Sądecki spowiednik św. Faustyny

(fot. pk)
Wojciech Molendowicz

Był spowiednikiem i kierownikiem duchowym siostry Faustyny, późniejszej świętej. Pod kierunkiem o. Andrasza powstał słynący łaskami obraz Chrystusa Miłosiernego pędzla Adolfa Hyły, najbardziej znany dziś na świecie wizerunek Zbawiciela. To również dzięki sądeckiemu jezuicie zapoczątkowany został w Kościele kult Miłosierdzia Bożego

Wojciech Molendowicz: Będziemy mieli pierwszego świętego z sądeckim rodowodem?

Czesław Bogdański: Powoli! Nie możemy jeszcze tak powiedzieć, bo procesy beatyfikacyjne i kanonizacyjne są długie, wymagają cierpliwości oraz pokory. A pokora w takich sprawach jest sprawą fundamentalną. Cieszę się, że coraz więcej ludzi modli się prywatnie o świętość kapłanów, o łaski przez jego wstawiennictwo. Modlitwy te mają imprimatur Kurii w Tarnowie. Powiększa się grono osób konsekrowanych i świeckich wspomagających i propagujących osobę, posługę ojca Józefa Andrasza. Beatyfikacja, kanonizacja - ich orzeczenie, należy do Kościoła katolickiego, którego dokonuje papież. Ufam, że tak się stanie, ale proces beatyfikacyjny jeszcze się nie zaczął.

DEON.PL POLECA

Zobacz również: Józef Andrasz SJ, spowiednik świętych

Dlaczego właśnie ociec Andrasz?

Droga dojrzewania do takiej inicjatywy była długa i składała się z wielu etapów. Często w takich przypadkach uzasadniamy osobę kandydata na ołtarze argumentując: ze względu na heroiczność cnót. To bardzo ważne, po to jest proces. W tym konkretnym przypadku, jest równie ważne, że to spowiednik i kierownik duchowy siostry Faustyny, późniejszej świętej. Pod kierunkiem ojca Andrasza powstał słynący łaskami obraz Chrystusa Miłosiernego pędzla Adolfa Hyły, najbardziej znany dziś na świecie wizerunek Zbawiciela. To również dzięki sądeckiemu jezuicie zapoczątkowany został w Kościele kult Miłosierdzia Bożego ( Łagiewniki 1943 r.). Józef Andrasz w końcu był autorem pierwszej - spisanej ręcznie - biografii siostry Faustyny. On wysłał po śmierci siostry Faustyny jej współsiostry zakonne do miejsc i osób gdzie się wychowywała, pracowała z konkretnymi pytaniami. Wszystko zostało bardzo dobrze udokumentowane, całe zeznania rodzeństwa, matki, rodziny, sąsiadów, kapłanów, sióstr zakonnych. Dzięki temu, mimo znanych trudności, siostra Faustyna mogła zostać świętą.

Od Pana w Nowym Sączu rozpoczął się prywatny kult ojca Andrasza, szerzący się dzisiaj w całej Polsce i za granicą?

To za duże słowa, jest ktoś nad nami kto to inicjuje. Od lat organizujemy z żoną i dziećmi pielgrzymki do Medjugorie, a tam spotykaliśmy się z zachętą, orędziami by modlić się za kapłanów. Zaczęliśmy się za nich modlić. Jakiś czas później kupiłem "Dzienniczek św. Faustyny" na audiobooku i słuchałem go w samochodzie. W dzienniczku zaś wielokrotnie pada nazwisko ojca Józefa Andrasza. Jak przez mgłę kojarzyłem, że ten kapłan związany był mocno z Nowym Sączem - urodził się w Wielopolu, ochrzczony był w Wielogłowach, a potem przez lata mieszkał tu z rodziną. Na tamtym etapie wiedziałem jeszcze tylko, że był spowiednikiem i kierownikiem duchowym św. Faustyny. Już to było dla mnie inspirujące i działało na wyobraźnię. Potem ze zdumieniem odkryłem, iż w "Dzienniczku" św. Faustyny sam Jezus wypowiada się o ks. Andraszu, że jest miły jego sercu, aby go słuchała, bo to on poprowadzi ją do świętości. Zaczął się mi jawić jako taki "wzorzec masy" - wzorzec posługi kapłańskiej.

W wyobrażeniu przeciętnego katolika proces beatyfikacyjny czy kanonizacyjny wydaje się sprawą duchownych, a nawet samego papieża, który kogoś wynosi na ołtarze. Cóż więc - przepraszam za określenie - szeregowemu świeckiemu, do starań o uznanie kogoś błogosławionym albo świętym?

