Zrób sobie test na odwagę, twardzielu

Paweł Kopyść

Dzisiaj zrobimy eksperyment. Przetestuję swoją oraz Twoją odwagę. Ale najpierw…

Siedzę sobie w sobotę wieczorem, miałem sprawdzić tylko facebook-a i iść spać. Stwierdziłem jednak, że jeszcze nie jest tak późno, więc może by coś napisać dla Ciebie, a najlepiej żeby było "na czasie". Sprawdzam co w mediach: nic ciekawego. Sprawdzam więc co będzie jutro: niedziela. Stwierdziłem, że może warto zapoznać się co się będzie czytać? A tam też nic się nie dzieje. Żadnych historyjek, żadnych przepowiedni, zero emocji, tylko klepanie się po ramieniu.

Czy aby na pewno?

DEON.PL POLECA

Paweł (wiesz który) pisze do znajomych, których ostatnio poznał. Wita się z nimi trochę przydługawo, ale co istotne samym pozdrowieniem wyznaje swoją wiarę. Potem Jan (ten co jadł miód i chodził po pustyni) niby też tylko powitał swojego kuzyna (wiesz którego), ale zrobił to w postaci turbo świadectwa.

Skąd u nich ta odwaga, pytam się? A ja tu chciałem iść grzecznie spać albo napisać kilka słów o życiu czy biznesie, nie mając odwagi nawet powiedzieć wprost jakich autorów warto poczytać przed snem. Teraz rzucam wyzwanie: dać świadectwo i wyznać wiarę publicznie.

Czy jestem twardzielem?

Dziś upublicznij wpis w internecie z wyznaniem wiary. Najlepiej właśnie na facebooku albo twitterze, gdzie wieczorem to ludzie zobaczą. Daj świadectwo w kogo wierzysz. A kto nie jest mięczakiem ten lajkuje, udostępnia to dalej i robi to samo! Myślisz, że jest łatwo? To dlaczego wahasz się i nie udostępnisz tego na swoim profilu?

Czas na mnie. Uff, ciężko… Nie wiem jaka będzie reakcja, jakie skutki, jaki wynik testu. Odwagi!

Wierzę w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego.

