Prosty sposób, żeby codzienna modlitwa była lepsza

(fot. shutterstock.com)
kw

Modlitwa jest piękną, ale i trudną sztuką. Czy codzienny kontakt z Bogiem jest dla Ciebie zmaganiem? Czy często odczuwasz niechęć do Mszy świętej lub wieczornego pacierza? Zapominasz o dziękowaniu Mu za posiłki? Są na to sposoby!

Biblia wielokrotnie wspomina o potrzebie, a wręcz konieczności modlitwy:

"Jezus powiedział im też przypowieść o tym, że zawsze powinni modlić się i nie ustawać" (Łk 18, 1).

"O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem!" (Flp 4, 6).

W Piśmie Świętym odnajdziemy też bardzo wiele wskazówek, jak się modlić:

"Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani" (Mt 6, 5-7).

"A wy tak módlcie się..." (Mt 6, 9)

Pismo zawiera nawet wskazania, że modlitwa może... czynić cuda!

"A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone. Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy, módlcie się jeden za drugiego, byście odzyskali zdrowie. Wielką moc posiada wytrwała modlitwa sprawiedliwego" (Jk 5, 15-16).

Jak mamy jednak modlić się, żeby robić to dobrze? Żeby modlitwa nie tylko nas pociągała, ale też realizowała zalecenia Biblii? 

Czekamy na Wasze wskazówki, zostawcie je w komentarzach - tutaj lub na facebooku.

Powiedz o swoich własnych doświadczeniach, o tym co było przełomowe w Twojej osobistej lub wspólnotowej modlitwie. Nie martw się tym, że dla niektórych może to być zbyt skomplikowane lub - być może - zbyt oczywiste.

Opisz też co sprawiło ci najwięcej trudu, co było źródłem wysiłku. Napisz, co cię cieszyło. Wskaż które konkretnie działanie, które słowa, które spotkanie sprawiło, że Twoja modlitwa się zmieniła.

