Jak będzie w niebie?

(fot. AlicePopkorn / Foter.com / CC BY-ND)
Anna Connolly

Niebiańska rzeczywistość jest dla nas niepojęta i niemożliwa do wyobrażenia. Nasz język nie może adekwatnie jej opisać. Możemy tylko, dzięki pewnym przebłyskom, intuicjom, porównywać tą niewyobrażalną rzeczywistość do doświadczeń znanych nam z życia ziemskiego.

Niebo jako droga

DEON.PL POLECA

Jeśli myślimy, że droga do nieba wiedzie z punktu A - Ziemia do punktu B - Niebo i tam się kończy, to skazujemy się na wieczne pozostawanie w jednym punkcie. Osiągnięcie celu, choćby nawet najbardziej pożądanego, kojarzy się nieuchronnie z nudą i stagnacją. Dlatego wydaje się, że niebo to nie rzeczywistość statyczna i niezmienna, ale dynamiczna i ciągle pogłębiająca poznanie. Bowiem życie wieczne to poznawanie Boga. Nie poznanie, ale poznawanie, czyli proces, dążenie, doskonalenie. Tą dynamikę Królestwa niebieskiego ilustrują przypowieści Jezusa o zaczynie i ziarnie gorczycy. Zarówno zaczyn, jak i ziarno przekształcają się stopniowo z czegoś bardzo małego w coś wielkiego, obejmującego wszystko i ulepszającego wszystko.

Niebo jako niekończącą się drogę do doskonałości widział Grzegorz z Nyssy. Doskonałość polega na nieskończonym zbliżaniu się do ideału, kroczeniu nieustanną drogą wzwyż, ku Bogu pociągającemu człowieka. Człowiek ciągle zbliża się do Boga, nigdy Go jednak całkowicie nie osiąga. Według mnie ta dynamiczna koncepcja jest bardzo optymistyczna. Podobnie jak wiara Grzegorza w apokatastazę, czyli powrót wszystkich dusz do Boga, innymi słowy powszechne zbawienie.

Nie może chyba być tak, że prosto z naszego ziemskiego żywota przeskakujemy w niebo. Stąd idea czyśćca jako procesu koniecznego przygotowania. Granice między czyśćcem a niebem są płynne: już na ziemi, w czyśćcu, może nawet w piekle można doświadczyć spraw niebiańskich. Św. Grzegorz z Nyssy mówił, że nie ma przepaści między niebem a ziemią, światy te się nawzajem przenikają.

Niebo jako związek człowieka z Bogiem

Niebo to pogłębianie związku człowieka z Bogiem i innymi istotami. Bóg występuje tu jako nasz nauczyciel, ale przede wszystkim jako nasz przyjaciel. Nie nazywa nas bowiem sługami, ale przyjaciółmi. Ta partnerska relacja zakłada pewną równość, na pewno równość w sile pragnienia związku z drugą stroną. Bóg jest potrzebny człowiekowi, ale w takim samym stopniu człowiek jest potrzebny Bogu. Bóg tak samo jak my pragnie dialogu i przyjaźni. Bóg szanuje człowieka jako partnera. Ten partnerski układ widać już w Przymierzu Starego Testamentu, jaki Abraham zawarł z Jahwe. Abraham i Jahwe jako prawdziwi partnerzy zawarli pewną umowę. Jahwe chciał, aby Abraham był równorzędną stroną umowy, w ich relacji panowało coś na kształt równości partnerów wobec prawa.

