2015, 21:14
błąd systemu :-(
M
Milosc
18 listopada 2015, 22:46
To arcyciekawy temat. Swietnie, że go poruszasz. Bazyli, powiem - jest odwrotnie, to nasze myśli tworzą Pegaz. Myśl jest twórcza. Natomiast co ciekawe, zanim pojawiła się myśl, dany byt już zaistniał (dzieło stworzenia jest ukończone). Nie jesteśmy w stanie na pewnym poziomie wibracyjnym 'ogarnąć' całości Dzieła, całości Stworzenia. Jednak mamy możliwość tworzenia, odsłaniania czegoś, co wprawdzie nie jest ukryte, ale umysłem dotąd po to nie sięgaliśmy.  O tworzeniu rzeczywistości napisano sporo książek - nie wiem czy interesowałeś się tym tematem? Przede mną np. na biurku leży pozycja Waldemara Witkowskiego pt. "Tworzenie rzeczywistości - praktyczny podręcznik obsługi człowieka". To też mój konik, który nadal zgłębiam, a że mnie bardziej interesuje praktyczne zastosowanie wiedzy, którą zdobywam to też mam świadomość, że przy tak obszernym temacie nie zawsze potrafiłabym pewnie dobrać najbardziej trafne terminy. Dla mnie zastosowanie jest znacznie prostsze niż operowanie terminologią. Jednak, jako że temat przywołaliśmy, czuję motywację do popracowania i nad nią. Dzięki. :)  
18 listopada 2015, 19:48
Z pewnością istnieje więcej niż "można zbadać, zmierzyć, zaobserwować, poznać empirycznie, eksperymentalnie" np. życie, miłość, prawda, myśl. To co przytoczyłaś jest już dość dyskusyjne. O tym mówi ontologia. Czy istnieje pegaz? Wszyscy wiemy co nazywamy Pegazem, wiemy mniej więcej jak wyglada, wszyscy rozumiemy co ktoś ma na mysli mówiąc Pegaz. Czy istnieje? Czyli Pegaz powoduje nasze myśli ... ale czy rzeczywiscie istnieje.
M
Milosc
18 listopada 2015, 19:23
Tak, to ciekawe zagadnienie. Szczerze mówiąc relatywnie mało się nad nim pochylałam. Jak już pisałam - dla mnie istnieje oznacza jest. To, co istnieje można zbadać, zmierzyć, zaobserwować, poznać empirycznie, eksperymentalnie, wykreować ale już nie stworzyć, bo stworzone jest wszystko. Interesującą definicję znalazłam przed chwilą: "Istnieć" to tyle, co być składnikiem gry językowej, powodującej naszymi myślami i czynami. Podoba mi się przede wszystkim dlatego, że obejmuje myśl jest energię twórczą.  
18 listopada 2015, 16:15
Żeby o tym rozmawiać trzeba ustalić co znaczy istnieje, albo nie istnieje. I jest na to sposób porozumiewania się. Właśnie wspominana to metafizyka albo ontologia.
B
Bazyli
18 listopada 2015, 15:12
"Dla przykładu, życzliwość to chyba niewątpliwie pozytywna cecha i można ją nazwać czymś dobrym, ale nie istnieje byt będący życzliwością" W myśl metafizyki jest to byt bo istnieje ... no chyba, że nie istnieje. Oczywiście możemy sie bawić w kalmbury słowne typu "chodząca życzliwość" ale to nie ma wielkiego sensu. Dobro jako dobro etyczne (dobro moralne) nlezy do pojęcia dobra, ale go nie wyczerpuje. "Dobra materialne" to znowu kalambur, i ma Pan rację nie o tym rozmawiamy.
B
Bazyli
18 listopada 2015, 14:26
Rozmawiając o tym czy istnieje zło albo czy istnieje dobro, mamy do czynienia z podobną sytuacją jak z tym czy istnieje czas  (także czy istnieje godz. 22) albo prawda. Czas jest bytem bo istnieje. Możemy nie umieć zdefiniować czym jest ale postrzegamy jego upływ. Także istnieje "punkt" w tym czasie który określamy jako godz. 22:00:00 na danym terenie w danym dniu roku itd. Godzina 22:00:00 jest bytem. Jeśli nie chcemy stosować definicji metafizyki Arystotelesowskiej zaczynamy poruszać się w zakresach dowlonego stosowania znaczeń i sensu. Jak zatem udowadniać, co "istnieje" a co "nie istnieje". Jeśli uważa Pan, że prawda istnieje to prawda jest "bytem" ( uzywanie "realny byt" jest tautologią, bo tylko byt jest realny bo istnieje; nic innego niż byt nie istnieje). Przyjmując Pańskie postrzeganie (jak rozumiem, ale może nie o to chodzi), że niejako pewne cechy istneją i to je nazywamy np. wzrostem, temperaturą, dobrem albo złem. To w takim ujęciu nie mam najmniejszych wątpliwości, że zło istnieje, bo taka cecha istnieje. I nie jest to brak dobra tylko własnie zło. Taką cechą będzie się charakteryzował np. człowiek który każdymu napotkanemu przez niego innemu człowiekowi będzie obcinał rękę. On nie przezentuje brak dobra, tylko zło. Dlaczego? Bo standardem zachowań jest nie robienie krzywdy innym i zachowanie obojętne w stosunku do mijanych nieznanych ludzi. I jeśli jako dobro (cechę)  opisalibyśmy człowieka który każdego mijanego obdarowuje prezentem, to obcinanie rąk jest zlem (charakterystyczną dla niego). Więc w tym ujęciu zło z pewnością istnieje.
18 listopada 2015, 13:35
I możnaby tak było w nieskończoność deliberować nad tym czy coś istnieje czy nie istnieje, czy jest bytem czy nie jest bytem, włączając w to istnienie bądź nieistnienie Boga - ale te jak sami przyznacie zdają się być kwestią umowną. Jest natomiast jedna kwestia, która tej dyskusji nie podlega, a mianowicie - że istnieje Życie. I tu możnaby się zastanowić czy Bóg i Życie to to samo. Wiemy, że we wszechświecie działają siły, które go spajają w całość. Coś musiało wszystko zapoczątkować i nawet jeżeli przyjmiemy, że wszystko powstało z niczego, ot tak "z powietrza" (choć to już "coś"), to musiała istnieć jakaś Pierwotna Przyczyna. Zatem co spowodowało zaistnienie czegoś, co powstało z niczego? W moim rozumieniu było to otóż właśnie... Życie.
18 listopada 2015, 12:56
Wszystko co istnieje jest bytem. Tylko byt istnieje. Coś co nie jest bytem nieistnieje.  W tym rozumieniu jeśli "jest" długość/rozmiar czegoś, to rozmiar "istnieje". Jeśli nie ustalimy zasad wspólnego rozumienia to będzie trudno rozmawiać i będziemy poruszać się w tym co komu się wydaje.
18 listopada 2015, 11:51
"twierdząc że istnieje obiektywna prawda nie zamierzamy twierdzić, że gdzieś istnieje realny byt nazywający się prawda obiektywna" "twierdzący że nie ma prawdy obiektywnej a każdy ma swoją prawdę, wcale nie twierdzą bynajmniej że nie ma jednego bytu nazywającego się prawda obiektywna a istnieje mnóstwo bytów nazywających się prawdami subiektywnymi." Czy mógłbyś doprecyzować, ponieważ odnoszę wrażenie, że te dwa fragmenty niosą dwa skrajnie różne komunikaty.
18 listopada 2015, 11:41
Z życie? Jak opisałbyś życie? Czym ono jest?
LS
le sz
18 listopada 2015, 11:30
Nie. Nie istnieje żaden byt będący wzrostem. Wzrost jest jedynie parametrem określającym "długość pionową" lub wartość parametru określającego zmiane wartości jakiegoś parametru.
LS
le sz
18 listopada 2015, 11:27
cd No i dokładnie tak samo jest z dobrem. Ale tu pojawia się jeszcze dodatkowy czynnik utrudniający, bo "dobro" oraz "dobra" to niekoniecznie to samo oznaczające pojęcia. "Dobro" jest np. kategorią etyczną, jest określeniem pozytywnej wartości moralnej czegoś - to co służy człowiekowi jest dobre. Ale może być też określeniem trochę ekonomicznym - np dobro materialne - i oznacza nie samą pozytywną wartość moralną lecz to co posiada tę pozytywną wartość moralną - "dobro" jako element wchodzący w skład "dóbr", jako byt mający pozytywną wartość moralną. Jeżeli więc mówiąc "dobro" mamy na myśli kategorię etyczną określającą pozytywną wartość moralną to oczywiście tak rozumiane "dobro" jest jedynie opisem pewnej właściwości bytu i samo nie jest bytem więc nie istnieje. Ale jeżeli mówimy "dobro" mając na myśli nie samą właściwość lecz to co tę właściwość posiada, to takie coś już jest bytem więc istnieje. Dla przykładu, życzliwość to chyba niewątpliwie pozytywna cecha i można ją nazwać czymś dobrym, ale nie istnieje byt będący życzliwością, może natomiast istnieć człowiek charakteryzujący się tak wielką życzliwością, że powie się o nim że on to taka chodząca życzliwość - i ta tzwe chodząca życzliwość już będzie oczywiście realnie istniejącym bytem. rozumiem że to może ciężko się czytać i brzmieć niejasno, ale problematyka jest trudna, więc proszę o życzliwe czytanie
LS
le sz
18 listopada 2015, 11:26
cd Mówiąc o tego typu zagadnieniach napotykamy na problemy ze względu na słownictwo. Problemem jest właśnie określenie "jest". Bo jeżeli mówimy że: "tam jest drzewo" to mamy na myśli, że tam się znajduje istniejący realnie byt nazywany drzewem. Ale jeżeli mówimy: "jest godzina 22" to bynajmniej wcale nie twierdzimy, że gdzieś znajduje się istniejący realnie byt nazwany "godzina 22" - przykłady możnaby mnożyć ale mam nadzieję, że starczy. Dokładnie tak samo jest z pojęciami prawda, fałsz, dobro czy zło. Mówiąc: "taka jest prawda" nie zamierzamy twierdzić, że gdzieś realnie istnieje byt który nazywa się prawda, a stwierdzamy jedynie wartość logiczną jakiegoś stwierdzenia/informacji, stwierdzamy jedynie że dane stwierdzenie/informacja są prawdziwe, są zgodne ze stanem faktycznym, są zgodne z rzeczywistością. I dalej, twierdząc że istnieje obiektywna prawda nie zamierzamy twierdzić, że gdzieś istnieje realny byt nazywający się prawda obiektywna, a stwierdzamy jedynie że niezależnie od tego czy to wiemy czy nie, każde dane stwierdzenie albo jest prawdą albo nie jest, albo jest zgodne ze stanem faktycznym albo nie jest. I tak samo twierdzący że nie ma prawdy obiektywnej a każdy ma swoją prawdę, wcale nie twierdzą bynajmniej że nie ma jednego bytu nazywającego się prawda obiektywna a istnieje mnóstwo bytów nazywających się prawdami subiektywnymi. cdn
LS
le sz
18 listopada 2015, 11:24
Nieprawda. Temperatura nie jest bytem. Sam to zresztą zauważyłeś i poprawiłeś się dodając: "a raczej ciepło". I właśnie o to chodzi, że ciepło (rodzaj energii wewnętrznej) jak najbardziej istnieje, jest bytem. Natomiast temperatura nie jest bytem i nie istnieje, jest jedynie pewnym parametrem który może być definiowany i używany ale wcale nie musi. I dokładnie to samo jest ze wzrostem. I dokładnie tak samo jest z dobrem - już o tym nie raz pisałem, a za chwilę napiszę jeszcze inaczej. cdn
18 listopada 2015, 08:06
Wzrost, jako rozmiar istnieje. Wiec jest bytem. A jeśli ma Pan na myśli wzrost jako "rozwój", "przyrost" np. rośliny to także istnieje. Więc jest bytem. 
18 listopada 2015, 00:01
"oznacza jedynie to że dobro nie istnieje jako byt" W takim wypadku należałoby uznać, że dobro nie istnieje. Istnieje jedynie byt, to co nie jest bytem nie istnieje. O bycie w takim rozumieniu mówi zarówno meatfizyka jak i ontologia. Konsekwentnie bytem jest temperatura (a raczej ciepło, bo temperatura jest miernikiem/skalą), tak jak jest nim wzrost. Inaczej nie ma ani jednego ani drugiego. 
17 listopada 2015, 23:50
Napisałem "należnego" bo jak dla mnie oznacza to coś podobnego, ale jednak znaczaco różnego od "potrzebnego, pożądanego" choć "potrzebnego" jest bardzo trafne, ale niestety "pożdanego" już nie. Dam przykład. Człowiek nie postrzega braku skrzydeł jako zło, choć są ludzie którzy pożądaliby takich skrzydeł (sądzę /choć nie wiem/, że nawet tacy ludzie nie postrzegają ich barku jako zło). Jako zło człowiek będzie postrzegał np. brak ręki bo ta ręka jest mu "należna". Z kolei "należne" to coś co jest zwiazane integralnie z bytem by ten mógł być spełniony egzystencjalnie (znowu termin zbyt ogólny ale mam nadzieję, że spotka się z intencjonalną akceptacją). Jakiś przykład np. dla kobiet możliwość urodzenia dziecka.  W tym rozumieniu choroba jest złem. "Brakiem dobra może być również brak jakiegoś ludzkiego działania" czyli zło moralne.  Czyli uważa Pan, że zło jest brakiem dobra.  Czekam na odpowiedź do mojej wypowiedzi powyżej. 
LS
le sz
17 listopada 2015, 23:47
Ależ wcale nie uważam że byt to jest coś związane z fizycznością, widzeniem czy postrzeganiem zmysłowym. Byt jak najbardziej nie musi być fizyczny=materialny a może być również niematerialny. Istotne jest jednak to że aby był bytem to musi istnieć. Moje stwierdzenie, że: "dobro nie jest bytem w rozumieniu metafizyki/ontologii" oznacza jedynie to że dobro nie istnieje jako byt. I miało dokładnie to oznaczać. Proszę zauważyć że nie jest ono stwierdzeniem rzuconym w próżnię lecz jest podsumowaniem pewnego opisu w którym stwierdzam, że dokładnie tak samo jak nie istnieje byt będący wzrostem czy temperaturą, choć różne byty mają jednak swoją specyficzną cechę (atrybut) świadczącą o ich wysokości czy o wewnętrznym stanie energetycznym (średniej energii kinetycznej ich cząsteczek). I choć nie istnieje byt będący dobrem, to jednak różne byty lub właściwości tych bytów mogą być określane jako dobro. Dobro nie istnieje jako jakiś byt którego "kawałek" można wziąć i komuś dać; dobro jest określeniem pewnej właściwości/atrybutu jakiegoś bytu czy jakiegoś działania.
17 listopada 2015, 23:25
Panie XLeszeku, Pańskie stwierdzenie " To co istnieje, czymkolwiek jest, nazywamy istniejącym, nazywamy tym co jest, czyli bytem. I nie istnieje nic co nie byłoby bytem, bo być znaczy istnieć, więc byt znaczy istniejący." jest całkiem fajnym przełożeniem tego co Arystoteles miał na myśli pod pojęciem "byt" choć dodał do tego nieco więcej, ale dla mnie to co Pan napisał jest ekwiwalentem "bytu" wg jego znaczenia. Szczególnie ważne jest tu stwierdzenie "nie istnieje nic co nie byłoby bytem". To ważne. Na tym podobieństwa się kończą. Proszę oderwać się od rozumienia, że to coś zwiazane z fizycznością, widzeniem, postrzeganiem zmysłowym. Byt jest czymś co jest, coś co nie jest bytem nie istnieje (jak to Pan słusznie wspomniał). Więc osatnie zdanie ("dobro nie jest bytem w rozumieniu metafizyki/ontologii")musi swiadczyć o tym, że dobro nie istnieje. A nie sądzę, żeby Pan to chciał powiedzieć. 
LS
le sz
17 listopada 2015, 18:37
Wydawało mi się że dość jasno to podawałem, na tyle na ile jest to możliwe przy tak trudnym pojęciu. Ale spróbuję bardziej zbiorczo napisać. Najogólniej mówiąc zło jest brakiem dobra. Podobnie jak pisałeś, że jest to brak czegoś potrzebnego, pożądanego (Ty pisałeś: należnego). I tak np. choroba jest złem będącym brakiem zdrowia. Ale ten brak dobra nie sprowadza się zawsze wyłącznie do jakiejś ułomności czy ograniczoności świata realnego. Brakiem dobra może być również brak jakiegoś ludzkiego działania (czy wystąpienie jakiegoś działania). Nawiązując do tego dziecka zmarłego po urodzeniu... Można udzielać różnych odpowiedzi zależnie od tego jakie były okoliczności. Dziecko mogło nie przeżyć z winy rodziców, np. wskutek przeróżnych wad wrodzonych dlatego że jego rodzice nie dali mu szans przeżycia płodząc je w stanie zamroczenia alkoholowego czy narkotycznego, albo jeżeli matka piła i ćpała będąc w ciąży itp itd. A mogło nie przeżyć z winy przodków, wskutek wad odziedziczonych po dziadkach czy pradziadkach żyjących w sposób (zawiniony lub niezawiniony) uszkadzających ich materiał genetyczny.
LS
le sz
17 listopada 2015, 18:22
Dokładnie tak. Pod warunkiem że przez określenie "jest" rozumieć istnienie, a nie np coś w stylu "Ala jest ładna"
LS
le sz
17 listopada 2015, 18:17
Nie jestem pewnien czy dobrze rozumiem pytanie więc odpowiem nie wprost. To co istnieje, czymkolwiek jest, nazywamy istniejącym, nazywamy tym co jest, czyli bytem. I nie istnieje nic co nie byłoby bytem, bo być znaczy istnieć, więc byt znaczy istniejący. Skoro istnieją ludzie, zwierzęta, rośliny itp to możemy nazywać je bytemi: bytem jest każdy człowiek, każde zwierzę i każda roślina. Ale czymś co nie istnieje nie możemy mówić że jest, a więc nie możemy nazywać tego nieistniejącego czegoś bytem. I tak jest np. ze wzrostem czy temperaturą albo dobrem. Nie istnieje byt będący wzrostem, a jedynie różne byty mają swoją specyficzną cechę (atrybut) zwany wzrostem; nie istnieje byt będący temperaturą, a jedynie różne byty mają swoją specyficzną cechę (atrybut) świadczącą i ich wewnętrznym stanie energetycznym (średniej energii kinetycznej ich cząsteczek); nie istnieje byt będący dobrem a jedynie różne byty lub właściwości tych bytów mogą być określane jako dobro. A więc tak, dobro nie jest bytem w rozumieniu metafizyki/ontologii.
17 listopada 2015, 16:43
Przez byt zgodnie z ujęciem metafizyki należy rozumieć: 1. Byt jest pojęciem najogólniejszym, bo wszystko, co jest, jest bytem. Nie istnieje nic, co nie wchodziłoby w zakres tego pojęcia. 2. Byt jest pojęciem nieokreślonym, bo jego treść jest abstrakcją z cech szczegółowych. 3. Byt jest pojęciem niedefiniowalnym, bo nie istnieje rodzaj, do którego należałoby to pojęcie.
17 listopada 2015, 15:49
Napisał Pan "Tak jak już pisałem. Dobro nie jest żadnim osobnym realnie istniejącym bytem." Czy mam rozumieć, że wg Pana dobro nie jest bytem w rozumieniu metafizyki i/lub ontologii?
17 listopada 2015, 01:19
Już zbyt późno na odpowiedź dzisiaj. Może jednak uda się Panu określić co rozumie Pan przez zło, bo nie znalazłem tego w Pańskiej odpowiedzi.
LS
le sz
16 listopada 2015, 19:48
Tak jak już pisałem. Dobro nie jest żadnim osobnym realnie istniejącym bytem.
LS
le sz
16 listopada 2015, 19:42
cd "Mieszasz pojęcia i wychodzą Ci głupstwa." Rzeczywiście coś w tym jest. Wydaje mi się jednak, że muszę stosować uproszczenia inaczej dyskusja byłaby zbyt obszerna. --- Owszem, pewne uproszczenia są wskazane czy wręcz konieczne. Weź jednak pod uwagę że nie jesteś jedynym który czuje się zmuszony do pewnych uproszczeń. Również tak zaatakowany przez Ciebie Mikołaj. Jakby Pan określił zło, skoro to co napisałem jest nieodpowiadające rzeczywistości? --- Stwierdzenie że zło jest brakiem istnienia należnych danemu istnieniu/bytowi czynników bytowych jest o tyle niedobre że - jak już sygnalizowałem - wprowadza subiektywne określenie "należnych". I istotne jest to iż zauważasz, że zło jest pewnym brakiem. Wartoby jednak wysilić się na głębsze rozróżnienie, gdyż pewne braki "należnych czynników bytowych" mogą być spowodowane działaniami ludzkimi a pewne będą jednak wynikiem działania naturalnych sił przyrody. Zawsze jednak istotne będzie odróżnianie i akcentowanie, że np. nóż jako taki nie jest żadnym złem ale może być użyty do czynienia dobra lub zła.
LS
le sz
16 listopada 2015, 19:41
cd Uważam, za gimnastykę katolicką treść filmu bo niczego nie wyjaśnia, a stosuje jedynie prosty chwyt erystyczny. Niczego nie wyjaśniając ma sprawić wrażenie, że coś wytłumaczono tymczasem jest to spychanie realnego problemu do sfery tego, czego nie ma. --- Tu się znowuż stanowczo nie zgadzam. Nie ma tam żadnego chwytu erystycznego, a jest właśnie pewna próba wyjaśnienia problemu. Bardzo słusznie Mikołaj zwrócił uwagę, iż pytanie dlaczego Bóg stworzył zło jest pytaniem źle postawionym, gdyż Bóg nie stworzył zła - coś co nie jest bytem nie istnieje, a więc nie zostało stworzone. I bardzo trafnie zwraca uwagę na to, iż prawidłowo postawione pytanie winno brzmieć: dlaczego Bóg toleruje/dopuszcza zło. Bo "brak należnych danemu istnieniu czynników bytowych" wyjaśnia czym ono jest, a porównanie do właściwości fizycznych nie wyjaśnia niczego. --- Stwierdzenie o braku należnych danemu istnieniu czynników nie wyjaśnia nic więcej niż porównanie z właściwościami fizycznymi. A "brak należnych" rodzi od razu pytania o to co to znaczy "należne"? I niby kto miałby określać co jest "należne", a co już/jeszcze nie jest "należne"? Można znaleźć przykłady w tym stylu, które nie potwierdzają postawionej tezy. --- Wg Ciebie można podać przykłady jakichś właściwości bytów które będą niezależnymi bytami? Jeśli naprawdę tak chciałeś stwierdzić to znaczy że nie rozumiesz czym jest byt a czym jego przypadłość, własność, właściwość. cdn
LS
le sz
16 listopada 2015, 19:40
"Faktem jest np. to że zło nie jest żadnym bytem istniejącym." Takie stwierdzenie nie pada w flimie, a szkoda. --- Nie pada dosłownie ale jest wielokrotnie wyrażane innymi słowami. Począwszy od ok. 30 s: "Bóg nie stworzył zła ponieważ ono tak naprawdę nie istnieje. No niby jest ale tylko w taki sam sposób jak zimno które jest tylko brakiem ciepła, naukowo rzecz biorąc. Albo w taki sam sposób jak ciemność, która naukowo rzecz biorąc jest tylko brakiem światła. I tak samo właśnie ze złem, ono jest tylko brakiem dobra. Dlatego nie istnieje - bo jest brakiem." Te i dalsze słowa oznaczają dokładnie to samo. Zło tak naprawdę nie istnieje, ponieważ zło nie jest żadnym realnie istniejacym bytem. I właściwie to Ty również mówiłeś to samo stwierdzając określając zło jako "brak należnych danemu istnieniu czynników bytowych" - danemu istnieniu przynależą jakieś czynniki bytowe które nazwalibyśmy dobrem, a brak tych przynależnych czynników sam nazwałeś złem, i zło jest tu jak widać brakiem dobra. Jeśli mowa o bycie to rozumiem, że odwołujemy się do pojęcia meatafizyki klasycznej z późniejszymi uzupełnieniami ---- Jeśli chcesz, można to nazwać metafizyką klasyczną choć współcześnie metafizyka zbyt mocno kojarzy się z religią więc może lepiej jednak ontologia a nie metafizyka. cdn
16 listopada 2015, 15:30
Przecież Jezus wiedział, że Judasz zdradzi. Bóg stworzył Judasza bo widocznie był potrzebny, żeby człowiek mógł zrozumieć siebie, a dzięki zrozumieniu siebie i  innego człowieka. Jezus i Judasz chyba najlepiej pozwalają zrozumieć omawiany tu temat.
LS
le sz
16 listopada 2015, 23:09
Kwestia wyobrażeń.
16 listopada 2015, 23:47
Czyich wyobrażeń?
17 listopada 2015, 00:03
Bo moja wyobraźnia poszła w tym kierunku: La donna della domenica (Kobieta na Niedzielę) muzyka Ennio Morricone i film o tym samym tytule - kryminał. Możesz mieć całkiem inne, racja. [url]https://www.youtube.com/watch?v=FpkpBv8JZpY[/url]
17 listopada 2015, 00:16
Piotr też zdradził (3 razy zaparł się Jezusa) ale uwierzył że Pan mu przebaczył. Natomiast Judasz tego nie zrobił, tylko pogrążył się w żalu.
