Św. Augustyn modlił się: Daj mi poznać siebie, bym mógł poznać Ciebie. Ta krótka prosta modlitwa oddaje istotę życia duchowego. Jest nią poznanie Boga, a w Nim siebie. Rozwój duchowy nie jest możliwy bez permanentnego poznawania siebie. W tym procesie nie chodzi jednak o narcystyczną kontemplację, dążenie do duchowego perfekcjonizmu czy autoterapię.
Poznawanie siebie jest świadomym podjęciem powołania do rozwoju na wszelkich poziomach i etapach życia. Każdy z nas jest włączony w to powszechne prawo. Jesteśmy powołani, by wzrastać w wymiarze osobowościowym, moralnym, społecznym, duchowym, transcendentnym... w kierunku Pełni, która jest w Bogu.
Poznawanie siebie zakłada znajomość wszystkich pozytywnych cech i stron własnej osobowości i życia. Tylko wówczas możemy zobaczyć swoją wielkość, jak Narcyz, albo małość, jak św. Franciszek (Michael D. O'Brien). Niestety, zwykle bardziej kładziemy nacisk na wady i negatywne cechy charakteru. Konsekwencją bywa wówczas frustracja, rozgoryczenie, brak akceptacji siebie i brak miłości. W czasie rekolekcji ignacjańskich proponuję ćwiczenie polegające na wypisaniu dziesięciu pozytywnych cech, które najbardziej cenimy u siebie. Niektóre osoby nie potrafią znaleźć nawet trzech!
Nadmierna koncentracja na błędach i negatywach sprawia, że brakuje radości, entuzjazmu, harmonii i pogody ducha. Nawet w miejsce radości z życia z Jezusem pojawia się obowiązek, powinność, przymus, które tłumią spontaniczność. Zycie duchowe zamiast rozwoju, przeżywa regres lub stagnację.
Paradoksem jest również, że najmniej cenimy to, co najwartościowsze. Może dlatego, że zbyt wiele rzeczy uważamy za oczywiste. Nie potrafimy spojrzeć na nie, jak na dary. Rodzi się wówczas pretensjonalność, postawa roszczeniowa. Zamiast logiki: korzystam z daru, łaski, pojawia się mentalność: ja robię łaskę. Być może się mylę, ale tę postawę zauważam coraz częściej u ludzi młodych. Uważają, że wszystko im się należy. Natomiast sami kierują się minimalizmem albo wręcz egoizmem.
Poznanie siebie zakłada akceptację własnych słabości. Każdy ma swoje mocne strony, ale także wady, czułe punkty, zagrożenia, lęki, skłonność do depresji, niezdolność nawiązywania relacji. W każdym człowieku jest dwubiegunowość. Jest zdolność do miłości, ale również do nienawiści. Jest duchowa tęsknota za Bogiem, ale również bezbożność, grzeszność, słabość, skłonność do pójścia za najniższymi instynktami.
W życiu duchowym istotne jest zwłaszcza poznanie najsłabszych punktów, najsłabszego ogniwa. W tych bowiem miejscach jesteśmy narażeni na najczęstsze upadki i pokusy. Św. Ignacy Loyola porównuje działanie złego ducha do taktyki dowódcy wojskowego. Dowódca bada najpierw teren, pozycje strategiczne wroga, następnie atakuje najsłabsze miejsce. W podobny sposób [postępuje] nieprzyjaciel natury ludzkiej: krąży, bada ze wszystkich stron wszystkie nasze cnoty teologiczne, główne i moralne i atakuje nas oraz próbuje zwyciężyć tam, gdzie nas znajdzie słabszymi i gdzie nam więcej brakuje do zbawienia wiecznego (Ćwiczenia Duchowne, 327).
W poznawaniu cnót i wad należy uwzględnić zależność, jaka między nimi istnieje. Dawne praktyki zakonne zalecały sporządzać listy wad, nad którymi pracowano. Po wyeliminowaniu jednej przechodzono do następnej. Po dłuższym okresie pracy wewnętrznej osoba zakonna nie miała już żadnych wad, ale też nie chodziła po ziemi. Była to forma samodoskonalenia, samorealizacji. Cały nacisk kładziono na pracę osobistą, gubiła się natomiast łaska i rola Boga. Ponadto zapominano, że cnoty i wady są wzajemnie powiązane, nie da się ich w sposób sztuczny wyizolować; nie podlegają również szybkim zmianom.
Ponadto w życiu nie można wszystkiego zmieniać. Trzeba zaakceptować własną grzeszność. Są słabości, błędy i grzechy, które będą nam towarzyszyły do końca życia, pomimo ciężkiej pracy nad sobą. Umiejętność akceptacji wad i ograniczeń oraz ich integracji z pozytywami cechami trafnie oddaje Modlitwa o Pogodę Ducha, napisana na kawałku papieru przez protestanckiego teologa Reinholda Niebuhra, która stała się modlitwą Anonimowych Alkoholików: Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Poznanie siebie zakłada również odkrywanie swojej wyjątkowości, specyfiki, niepowtarzalności. W dzisiejszym świecie istnieje tendencja do unifikacji, globalizacji, stawiania interesu grupy, koncernu, partii ponad jednostkę. W konsekwencji zaciera się różnice między jednostkami, podporządkowując wszystko wydajności, utylitarności. Stawianie interesu grup nacisku ponad prawa jednostki prowadzi do zagubienia własnej oryginalności, niepowtarzalności. Zamiast odkrywać i rozwijać własne, specyficzne talenty, staramy się dopasować do innych, poddajemy się manipulacjom, zatracamy własną godność i wartość. Takie dostosowanie nie pozwala odkrywać ani w konsekwencji realizować własnej niepowtarzalnej misji życiowej.
Stanisław Biel SJ - dyrektor Domu Rekolekcyjnego w Zakopanem. Niegdyś duszpasterz jezuickich parafii, później kierownik duchowy i rekolekcjonista. Autor wielu książek o tematyce religijnej.
Rozważanie pochodzi z książki: "Życie duchowe bez trików i skrótów"
Wypróbowane metody, triki i skróty, inteligencja, naturalne zdolności i własna pomysłowość sprawdzają się w życiu zawodowym, społecznym czy politycznym. Nie są potrzebne jednak do tego, by rozwijać życie duchowe. Bo Jezus nie pyta czy potrafisz, tylko czy chcesz...
Odkrywanie miłości Boga przemienia naszą codzienność. W miejsce rezygnacji i zgorzknienia pojawia się pełna akceptacja siebie i radość. Ks. Stanisław Biel przekonuje, że to doświadczenie może stać się udziałem każdego z nas i podpowiada, jak pokonać przeszkody pojawiające się na drodze życia duchowego, m.in.: oskarżanie Boga, kryzys tożsamości, porównywanie się z innymi, zaniedbanie modlitwy, zniewalające poczucie krzywdy, brak przebaczenia.
Skomentuj artykuł