Osobisty wymiar wątpienia

(fot. Steve Soblick / flickr.com / CC BY)
Alister McGarth

Istnieją związki pomiędzy wątpieniem i wiarą. Każde z nich stanowi odwrotność drugiego. Mogę wierzyć, że coś jest prawdą, tak jak mogę w to wątpić. W pewnej mierze zasada ta odzwierciedla naturę samej Ewangelii. Stwierdza ona, że istnieją pewne prawdy.

Każdy z nas jest inny. Mówi się czasami o różnych "osobowościach" lub "typach osobowościowych". To ważne z punktu widzenia pewnej tezy: niektórzy przywiązują, na przykład, większą wagę do rozumienia, podczas gdy inni do doświadczenia. Idea "osobowości" zakłada jednakże, że poszczególni ludzie pozostają ciągle jednakowi, i nie zwraca wystarczającej uwagi na fakt, że się zmieniamy i rozwijamy w reakcji na okoliczności. To, kim jesteś, i doświadczenia, które stały się twoim udziałem, mogą znacząco wpływać na niepewność i wątpliwości w odniesieniu do twojej chrześcijańskiej wiary. Pomogą to wyjaśnić przytoczone przykłady.

1. Ann jako dziecko, po śmierci swojej matki, pozostawała w trudnej relacji ze swoim ojcem. Jej obraz ojca zdominowały wspomnienia tyranii i napięcia. Nie potrafi przypomnieć sobie nic, co robił jej ojciec, aby uwierzyła, że ją kocha. Wspomina dzień, w którym opuściła dom, jadąc do college'u, jako moment wyzwolenia, wyrwania się spod jego dominującego wpływu. Słowo "ojciec" budzi w niej wobec tego jedynie negatywne skojarzenia. Ann przeżywa poważne osobiste problemy, chcąc traktować Boga w kategoriach "ojca", i wątpi, czy Bóg rzeczywiście ją kocha.
2. Życie Billa to pasmo nieustannych porażek, zarówno jeśli chodzi o studia akademickie, jak i relacje międzyludzkie. Jego rodzina koncentruje się głównie na osiąganiu sukcesu oraz określonego statusu i jasno daje mu do zrozumienia, że jest dla nich rozczarowaniem. Nie spełnia ich wygórowanych oczekiwań. Z tego powodu rozwinął w sobie głęboko zakorzenione poczucie porażki oraz niską samoocenę. Ewangelia stanowi dla niego źródło dyskomfortu, ponieważ wydaje się stawiać wymagania, których - jak sobie wyobraża - nie mógłby spełnić. Obawia się zawieść Boga. Wyznaje szczere i głębokie wątpliwości oraz niepewność, czy kiedykolwiek mógłby naprawdę zostać chrześcijaninem.
3. Clare ma za sobą serię nieudanych związków i z tego powodu czuje się głęboko zraniona. Była wykorzystywana i upokarzana. Te dość gorzkie doświadczenia życiowe przekonały ją, że ludziom nie można ufać. Nie chce się już angażować w kolejne związki, bojąc się tego, co mogą przynieść. Jej doświadczenia z kontaktów z ludźmi przekonują ją, że ufając innym i pozwalając sobie zbliżyć się do nich, staje się bezradna i słaba. W konsekwencji napotyka na trudności, starając się poświęcić Bogu. Czuje, że nie można Mu zaufać. Nie chce wdawać się z Nim w jakiekolwiek relacje.
