Nam nie jest wszystko jedno?

Depositphotos.com (64458083)

Nie jest mi wszystko jedno, ale do niczego nie jestem przywiązany; do niczego nie jestem przywiązany, ale w pełni kocham to, co jest; w pełni kocham to, co jest, ale z wewnętrzną wolnością przyjmuję to, co było oraz to, co będzie – jednym słowem: jestem obojętny.

„Dialogi w połowie drogi” – odcinek 30. Ewa Skrabacz i Wojciech Ziółek SJ rozmawiają o obojętności – jednym z najważniejszych terminów duchowości ignacjańskiej – i podkreślają, że: to słowo – obojętność – użyte przez Ignacego celowo i z premedytacją, zatrzymuje i przyciąga uwagę; istotą ignacjańskiej obojętności jest wolność; osiągnięcie wolności wymaga pracy nad sobą; człowiek obojętny jest naprawdę wolny.

ES: No to co, nagrywamy?
WZ: Czy ja wiem, jak chcesz? Jest mi to obojętne.
ES: Dobrze słyszę, wszystko ci jedno?
WZ: No tak, jak jest napisane, „trzeba nam się stawać ludźmi obojętnymi”. Ja jestem tego przykładem, przynajmniej się staram.
ES: No, powiem, że ciut niezręcznie mi to mówić, ale Ojcze Jezuito, mam wrażenie, że chyba nie o to Ojcu Założycielowi chodziło w Ćwiczeniach.
WZ: No właśnie, tak oto tutaj wychowaliśmy świeckich, którzy nas teraz będą poprawiać.
ES: Ale nie żmiję na własnej piersi.

„Trzeba nam stawać się obojętnymi”

WZ: Ale oczywiście, że masz rację, bo absolutnie nie o to, ale, ponieważ to Pani tutaj stwierdziła, to słucham, jak to powinno być?
ES: No nie, nie szarżujmy... Ja się specjalistką nie czuję... Natomiast rzeczywiście, to sformułowanie w Ćwiczeniach bardzo mnie zatrzymuje. Pamiętasz w ogóle, kiedy je usłyszałeś po raz pierwszy, że trzeba nam się stawać obojętnymi?
WZ: No tak, to oczywiście w nowicjacie, bo wcześniej ani Ćwiczeń, ani duchowości ignacjańskiej nie znałem i w nowicjacie. Przy czym nasz śp. magister, ojciec Norbert Kotyła, od razu dodał, o co to chodzi, że to bynajmniej nie chodzi o to, że jest nam wszystko jedno.
ES: No bo tak kojarzymy obojętność. Zresztą to, od czego zaczęliśmy, to była ilustracja tego...
WZ: W oryginale też to, la ‘indiferencia’ – ono jest wieloznaczeniowe, prowokujące i takie zatrzymujące. Bo tu o świętych rzeczach rozmawiamy, a tu raptem takie...
ES: No i zwykle Ćwiczenia nam się kojarzą jako takie wezwanie do konkretnych działań, czynów, jakichś praktyk, a tutaj słyszymy nagle, że mamy być ‘obojętni’ i to trochę ‘wbija w podłogę’. No tak jak mówiłam, zatrzymało mnie to. Ale powiedzmy od razu, że właśnie to, od czego zaczęliśmy, to fatalna ilustracja.
WZ: To fatalna, ale chyba Ignacemu chodziło o to, żeby takie słowo, które w taki bardzo, nawet bym powiedział, dramatyczny sposób pokazuje, że ani w te, ani we wte, że tak jest właśnie obojętne, że takie powinno być nasze życiowe podejście do różnych dylematów, bo wszystko zależy od kryterium. I on to kryterium chce tak pokazać, to dlaczego?
ES: No to może oddajmy mu głos.
WZ: Skoro tak pani redaktor tutaj zarządza, to ja pozwolę sobie zacytować z mojej magicznej książeczki Ćwiczenia duchowne Ojca Ignacego. I to jest sam początek, fundament. Początek i fundament ćwiczeń, gdzie Ignacy mówi, że „człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego chwalił, czcił, i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały dla osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony”. I teraz są dwie konsekwencje tego, mówi Ignacy. Pierwsza: „Z tego wynika, że człowiek ma korzystać z nich w całej tej mierze, w jakiej mu one pomagają do jego celu i znów w całej tej mierze winien się od nich uwalniać, w jakiej mu są przeszkodą do tegoż celu”. I drugi poziom tych konsekwencji: „I dlatego trzeba nam się stać ludźmi obojętnymi w stosunku do wszystkich rzeczy stworzonych, w tym wszystkim, co podlega wolności, naszej wolnej woli, a nie jest jej zakazane lub nakazane”.