Poszło w świat

Tekst pochodzi z bloga Pawła Kopyścia. Więcej na: pawel.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zrób sobie test na odwagę, twardzielu
Komentarze (29)
D
domi
2 lutego 2014, 12:09
wierzysz dla siebie a nie dla fecebooka. pozdro dla kumatych 
A
asia
31 stycznia 2014, 12:14
 A wśród znajomych, rodziny szczególnie tych z "nowoczesnymi" poglądami na życie nie jest łatwo. Oj nie jest. Czasem łatwiej coś przemilczec, ale czy można tak?  Dal mnie najtrudniejszą sprawą jest "wyznawanie wiary" w rodzinie; takie tam pierdoły członka naszej rodziny! A niech se tam chodzi do kościółka! Oni mnie kochają, na swój sposób - i uważają za nieszkodliwego dziwaka. Świadectwo mojego życia robi na nich wrażenie ale nie chcą się dać przekonać do takiego życia.  Lubią mnie podpuszczać: - o, ten z pisu (jakby pis to już kościół!) i czekają na reakcję. Śledzą moje poczynania i czyhają na podknięcia "No widzisz, a taki religijny..." I czynią to ludzi, których kocham - zaiste, łatwe to nie jest. Już chyba lepiej po mordzie dostać niż widzieć te drwiące spojrzenia bliskich. ;-) ..W naszej rodzinie w kwestii przyznawania się do wiary, no nie jest aż tak źle, raczej nie ma drwin tolerujemy się wzajemnie (co najwyżej można zostac pogardliwie określony moherem:) ) Za to my nie możemy rozmawiac o polityce. Robi się wtedy ostra dyskusja a przed wyborami wzajemna agitacja :) No ale własnie czy poglądy katolickie i pójcie do kościoła oznacza popieranie PiSu? Ogólnie ta "wojna polsko-polska" jest bezsensu. :) Ludzie, jeśli sami nie chcą  przekonac sie do trochę innego sposobu życia niech przynajmniej zaczną tolerowac przekonania innych. Żyjemy w wolnym kraju :)  Dajmy sobie wzajemnie życ w spokoju :) ...
S
sfistack
31 stycznia 2014, 11:04
 A wśród znajomych, rodziny szczególnie tych z "nowoczesnymi" poglądami na życie nie jest łatwo. Oj nie jest. Czasem łatwiej coś przemilczec, ale czy można tak?  Dal mnie najtrudniejszą sprawą jest "wyznawanie wiary" w rodzinie; takie tam pierdoły członka naszej rodziny! A niech se tam chodzi do kościółka! Oni mnie kochają, na swój sposób - i uważają za nieszkodliwego dziwaka. Świadectwo mojego życia robi na nich wrażenie ale nie chcą się dać przekonać do takiego życia.  Lubią mnie podpuszczać: - o, ten z pisu (jakby pis to już kościół!) i czekają na reakcję. Śledzą moje poczynania i czyhają na podknięcia "No widzisz, a taki religijny..." I czynią to ludzi, których kocham - zaiste, łatwe to nie jest. Już chyba lepiej po mordzie dostać niż widzieć te drwiące spojrzenia bliskich. ;-) ...
K
Klaudia
30 stycznia 2014, 21:02
Wiesz dlaczego nie udostępniam? Bo NIE WIERZĘ. Pozdrawiam "Odważny" człowieku!
C
Chochlik
30 stycznia 2014, 14:24
Tutaj jednak popełniono błąd . Założono ,że k.k w Polsce to monopolista  [ pycha ] i  każdy wierny będzie bez żadnego skrępowania wyznawał swą wiarę ,problem w tym ze ewangelizacja TO WALKA ,  prowadzona godnymi środkami ale walka , światopoglądowa  ale walka .  a wojownika trzeba przygotować , jak ? Jezus wprawdzie rozesłał  apostołów jak owce między wilki ale ... oni mieli gdzie wrócić, oni tworzyli wspólnotę , o eucharystii nie było mowy , nawet nie było tego pojęcia , ale oni mieli oparcie , te ziemskie , w ludziach. Pierwsi chrześcijanie także tworzyli wspólnotę , z opisu widać ,ze nie tylko liturgiczną , oni tworzyli społeczność . Ostatnie [ coraz dawniejsze ] lata chwały poilskiego kościoła to jednak  "Solidarność "  a więc wspólnota , ta społeczna nie tylko eucharystyczna. zaczyna sie powtarzać ...ile razy można mnozyć takie przykłady ? konkluzja :  atomizacja społeczna , poczucie osamotnienie rodzi brak odwagi wyznawania wiary. Czego tutaj nie można rozumieć ? A co do koronki do miłosierdzia ... ja sam jej nie odmawiam ,kiedy idę przez miasto, wolałbym nie skończyć poid kołami TIR-a. ale chyba jestem wierzący ? ps. W czasach "S' byłó widoczne "tutaj oni a tam my " był ostry podział na zło i dobro, dzisiaj się to zmieszało , realatywizm ,  brak dydaktyki społecznej ,ot co.