Można mnożyć tego typu przykłady. Chodzi o to, że nasze doświadczenia wpływają na naszą wiarę. Przeszłość może skłaniać nas do wątpliwości, niepewności i lęków. Innymi słowy, aktualne wątpliwości mogą okazać się rezultatem nieustającego wpływu minionych wydarzeń. Dla wielu osób pomocne okazuje się odkrywanie sposobów wpływania przeszłości na ich teraźniejszość, zwłaszcza jeżeli wpływ ten jest niekorzystny. Możemy spróbować takiego odkrywania siebie z pomocą bliskiego przyjaciela lub psychoterapeuty.
Chodzi tutaj jednakże głównie o to, że wątpliwości, lęki i problemy odzwierciedlają naszą indywidualność. Możemy postrzegać sprawy inaczej niż nasi znajomi, po prostu dlatego że jesteśmy tym, kim jesteśmy. Może niepokoić nas coś, co dla naszych przyjaciół nie ma żadnego znaczenia. Może nam być trudno zrozumieć, dlaczego nasz najlepszy przyjaciel przeżywa problemy, których nie zauważamy. Częściowo może to wynikać z faktu, że ja i on jesteśmy różnymi ludźmi, którzy mają różne doświadczenia i którzy pozostają pod wpływem różnych życiowych zdarzeń. Nasze wątpliwości często odzwierciedlają naszą sytuację i pomagają nam lepiej zrozumieć siebie. Jeżeli chcemy pomóc komuś, kto przeżywa trudności i niepokój w związku ze swoją wiarą, może okazać się, że będziemy musieli zrozumieć tę osobę, zanim będziemy mogli jej pomóc. Może się okazać, że nie będziemy mogli zastosować tego samego szablonu rozwiązań w przypadku każdego człowieka. Bądźmy zatem wrażliwi na indywidualność własną oraz innych. Może ona wpływać na naszą wiarę - i nasze wątpliwości.
Zastanówmy się nad tym nieco głębiej. Niektórym ludziom trudno jest zaakceptować fakt, że Bóg ich kocha. Źródłem trudności jest często ich przeszłość oraz wartości zaszczepione przez rodziców. Mogą to być, na przykład, perfekcjoniści, którym wydaje się, że muszą zrobić lub osiągnąć coś szczególnego, zanim zasłużą sobie na miłość Boga. Dla tego typu osób ewangeliczna deklaracja o bezwarunkowej Boskiej miłości do człowieka może być trudna do zaakceptowania - jest sprzeczna z panującymi na świecie zasadami.
Inni mogą być nauczeni, że zależność od kogoś powinna być piętnowana. Pewni ludzie wyznają silne przywiązanie do kultu niezależności: osobiste spełnienie musi, według nich, opierać się na niezależności od innych ludzi i zjawisk. Stwierdzenie, że Bóg nas kocha, stanowi zaproszenie do nauki, jak mu się zawierzyć. Staje to w sprzeczności z systemem wartości, który przekazali im rodzice, chcąc, aby ich dzieci podążały przez życie, polegając tylko na sobie.
W obu przypadkach trzeba koniecznie zapytać, w jakim stopniu wartości te są właściwe i czy pozostają aktualne w odniesieniu do naszej relacji z Bogiem. Podstawowa zasada pozostaje jednak ta sama: nasza przeszłość wpływa na sposób, w jaki reagujemy na Ewangelię, i trudności, które w związku z nią przeżywamy. Wiara to dziedzina wzajemnych związków.