Psalmy z kolei pokazują wielką tęsknotę zarówno człowieka do Boga, jak i na odwrót. Bóg chce zaprosić człowieka na ucztę, ugościć go hojnie i wystawnie. "Ty stół biesiadny zastawiasz przede mną na przekór moim wrogom, głowę moją olejkiem namaszczasz, a mój kielich przelewa się". (Ps. 23) Jezus również przywoływał obraz uczty jako znak Królestwa. Kogo zaprasza się na ucztę? Dla kogo dokłada się wszelkich starań, aby przygotować obfite i wyśmienite potrawy? Kogo chce się uszczęśliwić taką ucztą? Przecież nie kogoś mało ważnego, nie kogoś prosto z ulicy…. A jednak: tu również widać wspaniałe paradoksy Ewangelii. W przypowieści Jezusa zaproszeni pogardzili ucztą, więc Pan kazał zawołać na nią wszystkich przypadkowych przechodniów. Tak więc nawet jeśli myślimy, że nie jesteśmy godni tej uczty, że jesteśmy jednym z tych przypadkowych przechodniów, czujmy się przez Boga zawsze zaproszeni. Kosztując przygotowane dla nas na uczcie jedzenie i picie, poznajemy miłość Boga do nas. Bóg pragnie nade wszystko, abyśmy poczuli, jak bardzo nas kocha. Ta miłość Boga do człowieka i jego odpowiedź na tę miłość to właśnie niebo.

Niebo jako brak cierpienia

Bólu, łez i śmierci w niebie już nie będzie. Mistyczka angielska Juliana z Norwich pisała tak: "Jest wolą Boga, byśmy trzymali się radości całą naszą mocą, gdyż szczęśliwość trwa wiecznie, a cierpienie i ból przemijają i znikną całkowicie. A zatem nie jest wolą Boga, abyśmy kierowali się własnym bólem i cierpieniem, smucąc się z ich powodu i opłakując je, lecz abyśmy szybko wychodzili poza nie i pozostawali w wiecznej radości, którą jest Bóg wszechmogący, który nas kocha i ochrania". Wyjście poza cierpienie i ból jest zatem już tu na ziemi przedsmakiem nieba. Pozostawanie w radości, miłości i pokoju - to znak, że rozpoznaliśmy Królestwo niebieskie, które jest wśród nas. Jak to osiągnąć - jak znaleźć Królestwo i zamieszkać w nim - to temat na osobne rozważania.

Anna Connolly - ekonomistka, biegła księgowa, pracowała w kilku instytucjach finansowych, prowadzi wraz z mężem firmę szkoleniową. Teologię jest jej pasją.

Tekst pochodzi z teologicznego serwisu "Kleofas" Zobacz więcej na: teologia.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Jak będzie w niebie?
Komentarze (38)
N
Nieznasz
16 marca 2015, 19:04
Em to jest trudne do pojęcia , niebo rzecz nie ludzka nie widziana do tej pory .
S
Skoczek
4 maja 2014, 09:42
niebo to nie miejsce lecz stan w jakim sie dusza ludzka znajduje ,niematerialny stan duchowy .piękne jest to że niema tam potrzeby bycia kimś ,zdobywania czegoś ,niema potrzeby udawadniania komuś że jest sie w czymś dobry lub najlepszy całkowita wolność ,dogłębna wolność od tego co na ziemi uznajemy za najważniejsze ,poprostu czego tam napewno niema to pychy ,toksycznej pychy która nierozpoznana w naszym życiu zabija codziennie nasze dusze .Niebo to miejsce gdzie człowiek nie musi nikomu nic udawadniać gdyż niebo to stan w którym dusza ludzka tonie w obecności Boga ,jedynym nieskończonym słodkim pragnieniem jest ,jest nieskończone pragnienie poznawania samego Stwórcy
T
teribelka
3 maja 2014, 19:41
podoba mi się komentarz śp. o. Badeniego - przyjęcie, na którym trzyma się filiżankę w jednej ręce, talerzyk w drugiej, a łyżeczkę w trzeciej... :)  a to już moje: św. Piotr ma biuro po stronie katolickiej, św Andrzej po prawosławnej - a potem idą razem ... np na piwo - bo w niebie przecież można i nie ma dolegliwości ubocznych; mecz między Chrześcijanami a Żydami... - podziały tylko w tym celu... a Jan Paweł II na bramce żydowskiej - jak za życia... (dlaczego w niebie nie miałoby być sportu?) św. Piotr - jak w piosence - mógł się nauczyć grać na saksofonie i do twarzy mu w czarnym golfie; muzyka jest w niebie "akurat", a święci mogą śpiewać negro spirituals, jazz albo i rock...   św. Faustyna mogła się nauczyć obsługi komputera i już wie, jak to się stało, że jej kanonizacja była zarówno w Rzymie, jak i w Krakowie... św. Klara - patronka tv - prowadzi niebiańską rozgłośnię i dzisiaj ma wywiad z Jezusem. Matka Boska robi Jezusowi śniadanie - a robi najlepszą jajecznicę na cebulce w całym niebie... i pewnie świetnie tańczy ... razem z  Augustynem i Małą Tereską - w niebie pewnie dużo się tańczy - dobrzy są w tym Aniołowie... pewnie nawet Jan Chrzciciel się przekonał... Z nieba pewnie można by było zobaczyć dinozaury, big-bang i chrzest Polski - bo tam jest się poza czasem...
