Rozpętać rewolucję czułości

(fot. shutterstock.com)
Ks. Mirosław Tykfer

Bóg okazuje miłosierdzie tylko wobec tych, którzy się nawracają? Na tych, którzy tego nie zrobią czeka jedynie Boża sprawiedliwość? Taki pogląd cały czas ma swoich zwolenników.

Pozornie pobożny pogląd na temat wszechmogącego Boga, który może zrobić, co zechce, jest w rzeczywistości objawem przerażającej herezji. To wizja Boga, którego nic nie ogranicza. Może więc kochać, ale może też nienawidzić. Wszystko zależy od jego wolnej i niczym nieskrępowanej decyzji. W końcu jest władcą absolutnym. Głębokość tej herezji, która dała o sobie znać najsilniej w późnym średniowieczu, sięga samej istoty Boga. Wydobywa obraz fałszywego boga, który nie kocha człowieka dlatego, że wypływa to z jego serca, ale dlatego, że o tej miłości zwyczajnie zadecydował. Mógłby więc też nie kochać. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby taki fałszywy bóg faktycznie zmienił zdanie.

Sprawiedliwość i miłosierdzie

Całkowicie odmienna jest prawda o Bogu, jaką przekazuje Kościół. Chrześcijanie nie odwołują się do ludzkich wyobrażeń, ale opierają swoją wiarę przede wszystkim na objawieniu. Sięgają do biblijnej nauki św. Jana, który zapisał kluczowe zdanie o naturze Boga: "Bóg jest miłością". Ten Bóg nie kocha dlatego, że tak postanowił, ale dlatego, że miłość jest Jego istotą! Inaczej mówiąc, nie może nie kochać! Ukrzyżowany Chrystus jest tego najlepszym obrazem.

DEON.PL POLECA

Jeśli średniowieczna herezja została definitywnie zanegowana przez Kościół, dlaczego do niej powracam? Obawiam się, że nieuzasadniony strach przed karykaturalnym bogiem, który posiada nieograniczoną władzę nad człowiekiem, nie zanikł zupełnie. Czasami wydaje mi się, że ma się całkiem dobrze. Nie znajduje co prawda już miejsca w książkach teologicznych, ale przenika do duchowego życia współczesnych chrześcijan. Gdzie się ukrywa? Zobaczyć go można w przekonaniu wielu ludzi wierzących, że Bóg ma dwa, sprzeczne ze sobą oblicza: sprawiedliwego sędziego i miłosiernego zbawcy. Wielokrotnie spotkałem się ze zdaniem, że miłosierdzie Boga dotyczy tylko czasu doczesnego; po śmierci będzie tylko sprawiedliwy sąd. Niedawno przeczytałem wypowiedź jednego z księży, że miłosierdzie uwarunkowane jest nawróceniem. Jeśli dobrze rozumiem: Bóg okazuje miłosierdzie tylko wobec tych, którzy się nawracają. A zatem ci, którzy się nie nawracają, mają do czynienia jedynie z Bożą sprawiedliwością. Jeśli nawet Bóg jest miłosierny, to już nie dla nich, bo czas ich próby definitywnie się skończył.

Tego typu myślenie jest owocem fundamentalnego niezrozumienia przesłania Ewangelii. Bóg, którego znamy z Biblii jest zawsze i sprawiedliwy, i miłosierny. Bez sprawiedliwości Jego miłosierdzie stałoby się zwykłą pobłażliwością, przymykaniem oka na zło. Natomiast Jego sprawiedliwość bez miłosierdzia byłaby tragiczną ścieżką zatracenia dla wszystkich.

Duch prawdy

Jak wydostać się z kleszczy starej herezji? Brat Roger z Taizé często powtarzał: "Bóg może tylko kochać". I znowu ktoś zapyta: czy to znaczy, że nie może karać i okazywać sprawiedliwości? Czy nie wpadamy tutaj w pułapkę innej herezji, w której Bóg wyzbył się gniewu? Wypowiedź brata Rogera jest poprawna tylko wtedy, jeśli będziemy rozumieć ją tak, że wszelkie przymioty Boga (Jego wszechmoc, doskonałość, wieczne istnienie itd.), poprzedzać będziemy miłością. Wszystko, co Bóg czyni, jest tym, kim jest. A Bóg jest miłością i bez miłości nie byłby sobą. Nie byłby Bogiem, którego objawił nam Jezus Chrystus.

No a co z sądem i wieczną karą? Co z gniewem i sprawiedliwością? Św. Jan Ewangelista zapisał zdumiewające zdanie Jezusa, który przygotowuje uczniów do swojej krzyżowej śmierci: "Oto teraz dokonuje się sąd nad światem". Jaki sąd? Gdzie sędzia? Gdzie oskarżyciele? Gdzie prawo? Sąd Chrystusa nie potrzebuje ludzkich atrybutów sprawiedliwości, sali sądowej i miejsca dla skazanych. Jego ukrzyżowane ciało jest miejscem, gdzie dokonuje się zapowiedziany sąd nad światem. Winę symbolizuje ciemność, która ogarnęła ziemię, kiedy umierał Syn Boży. Ona dotkliwie przeniknęła serce Boga i skrzywdziła Go w najczulszych Jego zakamarkach. Oskarżenie polega natomiast na tym, że w ukrzyżowanym Chrystusie, w Jego świętych ranach, możemy oglądać pełną prawdę o naszych grzechach. Kontemplując krzyż, jak w lustrze oglądamy własne winy, które trafiają w serce Boga. Są jak ocet, który podajemy Bogu, gdy On mówi: pragnę…

W konsekwencji prawda o Bogu, który ofiarowuje się z miłości, okazuje się także źródłem prawdy o człowieku i jego czynach. Właśnie tak Bóg, który jest miłosierdziem sprawia, że serce człowieka przenika ból sprawiedliwości. Miłość najostrzej i najprawdziwiej osądza egoizm, oskarża człowieka z jego niegodziwości, pali ogniem niespokojnego sumienia. Kiedy siostra Faustyna Kowalska prosiła Jezusa, aby odkrył przed nią jej własną duszę, odpowiedział jej, że umarłaby, gdyby zobaczyła całą prawdę. Nie ma więc innej miary Bożego osądu, innego sędziego, innego prawa. Jest tylko Miłość, przed którą staniemy twarzą w twarz po śmierci, gdy cała prawda zostanie przed nami odsłonięta. W jej świetle człowiek pozna w pełni także siebie, swoje dobre czyny, ale także zło, którego był autorem.

