Krótkie zdanie, a zawiera aż trzy herezje

(fot. shutterstock.com)
Maria Miduch

W wielu polskich parafiach na zakończenie odprawianych przez wiernych tak zwanych misji parafialnych stawia się pamiątkowy krzyż. Często możemy tam przeczytać: "Zbaw duszę swoją".

Gdzieś w naszych chrześcijańskich głowach, a co gorsza w sercach, czai się myśl o wyższości duszy nad ciałem. Religijność i pobożność wielu kojarzy się z dbaniem o duszę, przy pominięciu ciała. Trochę po macoszemu traktuje się ciało w wyobrażeniach o doskonałości chrześcijańskiej. Może nawet w głębi siebie żywimy przekonanie, że ciało jest nam dane, żeby je umartwiać i w ten sposób uzyskać łaski dla duszy. Trochę gubimy się w tym patrzeniu na człowieka, robiąc rozróżnienie na dobrą duszę i trochę gorsze ciało. Często bywa, że traktujemy ciało jak więzienie dla duszy. Nie zdajemy sobie sprawy, że czyniąc tak, sprzeciwiamy się Bożej koncepcji człowieka. Żeby to zrozumieć, musimy cofnąć się aż do stworzenia świata.

DEON.PL POLECA

W Księdze Rodzaju widzimy dwa opisy stworzenia (Rdz 1,1-2,7). Obydwa są pięknym obrazem literackim, pod którym kryje się prawda o Bogu-Stworzycielu i Jego dziele, jakim jest wszechświat. Autor biblijny, pochylając się nad tajemnicą stworzenia, szczególną uwagę kieruje na człowieka jako na wyjątkowe dzieło Boże. I nie skupia się tu bynajmniej tylko na duchu, który został tchnięty w człowieka, ale mówi także o jego ciele. Bóg stworzył człowiekowi ciało. Ono jest dziełem Najwyższego, tak samo jak dusza. Uczynione zostało z miłości przez Stwórcę wszechświata. Ten sam, który stworzył każdą gwiazdę, każdą planetę, anioły, postanowił dać człowiekowi ciało. Dał mu też duszę. Te oba Boże prezenty są dobre. Żaden z nich nie jest gorszy lub lepszy, oba są wyjątkowe! Od naszego Niebieskiego Ojca pochodzą same wspaniałe rzeczy.

To połączenie elementu materialnego z duchowym, jakim jest człowiek, nie wynika z grzechu pierworodnego, to nie jest kara za grzech. Bóg wymyślił to w doskonałym świecie, który jeszcze nie został skażony przez grzech. Uczynił człowieka istotą cielesno-duchową. A to, co uczynił, było bardzo dobre (por. Rdz 1,31).

Kiedy codziennie doświadczamy niedostatków naszego ciała, kiedy dotykają nas ułomności, choroby, słabość i zmęczenie, trudno nam dostrzec ten doskonały Boży dar, jakim jest nasza cielesność. Co się stało? Czyli jednak nie jest tak jak w opisie stworzenia? Nie wszystko jest dobre? Łatwo zapomnieć o tym, że pierwotny porządek Boży został zaburzony i grzech ma wpływ na stworzony przez Najwyższego wszechświat. Dotknął on też naszego ciała. Równie łatwo jednak zapominamy, że na tym nie kończy się historia człowieka. Wbrew dość powszechnej - o zgrozo, wśród chrześcijan - opinii, proch, którym stajemy się po śmierci, to nie koniec naszego ciała. Na grobie się nie kończy ani życie duszy, ani życie ciała. Egzystencja cielesna została chwilowo przerwana, lecz kiedyś znów stanie się realna. Kościół przypomina nam ciągle, że nastąpi "ciała zmartwychwstanie", ale to się nie mieści w głowach i sercach wielu tych, którzy uważają się za chrześcijan. Niestety. Mówienie o odprowadzaniu zmarłych na miejsce wiecznego spoczynku powinno być we wspólnotach chrześcijańskich zakazane. Do grobu, który jest czasowym miejscem spoczynku ciała, zdecydowanie tak, ale nie do grobu, który miałby być miejscem wiecznego spoczynku. Nie, nie pozostaniesz w grobie na zawsze. Nie tam będzie spoczywać na wieki twoje ciało, a tym bardziej twoja dusza nie pozostanie w grobie. Te miejsca na cmentarzu to tylko "poczekalnia", chwilowy spoczynek ciała, ale na pewno nie wieczny. Nie jesteśmy skazani na beznadziejny koniec w grobach, do których zostaniemy złożeni po śmierci.

