Ja już nic nie mogę. Naprawdę?

(fot. Dmitri Korobtsov/fickr.com/CC)

Wprawdzie wszyscy wiemy, że musimy umrzeć, ale kiedy pojawiają się w nas pierwsze oznaki umierania (chociażby podczas każdej grypy), wydaje nam się, że ta wiedza nas nie dotyczy.

"On to, gdy dobrowolnie wydał się na mękę…" (II Modlitwa Eucharystyczna)

W Niedzielę Palmową czytamy Pasję, czyli najważniejszy fragment Ewangelii, który opisuje cierpienia i zwycięstwo Chrystusa. Jednak słowo "pasja" ( łac. "passio" od "patior" - " cierpieć, znosić, przechodzić") posiada kilka znaczeń. Użyte w kontekście Męki Jezusa wskazuje na bogatszą rzeczywistość niż tylko cierpienie czy gatunek literacki.

W języku potocznym pasję utożsamiamy najczęściej z uczuciem: przyjemnym lub nieprzyjemnym. Na przykład mówimy, że ktoś ma pasję do majsterkowania, czyli przejawia pełne entuzjazmu zamiłowanie do sklejania, zbijania, skręcania, itd. Jednak kiedy stwierdzamy, że ktoś lub coś doprowadza nas do "szewskiej pasji", wyrażamy naszą złość i wzburzenie.

Św. Tomasz z Akwinu terminem "passio" określa również utratę czegoś w ciele lub psychice na skutek oddziaływania czynników zewnętrznych. Choroba jest "pasją", ponieważ ciało zarażone wirusem lub bakteriami traci zdrowie. Stąd mówimy o patologii, a pacjent to ten, który cierpi, czyli przechodzi doświadczenie zmiany na gorsze w swoim organizmie (albo na lepsze kiedy odzyskuje zdrowie). W średniowieczu uważano też, że taki proces utraty i nabywania, dotyczy zarówno istot żywych jak i bytów nieożywionych. Kamień poddany obróbce przez rzeźbiarza również "cierpi" uderzenie młota i dłuta, wskutek czego przeobraża się w dzieło sztuki.

W końcu, i to znaczenie wydaje mi się kluczowe, od słowa "passio" pochodzi również pasywność, kojarzona często niesłusznie z obojętnością i rezygnacją. Istnieje bowiem taki odcień pasywności, który jest pozytywną jakością, chociaż trudną w przeżywaniu. Nadreński mistyk Jan Tauler pisze: "Skoro tylko człowiek stanie się świadomy obecności Pana, musi, zdobywając się na całkowitą bierność, porzucić wszelką pracę dla Niego". Dominikanin myśli tutaj o zaprzestaniu usilnej chęci zmiany samego siebie i duchowego "aktywizmu".

Ten proces może przebiegać dramatycznie, ale mistycy potwierdzają, że właśnie wtedy skuteczniej działa w nas Bóg; przemienia nas, gdy wypuszczamy z rąk to, co dla nas bezcenne. Człowiek pasywny duchowo bardziej poddaje się działaniu, aniżeli je inicjuje. Raczej coś mu się dzieje niż on sam "coś" robi. Często towarzyszy temu częściowa lub całkowita utrata kontroli nad sobą i otaczającą rzeczywistością. Rodzi się bezsilność i niezrozumienie. Duchowa pasywność, aby była owocna, nie może wypływać z bezwładu, lecz z wolnej decyzji, z przyjęcia tego, co przychodzi.

To, co napiszę, zapewne nie spodoba się większości z nas. Mnie też się wciąż nie podoba. Ale zaczynam traktować te myśli z większą życzliwością. Problem w tym, że nie chcemy dopuścić do siebie tego typu pasywności. Przez sporą część życia ( a czasem nawet do końca) nie akceptujemy żadnych form słabości, nie mówiąc już o śmierci. Chcemy życia, ale głównie takiego, w którym to my rozdajemy karty i nadajemy kierunek naszym działaniom. Chcemy życia, w którym w zasadzie od nas wszystko zależy, chociaż co rusz docierają do nas sygnały, że przecież nie zawsze tak jest.

Wprawdzie wiemy, że wszyscy muszą umrzeć (trudno ten fakt podważyć), ale kiedy pojawiają się w nas pierwsze oznaki umierania, (chociażby podczas każdej grypy czy po doświadczeniu porażki) ta wiedza wydaje się nas nie dotyczyć. De facto przez długi czas sądzimy, że umieranie ( a ostatecznie śmierć) jednak nas osobiście nie dotknie, że jeszcze nie pora, że może później, że w końcu musi się dać to jakoś ominąć. Poza tym tyle jeszcze do zrobienia, załatwienia, zobaczenia i zaliczenia, co niewątpliwie jest prawdą.