Najgłębsza prawda o człowieku, którą odkryje przed nim miłość ukrzyżowanego Chrystusa nigdy nie ogranicza się oczywiście tylko do grzechu. Palące sumienie człowieka zwracającego się ku Bogu może z wolnej woli powierzyć się Jego miłosierdziu. Nawet jeśli będzie musiało przejść proces wewnętrznego oczyszczenia, czyściec, który jest drogą bólu serca wynikającego z poznania prawdy, to jednak u kresu tej drogi jest już tylko Bóg. Właśnie tak we wnętrzu człowieka, w jego własnym sercu, przenika sprawiedliwe miłosierdzie Boga. Bóg może tylko kochać. Jeśli wymierza sprawiedliwość, to jest to zawsze ogień Jego miłosierdzia, Duch prawdy, który w oddalonym od Boga sercu człowieka wzbudza jęk tęsknoty za miłością Boga.

A co z piekłem? Czy jest? Kto tam będzie? Istnieją przecież złe duchy, które w wolności zerwały więź z Bogiem. Wierzymy, że one naprawdę istnieją, a tym samym uznajemy, że piekło jest czymś realnym. Złe duchy pokazują nam dosadnie, że bez więzi z Bogiem można istnieć, tyle że nie jest to życie na miarę tego, co zapisał w nas Stwórca, nie jest odpowiedzią na nasze najgłębsze pragnienia szczęśliwego życia. Jest to raczej marna egzystencja w nienawiści. Niestety taki wybór zawsze jest możliwy. Nie jest on jednak nigdy wynikiem rozrachunków Boga z grzesznym człowiekiem, ale raczej wyborem samego grzesznika, który odkrywając bolesną prawdę o sobie, chce ją zagłuszyć powiększaniem zła, coraz głębszym oddalaniem się od Boga. Nie znamy oczywiście prawdy o żadnej z ludzkich decyzji, która byłaby tak definitywna jak decyzje złych duchów. Dlatego twierdzenie, że piekło już jest wypełnione choćby jednym człowiekiem jest niezgodne z nauczaniem Kościoła. Ktoś zapyta o wizje mistyków, którzy w piekle byli. Kogo tam spotkali? Nie wiem. Może było to tylko przedstawienie możliwego stanu duszy, a może same złe duchy? Wiem jednak na pewno, że nawet Judasz nie został przez Kościół ogłoszony potępionym.

