Ekstremalna Droga Krzyżowa może stać się nabożeństwem, które - wrzucone jak zaczyn w kilka miar mąki - niejako zakwasi polskie życie parafialne. A może nie tylko polskie...
Samo nabożeństwo drogi krzyżowej ma długą historię. Przeważnie jej odprawianie wiązało się z wysiłkiem fizycznym, czyli wędrowaniem, oraz z medytacją, rozważaniem. Łączyło więc ludzkie ciało i ducha w wysiłku na rzecz przemiany samego siebie. Ta przemiana miała się dokonywać poprzez próbę współprzeżywania tego, co odczuwał Chrystus podczas swojej męki.
Z czasem dróżki między kapliczkami symbolizującymi stacje doczekały się swoich odpowiedników we wnętrzach kościołów. Pobożnie przeżywana droga krzyżowa mogła się odprawiać także wewnątrz, zwłaszcza z udziałem starszych wiernych.
Ekstremalna Droga Krzyżowa jest natomiast sięgnięciem i odnowieniem starej tradycji wędrownej kontemplacji męki Chrystusa. Ważnym powodem powstania tej formy pobożności jest próba znalezienia nabożeństwa-odpwiedzi na sposób, w jaki żyjemy w XXI wieku: szybko, intensywnie, głodni doświadczeń.
Nie jesteśmy w stanie skupić się na tradycyjnej drodze krzyżowej, skoro w domu czeka jeszcze ogrom pracy albo mamy zaplanowane kolejne spotkania. Tym sposobem Wielki Post mija i niepostrzeżenie nastaje Zmartwychwstanie, zastając nas nieprzygotowanymi duchowo na największe wydarzenie w roku liturgicznym.
EDK odbywa się jednej piątkowej nocy. Zaczyna się Mszą Świętą, potem następuje samotna wędrówka w milczeniu do pobliskiego sanktuarium oddalonego 40-50 km. Pielgrzym dostaje lub drukuje sam książeczkę z rozważaniami na dany rok i zatrzymuje się na poszczególnych stacjach.
Wysiłek fizyczny jest spory, akurat taki, żeby było niekomfortowo, a nawet żeby bolało. A musimy oprócz tego uważać, żeby się nie zgubić na trasie. W skrócie: Ekstremalna wyrywa nas z komfortu i rutyny codziennego życia, odcina od niego i stwarza okazję do spotkania z Bogiem. Jest więc szansą na przemianę życia.
To jest właśnie najważniejszy owoc EDK - przemiana życia, która często zaczyna się od poruszenia serca. Natomiast "zbiorowym" owocem nowej formy pobożności może być większe zaangażowanie świeckich w Kościele i odnowa życia parafialnego. W 2015 roku w Polsce było już ponad 60 rejonów i ponad 100 tras. Większość z nich przygotowali świeccy we współpracy z miejscowymi księżmi. Widać w tych ludziach wielki entuzjazm i ogromną chęć służenia Kościołowi.
Innym dobrym skutkiem inicjatywy jest także powstanie grupy kapłanów żyjących duchowością EDK-owską, pełną wyzwań i przekraczania swoich ograniczeń. Rok temu po raz pierwszy spotkali się w ramach projektu Ekstremalny Ksiądz, którego uwieńczeniem było przejście nuncjusza apostolskiego, arcybiskupa Celestina Migliore trasą z Krakowa do Kalwarii Zebrzydowskiej.
Wreszcie owoc bardziej przyziemny, ale jakże miły sercu miłośników swoich "małych Ojczyzn" - coraz więcej ludzi wychodzi na zapomniane szlaki, nawet te w szerzej nieznanych turystom czy pielgrzymom okolicach. Wzrasta wiedza na temat sanktuariów, kapliczek i innych obiektów sakralnych, ale i budynków świeckich położonych przy trasach EDK-owskich. Odkrywając Boga, odkrywamy piękno krajobrazu przyrodniczego i kulturowego.
Ekstremalna Droga Krzyżowa jako duchowość zyskuje na znaczeniu, a jako projekt jest świetnie zarządzaną i rozwojową inicjatywą, w którą warto "zainwestować" swoje siły. Na tych, którzy podejmą wyzwanie, czeka duchowe doświadczenie, jakim jest umożliwienie bliźnim spotkania Boga.
Jeszcze do 17 stycznia można zgłosić chęć organizacji rejonu na: http://www.edk.org.pl/stworz-edk.html
Skomentuj artykuł