WR
Wojtek Rych
3 maja 2014, 12:16
@Annna Connolly >....Tak, wierzę, że wszyscy w końcu po jakimś czasie, trafią do nieba. W tym czasie muszą jednak do tego dojrzeć, co będzie prawdopodobnie bardzo trudnym doświadczeniem dla wielu, cierpieniem...< >....Jeśli już miałabym siebie jakoś określić to "pragnąca zostać uczennicą Jezusa"...< >...Nie rozumiem, dlaczego miałabym ukrywać swoją tożsamość. Nie wstydzę się swoich poglądów i szanuję odmiennie poglądy innych ludzi. Staram się być uprzejma i rzeczowa. ...< Szanowna Pani, powyższe trzy cytaty pochodzą z Pani wyjaśnień do powyższego artykułu. Cytat trzeci jest dla mnie dowodem, że uznaje Pani wolną wolę jako otrzymaną łaskę od Stwórcy z której to w pełni Pani korzysta. Cytat drugi jest dla mnie dowodem, że jednocześnie Miłość Boga uznaje i przyjmuje Pani za nasz motyw działania czyli ducha naszych działań w doczesności. Jeżelu tak, to cytat pierwszy czyli "Pani osobista wiara powszechności zbawienia" jest totalnym zaprzeczeniem; dwóch pozostałych cytatów .... Ponieważ zaprzecza Pani możliwość wyboru z wolnej woli wszystkim tym co chcą opowiedzieć się za NIENAWIŚCIĄ. Nienawiścią co jest zaprzeczeniem Miłości z Boga.... Pozdrawiam;
F
Frank
3 maja 2014, 12:38
Dlaczego redakacja Deonu nie kasuje postów takich psycholi? Przecież to debil! Robi więcj szkód religii katolickiej niż pozytku.
LS
le sz
1 lipca 2013, 15:05
jak bedzie w niebie ? klepanie paciorkow, sluchanie radia maryja i bieganie w procesji, napewno nie bedzie za to zadnej radosci i sexu ... I dla tych co to lubią szczęściem będzie klepać te paciorki i biegać w procesji, a dla Ciebie właśnie to będzie piekłem
R
RaperKula
2 maja 2014, 22:24
Jak dostać się w ogole do nieba? ;)
BR
~Beata. Rytelewska
11 grudnia 2019, 23:45
Czytajcie Pismo Święte.Do nieba trafimy przez Jezusa Chrystusa.on jest Drogą,Prawdą i Życiem.Naucza 'Kto we Mnie wierzy,choćby umarł,żyć będzie na wieki"
K
konio
30 czerwca 2013, 17:51
jak bedzie w niebie ? klepanie paciorkow, sluchanie radia maryja i bieganie w procesji, napewno nie bedzie za to zadnej radosci i sexu
H
H
2 maja 2014, 22:08
Według Macheta, w raju będą piękne hurysy, jednak tylko dla bojowników islamu. Więc nie zastanawiaj się długo i ruszaj do Arabii Saudyjskiej, Somalii lub Iraku, ... i podejmij dżihad.
K
kurcakko
9 maja 2014, 14:17
ja bym nie był taki pewny, czy przyjemny stan, którego człowiek doznaje podczas współżycia, nie będzie także udziałem Świętych w niebie. Skoro Bóg stworzył nas, żebyśmy przeżywali naszą seksualność w taki a nie inny sposób i to od Niego pochodzi, to może w niebie przyjemność podobna do tej, którą się odczuwa podczas seksu, też będzie odczuwalna. Bo przecież nie jest złe to, że seks jest przyjemny, złe jest tylko wykorzystywanie drugiego człowieka, żeby tę przyjemność osiągnąć. A może, bo kto to wie, będzie jeszcze coś więcej, co nas totalnie zaskoczy...Nasz Pan Jezus Chrystus powiedział, że "ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, co Bóg przygotował dla tych, którzy go Miłują". Zatem nie będzie nudno, nie łam się...