Moc czułości

Po co to wszystko piszę? Martwię się, że prawda o Bogu objawionym przez Jezusa Chrystusa tak trudno przebija się do naszych codziennych wyobrażeń religijnych. Jakże głęboko tkwi w naszej współczesnej mentalności średniowieczna herezja o Bogu, który zawiesza swoje miłosierdzie wobec grzeszników. Dlaczego w XX wieku, który był czasem niespotykanego dotąd okrucieństwa, Jezus objawia się siostrze Faustynie i uświadamia jej, że pierwszym przymiotem Boga jest miłosierdzie? Dlaczego chce być taki "pobłażliwy", kiedy płynie tyle niewinnej krwi? Jeśli dobrze zrozumieliśmy wewnętrzne połączenie między miłosiernym i sprawiedliwym sercem Boga, niedorzeczne jest myślenie, że Jego miłosierdzie jest pobłażliwością. Dopiero miłosierdzie pozwala bowiem odkryć wielkość winy. Tego więc, czego najbardziej dzisiaj światu potrzeba, jak mówi papież Franciszek, to "rewolucji czułości". Tak, czułości serca Boga, które nie może nie kochać. "Istnieje styl maryjny w działalności ewangelizacyjnej Kościoła" - napisał papież w adhortacji Evangelii gaudium. "Za każdym razem, gdy spoglądamy na Maryję, znów zaczynamy wierzyć w rewolucyjną moc czułości i miłości. W Niej dostrzegamy, że pokora i delikatność nie są cnotami słabych, lecz mocnych, którzy nie potrzebują źle traktować innych, aby czuć się ważnymi". Im bardziej więc Kościół będzie przekonywał świat, że Bóg kocha zawsze i do końca, a Jego gniew wynika jedynie z czułości, jak bywa z gniewem ojca, który od nieszczęścia chce zachować własne dzieci, tym bardziej jaskrawy stanie się osąd ludzkich grzechów. Będzie to jednak sąd, który pokazuje prawdę, ale nie potępia człowieka.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rozpętać rewolucję czułości
Komentarze (101)
JB
Już bardziej pozytywna
13 kwietnia 2015, 08:27
Jedną z naszych cech jest nazbyt fanatyczne podejscie do Kościoła. Popieram Papieża Franciszka. Kiedyś odwiedziłam internetową poradnię Psychology of Life [url]http://www.problemymalzenskie.com[/url] - miałam mega problem. oddaliłam sie od Boga a raczej od kościoła , mój mąż mnie za to nienawidził. ostatnie pieniądze oddał by na kościół. Było tragicznie. dziękuję Psychology of Life
13 kwietnia 2015, 17:19
Wiesz, miło jest czytać takie posty jak Twój. Jakkolwiek ciężko Ci było w tamtych chwilach, doprowadziło Cię to do niezwykle ważnego zrozumienia. Dzięki postawie swojego męża Ty już wiesz, że to właśnie uparte przywiązanie się do przekonań, do idei (jakiekolwiek by one nie były) powoduje, że ludzie się od siebie oddalają. I czasami jest to właśnie najbardziej właściwy sposób, by zrozumieć siebie nawzajem i pokochać na nowo. Bóg przyszedł Ci z pomocą, bo strona, która pozwoliła Ci spojrzeć na to z innej perspektywy - to po prostu Jego sposób na komunikowanie się z Tobą (jeden z wielu oczywiście - w końcu zna nas wszystkich doskonale:)). Drugi człowiek to skarb w naszym życiu. Mąż Cię nie znienawidził - pojawił się w nim jedynie strach, że możesz Ty lub on coś utracić, podczas gdy tak naprawdę zademonstrował tym swoją miłość. Masz za co być wdzięczna i mężowi i Bogu i stronie. Wszędzie jest miłość. Będzie dobrze. Zaufaj - już właściwie jest. :)
O
ola
13 kwietnia 2015, 18:02
Co to, kolejna reklama jakiejś podejrzanej strony internetowej?
13 kwietnia 2015, 18:31
Olu, powiedz - dlaczego tak podejrzliwie podchodzisz do czegoś, czego jeszcze nie poznałaś? Nie byłoby łatwiej po prostu zaufać i się przekonać?
X
xxx
13 kwietnia 2015, 21:48
reklamuje się pod róznymi artykułami i pisuje głupawe posty. Niewiarygodna.
13 kwietnia 2015, 22:08
Chowa się za xxx i sądzi nie mając argumentu. Swejwiarygodna/y.
J
JAn2
13 kwietnia 2015, 23:25
Zgoda, pod pozorem niby osobistego doświadczenia jest zamieszczana typowa reklama.
X
xxx
14 kwietnia 2015, 10:43
O naiwności! Poobserwuj sobie wpisy pod różnymi arykułami, pod różnymi imionami. Zawsze, wspólnym wątkiem jest ta wspaniała strona: www....
X
xxx
14 kwietnia 2015, 10:50
Przy okazji poobserwuj daty i minuty wpisów... może to Cię trochę otrzeźwi z tej Twojej pompatyczności.  Ja z ciekawości zadałem sobie ten trud.
14 kwietnia 2015, 11:51
W porządku, dziękuję, że zwróciłeś mi uwagę.  Pewnie jest tak jak mówisz.  Cóż, jak widzę, że ktoś pisze w pozytywnym tonie, to aż miło tak samo zareagować. Tak czy inaczej - nawet jak to reklama, może komuś pomoże, kto wie... :)
DP
dla przykładu
14 kwietnia 2015, 13:56
~Kala 21:28:06 | 2015-04-12 Polecam stronkę http://www.problemymalzenskie.com To dzięki niej zrozumiałam co to jest miłość!!!! warto czytać i wyciągać wnioski. każde rady są dobre jeśli potrafimy wyciągać z nich pozytywy Oceń 1 odpowiedz ~Zocha ~Kala 11:18:47 | 2015-04-13 Odradzam w/w stronkę. Ktoś chce zarobić i odpłatnie udzielić porad psychologicznych przez internet. Zamieścił kilka ogólnie słusznych referacików.Udaje że ma blogi, że ktoś z tego korzysta. Takie info jak wyżej pisze sobie sam. Boi sie podac jakiejkolwiek własne dane personalne - choćby imię. Nr telefonu tylko po opłaceniu porady. Wstydzi się? Boi? Trudno powiedzieć! Z psychologami tóżnie bywa.
14 kwietnia 2015, 16:02
No cóż, zarabianie pieniędzy nie jest niczym złym w tym świecie - wręcz przeciwnie, pozwala nam swoim "dostatkiem" dzielić się potem z innymi. Tak samo, nikt nie przymusza nas tutaj do tego, by płacić za cokolwiek i dlatego funkcjonowanie tej reklamy w przestrzeni ludzi poszukujących spokoju i szczęścia może pełnić funkcję informacyjną, że istnieje sposób, by to szczęście odnaleźć. Każdy ma swoje sposoby na to. Ten uznaję, że dla części osób może być jednym z nich.