Pisząc te słowa, myślę również o sobie. Obecnie nieco inaczej spoglądam na Mękę Chrystusa i poniekąd na swoje życie. Zawdzięczam to kilkutygodniowej pracy w hospicjum, gdzie towarzyszyłem chorym jako opiekun i ksiądz. Każdego dnia robiłem najpierw to, co najbardziej ludzkie i podstawowe w opiece nad chorym, a więc mycie, kąpanie, przebieranie, golenie, karmienie. Potem wysłuchiwałem licznych opowieści, podsumowań życia, pokus i wątpliwości, wewnętrznych zmagań, pytań o sens i bezsens. Byłem świadkiem budującej postawy ludzi, których życie wprawdzie dogorywało, ale równocześnie biło z nich poczucie spełnienia, zgody, pełne pokoju powierzenie się Bogu, nawet pośrodku śmiertelnej choroby. Wielką łaską było dla mnie również towarzyszenie umierającym, kiedy trwałem przy nich do ostatniego tchnienia.

Właśnie tam, w hospicjum, zderzyłem się z najbardziej niechcianą stroną życia (nie zgadzam się z poglądem, że hospicjum to wyłącznie umieralnia). Tak właśnie sądzi nasza obecna kultura, w której wzrastamy i działamy. Skrzętnie przemilcza ona tę część życia jako niewygodną i nieproduktywną. A chodzi o pasywność, która na różne sposoby próbuje "włamać się" do naszej codzienności, nie tylko w starości i przy śmierci, by nas uwolnić i przemienić. Niestety, najczęściej jej wtargnięcie postrzegamy jako inwazję wroga, dlatego też szybko wypracowujemy techniki jej wypierania i zwalczania.

Wielokrotnie zauważyłem, jaką dramatyczną walkę toczą pacjenci cierpiący na nieuleczalną chorobę. Doświadczając na sobie, że ich ciało powoli odmawia im posłuszeństwa, kiedy nie mogą już o własnych siłach chodzić, wstać, przewrócić się, zjeść czy umyć się, niektórzy chorzy przeżywają prawdziwy dramat. Nie potrafią zrozumieć i wyjaśnić, co się z nimi dzieje. Wszystko pracuje coraz wolniej, życie zwija się, koniec bliski. Sądzą jednak, że tak nie powinno być, że przecież można jeszcze coś z tym zrobić. Nieraz do ostatniej chwili próbują mieć wpływ na to, czego doświadcza ich ciało i psychika; chcieliby być nadal aktywni, samodzielni i niezależni. Upierają się przy tym, by trwać niezmiennie na ścieżce, którą do tej pory szli. Jednak wszelkie próby zachowania kontroli i powrotu do utraconej przeszłości spełzają na niczym. Wzmagają tylko rozdrażnienie, złość, zamknięcie w sobie. Dopiero w chwili, gdy chorzy wystawią białą flagę i uznają (czego nie należy mylić z rezygnacją), że tego typu walka jest daremna, odzyskują spokój, poddają się działaniu kogoś Większego. Z wolna zaczynają odkrywać głębszy sens w swoim umieraniu i rodzeniu się do nowego życia. Wtedy - jak powiada Richard Rohr OFM - ich "droga w dół" okazuje się "drogą w górę".

Kiedy patrzymy na Jezusa podczas Jego Męki, to możemy dojść do wniosku, że jest On tylko bezwolnym przedmiotem w rękach oskarżycieli. No bo jakie ma wyjście? Tu Go zaciągną, tam Go popchną. Jednak Chrystus dobrowolnie stał się pasywny, co w oczach ludzkich mieni się słabością, naiwnością, wielką przegraną. Milczy, nie oddaje złem za zło, nie dochodzi swoich praw, nie narzeka i nie krzyczy, nie przejawia żadnych oznak agresji, przyjmuje na siebie cierpienie, zło i ludzkie okrucieństwo.

Nie rozkłada jednak rąk. Świadczą o tym inne znamienne gesty, które podkreśla św. Łukasz w swoim opisie Męki: Jezus zachowuje spokój, uzdrawia ucho sługi; arcykapłana; upomina płaczące kobiety; pozwala na to, aby Szymon z Cyreny dźwigał Jego krzyż; przebacza oprawcom z krzyża, podkreślając ich niewiedzę; otwiera bramy raju dla skruszonego łotra i nie potępia drugiego złoczyńcy, który Mu urąga. Właśnie ta pasywna postawa, pod przykrywką której dokonuje się niewidzialne działanie, okazuje się decydująca i zbawienna. Jest to owoc zwrócenia się ze swoim cierpieniem w stronę Ojca. Jest to jedyna droga do Zmartwychwstania, do nowego życia, które rodzi się w momencie cierpliwego przezwyciężania i znoszenia zła, okrucieństwa, agresji i wszelkich form ciemności. Właśnie w ten sposób Jezus oddaje swoje życie światu, czyli także nam.

Chociaż to wszystko wiemy, sądzimy jednak, że tylko Chrystusowi pisana była taka droga. My oczywiście pójdziemy inną. A niby dlaczego? W codzienności pasywność posiada różne formy. Niekoniecznie te najbardziej krańcowe. Na przykład, nie możemy  w sobie czegoś zmienić, poprawić się z ciągłych upadków, pomimo usilnych starań. Nie potrafimy wpłynąć na drażniące nas zachowanie bliskich osób, chociaż ciągle próbujemy. Nie jesteśmy w stanie sprawić, aby ktoś bardziej nas pokochał i docenił. Chcielibyśmy przekroczyć niejedną granicę związaną z wiekiem, kondycją fizyczną lub psychiczną, ale nic nam z tego nie wychodzi. Uważamy, że źle się dzieje w kraju, ale czujemy się wobec tego bezradni, ogarnia nas złość i gniew.

