Poszukiwanie mistrza

(fot. Vinod Kumar M./flickr.com)
Zdzisław Józef Kijas OFMConv

Szukanie autorytetu, budowanie go i poddawanie się jego urokowi jest naturalną potrzebą człowieka. Człowiek ciągle szuka wokół siebie punktu odniesienia dla swych poczynań, wypatruje wyroczni, przewodnika, kierownika, przywódcy, swoistego punktu koncentracji myśli, działań i uczuć.

Psychologowie, badacze kultury mówią otwarcie, że wśród dużej części współczesnej młodzieży daje się zaobserwować absolutny zanik poczucia wartości. Wielu za swój autorytet potrafi uznać piosenkarza, aktora lub innego przedstawiciela osób o stworzonym przez media charakterze, rodzaj gwiazdy, zwanej również celebrity. Często też za osobę godną naśladowania uważa się rówieśnika dysponującego siłą lub jakąś "władzą" w swoim otoczeniu. Młodzi ludzie nie odczuwają już potrzeby bycia sobą; chcą być tylko akceptowani w społeczeństwie. Ich życie bardziej obrasta fałszem aniżeli szczerością. Wielu współczesnych młodych, chociaż nie tylko oni, ponieważ z zachowaniem tym spotykamy się również wśród dorosłych, kształtuje swoje poglądy, wzorując się na osobach, które często nic w życiu nie osiągnęły samodzielnie i które nic dla świata nie zrobiły. Stąd też te wzorce są płynne, krótkotrwałe, zmienne, jak zmienna jest moda proponowana przez środki przekazu. "Tym, co się liczy - pisze Z. Bauman - jest zmienność, wbudowana tymczasowość wszystkich zobowiązań; liczy się ona bardziej niż samo zobowiązanie, które nie powinno trwać dłużej niż do chwili skonsumowania obiektu pożądania (lub utraty przez ów obiekt powabu)". W społeczeństwie konsumpcyjnym konsumuje się równie dobrze towary, jak i autorytety. "Konsumowane dobra powinny przynosić satysfakcję natychmiast, bezzwłocznie, nie wymagając przeciągającej się nauki, specjalnych umiejętności ani żadnych drobiazgowych przygotowań; lecz satysfakcja musi być chwilowa - to jest skończyć się w chwili, gdy kończy się czas na konsumpcję, który zresztą należy zredukować do zupełnego minimum".

W społeczeństwie konsumpcyjnym rolę swoistego "autorytetu" zaczęły powoli przejmować środki materialne, rzeczy, przedmioty, dobra konsumpcyjne. Te z kolei świadomie nie są trwałe, lecz często ulegają zmianie, odrzuca się stare, aby zrobić miejsce na nowe. Społeczeństwo konsumpcyjne lubi zmieniać swoje przyzwyczajenia, często i systematycznie, bardzo świadomie. Uważa się, mówi Bauman, że przyzwyczajenia należy "nieustannie, codziennie, przy pierwszej lepszej okazji, odrzucać i nigdy nie powinno się im dawać szansy, aby zakrzepły w żelazne pręty klatki. Najlepiej - kontynuuje - by konsument nie chwytał się niczego mocno; nic nie powinno nakazywać zobowiązania na zawsze, żadnych pragnień nie wolno uznawać za ostateczne. Każdą przysięgę lojalności czy jakiekolwiek zobowiązanie powinno się zaopatrzyć w klauzulę »ważne do odwołania«" . W społeczeństwie konsumpcyjnym istnieje postępujący brak trwałych odniesień do osób, które zostają zastępowane przez odniesienia do przedmiotów. Wszystko staje się płynne, zmienne, bez trwałej wartości. Autorytety, podobnie jak przedmioty, pojawiają się i znikają. Ich charakter jest sezonowy, związany z trendem, modą, chwilowymi potrzebami widowni, sytuacji, indywidualnych odczuć kreatorów mody.