P
Piter
12 kwietnia 2015, 16:55
Hmmm, skoro już jesteśmy przy Dzienniczku s. Faustyny, to co robimy z jednym z bardziej znanych zdań z tegoż Dzienniczka: "Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia." Wykreślamy?
K
kroplarosy
13 kwietnia 2015, 13:21
I to zdanie potwierdza powyższy tekst we fragmencie: "Bóg może tylko kochać". I znowu ktoś zapyta: czy to znaczy, że nie może karać i okazywać sprawiedliwości? Czy nie wpadamy tutaj w pułapkę innej herezji, w której Bóg wyzbył się gniewu? Wypowiedź brata Rogera jest poprawna tylko wtedy, jeśli będziemy rozumieć ją tak, że wszelkie przymioty Boga (Jego wszechmoc, doskonałość, wieczne istnienie itd.), poprzedzać będziemy miłością. Wszystko, co Bóg czyni, jest tym, kim jest. A Bóg jest miłością i bez miłości nie byłby sobą. Nie byłby Bogiem, którego objawił nam Jezus Chrystus. Najpierw Miłość, później sprawiedliwość wymierzana przez pryzmat tej właśnie Miłości. Niestety nam ludziom chyba nie będzie nigdy dane tego do końca rozumieć - bo Boska Sprawiedliwość jest całkiem różna od tej naszej, ludzkiej. Właśnie dlatego, że jest to miłosierna i doskonała Sprawiedliwość.
E
Eilinel
12 kwietnia 2015, 12:19
Z Dzienniczka s. Faustyny o piekle: "Jedno zauważyłam, że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło." I tyle w temacie...
A
asd
12 kwietnia 2015, 14:49
o to chodzi... caly dzienniczek jest o tym, trzeba miec cholernie duzo zlej woli zeby tego nie widziec.
R
real
12 kwietnia 2015, 11:05
Rzygać się chce jak się czyta wiecznie o tej czułości, miłości, miłosierdziu. Zrobiliście z Pana Boga lukrowatego i przesłodzonego bożka.
12 kwietnia 2015, 11:16
Tak to postrzegasz, ponieważ czegoś w tym jeszcze nie rozumiesz.
A
asd
12 kwietnia 2015, 14:52
nie kolego milosc. To ty jeszcze nie rozumiesz wielu rzeczy.
1
11111111111111111111111
12 kwietnia 2015, 15:11
Niektórym bliższy jest Pan Bóg z bejsbolem
A
asd
12 kwietnia 2015, 15:19
bejsbol to pikus. Przeczytaj dzienniczek.
1
11111111111111111111111111111111
12 kwietnia 2015, 15:43
Czytałem i czytam Ewangelie :)
A
asd
12 kwietnia 2015, 16:21
i w Ewangeliach nic nie ma na temat Sadu Bozego? Jestes pewien?
1
11111111111111111
12 kwietnia 2015, 18:35
Owszem jest ale więcej jest  o miłości i przebaczeniu powiedziałbym nawet że jest to leitmotiv
13 kwietnia 2015, 17:01
Chętnie posłucham czego. :)
14 kwietnia 2015, 13:23
Wkurza jak cholera taki Bóg, który w jednym momencie na Krzyżu stawia przestępcę na równi ze świętymi, prawda? Też mi się kiedyś rzygać na taką myśl chciało, ale na szczęście na mdłości też są lekarstwa.
A
asd
12 kwietnia 2015, 10:51
Chcialbym powiedziec ze dzisiejsze czytanie totalnie ora te watpliwe kwietystyczno-marcjonistyczne elukubracje "Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże, gdy miłujemy Boga i wypełniamy Jego przykazania, 3 albowiem miłość względem Boga polega na spełnianiu Jego przykazań, a przykazania Jego nie są ciężkie."
12 kwietnia 2015, 12:26
Asd - dopóki nie znajdziesz prawdy w sobie i nie uznasz jej, nie znajdziesz jej na zewnątrz. Szukasz jej pośród tekstów tu i tam, a swoją prawdę zagłuszasz. Dlaczego nie zacząć od własnego rozpoznania, hm?
A
asd
12 kwietnia 2015, 14:50
w przeciwienstwie do ciebie jestem katolikiem i szukam jej w nauce Kosciola katolickiego a nie w sobie.
12 kwietnia 2015, 15:52
Dlaczego? Myślisz, że Bóg jest katolikiem?
A
asd
12 kwietnia 2015, 16:18
skoro zalozyl Kosciol katolicki i powiedzial ze mamy w nim chrzscic sie i trwac to ja sie go slucham.
12 kwietnia 2015, 16:27
Tobie to powiedział?
A
asd
12 kwietnia 2015, 17:34
Tak. W Ewangelii. Nawet tego nie wiesz????
12 kwietnia 2015, 17:43
A zatem nie Tobie to powiedział, a Ewangelistom. A jeśli Nim, to proszę podaj mi cytat, w którym Bóg mówi do Ewangelistów "załóżcie Kościół katolicki" i dalej "chrzcijcie się w nim i trwajcie".
M
Mariusz
12 kwietnia 2015, 21:43
Jezus nie musiał w takie szczegóły wchodzić. Obiecał Apostołom, że pośle Ducha Świętego "ktory wszystkiego ich nauczy i doprowadzi do całj prawdy". Więc albo Duch Święty trwa w Kosciele od dnia Pięcdziesiątnicy albo sobie "uleciał". Tego nie mógł zrobić bo to było obietnicą Chrystusa.
13 kwietnia 2015, 00:13
Każdy człowiek jest świątynią Ducha, tylko czy każdy też pamięta o tym?
M
Magdalena
13 kwietnia 2015, 12:46
„Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: «Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?» A oni odpowiedzieli: «Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków». Jezus zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego». Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie». Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem”. (Mt 16)
M
Magdalena
13 kwietnia 2015, 12:49
„ Jedenastu zaś uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. "Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: «Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata." (Mt 28)
13 kwietnia 2015, 14:32