Najczęściej wobec tych sytuacji przyjmujemy strategię defensywy, agresji i przetrwania za wszelką cenę. To rodzi kolejne cierpienia i rozterki. Męka Chrystusa pokazuje, że tylko zaniechanie walki, która nie wnosi nic pozytywnego, jest właściwą receptą na tego rodzaju pasywność. Nie chodzi jednak o zaprzestanie koniecznych wysiłków, lecz o ufne oddanie się Bogu i cierpliwe czekanie na owoce Jego działania, gdy po ludzku już nie da się zbyt wiele zdziałać albo gdy widzimy, że trzeba uszanować czyjąś wolność, zamiast ją naginać do siebie; albo gdy pozostaje już tylko cierpienie. Wtedy dopiero to, co stare przemija, a rodzi się nowe.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ja już nic nie mogę. Naprawdę?
Komentarze (50)
K
Kinga
9 kwietnia 2013, 16:59
katolik Gdybyz o. Piórkowski zdobył się na pasywność na deonie i przestał pisać artykuły w których: - ocenia gorzej i inaczej  wienrnych niz wydaje się są ? - przypisjue im cech takie złe cechy z poczucia swojej wyższości czy większej wiedzy o grzechach ? - pisze niby uznany teolog egzegeta a jaki jest jego rodzaj wiedzy to mieliśmy już wiele razy sie przekonać w jego artykułach - postmodernizm, liberalizm, poprawność polityczna, nowinki amerykańskie z teologii ? - w swoich wywodach teologicznych nie stosuj , wzorując się np. na Benedykcie XVI, na sposobach uwiarygodniania swoich wypowiedzi, podając źródła - przypisuje ludziom różne zachowania i stosuje rady - ale czy redaktorowi deonu mozna zaufac aby te rady stosować Kto stracił zaufanie już dawno nie może potem występowac jako duszpasterz, rekolekcjonista  TRAFNY PIERWSZY KOMENTARZ. I NA NIC NAJPIĘKNIEJSZE SŁOWA AUTORA - JAKO EWNGELIZATOR NIC NIE ZDZIAŁA BO NIE JEST ŚWIADKIEM WIARY. Nawet mimo cenzury, mitycznej "złej" Anny i innych komentarzy - to widać gołym okiem kto czytał artykuły o. Piórkowskiego i jego komentarze - warto je zebrać w jedno miejsce i przypominać niektórym fankom tego ojca
A
Agata
8 kwietnia 2013, 20:22
A artykuł wspaniały, najważniejsze na końcu ... przepraszam.
A
Agata
8 kwietnia 2013, 20:21
Wiele jest na tym świecie hipokryzji...a tak mało miłości, szczerości, oddania drugiemu człowiekowi...tego mi bardzo brakuje. A kto wstydzi lub boi się swojego imienia w komentarzach, niechaj zamilknie... Pozdrawiam
A
anna3
8 kwietnia 2013, 19:39
Ingo a co do słów przełożonego jezuitów mają oceny Radio Maryja i innego duchownego? Zgadzam sie całkowicie z opinią Klary na temat RM
I
inga
8 kwietnia 2013, 19:12
Przełożony jezuitów zwrócił uwagę, że również napomnienie jest gestem miłosierdzia, i to wielkim. "To jest wielki gest miłosierdzia, to jest wielkie dzieło miłosierdzia umieć powiedzieć komuś z pokorą, z miłością, delikatnie to jest złe. Bez wskazania zła, nie widzimy potrzeby nawrócenia. A bez nawrócenia, nie ma zmiany" - tłumaczył. O. pIÓRKOWSKI PUBLIKUJE SWOJE NAUKI I KOMENTARZE A WIĘC PUBLICZNIE MUSI BYC UPOMNIANY - TO WOBEC NIEGO WIELKI GEST MIŁOSIERDZIA ... Janie, (albo Anno, która się ciągle maskujesz) Twoje anonimowe insynuacje są nic niewarte. Jesteś tak biedny (a), że nie potrafisz nawet wskazać, jakie nauki o. Piórkowskiego są niezgodne z nauczaniem Kościoła? Że jest krytyczny wobec niektórych poczynań o. Rydzyka? Sporo katolików w tym kraju jest krytyczna, ale wolą się już nie odzywać, bo to jest walka z wiatrakami.
A
anna
8 kwietnia 2013, 19:01
Ojcze Dariuszu, dzięki za mądry tekst. Gratuluję doświadczenia hospicyjnego - ja w hospicjum pracuję ( jako lekarz) juz prawie 20 lat i to jest coś najlepszego, co mi się z zyciu przytrafiło.
J
Jan
8 kwietnia 2013, 09:50
Przełożony jezuitów zwrócił uwagę, że również napomnienie jest gestem miłosierdzia, i to wielkim. "To jest wielki gest miłosierdzia, to jest wielkie dzieło miłosierdzia umieć powiedzieć komuś z pokorą, z miłością, delikatnie to jest złe. Bez wskazania zła, nie widzimy potrzeby nawrócenia. A bez nawrócenia, nie ma zmiany" - tłumaczył. O. pIÓRKOWSKI PUBLIKUJE SWOJE NAUKI I KOMENTARZE A WIĘC PUBLICZNIE MUSI BYC UPOMNIANY - TO WOBEC NIEGO WIELKI GEST MIŁOSIERDZIA
