Prawdziwe historie o aniołach, które uratowały życie kierowców

(fot. shutterstock.com)
Joan Wester Anderson

Byli przekonani, że za chwilę dojdzie do wypadku, w którym wszyscy zginą. Zamknęli oczy. Ale wtedy, wydarzyło się "to coś".

Gdy otworzyłam skrytkę pocztową, bardzo szybko okazało się, że mojego syna Tima dotyczył dość powszechny przypadek - wiele osób opisy­wało spotkanie anioła w trakcie jazdy samochodem!

Biorąc pod uwagę to, jak wiele problemów może wystąpić na drodze, nasze anioły rzeczywiście mogą mieć pełne ręce roboty. Na przykład pewna żona pastora opowiedziała mi o podróży przez środkowe Kentucky. Na jednopasmowym odcinku jezdni utknęła za przyczepą z węglem. Ostrożnie rozejrzała się, po czym zaczęła ją wyprzedzać. Z przerażeniem spostrzegła, że w jej stronę pędzi wielka ciężarówka z naczepą.

DEON.PL POLECA

- Kierowca przyczepy z węglem zobaczył, że jestem w tarapatach, więc zjechał na prawo tak daleko, jak mógł, ale jezdnia była zbyt wąska, żeby trzy pojazdy się minęły. Było już za późno, żeby wrócić na swój pas - relacjono­wała kobieta. Sparaliżowana czekała na nieuchronne zderzenie. Jednak kiedy ciężarówka się zbliżyła, niespodziewanie rozpłynęła się w powietrzu.

Zdumiona kobieta zjechała za przyczepę, patrząc w lusterka. Ale po cię­żarówce nie było ani śladu.

- W samochodzie łącznie ze mną siedziało pięć osób - opowiadała. - Wszyscy widzieli nadjeżdżającą ciężarówkę. Nikt nie wie, co się z nią stało.

* * *

Mieszkająca w stanie Michigan Sharon W. (imię zostało zmienione) nie­często prowadzi, więc kiedy pewnego deszczowego wieczoru wyruszyła odwiedzić koleżankę z pracy, współlokatorka udzieliła jej dokładnych wska­zówek. Niestety deszcz zamienił się w śnieg i Sharon zaczęła się denerwować. Czuła, że nie ma wystarczającego doświadczenia, aby jeździć w tak trudnych warunkach pogodowych.

Przejeżdżając zbyt szybko przez skrzyżowanie, wcisnęła hamulec, ale samochód wpadł w poślizg i pędził prosto na słup sygnalizacyjny.

- Och, anioły, pomóżcie mi! - krzyknęła. Samochód natychmiast wrócił na dobry pas.

- Jakby ktoś go podniósł i zawrócił - powiedziała. - Znalazłam się po właściwej stronie ulicy, ustawiona w kierunku odpowiednim do ruchu pojazdów.

Cała i zdrowa dotarła do celu.

Po powrocie do domu opowiedziała współlokatorce o groźnej sytuacji, której uniknęła.

- Nie dziwi mnie to - stwierdziła przyjaciółka. - Kiedy pojechałaś, za­częłam się martwić, jak sobie poradzisz przy takiej pogodzie. Posłałam więc mojego Anioła Stróża, żeby ci towarzyszył.

* * *

Bernadine Jones jechała na północ Denver po dwukierunkowej ulicy i dotarła do skrzyżowania. Mogła albo jechać dalej prosto, albo skręcić w lewo. Za­mierzała skręcić, ale nie znała tej drogi, więc gdy usłyszała głos nakazujący: "Natychmiast zwolnij!", zareagowała bez zastanowienia.

Prawie się zatrzymała i wtedy ze zdumieniem spostrzegła nadjeżdżające auto, które pędziło po trasie skrętu - dokładnie tam, gdzie ona by się znalazła, gdyby nie zahamowała.

Dopiero później Bernadine uświadomiła sobie, że głos rozległ się we wnę­trzu jej samochodu. Ale przecież była w nim sama.

