Dlaczego nie mieszkać razem przed ślubem?

(fot. shutterstock.com)
Ks. Piotr Pawlukiewicz

Jak kogoś lubię, to się do niego uśmiechnę. Jak kogoś bardzo lubię, to go przytulę. Jak chłopak bardzo lubi dziewczynę, to ją weźmie za rękę. Jak ją bardzo bardzo lubi, to ją pocałuje. Jak ją bardzo bardzo bardzo lubi, to ją weźmie na kolana i się będą przytulać, ale żeby było współżycie i oddanie intymności, to musi być już miłość na full. A co to jest miłość na full? - odpowiada ks. Piotr Pawlukiewicz.

Wśród młodzieży znany przede wszystkim z porywających konferencji obfitujących w setki życiowych przykładów. Przez wiele lat duszpasterz środowisk parlamentarnych oraz akademickich. Kaznodzieja, który potrafi z sukcesem przemówić do każdego (nie)wiernego.

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Dlaczego nie mieszkać razem przed ślubem?
Komentarze (55)
22 listopada 2017, 15:10
Chyba jeden z poważniejszych powodów to taki że używana dziewczyna nie jest wstanie stworzyć prawdziwego małżeństwa z innym facetem, jakby nie wyszło coś z tym co mieszkała
LB
~Lotta Blum
23 listopada 2019, 13:07
A uzywany facet? Co z nim? Co za brednie.
T
Tomasz
22 listopada 2016, 12:38
Muszę wtrącić swoje dwa grosze, nie że zawsze oponuje, ale mam wrażenie, że niekiedy księża 'odlatują' na księżyc. Dlaczego niepowinno się mieszkać ze sobą przed ślubem, a dlaczego powinno? Przede wszystkim stwarza się okazję do grzechu - jak zwykle pojecie grzechu przysparza najwięcej trudności. Bo co jest większym grzechem - ulegnięcie popędowi, czy wchodzenie w 'ciemno' w sakramentalny związek i narażanie siebie na nieszczęśliwe życie z dala od sakramentów? Sw. Szaweł pisze, że jak już niemożecie wytrzymać, to się żeńcie - żeby nie żyć w nieczystości. Tak ja to rozumiem. Ale żenienie się bez pewnych niezbędnych informacji jest o wiele większym nieszczęściem, okraszonym dużo większymi konsekwencjami, dzięki Kościołowi. Niektórzy zaś wogóle niepowinni się żenić/wychodzić za mąż, gdyż nie mają do tego predyspozycji. Kiedy można to sprawdzić? Na randkach? Bzdura! Ze względu na przyszłe obwarowania kościelne powinno się ze sobą pomieszkać przed ślubem, żeby doświadczyć życia codziennego z daną osobą. Powinno to być wręcz obowiązkowe! To śluby powinny być dopiero doszwolone po długotrwałym wspólnym życiu, aby uniknąć konsekwencji płynących z tzw. rozwodów, których to w KK nawet nie ma. Jeżeli ktoś nie chce pomylić się w tak fundamentalnej decyzji, musi wszystko sprawdzić najlepiej jak się da. Ryzyko współzycia przedmałżeńskiego jest takie, że zostanie panna bez cnoty i np. z dzieckiem/dziećmi - sama, gdyż facet odejdzie, umrze, albo nie będzie się nadawał. Dowiadujemy się wtedy też czy partner może być wierny. Ryzyko żeniaczki z osobą, która może okazać się odstręczająca w sprawach intymnych, bez uprzedniego sprawdzenia to nieodpowiedzialność. Głupota wręcz. Bo może nam się niepodobać bardzo wiele rzeczy i wtedy ludzie się unieszczęśliwiają nawzajem i szukaja kogoś przy kim będą się czuli dobrze.
J
Jarosław
22 listopada 2016, 16:25
Jeżeli jesteś harcerzem, to nie pijesz i nie palisz. Jeżeli należysz do kościoła, to przestrzegasz jego zasad. 
J
Jarosław
22 listopada 2016, 16:25
Jeżeli jesteś harcerzem, to nie pijesz i nie palisz. Jeżeli należysz do kościoła, to przestrzegasz jego zasad. 