Zbawienie, które stało się naszym udziałem dzięki dziełu Syna Bożego, dotyka także naszych ciał. Kiedy byłam w liceum, rozmawiałam z pewnym księdzem, który był aktywnym ewangelizatorem. Prowadził wiele rekolekcji, dni skupienia, misji parafialnych. Podzielił się ze mną swoimi przemyśleniami dotyczącymi jednej kwestii. W wielu polskich parafiach na zakończenie odprawianych przez wiernych tak zwanych misji parafialnych stawia się pamiątkowy krzyż. Być może teraz ten zwyczaj już nie jest tak popularny jak kiedyś. Nie to stawianie krzyża jednak było centrum jego rozważań, lecz napis, który znajduje się na owych "pamiątkach". Często możemy tam przeczytać: "Zbaw duszę swoją". "Krótkie zdanie, a zawiera aż trzy herezje" - mówił mi. "Po pierwsze: nie ty zbawiasz, a Jezus. Ty nie masz mocy, żeby się zbawić, choćbyś się zaparł i próbował całe życie. Bez Jezusa nic z tego nie wyjdzie. Tylko On może tego dokonać. Nikt inny. Ani Maryja, ani św. Antoni, ani Anioł Stróż, a już na pewno nie ty sam. Tylko Jezus. Po drugie: nie tylko duszę. Bóg chce zbawić całego człowieka. Jego ciało też! Nie w drugiej kolejności, jak Mu starczy czasu i ochoty, ani nie jako bonus promocyjny dla duszy. Bóg zbawia całego człowieka, całe swoje dzieło. No i po trzecie: nie tylko swoją. To taki mały chrześcijański egoizm. Niech każdy martwi się o siebie. Ewentualnie, kiedy już ja się załapię, to mogę pomyśleć o innych. Nic z tego! Nie załapiesz się na zbawienie sam". Na tym właśnie polega chrześcijańskość - nie ma mowy o samotności "zbawiania się".

Słowa rekolekcjonisty bardzo mnie poruszyły, szczególnie ten drugi aspekt, o którym mówił. Tu nie chodzi tylko o duszę, ale także o ciało. Co w nim jest takiego szczególnego? Już wiemy, że zostało stworzone przez Boga tak jak i dusza - a więc jest dobre. Ale czy to wszystko? Z pewnością jeden argument by wystarczył i nie potrzeba by było żadnego innego, ale jednak jest coś jeszcze niezwykle ważnego. Ciało zostało dodatkowo "uświęcone" przez Boga, który je przyjął.

Bóg nie ma oporów przed przyjęciem ciała. Nie brzydzi się cielesności, sam ją stworzył i doskonale wie, jak jest cudowna. Jest w tym Jego dziele coś niesamowitego, coś co sprawia, że mamy problem z objęciem tego swym rozumem i sercem. Najwyższy, Syn Boży, "zrodzony, a nie stworzony", przyjmuje ciało - dobre ciało, ale do tej pory wspólne jedynie stworzeniom.

Wiele mówi się o podobieństwie człowieka do Boga, rozważając temat wolnej woli, intelektu, zarządzania powierzonym dobrem. A może warto by też zwrócić uwagę na ciało? Bóg -Jezus posiada je tak jak każdy z nas. Jesteśmy przez swoje ciało podobni do Boga. Czy kiedykolwiek myśleliśmy o tym w ten sposób? Zwykle mówi się o ciele Boga, poruszając kwestię przyjęcia przez Niego ludzkiego ciała i upodobnienia się do człowieka. To ważne i równie ciekawe, ale czy nie można odwrócić perspektywy? Jestem podobny do Boga - Syna Bożego, bo mam ciało! Bo żyję i czuję w ciele tak jak On. Czy to nie cudowne? Czy nie jest piękne to, że mam ciało? Ze także ono łączy mnie z moim Bogiem?