17 listopada 2015, 00:45
...pogrążył się w żalu. A Pan Jezus jeszcze go nakarmił przed drogą choć dobrze wiedział co się szykuje, ani go nie zatrzymał ani nie powstrzymał.
22 grudnia 2015, 22:12
Jezus był zwykłym człowiekiem i nie  znał myśli innych ludzi. 
16 listopada 2015, 12:38
Fajne pytanie. Ciekawa jestem odpowiedzi XLeszka. Tej kolejnej, bo pierwszą już znam. ;) 
16 listopada 2015, 00:52
I jeszcze jedno ważne pytanie. Czy dobro wg. Pana jest bytem?
B
Bazyli
16 listopada 2015, 00:18
"Faktem jest np. to że zło nie jest żadnym bytem istniejącym." Takie stwierdzenie nie pada w flimie, a szkoda.  Jeśli mowa o bycie to rozumiem, że odwołujemy się do pojęcia meatafizyki klasycznej z późniejszymi uzupełnieniami. Uważam, za gimnastykę katolicką treść filmu bo niczego nie wyjaśnia, a stosuje jedynie prosty chwyt erystyczny. Niczego nie wyjaśniając ma sprawić wrażenie, że coś wytłumaczono tymczasem jest to spychanie realnego problemu do sfery tego, czego nie ma.  "A niby w czym są lepsze te Twoje "należne czynniki bytowe" od przykładowych "właściwości fizycznych"? Wg mnie to właśnie mówienie o jakichś rzekomo należnych czynnikach jest znacznie gorszym ujęciem". Bo "brak należnych danemu istnieniu czynników bytowych" wyjaśnia czym ono jest, a porównanie do właściwości fizycznych nie wyjaśnia niczego. Można znaleźć przykłady w tym stylu, które nie potwierdzają postawionej tezy.  "Mieszasz pojęcia i wychodzą Ci głupstwa." Rzeczywiście coś w tym jest. Wydaje mi się jednak, że muszę stosować uproszczenia inaczej dyskusja byłaby zbyt obszerna.  Jakby Pan określił zło, skoro to co napisałem jest nieodpowiadające rzeczywistości?
15 listopada 2015, 21:00
W dysputy ze mną wdawać się nie masz oczywiście obowiązku, natomiast zakładam, że prezentując jakieś stanowisko stosujesz je w swoim życiu.  
LS
le sz
15 listopada 2015, 20:17
O jakich"faktach" piszesz? To co usłyszliśmy w filmie takich faktów nie zawiera. Zawiera jedynie erystyczny popis na dość płytkim poziomie. Definiowanie zła jako brak dobra to stary i zgrany argument. Porównywanie go do właściwości fizyczynych jest chwytliwe, ale bezsensowne. --- Faktem jest np. to że zło nie jest żadnym bytem istniejącym. I choć wcześniej oznajmiałeś że teza "nie ma zła" jest gimnastyką katolicką mającą uzasadniać bezsensowne tezy, to jednak tym razem nie kto inny ale Ty sam stwierdziłeś: "Najbardziej skłaniam się do określenia zła jako brak należnych danemu istnieniu czynników bytowych." Ciekawe, że choć najpierw porównywanie zła do właściwości fizycznych nazywasz chwytliwym ale bezsensownym, to jednak nie przeszkadza Ci to by parę zdań później oznajmić iż skłaniasz się do określenia zła jako braku należnych danemu istnieniu czynników bytowych... A niby w czym są lepsze te Twoje "należne czynniki bytowe" od przykładowych "właściwości fizycznych"? Wg mnie to właśnie mówienie o jakichś rzekomo należnych czynnikach jest znacznie gorszym ujęciem bo od razu rodzi się cały szereg pytać o te rzekomo należne czynniki - niby kto ma to określać i w jaki sposób? Jako zło określamy coś co jest czynnikiem nieprzychylnym, coś wbrew naszemu istnieniu. I takie czynniki istnieią .. --- Mieszasz pojęcia i wychodzą Ci głupstwa. To że istniejące byty mogą mieć jakieś właściwości - jak mówisz - nieprzychylne nam, wcale nie oznacza że istnieją jakieś czynniki. Niby odkąd, to nie byty istnieją ale jakieś enigmatyczne czynniki?
LS
le sz
15 listopada 2015, 19:50
Jak już nie raz udowodniłaś, wdawanie się z Tobą w dysputy nie ma najmniejszego sensu. Apage satana!
15 listopada 2015, 18:57
Mając swoje zrozumienie zastanów się zatem proszę nad tym, czy akt przypisywania komuś złej woli ma wartość moralną będącym obiektywnym dobrem czy złem. 
15 listopada 2015, 18:55
To nie Bóg stworzył zło, tylko tworzą go istoty, które zostały przez niego obdarzone wolną wolą. A dlaczego zostały one nią obdarzone? Ano dlatego, że prawdziwie kogoś kochać to znaczy kochać z własnej nieprzymuszonej woli. Bóg jest samą Miłością i Sprawiedliwością.
15 listopada 2015, 19:44
Naiwne myślenie znacznie poniżej poziomu umysłowego ucznia gimnazjum. 
15 listopada 2015, 23:18
Nie zauważyłem w powyższym zdaniu żadnego  fragmentu konstruktywnej krytyki. Czy mogę o taką prosić? Tak na poziomie ucznia przed-gimnazjalnego.
16 listopada 2015, 00:31
Racja. Może więc przykład zła przeczący tej tezie. Dziecko rozwija się w łonie matki w taki sposób, że nie jest zdolne po urodzeniu na samodzielne przeżycie. Umiera po narodzinach. Taki przypadek określany jest przez większość ludzi jako zło. Nie stworzyły go jednak istoty obdarzone wolną wolą. Powiem więcej te istoty mające wolna wolę robiły wszystko by temu przeciwdziałać ale były bezsilne.  Pańska teza jest więc conajmniej niepełna więc niczego nie wyjaśnia.
16 listopada 2015, 11:06
Taki przypadek okreslany jest przez wiekszosc ludzi jako ZLO. chyba zawczasu pochwalilem cie Bazyl !!! kto ci takich glupot nagadal ze to jest zlo???????? zlo to okreslenie zupelnie nie z tej bajki ktora tu przestawiles mieszasz chlopcze pojecia !!!!!!! moze pomysl dluzej zapewniam to nie boli !!!!!!!
B
Bazyli
16 listopada 2015, 16:17
Nie ma potrzeby myśleć dłużej. Zaczynam podejrzewać, że nie posiada Pan elementarnej wiedzy dot. tego co jest złem w ujęciu metafizyki Arystotelesowskiej, czy też ujęciu św. Tomasza z Akwinu. Przypadek jaki opisałem jest złem. Także inne przypadki jak np. trzęsienia ziemi, choroby, powalenie drzewo przez wichurę czy zanieczyszczone powietrze jest złem. Może zamiast pisać takie „błyskotliwe” post postaraj się zgłębić tematykę w której zabierasz głos. Jak na razie postrzegam Pańską wypowiedź jako żenującą.
16 listopada 2015, 16:21
Ja nazwałabym je skutkiem raczej niż złem. 
16 listopada 2015, 16:50
Bazyl kreujesz sie na kogos kto wie co to nauka Arytotelesa, ponoc znasz sie nawet na erystyce  hehe wybacz ale nie masz za bardzo pojecia ani o jednym ani o drugim!!!!!!!!!!!  nie bede cie 'naprawial' w tej niewiedzy sam moze doczytaj gdzie trzeba!!!!!!!!! wtedy wroc i przedstaw czym jest a czym nie jest  ZLO teraz jeszcze potraktuje cie ulgowo bo powiedzmy masz  .... duze braki w teorii ale jak wrocisz i sie pomylisz drugi raz nie bedzie przepros!!!!! okay?????
16 listopada 2015, 16:58
Ale dostrzegasz śmieszość tego co napisałaś, czy ta wypowiedź także była na serio? Żebyś mógł kogoś pouczać musiałbyć mieć jakąkolwiek wiedzę w tym przedmiocie. Udowodniłeś, że nie masz o tym pojęcia.
16 listopada 2015, 17:06
chyba karma? ;-) zartuje choc jakas jest w tym racja, ze wiele zalezy od karmy!!!!! moj pies wlasnie potwierdzajaco zamerdal !!! a on wie co to dobra karma ma naprawde dobry niuch ;-)
16 listopada 2015, 17:08
Zło może dotknąć każdy byt. Dla drzewa zwalenie go przez wiatr jest złem, tak jak dla mrówki rozdeptanie jej przez człowieka. Należy na takie zjawiska spojrzeć odrywając się od perspektywy postrzegania człowieka. To, że dla nas rozdeptanie mrówki nie jest złem nie znaczy, że to nie jest zło.
16 listopada 2015, 17:27
Bazyl myslisz ze jak przed laty ukonczyles jeden semestr filozofii na jakiejs podrzednej uczelni to juz jestes ... ....   FILOZOF????????? nie rozsmieszaj mnie bo mam zajady!!!!!!!
16 listopada 2015, 17:29
Ale jak już spojrzysz na to z szerszej perspektywy, to przestaje być złem. Nie bez powodu mówi się, że "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło". Wszystko jest energią, jest w ruchu, jest zmianą, zmianą formy - energia nie umiera, nie zanika. To, co dziś będziesz jeszcze postrzegał jako złe, za jakiś czas możliwe, że powiesz iż było błogosławieństwem, najlepszą rzeczą, która mogła Cię spotkać. A już co najmniej było doświadczeniem, nawet jeśli niemiłym, to przyniosło zrozumienie, współczucie, pokorę, wybaczenie itp. Kluczową rolę odgrywa zatem nie sam akt a intencja.
LS
le sz
16 listopada 2015, 23:27
Trzeba również uczciwie powiedzieć że wbrew zawartej tam sugestii, Bóg stwarza BYT a nie przypadki. Bóg stworzył człowieka ale to nie Bóg zapłodnił tę kobietę i to nie Bóg zaszedł w ciążę. To ta kobieta zaszła w ciążę i to jakiś człowiek ją zapłodnił. Bóg, tak jak na to zwrócił uwagę Mikołaj, jedynie zgodził się na to, dopuścił coś takiego. I prawidłowo stawiane pytanie powinno dociekać nie dlaczego zrobił coś takiego - bo nie zrobił, ale dlaczego dopuścił do czegoś takiego. I tu już odpowiedź może Ciebie nie satysfakcjonować, bo człowiek wierzący wierzy iż nie można było inaczej bez wyrządzania jeszcze większego zła.
M
Milosc
17 listopada 2015, 00:36
Wiesz XLeszku, że nie zgodzę się z powyższym tłumaczeniem - uprzedzam z góry. Przede wszystkim dlatego, że Bóg jakby nie patrzeć jest tu również BYTEM i to bytem JEDNYM. W takiego jednego osobowego Boga wiem, że wierzysz i nie będę się upierała, żebyś od swojego przekonania odstąpił jeśli Ci ono służy. Z kolei ja, jak wiesz, z całą stanowczością twierdzę, że Bóg jest Życiem i Procesem zarazem, a więc nie bytem osobowym, a tym, co w bycie Jest i czym w Procesie się staje.  Z Twojej ścieżki zrozumienia wynikałoby, że Bóg stworzył kobietę i mężczyznę w jakimś wieku - takim, w którym byli już na tyle samowystarczalni, by się np. samodzielnie wyżywić (noworodek sam nie przeżyłby bez opieki rodzica). Mamy tutaj zatem powołanie do życia przez kogoś, kto sam siebie najpierw stworzył (z niczego) i mając wszelkie i nieograniczone możliwości był w stanie stworzyć też na gotowo innych. Jest początek życia - Stwórca jako BYT, który mówi, tworzy, działa i pojawia się gotowe i przystosowane już do życia stworzenie, również BYT. Najpierw gotowe i w pełni funkcjonujące różnorakie żywe istoty, na końcu równie gotowy człowiek. Zaraz pojawi się i drugi, by mogli siebie potem dalej już sami zapłodnić i w ten sposób się rozmnażać. Następnie już bracia i siostry między sobą.  Dla jednych może się to wydawać nielogiczne, dla innych logiczne, choć niepojęte. Zauważ jednak, że jest tu pewna linearność czasowa - proces stwarzania, ale nie ma tu zachowanej ciągłości linii ewolucyjnej. Mamy tu jednak pewną zagadkę, gdyż w Księdze Rodzaju czytamy: "A wreszcie rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam." Do kogo zatem tak powiedział?
B
Bazyli
17 listopada 2015, 00:49
Wciąż nie masz pojęcia.
17 listopada 2015, 01:01
"jak już spojrzysz na to z szerszej perspektywy, to przestaje być złem" Możemy mówić o tym, że to co dla jednych jest złem dla innych jest dobrem .... jednak nie zmienia to faktu, że rozdeptanie mrówki dla tej mrówki jest złem.   Zdefiniuj co jest złem w Twoim rozumieniu. Najpierw musimy jakoś uwspólnić rozumienie tego słowa. Ja już podałem "moją" definicję zła. 
17 listopada 2015, 01:07
Przykład o wadach rozwoju dziecka u kobiety w ciąży jest jedynie przykładem istnienia zła którego nie "tworzą go istoty, które zostały przez niego obdarzone wolną wolą". I jest to przykład wystarczający by wykazać, że istnieje zło którego nie "tworzą go istoty, które zostały przez niego obdarzone wolną wolą".  Więc wykazuje ten przykład, że taka definicja jest niepełna a więc przynajmniej częściowo błędna. I temu ten przykład miał służyć. 
M
Milosc
17 listopada 2015, 01:43
Widzisz, ja już nie definiuję ani nie rozpatruję czegokolwiek w kategorii zła. Postrzegam rzeczy takimi jakimi są bez oceniania ich. Owszem pewne energie są przeze mnie odbierane jako pozytywne, inaczej mówiąc "to, co się sprawdza", a więc radość, pokój, budowanie, jednoczenie itp. i negatywne "co się nie sprawdza" czyli np. destrukcja, podziały, zabijanie itd. Dlaczego wybieram tę szerszą perspektwę? Gdyż w linearnym ujęciu czasu to, co dziś się nie sprawdza, dla "jutra" będzie niosło nowe zrozumienie, będzie stanowiło pewien punkt odniesienia. Podam przykład - może uproszczony, ale oddaje, co mam na myśli - skąd np. moglibyśmy wiedzieć, że nie chcemy, nie wybieram już powielać doświadczeń II wojny światowej i mechanizmów poniżania drugiego człowieka, gdyby tego odniesienia nie dostarczył nam Hitler i świadomość zbiorowa ludzi III Rzeszy w XX wieku? Tak samo rzecz się ma w drugą stronę (polaryzacja) - dla Chrześcijan Chrystus dostarczył skrajnie odwrotnego doświadczenia - bezinteresownej miłości. Czy bylibyśmy jej świadomi, gdybyśmy nie mieli tego punktu odniesienia?  Życie i doświadczenia stanowią perfekcyjną harmonię i co warto, to poszukać w nich tej równowagi postrzegania. To ta przestrzeń, która pozostaje niezwartościowana - jest po prostu tym czym jest w istocie, jest rzeczywistością.
17 listopada 2015, 02:11
Bazyli, odniosę się jeszcze do tej małej mrówki, której tu niechybnie nie ujęłam. Ta mrówka znalazła się w tym miejscu i w tym czasie, by zakończyć pewną formę życia i rozpocząć nową. Osoba zdeptująca ją nie miała intencji zabijania - to ona ma znaczenie jak już pisałam. Kiedy spojrzysz na to w ten sposób, to jest bez wydawania osądu nad tym, zobaczysz precyzję i doskonałość z jaką funkcjonuje wszechświat. To oczywiście nie oznacza, że będziemy specjalnie zabijać czy się nawzajem zabijać tłumacząc sobie, że wszystko jest takie doskonałe. My mamy wbudowany kompas moralny, który nam życie nakazuje szanować, mamy uczucia, rozum, wiedzę. To, że ktoś żyje przekonaniami, które przyjął za swoje i ten kompas nimi zagłusza, to jest jego indywidualna sprawa i jak wiemy - jeśli będzie chciał takiego aktu dokonać, to go dokona (jego doświadczenie do przepracowania). Co my możemy zrobić, to ze wszech miar nie dopuścić, powstrzymać go przed dokonaniem takiego zamachu w porę go uświadamiając. Ostateczna decyzja już poza naszą "kontrolą" i tak jednak będzie należała do niego, a nasza intencja znów będzie miała tutaj przede wszystkim znaczenie dla nas.
17 listopada 2015, 09:51
rozdeptanie mrówki dla tej mrówki jest złem możemy mowić o tym , że to co dla jednych jest złem dla innych jest dobrem Doprawdy to wzruszające, potrafisz dostrzec zło w rozdeptaniu mrówki a nie widzisz jej w poniżaniu katolików, szydzeniu z wiary, obrzucaniu od czasu do czasu niewybrednymi słowami  ludzi wierzących tu na portalu.
LS
le sz
17 listopada 2015, 18:42
Tak jakby nazwanie skutkiem powodowało magicznie że zło przestanie być złem. Nazwałabyś tak bo zaparłaś się w twierdzeniu że zło nie istnieje. Posunęłaś się w swojej bredniologii do dowodzenia że nawet gwałcenie dzieci przez pedofila nie jest żadnym złem... sugerowałaś nawet, że ofiary pedofila jak podrosną to zrozumieją jakie to dobro wyświadczył im ten pedofil.
LS
le sz
17 listopada 2015, 18:48
To jest zagadka co najwyżej dla takich jak Ty zarozumiałych ignorantów, a odpowiedź jest trywialna. To się nazywa pluralis deliberativus (lub pluralis psychologicus) czyli tzw. liczba mnoga namysłu, gdy ktoś, zastanawiając się nad czym mówi sam do siebie. Nie zdarzyło Ci się nigdy sama do siebie powiedzieć (czy choć pomyśleć) coś w stylu: "co my tu mamy?" albo "co my tu możemy zrobić"?
17 listopada 2015, 18:51
"sugerowałaś nawet, że ofiary pedofila jak podrosną to zrozumieją jakie to dobro wyświadczył im ten pedofil." Ty jesteś normalny, przepraszam?
LS
le sz
17 listopada 2015, 18:55
Masz rację o tyle że rzeczywiście oprócz zła moralnego czynionego wskutek ludzkiej wolnej woli możliwe jest również zło powiedzmy fizyczne, wynikające z ułomności fizycznego świata. I nie zamierzam tego negować! Ale to nie takie proste jak sugerujesz! Bo nie możesz mieć żadnej pewności, że te wady rozwoju dziecka u kobiety w ciąży nie są wynikiem działań istot obdarzonych wolną wolą. Bo wady te mogły być wynikiem uszkodzenia płodu wskutek szkodliwego dla płodu trybu życia matki albo wskutek uszkodzonego materiału genetycznego odziedziczonego po przodkach prowadzących niezdrowy tryb życia. A więc ten Twój przykład niekoniecznie coś wykazuje. Ale zgadzam się że definicja do której się odnosiłeś była niepełna więc przynajmniej częściwo błędna.
17 listopada 2015, 18:56
Zarozumiały ignorancie - pozwól, że tak będę Cię nazywać jak sam się przedstawiasz -  wielkie dzięki! To rzeczywiście wszystko tłumaczy - całe stworzenie człowieka. Bóg do siebie mówił. Eureca. To teraz jesteśmy do Nich podobni. Gratuluję pomysłowości hm... teologów?  
LS
le sz
17 listopada 2015, 19:34
A któż jak nie Ty właśnie między innymi w wątku: [url]http://www.deon.pl/forum/temat,3,56335,4,skok-kosciola-na-kase.html[/url] zapierałaś się przy dowodzeniu, że gwałcenie dzieci przez pedofila nie jest żadnym obiektywnym złem? A któż jak nie Ty w obronie tych bredni dowodziłaś tam, że: "Nie ma czegoś takiego jak zło, ale owszem są rzeczy, które człowiekowi na danym etapie NIE SŁUŻĄ. W szerokiej perspektywie, gdy zostaną rozpoznane i uleczone doświadczenie ich może okazać się służebne, gdyż świadomy człowiek pomoże innym zrozumieć ich doświadczenia." Ale mnie się pytasz czy ja jestem normalny? Sama siebie zapytaj i od razu idź się leczyć.
17 listopada 2015, 20:57
Bo napiszę po raz nie wiem który obiektywne zło nie istnieje! I sam wreszcie to potwierdzasz w rozmowie z Bazylim.  Bardzo się cieszę, że odnalazłeś ten przykład. Widać przynajmniej jak na dłoni jak spora jest różnica w tym, co napisałam ja, a w tym jaką sugestię Ty w tym wyczytałeś i jeszcze mi przypisałeś! Więc sam nie pisz bzdur, bo jedyne co z tego wyłazi, to Twój upór przed autentycznym wsłuchaniem się co komunikuję. Dopytaj jak coś nie jest klarowne - to nic nie kosztuje. Albo przynjamniej nie przypisuj czy nie przeinaczaj wkładając mi słowa w usta. To nieznośna maniera.  
LS
le sz
17 listopada 2015, 22:25
W rozmowie z Bazylim potwierdzam jedynie, że żadne zło nie istnieje JAKO samoistny BYT. Ale nie oznacza to bynajmniej, że twierdzę iż żadne działania pod względem moralnym nie są obiektywnym złem. Jak pedofil gwałci dzieci to jest to obiektywnym złem - ale to co robi jest obiektyywnym złem a nie że pojawia się jakiś byt będący złem. Przykład podałem aby każdy mógł się przekonać o głębi głupoty wyznawanej przez Ciebie bredniologii. Po raz kolejny rzucasz te swoje faszywe oskarżenia jakobym wkładał Ci w usta jakieś słowa, ale co znamienne, jakoś nigdy ne podałaś przykładu tych słów. Potrafisz jedynie bezczelnie kłamać, a przyparta do muru milkniesz by za chwilę wyypełznąć w innym miejscu i pleść swoje brednie podpierając je oszczerstwami i kłamstwamii. Apage satana!
17 listopada 2015, 22:55
Euzebiuszu, nie o tym rozmawiamy tutaj.
17 listopada 2015, 23:03
Czyli w tym temacie się zgadzamy. Jeśli uważasz, że przykład pozostawia wątpliwości, przykład "ciąży" możemy zastąpić np. trzesieniem ziemi. 
M
Milosc
17 listopada 2015, 23:26
Cóż, możesz się nie zgadzać ze mną czy również z filozofią Fryderyka Nietzsche, który również twierdził, że dobra i zła nie można zobiektywizować i że są to wartości subiektywne zależne od sytuacji i warunków. Tym samym w sprawie przywoływanego przez Ciebie często przykładu z pedofilem, zgadzam się też z jego myślą i pisałam o tym wcześniej, że "nie ma moralności obiektywnej, powszechnie obowiązującej; każdy ma taką jaka mu dla jego celów życiowych jest potrzebna i jaka odpowiada jego uczuciom". Pozwól, że o tym czy jest to głębia głupoty zadecydujesz wtedy, gdy po spotkaniu z Bogiem, z Bezwarunkową Miłością przekonasz się, że właśnie dlatego dopuszcza On/Ona istnienie czynów określanych jako złe, gdyż wie i rozumie, że ludzie na pewnym etapie noszą w sobie poczucie szeroko rozumianego braku, często po prostu sprowadzanego do nazwania brakiem w nich Boga, Światła, Pełnej Najwyższej Świadomości. Dlatego też tak wiele razy podkreślam, jak ważna jest właśnie ta świadomość, że jesteśmy wszystkim i mamy w sobie wszystko. Gdy jej nabierasz, jakiekolwiek potrzeby po prostu znikają. I wtedy, aby być po prostu szczęśliwym człowiekiem, nie potrzebujesz czuć się przez kogoś kochanym czy wykorzystywać kogoś do zaspokajania swoich ego potrzeb. Bo wiesz, bo masz świadomość, że jesteś spełniony, że miłość masz w sobie i możesz ją tylko dawać, możesz dzielić się nią. A kiedy się nią dzielisz, obdarowujesz znów siebie, a więc pomnażasz ją.  Po raz kolejny powtórzę zatem - nie oceniaj Leszku, że coś jest złe, bo nie wiesz jaki szerszy cel realizuje dusza.  P.S. Nadal zażenowana jestem Twoim stylem pisania, który przybrałeś wobec mnie. Zauważam też, że potrafisz się od niego uwolnić i prowadzić rozmowę na kulturalnym poziomie. Niech zatem to, że nie zawsze się zgadzamy, nie przesłania Ci przyjemności, jaką niesie wymiana poglądów czy doświadczeń. 
LS
le sz
17 listopada 2015, 23:30
Też sądzę że się zgadzamy. Ale nie tylko przykład ciąży nie jest jednoznaczny. Z trzęsieniem ziemii będzie podobnie. Bo skąd wiadomo czy ono jest tzw naturalnym zjawiskiem a nie skutkiem prób jądrowych czy może działalności górniczej? Pozwolę sobie zwrócić uwagę na to że chyba żaden z przykładów nie będzie mógł być falsyfikowalny... a więc, jeśli chcieć trzymać się naukowego podejścia w Twoim wąskim rozumieniu, to wręcz nie należałoby doszukiwać się takich niefalsyfikowalnych przykładów.