11 czerwca 2013, 12:52
Przy okazji mam pytanie w podobnej sprawie. Słyszałem jak np. ktoś się modli do Matki Bożej żeby "pocieszyć ją", "otrzeć jej zły". Skoro Niebo ma być miejscem bez bólu, cierpienia, to jak to możliwe, że Maryja tam cierpii??? Trudno jest mi odpowiedzieć co ma na myśli konkretny modlący się, ale: - modlitwa może dotyczyć Matki Bożej w jej czasie ziemskiego życia (uzasadnienie opiera się na tym, że Bóg istniej poza czasem, może więc przyjąć taka modlitwę niezależnie od momentu wypowiedzenia), - zwrot może byc zwrotem przenośnym, antroporfizmem odnoszącym sie do idei wynagrodzenia za obelgi i bluźnierstwa.
BR
~Beata Rytelewska
11 grudnia 2019, 23:49
Matka Boża płacze za każdą duszą idacą na potępienie,wybierającą piekło.
W
Wojtek
11 czerwca 2013, 12:44
Przy okazji mam pytanie w podobnej sprawie. Słyszałem jak np. ktoś się modli do Matki Bożej żeby "pocieszyć ją", "otrzeć jej zły". Skoro Niebo ma być miejscem bez bólu, cierpienia, to jak to możliwe, że Maryja tam cierpii???
11 czerwca 2013, 12:43
@Anna Connolly Istnej przestrzeń pomiędzy wierzyć ślepo a interpretować po swojemu czy odrzucać. To jest sfera wątpliwości, spekulacji, poznania, nauki (teologi), uszczegółowienia... itd. W stwierdzeniu jestem/nie jestem katolikiem/ewangelikaninem/..... chodzi o samoidentyfikację z jednej oraz kryteria sformułowane przez kościoł czy grupę wyznaniową z drugiej strony... palenie za herezje mnie nie interesuje . Jeśli ktoś mówi jestem telogiem i katolickiem to domyślnie prezentuje Nauczanie Kościoła lub teorie niesprzeczne z tym nauczaniem. Jeśli przedstawia inne poglądy to to zaznacza :-)
AC
Anna Connolly
11 czerwca 2013, 12:02
Jak już napisałam, moje poglądy mogą być uważane za katolickie (patrz: mój poprzedni wpis z cytatem z katechizmu). Nie zależy mi na tym, czy ktoś uważa mnie za katoliczkę. Etykietki nie są ważne. Jeśli już miałabym siebie jakoś określić to "pragnąca zostać uczennicą Jezusa". Uważam się jednak za katoliczkę mimo że nie zgadzam się zawsze z katechizmem lub tez interpretuję go po swojemu. Moja wewnętrzna przestrzeń wolności nie pozwala mi akceptować ślepo wszystkiego, co Kościół chciałby, abym wierzyła. Ja też jestem Kościołem. Na szczęście stosów dla heretyków już nie ma. Inaczej bym się ukrywała z moimi poglądami, które mogą uchodzić za niezbyt ortodoksyjne.
Jadwiga Krywult
10 czerwca 2013, 14:35
Skoro wszyscy zostali zbawieni więc wszyscy mogą trafić do nieba. ...ale masz nadzieję, że nie wszyscy tam trafią.
