Rodzice, jakich chciał mieć Jezus

(fot. shutterstock.com)

Okres Bożego Narodzenia jest okazją do refleksji nad miłością do naszych dzieci. Spoglądając na Józefa i Maryję spróbujmy odnaleźć ich w nas samych. Na ile, jako ojciec, przypominasz pochylającego się nad żłóbkiem mężczyznę? Czy jesteś podobna do kobiety wybranej przez Boga na matkę?

Odpowiedzialność Józefa

Niewiele miejsca poświęcają Józefowi ewangeliści. Pochodził z rodu Dawida i pracował jako cieśla czy jak niektórzy tłumaczą - był miejscowym rzemieślnikiem znanym jako "złota rączka". Pod jego opieką wzrastał Jezus i razem z nim modlił się oraz co roku pielgrzymował do Jerozolimy. Mateusz Ewangelista nazywając Józefa człowiekiem prawym, nie ma na myśli Izraelity skrupulatnie przestrzegającego prawa i modlącego się na pokaz lecz męża, którego pobożność wyraża się w postawie miłości. Józef nie martwił się tym, co powiedzą inni, nie przejmował się reakcją ludzi na fakt, że jego żona była w ciąży zanim jeszcze być powinna. Nie myślał o sobie i o swojej reputacji lecz postępował uczciwie bez względu na okoliczności. Taki był Józef. Takimi chce mieć nas Bóg, szczególnie wtedy, gdy trzeba zapłacić wysoką cenę za wierność osobom, które nam zaufały i za które jesteśmy odpowiedzialni. Święty Józef uczy nas, że nie ma miłości bez odpowiedzialności za drugą osobę.

Spotkałem wielu ojców, którzy są dla swoich dzieci "złotą rączką". Naprawiają, nie tylko zabawki i zepsutą pralkę, ale przede wszystkim relacje. Znam też ojca, który zamiast nakazywać dzieciom, by szły do kościoła, zaprasza je do wspólnej modlitwy. Nie zwraca zbytnio uwagi na to, co inni powiedzą lecz daje dzieciom do zrozumienia, że nie ma na świecie nic ważniejszego niż kochająca się rodzina.

Nie zapomnę historii, którą ktoś mi przed laty opowiedział. Niespełna pełnoletni syn wziął bez pytania samochód swojego ojca. Wybrał się z kolegami na przejażdżkę i jadąc uderzył w drzewo. Gdy wysiadł z samochodu i zobaczył zniszczoną karoserię, od razu pomyślał: "co na to powie ojciec?". Wyjął z dowodu rejestracyjnego kartkę z numerem telefonu pomocy drogowej i na odwrotnej stronie przeczytał zdanie napisane ręką ojca: "kochanie, cokolwiek się stanie, pamiętaj, że kocham ciebie a nie samochód".

Pogodne macierzyństwo Maryi

Z Ewangelii dowiadujemy się, że pasterze znalazłszy narodzonego Mesjasza, wracali do swoich owiec wielbiąc radośnie Boga i roznosząc po całej okolicy radosną wieść. Natomiast Maryję przedstawiają ewangeliści jako tę, która bez zbytniej egzaltacji rozważała wszystko w swoim sercu i towarzyszyła Synowi w jego trudnej drodze.

Prawdziwa radość ma swoje źródło w głębi ludzkiego serca i niekoniecznie musi wyrażać się w emocjonalnym uniesieniu. Nie każdy, kto się zewnętrznie cieszy ma w sobie radość i nie każdy, kto doświadcza radości weseli się i bawi. Nie wiemy jak długo trwała radość pasterzy i czy poszli w przyszłości za Jezusem ale wiemy, że radość Maryi nie ugięła się nawet pod mieczem boleści a jej łzy nigdy nie były łzami desperacji i rozczarowania. W obliczu tajemnicy Bożego Narodzenia Maryję przenikała wewnętrzna radość. Płynęła ona ze świadomości, że jej syn jest wyjątkowy, jedyny, a jej dom stanie się domem Bożym. Ta pogoda ducha nigdy jej nie opuściła, nawet gdy cierpiała pod krzyżem.