Najciekawsze komentarze, najlepsze wskazówki, interesujące świadectwa opublikujemy w artykule poświęconym modlitwie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prosty sposób, żeby codzienna modlitwa była lepsza
Komentarze (13)
G
Grażyna
9 października 2016, 17:34
Różaniec jest zawsze ze mną. Na biurku w pracy modlitewnik za wstawiennictwem (podówczas jeszcze) błogosławionego JPII. A las kiedy idę rano na spacer woła "Kiedy ranne...". Sięgam a własciwie  to modlitwa sięga po mnie:). Jest obok... Ktoś kiedyś powiedział, że wieczorna modlitwa dorosłej osoby nie powinna brzmieć Aniele... a ja myślę, że i owszem Tylko swojego Anioła Stróża wysyłam często do rodziców, moich dzieci, czasami tych, którzy nie są radością moich oczu i myśli. Ot tak się modlę naiwnie... i tak już będzie. 
7 października 2016, 20:27
Dla mnie najprostszym sposobem modlitwy jest szczerość
7 października 2016, 15:51
Jestem szczerze zdziwiona, takimi pustkami pod tym artykułem. Tak tu przecież wielu aktywistów, zawsze gotowych skomentować czyjąś wypowiedź. Ocenić, Ośmieszyć. Wyszydzić. A kiedy nadarza się okazja, by podzielić się z innymi swoimi doświadczeniami, by wzajemnie się ubogacić - zapada dziwna cisza.
7 października 2016, 15:53
W mojej modlitwie takich "przełomowych" doświadczeń, które ją odmieniały było wiele. Wszystkie one były ważne i cenne, bo nadawały mojej modlitwie jakiś - na dany moment odpowiedni dla mnie - kształt. Wiele lat temu urzekły mnie słowa H. Kratzla "istnieje wiele rodzajów modlitwy, bo miłość można na różne sposoby wyrazić" I to stało się chyba istotą. Sednem sprawy. Świadomość, że moja modlitwa jest wyznaniem mojej miłości.  Że nie tylko może, ale nawet powinna z czasem zmieniać formę - bo przecież ja wzrastam, a miłość dojrzewa.  I niezależnie od tego co robię, jaką formę modlitwy wybiorę, czy na jaką w danym momencie życia akurat mnie stać - to staram się czynić to z miłości. Czynić to moim "kocham Cię" skierowanym do Boga.    By tak było, przede wszystkim uświadamiam sobie Obecność Osoby. Osoby, która z miłości mnie stworzyła, ukształtowała, z miłości mi wybacza, z miłości zdolna była do totalnego szaleństwa i oddania za mnie życia, z miłości prowadzi mnie, ochrania, troszczy się  - każdego dnia - jak Rodzic o swoje dziecko. Tego osobowego traktowania Pana Boga uczyłam się podejmując refleksję nad relacjami z innymi ludźmi. Jako nastolatka miałam chłopaka, który mieszkał daleko. Któregoś dnia przyszła do mnie myśl - że jeśli za nim tak tęsknię, to o ileż większa powinna być moja tęsknota za Panem Bogiem.. - Osobą, którą chciałam przecież kochać i uczynić najważniejszą w moim życiu. I tak, doświadczając tej najzwyklejszej ludzkiej tęsknoty, uczyłam się tęsknoty za Panem. Modliłam się.. o pragnienie. O to, by tak (na początek choć tak) za Nim tęsknić, tak Go wyczekiwać - jak spotkania z bliskim mi człowiekiem. Taka modlitwa chyba nie mogła być nie wysłuchana :) Prawdziwa szkoła miłości zaczęła się dla mnie jednak wtedy, gdy poznałam (a potem poślubiłam) mojego Męża. Ucząc się miłości i szacunku do Niego - uczyłam się także kochać i szanować Pana Boga. Co zmieniło się wtedy w mojej modlitwie? Co okazało się ważne?
7 października 2016, 15:55
* Czas. Zrozumiałam, że moja modlitwa nie może być tylko "przy okazji". Przy okazji np. jazdy autobusem, drogi do pracy, gotowania, prasowania, odkurzania czy siedzenia na dentystycznym fotelu. Każda chwila jest dobra żeby porozmawiać z Ukochanym. Ale tak, jak z Mężem tak i z Panem Bogiem potrzebny jest również czas na wyłączność. Czas tylko we dwoje. Kiedy całą sobą jestem dla Ciebie. Kiedy Tobie poświęcam całą uwagę. * Miejsce. Jasne, że tak z Mężem jak i z Panem Bogiem porozmawiać mogę wszędzie. W samochodzie, na ulicy, w sklepie, na balkonie, w kuchni. Na klatce schodowej. Siedząc, stojąc, leżąc. Ale czy wyznając miłość Mężowi - nie wolę siedzieć przy romantycznie nakrytym stole, w czystym, sprzątniętym pokoju, przy blasku świec..? Albo spacerować w odosobnieniu? Każda (prawie ;) okazja jest dobra, by szepnąć Mu "Kocham" albo dać buziaka. Ale jeśli chcę powiedzieć lub okazać coś więcej - miejsce ma ogromne znaczenie. Tak samo modlitwa - spotkanie z Panem, domaga się tego szczególnego miejsca. Intymności. Gdzie nic i nikt nie będzie odciągał naszej uwagi od siebie (mojej od Pana). Fotel na przeciwko sterty prania, albo brudnych garów - to nie jest dobre miejsce. Dobrze znaleźć sobie taki "swój" kącik, który będzie dla mnie kącikiem modlitwy.  Już taki mam.
7 października 2016, 15:59
* Obecność. Czasem wcale nie potrzebne są słowa. I nie mam na myśli cichych dni (co to w ogóle jest??). Czasem po prostu wystarczy być przy współmałżonku. Czasem wystarczy Go przytulić, albo się - przytulić do Niego. Bez słów - bo nie potrzebne, gdy chłonie się czyjąś Obecność. Albo wtedy, gdy boli i zbyt trudno znaleźć właściwe słowa. Trwanie blisko - to także wyraz miłości. Takie jest moje doświadczenie z małżeńskiego podwórka - i takie też jest moje doświadczenie modlitwy. Zwłaszcza, gdy mam możliwość pójść na adorację. Wtedy klękam przed Świętością i.. milknę. Patrzę. Czuję. Chłonę. Pozwalam się przenikać i przemieniać. Opalam się w promieniach Miłości jak w promieniach słońca. Słucham. Jestem. Jesteśmy Razem. A czasem jestem - bo do kogóż pójdę? I milczę - i nie czuję nic, i męczę się, i chciałabym uciec. Ale jestem. Bo miłość jest wierna. I ten mój trud trwania przy Panu - mimo poczucia bezsensu jest wtedy moim wyznaniem miłości.. - modlitwą.