DEON.PL POLECA

Im bardziej jednak zwiększa się płynność rzeczywistości, tym bardziej odczuwamy potrzebę osób cieszących się stałym prestiżem, osób z autorytetem. Ich zadania są rozliczne. Stają się one niczym latarnie morskie, które wskazują bezpieczny kierunek do portu. Uczą podejmowania słusznych i odpowiedzialnych wyborów, przyjmowania lub odrzucania postaw sugerowanych do naśladowania lub nie, idolów proponowanych i kreowanych przez media. Takich wzorów potrzebuje każdy z nas, szczególnie jednak wyczekuje ich młodzież, nawet jeżeli tego nie mówi. Świadomie, lub nie, tęskni za autorytetem moralnym, za osobą, która stanie się dla niej wzorem zachowań, wzorem postępowania. Osoba taka posiada niebywałą wręcz siłę oddziaływania na sposób myślenia i działania innych. Wychowawcy więc i nauczyciele cieszący się autorytetem osobistym u młodzieży są niezastąpionym czynnikiem w ich prawidłowym rozwoju. Wciąż aktualne są słowa Leszka Kołakowskiego, który mówi, że "wychowanie, całkowicie wyzwolone z autorytetu, tradycji i dogmatu, kończy się nihilizmem". Człowiek szuka mistrza, aby zadać mu pytania dotyczące życia i jego spraw. Zupełnie jak w opowiadaniu o mistrzu i dzwonie.

Nowy uczeń nie mógł się odnaleźć w klasztorze. Wielu rzeczy nie rozumiał, o wielu miał inne zdanie. Mistrz za mało pokazywał, za mało tłumaczył, za mało przejmował się postępami uczniów. W końcu zupełnie zrezygnowany uczeń przyszedł do mistrza i dzieląc się swoimi odczuciami, zapytał:
- Co mam robić? Jak się przygotowywać? Jak ocenić, czy dobrze wybrałem?
- Nie bój się zadawać pytań - powiedział mistrz do ucznia. - Nie bój się atakować autorytetu.
- Ale jak mam nauczyć się zadawać pytania?
- Pytaj o wszystko i tak długo, dopóki nie otrzymasz odpowiedzi, która cię zadowoli. Pytaj śmiało i nie ustawaj. Widzisz, prawdziwy mistrz jest jak dzwon. Jeżeli lekko zakołyszesz, usłyszysz tylko delikatne wibracje. Ale jeżeli poruszysz go mocno, uderzysz silnie, to usłyszysz mocny, donośny dźwięk, który przeniknie cię do głębi. Bywa wtedy, że jeszcze po znacznym upływie czasu ten dźwięk dzwoni ci w uszach. I to jest nauka.
Bywa też, że dzwon nie ma serca. Jest wielki, rozdęty i wygląda tak, że zaraz wyda wspaniały dźwięk. Ale ktoś zabrał mu serce. zabrał mu duszę; albo nigdy tego serca nie miał. Możesz poruszyć, uderzyć, ale odpowiedzią będzie zawsze niewyraźny szmer obracających się kół zawieszenia, zgrzyt łożysk, ale nie dźwięk, który cię poruszy.
Zawsze szukaj dzwonu.

Osoba z autorytetem

Rola autorytetu była zawsze ważna. Wzrasta ona tym bardziej w dobie współczesnej, w dobie systematycznej dewaluacji autorytetu, i szczególnie w obszarze wychowania. Upadły bowiem jedne, oficjalne autorytety, może niekiedy narzucane, które G. Le Bon nazywał "nabytymi", a w ich miejsce nie pojawiły się nowe, osobiste, zapracowane godnością i świętością życia. Co prawda przyjmuje na sile zjawisko naśladowania zachowań, ale nie zawsze, a nawet bardzo rzadko, jest to naśladowanie postaw etycznie wartościowych. Zachowania te możemy określić mianem snobizmu, mody. Czasami związane są one z funkcjonowaniem w subkulturach.