J
Jarosław
22 listopada 2016, 16:36
Jeżeli jest ograniczenie do 50 km/godz. to jedziesz z dozwoloną prędkością i nie pytasz: dlaczego ? Jeżeli będziesz jeździł wg swoich zasad, to grozi Ci mandat, albo utrata prawa jażdy.
J
Jarosław
22 listopada 2016, 16:38
Nie ogarniesz każdej dziedziny życia. Dlatego przestrzegaj prawa i zasad.
Agamemnon Agamemnon
22 listopada 2017, 14:27
Po czterdziestu kilku latach małżeństwa nie poznałem tak naprawdę swojej żony a Pan chciałby poznać po  kilku stosunkach seksualnych. Seks zawsze  pomiędzy mężczyzną a kobietą jest  niedopasowany, z uwagi na różnicę psychik. Tego należy się obopólnie nauczyć. Kobieta rozbudza się zwykle w cyklu dwuletnim stałego pożycia seksualnego. Nie wiedział Pan o tym? Tak na dobrą sprawę, to po półgodzinnej rozmowie wiem z kim mam do czynienia. Nie wierzę by i Pan się nie zorientował z kim ma do czynienia.
A
Anna
22 listopada 2016, 12:16
Ludzie to nie zwierzęta. Panujemy nad instynktami. Można mieszkać razem i nie współżyć. Co do zgorszenia... gdybym za każdym razem miała się martwić co starsza Pani o mnie pomyśli... nie miałabym na nic innego czasu w życiu ;)
D
dori
22 października 2014, 23:18
prawdopodobnie gdybym więcej czasu spędziła z moim już dziś byłym mężem, nie w weekendy, czy na wakacjach, kiedy proza życia oszczędza nas, jest fajnie i bezproblemowo, nie miałabym w tej chwili zniszczonego życia prywatnego i sakramentalnego, z czym nie mogę sobie bardzo poradzić...
23 października 2014, 20:36
Mam nadzieję Twoja sytuacje rozwiąże się, i zaznasz spokoju. Trzymaj się ciepło. Pamiętam w modlitwie.
T
tomeque
19 października 2014, 17:09
A mnie wspolne mieszkanie uchroniło przed ślubem. Swoją drogą zawsze podziwiam ludzi, którzy w sprawach swojego życia intymnego korzystają z takich doświadczonych ekspertów, jak księża. to tak, jak bym po poradę zdrowotną szedł do szewca. 
Y
yarpen
21 października 2014, 01:23
Nie musisz chorować na serce, by być dobrym kardiologiem... IMHO Ksiądz nie musi mieć żony, by znać się na małżeństwie. Przykład: są pewne rzeczy, które żona, mąż nie powie drugiej połówce, ale powie księdzu przy spowiedzi. Myślę, że chyba księża najwięcej się nasłuchali w konfesjonale, z czym w dzisiejszych czasach małżeństwa mają problemy.
T
tomeque
21 października 2014, 13:36
Co do podanego przykładu, to jednak dobry kardiolog winien jednak wiedzieć, jak serce działa, a ksiądz z tego powodu nie jest dla mnie wiarygodnym ekspertem w sprawie porad rodzinnych. Jeżeli małżonek zamist szczerze porozmawiać ze współmałżonkiem woli zwierzyć się księdzu, to nie wróżę dobrze takiemu małżeństwu. A co do mieszkania przed ślubem, to własnie takie wspólne mieszkanie uchroniło mnie od zawarcia małżeństwa, które dzisiaj mogłoby być piekłem.
D
Don_johnny
18 października 2014, 22:23
Nazwałbym to wystąpienie sprytnym. Ten ksiądz wiedział że aby trafić do młodego człowieka trzeba zasypać go wieloma przykładami, wplatając w to płynnie nutę humoru. Jednak mi brakuje, wśród przeciwników wspólnego mieszkania przed ślubem, osoby która trafi do mnie mądrością i sensownym argumentem, przede wszystkim bazującym na fragmentach Biblii. Wierzę, żyję blisko z Bogiem, rozliczam się z wszystkiego i spowiadam się przed nim, ale nie mogę przekonać się do Kościoła, w którym kolejne ograniczenia i prawa wprowadzane ludzką reką wypaczyły jego obraz.
