Każdy z nas był kiedyś nieszczęśliwie zakochany, odrzucony lub w toksycznym związku. Elżbieta jest błogosławioną, która dobrze zna ten gorzki smak.
Bł. Elżbieta Mora była kobietą o wyjątkowo trudnych doświadczeniach życiowych. Jako młoda dziewczyna zakochała się w przystojnym prawniku Krzysztofie. Sama była niezwykle piękną kobietą, za którą oglądało się wielu mężczyzn. Ona swoim uczuciem obdarzyła właśnie jego. Nie mogła podejrzewać, jak to się skończy. Czarujący i opiekuńczy mężczyzna swoją drugą twarz pokazał dopiero później.
Elżbieta urodziła dwie córki: Lucynę i Mariannę. Początkowo kochający mąż zmienił się w zazdrośnika i hazardzistę. Sam przebywał godzinami w barach i kasynach, a wybuchał za każdym razem, gdy jej nie było w domu. Awanturował się o wszystko, od wyjścia na zakupy po uśmiech ze strony obcego mężczyzny, gdy wychodzili z kościoła. Elżbieta pochodziła z pobożnej rodziny, więc wiara była dla niej czymś istotnym. Tak samo jak nierozerwalność sakramentu małżeństwa, które zawarli. Znosiła z cierpliwością krzywdy, uwagi i wybuchy ze strony męża, ale gdy zaczął ją poniżać ze względu na wiarę oraz zdradzać, odeszła z córkami. Miała silne przekonanie, że dobro córek i jej samej jest również ważne dla Boga. Żeby zapewnić jedzenie i dom, sprzedała swoją suknię ślubną.
Krzysztof próbował żonę odzyskać i obiecywał poprawę. W końcu przekonał Elżbietę, jednak poprawa długo nie trwała i jakiś czas po jej powrocie mąż zaczął wracać do cholerycznych nawyków. Prawdziwym powodem motywującym go do przeprosin żony był wstyd wobec środowiska, w którym był bardzo ceniony jako prawnik.
Elżbieta pokazała jednak mężowi swoją siłę i odwagę. Wywalczyła dla siebie i córek przestrzeń wolności w domu, mąż w końcu się ugiął i zaczął dawać im większą swobodę. Elżbieta postanowiła zaangażować się w działalność dobroczynną. Powtarzała: "Jeśli nie mogę kochać męża, chcę kochać Jezusa". Miała dar prorokowania i dobrej rady, którym dzieliła się z ubogimi. Sytuacja domowa Elżbiety była dobrze znana w mieście, choć niekomentowana - typowa tajemnica poliszynela. Jednocześnie dla ludzi wierzących jej postawa była bardzo czytelnym świadectwem.
Elżbieta miała na swojej głowie sporo obowiązków. W końcu odbiło się to na jej zdrowiu. Zaczęła chorować, ale z dobroczynności zrezygnowała dopiero, gdy została przykuta do łóżka. To dopiero sprawiło, że mąż zaczął myśleć nad tym, co przez lata zafundował swojej żonie. W domu odwiedzało Elżbietę wiele osób, które w jakiś sposób doświadczyły jej życzliwości. To też był pozytywny impuls do zmiany dla Krzysztofa. Jednak naturę nałogowego hazardzisty i amanta trudno pokonać. Tej nocy, której Elżbieta zmarła z wycieńczenia, Krzysztof był z jedną ze swoich kochanek.
Elżbieta do końca życia krzywdzona była przez swojego męża. W córkach zaszczepiła prawdę o tym, że nie warto sprzedawać się za miłość, ale też warto walczyć o uczucie, pracować nad nim i modlić się. Każdy z nas był kiedyś nieszczęśliwie zakochany, odrzucony lub w toksycznym związku. Elżbieta jest błogosławioną, która dobrze zna ten gorzki smak. Jednak nie była typem kobiety, która pozwalała się krzywdzić. Twardo stąpała po ziemi i znała swoją wartość, ale też wartość drugiego człowieka. W mężu okrutniku szukała choć małej iskry, która pomoże rozpalić w nim dobro, stawiając mu też wymagania. Podobno dopiero po jej śmierci nawrócił się i co ciekawe - został franciszkaninem, który zmarł w opinii świętości! Życie Elżbiety może być wskazówką dla wszystkich nieszczęśliwych w związkach lub z powodu ich braku. Święci również bywali szalenie zakochani.
Skomentuj artykuł