Bóg pragnie mieć jak najwięcej wspólnego z człowiekiem. On nie chce w żadnej kwestii zostawić nas samych. Chce być solidarny tak głęboko, jak tylko się da. Zwykle kiedy porusza się sprawę wcielenia Syna Bożego, mówi się o naprawieniu tego, co zniszczył Adam. Często w takich wypowiedziach pojawia się właśnie rzeczywistość psucia i naprawiania, która mocno weszła w nasze wyobrażenie o dziele Jezusa. Moim zdaniem porównanie to nie jest do końca satysfakcjonujące. Każdy z nas miał jakiś przedmiot, który uległ uszkodzeniu, a potem został naprawiony. W butach odebranych od szewca już nie odpada podeszwa, ale czasem się zdarza, że wnikliwy obserwator zauważy inny odcień nitki, albo ten, który je nosi, poczuje pod swoją stopą delikatne zgrubienie. Pęknięta porcelanowa filiżanka, sklejona na nowo w całość zachowa jakąś rysę - mniejszą lub większą. W naprawionym płocie nowe sztachety będą się wyróżniać - czy to odcieniem - czy to fakturą - i może się zdarzyć, że zaburzą estetyczną koncepcję całości. Rzadko bywa, by rzecz naprawiona była lepsza od tej, którą na początku stworzono jako bardzo dobrą, wręcz doskonałą.

A jak to jest z Jezusem i dziełem, którego dokonał, przyjmując ciało człowieka i wszystko, co z tym związane? Jezus nie naprawia tego, co zepsuł Adam. Robi coś znacznie więcej. On wynosi człowieka na zupełnie inny poziom doskonałości - większej i głębszej. Sklejając rozbitą filiżankę, sprawia, że nie ma na niej ani jednej rysy, a całość jest jeszcze piękniejsza niż przed wypadkiem. O taką naprawę chodzi. Dzieło Syna Bożego daje nam więcej niż rajskie szczęście. Daje nam Boga, który jest jednym z nas, a tym samym wynosi nas na wyższy poziom. Nie tylko nasze dusze, ale i cudowne ciała, które łączą nas z wcielonym Bogiem.

