Jedna spowiedź czy może aż trzy?

(fot. shutterstock.com)
Abp Bruno Forte/opr. Andrzej Hołowiński SJ

Spowiedź nie jest rzeczą prostą. Okazuje się jednak, że aby ją dobrze przeżyć potrzeba aż “trzech spowiedzi" - trzech etapów. Choć na pozór sprawia to więcej zamieszania, ostatecznie ukazuje prawdziwy sens spowiedzi - nie tyle bolesny (i oby szybki) zabieg duchowy, lecz bardziej radosne i pełne nadziei spotkanie z Przyjacielem.

  

Bóg bliski naszej słabości

Spowiedź jest spotkaniem z Bogiem przebaczającym. Przebaczenie to dane jest nam w Jezusie, a przekazane za pośrednictwem szafarzy Kościoła. W tym wyraźnym znaku łaski, w spotkaniu z nieskończonym Miłosierdziem, objawia się nam oblicze Boga, który jak nikt inny zna człowieka i kochając go, staje blisko niego. Świadczą o tym niezliczone epizody z życia Jezusa, od spotkania z Samarytanką po uzdrowienie paralityka, od przebaczenia cudzołożnicy po łzy w obliczu śmierci przyjaciela Łazarza…
Bardzo potrzebujemy tej czułej i pełnej współczucia bliskości Boga, widać to w każdej chwili naszego życia: każdy z nas boryka się z własną słabością, ułomnością, staje wobec śmierci, musi zmierzyć się z pytaniami, jakie rodzą się w obliczu wszystkich tych przeciwności. Choćbyśmy ze wszystkich sił pragnęli czynić dobro, to jednak słabość, kruchość, która cechuje nas wszystkich, nieustannie naraża nas na uleganie pokusom. Apostoł Paweł szczegółowo opisał to doświadczenie:
"W mojej mocy jest pragnienie dobra, ale nie jego wykonanie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię zło, którego nie chcę" (Rz 7, 18-19). Jest to wewnętrzny konflikt, z którego rodzi się wołanie: "Któż mnie wyzwoli z ciała śmierci?" (Rz 7, 24). Szczególną odpowiedzią na nie jest właśnie sakrament pojednania, który gdy jesteśmy w stanie grzechu, przynosi nam uzdrawiającą moc łaski Bożej, odmieniając nasze serce i czyny. Dlatego Kościół nieustannie ofiarowuje nam łaskę tego sakramentu na drodze życia: przez sakrament sam Jezus, prawdziwy niebieski Lekarz, przychodzi, aby wziąć na siebie nasze grzechy i aby nam towarzyszyć, nieustannie prowadząc dzieło uzdrowienia i ocalenia.
Tak same, jak dzieje się w historii każdej miłości, również zawierając przymierze z Panem, trzeba je nieustannie odnawiać: wierność niezmiennie jest nowym zadaniem serca, które się ofiarowuje i które przyjmuje miłość mu ofiarowaną, aż po dzień, w którym Bóg będzie "wszystkim we wszystkich".
  

Etapy spotkania z Bogiem przebaczającym

Z woli Boga, który jest tak bardzo "ludzki", spotkanie z miłosierdziem Jezusa odbywa się w kilku etapach, które odpowiadają etapom życia i stanom serca. Na początku jest słuchanie dobrej nowiny, w której dociera do nas wezwanie Umiłowanego: "Czas się wypełnił i nadchodzi już królestwo Boże! Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!" (por. Mk 1,15). To przez ten głos Duch Święty działa w tobie, dając słodycz płynącą z przyjęcia Prawdy i wiary w nią. Kiedy jesteś posłuszny temu głosowi i postanawiasz całym sercem odpowiedzieć Temu, który cię wzywa, wchodzisz na drogę, która prowadzi cię do największego, cennego daru, którego pragnienie nakazało Pawłowi powiedzieć: "W zastępstwie Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!" (2 Kor 5, 20).
Pojednanie jest właśnie sakramentem spotkania z Chrystusem, który za pośrednictwem szafarza Kościoła przychodzi z pomocą słabości tego, który zdradził lub odrzucił przymierze z Bogiem, pojednuje go z Ojcem i z Kościołem, mocą Ducha Świętego czyni z niego nowe stworzenie. Sakrament ten zwany jest także sakramentem pokuty, ponieważ wyraża się w nim nawrócenie człowieka, droga serca, które żałuje i wzywa Bożego przebaczenia.
Powszechnie używany termin spowiedź odnosi się natomiast do aktu wyznania win wobec kapłana, ale przywołuje także potrójne wyznanie, którego należy dokonać, aby móc w pełni celebrować pojednanie:
1) wyznanie chwały (confessio laudis), w którym odwołujemy się do Bożej miłości, jaka uprzedza nas i nam towarzyszy, wspominamy jej znaki w naszym życiu i w ten sposób lepiej rozumiemy ciężar naszej winy; 2) wyznanie grzechu, w którym przedstawiamy Ojcu nasze pokorne i skruszone serce, uznając jednocześnie nasze grzechy (confessio peccati); 3) wyznanie wiary, w którym otwieramy się na przebaczenie, jakie nas wyzwala i ocala oraz gładzi nasze grzechy (confessio fidei). Z kolei znaki i słowa, przez które wyrazimy dar, który otrzymaliśmy, będą w naszym życiu świadectwem cudów, które są dziełem miłosierdzia Bożego w nas.
  

Radość spotkania

Na przestrzeni historii Kościoła w różny sposób podchodzono do kwestii pokuty, odprawiano ją we wspólnocie i indywidualnie. Wszystkie formy pokuty mają cechy osobistego spotkania skruszonego grzesznika z żywym Bogiem, jakie dokonuje się za pośrednictwem biskupa lub kapłana. Przez słowa rozgrzeszenia - wypowiedziane przez grzesznego człowieka, który jednak został wybrany i wyświęcony na szafarza - dokonuje tego sam Chrystus, który przyjmuje skruszonego grzesznika i jedna go z Ojcem, a mocą Ducha Świętego odnawia go jako żywego członka Kościoła.
Pojednani z Bogiem, zostajemy przyjęci do ożywiającej komunii z Trójcą Bożą i otrzymujemy nowe życie łaski oraz miłość, którą tylko Bóg może wlać w nasze serca. Sakrament przebaczenia odnawia zatem naszą relację z Ojcem, Synem i Duchem Świętym, w imieniu którego otrzymujemy odpuszczenie win. Jak widzimy to w przypowieści o Ojcu i dwóch synach, kulminację pojednania stanowi uczta, podczas której Ojciec kazał podać najlepsze potrawy, a synowi ubrać nową szatę, pierścień i sandały na nogi (por. Łk 15, 22): są to symbole, które wyrażają radość i piękno daru, jaki został ofiarowany i przyjęty.
Trzeba nam uznać słowa Ojca z przypowieści: "Będziemy jeść i bawić się, bo ten syn mój był umarły, a znów ożył, zaginął a odnalazł się" (Łk 15, 23-24). Czyż to nie piękne, że tym synem może być każdy z nas?
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jedna spowiedź czy może aż trzy?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.