"Wątpienie w coś" i "wątpienie w kogoś"

Termin "wątpienie" może posiadać dwa różniące się nieco znaczenia. Pierwsze - można określić jako "poznawcze", drugie - "osobowe". Jeden typ odnosi się do zdań, drugi do osób. Pierwszy problem to "wątpienie-w-to", drugi - "wątpienie-w-kogoś". Jedno ma, zasadniczo, charakter intelektualny, drugie - dialogowy. Zacznijmy od przypadku "wątpienia-w-to".
Znakomitej ilustracji tego typu wątpienia dostarcza Nowy Testament. Po zmartwychwstaniu Jezus ukazał się swoim uczniom w sali na górze. Byli zarówno zaskoczeni, jak i uradowani (J 20, 19-20). Jednakże jednego z nich, Tomasza, w tym momencie nie było. Ominęło go doświadczenie obecności zmartwychwstałego Chrystusa, które dane zostało innym. A gdy mu o nim opowiedzieli, trudno było mu je zaakceptować. Wątpił w to: "Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę" (J 20, 25). Tomasz wątpił w przekonanie pozostałych apostołów, iż Jezus powstał z martwych. Wątpliwości te zniknęły po spotkaniu ze zmartwychwstałym Chrystusem, który rzekł do niego: "nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!" (J 20, 27).
Drugi typ wątpienia jest nieco inny. Tomasz wątpił w coś, możemy także wątpić w kogoś .Wątpić w kogoś to nie ufać mu. To doświadczenie oporu przed potraktowaniem z zaufaniem czyichś słów. Przypuśćmy, że pożyczyłem koledze dużą sumę pieniędzy, której nigdy mi nie zwrócił. Obiecał, że zwróci. Nie zrobił tego jednak. Gdyby poprosił, abym pożyczył mu pieniądze raz jeszcze, myślę, że wahałbym się, czy to zrobić! Wątpiłbym w jego słowo. Nie zawierzyłbym jego obietnicom. Mój kolega istnieje - chociaż nie o to w tym wypadku chodzi. Nie wątpię w to, czy on rzeczywiście znajduje się na tym świecie; moja troska dotyczy tego, czy rzeczywiście mogę mu zaufać.
Ludzie mogą przeżywać trudności, aby zaufać Bogu, z powodu swoich dotychczasowych doświadczeń. Mogą wykazywać niechęć do angażowania się, z powodu dotychczasowych doświadczeń w relacjach z ludźmi, którzy ich zawiedli. Nie muszą wątpić w istnienie Boga; wierzą, że jest, wątpią jednakże w Niego jako osobę godną zaufania. Czy naprawdę można Mu zaufać? - zastanawiają się.
Wiele osób przeżywa podobny niepokój, dotyczący przede wszystkim tego, czy Bogu rzeczywiście można zaufać. Czy On dotrzymuje słowa? Czy naprawdę ich kocha? Tego rodzaju wątpliwości mogą kłaść się tak głębokim cieniem na ich życiu, że wszystko inne wydaje się tracić na znaczeniu. Po co przejmować się wątpliwościami i problemami, które rodzi chrześcijaństwo, jeżeli Bóg może okazać się niewart tego, aby Mu zaufać? Po co zaprzątać sobie głowę problemami chrześcijańskiej wiary, jeżeli przede wszystkim odczuwamy opór przed zawierzeniem Jemu? Na tym polega problem "wątpienia-w-kogoś". Ewangelia koncentruje się na absolutnej wiarygodności, dobroci i wierności Boga, którego znamy i widzimy tak, jak objawia się On nam w Jezusie Chrystusie. Powinniśmy zatem zająć się niektórymi pytaniami, dotyczącymi kwestii wiarygodności Boga, w nadziei że okaże się to pomocne w przypadku osób przeżywających tego rodzaju niepokoje.
Istnieją oczywiste związki pomiędzy wątpieniem i wiarą. Każde z nich stanowi odwrotność drugiego. Mogę wierzyć, że coś jest prawdą, tak jak mogę w to wątpić. W pewnej mierze zasada ta odzwierciedla naturę samej Ewangelii. Stwierdza ona, że istnieją pewne prawdy. Zapewnia na przykład, że Jezus naprawdę powstał z martwych (1 Kor 15, 3-5). Formułuje także pewne istotne stwierdzenia dotyczące samego Boga. Bóg jest wiarygodny; wierny (Rz 3, 3; 1 Tes 5, 24). Wątpić w Boga to podważać Jego wierność oraz wiarygodność. Wierzymy w prawdziwość stwierdzenia, że Jezus powstał z martwych - wierzymy jednak także Bogu jako osobie. Istnieje oczywiście ścisły związek pomiędzy tymi dwoma ujęciami. Jednym z powodów, dla których możemy zaufać Bogu, jest to, że wskrzesił Jezusa z martwych, co oznacza, iż dotrzymuje obietnic. Warto jednakże już na tym etapie wprowadzić rozróżnienie na owe dwa aspekty, zarówno w odniesieniu do "wątpienia", jak i do "wiary". W dalszej części książki powrócimy do zagadnienia zaufania do Boga.
Ważne, abyśmy zauważyli, że wątpliwości dotyczą nie tylko Boga. Wielu chrześcijan wątpi w siebie samych (odzwierciedla to być może ich psychikę i dotychczasowe doświadczenia), co przekłada się na ich myślenie o Bogu.
Więcej w książce: Wątpliwości w wierze