* * *

Mae Warrick opuściła gabinet optometrysty i poszła do samochodu. Gdy otworzyła drzwi, usłyszała męski głos, który rozkazał: "Zapnij pas!". Mae rozejrzała się, poszukując źródła głosu, ale ulica okazała się pusta.

Chyba ktoś robił sobie z niej żarty. Była zaskoczona, ale posłusznie za­pięła pas. Pojechała do swojej ulubionej kawiarni przy autostradzie. Gdy już zaczęła zjeżdżać na podjazd, zorientowała się, że drogę zablokowała jej ciężarówka, i nie zdoła wykonać skrętu. Nadjeżdżający prostopadle do niej samochód nie zdążył się zatrzymać i uderzył w jej auto.

- Mimo zapiętego pasa miałam pęknięte żebro i siniaki - powiedziała osiemdziesięciolatka. - Zastanawiam się, jakby się to skończyło, gdybym nie posłuchała nakazu mojego anioła!

* * *

Pewnej nocy Janet Notte-Corrao także posłuchała nakazu. Siedziała na miej­scu pasażera, obok swego męża, a ich dwoje dzieci znajdowało się na tylnym siedzeniu. Janet nie była specjalnie zdziwiona, kiedy usłyszała głos w chwili, gdy samochód skręcał. Już wcześniej doświadczyła obecności swojego anio­ła. Chociaż inni nie wychwycili tej wiadomości, Janet usłyszała: "Módl się, Janet! Kiedy będziecie zajeżdżać pod dom, uderzy w was samochód. Módl się!".

Poza słowami Janet otrzymała także wizję pojazdu, który miał w nich uderzyć.

- Boże - modliła się - proszę, otocz nasz samochód twymi niebiańskimi aniołami!

Jej mąż prowadził ostrożnie. Nagle jednak bez żadnego ostrzeżenia gwał­townie zahamował, nastąpiło szarpnięcie i słychać było pisk opon.

- Byłam tak głęboko zanurzona w modlitwie, że ten wstrząs mnie zasko­czył - powiedziała Janet. - Rzuciło mną w przód, ale dzięki pasowi bez­pieczeństwa nie przeleciałam przez szybę. Ale samochody się nie zderzyły. Choć zatrzymaliśmy się tak blisko, że reflektory tamtego pojazdu świeciły nam prosto w oczy.

Zanim zdumiony mąż Janet zareagował, samochód z naprzeciwka odje­chał tak szybko, jak się pojawił. Modlitwa kobiety została wysłuchana.

- Między naszymi samochodami była wąska przestrzeń - wspominała z uśmiechem. - Akurat na tyle szeroka, że zmieściłby się w niej anioł.

* * *

Andrew (imię zmienione) jechał do domu autostradą Saint Louis w godzi­nie szczytu i już prawie dotarł do zjazdu. Patrząc w lusterka, zaczął skręcać na prawy pas, ale kierownica nie dała się ruszyć. Co się dzieje? Andrew ponownie spróbował ją przekręcić, ale ani drgnęła.

Będzie musiał jakoś nastawić ją siłą, żeby zjechać z autostrady i znaleźć stację obsługi. Próbując nie wpaść w panikę, obejrzał się, żeby sprawdzić, co jest za nim.

Z tyłu, w martwym polu lusterka, znajdował się mały samochód osobowy.

- Był zbyt daleko, żebym zobaczył go kątem oka, a zbyt blisko, żeby odbić się w lusterku. Gdyby kierownica się nie zablokowała, wjechałbym prosto w niego z prędkością dziewięćdziesięciu kilometrów na godzinę.

Andrew przyhamował, pozwalając tamtemu pojazdowi się wyprzedzić. Gdy tylko mały samochód go wyminął, kierownica mężczyzny zadziałała normalnie. Ostatecznie nie musiał nawet szukać stacji obsługi.

Andrew korzystał z tego samochodu jeszcze przez półtora roku, jeździli nim także jego syn i synowa. Po tamtym zdarzeniu nikt nie miał z nim żadnych problemów.

Więcej historii znajdziesz w książce "Anielskie drogi"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Prawdziwe historie o aniołach, które uratowały życie kierowców
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.