K
klara
7 kwietnia 2013, 20:18
@Klara ~Kinga A cezurę przecież deon stosuje dla swoich kilku "wybitnych" redaktorów. A co sie nie podoba to wg. deonu na pewno pisze "Anna" - słuchaczka RM. To nie jest ograniczanie ? A czy ograniczanie zła na RM jest złe? A tak wogóle to, o ile mi wiadomo, w RM ani w TV Trwam nidgy nic nie mówią na temat deonu? Dlaczego więc atak na RM ? Przecież RM znają wszyscy i słucha wielu a kto wie o deonie? Sami swoi?  CAŁKOWICIE ZGADZAM SIĘ Z KINGĄ ... Miło mi powitać imienniczkę. Która z nas będzie się podpisywać Klara-bis?
K
Klara
7 kwietnia 2013, 20:03
~Kinga A cezurę przecież deon stosuje dla swoich kilku "wybitnych" redaktorów. A co sie nie podoba to wg. deonu na pewno pisze "Anna" - słuchaczka RM. To nie jest ograniczanie ? A czy ograniczanie zła na RM jest złe? A tak wogóle to, o ile mi wiadomo, w RM ani w TV Trwam nidgy nic nie mówią na temat deonu? Dlaczego więc atak na RM ? Przecież RM znają wszyscy i słucha wielu a kto wie o deonie? Sami swoi?  CAŁKOWICIE ZGADZAM SIĘ Z KINGĄ
AC
Anna Cepeniuk
7 kwietnia 2013, 16:25
~Dayview - rozumiem Cię, bo mnie również w bardzo trudnym "momencie" mojego życia pomogli nie tylko wspaniali ludzie, ale również DEON..... Z komentarzami niestety różnie bywa....... Tyle, że z reguły tak jest, że osoby, które atakują, nie potrafią właściwie użyć swojej agresji....... A skoro w Kościele i niestety niekórych katolickoch mediach słyszą wyłacznie: "Nie gniewajcie się" " Nadstawcie drugi policzek" itp. wypowiedzi czy katechezy ( o zgrozo!!!!), to ja przestałam się temu dziwić.. ~Antoine - też tak uważam....
D
dayview
7 kwietnia 2013, 14:12
jestem w ciężkim momencie życia a ten tekst bardzo mi pomógł. Chciałem poczytać komentarze ludzi i widzę że wielu ma podobne poruszenia. Ataki na autora w tym miejscu nie służą chyba niczemu dobremu.   
7 kwietnia 2013, 02:49
bardzo pożyteczny tekst, dobra teologia - oczywiście "wyższa szkoła jazdy" a więc nie dla "kolekcjonerów zabytków i nowinek"
R
R
6 kwietnia 2013, 20:31
Bardzo dobry, dający nadzieję tekst. POzdrawiam Autora
D
damian
6 kwietnia 2013, 19:58
A tu nadal straszy tekst i co niektóre komentarze?
A
AM
6 kwietnia 2013, 15:52
Kinga ma rację. jako ewangelizator na deonie jest autor całkowicie "spalony"
K
Kinga
6 kwietnia 2013, 08:43
MR - To chyba dlatego że o. Piórkowski nie może już na deonie pełnic roli ewangelizatora bo już dawno stracił wiarygodność poprzez publikację swoich artykulików postmodernistycznych, poprawnych politycznie i atakujących innych duchownych. A jego komentarze do wielu artykułów to warto by zebrac w jedno miejsce i opublikować jako przestrogę
MR
Maciej Roszkowski
5 kwietnia 2013, 09:49
To bardzo dobry tekst. Znalazłem w nim wiele z tego czego potrzebuję. Dziękuję. Szkoda, że nie stał się okazją do poważnej wymiany poglądów, a jedynie młócki  typowej dla innych portali.
K
Kinga
5 kwietnia 2013, 09:12
A cezurę przecież deon stosuje dla swoich kilku "wybitnych" redaktorów. A co sie nie podoba to wg. deonu na pewno pisze "Anna" - słuchaczka RM. To nie jest ograniczanie ? A czy ograniczanie zła na RM jest złe? A tak wogóle to, o ile mi wiadomo, w RM ani w TV Trwam nidgy nic nie mówią na temat deonu? Dlaczego więc atak na RM ? Przecież RM znają wszyscy i słucha wielu a kto wie o deonie? Sami swoi?
K
Kinga
5 kwietnia 2013, 09:04
Dawidzie czyli deon jest dla samych swoich? Dla postmodernisów o liberalnych o poprawnych poglądach? Czy tym powinien sie zajmować jezuicki deon? Czy krytykowanie innych duchownych na deonie jest poważne? Ksiądz może mieć prywatne poglądy jakie mu pasują(o ile nie wyklucza to wiara i pzrynależność do KK) ale propagowanie ich na zakonnym portalu to chyba coś innego?
D
Dawid
5 kwietnia 2013, 03:15