Fragment książki: Biografia Syna Bożego

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Krótkie zdanie, a zawiera aż trzy herezje
Komentarze (10)
AA
a a
27 czerwca 2017, 09:42
Prawdziwe oblicze misjonarzam Podobną historię napisał o sobie Janusz  występujący pod nickiem misjonarz. Typowym dla siebie słownictwem ‘’ a co ja nie mogę, wszystko mogę ‘’ opisał jak pobił własnego ojca i doprowadził do utraty pracy swojego kolegę z tejże pracy, który miał go nazywać gejem. To są jego wypowiedzi: ''Proszę sobie uważać, bo jak mnie kolega w pracy tak obraził, to doniosłem przełożonej a ona odpowiedziała tylko "dobrze" a mój koleganiedługo potem, wyleciał z roboty.  No co, ja to nie umiem się bronić ? Ano właśnie, umiem, i będę się bronił - amen.'' ''...znowu doszło do kłótni między rodzicami i mój ojciec zaczął wyzywać, wobec mnie moją mamę. Nie wytrzymałem i dostał tak mocno "po pysku", że aż upadł, normalnie nie mógł wstać. Mimo upływu czasu człowiek ten dalej podtrzymuje swoje czyny uważając je za dobre. Celowo obstawia się obrazkami świętych czy nawet samego Jezusa Chrystusa i cytuje różne modlitwy celem zakrycia kim naprawdę jest. Mimo ostrych słów od różnych osób aby zaprzestał ohydnych swoich wypowiedzi ( w większości cynicznych) ten dalej ubliża osobom piszącym na tym forum.  Osoba ta jest bardzo niebezpieczna co świadczy o jego słownictwie i czynach względem własnego ojca czy też innych ludzi. Bez żadnych zahamowań określa twarz swojego ojca jako ‘’pysk’’ a brak możliwości podniesienia się jego ojca po pobiciu przez niego określa dobrze mu tak. ( sam osobiście to opisał) Bez żadnych zahamowań doprowadza podstępem do zwolnienia kolegi z pracy za to, że ten nazwał go gejem .nie patrząc za co ten człowiek ma żyć. A nazwał go właściwie bo sam dostarczył mu dowodów poprzez swoje słownictwo i inne charakterystyczne cechy określające gejów. Teraz znowu zaczyna swoje gierki w swoim stylu .afiszując się obrazkami świętych i cytatami z Pisma.  Miał się dobrowolnie zgłosić na policję za pobicie własnego ojca ale jak widać nie zrobił tego i zaczyna od nowa paskudzić forum. Zobaczymy jak się to skończy. Jestem pewna, że wcześniej czy później trafi jednak do zakładu karnego lub do zakładu psychiatrycznego. Jego postawa, zachowanie na to wskazują. "Ofiara przemocy domowej może zmienić co najwyżej siebie, ale swojego kata już nie." Typowym przykładem jest tutaj Janusz L. który występuje pod nickami "misjonarz" , "bieganie misjonarz" , "misjonarzm" i być może inne. ''Proszę sobie uważać, bo jak mnie kolega w pracy tak obraził, to doniosłem przełożonej a ona odpowiedziała tylko "dobrze" a mój kolega niedługo potem, wyleciał z roboty. No co, ja to nie umiem się bronić ? Ano właśnie, umiem, i będę się bronił - amen.'' ''...znowu doszło do kłótni między rodzicami i mój ojciec zaczął wyzywać, wobec mnie moją mamę. Nie wytrzymałem i dostał tak mocno "po pysku", że aż upadł, normalnie nie mógł wstać. - Ofiarom przemocy w pierwszej kolejności doradzamy zgłoszenie się na policję i założenie "Niebieskiej Karty". Niewiele kobiet decyduje się na taki krok - przyznała Monika Musioł. Według oficjalnych danych w gminie Koszalin w latach 2012-15 liczba procedur "Niebieskiej karty" wzrosła ze 102 do 399.
26 czerwca 2017, 12:57
