Maja Moller: dlatego nie osądzam żadnej kobiety, wierzę w kobiety

(fot. Daria Tyborska)

"Napisz coś, żeby nie zniszczyła nas ta nienawiść... Musimy z tego wyjść bliżej siebie, a nie dalej. Z władzą i Kościołem łączącym ludzi, nie dzielącym" - tak napisał do mnie mój znajomy, który nie jest katolikiem, ale jednocześnie nie mówi o sobie również, że jest niewierzący. A ja zastanawiam się, czy jakiekolwiek słowa są w stanie nam pomóc.

Mam wrażenie, że tego, czego brakuje, to milczenia, ciszy, skupienia. Wsłuchania się w siebie, w to co tak głośno w nas krzyczy. Wsłuchania się w cichy głos Boga, który kocha wszystkich - tych z pierwszych ławek, z ostatnich i spod drzwi kościoła. Również tych z transparentami.

Point of no return. Tak pomyślałam dzisiaj o Kościele w Polsce. Jesteśmy w takim miejscu, w którym nie wrócimy do tego, co było. Problem w tym, że jesteśmy tam od dawna, ale dopiero teraz, ktoś naspray'ował to na murach świątyń (nie popieram, od razu dodam, żeby to było jasne).

Świat się zmienia, ale wcale nie jest gorszy niż "kiedyś". Kto nie wierzy, niech zajrzy do opisu uczt w pałacu Nerona, w czasach pierwszych chrześcijan. To nie jest tak, że żyjemy w wyjątkowo trudnym momencie dziejów. Każda epoka ma swoje wyzwania, nie jesteśmy pod tym względem wyjątkowi (powiedziałabym nawet, że mamy lekko - tu znowu odsyłam do źródeł historycznych, mogą być lata pięćdziesiąte dwudziestego wieku dla odmiany).

DEON.PL POLECA

Protesty przeciwko laicyzacji społeczeństwa czy "ideologii gender" niczego nie zmieniają, bo nie dotykają serc, ale przepisów. Budowanie tamy, żeby nie zalało nas to, co nowe, inne, potencjalnie niebezpieczne, jest tym samym, co budowanie murów (a jakie hasła można wypisać na murze - chyba widzicie sami).

Tym, co zmienia świat na lepsze, jest towarzyszenie. To, że mam w sobie jakąś małą cząstkę miłości i idę z nią tam, gdzie jest ona potrzebna. Tak robiła Matka Teresa w slumsach. Tak zrobił Jezus. Zaprowadziło Go to na Golgotę i wiem, to trudne, dlatego szukamy innych metod. Szukamy wrogów, a nie bliźnich...

* * *

W lipcu 2019 roku urodziłam malutką córeczkę. Jej serduszko przestało bić już wcześniej. Rodziłam - roniłam przez trzy długie, bolesne dni. Kiedy mówię o tym w nawiązaniu do wyroku TK, niektórzy wrzucają mnie przez to do szufladki "nieprzepracowana strata" albo "kobiety histeryzują". Ale to nie tak. Mam swoje bolesne doświadczenia, które nauczyły mnie jednego: "TYLE O SOBIE WIEMY, ILE NAS SPRAWDZONO". Takie chwile uczą pokory bardziej niż jakiekolwiek kazania czy rekolekcje.

Tym, co zmienia świat na lepsze, jest towarzyszenie.

Dlatego nie osądzam żadnej kobiety. I dlatego w kobiety wierzę. W to, że w odpowiednich warunkach, gdy stworzy im się bezpieczną przestrzeń i da czas, są w stanie podejmować dobre decyzje. Gdy stworzy im się przestrzeń i da czas. Niech każdy sam odpowie sobie na pytanie, czy zmiana przepisów faktycznie się do tego przyczynia.

* * *

Co mogę dzisiaj zrobić? Chciałabym napisać Tobie, że jesteś moim bratem i siostrą. Niezależnie od tego, co napiszesz pod tym postem. Niezależnie od tego, co myślisz, w co wierzysz, jakie hasła dzisiaj wykrzykujesz.

Moje bycie w Kościele opiera się tylko na jednym - jestem zafascynowana Jezusem, Jego słowami i rewolucją miłości, którą proponuje. I zamierzam dzisiaj po prosu wrócić do Jego słów i prosić o Jego Ducha. Tego, który pokazuje prawdę i oczyszcza. Tego, który przynosi pokój i jednoczy. Który daje mądrość i przypomina o tym, co najważniejsze. Przyjdź. Przemieniaj nas. Potrzebujemy Cię, Miłości Ojca i Syna, jak powietrza.

Aktywna zawodowo mama dwójki dzieci, na co dzień dentystka i magister psychologii. Od lat zakochana w swoim mężu, od zawsze i chyba z wzajemnością - w życiu i górach. Autorka bloga Chrześcijańska Mama i autorka książek "Pogoda ducha. Pełna uczuć jesteś boska!" i "Ile lat ma Twoja dusza?"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Maja Moller: dlatego nie osądzam żadnej kobiety, wierzę w kobiety
Komentarze (2)
JC
~Jan Cierawski
7 listopada 2020, 14:28
Pani Maju, wierzę, że Bóg obecny we wnętrzu każdego z nas będzie działał z mocą. Módlmy się wszyscy do Boga o większą miłość i solidarność społeczną. O lepsze prawo i skuteczniejsze programy pomocowe, bo te co są, nie działają jak trzeba. Kobieta zaopiekowana , doświadczająca konkretnego wsparcia instytucjonalnego, jest w stanie ochronić maleńkie życie i wychować mężczyznę na opiekuna. Drzemie w niej wielki potencjał dobra. Część z nas z pewnością przeżyje obecną epidemię, obyśmy się nie stali w trakcie jej trwania znieprawionymi egoistami, moralnymi wrakami ludzkimi.
ES
Ewa Springer
6 listopada 2020, 23:30
Dziękuję, Pani. Wpisałam komentarz z krwawiącego serca, ale zginął po próbie zalogowania... Pozdrawiam serdecznie Ewa