Dziękuję Magdaleno - powyższe przekazanie kluczy omawiałam już z Pawq w wątku "Z pamiętnika rekolekcjonisty: upadek Kościoła". Przypomnę tutaj, co wtedy napisałam. "Pierwotne założenie Kościoła - przekazanie kluczy apostołowi Piotrowi było przekazaniem pełnomocnictwa w rozwiązywaniu i wiązaniu spraw ziemskich i Boskich. To symboliczny dostęp do świadomości, zamykanie pewnych etapów i otwieranie nowych wielkich możliwości. Z całą pewnością - skoro wszyscy są braćmi i siostrami w kluczach nie było symboliki władzy jednego (jednych) nad innymi. I tu został popełniony kardynalny błąd interpretacyjny, o czym pisałam już wcześniej, a który w konsekwencji doprowadził do hierarchizacji, rosnących ambicji, podziałów, sporów itp." Kościół tworzą ludzie. Instytucję zwaną Kościołem tworzą wyznawcy religii chrześcijańskiej, choć i ci jako jedna z grup tworzą Kościół = Wspólnotę.
13 kwietnia 2015, 14:45
Rozumiem chrzest jako symboliczne "odrodzenie" do nowego życia w Duchu Świętym. Symboliczne, ponieważ to z niego tak naprawdę się rodzimy i ciągle w nim jesteśmy...
M
Magdalena
13 kwietnia 2015, 20:56
Poprosiłaś @asd o cytat w Ewangelii, „w którym Bóg mówi do Ewangelistów "załóżcie Kościół katolicki" i dalej "chrzcijcie się w nim i trwajcie" i taki cytat dostałaś …ale od razu odrzuciłaś te słowa…Wynika z tego, że Twoja odraza do Kościoła jest pozanaturalna…
13 kwietnia 2015, 21:17
Wiem, o co prosiłam i wiem, że wyręczyłaś Asd. Niestety o Kościele Katolickim nie ma tam słowa. A co rozumiem przez Kościół wytłumaczyłam wyżej. Twój komentarz co do mojego stosunku do Kościoła był zbędny i nie na miejscu.
M
Magdalena
14 kwietnia 2015, 07:58
„Wszyscy zaś wobec siebie wzajemnie przyobleczcie się w pokorę, Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje. Upokórzcie się więc pod mocną ręką Boga, aby was wywyższył w stosownej chwili. Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was. Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu! Wiecie, że te same cierpienia ponoszą wasi bracia na świecie. A Bóg wszelkiej łaski, Ten, który was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie, gdy trochę pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje. Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen.” (1 P)
14 kwietnia 2015, 14:56
Cóż Magdaleno mówisz tym cytatem o sobie?
M
Magdalena
14 kwietnia 2015, 15:35
Jak to..., odrzuciłaś słowa samego Jezusa, a słowa Św. Piotra Ci się spodobały…
14 kwietnia 2015, 15:54
Zauważ, że nie oceniam czy mi się coś podoba czy nie. Zauważ również, że niczego nie odrzucam, co najwyżej istnieje taka możliwość, że rozumiem inaczej niż Ty.
M
Magdalena
14 kwietnia 2015, 22:57
…zatem zrozumiałaś słowa „Wszyscy zaś wobec siebie wzajemnie przyobleczcie się w pokorę, …Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć…”…
15 kwietnia 2015, 00:10
Nie ma żadnego przeciwnika, Magdaleno. Jedyną istotą, która może Ci się tak jawić, jesteś Ty sama. Zaufaj, że Bóg wie co, kogo i po co stworzył.
M
Magdalena
15 kwietnia 2015, 10:08
Z tego co piszesz wynika, że cytat Św. Piotra zrozumiałaś inaczej gdy był skierowany do mnie, ale już inaczej gdyby miał być skierowany do Ciebie…
15 kwietnia 2015, 11:13
Nie, z tego wynika, że ja go rozumiem tak jak rozumiem i Ty go rozumiesz tak jak rozumiesz.
M
Magdalena
15 kwietnia 2015, 13:53
…zgadza się, bo ja jestem „czuwającym”, a Ty jesteś „przeciwnikiem”.
M
Milosc
15 kwietnia 2015, 14:37
Z tego co teraz napisałaś wynika, że "cytat Św. Piotra zrozumiałaś inaczej gdy był skierowany do mnie, ale już inaczej gdyby miał być skierowany do Ciebie…" Właśnie pokazałaś swoje stanowisko wobec mnie. To co - "ukrzyżujesz mnie" teraz w imię Chrystusa, bo widzisz we mnie "przeciwnika"? Nieee, te czasy już minęły pomyślisz - teraz się ludzi nie krzyżuje. Teraz ludzie się wielce zmienili niby, tak? Tacy są chrześcijańscy, gorliwi, do kościoła przecież chodzą... A tych, co nie chodzą trzeba uznać za zło tego świata, tak? Bo jak oddalili się od kościoła, to w Twoim rozumieniu oddalili się od Boga. I na nic się zdadzą ich ciepłe słowa kierowane do Ciebie. Nie wracają do kościoła, to trzeba uznać za przeciwnika, prawda Magdaleno? Tego się nauczyłaś w kościele? To widzisz teraz, dlaczego mnie tam już nie ma? Bo patrząc na to, co ci "wierni Słowu" potrafią zrobić z drugim człowiekiem, ja mówię dziękuję - ja tej obłudy, która wiem z czego wynika, to jednak już jej nie wybieram. Wybieram za to żyć wśród ludzi, którzy wiedzą co to jest miłość bliźniego i tolerancja, którzy zrozumieli, że Słowo Boga nigdy nie jest skierowane przeciwko człowiekowi, a do człowieka. Że ono nie poróżnia ludzi, a łączy. I usłysz proszę w końcu, że wszelka walka w Biblii toczy się nie pomiędzy Bogiem a ludźmi, czy jednym człowiekiem a drugim, a w obrębie tylko i wyłącznie JEDNEGO CZŁOWIEKA z samym sobą, który przyszedł tu, by świadczyć Kim jest naprawdę w świecie względności, który zakłada różnice a niweluje Duchową Jedność. Pokochaj siebie CAŁĄ (ciemną i jasną stroną), a zobaczysz, że jesteś Wszystkim i Wszystkimi jednocześnie. I wsłuchuj się uważnie w słowa papieża Franciszka, bo On również mówi o tym samym co ja od samego początku. To wielki reformator Kościoła i jeśli Cię to jakoś uspokoi, to mam do Niego ogromny szacunek.
M
Magdalena
15 kwietnia 2015, 15:16
…i jak na „przeciwnika” przystało ryczysz i chcesz pożreć.
15 kwietnia 2015, 15:38
Cóż, swoimi działaniami wybieramy dla siebie sprawiedliwość. Nasze wybory mają swoje konsekwencje. I to my je ponosimy. Wybieraj zawsze to, co pragniesz, żeby wróciło do Ciebie.
M
Mariusz
15 kwietnia 2015, 19:54