Zbawienie jest łaską Chrystusa, ale nie bez naszego udziału i dlatego Chrystus zaprasza "do zaparcia się siebie" i do "umartwień. To umartwienia (oraz próby a nawet pokusy) powodują wzmocnienie ducha i przez to może wzrastać nasza więz z Chrystusem. No ale umartwienia to wysiłek i ból. Z resztą podobnie jest z ciałem, dbanie o niego to nie "dbanie o naskórek" (chociaż i on dla zdrowia jest ważny), ale dbanie o rozwój ciała a to wymaga: potu, bólu, czasem łez a nawet krwi. Po takim wysiłku następuje coś co teoria sportu nazywa "superkomensacją" a więc nadbudowaniem, powodującym wzrost tzw. "zdolności motorycznych" (siły, wytrzymałości, szybkości ruchów - zodlności koordynacyjnych) i to dopiero jest fundamentem, na którym człowiek może się ruszać. No  , ale to naprawdę nie "dbanie o naskórek" (zewnętrzny wygląd ciała), lecz praca wewnętrzna. Ano właśnie, tylko praca wewnętrzna, również ta duchowa (modlitwa wewnętrzna - myślna), może rozwijać a to jest wysiłek, który jakiś święty określił "największym wysiłkiem i trudem".  No i co ? Ano właśnie, większość ludzi odrzuca wysiłek (w tym ból) i to jest problem a co z tym robić ? Święci zalecali łączność wewnętrzną z Chrystusem cierpiący i ukrzyżowanym. Niestety, większość ludzi odrzuca cierpienia Chrystusa, i to jest problem a jak go rozwiązać ? A to Bóg sam jeden wie, ale On wie i amen.
AA
a a
27 czerwca 2017, 09:59
Zaklinam cię przez Boga żywego, przez Boga prawdziwego, przez Boga świętego, duchu nieczysty, wrogu wiary, nieprzyjacielu rodzaju ludzkiego, sprawco śmierci, ojcze kłamstwa, korzeniu zła, zwodzicielu ludzi, zarzewie cierpień. Zaklinam cię, złośliwy smoku, w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa, odstąp precz od tego Bożego stworzenia. Nakazuje ci to sam Chrystus, który z wyżyny niebios strącił cię do podziemnych otchłani. Nakazuje ci to Chrystus, któremu morze, wichry i nawałnice były posłuszne. Nakazuje ci to Chrystus, odwieczne Słowo Boże, które stało się ciałem; Chrystus, który dla zbawienia ludzkości zgubionej przez twoją nienawiść, uniżył samego siebie i stał się posłuszny aż do śmierci. Uchodź przed Tym, który w Izaaku został ofiarowany, w Józefie sprzedany do Egiptu; zabity jako baranek i ukrzyżowany jako człowiek, a potem jako zwycięzca powstał z otchłani. Ustąp miejsca Chrystusowi, na którego nie miałeś żadnego wpływu. Ugnij się pod wszechmocną prawicą Boga, nich cię przerazi i odpędzi wezwanie przez nas świętego imienia Jezusa, przed którym drżą mieszkańcy otchłani, któremu poddane są Moce niebios, Potęgi i Panowania; którego Cherubini i Serafini wychwalają nieustannymi hymnami uwielbienia, śpiewając Święty, Święty, Święty Pan Bóg Zastępów. Odejdź więc w imię Jezusa Chrystusa. Ustąp miejsca Duchowi Świętemu przez ten znak świętego Krzyża + naszego Pana Jezusa Chrystusa, który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
26 czerwca 2017, 12:50
Reguła 18. Chociaż ponad wszystko należy cenie usilną służbę Bogu, Panu naszemu, z czystej miłości, to jednak powinniśmy wielce pochwalać bojaźń jego Boskiego Majestatu; bo nie tylko bojaźń synowska jest rzeczą dobrą bardzo i świętą, ale nawet bojaźń służebna, jeśli człowiek nie zdobywa się na nic lepszego i pożyteczniejszego, wielce pomaga do wyrwania się z grzechu śmiertelnego; a gdy człowiek raz z niego się wyrwie, łatwo dochodzi do bojaźni synowskiej, która całkowicie jest Bogu, Panu naszemu, przyjemna i miła, bo jest nierozdzielna od miłości Bożej. W innym miejscu  Ignacy wspomina o ćwiczeniach i odnosi się do ciała, lecz mówi o ćwiczeniach duchownych. To ćwiczenia duchowne zbliżają nas do Boga i powodują z Nim więz a odprawiwszy III tydzień ćwiczeń powinniśmy zrozumieć zo znaczy zbawienie
AA
a a
27 czerwca 2017, 10:00
