Jeden z najbliższych współpracowników Jana Pawła II ujawnia, co wydarzyło się tuż przed śmiercią
O, tym co najbardziej go zaskoczyło i uderzyło, gdy spotkał papieża-Polaka tuż przed śmiercią - mówi Arturo Mari, osobisty fotograf św. Jana Pawła II.
"Bardzo rzadko chodzę do Bazyliki św. Piotra na grób Jana Pawła II. Codziennie jednak czuję bliskość Papieża, jego ciepłą dłoń na moim ramieniu. Niby wszystko się zmieniło, ale tak naprawdę nie zmieniło się nic. Zdarza się, że jest jakiś problem. Wtedy wzdycham: «Janie Pawle II, fajnie by było, gdybyś był». Wtedy on pewnie uśmiecha się z góry i zapewnia: «Nie martw się, ja jestem»" - wyznał Arturo Mari w czasie swojego pobytu w Polsce w maju 2017 roku.
Czytaj również: Poruszające świadectwa śmierci Jana Pawła II
Arturo Mari służył Janowi Pawłowi II przez ponad dwadzieścia sześć lat. "Ojciec Święty traktował mnie jak syna, więc moja praca stała się czymś naturalnym zwyczajnym, rodzinnym. Moje zadanie stało się czymś wyjątkowo przyjemnym i ważnym, ale było jednocześnie misją do spełnienia. Muszę powiedzieć, że było ono możliwe do spełnienia dzięki inteligencji mojej żony. By znosić życie takie, jakie było, nie wystarczyło powiedzieć: «Kocham cię». Owszem, to bardzo dużo znaczy, ale to znaczy również zrozumieć drugiego. Moja żona miała świadomość tego, że jej mąż ma coś do przekazania innym ludziom, światu. Tu widać ogromny szacunek dla drugiej osoby. Dzięki temu mogłem te ponad dwadzieścia sześć lat spędzić u boku świętego" - wyznał.
Papieski fotograf wyznał, że przy boku Jana Pawła II przeżył wiele wspaniałych, ale i trudnych momentów w życiu. Do takich zalicza czas odchodzenia Papieża do Domu Ojca. "To był moment najpiękniejszy, ale także najtwardszy. Na osiem godzin przed śmiercią Papież polecił mnie odszukać. Ksiądz Stanisław Dziwisz zaprosił mnie do apartamentu Ojca Świętego. Było to wezwanie szczególne, bo cały tamten czas był bardzo wyjątkowy. Nie spodziewałem się tego. Ksiądz Stanisław wziął mnie za rękę i zaprowadził do Ojca Świętego. Wszedłem do sypialni Papieża. Stanąłem po lewej stronie jego łóżka. Ksiądz Stanisław powiedział: «Ojcze Święty, pan Arturo jest tutaj». Papież leżał w bardzo skromnym, wąskim łóżku. Obok stał klęcznik, stolik, a na nim krzyż. To było wszystko, co znajdowało się w sypialni Ojca Świętego. Mówię o tym, bo wielu mówi o luksusach, w jakich żyje papież. Taki był luksus Jana Pawła II. Papież nie był podłączony do żadnych urządzeń. Obok niego na poduszce leżała tylko maseczka tlenowa. Kiedy ksiądz Stanisław Dziwisz powiedział, że przyszedłem, Ojciec Święty odwrócił się i zobaczyłem piękny uśmiech, oczy otwarte, duże - od miesięcy nie widzieliśmy tak pięknej twarzy Ojca Świętego. Natychmiast padłem na kolana. Papież wyciągnął dłoń, dotknął mojej twarzy, skroni, dłoni. To była taka ojcowska pieszczota. To, co mi zostało w pamięci: ten dotyk i oczy Ojca Świętego. Na koniec głosem bardzo delikatnym i ciepłym powiedział tylko: «Arturo, dziękuję». Potem Ojciec Święty delikatnie odwrócił się na bok. Widać było po jego twarzy, że jest szczęśliwy, przygotowany do ostatniej podróży" - wspominał.
Czytaj również: Tę modlitwę Jan Paweł II odmawiał codziennie aż do śmierci. Podyktował mu ją ojciec
Na pytanie, kiedy zaczął myśleć o Janie Pawle II jako o człowieku świętym, Arturo Mari odpowiada: "Bardzo trudno odpowiedzieć na to pytanie. Bo czym jest świętość? Łatwo to zobaczyć, kiedy taki święty powie komuś: wstań i chodź. Ale zobaczmy, jak było z Janem Pawłem II. To właśnie za jego pontyfikatu Polska odzyskał wolność. Miliony osób w różnych krajach uzyskały wolność słowa. Jak mamy to nazwać? Czy to żart? Gra czy cud?".
Tekst pochodzi z książki "Cuda św. Jana Pawła II. Świadectwa i modlitwy".
Skomentuj artykuł