Ale nie każdy w takim samym stopniu bo nie każdego serce jest na tyle otwarte na Jego działanie. Poza tym Jezus robi jasne rozróżnienie między tymi , którym dane jest wniknać w tajemnicę Królestw Bożego... "Wam dane jest poznać tajemnice królestwa niebieskiego, a im nie jest dane (dlatego słuchali w przypowieściach)" Mt 13,11"
M
Magdalena
15 kwietnia 2015, 21:56
…dlatego rozmawiam z Tobą Słowem Bożym.
15 kwietnia 2015, 22:34
W słowie Bożym jest zawarta mądrość, miłość i spokój. Reszta jest odniesieniem do nas samych, by wzrastać tak, by ten głos wybierać słyszeć zawsze.
15 kwietnia 2015, 22:38
Zgadza się, Mariuszu. Wiem jednak, że wszystkim jest dane poznać tajemnice, jednak nie wszyscy wybierają je poznać. Wszystko w swoim czasie. To proces. Możemy być spokojni.
M
Magdalena
15 kwietnia 2015, 23:02
„Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”
16 kwietnia 2015, 12:13
Więc obudź się do życia, Magdaleno i zaufaj, że wszystko co się w nim dzieje jest dla Ciebie.
M
Magdalena
16 kwietnia 2015, 15:09
…oferuj mi jedynie to, czym sama rozporządzasz …
16 kwietnia 2015, 15:42
Niczego innego nie robię. :)
M
Magdalena
16 kwietnia 2015, 17:08
…ależ Ty niczym nie rozporządzasz…
16 kwietnia 2015, 19:47
Jesteś jeszcze daleka od prawdy.
M
Magdalena
16 kwietnia 2015, 22:15
Ujmę to tak..., do Ciebie należy to, czym ja nie jestem zainteresowana…
16 kwietnia 2015, 22:21
Nie dalej jak parę postów wyżej napisałaś "…oferuj mi jedynie to, czym sama rozporządzasz …", teraz nagle nie jesteś zainteresowana. Trochę jednak się gubisz, przyznaj. A prawda jest taka, Magdaleno, że nic do mnie nie należy - nic a nic. Ani do Ciebie, ani do nikogo.
M
Magdalena
16 kwietnia 2015, 22:33
…ale ja mam nieskończenie bogatego i hojnego Ojca…
16 kwietnia 2015, 22:38
Więc i Ty jesteś nieskończenie hojna i bogata.
M
Magdalena
16 kwietnia 2015, 22:46
…i Ty też mogłabyś być…
16 kwietnia 2015, 22:49
Jestem.
M
Magdalena
17 kwietnia 2015, 07:47
Twoje bogactwo mnie nie interesuje.
17 kwietnia 2015, 13:10
Jeśli nie interesuje Cię "bogactwo" Człowieka - Bliźniego, nie możesz mówić, że interesuje Cię "bogactwo" Chrystusa czy Boga. Rozumiem, odczuwasz brak prawdziwej miłości, spowodowany obawą, że ktoś byłby w stanie coś Ci "odebrać" (np. przywiązanie do przekonań?). Nie musisz się bać - tylko Ty sama pielęgnujesz swoje "dziecko" - zawsze tak było, jest i będzie. Mogłoby dziwić mnie zatem Twoje wchodzenie ze mną w dialog, skoro z góry i konsekwentnie odrzucasz to, czym się dzielę. Ale nie dziwi, bo wiem, dlaczego tu jesteś Ty i dlaczego tu jestem ja.
M
Magdalena
17 kwietnia 2015, 13:16
Twoje bogactwo mnie nie interesuje, ponieważ nie jesteś moim bliźnim.
17 kwietnia 2015, 13:36
Rozumiem, że to wyznanie wynikające z przekonań co do pojętej przez Ciebie postawy chrześcijaśkiej. Hm, to zatem byłoby na tyle z mojej strony. Póki co. ;)
M
Magdalena
17 kwietnia 2015, 14:15
Rozumiem… Może kiedyś w przyszłości wrócisz do Boga Ojca.
M
Milosc
17 kwietnia 2015, 17:54
Magdalenko, póki co ulegasz iluzji wyobrażając sobie, że ludzie są oddzieleni od Boga i od siebie nawzajem. Rozumiem Cię, bo kiedyś też nie zdawałam sobie z tego sprawy. Mogę spokojnie powiedzieć, że żyłam jakby "we śnie", a życie toczyło się normalnie, ale tak (przynajmniej dla mnie) bez głębszego zrozumienia. Nie gniewaj się na mnie, że coś takiego mówię. To było moje doświadczenie, którym się dzielę z Tobą. Wszystko się zmieniło po wydarzeniu, w którym myślałam, że straciłam najbardziej pewny grunt pod nogami. Z perspektywy czasu zobaczyłam, że to był jeden z najwspanialszych darów. Nie od razu wszystko widziałam w pełni. Teraz też tak nie jest, bo życie jest wiecznym procesem, wieczną ewolucją. Ale patrzę na nie z innej zupełnie perspektywy pełnej wdzięczności za każdą jedną chwilę, spotkanie i wydarzenie. Bóg jest Wszystkim, więc żaden człowiek nie jest odłączony od Boga. A w związku z tym i ludzie nie są oddzieleni od siebie. Ty też jesteś Wszystkim. Każda istota jest i do każdej Bóg przemawia jej głosem. Ten głos niesie spokój. Kiedy tego doświadczasz, żyjesz spokojnie, świat w końcu staje się zrozumiałym miejscem i jedyne czego pragniesz, to pomóc ludziom dojść do tego punktu świadomości. Nie da się jednak tego dokonać, gdy ktoś nie jest w pełni gotowy na to. Wiem, że zmiana wymaga nieraz krótszego nieraz dłuższego czasu. Swoją moc musisz Ty sama odkryć w sobie. Ja wiem, że ją masz. Pozdrawiam Cię i wspieram.
M
Magdalena
17 kwietnia 2015, 21:12
Będę się za Ciebie modlić.
A
asd
12 kwietnia 2015, 10:49
po  raz kolejny totalane herezje o tym ze Bog jest TYLKO milosierny, i nie ma w nim sprawiedliwosci, ktora posiadamy tylko my, kiedy sami sie osadzimy. Przymioty Boga sa jasno okreslone w nauce KK, i ja przypomne je ksiedzu: Główne prawdy wiary 1. Jest jeden Bóg. 2. Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze. 3. Są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. 4. Syn Boży stał się człowiekiem i umarł za krzyżu dla naszego zbawienia. 5. Dusza ludzka jest nieśmiertelna. 6. Łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna.
12 kwietnia 2015, 10:55
Asd, zapytam Cię - czy Ty kiedyś osądziłeś siebie tak, że nigdy sobie nie wybaczyłeś tego co zrobiłeś i ewentualnie nawet nie zamierzasz?
A
asd
12 kwietnia 2015, 11:00
jeszcze raz: 2 glowna prawda wiary: 2. Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze.
