"Kapłaństwo to nie jest hobby". Co dominikański mistyk mówił o odejściach księży?

(fot. youtube.com)
Marcin Jakimowicz / Gość Niedzielny / df

"W czasach spektakularnych odejść kapłanów i dorabiania pobożnych ideologii do aktów niewierności czy nieposłuszeństwa Kościołowi sięgam coraz częściej do nauczań o. Joachima Badeniego. Po pierwsze dlatego, że mam pewność, że nigdy nie zrzuci już habitu i nie dotyczy go refren: "Spieszmy się kochać księży, tak szybko odchodzą", a po drugie, zawsze zachwycała mnie jego wierność i posłuszeństwo Kościołowi" - pisze Marcin Jakimowicz w tekście "Ksiądz, który sprząta cmentarze" w najnowszym "Gościu Niedzielnym".

Jak zauważa dziennikarz, zmarły w opinii świętości o. Joachim Badeni, którego proces beatyfikacyjny rozpoczął się kilka miesięcy temu, bardzo poważnie traktował swoje powołanie kapłańskie i zakonne. Pochodził z bogatej i sławnej rodziny, dziadek o. Joachima był premierem Austro-Węgier, a wcześniej namiestnikiem Galicji. A jednak bezkompromisowo podchodził do ślubów posłuszeństwa, ubóstwa i czystości, które złożył w Zakonie Kaznodziejskim - zaznacza Jakimowicz.

Przywołuje także historię, którą usłyszał od o. Badeniego:

"Już po odkryciu powołania zakonnego spotkałem moją sympatię. Bardzo ładna dziewczyna. Brunetka. Miała kapelusz na lewym uchu i różę we włosach. Pomyślałem sobie: »Koniec, pa, pa, św. Dominiku«. Mistycznie było, krótko i skończyło się. Wtedy jeszcze nikt mi tego nie wytłumaczył, że to ogromne wrażenie, jakie na mnie wywarła piękna kobieta, nie oznacza jeszcze, że jej pożądam. Nazywała się Erna, wypiliśmy kawę i tyle było między nami. Nie wiem, co później się z nią stało, może skończyła przez komin w Auschwitz, była Żydówką. Nie wiem... Można mieć mnóstwo silnych wrażeń, ale jednocześnie zdecydować się na noc wyrzeczenia się świadomych pożądań i upodobań. To jest ta droga. Wtedy te pożądania i upodobania są jakby zaciemnione"

Jakimowicz podkreśla też niezwykle silne przywiązanie o. Badeniego do Eucharystii. To własnie określa jako "sedno życia i nauczania o. Joachima". I - szczególnie w tym kontekście - zauważa, że dominikański mistyk nie wahał się nazywać porzucenia kapłańskiego stanu zdradą. Przytacza słowa z listu, który o. Badeni napisał do swojego dziekana z nowicjatu, konwertyty na anglikanizm: "»Cieszę się, że żyjesz, dziwię, że zmieniłeś wyznanie, bo nasza wiara to jest whisky on the rock. Whisky na czystym lodzie«. Nic nie odpisał."

Według o. Badeniego eks-księży trzeba traktować z miłością, nie zapominając jednak, że dopuścili się zdrady. "Niestety, konieczna jest też pełna dezaprobata dla tego, co zrobili. Wyrażona uprzejmie, ale dezaprobata. Łatwe miłosierdzie w podejściu do byłego księdza, traktowanie go, jakby nic się nie stało, jest kanonizowaniem ludzkiej grzeszności, a czasem nawet niegodziwości" - pisze dominikanin, cytowany przez dziennikarza.

Cały tekst przeczytasz tutaj >>

* * *

Kim był o. Joachim Badeni?

Urodził się 14 października 1912 r. w Brukseli w rodzinie arystokratycznej (nosił tytuł hrabiego i pieczętował się herbem Bończa). Ukończył prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Nawrócił się niewiele przed wybuchem II wojny światowej, w 1938 r. pod wpływem mistycznego doświadczenia. Idąc do nocnego klubu, mijał figurkę Maryi Niepokalanej i poczuł Jej delikatny dotyk na plecach. Do klubu już nie dotarł, za to następnego dnia rano poszedł do kościoła.

W 1943 r., pod wpływem o. Ignacego Marii Bocheńskiego OP, wstąpił najpierw do seminarium duchownego a rok później przeniósł się do dominikanów. W 1947 r. przyjechał do Polski i tu został w 1950 r. wyświęcony na kapłana.

Posługiwał jako duszpasterz akademicki w Poznaniu, Wrocławiu i Krakowie, z którego to powodu interesowała się nim komunistyczna służba bezpieczeństwa. Był też przez pewien czas magistrem braci studentów. Miał charyzmat współpracy ze świeckimi, dzięki któremu m.in. stworzył i rozwijał duszpasterstwa, w tym krakowską "Beczkę" oraz opiekował się duchowo powstającą w Polsce Odnową w Duchu Świętym.

Zmarł 11 marca 2010 r. w krakowskim klasztorze Dominikanów, jest pochowany w grobowcu Dominikanów na Cmentarzu Rakowickim. Rozpoczęły się przygotowania do jego procesu beatyfikacyjnego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Kapłaństwo to nie jest hobby". Co dominikański mistyk mówił o odejściach księży?
Komentarze (1)
KN
Krzysiek Niepiekło
3 września 2019, 16:58
Ja ślubów księżowskich nie składałem i nie wiem, komu przysięgają posłuszeństwo - Bogu, czy też człowiekowi (swoim przełożonym w Kościele) Nie wiem wiąc, kogo taki ksiądz zdradza - Boga, czy tez tylko ludzi, którym przysięgał? No bo wczoraj rozmawiałem z jednym księdzem i mi powiedział, że przy ołtarzu jest Chrystusem. Wieczorem przyszła mi taka myśl.  Jezus podniósł kielich z winem i powiedział - Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Nowego Przymierza.  Ksiądz natomiast podnosi kielich i mówi - pijcie z niego wszyscy ale później sam wypija i nikomu nie daje. To kim jest taki ksiądz? Jest zwykłym kłamcą i złodziejem. Ukradł ludziom to, co Bóg dał wszystkim. trudno się dziwić niektórym, że nie chcą dłużej służyć tym, którzy wymagają od nich kłamania i kradzieży.