3. Nie bronię nikogo i nikogo nie oskarżam, nie znam nikogo z Was. Ale takie utarczki słowne wydają mi się nie na miejscu. Jakiś regulamin forów chyba jest? Ktoś się nie stosuje - zostaje zablokowany i kropka. 4. Mam wrażenie, Komentatorze/rko drogi/ga, że swoją wiarę traktujesz jak dziecko na etapie szkoły podstawowej. Ksiądz powie - ksiądz wie, ksiądz ma rację, nie ma innej możliwości. A ja Ci powiem, że bezkrytyczne przyjmowanie wszystkiego z ambony Radia Maryja czy jakiejkolwiek innej jest dla Twojej wiary z pewnością gorsze niż to, co Ci mówią tutaj. A ksiądz też człowiek, ma swoje poglądy (pewnie ugruntowane w doświadczeniu i w konfesjonale),  nic złego nie mówi - nie nawułuje do schizmy, przedstawia inny punkt widzenia. Za co osobiście bardzo dziękuję! (Mam księży, których lubię słuchać i słucham, tych których nie lubię, też słucham, bo może w moim postępowaniu jest coś nie tak - staram się oceniać siebie obiektywnie) 5. Daję wskazówkę - zastosuj (jeśli chcesz) przez tydzień krytyczność swoich uwag z Deona do Radia Maryja i zobacz, co Ci z tego wyjdzie. Za tydzień zrób to samo z Deonem. Jeśli stwierdzisz, że któreś Cię ogranicza, wiedzie Cię ku złemu, manipuluje Tobą to po prostu przestań czytać/słuchać, a złość, złośliwość, fałszywe sądy i jadowitość same znikną. 6. Otaczam modlitwą, bo widzę, że jest Ci Krytyku/czko bardzo potrzebna. :) z Bogiem!
D
Dawid
5 kwietnia 2013, 03:14
Przeczytałem artykuł i większość komentarzy pod nim. I nachodzi mnie taka refleksja: 1. Z tego, co wiem dostęp do Deona jest DOBROWOLNY i nikt nikogo nie zmusza do czytania artykułów (czytam, bo mogę wyciągnąć z nich wiele dobrych rzeczy dla siebie i często zwracają uwagę na coś, nad czym wcześniej się nie zastanawiałem, pokazują inną stronę, inne podejście do tematu). Jeśli tak bardzo Ci nie odpowiada styl, forma itp. itd. - przenieś się na strony TV Trwam i Radia Maryja, które tak zachwalasz. 2. Nie chcę nikogo pouczać ale, drogi/ga komentatorze/rko pod dziwnymi nickami: wyjdź sprzed ekranu komputera i sprawdź czy aby na pewno z Twoim życiem jest wszystko okej. Czy masz dobre stosunki z Rodziną, czy się nie kłócisz. itp. itd. A zamiast rzucać tutaj brudem, może pomódl się za Ojca Dariusza, aby Jego teksty były jeszcze lepsze. Aby Duch Święty pokierował Jego ręką na klawiaturze podczas pisania tekstów.
B
bo
4 kwietnia 2013, 11:36
Ja O.Jezuitów czytam z ogromną przyjemnoscią. Nikt nigogo nie zmusza do zatapiania sie w takiej lekturze? ALe czegos tam ktoś szuka? Ja wiem co pisza Ojcowie i to ROZUMIEM :))
K
Konrad
4 kwietnia 2013, 08:45
brat Kogo obchodzi zdanie kilku postmodernistycznych jezuitów, którzy się propagują na deonie. Szkoda czasu na czytanie samych artykułów i komentarzy do nich. Totalna porażka tych duchownych. Tez popieram
C
czytelniczka
3 kwietnia 2013, 13:59
Czytelniczka ma rację. Szkoda czytać tych znanych tylko deonowi redaktorów. Faktycznie kogo to obchodzi
C
czytelniczka
2 kwietnia 2013, 09:32
Kogo obchodzi zdanie kilku postmodernistycznych jezuitów, którzy się propagują na deonie. Szkoda czasu na czytanie samych artykułów i komentarzy do nich. Totalna porażka tych duchownych. ... Anno, tutaj na Deonie już większość czytelników zna Twoje diagnozy na temat "kilku tutejszych jezuitów" i zna Twoją obsesję. Najwyraźniej niektóre problemy rozwiązują się w swoim czasie.
B
brat
2 kwietnia 2013, 08:20
Kogo obchodzi zdanie kilku postmodernistycznych jezuitów, którzy się propagują na deonie. Szkoda czasu na czytanie samych artykułów i komentarzy do nich. Totalna porażka tych duchownych.
B
Beata
31 marca 2013, 13:21
~//////// Trudno żeby redakcja pozwalała sobie, by bez końca obrzucać autorów oszczerstwami. W "Radiu Maryja", które Pani słucha,  wyłączają od razu, jeśli tylko ktoś chce powiedzieć coś krytycznie, ale jeśli mówi oszczerstwa przeciwko komuś, kogo nie lubią słuchacze Radia, to sie go nie wyłącza. Cóż. Na Deonie jest na odwrót. Można pisać krytyczne komentarze, polemizować, przedstawiać argumenty, ale różnych form nienawiści, także ukrytej, nie będziemy tolerować. CO MÓWI TEN CYTAT KOMENTARZA O. PIÓRKOWSKIEGO ? Ciekawa bardzo interpretacja cenzury na deonie ? Czy właściwa i co ma do tego Radio Maryja?  WARTO PRZECZYTAĆ HOMILIĘ ABP MICHALIKA W WIELKI CZWARTEK - NAJBARDZIEJ TO POLECAM AUTOROWI