7 października 2016, 15:59
* Wielowymiarowość. Dążąc do pełnego zjednoczenia z Mężem, każdego dnia podejmujemy pracę nad sobą, nad naszym małżeństwem. Staramy się na wiele sposobów okazywać sobie miłość - słowami, gestem (pocałunkiem, przytuleniem), oddaniem, pracą (np. troską o dom, podaniem herbaty..). Nie wystarczyłoby nam powiedzieć kocham i mieć wszystko w nosie, albo tylko usługiwać w domu, zapominając o słowach i najprostszych gestach. A już tym bardziej, nie wyobrażam sobie duchowego i cielesnego zjednoczenia z Mężem w akcie seksualnym, gdyby było to jedyne miejsce i czas  naszej wzajemnej troski o siebie. Miłość angażuje człowieka całościowo. Tak samo jest, według mnie, w relacji z Panem Bogiem, gdzie te codzienne drobniejsze nasze modlitwy, nasze "wyznania miłości"  - westchnienia sercem i słowem, ciche spotkania na adoracji czy medytacji Słowa, dłuższe rozmowy w spontanicznej modlitwie, czy służenie Jemu, obecnemu w drugim człowieku (często słabszym, zranionym, ubogim, spragnionym, głodnym, bezdomnym..ale najpierw także we własnym Mężu, dzieciach, rodzinie..), służenie uśmiechem, cierpliwością, przebaczeniem.., wsparciem materialnym -  stanowią jakby podwaliny do tego najpełniejszego, najpiękniejszego, najbliższego "bycia razem" -  zjednoczenia, Komunii z Bogiem.
7 października 2016, 16:01
Tak to rozumiejąc, doszłam do wniosku, że prócz słów, wszystko co robię, moja codzienność może być modlitwą - wyrazem miłości. Tak jak każde podejmowane przeze mnie w domu, z myślą o innych, działanie, jest wyrazem troski płynącej z miłości do najbliższych (co już samo w sobie jest kochaniem Boga w człowieku), tak samo moje codzienne trudy i radości przeżywane w łączności z Panem, są wyrazem moje pamięci o Nim i miłości (czasem przybierającej formę wdzięczności, uwielbienia, a czasem łączenia mojego trudu z Jego ofiarą). Ogólnie to byłoby na tyle. Czy to skomplikowane czy oczywiste - nie wiem. Czy "prawidłowe" czy też powinnam zmienić swoje myślenie - też nie wiem. Takie jest moje doświadczenie, takie są moje przemyślenia, to praktykuję.  Za to co dobre - chwała Panu! Jeśli coś jest herezją - daj mi Panie przejrzeć. Wyszło przydługo więc wątpię by ktoś to przeczytał. Ale Pan jeden wie, czym zechce się posłużyć. Jeszcze krótko na koniec: To co dla mnie najtrudniejsze, to - tak samo jak w małżeństwie - wierność w chwilach, kiedy jest ciężko. Wierność Miłości, trwaniu, praktykom - wtedy, kiedy nie czuję Jego bliskości i czułości. Kiedy wydaje mi się, że Pan Bóg mnie nie słyszy, że jest daleki i obcy. Że się odwrócił ode mnie. Wtedy zostaję sama ze swoją wiarą - i wiernością. To nieraz bardzo trudne, bolesne, pełne łez. A to, co najbardziej mnie cieszy, to chwila, gdy ten trudny czas się kończy. Gdy Pan przychodzi z łaską doświadczania Jego bliskości, Obecności. Wtedy cieszę się, że nie nawaliłam. Że walczyłam - z "to bez sensu", z "nie chce mi się", z "nie mam czasu", itd. Bo przecież, gdyby mój Mąż wyjechał gdzieś na miesiąc, rok, czy dwa - nie przestałabym Go kochać. Nawet gdyby nie odpowiadał na smsy.  A Pan Bóg - przecież nigdzie nie wyjeżdża. Jest zawsze blisko. Tylko czasem tak bardzo - że My Go nie widzimy. AMDG
no_name (PiotreN)
7 października 2016, 22:53
Ładne Świadectwo o modlitwie. Mnie ta młoda Pani (to o Tobie, Pani jo-hes) już wcześniej zaimponowała.  Też chciałbym napisać podobne, jednak moje modlitwy są znacznie krótsze :P. Pozdrawiam cię młoda mamo, włącznie z Twoją rodziną. :-)
9 października 2016, 18:24
Dziękuję Ci bardzo, no-name,  za miłe słowa :) i za pozdrowienia - które szczerze odwzajemniam. Co do modlitwy - myślę, że czasem najkrótsze nawet westchnienia, płynące z głębi serca mają większą moc i są milsze Panu, niż np. długie godziny faryzeuszowskich monologów.. ;) A do reszty - pozostaje przestrzeń, aby wzrastać i o dar modlitwy .. się modlić ;) I jeszcze jedno - myślę, że to nie ja Ci zaimponowałam, ale Pan Bóg - tym jak działa, i jaką łaską obdarza Swoje Dzieci (nawet taką zwyczajną młodą mamę  ;)   Chwała Mu za to! 
no_name (PiotreN)
9 października 2016, 22:32
Pan Bóg obdarza łaskami, ale nie każdy potrafi zrobić z nich użytek. Proszę mi wierzyć, to co napisałem powyżej nie jest pustym komplementem. Będąc w Pani wieku przypuszczam, że nie miałem nawet połowy takiej roztropności. Oddajmy zatem Bogu, co boskie za wszystkie dostarczane łaski, a Tobie, jo-hes, że potrafisz z nich tak pięknie korzystać. :-) Pozdrawiam.
10 października 2016, 21:14
dziękuję Piotrze :)
MS
Milena Sowińska
16 grudnia 2020, 23:22
Dziękuję Pani za tą długa i przepiękna wypowiedź.... Choć była ona napisana 4 lata temu to jestem przekonana że między innymi dla mnie była przekazana, przez Pani myśl, wypowiedź prowadzoną Duchem Świętym! Chwała Panu za to!