B
Beryl
22 października 2014, 17:53
Niemieszkanie razem ułatwia powstrzymywanie się od seksu, jeśli się dąży do czystości wraz ze swoją drugą połówką. Poza tym, zamieszkanie razem w wieku 19 lat nie wydaje mi się rozsądne - a właśnie tyle lat mam i jestem w położeniu, że "mogę/możemy wybrać". Mam bardzo obciążające czasowo studia, moja dziewczyna też, i niemieszkanie razem pozwala nam skupiać się na swoich zadaniach, a spotkania - choć częste - są dla nas świętem i  odpoczynkiem od pracy. Czekamy na randki, tęsknimy za sobą - wierzymy że takie prowadzenie naszego związku pozwoli nam przetrwać jeszcze długi czas, zanim będziemy mieli możliwość założenia rodziny
F
fokus
18 października 2014, 20:46
mieszkać razem!!!!!!!!!!!!!!popieram!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
N
nauczyciel
19 października 2014, 14:49
Czyżby gimbus to pisał? Chyba za wcześnie puścił shifta. OGAR!
J
Jen
18 października 2014, 20:36
A już "niesakramentalni" (rozwiedzieni w nowych związkach) mogą mieszkać razem byle tylko żyli bez seksu? I w takim przypadku nie sieją zgorszenia i mogą przystepować do sakramentów? Co za obłuda
S
samamama
18 października 2014, 20:58
Niesakramentali są na innych prawach; uznano widać że oni mniej grzeszą, bo tylko złamali przysięgę i tylko porzucili małżonków (często i dzieci).
D
dewotka?
11 sierpnia 2014, 23:42
Czy można mieszkać razem, gdy nie ma współżycia i jak to może wpłynąć na związek?
M
MPK
18 października 2014, 20:28
Nie jest to zakazane, jednak ze wzgledu na pokuse trzeba byc z tym bardzo ostroznym. Jezeli sa ku temu jakies konkretne, powazne powody, ktore taka sytuacje usprawiedliwiaja, to spowiednik powinien dac rozgrzeszenie, choc w niektorych przypadkach moze poprosic by przystepowac do komuni w jakims dalszym kosciele, by nie dac powodu do zgorszenia. Mowil o tym niedawno ktorys ze znanych kaznodzieji. Niestety nie pamietam czy byl to Pawlukiewicz czy tez Szustak lub jeszcze ktos inny.
D
dziewczyna
19 października 2014, 11:23
nie powinno się mieszkać razem przed ślubem, nawet jeśli się nie współżyje. chodzi o tą wspomnianą pokuse ktora jesst ogromna.. i zgorszenie. nawet jesli byście nie wspołzyli to i tak ludzie beda myslec swoje. zatrzymajmy ten cudowny prezent zycia ze soba i wspolzycia dopiero po ślubie :) 
P
piter
5 grudnia 2013, 15:03
do sławek chłopie różnie bywa... jak patrzysz na miłość tylko z perspektywy rozporka to rzeczywiście masz rację ale  całe życie wtedy to koszmar... jednak MIŁOSC to coś więcej niz seks !
W
Wezuwiusz
27 listopada 2013, 00:51
No ale jeśli jest cennik  w Twojej parafii to wiesz jak to się rozwiązuje? Biblia mówi o tym jasno, najpierw zwracasz uwagę w 4 oczy, nie gadasz o tym wszystkim, których spotykasz. Jeśli nic się nie zmienia to ślesz list do biskupa.  ... W tym wypadku chyba trzeba od razu iść do kurii, bo w większości diecezji cenniki opłat są zakazane. Jeśli ktoś pozwala sobie na określenie dolnych widełek "ofiary", powinien tłumaczyć się nie tylko przed wiernym, ale też przed biskupem. I lepiej to zrobić osobiście, bo listy długo idą...