Zaklinam cię przez Boga żywego, przez Boga prawdziwego, przez Boga świętego, duchu nieczysty, wrogu wiary, nieprzyjacielu rodzaju ludzkiego, sprawco śmierci, ojcze kłamstwa, korzeniu zła, zwodzicielu ludzi, zarzewie cierpień. Zaklinam cię, złośliwy smoku, w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa, odstąp precz od tego Bożego stworzenia. Nakazuje ci to sam Chrystus, który z wyżyny niebios strącił cię do podziemnych otchłani. Nakazuje ci to Chrystus, któremu morze, wichry i nawałnice były posłuszne. Nakazuje ci to Chrystus, odwieczne Słowo Boże, które stało się ciałem; Chrystus, który dla zbawienia ludzkości zgubionej przez twoją nienawiść, uniżył samego siebie i stał się posłuszny aż do śmierci. Uchodź przed Tym, który w Izaaku został ofiarowany, w Józefie sprzedany do Egiptu; zabity jako baranek i ukrzyżowany jako człowiek, a potem jako zwycięzca powstał z otchłani. Ustąp miejsca Chrystusowi, na którego nie miałeś żadnego wpływu. Ugnij się pod wszechmocną prawicą Boga, nich cię przerazi i odpędzi wezwanie przez nas świętego imienia Jezusa, przed którym drżą mieszkańcy otchłani, któremu poddane są Moce niebios, Potęgi i Panowania; którego Cherubini i Serafini wychwalają nieustannymi hymnami uwielbienia, śpiewając Święty, Święty, Święty Pan Bóg Zastępów. Odejdź więc w imię Jezusa Chrystusa. Ustąp miejsca Duchowi Świętemu przez ten znak świętego Krzyża + naszego Pana Jezusa Chrystusa, który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
26 czerwca 2017, 12:49
Najpierw św. Ignacy z Loyoli :-). Reguła 14. Choć jest rzecz bardzo prawdziwą, że nikt nie może się zbawić, jeśli nie jest predestynowany [przeznaczony do zbawienia], i jeśli nie ma wiary i łaski, to jednak trzeba być bardzo ostrożnym w sposobie mówienia i rozprawiania o tych wszystkich sprawach. Reguła 15. Nie powinniśmy mieć zwyczaju mówić dużo o predestynacji. Lecz jeśli w pewien sposób i niekiedy mówi się o tym, trzeba wtedy tak mówić, żeby ludzie prości nie popadali w błędy, jak to się czasem zdarza, kiedy mówią: "Czy mam być zbawiony czy potępiony, to już jest zadecydowane; przeto z powodu moich dobrych czy złych uczynków nie może się to już stać inaczej"... I na skutek tego słabną na duchu i zaniedbują dobre uczynki, które prowadzą do zbawienia i postępu duchownego ich duszy. Reguła 16. Podobnież należy uważać, żeby nie mówić dużo o wierze z wielkim naciskiem na nią, a bez żadnego rozróżnienia i wyjaśnienia, żeby i przez to nie dawać ludowi okazji do osłabnięcia na duchu i do lenistwa w dobrych uczynkach, czy to zanim się ma wiarę ożywioną miłością, czy to potem. Reguła 17. Podobnie nie powinniśmy mówić tak obszernie o łasce, kładąc na nią taki nacisk, żeby się z tego rodziła trucizna [błędu], znosząca wolność woli. Przeto o wierze i łasce można mówić, o ile to możliwe jest z pomocą Bożą, dla większej chwały jego Boskiego Majestatu, ale nie tak i nie w ten sposób, zwłaszcza w naszych tak niebezpiecznych czasach, żeby uczynki [dobre] i wolna wola doznały jakiejś szkody lub były zgoła lekceważone.
AA
a a
27 czerwca 2017, 10:00
Zaklinam cię przez Boga żywego, przez Boga prawdziwego, przez Boga świętego, duchu nieczysty, wrogu wiary, nieprzyjacielu rodzaju ludzkiego, sprawco śmierci, ojcze kłamstwa, korzeniu zła, zwodzicielu ludzi, zarzewie cierpień. Zaklinam cię, złośliwy smoku, w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa, odstąp precz od tego Bożego stworzenia. Nakazuje ci to sam Chrystus, który z wyżyny niebios strącił cię do podziemnych otchłani. Nakazuje ci to Chrystus, któremu morze, wichry i nawałnice były posłuszne. Nakazuje ci to Chrystus, odwieczne Słowo Boże, które stało się ciałem; Chrystus, który dla zbawienia ludzkości zgubionej przez twoją nienawiść, uniżył samego siebie i stał się posłuszny aż do śmierci. Uchodź przed Tym, który w Izaaku został