LS
le sz
18 listopada 2015, 00:04
No proszę! Choć notorycznie wijesz się jak piskorz aby nie przyznać tego co dla Ciebie jest niewygodne gdyż Cię kompromituje, to po raz kolejny usiłujesz dowodzić, że w gwałceniu dzieci przez pedofila nie ma nic obiektywnie złego bo to zależy od tego jaki kto przyjmie system wartości. Wg Twoich chorych(!) poglądów, jak ktoś sobie uroi że gwałcąc dzieci czyni dobro, bo przecież ma taką potrzebę dla swoich celów życiowych i to odpowiada jego uczuciom, to w gwałceniu przez niego dzieci nie będzie nic złego?!? Nie przybrałem żadnego stylu pisania wobec Ciebie. I jak już Ci nie raz pisałem, nie jest to kwestia tego że nie podzielasz moich poglądów. Po prostu, to co tu z reguły wypisujesz to są takie brednie których nie da się inaczej nawać niż bredniami. Nawet i tym razem nie byłaś w stanie pohamować się i musiałaś zaserwować porcję swojej bełkotliwej bredniologii. Piszesz o przyjemności wymiany poglądów czy doświadczeń? Korespondencja z Tobą nie jest żadną wymianą poglądów czy doświadczeń. I ani czytanie Twoich bełkotliwych wywodów bredniologicznych ani ich komentowanie nie sprawia mi żadnej przyjemności. Nie miej złudzeń.
18 listopada 2015, 00:28
Jak dotychczas to Pan twierdzi (posty) poniżej, że dobra nie ma. 
18 listopada 2015, 00:31
"skutkiem prób jądrowych czy może działalności górniczej" Wiadomo, że trzęsienia ziemi wystepowały jeszcze przed działlnoscią górniczą oraz przed próbami jądrowymi. Relatywizowanie przykładów prowadzi do nikąd. 
18 listopada 2015, 00:49
"wijesz się jak piskorz aby nie przyznać tego co dla Ciebie jest niewygodne" - przypisanie, nie masz żadnej możliwości sprawdzenia czy coś jest dla mnie wygodne czy nie; "usiłujesz dowodzić, że w gwałceniu dzieci przez pedofila nie ma nic obiektywnie złego" - nie, stwierdzam, że nie ma nic obiektywnie złego i czynię to przez szacunek dla dzieła Bożego; "Wg Twoich chorych(!) poglądów, jak ktoś sobie uroi że gwałcąc dzieci czyni dobro" - to Twój pogląd (chory owszem), który przypisujesz mi; Co do reszty - nie zdajesz sobie sprawy jak wielki fałsz bije od Ciebie. Z racji wielu przypisań zauważ choć to, że sam nie byłeś w stanie pohamować się i tym razem.  Widzę, że korespondencja ze mną nie sprawia Ci przyjemności. Tylko pamiętaj - Ty ponosisz za to odpowiedzialność, nikt inny. 
18 listopada 2015, 01:10
Słowem podsumowania toczącej się dyskusji nad istnieniem bądź nie obiektywnego zła, niech będzie wpis jednej z moich znajomych, który właśnie wpadł mi w oko: "W Dniu Wcześniaka tak sobie przypominam co dobrego się stało (a co złego co jeszcze na dobre nie wyszło) gdy się naszemu niespełna kilogramowemu potomkowi waga i zdrowie nie chciało zgadzać.  Kłaniam się czapką całej Klinice Neonatologii i nieoznaczonym "ciociom" honoris causa! Nacierpieliśmy się do syta, mijaliśmy z diabłem na milimetry ale BYŁO WARTO!"
LS
le sz
18 listopada 2015, 09:54
To apropo czego? Zwracam jednak uwagę iż nigdzie nie twierdziłem że dobr nie ma. Twierdziłem jedynie że dobro nie istnieje jako samoistny byt. A to jest istotna różnica!
LS
le sz
18 listopada 2015, 10:01
To że trzęsienia ziemi występowały jeszcze przed działalnością górniczą oraz próbami jądrowymi nie oznacza, że wszystkie współczesnie występujące trzesienia ziemi oraz te które jeszcze będą nie są skutkiem prób jądrowych i działalności górniczej. I udawanie że jest inaczej nie jest sensowną metodą argumentowania, bo każdy może się uprzeć przy swoim i dowodzić swojego.
18 listopada 2015, 12:24
Niczego nie udaję. Z górnictwem związane są tąpnięcia, które powodują zjawisko przypominające efektem trzęsienie ziemi. Ale to nie jest to samo. Wracając do meritum jeśli wystąpiło choćby jedno trzęsienie ziemi które nie jest związane z górnictwem ani z próbami jądrowymi (a wiemy, że takie są) to jest to wystarczający dowód na to, że jest zło którego nie "tworzą go istoty, które zostały przez niego obdarzone wolną wolą".
18 listopada 2015, 12:51
Zastanawiam się co jest celem tej dyskusji. Bazyli, możesz?
18 listopada 2015, 15:25
Dobre pytanie. Bo cel gdzieś w tych postach się rozmywa. Ale na szczęście cel jest. XLeszek twierdzi, że dobro istnieje, zło nie istnieje, zło jest jedynie brakiem dobra. Ja twierdzę, że dobro istnieje, zło istnieje. Kłopot w tym, aby ustalic co oznacza "istnieje". Tu z pomocą przychodzi folozofia w postaci metafizyki Arystotelesowskiej albo ontologii. Dlatego próbuję ustalić wspólne rozumienie "istnieje" aby potem wykazać, że zło istnieje. Bez ustalenia co to znaczy "istnieje" możemy od razu pozostać przy starej metodzie czyli każdy będzie przy pomocy dowolnej metody wykazywał niekompetencję drugiej osoby. I wiadomo do czego to doprowadzi .... do niczego. Tak samo musimy ustalić co to jest dobro.
18 listopada 2015, 15:29
W tym akurat wątku twierdzę i co wydaje się udowodniłem stwierdzenie "To nie Bóg stworzył zło, tylko tworzą go istoty, które zostały przez niego obdarzone wolną wolą" jest błędne choćby z tego powodu, że nie obejmuje całości pojęcia zła. Wykazałem, że jest zło nie będące wynikiem tworzenia go przez "istoty obdarzone wolną wolą". I jest to wystarcające do obalenia tej tezy.
M
Milosc
18 listopada 2015, 16:52
Hm, rozumiem. Zatem jeszcze zastanawiam się - kiedy już ustalicie co oznacza 'istnieje' - jaki sens będzie potencjalnie dla Was niosło wykazanie istnienia 'zła' względnie jeśli szala przechyli się na dowodzenie Leszka 'braku dobra'. W moim odczuciu zło nie istnieje dopóki sami danego czynu takim nie nazwiemy / nie postrzeżemy. Stąd, jak zdążyłeś pewnie zauważyć, dla wielu obserwatorów z zewnątrz tj. ludzi z pewnym systemem przekonań seks w drugim związku jest złem przy czym dla tych, którzy się mu oddają - przyjemnością, a więc jakby nie patrzeć dobrem. Granice pojęciowe ulegają więc przesunięciom w zależności od wielu czynników - kodeksu przekonań religijnych, wychowania, kultury, indywidualnego doświadczenia, szerokości geograficznej czy okresu w historii ludzkości.
18 listopada 2015, 17:08
I w moim odczuciu jest błędne, głównie ze względu na użycie słowa stwarzać czy tworzyć. Słowo 'czynić' byłoby bardziej adekwatne jeżeli już rozstrzygać tę kwestię.  W ujęciu przez Ciebie zaproponowanym - jeśli dobrze rozumiem, trzęsienie ziemi nie spowodowane ingerencją człowieka właśnie pod nie podlega. Tylko, że w ten sam sposób należałoby się następnie pochylić nad burzą czy opadami deszczu np. w sezonie w nadmorskiej miejscowości. Nawet brakiem wiatru któregoś dnia na Helu, co nie sprzyjałoby surferom. Pod tę kategorię podciągnąć możnaby jeszcze śmierć (załóżmy, że spokojna i w podeszłym wieku) i rozpatrzeć czy jest ona rzeczywiście złem czy dobrem dla człowieka.  I jak wiesz, ja bardziej skłaniam się jednak do przyjmowania rzeczy tym, czym są w istocie bez wartościowania ich, tj. bez nazywania dobrem czy złem. 
18 listopada 2015, 17:32
Będzie to oznaczało, że skoro zło istnieje, a XLeszek uważa, że wszystko co istnieje stworzył Bóg ... czyli Bóg stworzył zło. Chyba, że nie będę w stanie wykazać, że zło istnieje. Wtedy .... Bóg nie stworzył zła. Jak na razie nie możemy ustalić czy dobro istnieje (czyli Bóg nie stworzył dobra więc także sam nie jest dobrem). Dlatego ta cała dyskusja. Jeśli przyjąć intuicjne znaczenia i dobrem jest tym co nazywamy dobrem, a zło jest tym co nazywamy złem to istnieje jedno i drugie (więc Bóg który wg XLeszka stworzył wszystko stworzył także zło). Wg. mnie zło istnieje co widać w pewnych zdarzeniach, które od nas nie zależą a postrzegamy je jako złe np. trzęsienia ziemi. Oczywiście istnieje też zło w działaniu człowieka (zło moralne czyli takie które zależy od istot ludzkich a którego oni mogliby nie robić .... XLeszek nazywa to brakiem dobra, a Ja złem).
M
Milosc
18 listopada 2015, 17:36
Dodam jeszcze, że istnieje / nie istnieje dobro czy zło w moim rozumieniu oznacza 'coś lub czyn, które mogą być za takie postrzegane', a więc pozostaje w sferze nie samego stworzenia, bytu, dzieła, a w sferze przypisania wartości. Pieniądz sam w sobie jest bytem, natomiast jego interpretacja, a więc przypisana mu wartość 'pieniądz to dobro / zło współczesnego świata' czyni nie sam pieniądz takim a nasze jego postrzeganie. Zdradza nasz stosunek do niego.  Spotkałam się kiedyś ze zgrabnym ujęciem rzeczywistości obserwowanej, obiektywnej (to, co jest, co istnieje, co się dzieje) oraz rzeczywistości wypaczonej, interpretowanej, subiektywnej (to, jak postrzegam). Jest jeszcze trzecia i wg mnie najciekawsza - rzeczywistość ostateczna, faktyczna (dlaczego to jest, dlaczego to się dzieje).
18 listopada 2015, 17:36
"skłaniam się jednak do przyjmowania rzeczy tym, czym są w istocie bez wartościowania ich, tj. bez nazywania dobrem czy złem." Mnie z kolei chodzi o to, czy zło a także czy dobro istnieje. I nie chodzi o wartościowanie czegokolwiek.
18 listopada 2015, 17:54
... i dalej. Jeśli coś jest złem to jest i nie jest istotne, w tym momencie, czy jest to dobrem dla kogoś innego. Np. dla gołębia upolowanego przez jastrzębia śmierć jest złem. I niczego nie zmienia fakt, że dla jastrzębia jest to dobrem.
18 listopada 2015, 18:04
W moim rozumieniu, ewentualnie poproszę o korektę (i nie chcę mówić, że Leszek tak będzie twierdził) więc ujmę, że teologia zakłada, że Bóg stworzył świat (w rozumieniu raj, "i było to dobre"), natomiast ludzie (już pierwsi tj. Adam i Ewa za namową węża) uczynili go miejscem poznania dobra i zła.  Wg mnie ta pierwsza samodzielna decyzja Adama i Ewy była dla ludzkości nie żadnym grzechem pierworodnym a błogosławieństwem. To przecież właśnie ten "zły" czyn, jakim było nieposłuszeństwo wobec zakazu Boga - czyli zerwanie jabłka, dał nam możliwość jakiegokolwiek wyboru.  Bez tego aktu nie mogłaby zaistnieć jakakolwiek rzeczywistość relatywna. A dlaczego Bóg takie drzewo posadził? Ano właśnie dla doświadczenia. :)  Czy lekarz mógłby być lekarzem, gdyby nie miał kogo leczyć, nauczyciel - uczyć, prawik czy policjant - ścigać? Wszystko musi istnieć w harmonii i symbiozie.  I oczywiście ciekawa jestem Waszej dalszej wymiany zdań.
18 listopada 2015, 18:48
No rozumiem. Dla mnie i przypuszczam z punktu widzenia upolowanego gołębia śmierć jest śmiercią, tak jak dla jastrzębia gołąb pożywieniem. Nie przypuszczam, by było inaczej, choć mogę się oczywiście mylić. :-) 
18 listopada 2015, 18:50
I get it. Myślę, że Ty już masz wyrobiony pogląd, prawda? 
18 listopada 2015, 19:37
Tak mam, ale nie zakładam, że jestem nieomylny ... przecież mogę się mylić. Jeśli ktoś potrafi mnie przekonać, że nie miałem racji będę musiał zmienić zdanie. I wcale mnie to nie martwi, że będę musiał zmienić zdanie. Po prostu chcę rozumieć dlaczego coś myślę i wiedzieć, że to co myślę ma sens. 
18 listopada 2015, 19:57
Fajne, zdrowe podejście.  Jak sobie pomyślę jak bardzo zmieniło się moje myślenie na przestrzeni paru tylko lat... Rewelacyjna sprawa. :) Najbardziej przychylam się do tego, co właśnie ująłeś tj. "dlaczego tak myślę" - super! I jak sądzisz, dlaczego myślisz, że istnieje zło? Zadam Ci jeszcze jedno pytanie - służy Ci to myślenie? A jeśli tak, to czemu?
LS
le sz
19 listopada 2015, 21:06
Ale nie jest to jednocześnie absolutnie żaden dówd na to, że zło zostało stworzone przez Boga.
LS
le sz
19 listopada 2015, 21:08
XLeszek twierdzi, że dobro istnieje, zło nie istnieje, zło jest jedynie brakiem dobra. --- Nieprawda. Już Ci nie raz pisałem że dobro nie istnieje jako samoistny byt. Zaznaczałem przy tym że dobro jest cechą bytu. Ja twierdzę, że dobro istnieje, zło istnieje. --- I coraz bardziej odnoszę wrażenie że zamiast dociekać prawdy usiłujesz dorabiać ideologię do swoich poglądów. Kłopot w tym, aby ustalic co oznacza "istnieje". Tu z pomocą przychodzi folozofia w postaci metafizyki Arystotelesowskiej albo ontologii. Dlatego próbuję ustalić wspólne rozumienie "istnieje" aby potem wykazać, że zło istnieje. Bez ustalenia co to znaczy "istnieje" możemy od razu pozostać przy starej metodzie czyli każdy będzie przy pomocy dowolnej metody wykazywał niekompetencję drugiej osoby. I wiadomo do czego to doprowadzi .... do niczego. --- Gdybyś rzeczywiście trzymał się filozoficznych pojęć, chociażby w ich arystotelesowskim rozumieniu, to nie twierdziłbyś że atrybuty bytów istnieją jako samoistne byty. Sęk jednak w tym, że Ty wcale nie próbujesz ustalić żadnego wspólnego rozumienia "istnieje" ale usiłujesz narzucić swoje własne rozumienie, i to rozumienie zaprzeczające arystotelesowskiemu rozumieniu, aby potem - jak sam przyznajesz - wykazać że zło istnieje. Upierasz się przy tym, bo gdybyś przyjął filozoficzne rozumienie istnienia - choćby w wersji Arystotelesowskiej -  to nie mógłbyś potem wykazywać że zło istnieje. No i wiadomo do czego to doprowadzi... do niczego. Tak samo musimy ustalić co to jest dobro. --- To osobny wielki problem
LS
le sz
19 listopada 2015, 21:10
Nic nie udowodniłeś. I już Ci o tym pisałem. Cały Twój "dowód" opiera się na Twoim założeniu że zło jest istniejącym realnie bytem i rozsypałby się gdyby do Ciebie dotarło, że zło nie jest żadnym samoistnie istniejącym bytem.
LS
le sz
20 listopada 2015, 08:01
[...] teologia zakłada, że Bóg stworzył świat (w rozumieniu raj, "i było to dobre"), natomiast ludzie (już pierwsi tj. Adam i Ewa za namową węża) uczynili go miejscem poznania dobra i zła. --- Teologia nie zakłada a twierdzi. Ludzie nie uczynili raju miejscem poznania dobra i zła, lecz pod wpływem szatana zbuntowali się przeciw Bogu i postanowili wbrew Bogu sami osądzać i decydować o tym co jest dobre a co złe. Wg mnie ta pierwsza samodzielna decyzja Adama i Ewy była dla ludzkości nie żadnym grzechem pierworodnym a błogosławieństwem. To przecież właśnie ten "zły" czyn, jakim było nieposłuszeństwo wobec zakazu Boga - czyli zerwanie jabłka, dał nam możliwość jakiegokolwiek wyboru.  --- Naprawdę nie widzisz bzdurności tego co napisałaś? Gdyby ludzie jak twierdzisz nie mieli możliwości wyboru to nie mieliby możliwości wybrania nieposłuszeństwa Bogu. A spowodowanie że ludzie chorują i cierpią oraz umierają nie jest żadnym błogosławieńswem. A dlaczego Bóg takie drzewo posadził? Ano właśnie dla doświadczenia. :) --- Kolejna bzdura wynikająca z zarozumiałej ignorancji. Możliwość wyboru pomiędzy posłuszeństwem a nieposłuszeństwem jest integralnie związana z posiadaniem wolnej woli i możliwością dokonywania wyborów. Czy lekarz mógłby być lekarzem, gdyby nie miał kogo leczyć, nauczyciel - uczyć, prawik czy policjant - ścigać? Wszystko musi istnieć w harmonii i symbiozie. --- To już nawet nie bzdury a kolejna porcja bredniologii. Gdyby nie było potrzeby kogoś leczyć to nikt nie musiałby być lekarzem. Nikt nie musiałby być nauczycielem gdyby nie było potrzeby nauczać. Nie byłoby potrzeby istnienia prawników czy policjntów gdyby nie było przestępców.
M
Milosc
20 listopada 2015, 09:31
Teologia twierdzi - ok. Gdybym była teologiem, wysunęłabym jak widać inne wnioski i sformułowała inne twierdzenia. Istnieje również prawdopodobieństwo, że spotkałyby się one z powszechnym zrozumieniem. Nie jestem jednak teologiem, ale mam swój rozum, który pozwala mi pewne interpretacje kwestionować i pojmować rzeczy we właściwy dla siebie sposób. Przede wszystkim wiedząc, że nie ma absolutnie żadnej przypadkowości w dziele Stwórcy, pochylam się nad Jego intencją w umieszczeniu tego konkretnego drzewa w ogrodzie. Przedstawiam moją interpretację, z którą oczywiście można polemizować i też ją kwestionować, tym bardziej może właśnie dlatego, że nie jestem teologiem. To, że mam inne zrozumienie od podanego, wcale nie czyni mnie zarozumiałą ignorantką, a osobą myślącą samodzielnie i takież wnioski formułującą. Uważam zatem, że Bóg stwarzając człowieka na swój obraz i podobieństwo w całej swej mądrości, sam mając wolną wolę i jednakowoż dobrą wolę, umieścił to drzewo w ogrodzie w celu nadania takiejż człowiekowi. Bóg również miał możliwość wyboru - umieszczać bądź nie umieszczać drzewa w ogrodzie, a że umieścił, to i człowiekowi dał możliwości podejmowania własnych decyzji, a więc dokonywania wyboru. Nie będziemy przecież przypisywać Bogu złej woli narażania ludzi na potencjalne sprzeniewierzenie się (odnoszę wrażenie, że teologia nie wprost ale poniekąd to uczyniła). Stąd wnioskuję, że ich nieposłuszeństwo wobec zakazu w Jego zamyśle absolutnie nie była nieposłuszeństwem a umożliwieniem podjęcia przez nich samodzielnej decyzji. Właśnie celem doświadczenia różnych aspektów życia.
20 listopada 2015, 09:32
c.d. Pozwolę sobie na jeszcze jedną uwagę tutaj. Jak wiemy, wszystko we wszechświecie podlega zmianom i my tych zmian w naszym życiu również dokonujemy. W związku z tym nie wyobrażam sobie, żebyśmy choć nie wiem jak bardzo uwielbiając ciepło słońca nie zapragnęli skryć się w cieniu drzew. Podobnie ze spaniem - oddając się tej przyjemności ze wszech miar, któregoś dnia po prostu zapragniemy jednak się obudzić. Ludzie chorują, cierpią i umierają i to też jest ich doświadczeniem wpisanym z poznanie. Umieranie i narodziny są wpisane w cykl życia. Nie ma w tym nic złego - jest to po prostu zarówno stałą jak i zmianą, transformacją obecną w całym wszechświecie. Co do ostatniego komentarza - uzupełnię go zatem o swój - gdyby nie było potrzeby stwarzania, to nikt nie musiałby być Stwórcą.
LS
le sz
20 listopada 2015, 19:23
Teologia twierdzi - ok. Gdybym była teologiem, wysunęłabym jak widać inne wnioski i sformułowała inne twierdzenia. --- Teologia twierdzi że Bóg stworzył świat, ale Ty gdybyś była teologiem to wysunęłabyś inne wnioski? Wypisujesz takie głupoty a potem masz pretensje że Twoje wywody nazywam bredniologią? Nie schlebiaj sobie. Bredniologia zawsze będzie spotykać się z powszechnym uznaniem za bredniologię. Nie jestem jednak teologiem, ale mam swój rozum, który pozwala mi pewne interpretacje kwestionować i pojmować rzeczy we właściwy dla siebie sposób. --- Między innymi dzięki takim Twoim mniemaniom o sobie mówię o zarozumiałej ignorancji. Przede wszystkim wiedząc, że nie ma absolutnie żadnej przypadkowości w dziele Stwórcy, pochylam się nad Jego intencją w umieszczeniu tego konkretnego drzewa w ogrodzie. --- Przede wszystkim, będąc zarozumiałą ignorantką budujesz swoje bredniologiczne wywody opierając się na swoich ignoranckich widzi-mi-się. To, że mam inne zrozumienie od podanego, wcale nie czyni mnie zarozumiałą ignorantką, a osobą myślącą samodzielnie i takież wnioski formułującą. --- Ależ nigdzie nie twierdziłem że to że masz inne rozumienie czyni Ciebie zarozumiałą ignorantką. Ignorantem nie jest ktoś kto ma inne rozumienie ale ten kto tak bardzo nie zna się na czymś, że można powiedzieć iż nie ma o tym czymś pojęcia. Jesteś zarozumiałą ignorantką dlatego, że choć nie masz o czymś pojęcia to masz o sobie tak butne mniemanie że uznajesz iż jesteś w stanie krytykować tych co się na tym znają. Zupełnie tak jak wczesny Wałęsa, co to w lot pojmował to czego te głupki profesory nie rozumieli. Ty również. Że to ci teologowie to jednak muszą być głupki, bo choć znają się na teologii, to jednak nie zaważyli i nie rozumieją w teologii tego co Ty w lot odkryłaś choć nie znasz się na teologii... cdn
LS
le sz
20 listopada 2015, 19:24
cd Uważam zatem, że Bóg stwarzając człowieka na swój obraz i podobieństwo w całej swej mądrości, sam mając wolną wolę i jednakowoż dobrą wolę, umieścił to drzewo w ogrodzie w celu nadania takiejż człowiekowi. --- Brednie. Człowiek miał wolną wolę niezależnie od tego czy Bóg posadził jakieś drzewo czy nie posadził. Gdyby człowiek nie posiadał wolnej woli to nie mógłby podejmować decyzji i nie mógłyby postanowić nieposłuszeństwa. Bóg również miał możliwość wyboru - umieszczać bądź nie umieszczać drzewa w ogrodzie, a że umieścił, to i człowiekowi dał możliwości podejmowania własnych decyzji, a więc dokonywania wyboru. --- Brednie. Posadzenie drzewa nie powodowało że człowiek zyskiwał wolną wolę. Nie będziemy przecież przypisywać Bogu złej woli narażania ludzi na potencjalne sprzeniewierzenie się (odnoszę wrażenie, że teologia nie wprost ale poniekąd to uczyniła). --- Już Ci o tym pisałem ale oczywiście zignorowałaś to bo nie pasowało do Twojej bredniologii. Bóg, stwarzając ludzi na swój obraz i podobieństwo obdarował ich rozumem i wolną wolą. I obdarowanie rozumem i wolną wolą nie da się uznać za okazanie złej woli. Tak samo, to że człowiek mając wolną wolę może dokonywać wyborów również i takich które polegają na powiedzeniu Bogu "nie", nie jest żadnym narażaniem ludzi na sprzeniewierzenie się. Równie idiotycznie możnaby twierdzić, że jak rodzic pozwoli dziecku samodzielnie wybierać to objawia złą wolę, gdyż naraża je na sprzeniewierzenie się. Stąd wnioskuję, że ich nieposłuszeństwo wobec zakazu w Jego zamyśle absolutnie nie była nieposłuszeństwem a umożliwieniem podjęcia przez nich samodzielnej decyzji. --- Kolejna porcja bredniologii. Bóg nie zamierzał stworzenia stada automatów zaprogramowanych na wołanie Hossanna i Alleluja i nie będących w stanie odwrócić się od Boga. I stwarzając człowieka obdarował go wolną wolą aby mógł samodzielnie wybrać.
LS
le sz
20 listopada 2015, 19:28
Początkowe pseudorefleksje pominę bez komentarza. Umieranie i narodziny są wpisane w cykl życia. Nie ma w tym nic złego - jest to po prostu zarówno stałą jak i zmianą, transformacją obecną w całym wszechświecie. --- Dowodzenie że nie ma nic złego w chorobach, cierpieniach, starości i umieraniu to kolejna porcja bredniologii. gdyby nie było potrzeby stwarzania, to nikt nie musiałby być Stwórcą. --- I znowuż bredzisz... Żadna potrzeba stwarzania nie jest w stanie spowodować zaistnienie Stwórcy.