M
Magdalena
26 listopada 2013, 13:12
Do ~ja, "Wszystko pięknie, ładnie, ale jeśli chcę współżyć ze swoją narzeczoną przed ślubem i mam pewność, że jest to jej pierwszy raz (tak nawiasem to tego da się  dowieść) to czemu to niby jest złe? Albo mieszkanie ze swoją przyszłą żoną jeszcze przed ślubem jest złe? Przecież i jedno i drugie jest nieuniknione. W tym przypadku czekanie do ślubu jest tylko "grą na czas". Idąc dalej Twoim śladem, zakładając czysto teoretycznie, gdyby moje dzieci się zapytały o to kiedy zacząłem mieszkać razem z mamą, to nie ukrywałbym, że jakiś czas przed ślubem już razem zamieszkaliśmy czy zaczęliśmy uprawiać seks. No więc jak dla mnie piętnowanie czegoś takiego jest zupełnie bezsensowne i mijające się z celem, bo nie mówimy tu o puszczaniu się na prawo i lewo, tylko mówimy tu rozpoczęciu wspólnego życia na x czasu przed ślubem, kiedy to jest nieuniknione." … jeśli jesteś pierwszym jesteś pewien, że jesteś jedynym… Jeśli z jakiś powodów nie dojdzie do ślubu, następni po Tobie już tacy pewni nie będą… no chyba że po ślubie. Jeśli Twoja narzeczona nie jest Twoją pierwszą, ona nie ma pewności, że jest tą jedyną, no chyba, że swoją miłość udowodnisz ślubem… tu nie ma miejsca na samolubstwo.
T
Titi
18 października 2014, 23:54
to po co brać ślub
M
Magdalena
19 października 2014, 00:33
...z miłości.
A
anna
25 listopada 2013, 22:25
Ja bardzo żałuję, że współżyłam z mężem przed ślubem. Mimo, że mąż był moim pierwszym mężczyzną a od ślubu minęło prawie 20 lat, to doskwiera mi przez to poczucie wstydu i straty czegoś bezcennego.
L
Luks
6 września 2014, 21:16
Kobieto, czyś Ty zwariowala? Chociaz moze to i dobrze, ze ten powod jest Twoim zmartwieniem, znaczy sie, ze nie masz innych rzeczy do zamartwiania sie. Skoro Twoj partner byl Twoim pierwszym i jestescie razem po slubie tyle czasu, to co do jasnej cho***ry jest nie tak? Ja jezdzilem samochodem (po parkingu i zamknietych uliczkach) bez prawa jazdy zeby pocwiczyc i jak teraz kilka lat po odebraniu prawa jazdy zrobilem prawie 200 tys km bez zadnej kolizji to mam czynic sobie wyrzuty, ze stracilem cos bezcennego, czym mogla byc nauka jazdy majac juz dokument w portfelu? Ania, 20 lat po slubie a Ty myslisz o takich pierdolach? Pamietaj, mozesz sobie operacyjnie przywrocic blone dziewicza i zalecam Ci ten zabieg, bo chyba przez te 20 lat stesknilas sie za nia, skoro ciagle o tym myslisz, zamiast cieszyc sie z dnia codziennego i zycia z rodzina. Rozumiem - puszczalas sie na lewo i prawo - mozesz miec duze poczucie wstydu, ale skoro ta "pierwsza" osoba jest tez ta jedyna to po co wstyd? Przed czym sie wstydzic? Mozesz zalowac tez straty bezcennej rzeczy jaka jest stan zycia bez meza/zony bez tego jedynego sakramentu. To tez juz nie wroci. Tak samo jak okres przed Pierwsza Komunia itp. tylko czy na pewno warto zalowac tego, co juz jest nieosiagalne? I po co tego zalowac?
18 października 2014, 23:41
Droga Anno,  wiesz że popełniłaś błąd, dobrze - to było warunkiem rozgrzerzenia, ale jeśli wyznałaś to w sakramencie pokuty, to naprawdę nie powinnaś się już tym zadręczać. Polecam Ci żebyś przeczytała sobie krótką książkę Glorii Polo ,,Trafiona przez piorun" (Można ją znaleść na internecie w formacie pdf. lub dostać w księgarni katolickiej), ona tam w pewnym miejscu opisuje co się dzieje w tracie zawierania sakramentu małżeństw... Jaką on ma moc. Byłaś wierna mężowi, wyznałaś ten grzech, nie masz powodów aby się już zadręczać. Bóg Ci wybaczył, wybacz też sobie. Pamiętam z modlitwie, trzymaj się ciepło.