10 czerwca 2013, 14:07
@Anna Connolly Wiara, że wszyscy zostali zbawieni jest podstawowa wiarą Kościoła. Skoro wszyscy zostali zbawieni więc wszyscy mogą trafić do nieba. Podstawowa oś sporu toczy się wobec wolności osób, proponowane przez Panią opisu sprowadzają sie do jednego: co nie zrobisz piekło i tak w końcu zamkniemy i przeniesiemy wszystkich do nieba... Nie chodzi o wstyd czy ukrywanie tożsamości. Chodzi o to, ze łatwiej mi powiedzieć: to nie sa poglądy katolickie niz nie jesteś katolikiem. Ale z zainteresowaniem czekam na odpowiedzi
AC
Anna Connolly
10 czerwca 2013, 13:48
Dla tych, którzy lubią katechizm: okazuje się jednak, że mogę się w punkcie zbawienia zgadzać z katechizmem: pkt 1058: "Kościół modli się, by nikt nie ściągnął na siebie potępienia:"Panie, nie dozwól mi nigdy odłączyć się od Ciebie". Jeżeli jest prawdą, że nikt nie może zbawić siebie sam, to jest również prawdą, że Bóg "pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni" i że "u Boga wszystko jest mozliwe". A zatem możliwe jest zbawienie wszystkich ludzi - mówi katechizm. Nie rozumiem, dlaczego miałabym ukrywać swoją tożsamość. Nie wstydzę się swoich poglądów i szanuję odmiennie poglądy innych ludzi. Staram się być uprzejma i rzeczowa.
10 czerwca 2013, 13:31
(...) Nie jest więc to  identyczny katechizm jak ten wcześniejszy.  Sądzę, że pomocą w zrozumieniu, może być rozpoczęcie czytania Katechizmu od poczatku i  zamieszczonej tam Konstytucji Apostolskiej  Fidei depositum.
10 czerwca 2013, 13:27
Drogi Panie/Pani T7HRR! Dziękuję za komentarze, ponieważ stały się dla mnie inspiracją do napisania nowego artykułu na bloga pt. "Czy można i trzeba zgadzać się w 100% z katechizmem?" Zamieszczę go na blogu Kleofas, więc proszę go śledzić. Tu w komentarzach nie ma miejsca na rozwinięcie tego tematu. Ks. Hryniewicz jako człowiek wrażliwy i delikatny mówi w sposób delikatny i łagodny: "Jest możliwe, że wszyscy będą zbawieni, jest taka nadzieja i ja mam taką nadzieję". Natomiast ja nie jestem taka łagodna i delikatna, więc mówię: "Jeśli jest Bóg, to jest niemożliwe, żeby piekło wieczne istniało w sensie nieskończonego trwania cierpień grzeszników". Wiem, że to drażni wielu ludzi, ale jak już mówię po raz trzeci: ta wiara nie jest moim wyborem. Katolicyzm nie jest moim świadomym wyborem. To mi było dane. @Anna Connolly Bardzo dziękuję za odpowiedź.  W zasadzie w kazdej odpowiedzi zblżała sie Pani do tej odpowiedzi, ktora jakoś przebijała przez Pani felieton: "Katolicyzm nie jest moim świadomym wyborem." W tej konkretnej chwili jest mi troche niezrecznie, że występuje Pani pod własnym nazwiskiem. Bo pytania, które postawię choć generalne,  mogą być odczytwane rownież presonalnie. Czy ktoś kto ma swiadomość wyboru a nie wybiera świadomie katolicyzmu jest katolikiem? Przyjęcie których elementów Nauczania Kościoła stanowi o katolicyzmie a odrzucenie których wyłacza de facto ze wspólnoty Kościoła?
Jadwiga Krywult
10 czerwca 2013, 13:08
Jest możliewe by w 100% zgadzac się Katechizmem Katechizm - rzecz zmienna. Lefebrysta zgadza się z katechizmem przedsoborowym, a z obrzydzeniem patrzy na katechizm, z którym zgadza się T7HRR. Nie jest więc to  identyczny katechizm jak ten wcześniejszy. 
G
gdgd
10 czerwca 2013, 13:07
Najbardziej nurt powszechnego zbawienia jest obecny w słowach Jezusa :"Ojcze przebacz im bo nie wiedza co czynią" Na czym ma polegać przebaczenie bogobójcom? Kto jest bogobójcom, czyż nie każdy grzesznik? Nawet gdyby chodziło o konkretnych zabójców Jezusa i oni zyskaliby przebaczenie czy jest większy grzech od ich grzechu, grzech który nie mógłby zostać przebaczony?