M
Milosc
21 listopada 2015, 00:20
Leszku, pozwolę sobie na to, by dać Ci odczuć jak bardzo sposób, w jaki postrzegasz mnie i to, co ja piszę jest adekwatny do tego jak postrzegasz siebie i to co Ty piszesz. Nie napisałeś nic nowego. Nic o czym wcześniej ktoś by już nie napisał. Nie wniosłeś żadnej myśli, która nie wypłynęłaby już wcześniej z ust jakichkolwiek "profesorów".  Wiesz dlaczego nim nie zostałeś? Otóż dlatego, że potrafisz tylko powielać myślowe schematy, powtarzać po kimś wnioski i interpretacje, które on wysunął, bo tylko w kimś innym osadziłeś autorytet, by on przed Tobą mógł się wypowiadać. Ty po prostu w sobie go nie widzisz, choć bardzo byś chciał. Wiesz dlaczego powielasz? Bo nie masz w sobie odwagi zaproponować czegoś od siebie, czegoś świeżego. To, co inne i nie od Ciebie znów wyszło znów stanowi dla Ciebie kolejną okazję do frustracji. I dopóki nosisz ją w sobie, dopóty znów ktoś inny, o rany - jeszcze kobieta, przejrzy Cię w zarodku. Kontynuując tę historię, znów ulegniesz mechanizmom nawyku i napiszesz coś, by myśl drugiego poniżyć, a z nią jego samego. I w ten sposób to dzieło jest kontynuowane. Piszesz "[Bóg] stwarzając człowieka obdarował go wolną wolą, aby mógł samodzielnie wybrać". Jedno co mi pozostaje, to życzyć Ci odkrywania w sobie tej właśnie samodzielności.    
LS
le sz
21 listopada 2015, 05:17
Wbrew swoim mniemaniom nic mi nie dałaś odczuć gdyż wyszedł CI jedynie kolejny bredniologiczny bełkot. Stwierdzasz, że nie napisałem nic nowego? I oczywiście masz rację. Ale to nie jest żaden problem. Twoim problemem jest to iż powtarzasz za innymi przeróżne brednie będąc w swojej zarozumiałej ignorancji przekonana że jesteś odkrywcza. Stawiasz mi swoje bredniologiczne diagnozy oznajmiając, że nie zostałem profesorem bo potrafię tylko powielać schematy myślowe? A skąd wiesz kim jestem? Skąd wiesz że nie jestem profesorem lub choćby twórczym pracownikiem naukowym w stopniu doktora na jakiejś wyższej uczelni? Bo nie pasowałoby to do Twoich bredniologicznych wyobrażeń o mnie? Twierdzisz że noszę w sobie frustrację, i to tym większą że jako kobieta przejrzałaś mnie w zarodku? A ja twierdzę że to co wypisujesz to jedynie projekcja Twoich kobiecych frustracji. I proponuję abyś zastosowała do tego swoja "metodę" czytania zgdonie z którą, to co przypisujesz innym sama nosisz w sobie, to co przypisujesz innym dolega właśnie Tobie. Nie musisz mi życzyć samodzielności bo jestem samodzielny. Świadczy o tym choćby to że nie ulegam Twoim bredniologicznym wywodom i manipulacjom. Natomiast ja Tobie życzę dobrego terapeuty, abyś była w stanie zrozumieć głębię bredni przez siebie głoszonych i wyzwolić się od nich.
M
Milosc
21 listopada 2015, 09:58
Część powtarzam, tak - było i jest wielu mądrych ludzi, z owoców ich pracy korzystać po prostu warto. Część tworzę - taka prawda. Więc czytając "do siebie" miałam świadomość, że do tego nawiążesz. Ta metoda czytania jest właśnie autorska i zdążyłam zauważyć, że sam już się nią czasami posługujesz, co mnie oczywiście cieszy. Musisz jedynie pamiętać, by odróżniać podsumowanie, wnioski od projekcji autora.  W przeciwnym razie wyjdzie Ci kiedyś taka oczywista bzdura jak np. przypisanie Chrystusowi bojaźni, bo zapytał "Czemu bojaźliwi jesteście, ludzie małej wiary?" To był oczywiście wniosek, nie projekcja. W tym natomiast cytacie znajdziesz projekcję: "Wy jesteście solą ziemi; wy jesteście światłością świata." Skąd wiem, że nie jesteś profesorem? Zdradzasz to właśnie brakiem odwagi przed kreatywnością i poziomem arogancji. Pracownikiem naukowym w stopniu doktora na jakiejś uczelni możesz być. Twórczym - nie wiem, sfrustrowanym bardziej. I bynajmniej nie chodzi o samodzielność w formułowniau sądów, bo tę masz. Chodzi mi w swoich życzeniach o samodzielność kreatywnego myślenia i dochodzenia do nowych rzeczy. Dopóki widzisz manipulację a nie życzenia (=wskazówkę) dopóty będziesz myślał, że to inni powinni się leczyć, a nie Ty sam - siebie właśnie z tego postrzegania.    
LS
le sz
21 listopada 2015, 11:04
Część tworzę - taka prawda. --- Prawda to jest taka że uprawiasz bredniologie. I to tak durną że trudno uznawać że ktoś normalny na umyśle coś takiego robi. Ta metoda czytania jest właśnie autorska i zdążyłam zauważyć, że sam już się nią czasami posługujesz, co mnie oczywiście cieszy. Musisz jedynie pamiętać, by odróżniać podsumowanie, wnioski od projekcji autora. --- Twoja butna pycha jest zadziwiająca. Ale nie schlebiaj sobie twierdząc że rzekomo posługuję się jakimiś kretyńskimi "metodami" czytania. Jedynie co robię to czasami, gdy nawypisuejesz jakichś głupot o kimś, to proponuję Tobie abyś to przeczytała zgodnie z tą swoją "metodą". Reszty tradycyjnych bredni nawet nie komentuję.
M
Milosc
21 listopada 2015, 13:14
I fajnie, że to napisałeś - "trudno uznawać że ktoś normalny na umyśle coś takiego robi". Ilu ludzi wierzy w Boga, ilu jest chrześcijan na świecie? Ilu muzułmanów? Ilu jeszcze ludzi innego wyznania? Miliardy. I jak ten świat wygląda? Jak wygląda poziom rozwoju duchowego? Cieniutko...  Więc pytam się Ciebie? Co Ci dała Twoja wiara w Chrystusa, w słowa tej jakoby świętej księgi zinterpretowanej przez teologów profesorów? Nic, poza okazją, by się z innymi poprzerzucać wciąż tymi samymi czyimiś interpretacjami, a jak nie nimi to inwektywami. I pójdziesz sobie czasami do spowiedzi, w niedzielę do kościoła, pośpiewasz, dasz na tacę, popatrzysz na krzyż i dalej jak to grzesznik będziesz pod nim klęczał. A, i do komunii pójdziesz, by na chwilę przyjąć ciało Chrystusa i w ogóle nie wiedzieć, jakie ta symbolika niesie przesłanie. No a że nie wpadniesz na nie sam (a w kościele Ci o tym nie powiedzą - nie licz na to, bo straciliby dochody), to znów za tydzień zrobisz to samo. No chyba, że nie zrobisz, to znów do spowiedzi. I tak w kólko macieju. Interes się kręci, ludzie wiedzą gdzie ich miejsce w szeregu. Jak łatwo w dzisiejszych czasach poznać prawdę - wyznaczy posłuchać teologów, przywódców religijnych i innych mędrców. Oczywiście trzeba uważać, żeby wybrać tę właściwą prawdę, inaczej skazujesz się na porażkę. A jak już nie Ty, to z pewnością ten, który głosi inną, tę absolutnie bzdurną i niesłuszną.  Ale Ty Leszku wybrałeś tę właściwą i to już daje Ci przewagę, bo prawda jest po Twojej stronie, bo Bóg jest po Twojej stronie. Wraz z całym zapleczem jednomyślnych oczywiście. Wygrywasz wszelkie konkursy w rywalizacji z innymi. Jesteś zwycięzcą i to już Ci daje prawo do walki z innymi. Niektórzy nawet są w stanie zabić z imieniem Boga na ustach. Tak, tego co to zmiłości do ludzi podyktował im, co mają czynić a czego nie - tylko przez swoich wybranych, co to pod natchnieniem te słowa spisali.
21 listopada 2015, 13:15
c.d. Być może istnieje jakaś inna prawda i wtedy życie ludzi wyglądałoby zupełnie inaczej. Ale kto by się tam chciał zastanawiać, skoro już jest zwycięzcą. Nie daj boże, żeby ktoś sam odważył się poprosić Boga o zrozumienie, poznać Go miast w Niego wierzyć. A O jej, co za bezczelność, co za butna pycha i jakież bluźnierstwo! Dlatego lepiej tego nie robić, lepiej nie poznać prawdy, bo przecież już ją znasz. Lepiej spełniać warunki, które musisz spełniać, aby uniknąć potępienia, którego starasz się uniknąć, zaskarbić sobie miłość, którą miałeś, ale utraciłeś, aby znów dostać się do raju, z którego wcześniej zostałeś przegoniony. Bo zjadłeś jabłko. No to żyj swoimi przekonaniami, aby na powrót zapewić sobie życie wieczne, bo jak pamiętasz - już byłeś w ogródku, już witałeś się z gąską, przepraszam z wężem. Żyj dalej życiem, którym żyjesz, ale nigdy nie narzekaj proszę, że coś jest w nim nie tak. Że  jest jakaś śmierć, cierpienie, zło... Sam to wybierasz, więc pij z tego kielicha. Ja go już odsunęłam.
LS
le sz
21 listopada 2015, 17:29
Tego kolejnego bredniologicznego bełkotu nawet nie będę próbował komentować bo jeśli nie jest to diabelskie wycie to nadaje się co najwyżej na jakąś psychoterapię. Apage satana!
LS
le sz
21 listopada 2015, 17:34
Ależ ja nie narzekam. I jestem szczęśliwy bo wiem Komu zawierzyłem. Ale jeżeli Ty tak zaciekle zapierasz się przy swojej bredniologii to taplaj się w niej po uszy, delektuj się swoim rzekomym geniuszem, nakręcaj się swoimi chorymi wyobrażeniami.  Ale nie narzekaj że coś z Tobą jest nie tak, bo sama to sobie wybierasz, sama sobie gotujesz ten los. Więc pij swoją truciznę choćby i do samego dna. Ale nie licz że dam się wciągnąć w Twoje obłąkane brednie. Apage satana!
21 listopada 2015, 18:17
Wiesz Komu zawierzyłeś. Świetnie. Ciekawe zatem czy to z tego zawierzenia czy to z tej szczęśliwości tyle trucizny z Twoich myśli i słów się sączy. Drepcz zatem we wcale nie swoich acz jakże bardzo obłąkanych mitologiach, bo tylko takie przyjmując jesteś w stanie napisać do człowieka "apage satana". Ale tego nie dostrzegasz, bo Ty na zewnątrz szukasz, a nie wiesz co Ci je dyktuje.
LS
le sz
21 listopada 2015, 18:57
Truciznę to właśnie Ty sączysz tą swoją obłąkaną ideologią. Apage satana!
21 listopada 2015, 19:30
Zastanawia mnie czego tak bardzo się boisz, że czujesz, że musisz mnie zranić, moje myśli tak nazywać, a i mnie przy tym nierzadko w niegodziwy sposób potraktować. 
LS
le sz
21 listopada 2015, 19:52
Sama nad sobą się zastanawiaj. Zastanawiaj się nad swoją zakłamaną obłudą przypisującą innym swoje problemy psychiczne. Apage satana!
21 listopada 2015, 20:09
Więc czego się boisz?
M
Milosc
22 listopada 2015, 00:39
Choroba jest skutkiem, konsekwencją. Objawy choroby są widoczne i rozpoznawalne - temperatura, ból, zmęczenie, przygnębienie, nieprawidłowe wyniki krwi itp. Organizm daje sygnał, że toczy się w nim choroba, że coś wymaga uleczenia. Wyjdziesz z mokrymi włosami na dwór zimą, to się przeziębisz - proste. Więc w Twoim interesie jest zadbać o to, byś się nie przeziębił. Popatrz na jedzenie jakie ludzie spożywają, popatrz na życie jakie prowadzą, stres na jaki przyzwalają i czemu się dziwić, że chorują? Przecież to konsekwencja wcześniejszych wyborów. Nie będę tu poruszała tematu chorych dzieci, które nierzadko już na świat przychodzą kalekie czy chore. To odrębne i szerokie zagadnienie. Koncentuję się tutaj na odpowiedzialności za siebie, za swój stan zdrowia, które po prostu w wielu przypadkach ludzie zaniedbują, a potem pojawiają się pytania skąd zawał, skąd rak, skąd miażdżyca.   
22 listopada 2015, 00:41
Cierpienie jest reakcją na ból fizyczny bądź psychiczny, a jednak jest wyborem. Są osoby, którym coś dolega, a jednak nie wybierają cierpieć z tego powodu, tylko albo dzielnie ból znoszą i nawet tego nie poznasz albo jeśli mogą, to mu zaradzają. Byłam niedawno w szpitalu na onkologii - leżała kobieta chora na raka, poddana chemioterapii - bez włosów, bez brwi, a jednak pogodna. A kiedy dostała wypis ze szpitala - wyszła z łazienki całkowicie odmieniona - peruka, makijaż, sukienka, uśmiech, pogoda ducha. Ta kobieta nie wybrała cierpieć. Starość tak samo - popatrz ilu jest ludzi, którzy pięknie się starzeją i nie widać po nich oznak czasu. O to też można zadbać.
22 listopada 2015, 00:41
Śmierć - jesteś istotą duchową, która ma ciało i umysł. Dusza jest nieśmiertelna przecież. Czytałeś na pewno wspomnienia osób, które były na pograniczu życia i śmierci. To jest przejście, transformacja, powrót. To radosne i piękne wydarzenie. Oczywiście patrząc na to z punktu widzenia osób, które tego nie doznały czy tych, które tu zostają wiąże się z poczuciem straty. Ale i to nie musi determinować -przecież zawsze jesteśmy od siebie na odległość myśli. Osoba, która jest pogrążona w żałobie, musi ten okres przejść, jest on jej potrzebny oczywiście i z całą pewnością niełatwy. A jednak śmierć jest nadal kwestią naszego przeżywania, indywidualnej perspektywy, postrzegania i jej zrozumienia. Zastanawia mnie tylko jak człowiek wierzący w zmartwychwstanie, nadal upatruje się w śmierci czegoś złego. Słońce wschodzi, zachodzi i znów wschodzi, po zimie znów przychodzi wiosna, po burzy słońce, a po śnie przebudzenie. Obserwuj naturę rzeczy, w niej masz tyle odpowiedzi.
M
Milosc
22 listopada 2015, 01:08
"Ignorantem nie jest ktoś kto ma inne rozumienie ale ten kto tak bardzo nie zna się na czymś, że można powiedzieć iż nie ma o tym czymś pojęcia." Wybacz, tu nie ma na czym się jakoś wielce znać. Masz przed sobą fragment Pisma świętego. Czytasz go i formułujesz interpretację. Jeden będzie rozumiał tak, inny inaczej. Grupa teologów zaproponuje, inni się zgodzą, jeszcze inni będą się tej właśnie interpretacji kurczowo trzymać. Ktoś znalazł klucz taki, a ktoś inny i już. I dlatego ja nie zawsze się zgodzę. Ba, w dużej mierze się już nie zgodzę z interpretacjami, które dotąd czytałam . "Proście, a otrzymacie" - więc również poprosiłam któregoś dnia o klucz do zrozumienia i go otrzymałam. Bóg nie pyta o certyfikat ukończenia studiów teologicznych i czy aby na pewno w Rzymie. Ma na imię Mądrość po prostu. Każdy ma tę samą możliwość poprosić o klucz do zrozumienia tylko trzeba tego pragnąć.  Biblia nie jest podręcznikiem do historii, zawiera symbole i właśnie poprzez nie odczytuje się jej przesłanie. 
M
Milosc
22 listopada 2015, 01:45
Jej no, żeby już wyjść poza literalność zapisów. Spójrz na to drzewo jak na siebie. Ono symbolizuje życie i swymi korzeniami sięga Żródła Życia, a więc Boga. I to Życie jest w Tobie. Krew płynie w Tobie, jak soki płyną w drzewie. To drzewo rodzi owoce, a po jego owocach je poznasz. To Ty zatem rodzisz te owoce, a więc doświadczasz różnych rzeczy - i miłości i strachu i radości i smutku. Im więcej miłości dasz z siebie, tym zdrowszy i pogodniejszy będziesz, tym lepsze samopoczucie będiesz miał i zdrowe też będą Twoje relacje. Krótko mówiąc - tym bardziej będziesz "kwitnący i tętniący życiem". No a jak strach wybierzesz, no to jak to drzewo kiepskie owoce będzie rodziło, tak i Ty będziesz się martwił, denerwował, nie mógł spać spokojnie itd. Korzenie i drzewo to Jedno, tak samo jak źródło życia i proces życia. Tu nie ma żadnej separacji. Jak jajko i kura. :-) No, ale zawsze też możesz napisać, że to brednie, bo czytałeś, że jest inaczej. A co tam. Fajnie jednak będzie jak sam znajdziesz swoją interpretację i ją zaprezentujesz. Może być nawet inna od tej, ale niech będzie własna.   
LS
le sz
22 listopada 2015, 08:30
To że choroba jest skutkiem, konsekwencją nie jest żadną wiedzą tajemną. Ale nie zmienia to faktu że choroba jest złem. I choćbyś mąciła nie wiadomo jak długimi wywodami to i tak choroba nie przestanie być złem. Apage satana!
LS
le sz
22 listopada 2015, 08:36
Cierpienie jest wyborem? Cóż za brednie. Jak komuś ucinają nogę to może sobie wybrać czy będzie cierpiał czy nie będzie? Jak zwyrodnialec gwałci kobietę to też może sobie wybrać że albo będzie cierpieć albo rozkoszować się orgazmami? Wg Twojej bredniologii, jak ktoś dzielnie znosi ból to nie cierpi? Ból wg Ciebie nie jest cierpieniem? I jeszcze może sprawia Ci rozkosz? Wg Twoich bredniologicznych poglądów wystarczy ubrać perukę i umalować się i już przestaje się cierpieć? Apage satana!
LS
le sz
22 listopada 2015, 08:49
Śmierć - jesteś istotą duchową, --- Bzdura. Jestem istotą duchowo-cielesną. która ma ciało i umysł. Dusza jest nieśmiertelna przecież. --- Wbrew Twoim bredniologicznym sugestiom, umysł to zupełnie co innego niż dusza. Jestem istotą duchowo-cielesną gdyż mam nie tylko ciało ale i duszę. I nie mając ciała jestem "niekompletny". Czytałeś na pewno [...] --- Szkoda mi czasu na komentarz do tej części Twoich bredniologicznych wywodów. A jednak śmierć jest nadal kwestią naszego przeżywania, indywidualnej perspektywy, postrzegania i jej zrozumienia. Zastanawia mnie tylko jak człowiek wierzący w zmartwychwstanie, nadal upatruje się w śmierci czegoś złego. --- A mnie zastanawia jak można na poważnie i bez wstydu wygłaszać takie brednie jak Ty to robisz. To  po zmartwychwstaniu będę ponownie "kompletnym" człowiekiem ponownie mającym swoje ciało, w niczym nie zmienia faktu, że śmierć powodująca utrratę tego ciała jest złem. Słońce wschodzi, zachodzi i znów wschodzi, po zimie znów przychodzi wiosna, po burzy słońce, a po śnie przebudzenie. Obserwuj naturę rzeczy, w niej masz tyle odpowiedzi. --- Jak zwykle, dajesz rady do których sama się nie stosujesz. Sama zacznij wreszcie obserwować naturę zamiast żywić się swoimi bredniologicznymi wywodami.
22 listopada 2015, 08:56
... leżała kobieta chora na raka, poddana chemioterapii - bez włosow, bez brwi, a jednak pogodna . A kiedy dostała wypis ze szpitala - wyszła z łazienki całkowicie odmieniona - peruka, makijaż, sukienka, uśmiech, pogoda ducha. Ta kobieta nie wybrała cierpieć. Od samego czytania twoich bredni można się ciężko rozchorować. Tak zwyczajnie po ludzku to jesteś wyjątkowo głupia życiowo, nie masz najmniiejszego pojęcia czym jest choroba, cierpienie zwłaszcza w chorobie nowotworowej, nie wiesz nic o drugim człowieku bo go zwyczajnie nie widzisz ani nie słyszysz, stąd zapewne te brednie i wnioski wysnute o człowieku na podstawie jego wyglądu zewnętrznego.
LS
le sz
22 listopada 2015, 09:21
Wybacz, tu nie ma na czym się jakoś wielce znać. Masz przed sobą fragment Pisma świętego. Czytasz go i formułujesz interpretację. Jeden będzie rozumiał tak, inny inaczej. --- Tego typu stwierdzeniami jedynie po raz kolejny potwierdzasz to że jesteś zarozumiałą ignorantką. Kilka tysięcy lat temu żyli sobie ludzie w określonym środowisku i w określonej kulturze, prezentując określoną mentalność, posługując się określonym językiem posiadającym swoje specyficzne cechy, określoną sementykę i syntaktykę, idiomy itp. I nie mając o tym wszystkim pojęcia, czytając współcześnie te teksty samodzielnie niewiele się z tego się rozumie, a jeśli jeszcze ma się taką butną pychę jak Ty to popada się w bredniologię.  "Proście, a otrzymacie" - więc również poprosiłam któregoś dnia o klucz do zrozumienia i go otrzymałam. --- Słowa proście a otrzymacie dotyczyły konkretnej sytuacji i bredniologicznym fałszerstwem jest dowodzenie że dzięki nim można otrzymać jakiś klucz/wytrych do zrozumienia. Zgodnie z Twoim bredniologicznym rozumieniem to równie dobrze możnaby poprosić np. o trzecią nogę i wyrosłaby Bóg nie pyta o certyfikat ukończenia studiów teologicznych i czy aby na pewno w Rzymie. Ma na imię Mądrość po prostu. Każdy ma tę samą możliwość poprosić o klucz do zrozumienia tylko trzeba tego pragnąć.  --- Bredniologia. Bóg nie rozdaje żadnych kluczy. Biblia nie jest podręcznikiem do historii, zawiera symbole i właśnie poprzez nie odczytuje się jej przesłanie. --- To że Biblia nie jest podręcznikiem historii nie oznacza, że jest pisana szyfrem do którego odczytania konieczne byłyby jakieś deszyfrujące klucze.
22 listopada 2015, 11:15
"Wbrew Twoim bredniologicznym sugestiom, umysł to zupełnie co innego niż dusza. Jestem istotą duchowo-cielesną gdyż mam nie tylko ciało ale i duszę." Czytasz z intencją zrozumienia czy napisania bredniologiczny? W takim razie, jak wydedukowałeś sobie, że niby wg mnie umysł to to samo co dusza, co?  Kiedy piszę, że jesteś istotą duchową, to oczywistym jest, że jesteśmy duszą. Duszą, która ma ciało i umysł. "nie zmienia faktu, że śmierć powodująca utrratę tego ciała jest złem." Jakim złem?! A po co Ci stary pojazd - ciało fizyczne? Po śmierci masz ciało eteryczne, które jest pojazdem świadomości. To udogodnienie przecież, niczym Cię nie ograniczające. Jaka jest Twoja wiara człowieku, że w zamyśle Bożym widzisz zlo? Śmierć zło, opuszczenie fizycznego ciała zło. Ocknij się, bo chyba trudno jest żyć przypisując Bogu intencję złego zamysłu.  
22 listopada 2015, 11:24
Naturalnym stanem rzeczy jest dążyć do ukrócenia cierpienia i zniwelowania bólu. Byłam kiedyś chory, bolało Cię coś, to wiesz co robiłeś, co Ci będę tłumaczyć. No chyba, że bolało i wolaleś, żeby bolało, więc leżałeś i cierpiałeś, że boli. Tego nie wiem. 
22 listopada 2015, 11:29
Ty masz po prostu złą wolę, więc nic dziwnego, że we wszystkim widzisz zło. Nawet nie potrafisz rozmawiać z kobietą w kulturalny sposób i jej po ludzku szanować. Potrafię porównać jak rozmawiasz z Bazylim i jak agresywnie rozmawiasz ze mną. Fałsz bije na kilometr od Ciebie.  
22 listopada 2015, 11:40
Trzymasz się waść literek, a potem jeszcze przeinaczasz ich sens. Nic dziwnego, że masz rozumienie Biblii na poziomie tej określonej mentalności. Kluczem jest tu mądrość, ale o tę nie prosiłeś, to widać. Dlaczego? Bo proszenie odnosiło się do innej konkretnej sytuacji bu ha ha. Cale religianctwo. A Jezus jak przekazywał klucze, to też pewie o takie chodzilo - ze stali nierdzewnej do kościółka.    "Deszyfrujące klucze" - nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz! No ale trwaj sobie dalej w tym myśleniu, choć na pierwszy rzut oka widać, że Ci nie służy. Lle jak się jest upartym jak osioł, to co poradzić. 