T
Tomasz
22 listopada 2016, 12:18
Jest pani osobą o bardzo wrażliwym sumieniu. Myślę, że rozumiem o czym pani mówi. Ale niech pani pamięta, że tam, gdzie pojawia się zadowolenie z siebie (w przypadku, że byłoby inaczej i współżyłaby pani dopiero po slubie, jak Kościół przykazał - najprawdopodobniej odczułaby pani dumę z siebie i toważyszące temu poczucie wyższości nad innymi, którzy zrobili na opak) tam pojawia się pycha, która jest najobżydliwszym grzechem. Chyba lepiej stracić cnotę z przyszłym mężem, niż niedomyślając się grzeszyć pychą? Poza tym Bóg ma to do siebie, że potrafi wyciągnąć wielokrotnie więcej dobra z czegoś złego, tylko potrzeba na to pozwalać. Powinna się pani cieszyć, że ma męża, że nie miała wielu kochanków i może czuc się bezpiecznie, nie tak jak większość innych kobiet. Że nie ma pani zwichnętej psychiki, nie jest emocjonalnie wyczerpana, a ten "grzech" łączy panią z innymi ludźmi i nie musi pani czuć się lepsza od innych, co jest niefajne dla wszystkich. Pozdrawiam.
K
Kuba
22 listopada 2013, 21:25
My spytaliśmy przed ślubem o kase, to proboszcz powiedział"jeśli nie macie to nie ma problemu, ale dla naszej parafii jest to źródło dochodu. Dajcie ile możecie i jak nic nie dacie to nic się nie stanie"  Skąd proboszcz ma brać pieniądze na parafię jeśli nie od parafian? No ale jeśli jest cennik  w Twojej parafii to wiesz jak to się rozwiązuje? Biblia mówi o tym jasno, najpierw zwracasz uwagę w 4 oczy, nie gadasz o tym wszystkim, których spotykasz. Jeśli nic się nie zmienia to ślesz list do biskupa. 
K
Krzyś
22 listopada 2013, 20:22
A może niech tak kościół zrobi najpierw porządek w swoich szeregach , co ksiądz w mojej parafii to ma coś na sumieniu ,jak nie dziecko ,to żyje z kobietą ,a na koniec zostaje wysłany na inną parafię .Może wtedy ludzie zaczną słuchać was ,będziecie autorytetem ,a nie cieszycie się że nie ma w Polsce kryzysu powołań jak na zachodzie ,a przynajmniej ¾ nie powinno stać na ołtarzu i prawić kazania. A odnośnie ślubów, czy kościół ułatwia zawarcie sakramentu małżeństwa? U mnie jest to wycenione na 1500zł… Tyle ile nie jeden młody człowiek zarabia brutto miesiecznie. 
J
ja
18 października 2014, 20:55
Niedawno byłam na ślubie, dowiedziałam się, że ksiądz zażyczył sobie 1200 zl, para młoda nie zaplaciła 1200 tylko 1000 zl, oprocz tego jeszcze oddzielnie musieli zapłacić organiście, więc koszty niemałe. W ziwązku z niezapłaceniem zażądanej kwoty żaden z księży nie wyszedł wcześniej spowiadać, choć przed każdym ślubem w tym kościele wcześniej odbywa się spowiedź. Czy to jest normalne zachowanie?
K
Kamil
18 października 2014, 22:30
W Kościele Katolickim? Tak jak najbardziej normalne. Oczywiście oficjalnie jest to zakazane, by nie denerwować wiernych, ale nieoficjalnie to normalna i częsta praktyka. Nie sądzisz chyba naiwnie, że ksiądź będzie żył skromnie jak mówi Biblia? Wtedy trzeba by zburzyć wsystkie kościoły i watykańskie pałace...