A
asia
30 stycznia 2014, 11:56
Twardzielem zza monitorka to żadna sztuka. Ot, napisałem i tyle. Ale gdy Cię ktoś zapyta, tak "z partyzanta", wśród znajomych, lub w autobusie albo o 15-stej, kiedy będą na skrzyżowaniach Koronkę do Bożego Miłosierdzia odmawiać... to co? Podejdziesz? Przyznasz się? Uznasz?   Lub gdy w urządzie będziesz musiał załatwić tęnajpilniejsząwżyciusprawę i spotkasz się wzrokiem z urzędnikiem, który wie, że jesteś wierzący a Ty wiesz, że on anty? I on się pogardliwie uśmiechnie kątem a Ty? A Tobie mokro się zrobi? Czy odpowiesz uśmiechem i  z radością dasz się opluć? Ech, napisać że się wierzy, to chyba tyle co krzyżyk na szyji nosić, latem gdy ciepło lub na basenie... Ale żyć i się nie bać odpowiedzieć na pytanie: Czy Ty nie jesteś jednym z Jego uczniów? Czy ja Ciebie nie widziałem razem z tym Galilejczykiem?  Co do urzędników dużo można o tym mówic ... :p Niektórzy zapominają po co tam pracują ;p Zapominają że" to oni są dla ludzi nie ludzie dla nich". Taki urzędnik powinien byc najpierw człowiekiem a potem dopiero urzędnikiem i miec takie same podejście do każdego "klienta" :p A jeśli jeszcze kogoś dysktyminuje ze względu na religię to już w ogóle ... A wśród znajomych, rodziny szczególnie tych z "nowoczesnymi" poglądami na życie nie jest łatwo. Oj nie jest. Czasem łatwiej coś przemilczec, ale czy można tak? 
30 stycznia 2014, 11:28
Test na odwagę OK! Ale odwaga to nie wszystko... Wybrałbym jakąś inną formułę. Ta jest często używana przez grupy zaprzeczające temu, że Jezus jest Bogiem.
M
Mirka
30 stycznia 2014, 11:02
O tym dlaczego jestem słaba i nie wrzuciłam wyznania na fb: http://intymnie.blogujaca.pl/ Boję się. Postarajcie się mnie zrozumieć...
J
Jon
30 stycznia 2014, 10:46
Ave Satanas!
AM
Anna Maria
29 stycznia 2014, 21:36
Wierzę w Jezusa Chrystusa Syna Bożego  i moge dodać, że jemu ufam  i nie lękam się ! Pokój jest w moim sercu. Chwała Panu
AM
Alicja Maria
29 stycznia 2014, 20:47
WIERZĘ W JEZUSA CHRYSTUSA !!! TYLKO TYLE I AZ TYLE!!!! Pamietam, że wiary nie mam raz danej na zawsze, wiec dziś potwierdzam, że wierzę i kocham Jezusa. Daj Boże tą łaskę jutro, pojutrze, aż do śmierci.
G
Grzegorz
29 stycznia 2014, 18:43
Jeśli t czytacie bracia i siostry, nie powinno być w Was wątpliwości co macie uczynić. Mi osobiści sprawiło to niewysłowioną przyjemność :).  Wierzę w Jezusa Chrystusa Syna Bożego!
S
sfistack
29 stycznia 2014, 17:36
Twardzielem zza monitorka to żadna sztuka. Ot, napisałem i tyle. Ale gdy Cię ktoś zapyta, tak "z partyzanta", wśród znajomych, lub w autobusie albo o 15-stej, kiedy będą na skrzyżowaniach Koronkę do Bożego Miłosierdzia odmawiać... to co? Podejdziesz? Przyznasz się? Uznasz?   Lub gdy w urządzie będziesz musiał załatwić tęnajpilniejsząwżyciusprawę i spotkasz się wzrokiem z urzędnikiem, który wie, że jesteś wierzący a Ty wiesz, że on anty? I on się pogardliwie uśmiechnie kątem a Ty? A Tobie mokro się zrobi? Czy odpowiesz uśmiechem i  z radością dasz się opluć? Ech, napisać że się wierzy, to chyba tyle co krzyżyk na szyji nosić, latem gdy ciepło lub na basenie... Ale żyć i się nie bać odpowiedzieć na pytanie: Czy Ty nie jesteś jednym z Jego uczniów? Czy ja Ciebie nie widziałem razem z tym Galilejczykiem? 
ŁŁ
Łukasz Ł
29 stycznia 2014, 17:16
