Dwa skuteczne sposoby, by wyzwolić się z kompleksów

(fot. SHTTEFAN / unsplash.com)

Każdy z nas chciałby być człowiekiem prawym, ale… nie każdemu to wychodzi. Chcielibyśmy zawsze być w zgodzie z samym sobą i z Bogiem, ale nie raz kapitulujemy wobec pokusy, natrętnych myśli czy nacisku społecznego. A wtedy mówimy albo robimy coś, co jest wbrew nam. Czy jest na to jakiś sposób?

Na życie w prawdzie nie ma recepty, ale są narzędzia duchowe, które skutecznie nam w tym pomagają. Znamy je dobrze, ale zapominamy o tym, aby z nich korzystać.

1. Spowiedź

Spowiedź jest potężnym narzędziem stawiającym nas w prawdzie. Dłuższe spojrzenie w swoje serce przed spowiedzią sprawia, że zauważamy w nim fałsz: pychę, kłótliwość, nadmierną emocjonalność, pogardę, wyniosłość, poniżanie innych itd.

DEON.PL POLECA


Nie chcemy tego, nie identyfikujemy się z takim zachowaniem. Kiedy jednak stajemy przed konfesjonałem, wiedząc, że mamy przed Bogiem przyznać się do każdego fałszu naszego serca - Duch Święty pozwala nam widzieć siebie w prawdzie. Nagle sprawy ukrywane przed sobą i przed Bogiem stają nam przed oczami, więc wiemy, że musimy je wypowiedzieć w konfesjonale. Gdybyśmy tego nie zrobili, to mielibyśmy poczucie, że dalej trwamy w fałszu. Ile razy już tego doświadczyliśmy...

Uzdrawiająca moc spowiedzi zaczyna się już wtedy, gdy przygotowujemy się do niej. Już wtedy stajemy przed sobą w prawdzie. A po spowiedzi mamy doświadczenie, że prawda nas wyzwala. Poznajemy, że Jezus jest Prawdą, że Jego obecność nas ogarnęła. Ale bywają też takie spowiedzi, gdy nie dotykamy prawdy. Są to spowiedzi "dla zasady": bo termin, bo karteczka potrzebna, bo źle się czuję ze sobą - ale przed spowiedzią nie proszę Ducha Bożego, aby mi odsłonił prawdę o mnie samym.

Do stanięcia w prawdzie potrzebne jest doświadczenie "źle mi z tym" - z tym grzechem, z takim moim zachowaniem itd. Serce, które doświadcza "źle mi z tym", chce się pozbyć tego doświadczenia zła. Po to właśnie jest spowiedź, aby to oddać Bogu, by ten fałsz został przybity do krzyża razem z Jezusem.

Jest jeszcze inna trudność w spowiedzi, która blokuje nas na doświadczenie prawdy o nas samych - prawdy, że jesteśmy ukochani przez Boga. Ta trudność wygląda tak: przychodzimy do konfesjonału, aby zostawić nasz fałsz (grzech, ból, niemoc); wypowiadamy to (czyli zostawiamy Bogu); a po otrzymaniu rozgrzeszenia - decydujemy się jednak zabrać to ze sobą. Wówczas wstajemy od konfesjonału i nie doświadczamy ulgi. Warto mieć taką świadomość, że złemu duchowi bardzo zależy, abyśmy trwali w fałszu. Nawet podczas świętego czasu spowiedzi zły duch kusi nas, abyśmy, odchodząc od konfesjonału, zabrali ze sobą to, co w czasie spowiedzi przybiliśmy do krzyża Jezusa. Pamiętajmy, że na krzyżu Jezus też był kuszony! Podobnie jest z nami.

2. Codzienny rachunek sumienia

To drugie megaskuteczne narzędzie do stawania w prawdzie przed sobą i przed Bogiem. Każdy rachunek sumienia na koniec dnia, jeśli zrobimy go w świetle Ducha Świętego, pomaga powrócić do prawdy o nas. Ja stosuję codzienny ignacjański rachunek sumienia. Wielu z was również go zna. To wielka pomoc w codziennym oczyszczaniu serca i stawaniu w prawdzie.

Dziękowanie Bogu przypomina o wdzięczności. Wiele razy w ciągu dnia powinniśmy podziękować ludziom, a tego nie zrobiliśmy. A co dopiero z dziękowaniem Bogu! Stawanie w prawdzie to uświadomienie sobie, że naprawdę mam za co dziękować Bogu.

Następnie stajemy w postawie zależności od Boga, ponieważ bez Niego nic nie możemy - choć w ciągu dnia udowadnialiśmy sobie i innym, że poradzimy sobie sami. Ignacjański rachunek sumienia dementuje ten fałsz. W punkcie trzecim tej modlitwy konkretnie przyglądamy się poruszeniom, intencjom, uczuciom - to wszystko zdziera maskę z naszego serca, kiedy w ciągu dnia różne drobne rzeczy robiliśmy nie z czystej intencji, by służyć Bogu.

Dalej budzimy skruchę serca - brak prawdy o nas samych tak mocno odsuwa nas od Boga, że potrzebujemy dać sobie trochę czasu, aby pojawiła się w nas skrucha. Jest ona wynikiem konfrontacji miłości Boga do mnie i braku mojej adekwatnej odpowiedzi na tę miłość.

Ostatni krok w ignacjańskim rachunku sumienia to wzbudzenie pragnienia, aby kolejny dzień był w Prawdzie, cały w Bogu, i zaplanowanie go tak, aby to było możliwe.

Mamy narzędzia do stawania w prawdzie. Jest ich o wiele więcej niż tutaj wymieniłem. Ale chciałem pokazać te, z których możesz skorzystać już teraz - od razu po przeczytaniu tego tekstu. Nie trzeba szukać nie wiadomo czego, wystarczy korzystać z tego, co mamy pod ręką, a będziemy mieli potężną broń - przeciwko tendencji naszego serca do fałszowania śladów Boga.

Tekst pochodzi z "Szumu z Nieba" (nr 4/2018)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dwa skuteczne sposoby, by wyzwolić się z kompleksów
Komentarze (2)
LL
lomen lomen
31 sierpnia 2018, 11:02
Kard. Jorge Bergoglio jest w KK uznawany za prawowiernego Papieża? Jest. To po co chodzić do spowiedzi skoro aktualna doktryna rozgrzesza ze wszsytkiego a priori: „Prawdą jest, na przykład, że miłosierdzie nie wyklucza sprawiedliwości i prawdy, ale trzeba przede wszystkim powiedzieć, że miłosierdzie jest pełnią sprawiedliwości i najjaśniejszą manifestacją prawdy Bożej.” (AL 311) i z tego - choć tekst źródłowy odwraca kolejność - wynika bezpośrednio to: „Nikt nie może być potępiony na zawsze, bo to nie jest logika Ewangelii!” (AL 297)
LL
lomen lomen
31 sierpnia 2018, 11:06
Ps. Natomiast św. Jakub rozdziela sprawiedliwość Boga od Jego miłosierdzia: „Będzie to bowiem sąd nieubłagany dla tego, który nie czynił miłosierdzia: miłosierdzie odnosi triumf nad sądem.” (Jk 2:13; BT) Miłosierdzie jest łaską a nie obowiązkiem Boga, działaniem z automatu bez względu na rzeczywistość. I muszą zostać spełnione konkretne warunki by zaistniało.