Od autorytetów nie można uciec. Kiedy zaczyna brakować autorytetów z nadania Bożego, pojawiają się inne - z nadania ludzkiego. Tych ostatnich jest wiele, lecz nierzadko ilość psuje jakość. Od kiedy przyjęto społeczne nadanie autorytetu za wyłączne źródło, autorytet stracił swój fundament, stracił swoją moc i siłę. Jego krótka kondycja stała się odzwierciedleniem kondycji społecznej. Im słabsze moralnie społeczeństwo, tym mizerniejsze autorytety z siebie wydaje. Tłumaczy to niewątpliwie coraz częściej występujące zjawisko auto-destrukcji autorytetu. Autorytet sam z siebie zaczął się wynaturzać, sam siebie zaczął podważać i kwestionować. Zawsze, kiedy traci się potrzebę służby, dokonuje się alienacja autorytetu. Tak jest w polityce i tak również może być w życiu duchowym. Komu brak gotowości do służby, kto nie jest gotów pomagać bliźnim, kto nie wypełnia właściwie, czyli sumiennie, zadań związanych z jego powołaniem, zaczyna tracić autorytet.

Pytając się przypadkowych ludzi, kto dla nich jest autorytetem, otrzymuje się bardzo różne, czasami krańcowo odmienne odpowiedzi. Są osoby, które wręcz nie wiedzą, co to jest autorytet, inne wymieniają ulubionych bohaterów filmowych, czasem literackich, czy postacie powszechnie uznawane za autorytety. Są też tacy, którzy kojarzą pojęcie autorytetu z osobami, które wiele znaczą w ich własnym życiu. Pojawiają się wówczas odpowiedzi typu: mój ojciec, wujek, nauczyciel, mój przyjaciel itp. Są też tacy, którzy wzruszają ramionami, twierdząc, że samo pytanie jest głupie lub nie na miejscu - nie mają autorytetów i nic nam do tego. Odmienność odpowiedzi wynika z tego, że pojęcie autorytetu jest bardzo różnie rozumiane. Nierzadko staje się nim osoba przypadkowa, która wyświadczyła mi pomoc, wstawiła się za mną, obroniła mnie. Albo też taka, która mi imponuje siłą, sprawnością, inteligencją czy może nawet szczególnym sprytem.

Chrześcijanin, osoba duchowna, kapłan, rodzice, nauczyciele i wielu innych, którym bliska jest troska o dobrą przyszłość, obciążeni są mandatem wychowawczym, zarówno w odniesieniu do samych siebie, jak i w odniesieniu do innych.

Czy można kształtować autorytet?

Autorytet jest magicznym słowem, nieuchwytnym, nie-namacalnym. Właściwie nie istnieje jakaś jedna, obowiązująca definicja autorytetu. Są tylko liczne próby zdefiniowania czy opisania tego zjawiska. Zasadniczo jednak wszystkie podkreślają, że osoba ciesząca się autorytetem posiada przede wszystkim silną osobowość. Silna osobowość z kolei rodzi się w człowieku, który jest w pełni samodzielnym, niezawisłym indywiduum, aktywnym i twórczym. Tylko z takiego człowieka może emanować osobowość zharmonizowana, integralna, pełna. Cieszy się on osobistą charyzmą.

Aby cieszyć się autorytetem u innych, trzeba kierować się trzema podstawowymi wartościami moralnymi, które stanowią pewną nierozerwalną całość, wzajemnie się uzupełniając. Są nimi: prawda, sprawiedliwość i odpowiedzialność. Tylko wtedy mogę cieszyć się autorytetem, kiedy nie uchylam się od odpowiedzialności, kiedy potrafię przyjąć na siebie odpowiedzialność za głoszoną prawdę i troszczyć się o innych czy o powierzone mi obowiązki. Osoba odpowiedzialna jest sprawiedliwa względem siebie i wobec innych w tym sensie, że potrafi przyznać się do błędu i ponieść ewentualnie konsekwencje za swoje działanie. Na człowieku odpowiedzialnym można polegać.

