Święto wyrosłe ze sporów

(fot. shutterstock.com)
ks. Przemysław Marek Szewczyk

Jak kształtowała się Uroczystość Objawienia Pańskiego? Dlaczego mówimy o "święcie Trzech Króli"? Dlaczego Kościół Wschodni 6 stycznia świętuje Boże Narodzenie? Zawiłe historyczne kwestie tłumaczy ks. Przemysław Szewczyk.

Wszystkie dzieci w Polsce wiedzą, że zimą Kościół świętuje Boże Narodzenie. Nasze świątynie wypełniają się szopkami, w których od 25 grudnia stoją figury Maryi, Józefa, Dzieciątka, aniołów i pasterzy, a 6 stycznia dostawia się Trzech Króli, czy Magów, bo właśnie tego dnia przybyli ze Wschodu za gwiazdą oddać pokłon Jezusowi. Zimowe uroczyste obchody w Kościele rozciągają się między dniem Narodzenia a dniem Trzech Króli i koncentrują się na pierwszych tygodniach życia Boga w ludzkim ciele.

Jeśli jednak dokładniej przyjrzymy się aktualnym tekstom i praktykom liturgicznym to bez większych trudności dostrzeżemy ślady przebogatej historii kształtowania się świąt tego okresu, za którą stoją potężne spory teologiczne. Ostateczny kształt świętowania jest efektem wzajemnego oddziaływania na naszą praktykę dwóch praw: lex orandi i lex credendi, czyli prawa modlitwy i prawa wiary. To jak i w co wierzymy wpływa na to w jaki sposób się modlimy i świętujemy.

Pierwsze wieki historii Kościoła naznaczył potężny spór o to, kim właściwie jest Jezus Chrystus. Nie było wątpliwości, że jest w pewnym sensie "podwójny": bosko-ludzki. Sednem sporu było jednak pytanie o naturę tego, co w Nim boskie, i relację z tym, co w Nim ludzkie. O ile ludzka strona Chrystusa była oczywista, bo przecież człowieczeństwo podpada pod zmysły i nie trzeba wielkiego wysiłku intelektualnego, żeby zrozumieć człowieka, o tyle już aspekt boski rodzi wiele pytań, jest dużo bardziej niejasna. To co boskie w Chrystusie ukazuje się i odsłania w Jego człowieczeństwie, czyniąc ludzki aspekt miejscem objawienia, czyli z greki "epifanii" boskości.

DEON.PL POLECA

Kiedy więc okazało się, że człowiek narodzony z Maryi, nie jest tylko człowiekiem, ale jest w Nim obecny Bóg? Niektóre wspólnoty chrześcijańskie akcentowały już moment przyjścia Jezusa na świat świętując Narodziny Pana. Inne wskazywały na dzień chrztu w Jordanie, gdy z nieba zstąpił na Niego Ducha Boga i zabrzmiał głos Ojca: To jest mój Syn umiłowany. Jeszcze inni wskazywali na pierwszy cud Jezusa, czyli przemienienie wody w wino. Wiele Kościołów (zwłaszcza te, których wierni rekrutowali się z pogan) za Epifanię uważali moment, w którym na boskość Syna Maryi uwagę zwróciło przybycie ze Wschodu magów. Wszystkie te elementy są do dziś obecne w antyfonie z jutrzni uroczystości Objawienia Pańskiego: "Dzisiaj się Kościół złączył z Chrystusem, swoim Oblubieńcem, który go z grzechów obmył w Jordanie; biegną mędrcy z darami na królewskie gody, a woda przemieniona w wino cieszy biesiadników".

Czy moment Epifanii ma naprawdę aż takie znaczenie? Tak, bo zdradza nasze rozumienie natury zjednoczenia w jednym Chrystusie dwóch rzeczywistości: boskiej i ludzkiej. Jeśli widzimy boskość już w momencie narodzin, to znaczy, że wierzymy w zjednoczenie boskości i człowieczeństwa u samego zarania istnienia Jezusa. Człowieczeństwo Jezusa jest więc całe boskie, od samego początku do końca. Jeśli boskość ujawnia się w Jezusie dopiero w dniu chrztu, gdy Pan otrzymuje Ducha Świętego, ryzykujemy popadnięcie w przekonanie uznane przez Kościół za błędne i heretyckie, że aż do tego dnia Jezus był zwykłym człowiekiem, który dopiero dzięki zstąpieniu na Niego Ducha stał się kimś więcej, stał się Synem Boga. Wtedy jego człowieczeństwo byłoby co najwyżej adoptowane przez bóstwo, jedność boskości i człowieczeństwa nie byłaby mocna i nierozerwalna.

Do dzisiaj zimowe świętowanie tajemnicy Wcielenia nie jest w chrześcijaństwie jednolite, w odróżnieniu od wiosennego świętowania Wielkanocy. Tradycja rzymska przyjęła jerozolimską uroczystość Narodzenia Pańskiego i świętuje ją zgodnie ze zwyczajem Kościoła Jerozolimy 25 grudnia. Przyjęła także tradycję Kościoła w Aleksandrii świętowania 6 stycznia Epifanii, ale zmieniając treść święta ze wspominania chrztu na rzecz wspomnienia pokłonu magów. Dlatego obchodzimy oddzielną uroczystość zwaną potocznie świętem Trzech Króli. Chrzest Pański to kolejna uroczystość świętowana w niedzielę po Epifanii, a cud w Kanie Galilejskiej wraca w czytaniach mszalnych w następną niedzielę, już w okresie zwykłym. Ortodoksyjne Kościoły wschodnie bardzo silnie łączą podczas świętowania Epifanii zarówno narodziny Pana jak i Jego chrzest i rozpoczynają świętowanie 6 stycznia.

Bogactwo tych obchodów zdradza jak wielka i niepojęta jest Tajemnica Wcielenia, w której boskie i wieczne Słowo Boga tak ściśle jednoczy się z człowieczeństwem, że czyni je nie tylko swoim, ale czyni je sobą tak dalece, że o człowieku, Jezusie z Nazaretu śmiało możemy mówić, że jest Bogiem, a Maryję, kobietę, która zrodziła człowieka, Jezusa, możemy nazywać Matką Boga.

ks. Przemysław Szewczyk - prezbiter Kościoła rzymskokatolickiego Archidiecezji Łódzkiej. Patrolog, tłumacz. Prezes Stowarzyszenia Dom Wschodni - Domus Orientalis. Założyciel portalu patres.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Święto wyrosłe ze sporów
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.