Mogę dążyć do tego naprawdę wielkiego Szczęścia i do tego każdy z nas jako chrześcijanin jest powołany. Jak to uczynić? - pisze Andrzej Hołowaty OP
Święty Paweł Apostoł puentuje bardzo znany fragment XIII Rozdziału Listu do Koryntian, zwany Hymnem O Miłości, w ten sposób: - Tak więc trwają te trzy: wiara, nadzieja i miłość. Z nich jest największa miłość. Dzisiaj obchodzimy święto tych wszystkich ludzi, którzy już nie dzielą z nami wiary, ponieważ oni wiedzą, oni oglądają Boga twarzą w twarz. Nie podzielają z nami także nadziei, ponieważ ich nadzieja została wypełniona, zostali nasyceni obecnością Pana Boga.
To, co nas łączy z nimi, to jest miłość. Oni są już w orbicie pełni miłości, my zaś tęsknimy za tą miłością i co najwyżej w tym życiu odczuwamy głęboko jej przebłyski. Wszyscy święci to są ludzie, których życiorysy zostały streszczone w tym dzisiejszym czytaniu z Ewangelii świętego Mateusza w ośmiu błogosławieństwach. Ludzie, w których życiorysie - można by powiedzieć - jednorodne niewidzialne światło Pana Boga załamało się i roztoczyło całe swoje piękno, tak że chwałę Bożą można było oglądać w ich czynach. I nie tylko ci, którzy zostali wyniesieni na ołtarze, ale także ci wszyscy ludzie, którzy nigdy nie zostali wyniesieni na ołtarze, a żyli pośród nas - każdy z nas chyba spotkał naprawdę dobrych ludzi, którzy zasłużyli sobie na miano świętych.
Jak można by streścić te osiem błogosławieństw, bo to jest też program naszego życia? Jeżeli ja wierzę w świętych obcowanie, wierzę, że Kościół składa się z dwóch części: z nas tutaj żyjących i pielgrzymujących na ziemi i z tych, którzy już są w niebie i oglądają Pana Boga twarzą w twarz, można by powiedzieć, którzy tutaj i teraz są po tej drugiej stronie ołtarza. Jeżeli w to wierzę, to wiem, że oni są moimi starszymi braćmi, którzy mówią do mnie swoimi życiorysami w ten sposób: - Skoro ja mogłem i inni mogli, to Ty także. Ty także jesteś powołany do świętości. Jak streścić w jednym zdaniu? Ja powiedziałbym tak, że Jezus mówi do nas w ten sposób: Błogosławieni - to znaczy szczęśliwi- to ci, którzy żyją życiem prawdziwym, nie żyją namiastkami, surogatami, nie karmią się miazmatami niskich kultur, tylko żyje w nich dążenie do wielkości. A jak to jest w nas? Jest takie, moim zdaniem, głupie powiedzenie, że o gustach się nie dyskutuje... Nieprawda!
Powinno się dyskutować, bo są gusty płaskie i prymitywne, a są wspaniałe, wielkie i wyrafinowane. I myślę, że gust każdego człowieka powinien dojrzewać. Ja mogę się karmić literaturą trzeciorzędną - jakimiś romansidłami, czy mdłymi melodramatami - a mogę się karmić literaturą wielką. Mogę słuchać prymitywnej muzyki i doznawać prymitywnego szczęścia, a mogę słuchać wyrafinowanej muzyki. O gustach powinno się dyskutować, ale dlaczego ja o tym mówię? Dlatego, że podobnie jest z naszym życiem. Ja mogę życie spędzić w sposób płaski, prymitywny, szukając naskórkowych zadowoleń, naskórkowego szczęścia, a mogę dążyć do tego naprawdę wielkiego Szczęścia i do tego każdy z nas jako chrześcijanin jest powołany. Jak to uczynić?
Program to jest osiem błogosławieństw:
1) Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. To nie jest apoteoza nędzy, cierpienia i łez, absolutnie! Błogosławieni ubodzy w duchu to tacy ludzie, którzy wiedzą, że nie są samowystarczalni. To co jest pełne, nie da się napełnić. Warto by zbadać: - Czym ja jestem napełniony? Bo może większość z tych rzeczy, którymi napełniony jest dzban mojego życia, trzeba by wylać i uczynić siebie pustym i ubogim, po to żeby dać się napełnić Wielkością. O to tutaj chodzi, że człowiek, który jest pełny, zadowolony z siebie, syty i prymitywny, nigdy nie będzie godny tego błogosławieństwa. Ubodzy w duchu to są nienasyceni, tacy, którzy nieustannie dążą do wielkości, którzy wyrzucają z tego dzbana, którym jest ich życie, to wszystko niegodne człowieka, a są puści i chcą być napełnieni przez to, co Pan Bóg daje.
2) Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Jest takie piękne zdanie w psalmie o ludziach, którzy idą i płaczą niosąc ziarno na zasiew. Lecz powrócą w radości niosąc pełne snopy, bo takie jest życie. Szczęście prawdziwe, wielkie, wysokie, nieuchronnie związane jest z krzyżem. Chyba każdy, kto osiągnął wirtuozerię w jakiejś dziedzinie życia, wie ile go to kosztowało, ale jednocześnie ta wirtuozeria daje niesamowite szczęście. Ludzie smucą się z tego powodu, że są tacy słabi, smucą się swoim grzechem, swoją słabością, odczuwają cały ciężar dążenia do doskonałości. Albowiem oni będą pocieszeni. Oni doznają tej prawdziwej radości nawet tu i teraz w tym życiu.
3) Błogosławieni cisi, łagodni - to ci, których pewnością jest Pan Bóg. Oni nie muszą nikomu nic udowadniać, ani triumfować nad drugim człowiekiem, żeby pokazać kim są. To promieniuje z nich.
4) Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości - zwróćmy uwagę, że to jest czas niedokonany. Cały czas łakną i pragną - to nie są ci, którzy już dorwali się do sprawiedliwości wymierzają wyroki innym.
5) Błogosławieni miłosierni - to są tacy ludzie, którzy potrafią miłością, która zakrywa wiele grzechów, objąć także bliźnich, którzy wcale na to nie zasługują. Potrafią dostrzec w agresorze, w człowieku złym, dziecko Boże. To są błogosławieni miłosierni i oni też miłosierdzia dostąpią. Jak pięknie i lapidarnie mówi święty Jan: - Prawdziwa miłość zakrywa wiele grzechów.
6) Błogosławieni czystego serca - Protestancki teolog powieszony przez nazistów za spisek na Hitlera Dietrich Bonhoeffer powiedział o tym błogosławieństwie w ten sposób: To są ci, którzy nie brudzą swojego serca dobrem i złem, bo można brudzić swoje serce także dobrem - czynić dobro, ale jednocześnie liczyć na wdzięczność i być złym, jeśli ta wdzięczność nie przychodzi. To ci, którzy czynią dobro i obserwują swoje czyny w lustrze.
7) Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój. Ja nie mogę wprowadzać pokoju w życie innych ludzi, kiedy w moim wnętrzu wrze. I jest w tym błogosławieństwie pewien paradoks, ponieważ nikt z nas tego pokoju o własnych siłach nie potrafi sobie zafundować. To jest dar Pana Boga. To jest jedność w życiu człowieka, która płynie z Bożego daru, to jest Boża łaska. Żeby podkreślić paradoks tego błogosławieństwa, zobaczmy co Jezus mówi o sobie. Jezus, który był pełny pokoju Bożego, mówi tak: - :"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, żeby zapłonął. Myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, ale miecz!" Co to oznacza? Jeżeli jest we mnie pokój Boży, to będę wzbudzał kontrowersje, będę niepokoił tych ludzi, w których sercach nie ma pokoju. Moje życie i moje postępowanie będzie wybijało z rytmu tych wszystkich ludzi, w których sercach jest chaos.
8) Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości - to jest pewnego rodzaju spuentowanie ośmiu błogosławieństw. Jeżeli ja rzeczywiście będę dążył do tego Szczęścia przez duże "S" , do Człowieczeństwa przez duże "C" ... to nieuchronnie będę cierpiał, bo szczęście wielkie jest złączone z krzyżem. Nie ma innej drogi, żeby się o tym przekonać, wystarczy tylko popatrzeć na historię Jezusa. I tego nas uczą wszyscy święci i do tego mamy dorastać, niezależnie jak bardzo tego nie chcemy.
Tekst pochodzi ze strony poświęconej pamięci Andrzeja Hołowatego OP.
Skomentuj artykuł