DEON.PL POLECA

Pragnąć tylko tego, co pomaga w osiągnięciu prawdziwego celu naszego życia

ES: Ciąg dalszy jeszcze nastąpi, ale właśnie tak chciałam tutaj się zatrzymać, bo powiedziałam wcześniej, że to, od czego zaczęliśmy ta scenka, nie może być dobrą ilustracją właśnie tej ignacjańskiej obojętności.
WZ: Jest dobrą ilustracją przeciwności.
ES: A powiedzmy, dlaczego? Bo to, czy nagrywamy, czy nie, to już wynika z podjętego przez nas zobowiązania. W wolności zdecydowaliśmy się na to i teraz konsekwentnie działamy, żeby z tego zobowiązania się wywiązać. To też jest ważne, żeby sobie – powiem tak brutalnie – gęby nie wycierać takimi sformułowaniami, że ‘ja do roboty dzisiaj nie idę, a obojętny jestem’ – ignacjańsko rzecz jasna.
WZ: Tak, pełna zgoda. Ignacy mówiąc o tym, to był taki człowiek z żelaznej konsekwencji, żelaznej również w duchowości, również w duchowym życiu swoim. Jakaś taka rozlazłość pod tytułem, że a to...
ES: Siemie chce, czy siemie nie chce, to to nie jest ta...
WZ: Natomiast istotą tego, o czym mówią ćwiczenia i o czym mówi to słowo ‘obojętność’, ‘ludźmi obojętnymi’, to nie jest to, że nam jest wszystko jedno, tylko to jest wolność. I on tutaj przytacza konkretne...
ES: Ja wciąż jestem zachwycona konstrukcją ćwiczeń. Właśnie no chociażby teraz to, co nam tu wychodzi. Są konkretne przykłady, nie trzeba się domyślać. On naprawdę prowokuje czy zatrzymuje słowami użytymi, ale bardzo precyzyjnie wyjaśnia ich treść.
WZ: „Tak, byśmy nie pragnęli więcej zdrowia niż choroby, bogactwa niż ubóstwa, zaszczytów niż wzgardy, życia długiego więcej niż krótkiego. I podobnie we wszystkich innych rzeczach”. I kończy: „Natomiast trzeba pragnąć i wybierać jedynie to, co nam więcej pomaga do celu, dla którego zostaliśmy stworzeni.

Co nas prawdziwie uszlachetnia?

ES: No, nie idzie miękkimi przykładami. No przecież ja bardzo ojca przepraszam, ale zdrowie jest najważniejsze.
WZ: To prawda, że jest ważne, ale najważniejsze nie jest, bo ilu zdrowych ludzi jest nieszczęśliwych, ilu zdrowych ludzi tęskni całymi sobą za czymś więcej.
ES: I nie mówimy przez to, że choroba daje szczęście, cierpienie i tak dalej. To nie tak.
WZ: Broń Boże. Już ksiądz Tischner napisał. [Cierpienie] nie uszlachetnia samo w sobie.
ES: Ale rzeczywiście niejednokrotnie choroba, brak zdrowia jest taką drogą, która prowadzi do doświadczenia szczęścia. Nie ona daje szczęście raz jeszcze, to powtórzę, ale pozwala tak przeżywać, tak doświadczać, że się do niego dochodzi.
WZ: I Ignacy mówi, ty nie wiesz, co jest dla ciebie lepsze.
ES: Nikt nie wybiera choroby. To by było masochistyczne. To by było chore w gruncie rzeczy.
WZ: Ignacy mówi, ty nie wiesz. Ty chciej tego, co ci bardziej pomaga do twojego celu, czyli de facto do bycia szczęśliwym. To jest właśnie ta jego żelazna konsekwencja. Jeżeli ci pomaga w tym długie życie, zdrowie, bogactwo, wszystko dobrze. Ale być może nie.
ES: No tak, bo Ignacy kładzie przed nami te kolejne wybory.
WZ: Żeby „nie pragnąć bogactwa więcej niż ubóstwa”. Tu pobrzmiewa to, co św. Paweł pisze, że „umiem i głód cierpieć, umiem i obfitować”. Że tak naprawdę nie chodzi o to, co, tylko z kim.
ES: Ja pamiętam taki moment, kiedy skończyłam remont generalny mojego mieszkania. No to trwało chwilkę. Efekt bardzo mi się podobał. Do tej pory bardzo mi się podoba.
WZ: Potwierdzam. Potwierdzam nie tylko, że ci się podoba, tylko, że ma się co podobać.
ES: Dziękuję bardzo. Ale tak pamiętam, że właśnie jakoś tak bardzo na świeżo. Siedziałam sobie jeszcze w takim pustawym mieszkaniu, bo jeszcze nie wszystkie meble miałam. Taka szczęśliwa. Zadowolona z tego, co udało mi się osiągnąć. I wtedy przyszła do mnie taka myśl, a jak bym jutro to miała stracić? No przecież zdarzają się takie rzeczy. No przeróżne. Nawet nie będę mieć pożar, nie pożar. Ale to był moment takiego zatrzymania. Ale nie czułam właśnie takiego: nie, nie, no niemożliwe, nie, w ogóle nie będę o tym myśleć. I żeby było jasne, gdyby mnie coś takiego spotkało, nie znaczy, żebym to przyjęła z kamienną twarzą. Natomiast, to są chyba takie małe ćwiczenia w tej obojętności, stawanie wobec tej rzeczywistości wyboru.
WZ: Bo Ignacy nie mówi, żebyśmy nie czuli, tylko żebyśmy nie pragnęli, żebyśmy się nie starali pragnąć. Bo odczucia nie zależą od nas, prawda? No jak nam coś zabierają, to boli. Jak coś tracimy, to zawsze płaczemy, prawda? Zawsze. Ale właśnie, żebyśmy nie pragnęli.
ES: Nie przywiązywali się do tego. Ja bym to powiedziała, nie uzależniali się od tego. Nie uzależniali swojego szczęścia. Tysiąc razy takie rzeczy wychodzą.

