Jak popełnić samobójstwo?

(fot. Dariusz Kobucki / Studio Inigo)

Nie skoczyłem i po latach cieszę się, że żyję. Jed­nak ten moment na parapecie dał mi inne spojrzenie na wszystko, co dzieje się dziś - pisze Grzegorz Kramer SJ.

Był taki moment w moim życiu, w którym wyraźnie po­czułem się na zewnętrznym parapecie okna czwarte­go piętra...

DEON.PL POLECA

Kiedy człowiek podejmuje decyzję o tym, by otworzyć okno i nie tylko patrzeć przez nie na świat, ale uczynić z niego narzędzie ulgi, znaczy to, że jest u granic swo­jej wytrzymałości. Dla niego to koniec. Inaczej widzą to wydarzenie wszyscy dookoła. Myślą racjonalnie i powo­dy, które nosi w sobie człowiek z parapetu, są dla nich śmieszne; można do nich wracać miesiącami w głupich żartach i docinkach. Człowiek z parapetu nie myśli racjo­nalnie, nie ma dystansu do swoich problemów, wyczer­pał znane mu środki radzenia sobie z sytuacją, w której się znalazł. On już nie szuka drugiego człowieka, ale samot­ności i ciszy. Skok w dół wydaje mu się czymś strasznym i bolesnym. Ma świadomość wszystkich jego konse­kwencji, ale ból codzienności staje się nie do zniesienia.

Nie skoczyłem i po latach cieszę się, że żyję. Jed­nak ten moment na parapecie dał mi inne spojrzenie na wszystko, co dzieje się dziś. Nie pozwalam sobie na dołączanie do tych, którzy z tego żartują, robią cyniczne uwagi typu: "Trza się brać do kupy, bo życie to nie je bajka". Nie pozwalam sobie dziś na siedzenie z trudnymi sprawami samemu, próbuję szukać ludzi, którzy posłuchają mojej "wersji wydarzeń".

I jako słaby człowiek chcę ci powiedzieć: "Nie bój się być wrażliwym człowiekiem". Bycie wrażliwcem nie sprawia, że jesteś gorszy, że twoje życie jest mniej war­tościowe, bo inni dają ci do zrozumienia, że za bardzo się przejmujesz. Wrażliwość to wspaniały dar. Dar, który pozwala ci więcej widzieć i doświadczać. Tak, prawdą jest, że często płacimy za to wysoką cenę bycia nie­zrozumianym i wyśmiewanym, ale warto sobie w końcu powiedzieć, że takie reakcje nie są naszym problemem, ale tych, którzy je mają!

Nie wiem, co w twoim życiu jest powodem "para­petu", ale chcę ci powiedzieć - jako ten, który z niego zszedł - że warto wrócić do pokoju, w którym podjąłeś taką decyzję. Wrócić, zrobić sobie dobrą kawę, zapalić papierosa, włączyć kawałek ulubionej muzyki i raz jesz­cze popatrzeć na przestrzeń za oknem i dostrzec parę szczegółów w widoku, który rozpościera się przed tobą.

Nie gwarantuję, że po twoim powrocie ludzie będą dla ciebie lepsi, ale gwarantuję ci, że spotkanie z two­imi granicami sprawi, że będziesz bardziej kochał siebie i swoje życie. Proszę cię jako niedoszły "skoczek" - zejdź z parapetu i żyj. Warto.

Wpis został opublikowany na blogu Grzegorza Kramera w ramach akcji mającej na celu pomoc osobom, które zmagają się z myślami samobójczymi. Akcja kilkudziesięciu blogerów polegała na zastosowaniu kontrowersyjnych tytułów, pod którymi ukryli treść pomagającą osobom w takim stanie.

Poniżej znajduje się lista telefonów, gdzie można znaleźć pomoc:

  • 116 123 - Telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym
  • 22 425 98 48 - Telefoniczna pierwsza pomoc psychologiczna
  • 116 111 - Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży
  • 801 120 002 - Ogólnopolski telefon dla ofiar przemocy w rodzinie Niebieska Linia
  • 800 112 800 - Telefon Nadziei dla kobiet w ciąży i matek w trudnej sytuacji życiowej

Tekst pochodzi z najnowszej książki Grzegorza Kramera SJ: "Bóg jest dobry" << możesz zamówić tutaj

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak popełnić samobójstwo?
Komentarze (4)
AS
~As S
3 maja 2020, 10:35
Ja potrzebowałam rozmowy skończyło się że dwóch panów wpadło zażądało odpowiedzi że sobie nic nie zrobię , akurat spałam bo się wyciszylam i z nerwów zasnęłam , a oni wpadli brutalnie obudzili i zadawali pytania , masakra nigdy na infolinię rządali abym obiecała że sobie nic nie zrobię bo jak nie to mnie zabiorą na siłę do psychiatryka i tak wyglądała pomoc! Nigdy więcej
26 maja 2017, 09:29
Abstrahując od Twojej osoby - powstaje pytanie na ile wrażliwy mężczyzna może normalnie żyć w społeczeństwie. Na ile może założyć rodzinę, wychować dzieci, być podporą dla swej żony. ​Bo niestety życie w zakonie choć ma wiele wymagań jest naprawdę odległe od realnych życiowych problemów współczesnych mężów i ojców. ​W realnym męskim życiu bardzo czesto nie można okazac ani własnej słabości, ani własnego leku. W realnym zyciu trudno jest też komuś innemu opowiadać o swym "bólu codznności". ​Stając sie meżem, ojcem przyjmuje sie na siebie wielką odpowiedzialność za innych, za żonę, za dzieci. I trzeba umieć poradzić sobie ze sobą, aby móc sprostać obowiązkom męża i ojca.
MR
Maciej Roszkowski
14 sierpnia 2018, 19:06
Stając się kapłanem przyjmuje się wielka odpowiedzialność za ludzi,. których się spowiada, udziela sakramentów, wśród których się żyje. Za to na ile jest się podporą dla tych wśród których się żyje. Spowiednik, który słucha dziesiątków opowieści o ludzkich losach w tygodniu nie jest odległy od życia współczesnych ( i dawnych też) ludzi. Wie o tym więcej nię niejeden żyjący "realnym" zyciem. Co wiemy o życiu kapłanów, zakonników. Nie ma podstaw domniemanie, że żyją w innym życiu niż realne.
Zbigniew Ściubak
26 maja 2017, 09:20
Oj Grzesiek, Grzesiek. No przeca widać, że siem tylko czułeś, to znaczy tak ci się wydaje, że się tak czułeś, jak na parapecie zewnętrznym okna na 4 piętrze. Jak już tam staniesz, to będziesz miał coś treściwego do powiedzenia. Czego oczywiście Ci nie życzę. Ale też odradzam, namawianie do wzmagania "wrażliwości", bo wielu tej wrażliwości nie zniosło. Trzeba tu wielkiej rozwagi. I mądrości. I tej jednej decyzji, czasem wbrew wrażliwości.