AC
Anna Connolly
10 czerwca 2013, 12:28
Drogi Panie/Pani T7HRR! Dziękuję za komentarze, ponieważ stały się dla mnie inspiracją do napisania nowego artykułu na bloga pt. "Czy można i trzeba zgadzać się w 100% z katechizmem?" Zamieszczę go na blogu Kleofas, więc proszę go śledzić. Tu w komentarzach nie ma miejsca na rozwinięcie tego tematu. Ks. Hryniewicz jako człowiek wrażliwy i delikatny mówi w sposób delikatny i łagodny: "Jest możliwe, że wszyscy będą zbawieni, jest taka nadzieja i ja mam taką nadzieję". Natomiast ja nie jestem taka łagodna i delikatna, więc mówię: "Jeśli jest Bóg, to jest niemożliwe, żeby piekło wieczne istniało w sensie nieskończonego trwania cierpień grzeszników". Wiem, że to drażni wielu ludzi, ale jak już mówię po raz trzeci: ta wiara nie jest moim wyborem. Katolicyzm nie jest moim świadomym wyborem. To mi było dane.
10 czerwca 2013, 09:14
@Anna Connolly Tak wiec apokatasta jest herezją. Chyba rozumiem Pani stanowisko: Kościół naucza co naucza a człowiek wybiera sobie z tego to co uważa za słuszne, a z Katechizmem ogłaszanym przez Kościół nie ma możliwości zgadzać się w 100%... Ale chociaz z księdzem Hryniewiczem Pani się zgadza? Pani pisze: Tak, wierzę, że wszyscy w końcu po jakimś czasie, trafią do nieba. Ks. Hryniewicz pisze: Nie opowiadam się za nauką o apokatastazie, rozumianej jako konieczność zbawienia powszechnego. PS. Moja wiara wykazuje się znacznie większym optymizmem niż Pani. Na pytanie: Jest niemożliwością zgadzać się w 100% z Katechizmem, prawda? Odpowiem nieprawda. Jest możliewe by w 100% zgadzac się Katechizmem i co więcej Kościół wzywa do tego wiernych... po to Katechizm publikuje. PS.2 A czytać Pismo Świete czy działa teologów warto i do tego warto modlić się za każdego człowieka.
AC
Anna Connolly
10 czerwca 2013, 08:27
Tak, wiem, że apokatastaza została uznana za herezję dość wcześnie w dziejach Kościoła. Ale jednak nurt powszechnego zbawienia nie zaniknął w teologii. Istnieje obok nurtu wiecznego piekła. Ja się opowiadam za nurtem powszechnego zbawienia. Jest niemożliwością zgadzać się w 100% z Katechizmem, prawda? Nie na tym polega nasza wiara, aby włożyć sobie do głowy Katechizm, zapamiętać i uwierzyć. Wiary nie można sobie nakazać. Tak, wierzę, że wszyscy w końcu po jakimś czasie, trafią do nieba. W tym czasie muszą jednak do tego dojrzeć, co będzie prawdopodobnie bardzo trudnym doświadczeniem dla wielu, cierpieniem. Co do ks. Kowalczyka to nie zgadzam się z jego poglądami co do powszechnego zbawienia. Proszę sobie wejść na dyskusję o powszechnym zbawieniu, tam Pan/Pani? znajdzie więcej treści. W teologii możliwa jest wielość opinii. Ja zgadzam się z ks. Hryniewiczem, a nie zgadzam z ks. Kowalczykiem. Jeszcze jedno w sprawie Katechizmu. Uważam, że z większą duchową korzyścią jest czytać Pismo Święte oraz dzieła teologów niż katechizm. W Piśmie, jak można łatwo zauważyć jest wyraźny nurt powszechnego zbawienia, np. u św. Pawła czy Jana.
9 czerwca 2013, 23:10
@Anna Connolly Generalnie odpowiem Pani cytatem z O.Kowalczyka ze wskzanego przez Paniu Blogu: Naiwnie optymistyczna wizja powszechnego zbawienia, to taka wizja, w której nie bierze się na poważnie rzeczywistości śmierci, sądu i możliwości potępienia. Innymi słowy, to taka wizja, w której brakuje bojaźni Bożej.