Zespolenie wartości osobowych i moralnych daje - dzięki łasce Bożej - pełnię autorytetu. Jest coś analogicznego do pewnego opowiadania o tym, kto jest najlepszym nauczycielem i kto cieszy się autorytetem. Otóż, jak mówi opowiadanie, na corocznych zawodach wszystkich szkół walki uczniowie zawsze się spotykali i, rozmawiając o swoich mistrzach, starali się ustalić, który jest najlepszy, aby wybrać tego, którego uczniowie obdarzają największym szacunkiem. Towarzyszyły tym opowieściom przechwałki, kłótnie i swoiste licytacje osiągnięć i umiejętności nauczycieli. Nazwiska pokonanych przeciwników, listy nieprawdopodobnych sukcesów, opisy oryginalnych technik i metod walki. A kiedy wszystkie fizyczne, umysłowe i duchowe cechy oraz zdolności zostały wymienione, ocenione i przeanalizowane w aspekcie "ludzkim" - wtedy sięgano po cuda i sprawy "ponadludzkie":
- Mój mistrz potrafi czynić cuda - mówił jeden z uczniów. W rozwoju duchowym zaszedł tak daleko, że byliśmy świadkami, jak w stanie medytacji szedł po tafli jeziora. Byliśmy pod ogromnym wrażeniem i dlatego jest przez nas szanowany.
- Nasz mistrz też czyni rzeczy niemożliwe do wykonania przez innych - powiedział uczeń z innej szkoły. - W stanie medytacji potrafi unieść się w powietrze lub stać się tak ciężkim, że dwudziestu ludzi nie może go unieść. Jesteśmy dla niego pełni podziwu, wzbudza nasz szacunek i zachwyt.
- Największą zaletą naszego mistrza - powiedział trzeci -jest cud, który sprawia, że nie musi czynić cudów, aby się przekonać, że jest mądrym człowiekiem. Nie musi niczego udowadniać i zawsze nam powtarza, że najlepszym wizerunkiem mistrza są jego wspaniali uczniowie. Dlatego jest przez nas bardzo szanowany.

Warto jednakże wiedzieć, że autorytet nie jest wartością trwałą. Posiada się go albo traci. Należy więc obchodzić się z nim bardzo delikatnie, z wrażliwością, z troską.

Szukanie autorytetu, budowanie go i poddawanie się jego urokowi jest naturalną potrzebą człowieka. Człowiek ciągle szuka wokół siebie punktu odniesienia dla swych poczynań, wypatruje wyroczni, przewodnika, kierownika, przywódcy, swoistego punktu koncentracji myśli, działań i uczuć. Szuka latarni w morzu płynnych współczesnych zachowań i wartości, zmiennych postaw. Potrzeba zatem mocnych autorytetów, czyli takich, które nie zawodzą w chwilach próby. Od tego, czy pomoc ta zostanie udzielona, czy osoby zostaną dobrze, tj. odpowiedzialnie, pokierowane, w znacznej mierze zależy potrzeba i trwałość autorytetu. Skuteczność działania, zwycięstwa nad przeciwnościami, zdrowe owoce konkretnej pracy budują autorytet, a następnie umacniają go, zaś wszelkie niepowodzenia, porażki, szczególnie gdy się powtarzają, z czasem mogą obniżyć autorytet.

Fragment pochodzi z książki: Znalazłem perłę

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Poszukiwanie mistrza
Komentarze (3)
T
teresa
16 lipca 2011, 20:42
 "Pod słońcem Toskanii"?
R
R
16 lipca 2011, 19:10
Ale czy warto cytować tego postmarksistę Baumana?
TA
Tomasz Abram
15 lipca 2011, 21:13
warto przeczytać:)