Kiedyś wsiadła na statek do Jerozolimy, aby w drodze uwodzić mężczyzn, którzy wyruszyli na obchody święta Podwyższenia Krzyża Świętego. Kiedy już była na miejscu okazało się, że ma czas, by szukać kolejnych, którzy ulegliby jej wdziękom, a relikwie Krzyża chciała zobaczyć… z ciekawości. Kiedy tłumnie przybywający do świątyni wierni tłoczyli się przy wejściu i wchodzili do wnętrza ona nie mogła przekroczyć progu. Jakaś siła zatrzymywała ją… Co się wydarzyło, że jednak znalazła się wewnątrz? Co się stało, że z rozwiązłej i korzystającej z uciech życia kobiety, została świętą, którą Kościół wspomina 1 kwietnia?
Była pierwsza niedziela Wielkiego Postu. W zwyczaju wspólnoty, do której należał mnich Zosima było, aby w ramach przygotowania do Wielkanocy podjąć większe starania i w samotności na pustyni, za rzeką Jordan zmierzyć się ze swymi słabościami – modlić się, pościć. Mnich wyruszył, by powrócić dopiero w Niedzielę Palmową.
Kiedy Zosima wędrował po pustkowiu ku ogromnemu zaskoczeniu ujrzał jakąś postać. Spalona słońcem skóra, wyblakłe włosy… kobieta czy mężczyzna, trudno było rozpoznać. Kiedy chciał się zbliżyć tajemnicza osoba uciekała. Jak się po chwili okazało była to naga kobieta, która poprosiła mnicha o płaszcz. Kiedy się nim okryła zaczęli rozmawiać.
Zosima usłyszał opowieść o życiu i nawróceniu. Poznał losy rozpustnej niewiasty, która po latach nurzania się w moralnym brudzie, znalazła pokój serca z dala od ludzi. Poznał losy Marii Egipcjanki, świętej, którą czci zarówno Kościół katolicki, prawosławny oraz ormiański.
Modlitwa do św. Rity o dobrego męża i dobrą żonę
O Marii Egipcjance, której czas życia prawdopodobnie przypada między IV a VI wiekiem, pisał św. Cyryl Aleksandryjski. Niektórzy przypisują opowieść o niej św. Sofroniuszowi, choć jest wielce prawdopodobne, że jednak to właśnie w klasztorze św. Zosymy mnisi sporządzili zapis rozmowy – opowieści o losach nawróconej nierządnicy.
Przyszła na świat w Egipcie, kiedy miała 12 lat uciekła z rodzinnego domu do Aleksandrii. Tam przez siedemnaście lat jak podają jedne źródła – dla przyjemności wyłącznie, a jak inne – dla pieniędzy, oddawała swe ciało mężczyznom.
Pewnego dnia ujrzała grupę pielgrzymów czekających na statek płynący do Ziemi Świętej. To było dla niej wyzwanie. Zanim pątnicy dotarli do celu podróży, podobno zdążyła obdarować swym ciałem wszystkich mężczyzn. Czy była zadowolona z siebie, dumna ze swoich uwodzicielskich zdolności – możemy zgadywać.
Jedno jest pewne, statek dopłynął do Jerozolimy, a ona znalazła się u źródeł chrześcijaństwa. Grzesząca myślą i czynem, z ciałem przywykłym do przyjemności ruszyła z tłumem. Było Święto Podwyższenia Krzyża, ale ona nie miała zamiaru oddawać się przeżyciom religijnym. Była zwyczajnie ciekawa, chciała tylko popatrzeć na relikwie.
Stanęła u wrót kościoła i… nie mogła wejść, nie mogła przekroczyć jego progu. Zdenerwowana próbowała trzy czy cztery razy dostać się do środka, ale coś ją powstrzymywało. Trzymało ją „całe jej życie”. Dane jej było poczuć wstyd i wstręt. Zapłakana poprosiła o pomoc Matkę Bożą, której wizerunek znajdował się nad wejściem. Nierządnica ślubowała, że się zmieni, obiecała pokutę i wtedy dopiero weszła do świątyni.
Modlitwa do św. Józefa o dobre relacje
Maria uczestniczyła we Mszy świętej, a później wiedziona głosem, udała się za Jordan, na odludzie by znaleźć prawdziwy spokój. Wzięła ze sobą tylko wspomniane trzy bochenki chleba. Na pustkowiu spędziła 47 lat. Jej ubranie po pewnym czasie zużyło się. Była naga. Mając w pamięci smak wina i wykwintnych dań, żywiła się korzonkami i wodą. Pokutowała i znajdowała w tym ukojenie.
Taką właśnie, już przemienioną latami modlitw Marię napotkał mnich Zosyma. Poprosiła go o Komunię Świętą, ponieważ dane jej było w cudowny sposób poznać, że ma do czynienia z kapłanem. Pragnęła też, by wrócił do niej z Panem Jezusem za rok w Wielki Czwartek, co się zgodnie z jej wolą stało.
Do kolejnego, trzeciego spotkania Zosymy i Marii już nie doszło. Mnich znalazł ją martwą. Starzec nie miał siły wykopać dla niej grobu, zrobił to za niego lew. Tak zakończyła się ziemska historia nawróconej grzesznicy. W historii Kościoła zaczęła żyć święta.
Skomentuj artykuł