22 listopada 2015, 11:53
Tak zwyczajnie na świecie to żywisz niechęć do mnie, która pozwala Ci napisać "jesteś wyjątkowo głupia zyciowo".  Tak zwyczajnie z tej niechęci pozwalasz sobie również na wysnuwanie parszywych wniosków, że nie wiem czym jest choroba i cierpienie w chorobie nowotworowej. Otóż wyobraź sobie, że wiem i wyobraź sobie też, że sama leżałam potem na łóżku tej kobiety na tym samym oddziale onkologicznym! A teraz odejdź Euzebiusz do swej izdebki i przemień swoje serce, bo nikomu ani tu na forum ani w ogóle na świecie nie jest potrzebna zła wola ludzi. Takiej złej woli jest zdecydowanie za dużo. Pisałam Ci - ulecz się sam najpierw, a nie podpalaj gdzie popadnie swoich kukieł. 
LS
le sz
22 listopada 2015, 12:30
Napisałaś wyraźnie: "Śmierć - jesteś istotą duchową, która ma ciało i umysł. Dusza jest nieśmiertelna przecież." Nie twierdziłaś, że człowiek ma ciało i umysł oraz duszę lecz że ma ciało i duszę. Jeśli więc nie uważasz że umysł to dusza to przyjmuję to do wiadomości ale miej pretensje do swojej "komunikatywności" a nie do mnie. Kiedy piszę, że jesteś istotą duchową, to oczywistym jest, że jesteśmy duszą. Duszą, która ma ciało i umysł. --- To wcale nie jest oczywiste że jesteśmy duszą. Zwłaszcza że już w następnym zdaniu walisz jak widać kolejną bzdurę o duszy rzekomo mającej ciało i umysł. XLeszek: "nie zmienia faktu, że śmierć powodująca utrratę tego ciała jest złem." Jakim złem?! A po co Ci stary pojazd - ciało fizyczne? --- Jaki stary pojazd? Po co mi ciało fizyczne? Jak to po co? Bo jestem człowiekiem! A człowiek to byt materialno-duchowy, mający nie tylko ducha ale i ciało, ciało fizyczne! Człowiek bez ciała fizycznego jest niepełny, ułomny. Po śmierci masz ciało eteryczne, które jest pojazdem świadomości. To udogodnienie przecież, niczym Cię nie ograniczające. --- To nie żadne udogodnienie a zwyczajna brednia. Naczytałaś się głupot to i powtarzasz głupoty, ale jak chcesz to sobie możesz w nie wierzyć. Jaka jest Twoja wiara człowieku, że w zamyśle Bożym widzisz zlo? Śmierć zło, opuszczenie fizycznego ciała zło. Ocknij się, bo chyba trudno jest żyć przypisując Bogu intencję złego zamysłu. --- A niby w którym momencie stwierdziłem że w zamyśle Bożym widzę zło. Nie dość że bredzisz to jeszcze bezczelnie kłamiesz. TO TY permanentnie przypisujesz Bogu złe intencje. Apage satana!
LS
le sz
22 listopada 2015, 12:33
Jak Ty uwielbiasz mącić... To oczywiste że naturalnym jest dążęnie do ukrócenia cierpienia, ale póki co to nic o tym nie pisałaś. Snułaś natomiast swoje bredniologiczne teorie, że można sobie wybrać: cierpieć czy nie cierpieć, i że jak kobieta chora na raka po chemioterapii postanowiła nie cierpieć to ubrała perukę i wymalowała się i już nie cierpiała. I nawet żadnych środków p/bólowych nie musiała brać, wystarczyło że wybrała nie cierpieć i ubrała perukę i umalowała się.
22 listopada 2015, 12:39
Jak sam widzisz nie to, co piszę jest brednią, a to, co Ty z tego wnioskujesz.
LS
le sz
22 listopada 2015, 12:44
Nieprawda. Wcale nie widzę we wszystkim zła. A więc zwyczajnie po raz kolejny kłamiesz. Mylisz pojęcia mieszając mój stosunek do bredni które wypisujesz ze stosunkiem do Twojej osoby. Nie jesteś w stanie zrozumieć że rozmawiając z Tobą nie odnoszę się do Twojej kobiecości lecz to tego co wypisujesz. Dotychczas twierdziłaś że mam negatywny stosunek do Ciebie gdyż nie podzielasz moich poglądów. Teraz jak widzę usiłujesz dowodzić że to personalnie do Ciebie mam negatywnystosunek bo z Bazylim rozmawiam inaczej. Ale przykład mojej rozmowy z Bazylim akurat potwierdza to co Ci już nie raz pisałem: mój stosunek do tego co piszesz nie jest kwestią tego że nie podzielam takich poglądów - poglądów Bazylego przecież też nie podzielam. Rzecz w tym że to co Ty wypisujesz to takie brednie że trudno o większe, a Bazyli przynajmniej w ostatnim sporze póki co (do momentu o godz 22 będącej bytem) takich bredni nie pisał. Ot i cała tajemnica.
LS
le sz
22 listopada 2015, 12:48
Łżesz. Niczego nie wnioskowałem a jedynie przeczytałem to co napisałaś. A skoro napisałaś brednie z których się potem rakiem wycofywałaś to miej pretensje do swojej "komunikatywności"
22 listopada 2015, 12:52
Schowaj swój miecz do pochwy.
22 listopada 2015, 13:04
Widzisz zło w zamyśle Boga,a więc w śmierci czy w przemijaniu (starość) i to stwierdzam.  Co do reszty nie będę komentować. Sposób, w jaki się odnosisz i do mnie i do tego, co piszę jest naganny. Nazywasz mnie w przeróżny sposób i nazywasz to, co piszę w monotonny sposób. Nie masz co zaprzeczać, a i ja siebie nie oszukuję.  Jak już pisałam, można się nie zgadzać, ale robić to w sposób kulturalny - tak jak z Bazylim Ci wychodzi, a nie w chamski - jak ze mną. To widać i nie uciekniesz przed tym żadnymi tłumaczeniami. Więc apeluję, żebyś kierował się dobrą wolą choćby prób zrozumienia, a nie złą szydzenia.  Nie jestem też siusiumajtką, byś pisał do mnie "kłamiesz", "łżesz" czy "piszesz bzdury" więc albo zmień swój stosunek albo po prostu zamilcz. Piszesz z kobietą i z człowiekiem, a zachowujesz się jak prostaczek. Ot taka prawda. 
22 listopada 2015, 13:04
"Co do reszty nie będę komentować." A jednak wybrałam inaczej. 
22 listopada 2015, 14:24
Apage Satana!!!
22 listopada 2015, 14:25
Nie zgrywaj mądrej skoro mądra nie jesteś, a wrecz głupia życiowo. APAGE SATANA!!!
M
Milosc
22 listopada 2015, 15:35
Kiedy piszę JESTEŚ to kogo mam na myśli? Ciebie jako CZŁOWIEKA, zgadza się? Ale jesteś człowiekiem jednym z Bogiem, a więc istotą duchową, DUSZĄ z ciałem i umysłem. Możesz dalej zaprzeczać temu, że jesteś jednym z Bogiem, ale jesteś i nic tego nie zmieni, żaden mentalny poziom zrozumienia czy niezrozumienia. Przyjęcie jego jednak ze zrozumieniem umożliwiłoby Ci większe zrozumienie siebie, swojego życia i nadałoby celowości. Nie zaprzeczysz, że dusza to życie wieczne właśnie, dlatego mówi się, że jest nieśmiertelna, że Bóg jest nieśmiertelny, bo Bóg to Życie, a ono nie jest śmiertelne koniec kropka. Ciało fizyczne też tak naprawdę nie umiera, a zmienia formę, szkielet pozostaje, ale nie jest Ci on potrzebny w dalszej wędrówce.  Stąd mówimy Syn Człowieczy, no tak Syn Ojca, duchowego Ojca zwanego Bogiem, a w związku z tym jest tu przejście do świadomości Dziecka Bożego - Syna Bożego. To przejście, ta zmiana odbywa się na poziomie mentalnym, na poziomie świadomości, a nie na poziomie cielesnym, materialnym i tym bardziej nie musi kojarzyć się ze śmiercią fizyczną, a właśnie z początkiem życia duchowego.
22 listopada 2015, 15:37
Powiesz, że to bluźnierstwo stać się jednym z Bogiem? To uległeś manipulacji, w której właśnie zaprezentowano Ci, co się z takimi czyni - otóż szydzi się z niego, wyśmiewa, bezcześci, krzyżuje się. Teraz wiesz dlaczego? Bo masz być grzesznikiem, który przybija i nie wie Kim jest w istocie. Każde wychylenie się od tego spotka się z potępieniem, któremu sam ulegałeś, gdy mówiłam, że mam świadomość Chrystusową, że jestem jednym z Bogiem, tak samo jak Ty i każdy inny. Bycie jednym z Bogiem nie oznacza to zejdź z krzyża, pokaż, że jesteś nieśmiertelna fizycznie, jak to krzyczeli "grzesznicy" pod krzyżem i jak to nadal czynią ci, którzy przyjęli wierzyć, że nimi właśnie są. W religii sprzedano dosłowność, a nie zaproponowano zmiany świadomości. W "religijnej, kościelnej" komunii przyjmujesz ciało Chrystusa, a w duchowości świadomość. To jest podstawowa różnica i niesie ze sobą ogromną odpowiedzialność w konsekwencji.
LS
le sz
22 listopada 2015, 15:39
Widzisz zło w zamyśle Boga,a więc w śmierci czy w przemijaniu (starość) i to stwierdzam. --- Jeżeli piszesz nieprawdę przypisując mi coś czego nie robię, ja Ci zwracam na to uwagę że to nieprawda. A Ty po raz kolejny przypisujesz mi to przeciw czemu protestowałem to nie jest to już pisanie nieprawdy wynikające z niewiedzy ale świadome pisanie nieprawdy, czyli zwyczajne kłamstwo. Ale jeśli po moich n protestach ty uparcie wmawiasz mi coś czego nie robię to już nie jest to nawet kłamstwo lecz beczelne łgarstwo. I tak jak Ty notorycznie trwasz w swoich beczelnych łgarstwach tak ja będę konsekwentnie nazywał Cię bezczelną kłamczuchą. cdn
LS
le sz
22 listopada 2015, 15:39
cd Sposób, w jaki się odnosisz i do mnie i do tego, co piszę jest naganny. Nazywasz mnie w przeróżny sposób i nazywasz to, co piszę w monotonny sposób. --- To co piszesz nazywam monotonnie bredniami dlatego że Ty piszesz monotonnie. Skoro ciągle wypisujesz coś co nie da się nazwać inaczej niż bredniami to nie mogę tego nazywać inaczej niż bredniami i bredniologią. Rozumiesz teraz? Ale skoro twierdzisz, że niewłaściwie odnoszę się do Ciebie, to proponuję abyś zrobiła to co sama mi kiedyś proponowałaś po tym gdy zwróciłem Ci uwagę na Twoje chamskie odzywki: powinnaś być mi wdzięczna że uświadamiam Ci jaka jest prawda. Ja również nie jestem żadnym siusiumajtkiem byś pisała mi że: - moje poglądy to wynik tego że bezmyślnie przyjąłem to co mi inni powiedzieli; - potrafię tylko powielać myślowe schematy, powtarzać po kimś wnioski i interpretacje; - tkwię w letargu, noszę w sobie frustację, żyję w strachu; - drwisz sobie że chodzę sobie czasami do spowiedzi, w niedzielę do kościoła, pośpiewam, dam na tacę, popatrzę na krzyż i dalej jak to grzesznik pod nim klęczę. A, i do komunii pójdzę, by na chwilę przyjąć ciało Chrystusa i w ogóle nie wiedzieć, jakie ta symbolika niesie przesłanie. Myślę że starczy tyle tych przykładów prezentowanego przez Ciebie wzorca kultury wyższych lotów. Po raz kolejny proponuję Ci też abyś sama zastosowła swoje rady do siebie i albo zmieniła stosunek albo po prostu zamilkła. Nie licz jednak na to że wypisywane przez Ciebie brednie nie będę nazywał bredniami i że nie będę konsekwentnie obnażął głębi ich głupoty. Apage satana!
22 listopada 2015, 15:49
Nie zgrywam mądrej. Jestem mądra. A że Tobie ciężko się pogodzić z tym, ze ktoś jest mądry, to już Twoja sprawa. Dziwne, że Twoja święta wiara w Jezusa Chrystusa pozwala Ci mówić takie rzeczy bliźniemu. Najwyraźniej masz świadomość grzesznika a nie Chrystusa. Nie nazywaj się więc naśladowcą Chrystusa, tylko dalej idź i się poskarż Bogu jakie to brzydkie rzeczy ktoś pisze o sobie i jak Ty nie potrafisz sobie z tym poradzić i nad sobą zapanować. Ciekawe czy Cię Bóg pogłaszcze po głowie i powie "no tak, ta Milosc to glupia zyciowo jest, dokop jej bardziej" czy jednak udzieli Ci łaski mądrości, która pozwoli Ci puknąć się w głowę i tym poruszyć serce.
LS
le sz
22 listopada 2015, 15:55
Choćbyś nie wiadomi ile razy powtarzała swoje bredniologiczne urojenia to i tak nie staną się one rzeczywistością. Choćbyś nie wiadomo jak się zapierała i nie wiadomo ile jeszcze bredniologicznych książek przeczytała to i tak nie będzie to w stanie zmienić tego że NIE JESTEŚ jednym z Bogiem Gdybyś to w końcu zrozumiała to może zaczęłaby do Ciebie docierać głębia głupot które wyznajesz. Twój problem polega na tym że swoje bredniologiczne urojenia uznajez za bezdyskusyjną oczywistośc i budując na nich kolejne piętra swojej bredniologii dziwisz się a wręcz masz pretensje, że świat nie podziela Twoich bredniologicznych poglądów. Ale nie mam zamiaru dawać się wciągać w komentowanie wszelkich bredni kótre Ci się uroją. Apage satana!
LS
le sz
22 listopada 2015, 16:02
"Powiesz, że to bluźnierstwo stać się jednym z Bogiem?" --- Nie, nie powiem że to bluźnierstwo. Powiem jedynie że po raz kolejny albo "tylko" nie jesteś w stanie zrozumieć tego co czytasz, albo co gorsza bezczelnie manipulujesz tekstem usiłując robić wodę z mózgu mniej uważnym. Jest bowiem zasadnicza różnica pomiędzy dążeniem do tego by stać się jednym, a Twoimi chorymi wywodami usiłujacymi dowodzić że Ty jesteś jednym z Bogiem. Reszty budowanej na tej bredni wywodów bredniologicznych nie będę nawet komentował. Apage satana!
22 listopada 2015, 16:08
"Dowodzenie że nie ma nic złego w chorobach, cierpieniach, starości i umieraniu to kolejna porcja bredniologii." To Twoje słowa, których nigdzie nie odwołałeś. Jest zatem śmierć i starość wg Ciebie dalej złem czy nie jest? Skoro taka jest naturalna kolej rzeczy, to jest to zamysł Boży czy nie? Dla mnie jest i ja go akceptuję, szanuję i wręcz przyjmuję z wdzięcznością, bo zamysł Boży z natury rzeczy jest po prostu dobry i ma czemuś większemu służyć. A że wielu ludzi  na danym etapie go nie pojmuje, to nie jest złem, a ich niezrozumieniem. Piszę wielu a nie wszyscy celowo, bo znam takich, którzy śmierci nie postrzegają jako coś złego, co się człowiekowi przydarza, a jako przejście, kolejny etap, zamknięcie jednego rozdziału i początej nowego. I sama się do tej grupy zaliczam. To, że mnie będziesz nazywał bezczelną kłamczuchą nie czyni mnie bezczelną  kłamczuchą, ale jak zwykle obnaża Twoje zamiary. 
22 listopada 2015, 16:14
APAGE SATANA po stokroć!!!
M
Milosc
22 listopada 2015, 16:43
To, że Ty coś nazywasz bredniami czy bredniologią nie świadczy o tym, że rzeczy, które piszę są bredniami czy bredniologią, a że Ty je za takie postrzegasz. Równie dobrze mogę nazwać bredniologią rzeczy, które Ty nieraz wypisujesz i które zawarte są w interpreatacjach Pisma zwanego świętym. Nie będę jednak powielać Twoich schematów, które mnie jawią się wprawdzie bredniologią, ale no taką Ci zaproponowano w tym świecie, więc przyjmujesz je za wielką niby prawdę objawioną, choć sam do własnej interpretacji nie sięgnąleś. Widocznie nie jesteś gotowy na pójście pod prąd i bycie autorytetem w tej dziedzinie choćby dla samego siebie.  To, że Ci coś takiego napisałam w żadnej mierze nie oznacza, że Ci w czymś umniejszam, a po prostu wnioskuję po tym co robisz. Nie przejawiasz żadnej kreatywności, jedynie powielasz to, co zostało uznane przez Kościół i tyle. Nie obrażaj się na mnie więc za to, co sam robisz, a ja Ci jedynie zwracam na to uwagę. Traktuj to jako zachętę do własnych poszukiwań, a nie jako ujmę na godności. Pisanie mi "kłamiesz" z kolei jest złą wolą, bo przypisaniem mi przez Ciebie czegoś, czego nie robię. Jeśli piszę to, co myślę, to ja TAK MYŚLĘ. Wię nie kłamię, a tak właśnie myślę. Kłamałabym gdybym mówiła "myślę, że Leszek nie wierzy w Boga", gdyż ja tak nie myślę. Tyle w temacie.  
22 listopada 2015, 16:44
Przejdź zatem do innego wątku.
22 listopada 2015, 16:46
Letargiem jest dla mnie poczucie bycia grzesznikiem i życia w nieświadomości Kim się jest i po co się tu jest. Jak odpowiesz na to pytanie? O poziomie frustraci już pisałam, o strach pytałam. Gdyby ich nie było, rozmowa ze mną przebiegałaby inaczej. Nie drwię sobie tylko przypuszczam, że tak właśnie robisz - chodzisz do spowiedzi, do kościola, do komunii, śpiewasz, dajesz na tacę itd. Dlaczego widzisz w tym drwinę? Po prostu to robisz - tak czy nie? Ja pytam się co Ci to daje? Co Ci ta wiara w Chrystusa dała? Jak tę naukę stosujesz? Przypomnę Ci, że w nauce Chrystusa nie było żadnego pouczenia typu '"idź do kościoła przynajmniej raz w tygodniu, idź do spowiedzi przynajmniej dwa razy w roku, idź do komunii, daj na tacę". Pytam o zastosowanie prawdziwej nauki. Pytaniami prowokuję Cię do zastanowienia się na tym.
LS
le sz
22 listopada 2015, 17:16
XLeszek: "Dowodzenie że nie ma nic złego w chorobach, cierpieniach, starości i umieraniu to kolejna porcja bredniologii." To Twoje słowa, których nigdzie nie odwołałeś. Jest zatem śmierć i starość wg Ciebie dalej złem czy nie jest? --- Zgadza się. Nie odwoływałem i nadal nie odwołuję. Skoro taka jest naturalna kolej rzeczy, to jest to zamysł Boży czy nie? Dla mnie jest i ja go akceptuję, szanuję i wręcz przyjmuję z wdzięcznością, bo zamysł Boży z natury rzeczy jest po prostu dobry i ma czemuś większemu służyć. --- Nie. Nie jest to zamysł Boży, a jedynie Twoje chore urojenia. SWOJE chore urojenia uznajesz za powszechnie uznawane bezdyskusyjne prawdy i na tej podstawie snujesz swoje kolejne bredniologiczne wymysły, twierdząc w dodatku że to ja tak uważam. Problem w tym, że jak na zarozumiałą ignorantkę przystało nie rozróżniasz pojęć. I to wykazując wręcz złą wolę gdyż uparcie nie rozróżniasz nawet tych pojęć o których Ci już pisałem. Zamysłem Bożym było aby człowiek żył szczęśliwie bez chorób i cierpień czy śmierci. Choroby, cierpienia i smierć weszły na świat wskutek tego że pierwsi ludzie dali się podpuścić szatanowi i zbuntowali sie przeciwko Bogu, chcąc samemu decydować o tym co jest dobre a co złe. No i głupio decydując, oddalając się od Boga i wybierając zło zamiast dobra, spowodowali że na świecie pojawiły się choroby i śmierć. Bóg jedynie uszanował wolną wolę człowieka nawet przy tak głupim jej wykorzystaniu. Nie da się jednak nazwać tego Bożymi zamysłami bo Boże zamysły były zupełnie inne. Apage satana!
LS
le sz
22 listopada 2015, 17:26
To, że Ty coś nazywasz bredniami czy bredniologią nie świadczy o tym, że rzeczy, które piszę są bredniami czy bredniologią, a że Ty je za takie postrzegasz. Równie dobrze mogę nazwać bredniologią rzeczy, które Ty nieraz wypisujesz [...] --- Różnica polega na tym, że to co wpisujesz nie tylko ja nazywam bredniologią i nawet Bazyli nie podziela Twoich poglądów. A nie ma nikogo kto były powszechnie znany i szanowany a prezentowałby "poglądy" takie jak Twoje. Natomiast moje poglądy nie są jedynie moimi wymysłami i znaczna część ludzi je podziela, również powszechnie znanych i szanowanych ludzi. To, że Ci coś takiego napisałam w żadnej mierze nie oznacza, że Ci w czymś umniejszam, a po prostu wnioskuję po tym co robisz. [...] Nie obrażaj się na mnie więc za to, co sam robisz, a ja Ci jedynie zwracam na to uwagę. Traktuj to jako zachętę do własnych poszukiwań, a nie jako ujmę na godności. --- Po raz kolejny Ci powtarzam zakłamana obłudnico abyś swoje rady zstosowała najpierw do siebie. I nie obrażaj się na to co sama robisz a ja Ci jedynie zwracam na to uwagę. Ja po prostu wnioskuje po tym co sama robisz. Traktuj to więc jako zachętę do porzucenia tej bredniologii i przyjęcia prawdy, a nie uwłaczanie Twojej godności.
LS
le sz
22 listopada 2015, 17:29
Myslisz że powtarzając swoje bredniologiczne wywody spowodujesz że staną się prawdziwe? A jakby co to ja również, mówiąc o uprawianiu przez Ciebie bredniologii prowokuję Cię do zastanowienia się nad tym.
LS
le sz
22 listopada 2015, 17:33
No i znowuż dajesz innym rady do których sama oczywiście nie zamierzasz się stosować. A może tak wreszcie wpierw sama zaczniesz stosować się do swoich rad i sama zmienisz wątek, najlepiej na taki nie na żadnym forum deon.pl
22 listopada 2015, 17:33
Na czym w takim razie polega w Twoim rozumieniu to "dążenie do tego, by stać się jednym z Bogiem"?  Przypuszczam, sprostuj jeśli się mylę, polega ono na tym, że musisz spełnić pewne warunki zaproponowane w religii, którą wyznajesz. Czy tak?
M
Milosc
22 listopada 2015, 18:23
Widzisz Leszku, otóż jest to moją rzeczywistością. :-)  Rzecz tylko w tym, że Twoje wyobrażenia zapewne są grubo przesadzone co do tego co to znaczy być jednym z Bogiem. Czynić cuda, tak? Chodzić po wodzie, rozmnażać chleb, zamieniać wodę w wino - popraw, jeśli się mylę.  ​"Zaprawdę, zaprawdę mówię wam: Kto we Mnie wierzy, będzie również dokonywał dzieł, które Ja czynię; owszem, dokona nawet większych rzeczy, bo Ja idę do Ojca." (Jan 14:11-12) Ja jestem jednym z Bogiem. Ty możesz w to wierzyć lub nie. Oczywiscie nie wierzysz, tak jak i Jezusowi, że był z Nim jednym nie wierzono, więc Go skazano na śmierć. I nadal miliardy ludzi na świecie w to nie wierzy. I nadal miliardy ludzi na świecie będą oczekiwać ponownego przyjścia Zbawiciela. I tak od wieków ta sama historia. :-) No, tym razem i z tą technologią możliwe, że byś się nawet doczekał takiej globalnej mistyfikacji typu blue beam - jeśli tylko udałoby się tak udręczyć ludzi, tak ich zastraszyć wojną, zasiać tyle niepokoju i rozpanoszyć chaos, że siłom ciemności łatwo byłoby zaproponować ich rozwiązanie, ich ofertę . Z myślą o tych oczekujących właśnie ludziach projekt ten był w zamyśle speców od manipulacji świadomością. Czy jest nadal nie wiem. Bzdura i ogromna manipulacja na globalną skalę w każdym razie. Nie bez przyczyny mówi się też nagle szybko o obcych w kosmosie, że w ogóle są. Jakby to było jakąś wielką niewiadomą dla myślącego człowieka kiedykolwiek. Już nie jest w każdym razie. No, ale wszystko i dla każdego indywidualnie w swoim czasie.     
22 listopada 2015, 18:27
Jeśli Euzebiusz ma zamiar się denerwować czytając to co piszę, to lepiej dla niego będzie, że będzie się denerwował dalej, czy że zmieni rozmówcę / wątek? Moim zdaniem ta druga opcja jest z większym pożytkiem dla niego i myślę, że się zgodzisz. 
22 listopada 2015, 18:31
Są prawdziwe dla mnie. Dla Ciebie nie muszą. Nikt nie oczekuje od Ciebie, byś wierzył i przyjmował za swoje, bo nie będą. Zachęcam Cię do własnych poszukiwań, ot i tyle. Myśleć nad Twoją ścieżką myślową już nie mam co, ponieważ byłam na niej długie lata Bez większego pożytku dla mnie i dla świata.  