Też miałem kiedyś takie wyobrażenie, a jednak nic bardziej błędnego! Inicjatywa kultu powinna wychodzić właśnie od osób świeckich. Być może w powszechnej świadomości to nie funkcjonuje, ale taki impuls powinien być oddolny, pochodzić od wiernych Kościoła. To wiem teraz, do pewnego momentu również błądziłem w tych sprawach. Kilkukrotnie złapałem się na tym, że z pozycji roszczeniowej pytaliśmy m.in. jezuitów: dlaczego nic się nie dzieje w sprawie beatyfikacji ojca Józefa Andrasza? To była niedobra postawa i musiałem sobie uświadomić, że sam nie przyłożyłem palca do tej pracy. Na moje pytanie, dlaczego nic się nie dzieje w tym kierunku o. Józef Polak, proboszcz sądeckiej parafii Ducha Świętego odpowiedział precyzyjnie: "Nie ma kultu". Teraz jednak powiedziałbym raczej: nie było kultu.

Na czym polega praca, której efektem ma być beatyfikacji i kanonizacja kandydata na ołtarze?

Zawsze najlepiej zacząć od modlitwy. W naszym przypadku to modlitwa "O świętość kapłaństwa i chwałę Bożego Miłosierdzia przez wstawiennictwo ojca Andrasza". Modlitwa powstała jako owoc adoracji Jezusa Miłosiernego w męskim gronie. Było to podczas peregrynacji obrazu Jezusa Miłosiernego w Królowej Górnej. To był początek. Po pierwszych publikacjach w internecie odezwała się do mnie pani Elżbieta Andrasz z Olsztyna, propagatorka postaci o. Józefa na północy Polski. Jak się okazało kuzyn naszego jezuity w latach 20. XX wieku z legionami Piłsudskiego w ramach krzewienia polskości trafił do Wilna, a po łagrach i wojnie rodzina osiadła w Giżycku. Kuzyn zmarł na emigracji.

W nazwisku Andrasz słychać wyraźną nutę węgierską.

Zgodna, bo rodzina Andraszów wywodzi się z Węgier. Józef urodził się w Wielopolu, ale po wczesnej śmierci ojca, czyli kiedy jeszcze był ok. 10-letnim chłopcem, rodzina - a miał on dziesięcioro rodzeństwa - przeniosła się do Nowego Sącza. Tu się zaczęło kształtowanie jego osobowości i dojrzewanie. Więcej można przeczytać w biografii o. Andrasza "Spowiednik św. Faustyny" pióra o. dr Stanisława Cieślaka. Z ciekawostek zachowanych w rodzinie można dopowiedzieć, że jako dziecko chodził na roraty do jezuickiego kościoła Ducha Świętego i podczas tych rorat pierwszy raz rozbłysło w Nowym Sączu światło. Iluminacja zrobiła na mały Józefie ogromne wrażenie, a w rodzinie żartowano, że nie dla nabożnych śpiewów chodził Józek do kościoła, ale dla prądu elektrycznego. W naturalny sposób Józef Andrasz związał się z jezuitami. W Nowym Sączu skończył ich kolegium, tzw. niższe seminarium, a w wieku 15 lat wstąpił do nowicjatu zakonnego w Starej Wsi k. Brzozowa. W marcu 1919 r. został wyświęcony, więc jak łatwo policzyć dokładnie za trzy lata będziemy obchodzić 100 rocznicę święceń kapłańskich o. Józefa Andrasza. W tych dniach mija rocznica jego Mszy św. prymicyjnej w kościele Ducha Świętego w Nowym Sączu.

Do pracy duszpasterskiej trafił jednak w Krakowie.

A dodać trzeba, że ojciec Andrasz był człowiekiem tytanicznej pracy. Tak wspomina go siostrzeniec - doktor Jerzy Rudziński : "Zawsze odwiedziny rodziny łączył z udziałem w kongresach, głoszeniem konferencji i innymi spotkaniami" .W krakowskim kolegium jezuickim przy ul. Kopernika zajmował się m.in. tłumaczeniem dzieł mistycznych, stąd potem z dużą sprawnością prowadził takie dusze mistyczne jak siostra Faustyna. Józef Andrasz był zresztą pierwszym kapłanem, który już w 1933 r. powiedział jej, że wszystko, co się dzieje w jej duszy, jest działaniem nadzwyczajnej łaski Bożej i nie wolno się jej od tego uchylać. Inni kapłani mieli z wizjami siostry Faustyny wyraźne problemy. Wystarczy wspomnieć, że kiedy Faustyna zaraz po ślubach wieczystych trafiła do Wilna, to jej drugi kierownik duchowy ks. Michał Sopoćko skierował ją do psychiatry, chciał się uchylić od spowiadania Faustyny i jej zgromadzenia. Nie zdradził nikomu powziętej decyzji. Sama Faustyna podeszła i powiedziała mu, że Panu Jezusowi nie podoba się to co postanowił. Wtedy nastąpiła zmiana, spełnił oczekiwania Pana Jezusa. Wizyta u psychiatry - nie ma się, co gorszyć z tego powodu - patrząc z perspektywy czasu pomogła procesowi Faustyny. Wykluczyła dywagacje o jej chorobie psychicznej. Ks. Sopoćko od dziesięciu lat jest już błogosławionym, ostatnio został patronem Białegostoku. Jego relikwie trafiły do 600 miejsc w świecie. Powstaje na Litwie pierwszy kościół pod jego wezwaniem. Gdzie my jesteśmy Sądeczanie z naszym ojcem Andraszem? Czeka nas wiele pracy. Nadzwyczajny Rok Miłosierdzia sprzyja ojcu Andraszowi. Ojcowie jezuici końcem roku wydali kolejną pozycję książkową ojca Andrasza , wspomniany rękopis "Życiorys świętej Faustyny". W księgarniach jezuickich w Nowym Sączu są darmowe blankiety "Margaretkowe" można się w ten sposób modlić za jego wstawiennictwem. Głosi się konferencje o nim.