N
NICK
30 marca 2013, 22:47
Dobrych Świąt dla Anny i Jej Rodziny. To w końcu Wielkanoc
M
Magdalena
30 marca 2013, 01:38
Znalezione przypadkiem, krótkie a chyba warte przeczytania. http://sargassowemorze.blogspot.com/2013/03/piatek-wielki-wiara-wciaz-maa.html
Dariusz Piórkowski SJ
27 marca 2013, 15:39
Zgoda na rzeczywistość, taką,  jaka ona jest, jeśli nie można jej zmienić, - bardzo to trudne ale trzeba się tego ciągle na nowo uczyć i przede wszystkim zaufać... ... Zgadzam się, że to trudne, dla każdego z nas. I chyba swoje walki i boje trzeba przejść. Raczej byłbym zdziwiony, gdyby ktoś od razu doszedłby do takiej zgody.
lucy
27 marca 2013, 15:09
Zgoda na rzeczywistość, taką,  jaka ona jest, jeśli nie można jej zmienić, - bardzo to trudne ale trzeba się tego ciągle na nowo uczyć i przede wszystkim zaufać...
L
leszcz
25 marca 2013, 17:23
Nie trzeba mieć dostępu do IP,zeby ocenić,że to jedna i ta sama osoba.Wystarczy choćby pobieżna analiza językowa.Te same zwroty,hasła,jeden,niepowtarzalny styl.Przywiązanie do szablonów językowych i treściowych świadczy jednocześnie o manii. To,co naprawdę boli w tym przypadku to to,że są w Polsce katolickie media,które taką manię podkarmiają:(
M
Maria
25 marca 2013, 17:15
Skro autor tak opisuje radio maryja to może cytat z homilii abp. Wacława Depo w czasie dzisiejszej Mszy Św. na Jasnej Górze "- Przyjmujemy, jako zadanie słowa Ojca św. Franciszka, że nie powinniśmy uwierzyć złemu, który mówi nam: nic nie możecie uczynić przeciwko kłamstwu i przemocy, korupcji, niesprawiedliwości i przeciw swoim grzechom. Nigdy nie można nam się przyzwyczajać do zła. Z Chrystusem możemy przemieniać samych siebie i świat. Czyż te słowa nie są również rodzajem promieni nadziei dla bardzo trudnego etapu zmagań o tożsamość katolickich środków społecznego przekazu, a w tym dla słusznego miejsca na multipleksie dla TV Trwam. Nie możemy uwierzyć złemu, że nic nie da się uczynić przeciwko kłamstwu i dyskryminacji – dodał ks. abp Wacław Depo. Całość do odsłuchania na stronie Radia Maryja
/
////////
25 marca 2013, 17:07
Trudno żeby redakcja pozwalała sobie, by bez końca obrzucać autorów oszczerstwami. W "Radiu Maryja", które Pani słucha,  wyłączają od razu, jeśli tylko ktoś chce powiedzieć coś krytycznie, ale jeśli mówi oszczerstwa przeciwko komuś, kogo nie lubią słuchacze Radia, to sie go nie wyłącza. Cóż. Na Deonie jest na odwrót. Można pisać krytyczne komentarze, polemizować, przedstawiać argumenty, ale różnych form nienawiści, także ukrytej, nie będziemy tolerować.  CO MÓWI TEN CYTAT KOMENTARZA O. PIÓRKOWSKIEGO ? Ciekawa bardzo interpretacja cenzury na deonie ? Czy właściwa i co ma do tego Radio Maryja?
AC
Anna Cepeniuk
25 marca 2013, 15:27
~Błękitne Niebo - albo żartujesz..... albo nie stąpasz po ziemi.... Uważam za bardzo rozsądne, że usuwa się namolne wpisy..... I nie trzeba mieć dostępu do IP komputera, by wiedzieć, ze wpsiy są autorstwa jednej osoby..... Wyobrażanie sobie, że to członkowie rodziny nie uprawnia do tego, że można obrażać innych. Pozdrawiam
Dariusz Piórkowski SJ
25 marca 2013, 14:39
Tak, ma Pani rację, nie dopisałem, że ten maż, syn, wnuczek lub brat wszędzie pisze to samo:) Chyba że na pamięć wszyscy się w domu uczą, co pisać na Deonie:) Pozdrawiam
Dariusz Piórkowski SJ
25 marca 2013, 14:10