Nie uzależniać się, nie przywiązywać się do wyobrażeń

WZ: Ja powiem o kolejnym przykładzie: „zaszczytów bardziej niż wzgardy”. W ćwiczeniach duchownych w innym miejscu jest taki passus, kiedy Ignacy każe rekolektantowi prosić o to, żeby wybierać wzgardę z Chrystusem wzgardzonym. I Boże, od czasów nowicjatu, czyli 41 lat z okładem, ileż to razy tak się modliłem, żeby właśnie wybierać wzgardę z Chrystusem wzgardzonym. Ale powiem tak w zaufaniu, że kiedy przychodzi taki moment, kiedy ci te zaszczyty, nie chodzi o jakieś tytuły, tylko jeśli jakoś ucierpi twoje dobre imię, jeśli ktoś cię posądzi, coś ci będzie imputował, to te modlitwy okazują się takie dalekie... Bo wtedy tak boli, że... Bo się cały przywiązałeś do jakiejś opinii o sobie, do tego, co inni myślą...
ES: I nie tak łatwo z tego zrezygnować, nie tak łatwo być wobec tego objętym.
WZ: Nie tak łatwo, to nie to słowo.
ES: Tak, ja wiem, ale później chyba to można opowiedzieć takie historie, jeżeli mają happy end, a nie zawsze mają, ale „jak hartowała się stal”.
WZ: Tak. Tam jest jeszcze kolejny przykład: „życia długiego bardziej niż krótkiego”. Moja mama, dwa lata już nie żyje, miała 88 lat, kiedy umierała. Ciągle mówiła, synku, tak żeby jeszcze chociaż rok, żeby chociaż... Zawsze to jest...
ES: Ojciec Ignacy nie ułatwia, stawiając przed nami ową obojętność i ilustrując ją takimi przykładami, które dotykają naszych największych pragnień i naszych największych lęków.
WZ: I św. Ignacy kończy: „dlatego trzeba nam pragnąć i wybierać jedynie to, co więcej pomaga do celu”. Ten, kto się tego nauczył, ten kto tak umie, to można powiedzieć, że jest człowiekiem wolnym. I dlatego, życzmy sobie, żebyśmy choć trochę umieli być takimi wolnymi ludźmi.
ES: Oj, bardzo sobie życzmy...
WZ: Którym nie jest wszystko jedno. Ale którzy mają taką swobodę wewnętrzną. Ignacy każdą modlitwę radzi kończyć takim dialogiem z Panem Bogiem. Gdzie Pan Bóg, gdzie człowiek... Ogromna różnica między nami, ale właśnie tyle bliskości, że w modlitwie możemy Go dotknąć.
ES: „Jak przyjaciel z przyjacielem”.
WZ: I jeśli byśmy mieli choć trochę takiej wolności, to te nasze końcowe rozmowy w modlitwie, to by były takie prawdziwe... „Dialogi w połowie drogi” ...

Jezuita, uratowany grzesznik; poprzednio duszpasterz akademicki w Opolu i Krakowie, proboszcz we Wrocławiu, prowincjał (2008-2014), a obecnie proboszcz w Tomsku (Rosja, Syberia); inicjator Deon.pl i Modlitwy w Drodze.

Twitter: wziolek_sj

 

Politolog, nauczyciel akademicki, dawca krwi, amatorka biegów długodystansowych, współpracuje z Radiem Doxa, Modlitwą w drodze i Deon.pl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nam nie jest wszystko jedno?
Komentarze (1)
ZJ
~Zygmunt Jerzy Stanowski
21 listopada 2023, 16:57
Gdyby głównym celem naszego życia było osiągnięcie obojętności - to głową naszego wyznania byłby Dalajlama, a nie Papież