Mąż zdradzał ją nawet tej nocy, gdy umarła. Patronka nieszczęśliwie zakochanych

(fot. shutterstock.com/sz)

Każdy z nas był kiedyś nieszczęśliwie zakochany, odrzucony lub w toksycznym związku. Elżbieta jest błogosławioną, która dobrze zna ten gorzki smak.

Bł. Elżbieta Mora była kobietą o wyjątkowo trudnych doświadczeniach życiowych. Jako młoda dziewczyna zakochała się w przystojnym prawniku Krzysztofie. Sama była niezwykle piękną kobietą, za którą oglądało się wielu mężczyzn. Ona swoim uczuciem obdarzyła właśnie jego. Nie mogła podejrzewać, jak to się skończy. Czarujący i opiekuńczy mężczyzna swoją drugą twarz pokazał dopiero później.

Elżbieta urodziła dwie córki: Lucynę i Mariannę. Początkowo kochający mąż zmienił się w zazdrośnika i hazardzistę. Sam przebywał godzinami w barach i kasynach, a wybuchał za każdym razem, gdy jej nie było w domu. Awanturował się o wszystko, od wyjścia na zakupy po uśmiech ze strony obcego mężczyzny, gdy wychodzili z kościoła. Elżbieta pochodziła z pobożnej rodziny, więc wiara była dla niej czymś istotnym. Tak samo jak nierozerwalność sakramentu małżeństwa, które zawarli. Znosiła z cierpliwością krzywdy, uwagi i wybuchy ze strony męża, ale gdy zaczął ją poniżać ze względu na wiarę oraz zdradzać, odeszła z córkami. Miała silne przekonanie, że dobro córek i jej samej jest również ważne dla Boga. Żeby zapewnić jedzenie i dom, sprzedała swoją suknię ślubną.

DEON.PL POLECA

Krzysztof próbował żonę odzyskać i obiecywał poprawę. W końcu przekonał Elżbietę, jednak poprawa długo nie trwała i jakiś czas po jej powrocie mąż zaczął wracać do cholerycznych nawyków. Prawdziwym powodem motywującym go do przeprosin żony był wstyd wobec środowiska, w którym był bardzo ceniony jako prawnik.

Elżbieta pokazała jednak mężowi swoją siłę i odwagę. Wywalczyła dla siebie i córek przestrzeń wolności w domu, mąż w końcu się ugiął i zaczął dawać im większą swobodę. Elżbieta postanowiła zaangażować się w działalność dobroczynną. Powtarzała: "Jeśli nie mogę kochać męża, chcę kochać Jezusa". Miała dar prorokowania i dobrej rady, którym dzieliła się z ubogimi. Sytuacja domowa Elżbiety była dobrze znana w mieście, choć niekomentowana - typowa tajemnica poliszynela. Jednocześnie dla ludzi wierzących jej postawa była bardzo czytelnym świadectwem.

Elżbieta miała na swojej głowie sporo obowiązków. W końcu odbiło się to na jej zdrowiu. Zaczęła chorować, ale z dobroczynności zrezygnowała dopiero, gdy została przykuta do łóżka. To dopiero sprawiło, że mąż zaczął myśleć nad tym, co przez lata zafundował swojej żonie. W domu odwiedzało Elżbietę wiele osób, które w jakiś sposób doświadczyły jej życzliwości. To też był pozytywny impuls do zmiany dla Krzysztofa. Jednak naturę nałogowego hazardzisty i amanta trudno pokonać. Tej nocy, której Elżbieta zmarła z wycieńczenia, Krzysztof był z jedną ze swoich kochanek.

Elżbieta do końca życia krzywdzona była przez swojego męża. W córkach zaszczepiła prawdę o tym, że nie warto sprzedawać się za miłość, ale też warto walczyć o uczucie, pracować nad nim i modlić się. Każdy z nas był kiedyś nieszczęśliwie zakochany, odrzucony lub w toksycznym związku. Elżbieta jest błogosławioną, która dobrze zna ten gorzki smak. Jednak nie była typem kobiety, która pozwalała się krzywdzić. Twardo stąpała po ziemi i znała swoją wartość, ale też wartość drugiego człowieka. W mężu okrutniku szukała choć małej iskry, która pomoże rozpalić w nim dobro, stawiając mu też wymagania. Podobno dopiero po jej śmierci nawrócił się i co ciekawe - został franciszkaninem, który zmarł w opinii świętości! Życie Elżbiety może być wskazówką dla wszystkich nieszczęśliwych w związkach lub z powodu ich braku. Święci również bywali szalenie zakochani.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mąż zdradzał ją nawet tej nocy, gdy umarła. Patronka nieszczęśliwie zakochanych
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.