Każda wierna matka, w głębi swojego serca martwi się o dziecko gdy spada na nie ból i cierpienie ale również nie ustaje w modlitwie uwielbienia, gdy widzi jak dobre jest dla innych. Nawet gdy jest czasem bezradna wobec wybryków dorastającego dziecka, płacze łzami nadziei a nie desperacji. Jej syn będzie zawsze wyjątkowym synem i dobrze, by o tym wiedział. Jej córka będzie zawsze tą księżniczką, która wnosi do rodziny światło i radość. Powiedz im o tym w dniu Bożego Narodzenia.

Pewna historia opowiada o mamie, która w trosce o nieuleczalnie chorą córeczkę, wiedząc, że ta nie doczeka świąt Bożego Narodzenia, nie poddając się rozpaczy, wybrała się do proboszcza z prośbą, by antycypował  Święta, by odprawił pasterkę kilka tygodni wcześniej. Jej córka bardzo czekała na tę świąteczną atmosferę, na pierwszą gwiazdkę i dzielony z miłością opłatek. Silna duchem kobieta, zamiast być zdesperowaną, zrozpaczoną mamą, zaangażowała się pełna wiary i nadziei, wraz z całą parafią, w przygotowanie wcześniejszych Świąt. Przekonała wszystkich mieszkańców, wierzących i niewierzących, i tego roku cała miejscowość obchodziła Boże Narodzenie już 2 grudnia. Nigdy wcześniej na pasterce nie było tak wielu ludzi. Uczmy się takiej troski o dziecko, pełnej nadziei, poruszającej serca, przenoszącej góry i potężniejszej od śmierci.

Maryja i Józef chcą mieć w nas dzisiaj swoich następców. Okres Bożego Narodzenia jest tym szczególnym momentem, by każdy ojciec odkrył w sobie Józefa, który naprawia popsute relacje oraz kocha nie zważając na to, co powiedzą inni, by każda matka zobaczyła w sobie Maryję, której troska nie jest smutna a łzy są łzami nadziei i zamyślenia, nie rozpaczy. Niech w ten wigilijny wieczór wszyscy ojcowie i wszystkie matki staną się dla swoich dzieci rodzicami, jakich chciał mieć Jezus.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rodzice, jakich chciał mieć Jezus
Komentarze (3)
AC
Anna Cepeniuk
30 grudnia 2012, 15:55
Choć dopiero dzisiaj przeczytałam ten tekst, to chcę wyrazić swoją wdzieczność Ojcu Wojciechowi za ten niego....... A Bogu za to, że w taki sposób przeżywaliśmy te Święta....Świętowaliśmy radość z poczęcia sie dziecka naszej Księżniczki..... i byłam dumna z mojeg dorosłego Syna, który potrafi słuchać, rozmawiać  i ma wiele dobra w sobie, którym sie dzieli z nami..... Święta były owocem czasu w którym pracowałam nad naprawieniem relacji z dorosłymi już dziećmi..... ale też czasem, w którym dzieliliśmy się swoimi przeżyciami i uczuciami związanymi z "przyjęciem" nowego życia.....
S
szokujące
30 grudnia 2012, 13:15
Najgorzej, że coraz więcej jest mężczyzn ma dzieci z różnymi kobietami (z pierwszą żoną, najczęściej sakramentalną, potem z drugą żoną cywilną i jeszcze z kochanką, to już rzadszy przypadek, że z kochanką, ale bywa)
K
Krzysztof
30 grudnia 2012, 12:08
Dla nas rodzicow czas Bozego Narodzenia powinien byc rowniez okazja do dziekowania za nasze dzieci, czasem refleksji a moze i  porownania jak podobni (albo niepodobni) jestesmy w tej roli do Jozefa i Maryi