chyba bardziej po czynach ich poznacie...i uprzedzając, taki komentarz to również czyn, ale inna kategoria!! Do mnie nie trafia choć wierzę w Jezusa i staram się go słyszeć...
C
Chochlik
29 stycznia 2014, 15:09
Przemyśłałem. pytanie jest bardzo chytrze zadane ,są dwie możliwości : - czy wierzysz w Boga ? - czy jesteś wierzący ?                   To nie to samo . W pierwszym przypadku odpowiedź jest zwykle twierdząca.  W drugim już nie... bo w podtekście jest "czy jesteś członkiem kościoła " no ...tym wiernym " a oto już trudniej. Tak, Marcysiu bo Kościół to nie to samo co  kościół , instytucja i to zależy od tego w jakim towarzystwie jest owo pytanie zadane ,  a instytucja w ciągu ćwierczwiecza pracowała usilnie na nieciekawą opinią, każdy chciałby się przyznać do czegoś zaszczytnego ale nie każdy do kogoś kto jest wyjatkowo niepopularny .  Z dwóch względów - bo przynależność do kościoła to WYMAGANIA OKRESLONEJ POSTAWY . - ALE RÓWNIEŻ DLATEGO ,ŻE INSTYTUCJA CORAZ  MNIEJ PRZYPOMINA TĄ OPISANĄ W BIBLII ...  raczej w średniowieczu . to pytanie intymne.  Wezwanie do postawy twardziela nie ma sensu ,jest szkodliwe bo odwraca uwagę od nieprzystosowania instytucji do pracy we wspólczesnych warunkach , daje alibi dla bezczynności , to tak jakby kiepsko dowodzący generał chciał pokryć wlasną nieudolnośc apelami o bohaterswo.  To tylko ucieczka od tematu zasadniczego , kiepskiego zarządu.
P
Paweł
28 stycznia 2014, 23:01
ech. tu nie chodzi o to, że musicie się afiszować z tym co osobiste, z tym co dla nas ważne i w ogóle, że to przecież niepotrzebne. Chodzi o to, czy jestem w stanie to zrobić? Czy nie boję się tego udostępnić, lub klinąć "opublikuj", nie zadając sobie pytania "co pomyślą ludzie?" , "to nie jest cool", "zaraz będą sieczepiać, głupio komentować..". Tak samo jak boimy się wykonać piękny, wręcz "porządny" znak krzyża, mijając budynek kościoła, by oddać cześć Panu. Często albo ignorujemy fakt, że tma jest On, mówimy w myślach "nieh będzie pochwalony...", czy ewentualnie wykonujemy "bylejaki" znak krzyża. Dlaczego? Muszę przyznać, że też należę do mięczaków. Nie udostępniłam postu, kiedy mijam kosciół mój znak krzyża ledwie wygląda tak jak powinien.. A przecież tak bardzo chcę, by On o mnie pamiętał, bo powiedział "tak, to moje dziecko". ... Siła i moc w słabości się doskonali. A właściwie to warto sobie w takich chwilach zadać pytanie czego ja się właściwie boje ? I co mnie blokuje. ?
P
Paula
28 stycznia 2014, 22:45
Wydaje mi się że Bóg nie koniecznie tego od nas oczekuje. Owszem, jeśli tak zrobimy to nie poczyta nam tego za grzech, ale myslę że bardzie powinniśmy się skupić na tym by pokazać naszą wiarę CZYNEM a nie samymi słowami. Co z tego, że teraz opublikuję na fb "Wierzę w Jezusa Chrystusa" jeśli za chwilę nie wykażę się pomocą dla drugiej osoby.? Jezus w swoim życiu przyznawał że jest Synem Boga Ojca, ale zawsze nawracał MIŁOŚCIĄ i delikatnością. Jeśli teraz napiszemy że w Niego wierzymy, wiele osob poczyta nas jako osoby niezrównoważone a chodzi przecież o to aby ich zbliżyć najpierw troszke do siebie a potem do Boga.
K
~Katarzyna
28 stycznia 2014, 22:31
Jakiś czas temu takie "wyznanie wiary" przeczytałam jużu nieznajomego własnie na fb. Szczerze? Zrobiło wrażenie, owszem, może nawet zamydliło oczy. Bo co z tego że to wkleił jak w życiu osobistym nie miał odwagi powiedzieć to do czego zmusiłam Go by napisał. Smutno;/ Cóż, po prostu życie.
C
Cath
28 stycznia 2014, 21:54