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Osobisty wymiar wątpienia
Komentarze (4)
D
Donek
9 lutego 2015, 12:28
Tak, ludzie często wątpią nie tyle Boga, co w samych siebie. Często też po prostu wolą swoją wygodę od podjęcia walki... Są jak Ci Izraelici w niewoli którzy, chociaż w końcu zdecydowali się na jej porzucenie, ciągle jeszcze na pustyni do niej tęsknili... Co jest w człowieku, że tak nie chce zmian w swoim życiu? Polecam uzupełniający artykuł: http://wboskimkregu.bloa.pl/2015/01/12/nie-boj-sie-nieudanego-zycia/#comment-42
SE
sealed edeesG
11 lutego 2014, 06:49
Szkoda, że nie można porozmawiać z jakimś światłym księdzem o swoim zwątpieniu. 
A
Andrzej
9 lutego 2014, 13:32
c. d.  Niestety człowiek z natury jest ułomny, więc żaden przyjaciel czy przyjaciółka nie będą idealnymi naszymi doradcami życiowymi, a wielu z nas nawet tego nie rozumie. Człowiek to układanka na miarę Boga, a nie psychologa, psychiatry i innych. Człowiek z natury kombinuje i niczego nie jest pewien na 100%, taka już jest nasza natura. Bóg nigdy nie błądzi, postrzega nas jako wielowymiarową układankę w czasie i  przestrzeni, o której człowiek nie ma nawet pojęcia. Dlatego tylko Bóg może nam pomóc w chwilach zwątpienia. Zawierzyć Mu to jak wygrać fortunę, która nigdy się nie wyczerpie. Natomiast WIARA jest już płaszczyzną do doskonalenia przez resztę naszego życia. Im wcześniej zbliżymy się do Boga tym więcej zyskamy. I choć zwątpienie nawiedza również wierzących, bo taka jest procedura doskonalenia człowieka, nie wolno nam w niej zbyt długo trwać. Każdy upadek to powód do powstania i bycia silniejszym oraz twardszym. Bóg jedynie nam wskazuje właściwy kierunek - ten najbardziej dopasowany do naszej osobowej układanki. W Boga nie wątpmy, wątpić możemy jedynie w siebie i innych, bo moc w słabości się doskonali.
A
Andrzej
9 lutego 2014, 13:30
Wiara i zwątpienie są chyba na stałe przypisane egzystencji człowieka i dotyczą nie tylko płaszczyzny Bóg - człowiek, ale również wszystkich innych. Zobrazował bym to regułą koła. Po przeciwnych stronach koła jest wiara i zwątpienie, gdzieś na tym kole jest również nadzieja i miłość. Koło  jest symbolem przemijania, toczy się w naszym życiu każdego dnia. Co jakiś czas zatacza pełny krąg, a my doświadczamy emocjonalnych i duchowych doznań, które mają nas doskonalić. Jak obserwuję każdy człowiek jest skazany na wątpienie, bo jest to istotna lekcja (lekcje) naszego życia ukazująca nam nas i otaczający nas świat zupełnie z innej perspektywy niż zazwyczaj postrzegamy i sobie wyobrażamy. Nawet nie zdajemy sobie sprawy ile jest w nas bezsensownego oporu, własnych zasad; naszego JA, które tworzą przeszkody w naszym życiu. Im więcej lat mamy tym nasza osobowa układanka staje się bardziej skomplikowana. Dlatego wielu mądrych tysiące lat temu stwierdziło, że największym naszym wrogiem jesteśmy my sami. I to jest prawda. Prawdą jest też że my sami czasem nie potrafimy sobie poradzić w ogarnięciu naszej układanki, potrzebujemy do tego kogoś drugiego, bo sami zaczynamy się gubić. Czas zwątpienia ma ukazać nam właśnie jak jesteśmy słabi, niezależnie od bogactwa, tytułów naukowych i wieku.