18 października 2014, 23:32
To nie jest normalne, i tak być nie powinno (jeśli kogoś nie stać na taką sumę) Jednak też ,,nie sądźcie abyśnie nie byli sądzeni". Trzeba rozważyć jednak pewną kweste czy młodych było na to stać, są ludzie których stać na taki wydatek, a jako wiernych naszym obowiązkiem jest dbać o potrzeby naszych parafii (to na co ksiądz wyda te pieniądze, czy właściwie czy nie, to bierze już totalnie na swoje sumienie). Jeśli młodzi wydają kilkadziesiąt tysięcy na wesele, na to co jest TYLKO oprawą sakramentu (specjalny samochów, kwiaty, wystrój sali, dużą liczbę gości) a szkoda im dać na ofiarę, którą składają w parafii gdzie zawierają sakrament (który powinien być dla nich centrum wydarzeń tego dnia), to moim zdaniem ,,coś" jest nie tak, i dla nich cały punkt ciężkości w tym dniu jest przesunięty nie w tą strone co trzeba. Niestety z tego co obserwuję jest to obecnie nagminne. Jednak jeśli Młodych, naprawdę nie stać na urządzanie wesela ze względu na swoją sytuację finansową, wszystkie koszty tną, bo nie chcą się zaporzyczać, robią skromne przyjęcie na 20 - 40 (50 ?)osób, tylko dla najbliższych, i zamiast kilkudziesięciu tysięcy wolą wydać tylko pare, a ksiądz wychodzi z sumą ,,ofiary" np. 1200 - 1500 zł (może dla niektórych i 500 zł będzie dużą kwotą), to powinni w cztery oczy w sposób grzeczny lecz stanowczy powiedzieć księdzu o swojej sytuacji, o tym że nie będzie hucznego wesela, tylko przyjęcie dla bliskich, i ich nie stać na taką kwotę ,,Normalny" ksiądz to zrozumie. Jednak jeśli taki ksiądz zachowa się w sposób naganny, i nadal będzie obstawał przy ,,stawce ofiary", zawsze istnieje możliwość znalezienia innego kościoła, innego księdza, ślubu nie trzeba ,,brać" w swojej parafii. Ksiądz który postąpił chciwie, i tak zostanie ze wszystkiego rozliczony, ale to już sprawa Boga, a my upominając go w cztery oczy również postąpimy właściwie.
D
dorota
19 października 2014, 11:00
hahaha jakie pałace? pałac sw Piotra?
K
Kuba
22 listopada 2013, 19:05
Ja z moją Żoną czekaliśmy do ostatniej chwili, zamieszkaliśmy razem i współżyliśmy po ślubie(czyli aż 2 miesiące temu)...wcześniej było dużo pokus i pokazało mi to, że to jest złe skoro tak ciężko się temu przeciwstawić.  "Każda rzecz ma swój czas" - myślę, że to najlepsze wytłuamczenie. Czemu wszyscy szukają wytłumaczenia na seks przedmałżeński ? Nie można tego przyjąć z miłości do drugiej osoby? Może tak wejdź do biura szefa i zabierz sobie pieniądze - przecież i tak kiedyś je zarobisz to nie uniknione, że będą Twoje. Miłość to wiele wyrzeczeń dla Ukochanej i niech to będzie jedno z nich Pozdrawiam i życzę wytrwałości
J
Jen
18 października 2014, 22:48
Jak można porównać seks z ukochaną osobą, z która ma się zamiar spędzić przyszłość z kradzieżą?! 
18 października 2014, 23:46
Osobiście uważam to za bardzo dobre porównanie, kradzież to przywłaszczenie sobie czegoś do czego nie masz prawa. Dopóki dwoje nie połączy się sakramentem małżeństwa, nie mają wzajemnego prawa do swoich ciał, więc jeśli je ,,biorą" to przywłaszczają coś co się im jeszcze nie należy.
J
Ja
22 listopada 2013, 10:23
W Łomży jest pewnien proboszcz, który po godzinach pracy idzie do swojej kobiety. Łudzie chodzą wyspowiadać się u niego wiedząc, co to za gagatek. Nie rozumiem dlaczego jeszcze wierzą w odpuszczenie grzechów przez zwykłego człowieka. Kilka razy zdala od swojej parafii, ubrany w garniturek pokazał swoją chamską naturę.