22 listopada 2015, 18:32
W każdym razie zmiana świadomości następuje u tych, którzy wierzą i bardzo pragną poznać Boga. I nie jest to spektakularne na zewnątrz, a wewnątrz, wię nie zobaczysz. W Jezusie też nie widziano. Piłat pytał Jezusa, bo nie widział w Nim Ojca, ale też nie wiedzial, co myśleć, a że trochę się jednak obawiał, to umył ręce.   Ty też jesteś jednym z Ojcem, a że nie chcesz, wzbraniasz się, nie potrafisz w to uwierzyć, to też zmiana świadomości u Ciebie nie następuje. Proste i zgodne z Twoją wolą. Mnie tym nic nie zrobisz. Mówię to po to, by ludzie zaczęli żyć i funkcjonować inaczej niż dotąd - w jedności, a nie przeciwko sobie. No ale kto to przyjął jest zbawiony, kto przyjmie - będzie, a kto nie - będzie do tego wciąż i wciąż dążył. Zawsze z poszanowaniem woli. Ja nie mam żadnych pretensji. Gdzieżbym miała i o co? Po prostu każdy ma wolną wolę, a co posieje - zbierze. Tego w necie nie zauważysz jednak. ;)
22 listopada 2015, 20:34
A swoją drogą XLeszek, to Ty chyba jako katolik brat katolika Euzebiusza, raczej jemu powinieneś zwrócić uwagę na to, że kopie kobietę i żeby przestał, niż kopać z nim z drugiej nogi. Czy to taka męska katolicka solidarność? Bazyli, jesteś niezrzeszony, a więc bezstronny - co myślisz? 
22 listopada 2015, 21:07
"Nie odwoływałem i nadal nie odwołuję." Aha, czyli przypisujesz mi kłamstwo czy bezczelne łgarstwo, nazywasz zarozumiałą ignorantką ot tak, bez powodu. Żeby tradycji chamstwa na anonimowym forum stało się zadość. Ty sam już widzę nie wiesz co twierdzisz a co nie. Jest śmierć złem czy nie jest to złem. Czyli Bóg to dobro, życie, a Szatan to zło, śmierć. Bóg tego nie chciał, miał dobre zamiary, ale Szatan był widać mądrzejszy i sprytniejszy od Boga, bo Mu pomieszał szyki. Taka zdolna bestia popatrz. Co za genialne wytłumaczenie - wprowadzono sobie Szatana i zwolniono Boga tym samym z odpowiedzialności. No to teraz Bóg mógł sobie spokojnie zrobić krok w tyłu, wycofał się i się przygląda - jak na meczu Lech : Legia. Myślisz, że obstawia z Szatanem zakłady? Czy to też zło? A bierne patrzenie Boga na zło to dobro czy też zło? Przecież w ten sposób myśleć, to dochodzisz do samych absurdów! To znaczy ja dochodzę, przepraszam. Potrafisz mi wskazać, w którym miejscu zauważasz mój błąd myślowy w tym konkretnym temacie?   
M
Milosc
22 listopada 2015, 22:02
Nie tylko Ty nazywasz bredniologią? No owszem, jeszcze Karmel tępi, TajemniczJejmość miała problemy, a od wczoraj Euzebiusz przeszedł do ataku. Przedtem bylo jeszcze parę innych typu Stelka czy Agnes, które wiecznie lamentowały nade mną jaka jestem rzekomo opętana i mnie od złego odżegnać świętymi obrazkami patrzyły. No robiły, co umiały, cóż poradzić.  Może na forum znalazłoby się jeszcze parę osób, kto wie. Wiesz czym to jest w porównaniu z milionami osób, które doskonale rozumieją to, co piszę i możemy spokojnie wymienić się spostrzeżeniami, by sobie nawzajem podpowiedzieć? Mówię tylko o tych, które znam osobiście lub z internetu, nie wiem ile osób poza internetem jeszcze praktykuje duchowość. Liczba rośnie z dnia na dzień. Ale nie o to chodzi XLeszku, żeby tępić, wyszydzać i poniżać - nawet jeśli nie wiem jak bardzo odbiegają od powszechnego wśród katolików zrozumienia. Bazyli piszesz nie podziela moich poglądów - OK, i Jego nigdy nie próbowałam do nich przekonywać. Ani Ciebie, ani nikogo. Wszędzie zachęcam do przyjrzenia się swoim własnym myślom i słowom, nie moim, do szukania swoich interpretacji, nie moich, do przyglądaniu się swoim słowom, nie moim. I zauważ - Bazyli potrafi rozmawiać bez uprzedzeń, kulturalnie jak na uczciwego człowieka przystało. To jest widzisz postawa, o którą niestety na forum katolickim jak na lekarstwo. Jest też tu kilka osób np. No Name, Oriana, Piotr Słowinski i paru innych, które mogą się nie zgadzać ze mną, ale nigdy nie szydzili z tego co piszę ani nie ubliżali. Ty mnie nazywasz zakłamaną obłudnicą. Myślisz, że mi wystawiasz tym świadectwo? Nie, Leszku - sobie to robisz. Dlatego chociażby, że nie potrafisz oddzielić myśli, poglądów drugiego człowieka od niego samego, a powoływanie się nawet na zastępy świętych i szanowanych osób nic nie da. Bo zawsze chodzi o Ciebie. Konkretnie o Ciebie.
22 listopada 2015, 23:52
XLeszku zaraz odpowiem Ci w naszej dyskusji, ale czytając Twoją rozmowę z @Miłość myślę, że nie powinieneś uzywać prawie w kazdym z nich słów które uwłaczją rozmówcy. Robisz to non stop. Możesz sie nie zgadzać z kimś ale traktujesz rozmówcę w sposób fatalny. @Miłość ma inne podejście do duchowości niż Ty. Inaczej interpretuje zapisy i ma do tego prawo. To, że KRK jakoś interpretuje zapisy nie oznacza, że to jedyny słuszny sposób. Myślę, że @Miłość ma swoja interesujacą interpretację zapisów które mają służyć duchowości a nie religii. Jestem znacznie bliżej jej sposobowi myslenia niż spsobowi jakiejkolwiek religii służacej władaniu dzusz. Jej interpretacja mówi o duchowości własnej każdego z ludzi bez potrzeby składania hołdów jakiemuś urojonemu Bogowi czy też Bogom.  Biblia to zbór mitów i nic więcej... bajki, czasem pisane na doraźne potrzeby władców plemon żydowskich, czasem na potrzeby np. św. Pawła. Duchowoś to sfera prywatna a nie instytucjonalna. Możesz mieć inne poglady ale nie obrażaj innych, którzy mają niezbieżne z Twoimi poglądy.
23 listopada 2015, 00:12
Jakie to wzruszające, przyszedł obrońca uciśnionych, którego domeną jest mieszanie z błotem katolikow, szydzenie z ludzi wierzącyh, Pisma  Świętego. Co za wybiórcza ta jego obrona ludzkości! APAGE SATANA po tysiąckroć!!!
23 listopada 2015, 00:26
@Miłość jeśli chodzi o Twoje rozumienie duchowości jest mi znacznie blizsze niż jakakolwiek religia. 
23 listopada 2015, 00:30
@Bazyli i @ Milosc Staczacie się obydwoje w przepaśc!!! APAGE SATANA po milionkroć!!! Idźcie z tą sektą gdzieś indziej!
23 listopada 2015, 00:35
W jaki sposób choroby i śmierć mogły pojawić się na swiecie skoro ludzie nie mają "daru" (możliwości) storzenia? Ludzie tych chorób i śmierci nie stowrzyli. Kto więc swtorzył wszystko i jest jedynym stwórcą? Bo szatan także nie ma daru tworzenia. Znajduję w Twoich słowach nieścisłość. Wytłumacz zatem.
23 listopada 2015, 00:38
Choroby, cierpienie i śmierć to zło. 
23 listopada 2015, 00:43
Choroby, cierpienie i śmierć to zło. Miej odwagę tchórzu jeden przeprosić za zło jakiego dopuściłeś się na tym portalu ty i twoja towarzyszka Milosc i jeszcze inni koledzy wobec użytkowników, katolików, papieża, autorów artykułów, przeproś za szyderstwa, cynizm, drwiny i wieel innych złośliwości. Apage Satana!!!
23 listopada 2015, 00:50
Dzięki Bazyli. Myślę, że zgodzisz się, że w tym, co piszę nie ma jakichś przekonań czy poglądów. Duchowość dla mnie to życie. To zwykła choć niełatwa praca nad sobą samym, nad przyglądaniem się swoim myślom, słowom, doświadczeniom zdobytym w życiu, ale też nabytym wcześniej przekonaniom - do czego mnie one doprowadziły, czy chcę im pozostawać wierna, czy mi służą czy już się nie sprawdzają. No i zmiana, transformacja, rozwój - by służyło mnie, a przez to innym.    
23 listopada 2015, 00:57
Nikt nie chce tu waszej sekty! APAGE SATANA!!!!!!
23 listopada 2015, 00:57
Jaką sektą? Ani ja i jestem pewna, że Bazyli też nie należymy do żadnej sekty.  Czy to, że Kościół Katolicki ma wielowiekową tradycję czyni go czymś innym? Zaczęło się od grupy osób, która zapropoowała pewne przekonania, które później ktoś "kupił", tj. przyjął za swoje - zwykle w rodzinie, tradycyjnie, z pokolenia na pokolenie. I tak trwa. A że nazywa się kościołem i że go kochasz i w nim słyszysz o tym, że gdzieś indziej to sekta i "tam nie idź, bo to zło", to już po prostu nie widzisz różnicy.
23 listopada 2015, 01:18
Dziękuję Bazyli. Jestem wdzięczna, że zwracasz na to uwagę. 
23 listopada 2015, 01:39
Euzebiuszu, a Ty co robiłeś w czasie, jak widziałeś, że ktoś mi ubliżał personalnie? Byłeś przy mnie?  Ani Bazyli ani ja nikogo nie obraziliśmy słowem. Obnażamy przekonania nie po to, by szydzić z ludzi, a by właśnie wskazać im, że one się nie sprawdzają. Dlaczego się nie sprawdzają? Otóż nie dlatego, że są bzdurne (choć niektóre owszem), ale przede wszystkim, że podając je nie zaproponowano chrześcijanom jak je zastosować w praktyce. I tu leży podstawowy błąd religii. Przedstawię to obrazowo. Wasze oczy zwrócone zostały na zewnątrz, spod krzyża na krzyż. A powinny być skierowane odwrotnie - z krzyża właśnie. To Wy z nazwy jesteście naśladowcami Chrystusa, ale to w Was winna też być świadomość Chrystusowa. Dlaczego? Bo to od niej zaczyna się przemiana, "zmartwychwstanie". Po to, by służyć tym, którzy jeszcze jej nie mają, jak Jezus służył. A Waszą świadomość umieszczono pod krzyżem - nazwano słabymi i grzesznymi, wiecznie wyczekującymi, wiecznie do czegoś dążącymi, wiecznie Boga szukającymi. Czyli zupełnie odwrotnie do tego z jaką misją przybył do nas, do wszystkich ludzi Nauczyciel. Nie gniewaj się Euzebiuszu na nas. My nie chcemy, żeby komukolwiek się działa krzywda. My służymy Wam dorastać w sobie do odpowiedzialności jaka spoczywa na każdym z nas w budowaniu świata jedności i pokoju. By tak symbolicznie - siebie jako tego Syna Człowieczego wreszcie wywyższyć do rangi Syna Bożego. Jak zmieni się Twoje myślenie o sobie, jak odpowiesz sobie na pytanie Kim jesteś, przejrzysz na oczy i prawdziwie otworzysz serce. Będzie to szok. Ale ten szok jest właśnie zbawieniem.  
23 listopada 2015, 08:44
Euzebiuszu nerwy Ci siadają. Ja twierdzę, że wiara w mity i zabobony jest oznaką indoktrynacji i umysłowego zacofania.
23 listopada 2015, 08:45
Chcesz zostać w towarzystwie jeydnie swojej sekty?
23 listopada 2015, 08:47
A jakie sekty oprócz Kościoła rzymskokatolickiego tu chcesz? A i jeszcze jedno, ani @Miłość ani Ja nie należymy do żadnej sekty. Np. nie należę do Kościoła rzymskokatolickiego. A Ty należysz do sekty którą jest Kościół rzymskokatolicki.
23 listopada 2015, 08:48
Pismo święte to mitologia plemion żydowskich, powinieneś to już rozumieć.
26 listopada 2015, 16:29
Mam dla Ciebie zgrabny cytat Szekspira. Może nie tyle Cię przekona, co pozwoli pójść jeszcze głębiej. "Nic nie jest dobre ani złe, to myśl czyni je takim". Co Ty na to? :-)
LS
le sz
26 listopada 2015, 19:16
To że Bazyli jest niezrzeszony wcale nie oznacza że jest bezstronny. Natomiast to, że w jednym z wątków ("Skok Kościoła na kasę") prawiliście sobie wzajemnie dusery i drwiliście ze mnie - mam zacytować? - pozwala raczej domniemać, że raczej nie zachowa bezstronności.
LS
le sz
26 listopada 2015, 19:19
Aha, czyli przypisujesz mi kłamstwo czy bezczelne łgarstwo, nazywasz zarozumiałą ignorantką ot tak, bez powodu. Żeby tradycji chamstwa na anonimowym forum stało się zadość. --- Nieprawda. Za każdym razem jednoznacznie podaję powód. A więc Twoje w/w stwierdzenie to Twoje kolejne bezczelne łgarstwo, i to zapewne właśnie dlatego aby tradycji Twojego butnego chamstwa na tym forum stało się zadość. Ty sam już widzę nie wiesz co twierdzisz a co nie. Jest śmierć złem czy nie jest to złem. --- Ja doskonale wiem co twierdzę. Problem w tym, że Ty albo nie rozumiesz co czytasz albo najzwyczajniej wykazujesz złą wolę i usiłujesz fałszować moje wypowiedzi przypisując mi swoje chore wyobrażenia jako rzekomo moje poglądy. Przecież w ten sposób myśleć, to dochodzisz do samych absurdów! To znaczy ja dochodzę, przepraszam. Potrafisz mi wskazać, w którym miejscu zauważasz mój błąd myślowy w tym konkretnym temacie?   --- Ano właśnie. TY dochodzisz do absurdów. I już nie raz w którym miejscu popełniasz błąd, ale notorycznie to olewasz. Zasadniczym błędem jest Twoje twierdzenie że Bóg stworzył zło.
LS
le sz
26 listopada 2015, 19:21
Parę osób podzielających chrześcijańskie poglądy? I miliony, i to tylko znanych Ci osobiście podziela Twoje? A więc megalomania do n-tej potęgi? Bazyli piszesz nie podziela moich poglądów - OK, i Jego nigdy nie próbowałam do nich przekonywać. Ani Ciebie, ani nikogo. --- I znowu wierutne kłamstwo. Nawet Bazylego usiłowałaś nawracać na swoją bredniologię o braku zła, chocby przy okazji rozdeptania mrówki.
LS
le sz
26 listopada 2015, 19:26
Hm... powiem szczerze, że nie spodziewałem się iż akurat Ty będziesz w ten sposób stawiał sprawę... Oczywiście rozumiem, że powiedzieć komuś iż głosi brednie czy bredniologię nie jest dla niego niczym chwalebnym. Ale jak nazywać czyjeś paranoidalne wywody dowodzące choćby to, że gwałcenie dzieci przez pedofila nie jest niczym złym, albo że człowiek może sobie wybierać czy cierpieć czy nie, i cierpi wtedy gdy wybierze sobie cierpieć, a jak chora na raka kobieta ubierze perukę i umaluje się to już nie cierpi... A tego typu wywody @Miłość snuje tu notorycznie. A jak nazwać to gdy ktoś notorycznie zapiera się w pisaniu nieprawdy pomimo Twoich protestów i sprostowań? Czy nie należy tego nazwać po imieniu? Czyli zwyczajnym kłamstwem? Szkoda mi czasu na wyliczanie takich przykładów... Uważasz że fatalnie traktuję rozmówcę gdyż non stop mu uwłaczam? Ale @Miłości jakoś nie zwracałeś żadnych uwag więc rozumiem że jej stwierdzenia że: - moje poglądy to wynik tego, że bezmyślnie przyjąłem to co mi inni powiedzieli; - potrafię tylko powielać myślowe schematy, powtarzać po kimś wnioski i interpretacje; - tkwię w letargu, noszę w sobie frustację, żyję w strachu to nie jest nic niestosownego? I może jeszcze tak jak ona uważasz, że powinienem być jej wdzięczny za takie pisanie, bo życzliwie uświadamia mi to czego nie dostrzegam? cdn
LS
le sz
26 listopada 2015, 19:31
cd Niech sobie @Miłość ma jaką tylko zechce swoją interpretację. Jej problem. Ale jej prawa do ich wygłaszania kończą się tam gdzie wchodzi z butami w prawa innych. A treść tego co głosi to nie tylko jej bredniologiczne wywody zachwujące neutralność wobec cudzych poglądów ale i plucie na Kościół. I Ty również niestety czasem to robisz. Zauważ choćby i teraz, piszesz apelując o to by nie uwłaczać rozmówcy, a co sam robisz? To co już na samym początku wątku napisałeś do JerrySparrow choć nic Ci nie zawinił: "Naiwne myślenie znacznie poniżej poziomu umysłowego ucznia gimnazjum" to przecież ewidentne uwłaczanie rozmówcy. Teraz też, praktycznie równolegle z apelem o nie obrażanie, tym co piszesz sam uwłaczasz rozmówcy! Uwłaczasz mi oznajmiając, że religia służy władaniu duszami, uwłaczasz mi gdy mówisz o składaniu hołdów urojonemu Bogu, gdy oznajmiasz że Biblia to zbiór mitów i nic więcej, i gdy parę wpisów dalej po raz kolejny oznajmiasz, że wiara w mity i zabobony jest oznaką indoktrynacji i umysłowego zacofania oraz że Kościół Rzymsko-katolicki jest sektą... Nie dociera to do Ciebie? Nie zauważasz tego? A na koniec, jak już naubliżałeś drwiąc z chrześcijaństwa, to jakby jeszcze dodatkowo drwiąc ze wszystkiego co napisałeś wcześniej, apelujesz, że można mieć inne poglądy ale nie należy obrażać innych, mających poglądy niezbieżne z Twoimi... I uważasz że to jest OK? Ty to co innego, bo Ty to nie obrażasz gdyż masz rację, a ja nie? Ja jestem głęboko przekonany, że to ja mam rację, a to Ty tkwisz w błędzie i obrażasz... ps do naszej dyskusji o bytach jeszcze wrócę
26 listopada 2015, 19:48
"prawiliście sobie wzajemnie dusery i drwiliście ze mnie - mam zacytować?" Poproszę. Dla ułatwienia wyszukiwania podaję Ci link. Jeśli nie znajdziesz - przeprosisz. A jeśli znajdziesz, ja przeproszę, ok?
26 listopada 2015, 19:49
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2201,skok-kosciola-na-kase.html
26 listopada 2015, 20:06
Rozumiem, że znajdujesz powody, dla których możesz komuś naubliżać. To super, Leszku, gdzie się tego nauczyłeś się?  W Kościele też  popełniano przestępstwa i też zapewne wg Ciebie są uzasadnione. Potem proszono o przebaczenie, ale co tam - swoje zrobili, co chcieli - osiągnęli. Ja tym bardziej na Twoim miejscu wystąpiłabym z tej organizacji, ale rozumiem Ty zamierzasz ją dalej wspierać. Nie jestem pewna czy wiesz doskonale co twierdzisz. Twierdzisz, że zło jako byt nie istnieje, ale też twierdzisz, że istnieje obiektywne zło. Nie jako byt, ale jako zło i to tym bardziej autorytatywnie stwierdzasz, że obiektywne. Taka np. śmierć wg Ciebie i wszystkich ludzi razem wziętych z pewnością wg Ciebie jest złem. Więc mówię Ci nie masz racji. Wg mnie i wielu osób, z którymi rozmawiam, piszę śmierć nie jest złem. Jest przejściem, zmianą, transformacją, rozwojem, kolejnym stanem świadomości. Więc nie ma w tym obiektywizmu a subiektywizm, ale Ty nadal będziesz się upierał, że isnieje obiektywne zło, nie jako byt ale jako zło. I konkluduję, że to z pewnością nie Bóg je stworzył, bo Bóg stworzył tylko dobro. Nie jako byt ale jako dobro. Ktoś inny stworzył zło. Ktoś z pewnością nierówny Bogu, ale równy pod względem możliwości stwarzania. Obronisz to jakoś? Nie sądzę. ALe spróbuj chociaż, żeby samemu się przekonać czy głosisz czy nie głosisz absurdy.  Moje twierdzenie, że Bóg stworzył zło?!!! Coś Ci się pomieszało. Ja twierdzę, że nie istnieje ani dobro ani zło - ani jako byty ani jako cokolwiek, co zostało kiedykolwiek stworzone. Nawet dziś przytoczyłam w tym wątku cytat Szekspira. Przygotowuj się lepiej do rozmowy ze mną.    
26 listopada 2015, 20:16
"I miliony, i to tylko znanych Ci osobiście". Jak zwykle przeinaczasz. Nie znam nawet osobiście jednego miliona osób, no ale cóż - usłyszysz, co chcesz usłyszeć, byle sobie pojechać. "Nawet Bazylego usiłowałaś nawracać na swoją bredniologię o braku zła" To Ty wymianę poglądów nazywasz nawracaniem? Ja nie - dla mnie to wymiana poglądów. Nawracanie to raczej domena ludzi związanych z jakimś wyznaniem, a jak wiesz Bazyli i ja jesteśmy od tego wolni.  
26 listopada 2015, 20:29
Nie będę komentowała, zostawię to Bazylemu jeśli tak zdecyduje.  Odniosę się jedynie do tego, czym czujesz, że ktoś Ci uwłacza. Ponieważ to, że tak czujesz jest  najlepszą oznaką, że sam kłócisz się ze swoim rozsądkiem żyjąc wg przekonań, które ktoś Ci zapodał, a Ty je powielasz i jeszcze z tych jego interpretacji wychodzą głupoty. Gdyby było inaczej, sięgnąłbyś po swoją mądrość, miałbyś wiedzę, miałbyś wewnętrzną siłę, by ją zaprezentować, a nie poczucie uwłaczania. Sam swojej mądrości uwłaczasz Leszku. Nie ktoś inny Ci uwłacza.
LS
le sz
26 listopada 2015, 21:30
Proszę bardzo... Choć nic takiego nie pisałem, kłamliwie stwierdziłaś odpisując mi 2015-11-04 22:08:56: "Rzecz w tym, że Ty alkohol nazywasz złem, a ja alkoholem.[...]" Na co Bazyli odpisał Ci 2015-11-04 22:37:10: "Swoją drogą to Głódź wg. XLeszka wlał i wlewa w siebie ogromną ilość zła." A gdy napisał Ci  2015-11-04 00:40:27: "Istnienie tej organizacji polega na wykorzystywaniu łatwowiernych wierzących w zamian za obietnice, które sa niesprawdzalne. Taki model biznesowy sobie ta organizacja wybrałai na takim modelu żeruje. Na szczęście ludzie to dostrzegają i coraz wiecej z nich rezygnuje z usług tej instytucji." to odpisywałaś mu 015-11-04 07:23:47: "I co znamienne poslużyli się właśnie strachem jako jedynym narzędziem w ich posiadaniu." I gdy napisał 2015-11-04 19:43:02: "Raczej możliwości." to odpowiedziałaś  2015-11-07 19:15:08: "O, lubię to słowo! :)" A teraz czekam na przeprosiny, ale nie sądzę abym się doczekał.
LS
le sz
26 listopada 2015, 21:40
Rozumiem, że znajdujesz powody, dla których możesz komuś naubliżać. --- No i znowuż bezczelnie kłamiesz usiłując mi dokopać. Taka Twoja natura... Nie jestem pewna czy wiesz doskonale co twierdzisz. Twierdzisz, że zło jako byt nie istnieje, ale też twierdzisz, że istnieje obiektywne zło. Nie jako byt, ale jako zło i to tym bardziej autorytatywnie stwierdzasz, że obiektywne. --- To że Ty notorycznie przeinaczasz moje wypowiedzi nie oznacza że ja nie wiem co twierdzę ale że Ty albo nie jesteś w stanie tego zrozumieć albo po prostu świadomie i celowo perfidnie przeinaczasz aby ratować swoją bredniologię. Już nie raz Ci tłumaczyłem, że zło jako byt nie istnieje, natomiast niektóre byty lub zjawiska mają jako swoją właściwość zło. I konkluduję, że to z pewnością nie Bóg je stworzył, bo Bóg stworzył tylko dobro. Nie jako byt ale jako dobro. Ktoś inny stworzył zło. Ktoś z pewnością nierówny Bogu, ale równy pod względem możliwości stwarzania. Obronisz to jakoś? Nie sądzę. --- Nigdy nie twierdziłem że Bóg stworzył dobro. Natomiast jednoznacznie twierdziłem że WSZYSTKO co Bóg stworzył BYŁO DOBRE. trzeba albo wyjątkowej tępoty albo wyjątowo złej woli aby uparcie mylić i mieszać jedno z drugim.
LS
le sz
26 listopada 2015, 21:48
A ta znowuż z tą swoją bredniologią... Ona mi nie uwłacza oznajmiając iż bezmyślnie przejąłem to co inni mi powiedzieli bo potrafię jedynie bezmyślnie powielać schematy... a to iż twierdzę że mi uwłacza twierdząc w ten sposób oznacza jedynie, że sam kłócę się ze zdrowym rozsądkiem żyjąc wg przekonań które mi ktoś zapodał... Ale oczywiście jak ja mówię iż uprawia bredniologię to jej twierdzenie iż jej ubliżam, wcale nie oznacza że jej nie ubliżam a jej odczucia jedynie w ten sposób potwierdzają iż uprawia brednologię... I tak na wszelki wypadek abyś sobie nie roiła za wiele... To że piszesz w sposób uwłaczający i wręcz obraźliwy wcale nie oznacza że mnie to jakoś dotyka. To jedynie świadczy o Tobie.