Ojcze Dariuszu, czemu od razu Marian to Anna?! Może to jej mąż? W końcu nie każdego stać na wiele sieci w jednym domu! Bo to, by oznaczało BARDZO BOGATĄ RODZINĘ (bo ma wiele abonamentów)! Na mojej sieci (a nie jest ona bezprzewodowa) zarejestrowane są cztery komputery! I każdy komputer ma to samo IP. I nie można odpowiadać za to, co ktoś pisze ze swojego laptopa! Czemu więc Marian nie może być Marianem - np. mężem Anny, czy synem, bratem? A w końcu jak są ze sobą 20 lub 30 lat, to oboje mogą być zgryźliwi, no nie?... A poza tym tekst Ojca jest bardzo ważny! Nie musi się każdemu podobać, można czytać bez emocji, albo z emocjami. Jest bardzo trudny! Dotyka każdego człowieka bez wyjątku. Bez wiary nie można zrozumiec cierpienia.. Nie można zrozumieć cierpienia nawet Samego Pana Jezusa! Skoro jednak Pan Jezus przeszedł Drogę Krzyżową, to trzeba tę Drogę Pana Jezusa wciąż mieć w duszy i sercu.. -> [url]http://www.youtube.com/watch_popup?v=fPHxSOEX2E0[/url] ... Nie jest to żadna tajemnica, ale moderatorzy forum potrafią sprawdzić adres IP, który pojawia się przy każdym komentarzu. Marian to na pewno Anna, podobnie jak wiele innych nicków.
Dariusz Piórkowski SJ
25 marca 2013, 10:28
Zgadza się. cenzura broni zajadle tylko kilku ojców redaktorów. O reszcie, szczególnie o komentatorach, ale także o innych duchownych, szczególnie redemptorystach mozna pisać co się chce ... Szanowna Anno, mieniąca się Marianem, katolikiem i wieloma innymi nickami. już pisałem Pani wielokrotnie i robię to kolejny raz (teraz nie dla Pani, ale dla pozostałych czytelników). W zasadzie na Deonie usuwane są tylko Pani komentarze, pełne złośliwości, pomówień i rozgoryczenia. Trudno żeby redakcja pozwalała sobie, by bez końca obrzucać autorów oszczerstwami. W "Radiu Maryja", które Pani słucha,  wyłączają od razu, jeśli tylko ktoś chce powiedzieć coś krytycznie, ale jeśli mówi oszczerstwa przeciwko komuś, kogo nie lubią słuchacze Radia, to sie go nie wyłącza. Cóż. Na Deonie jest na odwrót. Można pisać krytyczne komentarze, polemizować, przedstawiać argumenty, ale różnych form nienawiści, także ukrytej, nie będziemy tolerować.
AC
Anna Cepeniuk
25 marca 2013, 09:47
Bardzo Ojcu dziękuję za ten tekst........ Daje mi wiele odpowiedzi na moje "bezsilności". Szczególnie przedostatni akapit, w którym odkrywam siebie i dostrzegam powody dla których nie potrafię "wypuścić linek"..... i zdać się na pasywność........ To bardzo trudne...... nie wiem czy zdołam...
M
Marian
25 marca 2013, 09:28
Zgadza się. cenzura broni zajadle tylko kilku ojców redaktorów. O reszcie, szczególnie o komentatorach, ale także o innych duchownych, szczególnie redemptorystach mozna pisać co się chce
A
agawa
25 marca 2013, 09:07
ad rem... bardzo ciekawe przemyślenia na temat pasji... Czasami zmienia się nam w życiu pasja z twórczego pomagania innym na passywne skorzystanie z pomocy drugim - miałam tak, gdy po kilku latachi wolontariatu w hospicjum musiałam "zdać egzamin praktyczny" wobec własnej choroby... I pytanie po co dajesz mi to Panie ? - jest testem na faktyczne zawierzenie  
K
katoliczka
25 marca 2013, 08:32
Ciekawe... ja tez sie zastanawiam czy "katolik "jest paniá czy panem i czy w ogóle jest katolikiem. Co do cenzury, to nie zawsze chodzi chyba o wulgaryzmy. Czasami znikajá wypowiedzi pozbawione ich. Nie tylko na Deonie. Chociaz muszé przyznac, ze tutaj jest bardzo duza swoboda i miedzy innymi dlatego lubie Deon-a ... Brak kultury nie oznacza tylko używanie wulgaryzmów i inwektyw, ale równiez oszczerstwo, przypisywanie komuś złych intencji, pomówienie, judzenie i jątrzenie. Można to wszystko robić w białych rękawiczkach, a nawet z dużą dozą perfidii.  Inwektywy występują często w komentarzach ale dotyczą głównie nawzajem komentatorów. I tu moderacja raczej nie działa. Natomist występuje cenzura w przypadku zaledwie kilku ojców redaktorów nad deonie - którzy mają jakieś szczególnie fory w tym względzie. A TAK WOGÓLE TO NAJWAŻNIEJSZA JEST PRAWDA A NIE WZGLĄD NA POSZCZEGÓLNE OSOBY CZY REDAKCJI CZY TO KOMENTATORÓW
Z
Znak
25 marca 2013, 04:02
Nie macie prawa modlić sie o czyjąś śmierć ani orzekać, że ktoś jest niepotrzebny. Nie jesteście bogiem. Jeśli wam się tak wydaje, to jesteście w błędzie.