18 października 2014, 23:49
Pomódl się za niego o nawrócenie. Tak szczerze, zrobiłeś to chociaż raz, pomodliłeś się za niego ? Chcesz żeby księża byli ,,święci", przykładni, ale czy się modlisz o to ?
KS
~Karolina Skotnicka
14 grudnia 2022, 21:22
Dlaczego uważasz, że ludzie wierzą w odpuszczenie grzechów przez zwykłego człowieka? To nie ten zwykły człowiek je odpuszcza, tylko Bóg posługując się księdzem (zwykłym człowiekiem powołanym m.in. do tego). Ja np. nie wierzę w odpuszczenie grzechów przez tego zwykłego człowieka, wierzę w miłosierdzie i odpuszczenie grzechów przez Boga.
J
Ja
22 listopada 2013, 10:18
Bez ślubu nie można, bo za zgodę się płaci.
J
ja
21 listopada 2013, 18:57
I nadal nikt mi nie wyjaśnił, co w tym jest złego. OK, mam porównanie (wg mnie bezsensowne) do picia wina z gwinta, ks. Pawlukiewicz przytoczył historię (tę o spaniu u sąsiada), która wg mnie też ma się nijak do rzeczywistości. Przecież nie mówimy tutaj o pchaniu się do łóżka obcej osobie. Raczej nie spotkałem się z przypadkiem, gdzie zupełnie obce 2 osoby mieszkałyby ze sobą. A w okresie narzeczeństwa myślę, że jak najbardziej można ze sobą mieszkać i to w niczym nie godzi w ludzką godność. Narzeczony/a to raczej taka osoba, którą się zna i to naprawdę dobrze("dzieli się przeszłość"), a także wiąże się z nią jakieś plany ("dzieli się przyszłość"),a także dzieli się dzień dzisiejszy poprzez wspólne mieszkanie i nie tylko. Przepraszam, że tak dociekam, ale to jest jedna z tych zasad, które naprawdę ciężko mi jest pojąć i dlatego oczekuję porządnego wyjaśnienia, bez rozdrabniania i nic nie wnoszących przykładów i porównań. Ja osobiście naprawdę nie widzę w tym nic złego.
MR
Maciej Roszkowski
21 listopada 2013, 18:06
 Z piętnowaniem to w ogóle ostrożnie. Raczej wyrażamy tu swoje opinie. "A jeśli ktioś chce z kimś zamieszkać..." To tak jak z piciem wina. Można w bramie z gwinta, a można w kieliszkach, innych do czerwonego i innych do białego. To kwestia gustu. Ważne żeby umieć przyjąć konsekwencje swojego postępowania.
J
ja
21 listopada 2013, 16:49
No dobra Sławek. Wszystko pięknie, ładnie, ale jeśli chcę współżyć ze swoją narzeczoną przed ślubem i mam pewność, że jest to jej pierwszy raz (tak nawiasem to tego da się  dowieść) to czemu to niby jest złe? Albo mieszkanie ze swoją przyszłą żoną jeszcze przed ślubem jest złe? Przecież i jedno i drugie jest nieuniknione. W tym przypadku czekanie do ślubu jest tylko "grą na czas". Idąc dalej Twoim śladem, zakładając czysto teoretycznie, gdyby moje dzieci się zapytały o to kiedy zacząłem mieszkać razem z mamą, to nie ukrywałbym, że jakiś czas przed ślubem już razem zamieszkaliśmy czy zaczęliśmy uprawiać seks. No więc jak dla mnie piętnowanie czegoś takiego jest zupełnie bezsensowne i mijające się z celem, bo nie mówimy tu o puszczaniu się na prawo i lewo, tylko mówimy tu rozpoczęciu wspólnego życia na x czasu przed ślubem, kiedy to jest nieuniknione.