26 listopada 2015, 22:23
1) Gdzie tu jest drwina z Ciebie? 2) Gdzie tu są obiecane dusery? Ad 1. Skoro alkohol jest alkoholem i jest zarazem tym, co człowiekowi nie służy, a więc tym, co nazywasz złem (przypominam: XLeszek: "to co tak eufemistycznie nazywasz "nie służeniem człowiekowi" nazywa się właśnie złem"), to konkluzja jest przejrzysta. Nie ma sensu jej rozwijać. A propos Kościoła - z czym się nie zgadzasz, co napisaliśmy? Ten temat rozwinęłam dziś w wątku "Kto się boi papieża Franciszka". Jeśli coś jest nieprawdą, wykaż proszę w którym miejscu się mylę ja czy Bazyli.   Ad 2. Lubię słowo możliwości. Uwielbiam je. Coś nie tak ze mną? :-)
26 listopada 2015, 22:39
Pierwsze odniesienie żenujące. Pozostawiam bez dalszego komentarza. Teraz okazuje się, że niektóre byty mają swoją właściwość zło. I jest to zło obiektywne, tak? Czyli idąc Twoim tokiem rozumowania jeżeli napisałabym, że pewni przedstawiciele religii mają właściwość zło i wykażę, że robią rzeczy niefajne, bo zaszczepiają w ludziach strach przed piekłem i karzącym i osądzającym Bogiem, to będzie to obiektywna własciwość zła czy subiektywna? A jeśli oczywiście subiektywna, to jaka jest obiektywna, co do której wszyscy się zgodzą, łącznie z posiadaczem tej właściwości?  Trzeba albo wyjątkowej tępoty albo wyjątkowo złej woli - świadczy o Tobie, więc nie komentuję. Przypomnę tylko, że rozmawiamy o Bogu, który jak sam piszesz wszystko co stworzył było DOBRE. A więc jak się domyślam stworzył i Ciebie i mnie i Bazylego i tryliony innych bytów i wszystkie są dobre. Rozumiem również, że obdarzył dobrych ludzi wolną wolą i że ta wola też jest dobra, ale tylko u Ciebie, bo u mnie to już jest wyjątkowo zła, tak? Czy dobrze wszystko pojęłam? 
LS
le sz
26 listopada 2015, 22:48
Czyli tk jak się spodziewałem. Zero przeprosin. A jedynie próba wciagnięcia w kolejne bredniologiczne przepychanki. Ale nic z teggo.
26 listopada 2015, 22:49
Słabe. 
26 listopada 2015, 22:58
Po pierwsze nie sądziłeś, że doczekasz się przeprosin, więc już z góry założyłeś, że ich nie będzie - nazywa się to samospełniająca się przepowiednia. Po drugie zapytałam dwa razy gdzie, bo nie znalazłam ani drwiny ani duserów (nie wiem czy dobrze odmieniłam). Zresztą i ja wiedziałam z góry, że takich nie będzie, bo po prostu wiem, że ani ja ani Bazyli nie drwiliśmy z Ciebie ani... to drugie. ;)
LS
le sz
26 listopada 2015, 22:59
Teraz okazuje się, że niektóre byty mają swoją właściwość zło [...] --- Wyrywasz z kontekstu i bezmyślnie usiłujesz snuć bredniolgiczne wywody ale nie dam się wciągnąć. Przypomnę tylko, że rozmawiamy o Bogu, który jak sam piszesz wszystko co stworzył było DOBRE. A więc jak się domyślam stworzył i Ciebie i mnie i Bazylego i tryliony innych bytów i wszystkie są dobre. --- Dokładnie tak. Niezależnie od tego czy Ci się to podoba czy nie. Rozumiem również, że obdarzył dobrych ludzi wolną wolą i że ta wola też jest dobra, ale tylko u Ciebie, bo u mnie to już jest wyjątkowo zła, tak? Czy dobrze wszystko pojęłam? --- Nie wiem jak pojęłaś ale jak zwykle insynuujesz mi coś czego nigdzie nie twierdziłem. WSZYSTKICH Bóg obdarzył wolną wolą, a skoro Bóg obdarował nią ludzi to znaczy że dobra wola jest dobra, zawsze dobra i u każdego dobra. Tyle tylko że tak jak ze wszystkiego co jest dobre można z niej zrobić zły użytek. Nóż czy alkohol wbrew Twoim sugestiom wcale nie są niczym złym, a jedynie mogą być użyte w złym celu zamiast w dobrym. I Ty i Bazyli i KAŻDY inny człowiek sam decyduje jaki użytek zrobi ze swojej wolnej woli.
26 listopada 2015, 23:00
Oczywiście nie ma w powyższym krótkim wywodzie nt. Kościoła nieprawdy, ale co by tu napisać... lepiej się wycofać rakiem. ;)
LS
le sz
26 listopada 2015, 23:13
Wg Twoich bredniologicznych teorii to zapewne wasze wypowiedzi nie tylko nie były drwiną ale jeszcze powinienem być za nie wdzięczny i podziękować wam za życzliwośc z nich płynącą. Szkoda gadać... Apage satana!
26 listopada 2015, 23:26
Nie dajesz się wciągnąć, bo już dostrzegasz absurdalność w twierdzeniu o bytach, których właściwością jest obiektywne zło. Cieszę się.  Uważam, że owszem istnieją byty, które mają pewne właściwości i czynią rzeczy, które nazywa się złymi, typu karmią się negatywną energią np. strachu czy cierpienia.  Ale skoro są, to też czemuś służą na planie duchowym, w wymiarze eterycznym. Co do alkoholu czy noża. Jak pamiętasz naywam alkohol alkoholem a nie czymś złym, ale też twierdzę, że nie służy on człowiekowi, mimo że powstała wokół niego obyczajowość spożywania pozwala ludziom myśleć, że w pewnych okolicznościach jego spożycie czemuś dobremu się przysłuży. Nie służy np. duchowemu rozwojowi, gdyż ogranicza świadomość człowieka, przytępia umysł, zaburza zmysły itd.  Nóż służy do krojenia pomidorów, nie służy do jedzenia zupy. Zostawmy go i też nie nazywajmy złem. 
26 listopada 2015, 23:41
Byłbyś życzliwy, spotykałbyś się z życzliwością, a tak dostajesz to, o co się sam prosisz, a więc co zakładasz z góry, że dostaniesz.  Piszesz "apage satana" - no więc czego się spodziewasz? Masz rację - szkoda gadać.
LS
le sz
27 listopada 2015, 08:05
Nie dajesz się wciągnąć, bo już dostrzegasz absurdalność w twierdzeniu o bytach, których właściwością jest obiektywne zło. Cieszę się. --- Nikczemność Twoich insynuacji jest porażająca. Wyrywasz stwierdzenia z kontekstu tak że znaczą one zupełnie co innego.  I również dlatego nie mam ochoty wdawać się w dysputy z Tobą. Uważam, że owszem istnieją byty, które mają pewne właściwości i czynią rzeczy, które nazywa się złymi, typu karmią się negatywną energią np. strachu czy cierpienia.  Ale skoro są, to też czemuś służą na planie duchowym, w wymiarze eterycznym. --- Masz talent do przeplatania swoich bredni elementami prawdy. Nie ma czegoś takiego jak pozytywna czy negatywna energia albo plan duchowy czy wymiar eteryczny - to są zwyczajne brednie. Elementem prawdy jest w tym jedynie to, że gdy Bóg dopuszcza jakieś zło to jedynie wtedy gdy potrafi z tego wyprowadzić dobro, a niedopuszczenie do tego zła powodowałoby jeszcze większe zło. Tak było np. z ukrzyżowaniem Jezusa. Bóg dopuścił do tego ewidentnego zła jako że dzięki temu możliwe stało się zbawienie człowieka.
LS
le sz
27 listopada 2015, 08:10
Przynajmniej jawnie przyznałaś że nie spotykam się z waszej strony z życzliwością. Gdybyś nie wypisywała bredni to nie spotykałabyś się ze stwierdzeniami iż wypisujesz brednie, a tak dostajesz to o co sama prosisz, a więc zakładasz że z góry dostaniesz. Apage satana!
LS
le sz
27 listopada 2015, 08:35
Już tyle razy o tym pisałem, że naprawdę dziwię się takim pytaniom. Choroby i śmierć nie są bytami. Widziałeś gdzieś byt będący starością czy chorobą? Czy wg Ciebie zachorowanie oznacza, że człowiek staje się właścicielem bytu nazywającego się choroba? A stary człowiek to taki, który posiada byt nazywający się starość? Choroba i starość nie są stworzeniami, nie zostały stworzone, nie są więc żadnymi samoistnymi bytami, a są jedynie pewnymi właściwościami bytów. Choroba jest złem gdyż jest brakiem dobra jakim jest zdrowie, starość jest złem gdyż jest brakiem dobra jakim jest pełnia sił i zdrowia właściwa dla młodości. Napisałem szczerze, tak jak uważam. Mógłym próbować inaczej to ujmować ale istota byłaby zawsze ta sama. Ale przyznam szczerze, że pisałem trochę powątpiewając już w to że coś z tego dotrze. Bo już tyle razy o tego typu zagadnieniach pisałem.
LS
le sz
27 listopada 2015, 08:35
Zgadza się. Ale mówiąc potocznie. A że może to być mylące to wolałbym jednak trochę inne określenie. Nie tyle że choroby, cierpienie i śmierć to zło ale że one są złe.
27 listopada 2015, 10:32
I znów nie. Gdybyś czytał z życzliwością, to odpisywałbyś z życzliwością, bo miałbyś ją w sobie i byś ją ujawnił, a przede wszystkim obdarowałbyś nią SIEBIE.  Ty nazywasz bredniami moje interpretacje, mimo że interpretacja nie może być brednią, bo jest interpretacją własną. Jest po prostu INNA od tej, którą podali inni ludzie. Jak byś się czuł, gdybym i ja pisała, że Twoja interpretacja to brednie, Twoje przemyślenia to brednie, Twoje refleksje to brednie, Twoje wnioski to brednie, Twoja myśl to brednie? Nie zaprezentowałeś tutaj swojej, interpretujesz tak, jak rzesza teologów. A że właśnie widzę jak wygląda świat i na czym jest zbudowany tj. ugruntowanej myśli, że cierpienie jest cnotą, że jest szlachetne, że człowiek jest słaby i grzeszny, że toczy się wieczna walka dobra ze złem, że Bóg może potępić jak nie będziesz mu posłuszny, że może Cię potępić i skazać na piekło, że piekło to miejsce, do którego się trafia po śmierci, że niebo, to miejsce dla wybranych, że jesteś od Boga odseparowany, że musisz być bogobojny itd., itp. - no to wskazuję na błędy myśleniowe, które doprowadziły ten świat do tego, że tak on właśnie wygląda. Dzięki ludziom właśnie, dzięki ich wyobrażeniom na temat Boga! Chcesz, by tak nadal trwało? Chcesz, by poziom duchowego rozwoju był tak niski, że doprowadza do zagłady, że życie człowieka nie ma żadnej w nim wartości, że planeta na której żyjemy umiera właśnie w wyniku działaności człowieka? Ja tego nie chcę i dlatego wskazuję na to, co trzeba zmienić na poziomie mentalnym, bo to od niego się zaczyna.   
LS
le sz
27 listopada 2015, 11:25
I znów nie. Gdybyś czytał z życzliwością, to odpisywałbyś z życzliwością, bo miałbyś ją w sobie i byś ją ujawnił, a przede wszystkim obdarowałbyś nią SIEBIE. --- Czy Twoja obłuda i zakłamanie nie ma żadnych granic? Nie dość że jak sama przyznałaś, nie spotykam się z życzliwością z waszej strony, to jeszcze ubliżasz mi twierdząc że to na moje własne życzenie i oznajmiasz że to dlatego iż ja nie czytam z życzliwością? Ty nazywasz bredniami moje interpretacje, mimo że interpretacja nie może być brednią, bo jest interpretacją własną. Jest po prostu INNA od tej, którą podali inni ludzie. --- Wbrew Twoim permanentnym insynuacjom ja nie oznajmiam autorytatywnie iż głosisz brednie ale wykazuję iż to co głosisz to brednie. I wbrew Twoim kolejnym insynuacjom nie nazywam tego co głosisz bredniami dlatego że to jest inne niż to co ja uważam czy to co podają inni, ale dlatego że TO SĄ brednie. Twoich wywodów że można sobie wybrać nie cierpieć albo że w gwałceniu dzieci przez pedofila nie ma nic złego zwyczajnie NIE DA SIĘ nie nazywać bredniami. Jak byś się czuł, gdybym i ja pisała, że Twoja interpretacja to brednie, Twoje przemyślenia to brednie, Twoje refleksje to brednie, Twoje wnioski to brednie, Twoja myśl to brednie? --- A co tu ma do rzeczy jakbym się czuł? Jak Ci oznajmię jakbym się czuł to uznasz że już mogę tak pisać? A nie sądzisz że przede wszystkim istotne jest to czy rzeczywiście wypisywałbym brednie? Przede wszystkim domagałbym się uzasadnienia takiego poglądu, wykazania że to brednie. A że właśnie widzę jak wygląda świat i na czym jest zbudowany tj. ugruntowanej myśli, że [...] --- Zdecydowana większość tego co rzekomo widzisz to jedynie Twoje chore urojenia. Ale szkoda mi czasu na użeranie się z Tobą. Chcesz, by poziom duchowego rozwoju był tak niski, że doprowadza do zagłady [...] --- Wlaśnie dlatego że tego nie chcę poświęcam czas na demaskowanie Twoich brredniologicznych wywodów.
M
Milosc
27 listopada 2015, 11:29
Nie sądzę, że wyrywam zdania z kontekstu. Po prostu wnioskuję na podstawie Twoich twierdzeń na temat istnienia zła obiektywnego i właściwości bytów. Jeśli nie masz ochoty doprecyzować, pozwolisz, że pozostanę przy swoich wnioskach.   Co do energii - energia jest energią, myśl nią jest owszem i dlatego nasze wzniosłe, pozytywne myśli pobudzają w nas nas te subtelne, pozytywne energie, w zależności od siły, emocji i jasności przybierające różne kształty i barwy. Myśli o tej samej wibracji przyciągają się, grupują, zwielokrotniając swoją siłę. Stąd w niektórych miejscach siła ich oddziaływania jest szczególnie duża np. w kościołach (stąd też "A gdzie dwóch albo trzech zbierze się w imię moje, tam Ja jestem"). Podobnie dzieje się z miejscami nasyconymi nienawiścią czy żądzą pomsty, śmierci jak obozy koncentracyjne, więzienia, obszary objęte wojną. Tam nałożone na siebie myśli wielu osób myślących podobnie może zaowocować wykonaniem. Też architektura budynków np. kościołów, piramid nie jest przypadkowa - nie wiem czy interesowałeś się tematem, ale możesz się mu przyjrzeć. Energia myśli jest w nich wzmacniana pewnymi szczególnymi zabiegami konstrukcyjnymi.  
27 listopada 2015, 11:31
Nazywanie bredniami planu duchowego czy eterycznego świadczy o ignorancji wynikającej prawdopodobnie z tego, że nie ma o tym mowy w katechizmie. Może tam po prostu funkcjonuje inna nazwa, nie wiem. Wygoogluj zatem najpierw nim napiszesz brednie, bo czymś takim póki co potwierdzasz, że wprawdzie w coś wierzysz, ale tak naprawdę nie wiesz o co w tym chodzi. Co do zbawienia człowieka i dopuszczania przez Boga zła, by wyprowadzić dobro. Leszku, musisz patrzeć na to symbolicznie, a nie dosłownie. W przeciwnym razie wyjdą bzdury typu, że dopiero jak Bóg sobie za pięć dwunasta przypomniał, że ma jeszcze w zapasie syna a nie tylko Adama i Ewę w raju, to człowiek mógł być zbawiony, a cała reszta ewolucji myśli i zbawienia ludzkości przed Chrystusem poszła na marne. Rany, tak późno wpadł na ten pomysł z Jezusem, że aż współczucie się rodzi dla tych, co to przed Nim żyli i jakie to szczęście, że żyjjemy w XXI wieku nowej ery, a nie choćby w I przed. Tak, to brzmi szyderczo, ale niech Cię pali to myślenie, bo pobudzi do nowego spojrzenia i szukania głębiej.
LS
le sz
27 listopada 2015, 11:51
Nie sądzę, że wyrywam zdania z kontekstu. Po prostu wnioskuję na podstawie Twoich twierdzeń na temat istnienia zła obiektywnego i właściwości bytów. Jeśli nie masz ochoty doprecyzować, pozwolisz, że pozostanę przy swoich wnioskach. --- Skoro twierdzisz że nie wyrywasz z kontekstu i po prostu wnioskujesz to jedynie utwierdzasz mnie w przekonaniu o bezsensowności wdawania się z Tobą w dysputy. Nawet teraz, w powyższej odpowiedzi pozwalasz sobie na przeinaczanie tego co napisałem. Ja stwierdziłem że nie mam ochoty wdawać się w dysputy z Tobą m.in. dlatego że wyrywasz zdania z kontekstu, a Ty przeinaczasz to tak jak Ci pasuje, że ja nie mam ochoty doprecyzowywać. Potoku bełkotliwej bredniologii nie będę już komentował.
LS
le sz
27 listopada 2015, 11:57
Powyższego potoku bełkotliwej bredniologii również nie skomentuję. Tak, to brzmi szyderczo, ale niech Cię pali to myślenie, bo pobudzi do nowego spojrzenia i szukania głębiej. --- Swoją bełkotliwą bredniologię nazywasz zarozumiale myśleniem? I roi Ci się że bedzie mnie to palić czy pobudzać do nowego spojrzenia? A niby w jaki sposób czytanie bredni miałoby palić czy pobudzać do czegokolwiek? Brednie które wypisujesz wywołują we mnie jedynie zdumienie że ktoś może na poważnie traktować tak bezdenne głupoty.
M
Milosc
27 listopada 2015, 12:25
Kto tu wykazuje obłudę i zakłamanie Leszku? No przyjrzyj się sam swoim wpisom będącym wynikiem Twoich myśli. Nie napisałam przecież, że nie spotykasz się z życzliwością z naszej strony, a że "gdybyś był życzliwy, to spotykałbyś się z życzliwością". Gdybyś czytał życzliwie, to sam obdarzałbyś się życzliwością. Tak samo gdybyś pisał życzliwie, to czułbyś życzliwość w sobie. I ta życzliwość lub jej brak ma przełożenie na to, z czym spotykasz się potem w rozmowie z innymi. Czy pisanie do mnie "Czy Twoja obłuda i zakłamanie nie ma żadnych granic?" jest wyrazem życzliwości? Czy sam czujesz się dobrze pisząc takie słowa? No nie przypuszczam. Więc czego się spodziewasz skoro w taki sposób piszesz? Kto tu jest sprawcą swojego własnego losu i samopoczucia? No Ty jesteś za nie odpowiedzialny przecież, nie ja.  
27 listopada 2015, 12:33
Co do cierpienia jeszcze raz. Czy kobieta, która rodzi dziecko cierpi z powodu tego, że rodzi dziecko? Nie. Przynajmniej nie każda. Myślę, że większość kobiet cieszy się, że oto rodzi dziecko. Owszem czują ból fizyczny, ale radość czy cierpienie jest sprawą wyboru na planie mentalnym. Można powiedzieć, że bólu sobie nie wybierasz, a go doświadczasz fizycznie. Cierpienie jest reakcją na ból. Możesz wybrać poużalać się nad sobą i swoim losem "o jej, jaka biedna jestem, tu mnie boli tam mnie boli, o ja nieszczęśliwa, po co mi to rodzenie dziecka", możesz wybrać to ukrócić, zacisnąć zęby, znieść ból odnajdując sopkój i radość w tym, co przyjęłaś na planie mentalnym, tj. jaki cel obrałaś, jaki cel temu przyświeca (piszę jak do kobiety, żebyś potrafił się wczuć i zrozumieć). Czy Chrystus czując ból wbijanych gwoździ cierpiał z powodu tego, że jest krzyżowany? Nie. Wiedział, że ma to głębszy sens, więc znosił ten ból z miłości do Boga, z miłości do Człowieka, z wiary w swoją misję. Mam nadzieję, że rozumiesz teraz lepiej, o czym piszę odróżniając ból od cierpienia. Niezrozumienie tego przyniosło konsekwencje dla ludzkości, czego przejawem jest to, co obserwujesz w świecie i czego ludzie doświadczają sami to doświadczenie tworząc. W kościele nadal będziesz wzmagał energię cierpienia czy jednak wybierzesz inną perpektywę patrzenie na sens przesłania, którym podzielił się Chrystus?  Jaką Ty masz intencję? Możesz ją określić? Pomyśl nad celem rozmowy najpierw. Co chcesz osiągnąć? Zrozumienie siebie, drugiego, zrozumienie tego, w co wierzysz czy kontynuowanie użerania się jak to określasz, przepychanki typu ja Leszek mam rację, Ty piszesz bzdury i będę tu je demaskował? W ten sposób obnażasz jedynie swoją ignorancję i postawę wobec siebie i drugiego. Czy taki cel rzeczywiscie służy dobremu? Nazwiesz to robieniem użytku z wolnej woli? Z dobrej woli?!  Zastanów się czego chcesz, co chesz osiągnąć raczej niż czego nie chcesz, a to osiągasz.
27 listopada 2015, 12:48
Myślę, że w tak bezdenne głupoty jak "Tak było np. z ukrzyżowaniem Jezusa. Bóg dopuścił do tego ewidentnego zła jako że dzięki temu możliwe stało się zbawienie człowieka" Ty po prostu wierzysz. Ot i tyle. Że Ciebie nie pali tak pojęta wiara, to się dziwię. Może po prostu jesteś jeszcze młodym człowiekiem, który studiuje zdanie po zdaniu, a nie widzi głębiej ukrytego w nich symbolicznego przekazu - nie wiem. To w każdym razie demaskujesz, a ignorancja i zarozumiałość jest tu największą przeszkodą. 
27 listopada 2015, 13:07
Skoro masz przekonanie o bezsensowności wdawania się ze mną w dysputy, to po co się wdajesz? Wierzysz w to, co wierzysz, wiesz już wszystko, więc nie szukasz zrozumienia, bo przecież je posiadłeś, fajnie jest. Jak łatwo być zwycięzcą, gdy teolog znalazł klucz do prawdy i zrobił to już za wszystkich, podał ją w jedynej słusznej interpretacji i nikt nie musi już niczego dociekać. A niech tylko spróbuje, olaboga, nie można dopuścić, trzeba wyśmiać, bo gotów religia zbudowana wokół niej upadnie.  Nie służy, to upadnie, wielkie rzeczy. Ludzkość się ocknie w końcu. 
27 listopada 2015, 18:29
"Oczywiście rozumiem, że powiedzieć komuś iż głosi brednie czy bredniologię nie jest dla niego niczym chwalebnym." Pisząc na forum i czytając wiadomości co kto napisał i w jakim kontekście, wraz z Tobą z całą pewnoscią zdajemy sobie sprawę, że celowo udajesz, że niewłaściwie zrozumiałeś Bazylego. To nie dla mnie jest niczym chwalebnym. To dla Ciebie nie jest! Fatalne traktowanie jest fatalnym traktowaniem i rzecz została nazwana po imieniu. Nie przekręcaj więc dalej słów, by siebie w czyichś oczach wywyższyć, robisz to notorycznie, a efekty tego są jakie są - żałosne. Twoje "gwałcenie dzieci przez pedofila nie jest niczym złym, albo że człowiek może sobie wybierać czy cierpieć czy nie, i cierpi wtedy gdy wybierze sobie cierpieć, a jak chora na raka kobieta ubierze perukę i umaluje się to już nie cierpi..." jest tego dowodem. Stosujesz BARDZO NIEGODZIWE chwyty i robisz to, by wybielić siebie w oczach drugiego mężczyzny, po wypaczeniu sensu wypowiedzi, którego celem jest zdyskredytowanie tego, o czym piszesz ze mną, z kobietą. A że piszemy na FORUM, to zabiegi te są widoczne dla bystrego oka, więc niczego nimi nie ugrasz.     
LS
le sz
27 listopada 2015, 20:37
Pisząc na forum i czytając wiadomości co kto napisał i w jakim kontekście, wraz z Tobą zdajemy sobie sprawę że jesteś zwyczajną kłamczuchą z niesamowicie rozdętym ego. Bazyli napisał m.in.: "[...] nie powinieneś uzywać prawie w kazdym z nich słów które uwłaczją rozmówcy [...]" i w odniesieniu do tego napisałem iż "rozumiem, że powiedzieć komuś iż głosi brednie czy bredniologię nie jest dla niego niczym chwalebnym.". Nie przekręcaj więc niczyich słów by dowodzić swojej bzdurnej bredniologii. Ciekawe jednak, że choć ciągle twierdzisz iż moje stwierdzenie, że wg Ciebie gwałcenie dzieci przez pedofila nie jest niczym złym, to jednak choć Ci to proponowałem to jakoś ani razu nie przeszło Ci przez gardło aby oznajmić, że wbrew temu co ja piszę, Ty uważasz, że gwałcenie dzieci przez pedofila jest obiektywnym złem. A jedyne na co się zdobywałaś to kolejne wersje bredniologicznych wywodów że gwałcenie dzieci nie jest niczym złym. I po raz kolejny dziwię się Twoim prymitywnym wykrętom skoro każdy może to prosto sprawdzić. Daję Ci jednak kolejną szansę na wycofanie się ze swoich bredniologicznych wywodów. Proszę bardzo, jeżeli teraz oznajmisz jednoznacznie, bez mącenia, że wbrew temu co ja piszę, Ty uważasz, że gwałcenie dzieci przez pedofila jest obiektywnym złem to przyjmę to do wiadomości. Tak samo przyjmę do wiadomości jeżeli bez mącenia stwierdzisz że jak kobieta chora na raka postanowi nie cierpieć oraz założy perukę i umaluje się to i tak będzie cierpieć. Ale jeśli Twoja bredniologia ciągle nie pozwala Ci tak stwierdzić to przestań się wybielać poprzez wypieranie się swoich poglądów i rzucanie fałszywych oskarżeń.