9 czerwca 2013, 22:43
@Anna Connolly Dziękuję za szczerą odpowiedź stwierdzającą, że nie zgadza się Pani z Katechizmem. Tylko, skoro twierdzi Pani, że wieczno piekło kiedyś przestanie istnieć, to czy twiedzi Pani, że wszyscy trafia do nieba? Czy powszechność zbawienia odnosi Pani do całego osobowego stworzenia? Mimo wszystko mam nadzieję, że ustosunkuje się Pani do pytań z punktu 1. W szczególności potwierdzi Pani fakt, uznania przez Kościół idei apokatastazy za herezję.
AC
Anna Connolly
9 czerwca 2013, 12:57
Do T7HRR: Po pierwsze nie "apokastaza" ale "apokatastaza". Pierwotne jej znaczenie polegało na powrocie całego stworzenia do początku w Bogu, czyli do Boga. Teraz często mówi się o apokatastazie jako zbawieniu powszechnym. Zachęcam do poczytania książek prof. Hryniewicza, który temu zagadnieniu poświęcił całe zycie. Tak, wierzę, że wszyscy będziemy zbawieni i że piekło wieczne nie istnieje w sensie nieskończenie długiego istnienia. Wieczność jest innym wymiarem rzeczywistości. Tak, wychodzi na to, że nie zgadzam się w tym punkcie z Katechizmem. Nie mam na to wpływu, ponieważ po prostu mam takie przekonanie i nie mogę wierzyć inaczej. Moja wiara wykazuje się większym optymizmem niż to zakłada katechizm. Juliana miała takie samo podejście jak ja i może dlatego nie jest oficjalną świętą. Powiedziałam już, że w świętych nie tyle interesuje mnie ich kult, co ich przesłanie. Dzieło Juliany "Objawienia Bożej miłości" przeczytałam z wielkim zainteresowaniem i przyjemnością. Inspirują się nim ludzie wiary. Bardzo zachęcam do odwiedzenia naszego bloga teologicznego Kleofas: <a href="http://www.teologia.deon.pl">www.teologia.deon.pl</a> gdzie jest wiele artykułów poświęconych temu tematowi (powszechnego zbawienia). Inaczej musiałabym to wszystko powtarzać.
8 czerwca 2013, 22:32
@Anna Conolly 1. Kilka pytań systematyzujących: Czym jest apokastaza? Czy i kiedy Kościół petępił apokastazę jako herezję? Jakie są podstawowe róznice pomiędzy apokastazą a nadzieją na powszechne zbawienie? Kogo według Pani ma dotyczyć powszechne zbawienie? 2. "brak aprobaty Kościoła katolickiego dla kutlu Juliany z Norwich" To nie to, że Juliana nie jest święta ani błogosławioną było argumentem w dyskusji a powody dla których Kościół katolicki  jej kultu nie aprobuje: treść pism Juliany z Norwich. Czy takie fakty sa Pani znane? 3. Oczywiście, że można mówić, że nie jest tak prosto jak mówi Jezus o sądzie ostacznym  (np Mt 25, 31-46) czy Kościół w katechizmie: KKK 1035 Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność. Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki, "ogień wieczny" (Por. Symbol Quicumque: DS 76; Synod Konstantynopolitański: DS 409. 411; Sobór Laterański IV: DS 801; Sobór Lyoński II: DS 858; Benedykt XII, konst. Benedictus Deus: DS 1002; Sobór Florencki (1442): DS 1351; Sobór Trydencki: DS 1575; Paweł VI, Wyznanie wiary Ludu Bożego, 12). Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga; wyłącznie w Bogu człowiek może mieć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie. Czy Pani mówi, że tak nie będzie? Czy mili się Ewangelia/Jezus mówiąc o posłaniu na mękę wieczną?  Czy wieczność ma mieć kres, a piekło to tylko czyściec dla większych grzeszników?