M
M
21 listopada 2013, 14:42
a jak ktoś chce z kimś zamieszkać to nie musi być to miłość na full :p
S
Sławek
21 listopada 2013, 13:26
W dzisiejszych czasach ludzie sie pytają dlaczego nie wolno współżyc przed ślubem, dlaczeggo nie wolno współżyć z dziewczyną z narzeczoną, samo zadawanie takiego pytania już świadczy o tym że już dawno straciliśmy pewną wrażliwość serca. Kto z was chciałby żeby jego żona wspóżyła wcześniej z innymi facetami, wyobrażcie sobie dzień slubu, bierzesz kobiete za żone i widziesz tych wszystkich facetów którzy wcześniej byli z Twoją przyszłą żoną i sie z ciebie śmieją... Najgorszy koszmar... Albo wyobraź sobie że wogóle spotykasz faceta który współżył z Twoją żoną wcześniej... albo jako pierwszy... Czujesz sie facetem wtedy? Chcielibyście być porównywani do innego faceta, albo być kimś gorszym ... Kim jest Twoja żona w takiej sytuacji? Wyobraźcie sobie dzieci swoije dowiadujące sie o przeszłości mamy, o przeszłości taty... Pomyślcie przyszli mężowie już tego nigdy nie zmienisz, Twoja kobieta była z innym wcześniej niż ty... i tak już będzie zawsze... Koszmar... Wyobraźcie sobie faceci że wasza mała córka dorasta i w pewnym wieku spotyka faceta i współżyje z nim bez ślubu, z jednym z drugim... Twoja ukochana mała księżniczka ... Albo wyobraźcie sobie babcie która ma bogatą przeszłość... Pozatym wyobraźcie sobie życie codzienne... jak wygląda zaufanie do osoby która wcześniej spała z wieloma facetami... Ludzie mówiąc wpółżycie bez ślubu nie wiedzą o czym mówią, myślą tylko o przyjemności zapominając o fali niszczącej ludzką godność której nigdy by nie zaproponowali sowim dzieciom. Otwórzcie oczy na to czym tak naprawde jest seks przed ślubem, to nie tylko seks to cała masa konsekwencji o których nikt nie pisze... Można by wiele podać przypadków złych konsekwencji współżycia przed ślubem... ale uważam że to wystarczy. Wiem że wszytsko można załągodzić, bo Bóg nam przebacza, ale nie serwujcie sobie pakietu cierpienia na przyszłe życie. Bądzcie normalni, bądzie ludzcy czyli święci... Z Bogiem
19 października 2014, 00:15
Brawo !
A
Ano
20 listopada 2013, 23:16
Ten "full" intymności oddaje się w dzisiejszej dobie czasu na potęgę w wieku gimnazjalnym,wystarczy raz odwiedzić jakąś imprezę w większym mieście.. Czasami niektórzy nawet się powstrzymać nie mogą,parkiet nie przeszkadza nawet.
MR
Maciej Roszkowski
20 listopada 2013, 16:40
Współżycie seksualne to wisienka na torcie miłości, to zwieńczenie miłości osobowej. Wszystkie nasze najważniejsze umowy życiowe dokonują sie w obecności świadków, są spisywane etc. Ma to umocnić ich trwałość. Nikt nie oburza się, gdy powierzając komuś znaczną sumę pieniędzy spisujemy umowę, powołujemy notariusza.  A gdy powierzamy komuś całego siebie, całe życie ma sie to odbywać na zasadzie " to nasza sprawa, niepotrzebne nam żadne kwity?"  W przypadku ślubu świadkiem jest Bóg. Zdradzając, opuszczając drugą osobę zdradzamy i opuszczamy Boga. Ale jest i pozytywny sens, bo ten świadek będzie nas wspierał i opiekował się tym małżeństwem. Jeśli w to wierzymy. A jeśli nie, to odpowiedzialność za swoje życie i drugiej osoby nie jest mniejsza, tylko łatwiej ją odrzucić. Ale jak wejdziesz na ruchliwe skrzyżowanie przy czerwonym świetle to nie pytaj na środku "co mam robić?"
P
pein
20 listopada 2013, 15:28
No to czekamy, jak takie odwołanie miałiby wyglądać i być przekonującym dla młodego człowieka.
W
wierny
20 listopada 2013, 14:57
Ładne kazanie, tylko może trzeba było odwołać się do przyczyny dlaczego nie spać razem bez ślubu, do Boga jako stwórcy i naszego Pana. Bez odniesienia do Boga moralność traci sens.