ech. tu nie chodzi o to, że musicie się afiszować z tym co osobiste, z tym co dla nas ważne i w ogóle, że to przecież niepotrzebne. Chodzi o to, czy jestem w stanie to zrobić? Czy nie boję się tego udostępnić, lub klinąć "opublikuj", nie zadając sobie pytania "co pomyślą ludzie?" , "to nie jest cool", "zaraz będą sieczepiać, głupio komentować..". Tak samo jak boimy się wykonać piękny, wręcz "porządny" znak krzyża, mijając budynek kościoła, by oddać cześć Panu. Często albo ignorujemy fakt, że tma jest On, mówimy w myślach "nieh będzie pochwalony...", czy ewentualnie wykonujemy "bylejaki" znak krzyża. Dlaczego? Muszę przyznać, że też należę do mięczaków. Nie udostępniłam postu, kiedy mijam kosciół mój znak krzyża ledwie wygląda tak jak powinien.. A przecież tak bardzo chcę, by On o mnie pamiętał, bo powiedział "tak, to moje dziecko". 
MK
Marcelina Koprowska
28 stycznia 2014, 21:23
Chochlik serio? nie jest to żadną sztuką? Jakoś dziwnie w swoim życiu zauważam, że ile razy o tym mówię tyle razy obrywam od ludzi po głowie.
B
Bogna
28 stycznia 2014, 20:45
Mówić o "tym" to nie jest żadne bohaterstwo, prawdziwy test na odwagę to naprawdę "tym" żyć. Szczęśliwy, kto znał taką osobę, nigdy o tym nie zapomni.
X
x
28 stycznia 2014, 20:12
jak to było?? " Do każdego więc który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie..." ale fakt to czasem wymaga odwagi... :)
A
Amanda
28 stycznia 2014, 18:24
popieram. nie musze pisac na fejsie, ze jestem wierzaca, tak samo jak nie pisze, ze kocham rodzine czy przyjaciol. wystarczy, ze ja to wiem i osoby z ktorymi przebywam. nosze rozaniec na palcu, to jest symbol. ...Tak. Ale tu właśnie chodzi o to, czy jesteś na tyle odważny, żeby przyznać się do swojej wiary, a nie o to żeby obwieszczać wszystkim swoje poglądy. Przyznanie się do tego, że wierzysz w Boga i dawanie świadectwa w dzisiejszym świecie jest trudno. Stąd takie wyzwanie ;)
X
x
28 stycznia 2014, 17:58
super tekst hehe
C
Chochlik
28 stycznia 2014, 17:07
Hola , hola A co to jest owo danie świadectwa ?  przyznawać sie do tego ,że jest się wierzącym , w państwie demokratycznym jaka to sztuka ? tutaj nie potrzeba twardziela , to [ z calym szacunkiem ]  może nawet premier , nawet pani Gretkowska. Na czym więc ma polegac danie świadectwa ? Oddajmy wiec głos Panu :  "nie ten jest sługa moim kto mowi Mi Panie , Panie..."itd. Jeśli tak to Pan chce abyśmy czynem potwierdzali przynalezność do Niego . Więc co to za ściemnianie ?co to za bohaterstwo ? Twardziel to taki ktory ma odwage spytać o to kiedy i gdzie instytucja nauczyła dawać świadectwo o Bogu czynem , jest li taki odważny ... wsród kaplanów  nie widzę... A... w homiliarzu można znależć wzory kazań , tam nie ma niczego poważnego o praktycznym zastosowaniu Biblii , jakieś nieistotne rozważania , i to wszystko.  "Mocny w gebie " to chrześcijanin ?
Kamila
28 stycznia 2014, 16:19
świetny tekst, załuje, ze nie ma mnie na fb ani na twitterze. Ale świadectwo w zyciu staram sie dawac
M
mezatka
28 stycznia 2014, 16:16
popieram. nie musze pisac na fejsie, ze jestem wierzaca, tak samo jak nie pisze, ze kocham rodzine czy przyjaciol. wystarczy, ze ja to wiem i osoby z ktorymi przebywam. nosze rozaniec na palcu, to jest symbol.
A
Anonim
28 stycznia 2014, 12:51
Amaya, nic dodać, nic ująć.
A
Amaya
28 stycznia 2014, 12:32
Wczoraj z moją grupą językową poszłam do kawiarenki przy kościele. W grupie są ateiści i apostaci. Nawet sobie żartowaliśmy, co się stanie, czy kościół się zawali, gdy te osoby przekroczą jego teren, czy one dokonają samozapłonu. Lekcja była bardzo udana, bo taka jest zazwyczaj :). Na koniec skonkludowali, że pomimo tego, że jestem wierząca, jakoś to nie czyni ze mnie osoby dziwnej i takiej, z którą nie da się pogadać. Nie muszę wywieszać wyznania wiary na fejsie, wystarczy, że moi niewierzący znajomi widzą moją rozpromienioną twarz, gdy wracam z rekolekcji.