To jest normalny sposób bycia, że się drugiego człowieka szanuje, że doszukuje się w nim tego, co ma w sobie najpiękniejszego. A nie, bez zadania choćby jednego pytania, od razu się go ocenia. Nie oceniajmy więc ludzi, walczmy o to, by wyszło z nich to, co jest w nich najpiękniejsze.
Druga olimpijska lekcja, której udzieliła Justyna Kowalczyk, związana jest z tym, że wygrała mimo złamanej stopy. Ponieważ u nas wciąż jest moda na malkontentów, na ludzi, którzy jeszcze nie podjęli jeszcze wysiłku, a już zaczynają krzyczeć, że boli. A wrażliwość społeczna w Polsce jest taka, że jak ktoś krzyczy, to trzeba mu pomóc. Więc te rosnące ciągle rzesze malkontentów żyją z tego, że krzyczą, a nie z tego, że wygrywają. Żyją z tego, że narzekają, a nie z tego, że tworzą coś dobrego. Myślę, że Justyna Kowalczyk powiedziała to, co wiedzą wszyscy, którzy walczą o zwycięstwo: że musi boleć.
Skomentuj artykuł