ofiarowany, w Józefie sprzedany do Egiptu; zabity jako baranek i ukrzyżowany jako człowiek, a potem jako zwycięzca powstał z otchłani. Ustąp miejsca Chrystusowi, na którego nie miałeś żadnego wpływu. Ugnij się pod wszechmocną prawicą Boga, nich cię przerazi i odpędzi wezwanie przez nas świętego imienia Jezusa, przed którym drżą mieszkańcy otchłani, któremu poddane są Moce niebios, Potęgi i Panowania; którego Cherubini i Serafini wychwalają nieustannymi hymnami uwielbienia, śpiewając Święty, Święty, Święty Pan Bóg Zastępów. Odejdź więc w imię Jezusa Chrystusa. Ustąp miejsca Duchowi Świętemu przez ten znak świętego Krzyża + naszego Pana Jezusa Chrystusa, który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
WS
Werset Skryba
26 czerwca 2017, 12:29
Czy masz duszę nieśmiertelną?  https://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/2007520#h=1:0-22:0 Czy człowiek to tylko ciało i krew? Czy jest jedynie kombinacją pierwiastków, z których się składa? Czy dziś istnieje, a jutro przestaje istnieć? A może jakaś jego niewidzialna cząstka żyje po śmierci? RELIGIE tego świata przedstawiają najróżniejsze koncepcje życia pozagrobowego, ale zazwyczaj w jednym się zgadzają: człowiek ma w sobie nieśmiertelną cząstkę, która nigdy nie umiera. Wielu uważa, że tą „cząstką” jest dusza. A co ty o tym sądzisz? Czy twoim zdaniem człowiek składa się z ciała i z duszy? Czym jest dusza? Czy jest nieśmiertelna? Bez wątpienia warto poznać prawdę o tym, kim faktycznie jesteśmy. „Człowiek stał się duszą żyjącą” Czy „dusza” jest elementem istoty ludzkiej, który w chwili śmierci odłącza się od ciała i dalej żyje? Jak informuje pewien słownik biblijny, „dusza często oznacza całą osobę” (Holman Illustrated Bible Dictionary). Na przykład w Księdze Rodzaju 2:7 czytamy: „Jehowa Bóg przystąpił do kształtowania człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza dech życia, i człowiek stał się duszą żyjącą”. Pierwszy człowiek, Adam, był duszą. Również inne wersety biblijne potwierdzają, że słowo „dusza” może określać całego człowieka. Na przykład w Biblii, zgodnie z brzmieniem tekstu w językach oryginalnych, czytamy o duszy wykonującej pracę (Kapłańska 23:30). Jest tam też mowa o tym, że dusza się zniecierpliwiła, rozdrażniła, nie mogła zasnąć, odczuwała bojaźń bądź była przygnębiona (Sędziów 16:16; Hioba 19:2; Psalm 119:28; Dzieje 2:43; 1 Tesaloniczan 5:14). W Liście do Rzymian 13:1 powiedziano: „Niech każda dusza będzie podporządkowana władzom zwierzchnim”. A w Liście 1 Piotra 3:20 czytamy: „Za dni Noego (...) niewiele osób, to jest osiem dusz, zostało bezpiecznie przeprowadzonych przez wodę”. Nic w tych wersetach nie sugeruje, że dusza jest jakimś niematerialnym pierwiastkiem, który może żyć w oderwaniu od ciała.  
AA
a a
26 czerwca 2017, 12:29
no to Jezus wg Autorki też wypowiadał herezje.. J 6,63: "Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda"
26 czerwca 2017, 10:08
Cytowane przez "ewangelizatora pożal się Boże" zdanie,które stało się osią tego artykułu nie zwiera żadnej herezji, wykazuje zaś przekonanie,iż sprawy duszy są najważniejsze. Faktu tego autorka zdaje się nie zauważać, koncentruje się zaś na temacie rangi trzeciorzędnej,który zdaje się być objawem duchowego tumiwisizmu będącego w swoistym mariażu z kobiecym "umiłowaniem" własnego ciała. Szanowna autorko,choćbyś nie wiem jak się starała, z Twego ciała zostanie jedynie blade wspomnienie,dbaj więc o to co istotne zamiast uderzać w to co nie rozumiesz . „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej DUSZY od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?” (Łk 12,19-20).