M
Milosc
27 listopada 2015, 22:26
Jeżeli ja coś mam uważać, to nigdy nie będzie to obiektywne, a zawsze subiektywne, więc jak wegdług Ciebie ja mam orzekać co jest obiektywnym dobrem a co jest obiektywnym złem? To jest niemożliwe z racji tej, że "ja" wyraża subiektywne poglądy, a w związku tym uważam, że obiektywne dobro i obiektywne zło nie istnieje. Jak uświadomisz sobie złudny dualizm fizycznej rzeczywistości tego świata i przejdziesz do sfery triady, trójcy, toistej rzeczywistości Boga, czyli królestwa w tym świecie ale nie z tego świata, będziesz rozumiał mnie lepiej. Proponuję Ci wyjście z niedojrzałej strefy "albo-albo" do strefy "zarówno", a otworzysz się na możliwości.  Coś może być dobre czy złe i będzie to różnym stopniem Życia, Boga - boskość we własnym doświadczeniu, Jedno Trójdzielne. Analogicznie w ten sam sposób możesz opisywać coś jako ciepłe czy zimne, ale możesz też zauważyć, że są to jedynie różne stopnie tego samego - temperatury. Ktoś może to, co piszę nazwać interesującym spojrzeniem, ktoś inny bredniologią, ale będzie to różnym stopniem myśli ludzkiej. 
27 listopada 2015, 22:27
O cierpieniu napisałam już dość dużo, widzę, że i tak już przywiązałeś się do swojego punktu widzenia i zamknąłeś się na sens mojej wypowiedzi, więc wystarczy, że zajrzysz jeszcze raz do tego, co pisałam i wczytaz się z intencją zrozumienia. Chyba, że takiej nie masz, to po prostu odpuścisz. A może wrócisz do niej za jakiś czas, kto wie. Przypomnę Ci, że wszelkielkie przykłady związane z gwałceniem dzieci zawsze wychodzą od Ciebie, więc to, co piszesz w tym temacie jest zawsze Twoim wnioskowaniem na podstawie przekazywanej Ci jak wyżej wiedzy/bredniologii - myśli. Z pewnością gwałt, przemoc są formą totalnie wypaczonej miłości, podobnie jak mordowanie się wzajemne ludzi w imię obrony wiary czy Boga tudzież spieranie się o to, kto ma słuszniejszą rację. Obyśmy sami do niej ręki nie przykładali w imię czegokolwiek i dlatego po raz kolejny napiszę - jesteśmy wszystkim i mamy wszystko, niczego nie potrzebujemy do zgody, miłości, czy spokoju, bo najzwyczajniej w świecie... mamy je w sobie. Chyba, że nie mamy. Istnieje też taka możliwość. ;-)
LS
le sz
27 listopada 2015, 23:09
Jeżeli ja coś mam uważać, to nigdy nie będzie to obiektywne, a zawsze subiektywne [...] --- I jak nie nazywać Ciebie obłudnicą i kłamczuchą? Jak Ci coś pasuje do Twoich bredniologii to nie masz wątpliwości i jednoznacznie oznajmiasz, że to czy ktoś cierpi zależy od tego czy zdecydował cierpieć, bo jeśli zdecydowałby nie cierpieć to nie cierpiałby. I jakoś nie twierdzisz, że to jedynie Twoje subiektywne widzi-mi-się, a nawet usiłujesz swoimi bredniologicznymi wywodami dowodzić, że jak kobieta chora na raka postanowi nie cierpieć oraz założy perukę i umaluje się to nie będzie cierpieć. Ale jak Ci coś nie pasuje do Twoich bredniologii to już wykręcasz się sianem oznajmiając, że przecież Twoje poglądy są subiektywne więc nie jesteś w stanie stwierdzić czy gwałcenie dzieci przez pedofila jest obiektywnym złem.  I naprawdę sądzisz że tak infantylny wykręt cokolwiek tu zmienia? Naprawdę wydaje Ci się że jak oznajmisz że nie jesteś w stanie stwierdzić czy gwałcenie dzieci przez pedofila jest złem to będzie to coś lepszego niż powiedzieć że nie jest złem? Reszty bredni nie będę komentował
LS
le sz
27 listopada 2015, 23:17
Zadałem Ci KONKRETNE pytanie i prosiłem o KONKRETNĄ odpowiedź, ale jeśli ciągle nie masz dobrej woli i nie zamierzasz udzielić KONKRETNEJ odpowiedzi to oodpuść i nie mąć udając że odpowiadasz. O jakich wszelkich rzekomo wychodzących ode mnie przykładach związanych z gwałceniem dzieci mówisz? Znowuż kłamiesz. Ode mnie wyszedł póki co tylko jeden przykład z pedofilem gwałcącym dzieci, a to że do niego nie raz już nawiązywałem to nie znaczy, że były to jakieś kolejne przykłady. Jest ciągle jeden przykład na który udzieliłaś swojej bredniologicznej odpowiedzi że nie wiadomo czy to zło, bo po czasie może się okazać że to było dobre. I ciągle wijesz się jak piskorz byle nie udzielić kompromitującej Cię odpowiedzi ale jednak nie napisać odpowiedzi zaprzeczającej Twoim bredniologicznym wywodom.
27 listopada 2015, 23:22
W Twoim subiektywnym postrzeganiu mogę być dla Ciebie obłudnicą i kłamczuchą - jak tam chcesz. Jeśli osądzanie człowieka służy Twojemu duchowemu rozwojowi, to proszę Cię bardzo. Tak długo to rób aż sam dojdziesz do tego i zrozumiesz dlaczego to robisz. Mnie to nie zmieni, nie dotyka Leszku, bo... jestem jak Budda :-) "Będą cię winić za to, że milczysz. Będą cię winić, kiedy mówisz za dużo, za mało lub umiarkowanie. Cokolwiek zrobisz, będą cię winić. Ani pochwała, ani obwinianie nie porusza mędrca.”   
M
Milosc
28 listopada 2015, 00:28
Leszku, Ty chcesz usłyszeć ode mnie KONKRETNEJ odpowiedzi, ale pod warunkiem, że będzie ona brzmiała: X jest złem, Y jest dobrem. Pytając Twoim językiem - jak wielkiej inteligencji potrzeba, by przyjąć do wiadomości, że nie postrzegam świata dualnie? Ile dobrej woli potrzeba, by zechcieć zauważyć, że już udzieliłam Ci WIELOKROTNIE SWOJEJ odpowiedzi.  Że nie była taka jak byś oczekiwał - trudno.  Jak zapytasz mnie czy chcę chlebek z serkiem czy z pomidorkiem i odpowiem poproszę jabłko, to będzie to dobra odpowiedź, zła odpowiedź czy po prostu odpowiedź, pośrednia odpowiedź, i dobra i zła zarazem? Więc kto tu się kompromituje wijąc jak piskorz, gdy nie potrafi z tej "bredniologii" nic pożytecznego wyciągnąć?  Nie mam ochoty kontynuować z Tobą rozmowy w tym stylu. Pisałam Ci o tym już nie raz, więc wreszcie uszanuj siebie i mnie.   To, że kobieta nie pisze do Ciebie w grubiański sposób, nie oznacza, że możesz sobie ujeżdżać po niej do woli zarzucając jej kłamstwo, tępotę czy obłudę. Wiesz dlaczego? Bo ma klasę, co nie oznacza, że nie potrafi. Plucie odróżniam od deszczu, a jeśli jesteś przekonany, że jest inaczej, to bardzo się mylisz. Tak jak powiedziałam - tym razem trafiłeś na mnie, która wie kim jest, więc nic jej to. Ale nie zawsze w życiu ma się to szczęście i możesz się na swoim postępowaniu nieźle przejechać.     A teraz odejdź w pokoju. 
LS
le sz
28 listopada 2015, 09:20
Skoro nie tylko kłamiesz ale i zapierasz się w tym i wypierasz się tego oraz stosujesz różne miary do mnie i do siebie, to trudno abym nie nazywał Ciebie obłudnicą i kłamczuchą. Ale to nie ma służyć mnie tylko Tobie, i zgodnie z tym co tu już nie raz głosiłaś, zamiast mi robić z tego powodu wyrzuty to powinnaś być mi wdzięczna iż Ci to uświadamiam. jestem jak Budda :-) --- Współczuję nadętego ego "Będą cię winić za to, że milczysz. Będą cię winić, kiedy mówisz za dużo, za mało lub umiarkowanie. Cokolwiek zrobisz, będą cię winić. Ani pochwała, ani obwinianie nie porusza mędrca.” --- Uważasz się za udręczonego mędrca? Tak uważa każdy pełene zarozumiałej pychy gdy jakoś nikt się nim nie zachwyca.
X
XLeszek
28 listopada 2015, 09:47
Leszku, Ty chcesz usłyszeć ode mnie KONKRETNEJ odpowiedzi, ale pod warunkiem, że będzie ona brzmiała: X jest złem, Y jest dobrem. Pytając Twoim językiem - jak wielkiej inteligencji potrzeba, by przyjąć do wiadomości, że nie postrzegam świata dualnie? --- Nieprawda. Po raz kolejny przypisujesz mi swoje imaginacje. Oczekuję po prostu KONKRETNEJ odpowiedzi a nie mącenia i wykręcania się od odpowiedzi. Nawet przy nie dualnym postrzeganiu świata odpowiedź nie musi brzmieć X czy Y a może brzmieć choćby "nie wiem". Ważne aby była to KONKRETNA odpowiedź, a nie jakieś wykrętne bajdurzenie o chlebku z serkiem czy pomidorkiem. A Ty, wykręcasz się jak piskorz od kompromitujących Cię odpowiedzi, że "gwałcenie dzieci nie jest złem" lub że "nie wiadomo czy gwałcenie dzieci jest złem czy dobrem i może jest złem a może dobrem" ale przez gardło nie przechodzi Ci przyznanie, że jest złem bo byłoby to niezgodne z Twoją bredniologią. Nie mam ochoty kontynuować z Tobą rozmowy w tym stylu. Pisałam Ci o tym już nie raz, więc wreszcie uszanuj siebie i mnie. --- Nie masz ochoty pisać? No to nie pisz! Czy ktoś Ciebie zmusza? Ja też nie mam ochoty na komentowanie Twoich bredniologicznych wywodów. Ale skoro piszesz to będę je komentował. A jeśli nie chcesz aby ktoś komentował to co piszesz to pisz sobie na jakieś zamknięte forum. cdn
LS
le sz
28 listopada 2015, 09:57
cd To, że kobieta nie pisze do Ciebie w grubiański sposób, nie oznacza, że możesz sobie ujeżdżać po niej do woli zarzucając jej kłamstwo, tępotę czy obłudę. Wiesz dlaczego? Bo ma klasę, co nie oznacza, że nie potrafi. --- Wcale nie jestem skory ani do zarzucania kłamstwa czy obłudy. Jeśli jednak zapierasz się w przypisywaniu mi czegoś pomimo moich wielokrotnych sprostować i protestów to nie da się nie mówić o kłamstwie. I tak samo, gdy stosujesz różne miary do siebie i do innych to trduno nie mówić o obłudzie. I ta Twoja nie grubiańska klasa zapewne ujawniała się wtedy gdy oznajmiałaś mi że np.: - moje poglądy to wynik tego, że bezmyślnie przyjąłem to co mi inni powiedzieli; - potrafię tylko powielać myślowe schematy, powtarzać po kimś wnioski i interpretacje; - tkwię w letargu, noszę w sobie frustację, żyję w strachu; - gdy drwiłaś sobie, że chodzę sobie czasami do spowiedzi, w niedzielę do kościoła, pośpiewam, dam na tacę, popatrzę na krzyż i dalej jak to grzesznik pod nim klęczę. A, i do komunii pójdzę, by na chwilę przyjąć ciało Chrystusa i w ogóle nie wiedzieć, jakie ta symbolika niesie przesłanie. A teraz odejdź w pokoju. --- A dlaczego to ja mam odchodzić? Sama odejdź w pokoju.
LS
le sz
28 listopada 2015, 11:53
I jeszcze jedno... Ciekawe, że gdy masz powiedzieć czy gwałcenie dzieci przez pedofila jest złem, to okazuje się że to co Ty uważasz nigdy nie będzie obiektywne a zawsze subiektywne, i że nie da się z góry orzec czy jest to złem, bo jak dzieciak sobie to przepracuje to może to owocować dobrem. Ale jak chodzi np. o moją osobę to Twoja bredniologia już Ci nie przeszkadza w wydawaniu osądów, i okazuje się że to co Ty uważasz już przestaje być Twoim subiektywnym odczuciem, a staje się obiektywnym poglądem, że to co ja piszę fatalnie o mnie świadczy, bo ja piszę w grubiański sposób, stosując bardzo niegodziwe chwyty by wybielić siebie a zdyskredytować Ciebie. I już jakoś nie mówisz że Twój subiektywizm nie pozwala Ci wydać osądu, zwłaszcza że jak to sobie przepracujesz to może to zaowocować dla Ciebie dobrem. Ale pomimo takiego dualnego podejścia - którego rzekomo nie masz - pomimo wszystko dziwisz się że zarzucam Ci kłamstwa i obłudę...
28 listopada 2015, 16:01
Jestem jak Budda, niewzruszona i nieporuszona Twoim osądem. Budda nie był udręczonym mędrcem ani nie był pełen pychy, gdy się ktoś nim zachwycał. Był sobą, robił swoje, służył innym niezależnie od tego, jak to było przez nich odbierane. Z pewnością cieszył się, gdy spotykał się ze zrozumieniem, natomiast wiedział, że nie było to istotne dla niego samego, a dla dobra wspólnego. To samo czynił Chrystus i też nie dla siebie, a dla dobra ludzkości. To samo czynił każdy inny Mistrz.  Było ich wielu i nadal jest.  Jeżeli Twoją miarą zbliżenia się do ich mądrości jest miara postrzegania w nich nadętego ego, radzę Ci wytyczyć nowy szlak i w ten sposób przerośniesz mistrzów, którzy wytyczali być może błędny kierunek. Ja chętnie się z nim zapoznam. Jeżeli będzie on służył na nowo pojętemu dobru wspólnemu, zapoczątkujesz nową epokę. Jeżeli poprzestaniesz na osądzie i zwalczaniu czyjejś myśli, z pewnością też wielu za Tobą pójdzie. Kwestią jest zawsze tylko to, na czym zbudujesz rzeszę kolejnych mistrzów.  Pisanie komuś, że kłamie, gdy on wie, że nie kłamie jest przypisaniem, nie uświadamianiem.  Tak samo osądzanie kogoś, że jest kłamczuchem czy obłudnicą, pozostaje osądem, nie wiedzą. Jak już powiedziałam - osądzaj, potępiaj, zwalczaj, czyń co chcesz. O jednym pamiętaj - to Ty osądzasz, to Ty potępiasz, to Ty nazywasz, to z Twojej głowy wychodzi, to Twoje myśli są, to Twoje słowa są, to o Tobie świadczy, o tym jaką postawę Ty przyjąłeś wobec człowieka i wobec jego intencji. Ale to znów Twoja postawa, nad którą ja się pochylam, ale tylko Ty sam możesz zmienić. 
28 listopada 2015, 16:16
"moje poglądy to wynik tego, że bezmyślnie przyjąłem to co mi inni powiedzieli" Twoje przekonania religijne są tego niezbitym dowodem. "potrafię tylko powielać myślowe schematy, powtarzać po kimś wnioski i interpretacje" Proponowałam przedstaw swoją - nie zaprezentowałeś. Póki co powieliłeś interpretacje profesorów teologów. "tkwię w letargu, noszę w sobie frustację, żyję w strachu" - potwierdzasz to osądami nad drugim i nad jego myślą, postrzegasz życie w kategoriach dobra i zła, wierzysz w piekło i w niebo, w sąd ostateczny, Boga upatrujesz w kimś innym, w człowieku innym niż Ty. "gdy drwiłaś sobie, że chodzę sobie czasami do spowiedzi, w niedzielę do kościoła, pośpiewam, dam na tacę, popatrzę na krzyż i dalej jak to grzesznik pod nim klęczę. A, i do komunii pójdzę, by na chwilę przyjąć ciało Chrystusa i w ogóle nie wiedzieć, jakie ta symbolika niesie przesłanie." Nie drwiłam. Przypuszczam, że tak właśnie robisz. Jeśli tego nie robisz - to w takim razie napisałbyś, że jesteś katolikiem, ale nie chodzisz do kościoła, do spowiedzi itd. 
28 listopada 2015, 16:19
Wszystko co piszę, piszę ja, a więc jest w tym, co piszę subiektywizm. 
28 listopada 2015, 16:29
Oczekujesz ode mnie KONKRETNEJ odpowiedzi i jak już ją dostajesz, to nadal nie jest ona dla Ciebie konkretna. Dlaczego? Bo nie mieści się w Twojej kategorii "gwałcenie dzieci jest złem" ewentualnie "nie wiem". Cokolwiek innego usłyszysz nazwiesz bredniologią, więc po co pisać z kimkolwiek skoro masz już wyrobiony pogląd i nie zamierzasz go rozszerzyć? Możesz mi odpowiedzieć na to pytanie?   
LS
le sz
29 listopada 2015, 12:41
Ciekawe, że jak musiałabyś powiedzeć coś co albo konpromitowałoby Ciebie albo zaprzeczało Twojej bredniologii to nagle okazuje się że nie możesz odpowiedzieć bo Twoje odczucia są subiektywne, ale jak odreagowujesz się przypisując mi swoje kompleksy i frustracje to już Ci Twój subiektywizm nie przeszkadza... I dziwisz się że mówię iż jesteś obłudną kłamczuchą...
LS
le sz
29 listopada 2015, 12:48
Jestem jak Budda, niewzruszona i nieporuszona Twoim osądem. Budda nie był udręczonym mędrcem ani nie był pełen pychy, gdy się ktoś nim zachwycał. --- Im więcej to powtarzasz tym bardziej dowodzisz, że ani nie jesteś niewzruszana ani nie jesteś nieporuszona, tym bardziej dowodzisz że jesteś udręczona tym że nikt się Tobą nie zachwyca choć jesteś pełna pychy i uważasz się za mędrca. Współczuję Ci. Ale nic się w Twoim rozpaczliwym pożądaniu podziwu nie zmieni póki sama siebie będziesz uważała za niedoceniony cud świata. Bo to Ty przyjęłaś taką wyniszczającą Ciebie butną postawę wobec innych, a ja się tylko nad tą Twoją postawą pochylam, bo tylko Ty sama możesz coś zmienić.
LS
le sz
29 listopada 2015, 12:52
Zgodnie z Twoimi brediologicznymi wywodami, wszystko co mi przypisujesz właśnie Ty nosisz w sobie i właśnie Tobie to dolega. Apage satana!
29 listopada 2015, 12:52
Kochany, ja nie muszę przypisywać Tobie kompleksów i frustracji, Sam je ujawniasz. 
29 listopada 2015, 12:56
Człowiek świadomy nie potrzebuje pochwał, by znać swoją wartość i wartość słowa, które przekazuje. Poczytaj NT, jak znajdziesz choć jedną pochwałę Jezusa, która jakoby dodała Mu skrzydeł, to zacytuj proszę. Spokojnej niedzieli. Chyba, że wybierasz inaczej. ;) 
29 listopada 2015, 12:59
Nadal nie pojąłeś, o co w tym chodzi? O jej... Agape ;) 
LS
le sz
29 listopada 2015, 13:00
To Twoja stara metoda. Nawymyslać coś sobie, a potem przypisać to oponentowi i dyskredytować go krytyką tego. Ale masz pretensje że nazywam Ciebie obłudną kłamczuchą. Już Ci nie raz tłumaczyłem że nie wszystko nazywam bredniologią - i masz tego dowody w różnych moich dyskusjach, a bredniologią nazywam po prostu brednie których nie da się inaczej nazwać niż bredniami. Twój wykręt że nie udzielasz mi odpowiedzi bo cokolwiek napiszesz to i tak nazwę to bredniologią nie dość że jest kłamstwem to w dodatku jest infantylnym wykrętem. Apage satana!
LS
le sz
29 listopada 2015, 13:04
Jak widać, nie masz już nic do powiedzenia i zaczynasz bawić się w pyskówki. No to baw się sama. Albo ze swoim ojcem. Nie będę odpowiadał. Apage satana!
29 listopada 2015, 13:12
Bawię się przednio, rzeczywście. I z radością przyjmuję Twoje złożenie broni. :)
15 listopada 2015, 18:14
O jakich"faktach" piszesz? To co usłyszliśmy w filmie takich faktów nie zawiera. Zawiera jedynie erystyczny popis na dość płytkim poziomie. Definiowanie zła jako brak dobra to stary i zgrany argument. Porównywanie go do właściwości fizyczynych jest chwytliwe, ale bezsensowne. To jedynie chwyt erystyczny.Równie dobrze można wybrać inne przykład np.że błędna informacja jest brakiem informacji .... i wtedy widać jego bezsens. Ludzie definiowali zło od dawien dawna, na długo przed powstaniem religi chrześcijańskiej. An długo przed Jezusem w myśl religii mazdejskiej w śwecie zachodzi dualizm dobra i zła. Tak samo myśleli piatagorejczycy, jednak taki sposób postrzeganiania nie przetrwał próby czasu i krytyki. Najbardziej skłaniam się do określenia zła jako brak należnych danemu istnieniu czynników bytowych. Np. choroba jest czymś co powoduje niszczenie takich czynników i jest złem. Jako zło określamy coś co jest czynnikiem nieprzychylnym, coś wbrew naszemu istnieniu. I takie czynniki istnieią ... więc istnieje zło. Bajeczka o Bogu będacym "jedyną miłością" nie może wytłumaczyć tego zła. Więc rózne chwyty erystyczne religiantów próbują przekonac maluczkich, że zła nie ma. A jednak każdy słuchajacy takiej gimnastyki czuje fałsz tego wywodu (jeśli nie jest fanatykiem, który przestał już mysleć).
LS
le sz
15 listopada 2015, 16:37
Albo kompletnie nie jesteś w stanie czytać ze zrozumieniem albo najzwyczajniej po raz kolejny po prostu kłamiesz. Bo i do Ciebie pisałem dokładnie to samo co odpowiadając Bazylemu. Ani prawda czy fałsz, ani dobro czy zło, dokładnie tak samo jak i wzrost czy temperatura NIE ISTNIEJĄ JAKO BYTY, i w tym sensie nie istnieje ani obiektywne ani subiektywne zło, nie istnieje żaden byt będący złem. Mówimy o istnieniu obiektywnego zła (czy dobra) jedynie w tym sensie że dany czyn ma watość moralną będącą obiektywnym złem (czy dobrem). Stwierdzając że coś jest obiektywnie złe nie twierdzimy że istnieje jakiś byt będący złem, ale że te coś ma właściwość moralną którą nazywamy złem. I trzeba się wykazywać wyjątkowo złą wolą aby mącić tak jak Ty to usiłujesz robić. Apage satana!
15 listopada 2015, 15:37
A jużci, w innym wątku niedawno broniłeś istnienia obiektywnego zła. 
LS
le sz
15 listopada 2015, 13:06
Ninawiść do religii tak Ciebie zaślepia że nie jesteś w stanie uznać nawet faktów gdy tylko nie pasują Ci one. Ale nie trzeba być ani katolikiem ani nawet chrześcijaninem czy innym religiantem - jak to lubisz określać - by uznać, że bycie jest cechą znamienną dla tego co jest, więc wszelkie istniejące "cosie" nazywamy bytami, jak że one są. I tak jak nie ma takiego bytu jak temperatura czy słodkość - bo istnieją/są jedynie byty charakteryzujące się pewnymi właściwościami, np pewną ciepłotą czy słodyczą - tak samo nie istnieją takie byty jak dobro czy zło, a istnieją jedynie byty charakteryzujące się pewnymi właściwościami zwanymi dobrem czy złem. A więc ani dobro ani zło nie istnieją, istnieją wyłącznie byty charakteryzujące się byciem dobrym lub złym, czasami tak intensywnie przejawiające swoje dobro lub zło, że nazywane wręcz chodzącą dobrocią lub chodzącym złem, czy uosobieniem dobra lub uosobieniem zła. A więc to Twoja teza, że istnieje zło, jest besensowna.
D
deon
15 listopada 2015, 10:40
Skoro Bóg jest dobry, to dlaczego Bóg stworzył zło? Dlaczego pozwolił na to, że zło powstało? Na to pytanie odpowiada znany video-bloger Mikołaj Kapusta. <a href="http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,2126,dlaczego-bog-stworzyl-zlo.html">więcej</a>