Myślisz, że święci nie działają? 10 konkretnych świadectw katolików, którzy doświadczyli ich działania
Prosili i otrzymali konkretną pomoc w swoich trudnościach. Nie wierzysz w działanie świętych? Przeczytaj te historie.
Kilka dni temu poprosiłem czytelników grupy "Ostatnia Ławka" o świadectwa interwencji świętych w ich życiu. Pomoc okazała się nieoceniona, spłynęło wiele bardzo poruszających historii, które pokazują, jak mocno nasi orędownicy w niebie wstawiają się za nami każdego dnia.
Oto 10 konkretnych świadectw działania świętych:
1. Św. Antoni - bez przerwy pomaga mi znajdować moje zguby - a jestem bardzo roztargniona. Sługa Boży Mateusz z Agnone - dzięki niemu pozbyłam się kilku rzeczy, które mnie prześladowały.
2. Św. Krzysztof - wzdycham do niego, gdy łapię stopa. Zawsze docieram bezpiecznie do celu.
3. Św. Józef pomógł mi znaleźć pracę, a Św. Spirydon sam się dopomniał o mnie. Kiedy przeczytałam jego życiorys "chodził" za mną przez kilka dni. Postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej. Zrozumiałam, czemu tak się dopominał uwagi - jego wspomnienie jest... w moje urodziny! Dobrze mieć takiego Przyjaciela, co sam się dopomina uwagi i stworzenia z nim silniejszej więzi. Ilekroć poprosiłam go o ładną pogodę na jakieś ważne wydarzenie (jak choćby ostatnie spotkanie z Papieżem Franciszkiem na Litwie), to załatwiał ją pięknie na Górze.
10 najskuteczniejszych świętych orędowników >>
4. Ojciec Pio zawsze załatwia spowiedników. Jak potrzeba spowiedzi a nie ma na horyzoncie księdza - to Pio znajdzie.
5. Św. Juda Tadeusz od spraw beznadziejnych zawsze mi pomaga znaleźć miejsce parkingowe, św. Krzysztof nie raz uratował od wypadku samochodowego (Dzięki, Krzysiu!), a Wenanty Katarzyniec zawsze działa, gdy budżet domowy nie chce się spiąć, a jeszcze mała Tereska, szalona święta czuwa nad moim domem (mam jej stuletni obraz w salonie.
6. Mój mąż przez długi czas nie miał pracy. w naszym kościele rano we wtorki są Msze, a po niej Litania do św. Józefa. Chodziliśmy na nie regularnie, by prosić Józefa o pomoc w poszukiwaniu tej pracy. Podczas jednej z tych mszy zadzwoniła do mnie koleżanka. Po wyjściu z kościoła oddzwoniłam do niej. Okazało się, że dzwoniła z propozycją pracy dla męża. Poszedł na rozmowę, przyjęli go. Okazało się też że praca jest dobra, bo może często pracować z domu, dzięki czemu łatwiej mu godzić pracę ze studiami zaocznymi.
7. A mnie w znalezieniu miejsca na zatłoczonym parkingu pomaga śp. Ojciec Badeni.
8. Ja nieustannie trzymam sztamę ze św. Ignacym. Pomijając mój poród, o którym kiedyś był tekst na Deonie to trzymam się tego, czego Ignacy nauczał. Taki konkret w życiu. Uczę się żyć wg reguł Ignacego i moje życie jest inne - po prostu.
Niezawodna modlitwa do św. Szarbela. Po 9 dniach mogą dziać się cuda >>
9. Warto się modlić do św. Rity - patronki spraw trudnych i beznadziejnych, za jej pośrednictwem wymodliłam sobie szczęśliwa przeprowadzkę i prace w nowym miejscu zamieszkania.
10. Jestem z parafii salezjańskiej. I kiedyś zupełnie przypadkiem trafiłam w Turynie przed relikwie św. Jana Bosko. Miałam wtedy potwornie ciężki atak bólu głowy, lekarstwa nie działały, byłam wpółprzytomna, a przed sobą miałam wydarzenie, na które czekałam bardzo długo, i które kosztowało mnie dużo wysiłku i pieniędzy. Ból uniemożliwiłby uczestnictwo. Po modlitwie przed relikwiami przez całą drogę powtarzałam w kółko słowa pieśni do św. Jana Bosko, śpiewanej u mnie w kościele. Nawiasem mówiąc, słowa są okropnie kiczowate i szczerze tej pieśni nie znosiłam. Kiedy dotarliśmy na miejsce, po bólu nie było śladu i dostaliśmy więcej, niż było zapowiedziane. Uzdrowienie nie było wprawdzie trwałe, ale ponad pól roku miałam spokój, wystarczyło tylko westchnąć: o Janie Bosko, ojcze nasz...
Dołącz do grupy "Ostania Ławka" (kliknij w baner) >>
Skomentuj artykuł