AC
Anna Connolly
7 czerwca 2013, 21:59
Żeby mnie zrozumieć trzeba się trochę wgłębić w filozofię i teologię. Na przykład proszę sobie poczytać "O doskonałości" Tatarkiewicza lub dzieła św. Grzegorza z Nyssy. Oczywiście ten, komu się nie chce wysilać może puszczać sobie komentarze mimo uszu i po prostu uznać, że sprawa jest banalnie prosta: zbawieni do nieba, potępieni do piekła. Jednak skoro istnieje teologia to znaczy że są ludzie, dla których te rzeczy nie są proste i oczywiste. Na szczęście.
jazmig jazmig
7 czerwca 2013, 18:27
Na pewno będzie zmartwychwstanie, bo mówił o tym Pan Jezus. Nie wiem na jakiej podstawie ktoś sobie wyobraża, że Człowiek ciągle zbliża się do Boga, nigdy Go jednak całkowicie nie osiąga. Jestem ciekaw, gdzie w Ewangeliach istnieje podstawa do takiego poglądu. Na razie wiemy, że zbawieni trafią do Raju, a potępieni do piekła - to jest pewne. Pozostałe dywagacje i rozważania zarówno autorki, jak innych ludzi, można spokojnie puścić mimo uszu.
AC
Anna Connolly
7 czerwca 2013, 16:25
Tak, nie jest herezją nadzieja na powszechne zbawienie. Ten nurt istnieje w chrześcijaństwie obok nurtu wiecznego potępienia. Natomiast co do pustego piekła to inny temat. Piekło może istnieć tymczasowo, dla oczyszczenia ludzi w ogniu oczyszczającym. Wtedy nie jest puste. Natomiast istnieje nadzieja, że będzie czas, gdy piekła po prostu nie będzie, więc nie będzie kwestii czy jest pełne czy puste. Co do Juliany z Norwich to nie ma jej kultu jako świętej, ale to nie jest istotne. Istotne jest to, co ona ma do powiedzenia. Nie należy słuchać tylko oficjalnych świętych. Przemawiać do naszego serca może każdy, nawet ateista czy człowiek wyznający inną religię. Należy słuchać każdego, kto ma coś ciekawego do powiedzenia. Co do relacji międzyludzkich w niebie to wykracza chyba poza nasze możliwości zrozumienia czy wyobrażenia sobie. Ja sobie jakoś chyba naiwnie wyobrażam, że w niebie pogadam z paroma ludźmi, których mi się nie udało tu spotkać, na przykład z Leszkiem Kołakowskim i on mi wytłumaczy całą filozofię. Zakładam, że w niebie też się trzeba będzie uczyć, więc nauczę się hebrajskiego żeby czytać Stary Testament i greckiego, żeby studiować Nowy. Musi być jakaś ciągłość między życiem ziemskim a wiecznym. Nie od razu staniemy się doskonali jak Ojciec niebieski, ale będzie to proces. Zresztą może nieskonczony proces.
Jadwiga Krywult
6 czerwca 2013, 14:37
Nadzieja powszechnego zbawienia nie jest żadną herezją.  Herezją byłoby twierdzenie, że piekło na pewno jest puste. Poniatno ?
Jadwiga Krywult
6 czerwca 2013, 14:31
Błądzisz, T7HRR.
6 czerwca 2013, 14:24
Będzie  po Bożemu... ----------------------------------------------------- Jeśli chodzi o konkretne treści: "Teologię jest jej pasją." Apokastaza i wizje Juliany z Norwich... - herezja i brak aprobaty Kościoła katolickiego dla kutlu Juliany... ech...
H
HEJKA
6 czerwca 2013, 14:16
Temat życia wiecznego w rzeczywistości nieba jest bardzo szeroka... Może ktoś odpowie na takie pytanie: jak wyglądają / będą wyglądać relacje międzyludzkie w Niebie? Czy sakramenty (np. sakrament małżeństwa) nadal będą obowiązywały? Z odpowiedzi Jezusa danej saduceuszom nie wygląda na to, jakoby więzy ludzkie (tu: relacje mąż / żona) miały wtedy duże znaczenie.
W
wierny
6 czerwca 2013, 11:40
Niestety człowiek nigdy nie będzie partnerem Boga ani tym bardziej nie będzie równy Bogu, nawet w pewnym sensie (co to za sens), wszystko co ma od Niego jest łaską wypływającą z miłości Boga do człowieka. Człowiek nie ma niczego co mógłby dać Bogu, nawet wolna wola jest Boga i wybory zgodne z wolą Bożą należą do Boga.