Z
Znak
25 marca 2013, 03:31
Chciałbym zobaczyc i usłyszec jak ksiądz by walczył i nie przyjmował do wiadomości, gdyby miał umrzeć nie będąc jeszcze starym człowiekiem. Obojętność, brak empatii, bezduszność. Wszyscy gorąco polecacie śmierć, tylko nie sobie samym. A jak przychodzi starość, to modli się caly kościół żebyście mogli jeszcze pożyć. Taki duchowny relatywizm.
Dariusz Piórkowski SJ
24 marca 2013, 13:17
Ciekawe... ja tez sie zastanawiam czy "katolik "jest paniá czy panem i czy w ogóle jest katolikiem. Co do cenzury, to nie zawsze chodzi chyba o wulgaryzmy. Czasami znikajá wypowiedzi pozbawione ich. Nie tylko na Deonie. Chociaz muszé przyznac, ze tutaj jest bardzo duza swoboda i miedzy innymi dlatego lubie Deon-a ... Brak kultury nie oznacza tylko używanie wulgaryzmów i inwektyw, ale równiez oszczerstwo, przypisywanie komuś złych intencji, pomówienie, judzenie i jątrzenie. Można to wszystko robić w białych rękawiczkach, a nawet z dużą dozą perfidii.
:
:)
24 marca 2013, 13:12
Ciekawe... ja tez sie zastanawiam czy "katolik "jest paniá czy panem i czy w ogóle jest katolikiem. Co do cenzury, to nie zawsze chodzi chyba o wulgaryzmy. Czasami znikajá wypowiedzi pozbawione ich. Nie tylko na Deonie. Chociaz muszé przyznac, ze tutaj jest bardzo duza swoboda i miedzy innymi dlatego lubie Deon-a
Dariusz Piórkowski SJ
24 marca 2013, 12:59
Cenzura zawsze na deonie była i jest. szczególnie jeżeli dotyczy to wybranych ważnych ojców na deonie ... Szanowna Anno, cenzura nie dotyczy ojców, tylko na niektórych internautów, którzy nie wykazują podstawowej kultury i obrzucają innych inwektywami i pomówieniami.
M
maria
24 marca 2013, 12:57
Cenzura zawsze na deonie była i jest. szczególnie jeżeli dotyczy to wybranych ważnych ojców na deonie
Dariusz Piórkowski SJ
24 marca 2013, 12:54
Gdybyz o. Piórkowski zdobył się na pasywność na deonie i przestał pisać artykuły w których: - ocenia gorzej i inaczej  wienrnych niz wydaje się są ? - przypisjue im cech takie złe cechy z poczucia swojej wyższości czy większej wiedzy o grzechach ? - pisze niby uznany teolog egzegeta a jaki jest jego rodzaj wiedzy to mieliśmy już wiele razy sie przekonać w jego artykułach - postmodernizm, liberalizm, poprawność polityczna, nowinki amerykańskie z teologii ? - w swoich wywodach teologicznych nie stosuj , wzorując się np. na Benedykcie XVI, na sposobach uwiarygodniania swoich wypowiedzi, podając źródła - przypisuje ludziom różne zachowania i stosuje rady - ale czy redaktorowi deonu mozna zaufac aby te rady stosować Kto stracił zaufanie już dawno nie może potem występowac jako duszpasterz, rekolekcjonista ... Szanowna Anno, widzę, że nadal rzuca Pani/Pan (któż wie kim jesteś) swoje oszczerstwa, pomówienia i jakieś brednie, nie tylko pod moim adresem, nie mówiąc już zamęczaniu czytelników swoimi fobiami. Do tego maskuje się Pani pod różnymi nickami, bo w sumie nie ma Pani nic do powiedzenia. Piszę ten komentarz po raz kolejny, by Panią uprzedzić, że jeśli będzie Pani kontynuować te praktyki, wszystkie Panie komentarze będziemy usuwać.
K
katolik
24 marca 2013, 12:49
Gdybyz o. Piórkowski zdobył się na pasywność na deonie i przestał pisać artykuły w których: - ocenia gorzej i inaczej  wienrnych niz wydaje się są ? - przypisjue im cech takie złe cechy z poczucia swojej wyższości czy większej wiedzy o grzechach ? - pisze niby uznany teolog egzegeta a jaki jest jego rodzaj wiedzy to mieliśmy już wiele razy sie przekonać w jego artykułach - postmodernizm, liberalizm, poprawność polityczna, nowinki amerykańskie z teologii ? - w swoich wywodach teologicznych nie stosuj , wzorując się np. na Benedykcie XVI, na sposobach uwiarygodniania swoich wypowiedzi, podając źródła - przypisuje ludziom różne zachowania i stosuje rady - ale czy redaktorowi deonu mozna zaufac aby te rady stosować Kto stracił zaufanie już dawno nie może potem występowac jako duszpasterz, rekolekcjonista