12 kwietnia 2015, 11:14
Poczekaj, nie możemy pominąć punktu pierwszego. :) Tak więc zanim przejdziemy do punktu drugiego - odpowiedz proszę na postawione pytanie.
A
asd
12 kwietnia 2015, 14:51
po co? Nie rozmawiamy o mnie, tylko o prawdach wiary, i o tym jak jego przedstawiciele - ksieza tych prawd nauczaja.
12 kwietnia 2015, 15:55
A Ty sam za siebie nie potrafisz pomyśleć? Tylko jak ktoś inny coś wymyśli to to przyjmujesz nawet jeśli jest to wbrew Twojemu rozeznaniu?
A
asd
12 kwietnia 2015, 16:20
powtarzam- nie rozmawiamy tutaj o mnie, tylko o nauce Kosciola Katolickiego, co nia jest , a co nie nia nie jest. Nie rozumiem dlaczego caly czas zmieniasz temat.
12 kwietnia 2015, 16:32
Kościół tworzą ludzie, a nauka kościoła poprzez m.in. księży skierowana jest do ludzi. Nie zmieniam tematu - odnoszę się do punktów prawd wiary. Zaczynam od pierwszego. "Jest jeden Bóg". Biorąc pod uwagę, że Ty jesteś stworzony na Jego obraz i podobieństwo,  pytam więc Ciebie jeszcze raz - czy Ty kiedyś osądziłeś siebie tak, że nigdy sobie nie wybaczyłeś tego co zrobiłeś i ewentualnie nawet nie zamierzasz? 
A
asd
12 kwietnia 2015, 16:46
To pytanie nie na temat. Odnos sie do tematu dyskusji, a nie caly czas wscibsko węszysz czyjes prywatne sprawy. Nauka Kosciola Katolickiego na ten temat jest jasna. A jak mowimy o milosierdziu i o Faustynie to polecam jeszcze jeden fragment: Niech pokładają nadzieję w miłosierdziu moim najwięksi grzesznicy (...) Rozkosz mi sprawiają dusze, które odwołują się do mojego miłosierdzia. Takim duszom udzielam łask ponad ich życzenia (...) Nim przyjdę jako sędzia sprawiedliwy, otwieram wpierw na oścież drzwi miłosierdzia mojego. Kto nie chce przejść przez drzwi miłosierdzia, ten musi przejść przez drzwi sprawiedliwości mojej. Chociaż już w samym skonaniu, Bóg miłosierny daje duszy ten moment jasny wewnętrzny, że jeżeli dusza chce, ma możność wrócić do Boga. Lecz nieraz u dusz jest zatwardziałość tak wielka, że świadomie wybieraj ą piekło, udaremniają wszystkie modlitwy, jakie inne dusze za nimi do Boga zanoszą i nawet same wysiłki Boże (Dz 1698). to tylko jeden z wielu fragmentow na ten temat.
12 kwietnia 2015, 17:06
Hm, ok - od początku. Jesteśmy w temacie "Rozpętać rewolucję czułości". Ty umieszczasz wpis do Autora tego artykułu przypominając Mu (nota bene księdzu!) główne prawdy wiary. Kiedy zapytany o pierwszą z nich, stwierdzasz, że ja zmieniam temat i... "wścibsko węszę czyjeś prywatne sprawy". Nie udzielasz odpowiedzi na forum, co szanuję i rozumiem - bo nie oczekuję od Ciebie, żebyś podawał przykłady, ale żebyś się chwilę sam zastanowił i pomyślał. Zamiast przyjrzeć się swojemu doświadczeniu, odwołujesz się do kolejnych fragmentów czyjegoś. A mógłbyś po prostu powiedzieć "tak, czegoś sobie nie wybaczyłem" lub "nie, wszystko sobie wybaczyłem". Nie masz się o co martwić (jeśli to robisz) - prawda o sobie mnie na początku uwierała, gdy do niej doszłam, jednak nie musi uwierać stale. Wszystko da się zrozumieć, gdy się tego doświadczy. Po kolei i z zaufaniem do procesu.
A
asd
12 kwietnia 2015, 17:39
Jak kazdy normalny katolik odwoluje sie do fragmentow Ewangelii i innych "czegos". Na tym to drogi kolego wlasnie polega. Wlasnie na tym. Że patrze na to co mowi Bog poprzez nauke Kosciola, a nie wpatruje sie w swoje CHWILOWE widzimisie. WLASNIE NA TYM POLEGA WIARA. Wlasnie na tym polega bycie chrzescijaninem. Kosciol i wiara to nie  kozetka u psychoanalityka.
12 kwietnia 2015, 17:59
Koleżanko, jestem kobietą, ale ok ;) Ok, uznaję, że wg Ciebie na tym to właśnie polega, by przez naukę Kościoła patrzeć co mówi Bóg.  Mam zatem pytanie do Ciebie. Wiesz, że Bóg jest czy wierzysz, że Bóg jest? Jeśli wierzysz, to ok - uznam pokornie, że jesteś na etapie takim samym jak to, że wierzysz, że żyjesz. Jeśli jednak wiesz, że Bóg jest, tak samo jak to, że wiesz, że żyjesz, to czyż nadal "widzimisiem" (fajne słowo ;) jest dla Ciebie uznać, że Bóg komunikuje się również z Tobą? I to cały czas...
R
rafi
12 kwietnia 2015, 07:20
Kościół nie może mówić, że ktoś został potępiony, bo to zależy od tego, co leży głęboko w sercu człowieka, a to może znać przecież tylko Bóg. Nawet dobry łotr został zbawiony! Ale z tego, że nie można wskazać nikogo konkretnego kto został potępiony, nie można wnioskować że nikt tam nie trafia! Na pewno nie jest wolą Boga, by ktokolwiek tam trafił. Tak, każdy kto tam trafia, trafia wbrew woli Boga. W tym sensie Bóg też nie jest wszechmocny. Właśnie dlatego, że jest miłością, nie ingeruje w wolną wolę człowieka. Jedyną bronią Boga jest miłość. Człowiek może odpowiedzieć na miłość Boga albo nie...
M
Milosc
12 kwietnia 2015, 09:44
Hej Rafi :) Zgadzam się z Tobą w dużej mierze, choć tym razem podzielę się swoim rozpoznaniem, które jest nieco inne. Napisałeś, że coś może się zdarzyć wbrew woli Boga i że w pewnym sensie Bóg nie jest wszechmocny. Rozumiem co masz na myśli, tzn. że jeśli człowiek (jego dusza) wybierze doświadczyć "piekła", to rzeczywiście tak się stanie. Jednak  zauważ - Bóg mu na to pozwoli, bo oczywiście On nie ingeruje w wolną wolę. Jednak co chcę podkreślić nie ma tu czynnika zrobienia czegoś "wbrew", ponieważ zawsze skoro jest wybór istnieje dla niego stworzona przez Boga alternatywa. Tak długo jak dusza pragnie doświadczyć jednej z opcji, tak długo pozostaje to zgodne z wolą Boga, który stworzył... wszystko i było to "dobre". W poziomie duchowym doświadczenie przeciwieństwa ma służyć poznaniu i głębszemu zrozumieniu tej drugiej strony. Czyli, by doznać miłości, trzeba poznać jej przeciwieństwo. Jednak proces ten nie trwa wiecznie. Nie może, ponieważ plan Boga wobec człowieka nie przewiduje, aby ten pozostał odłączony od Niego po wsze czasy. Coś takiego jest w ogóle niemożliwe, gdyż aby do tego doszło, nie tylko dusza musiałaby wyprzeć się swej prawdziwej istoty, ale również Bóg. A tego On nigdy nie zrobi, bo jesteśmy z Nim jednym. I tym sposobem prawda o Bogu i o nas w Nim ostatecznie zwycięża. Co Ty na to? Zawsze dobra Nowina, czyż nie? :)