Na jakim etapie znajdują się przygotowania do procesu beatyfikacyjnego sądeckiego jezuity?

Jesienią odwiedził Nowy Sącz prowincjał o. Jakub Kołacz, rozmawialiśmy o sprawie. Już rok wcześniej pobłogosławił on naszym działaniom w Mystkowie, gdzie z inicjatywy ks. prałata Józefa Głowy powstał pomnik ojca Andrasza. Prowincjał podczas uroczystego nabożeństwa go poświęcił. Sprawie błogosławią nasi księża biskupi z Tarnowa. Padały często pytania do nas, co o tym sądzą ojcowie jezuici? Podczas spotkania prowincjał Jakub Kołacz powiedział: "Proszę wszystkim mówić, że jezuici są na tak!" Podjął też działania, aby stać się powodem wszczęcia procesu beatyfikacyjnego. Będzie się to działo w Krakowie. Po zakończeniu procesu na szczeblu diecezjalnym akta trafią do Watykanu.

Józef Andrasz byłby pierwszym błogosławionym z sądeckim rodowodem?

Według mnie tak. Ojciec Papczyński, który niebawem zostanie ogłoszony świętym, pochodził z Podegrodzia, św. Kinga z Węgier, a o. Andrasz urodził się nieopodal, dorastał i chodził do szkoły w Nowym Sączu, całą rodziną był związany z naszym miastem. Tutaj - według zapisków - przed cudownym obrazem Matki Bożej Pocieszenia otrzymał powołanie, tu miał prymicje. Wielopole gdzie urodził się ojciec Andrasz, częściowo należy do parafii w Zabełczu, to tutaj rozgorzał jego kult. Ludzie są tam dumni ze swojego rodaka, dbają o rozwój kultu.Podobnie jest w Olszance, Mystkowie, Królowej Górnej. Ojciec Andrasz jest najczęściej - bo 59 razy - wymienianym kapłanem w "Dzienniczku św. Faustyny", a bł. Ks. Michał Sopćko 36 razy. Nie chodzi o antagonizowanie, nie na tym polega świętych obcowanie - kto lepszy. Musimy zadać sobie pytanie - co ja mogę zrobić, aby ojciec Andrasz zyskał należyte miejsce w Kościele? Czasami wystarczy wsparcie modlitewne, zaproszenie prelegenta do parafii. Modlitwy przez jego wstawiennictwo, film o ojcu Andraszu dostępny jest na www.krolowagorna.pl w zakładce o. Andrasz. Warto przywoływać jego wstawiennictwa w sprawach trudnych. Nieoficjalnie mogę powiedzieć, że pomógł już kilku osobom. O uzyskanych łaskach proszę przesłać informację do parafii. Potrzebne to będzie w procesie beatyfikacyjnym.

We wniosku procesu beatyfikacyjnego istnieje jakieś główne zdanie, najważniejsza myśl takiego uzasadnienia? Postulujemy, aby o. Józef Andrasz został błogosławionym, ponieważ…

Ponieważ - ale mówię to, jako osoba prywatna, nieuprawniona do jakichkolwiek orzeczeń - przez swoją posługę doprowadził do chwały ołtarzy św. Faustynę, błogosławioną Anielę Salawę, błogosławioną siostrę Klemensę Staszewską. Był również kierownikiem duchowym i spowiednikiem dla Pauli Zofii Tajber założycielki Zgromadzenia Najświętszej Duszy Chrystusa Pana oraz siostry Kaliksty Piekarczyk ZMBM, która ofiarowała się jako żagiew ofiarna za uratowanie Krakowa w czasie II wojny światowej. Powodem zaś procesu beatyfikacyjnego, bo tak się to fachowo nazywa, będą jezuici.

Pan nie może zostać powodem procesu beatyfikacyjnego?

Nie, ja nie mogę pełnić takiej roli. Jestem jedynie skromnym propagatorem postaci i kultu świątobliwego jezuity o. Józefa Andrasza. Wiem z prasy, że do marszałka Małopolski trafił zaś wniosek pana Józefa Zygmunta i chełmieckich radnych, by rondo pod Rdziostowem na nowej obwodnicy Nowego Sącza nosiło imię o. Andrasza. Być może Nowy Sącz, na dobry początek mógłby pomyśleć choćby o tablicy pamiątkowej, na ścianie domu, w którym mieszkał o. Andrasz.

Czesław Bogdański, sądecki przedsiębiorca, propagator kultu jezuity o. Józefa Andrasza

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sądecki spowiednik św. Faustyny
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.