R
rafi
12 kwietnia 2015, 10:33
Tu, na Ziemi, wszystko może się zmienić. Niezależnie od tego, co wybieramy, doświadczamy Bożego działania, Bożej miłości, która może wywrócić nasze życie do góry nogami. Nawet w ostatniej chwili życia wszystko może się zmienić... Ja rozumiem że może nie mieścić się w głowie,że ktoś może trafić do piekła, ale też mnie nie mieści się w głowie to, co ludzie nieraz wyprawiają. Jak ludzie ludziom czynią nieraz życie piekłem...
12 kwietnia 2015, 10:42
Zgadza się. Dlatego zawsze najpierw trzeba zacząć od siebie, od swojego podwórka i tak rozszerzać tę siatkę powiązań... Ze spokojem i zaufaniem do Procesu. :)
A
andrzej
11 kwietnia 2015, 19:22
Chciałem odnieść się do tytułu, ale znalazłem coś lepszego; ten film, który mówi sam za siebie. Jak powinniśmy kochać Boga i co to naprawdę oznacza. Polecam : https://www.youtube.com/watch?v=SBP_bg2l7D4
11 kwietnia 2015, 18:02
Właściwe ujęcie wielu wątków.  "Jest tylko Miłość, przed którą staniemy twarzą w twarz po śmierci, gdy cała prawda zostanie przed nami odsłonięta. W jej świetle człowiek pozna w pełni także siebie, swoje dobre czyny, ale także zło, którego był autorem." Celem uzupełnienia dodam, że nie trzeba czekać na fizyczną śmierć, by się przekonać jak wielka to Miłość. Już za życia możemy sięgnąć po sposobność doświadczenia tej miłości i zdać sobie sprawę, że jesteśmy autorami wszystkiego, każdego jednego aktu, który został kiedykolwiek "uczyniony" czy "popełniony" - dokonany po prostu.  Wszystko jest w nas. Dlatego jeśli nadal wybieramy osądzać drugiego, to zawsze osądamy siebie i jednocześnie Boga, który w nas żyje. Bóg nas nie osądza, my sami wybieramy to robić. Kiedy jednak przestajemy osądzać i uznajemy tę prawdę o nas samych, absolutnie wszystko zaczynamy przyjmować z ogromną wdzięcznością. Dziękuję Księdzu za te słowa - są pełne mądrości.
?
???
11 kwietnia 2015, 22:47
Judasz stał sie demonem, więc nie zaznał milosierdzia. Sam się potępił. Opętał tę nieszczęsną dziewczynę, Anielis...
11 kwietnia 2015, 23:17
To, że sam ktoś się potępił to zgoda, ale to jedna kwestia wymiaru ludzkiego. Czy jednak potrafisz docenić Boga, który doskonale zna swoje stworzenie, każdą jego myśl i wie, co się "kryło" za jego uczynkiem? Gdyby ostatecznie okazało się, że jesteś Bogiem dla siebie, czy też byś siebie potępił i nie wybrał zaznać miłosierdzia?
?
???
12 kwietnia 2015, 00:09
Nie jestem Bogiem dla siebie, może jedynie władcą pootrzeb lichych w swej istocie. Kiedyś starałem się być  i skutki są opłakane. Na pewno wybrałbym Miłosierdzie, ale...Dziś jest Dzień Miłosierdzia, spróbuję zmienić swe życie , w jednej , dokuczliwej sprawie, C2H5OH.
12 kwietnia 2015, 01:07
Sam widzisz - Ty wybrałbyś miłosierdzie, więc już choćby na tej podstawie możesz wnioskować, że Judasz też to zrobił. Nie musisz wybierać być władcą potrzeb lichych w swej istocie. Nic nie musisz, za to wszystko możesz. Możesz wybrać być kimkolwiek zechcesz. I wcielać to w życie... Powodzenia! :)
K
k
11 kwietnia 2015, 14:31
"Bóg kocha zawsze i do końca, a Jego gniew wynika jedynie z czułości, jak bywa z gniewem ojca, który od nieszczęścia chce zachować własne dzieci.."
WZ
wrócą zaś
11 kwietnia 2015, 14:27
Wyprzedziliście w tym nawet archidiecezję krakowską - mówił do pielgrzymów w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia bp Jan Zając, rektor sanktuarium. 10 kwietnia, Godzina Miłosierdzia w sanktuarium łagiewnickim zakończyła Pielgrzymkę Diecezji Świdnickiej 10 kwietnia, po Mszy św. i przerwie obiadowej, uczestnicy diecezjalnej pielgrzymki do Łagiewnik wyruszyli z Sanktuarium św. Jana Pawła II do Światowego Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Podczas drogi odmawiali Różaniec, tajemnice światła. Po dotarciu na miejsce wszystkich przywitał bp Jan Zając, rektor sanktuarium. Wspomniał on o tym, że pięć lat temu w tej właśnie świątyni świdniczanie jako pierwsi modlili się za ofiary katastrofy rządowego Tupolewa. Docenił też inicjatywę, jaką była peregrynacja obrazu Jezusa Miłosiernego w parafiach diecezji. – Byliście w tym lepsi nawet od archidiecezji krakowskiej – zaznaczył. Po modlitwie w Godzinie Miłosierdzia, w ósmym dniu nowenny przed Świętem Miłosierdzia, bp Ignacy apelował do wiernych, by wciąż podtrzymywali i krzewili kult Bożego Miłosierdzia, bo jest ono jedynym ratunkiem dla świata. – Kult Bożego Miłosierdzia jest u nas w diecezji tak wielki, że trzeba chyba pomyśleć, by przyjeżdżać tu wspólnie co roku – zaznaczył i pytając zebranych w świątyni o opinię, w odpowiedzi usłyszał oklaski. W nawiązaniu do biskupiego cytatu ze św. Jana Pawła II: – Tak trzymać! – rektor sanktuarium dopowiedział na pożegnanie, innym papieskim tekstem: – Wrócą zaś!