Dziecko potrzebuje Boga!

Bóg, który jest Miłością i dziecko, które żyje miłością nawzajem się szukają.
Barbara Surma

Dziecko potrzebuje Boga i szuka Go niezależnie od woli osób dorosłych. Wynika to z jego natury, z pragnienia miłości. Bóg, który jest Miłością i dziecko, które żyje miłością nawzajem się szukają. Jeden z błędów w wychowaniu religijnym małego dziecka polega na tym, że zbyt szybko i za wcześnie przekazuje się mu wytyczne o charakterze moralizującym.

Odpowiedź na to pytanie można znaleźć w Piśmie świętym, czytając na przykład opowiadanie o stworzeniu świata i człowieka. Bóg, stwarzając człowieka, chciał podzielić się z nim swoją miłością, chciał żyć z nim w relacji przyjaźni i wzajemności. Relacja ta została jednak zaburzona. Od tej pory pragnienie bycia z Bogiem, dążenie do szczęścia, odczuwane jest przez każdego człowieka, choć w różny sposób jest ono rozumiane i realizowane.

DEON.PL POLECA

Obserwując nowonarodzone dziecko można stwierdzić, że rozwija się ono zgodnie z naturalnymi potrzebami. Oprócz potrzeb fizjologicznych dostrzega się potrzebę poczucia bezpieczeństwa, a także potrzebę miłości i przynależności. Ich zaspokojenie warunkuje prawidłowy rozwój psychofizyczny, który objawia się pogodnym nastrojem, radosnym i pokojowym nastawieniem do otaczającej rzeczywistości. Natomiast niezaspokojenie potrzeb prowadzi do tworzenia się mechanizmów obronnych, lęków, a także do zaburzeń w rozwoju i zachowaniu. Człowiek dorosły, opiekujący się małym dzieckiem, uczy się odczytywać sygnały dawane przez nie. Uczy się języka małego dziecka i dzięki temu może mu towarzyszyć i pomagać w jego rozwoju. O ile sygnały dawane przez dziecko dotyczące potrzeb fizjologicznych są czytelne dla człowieka dorosłego, to te wskazujące na potrzeby wyższe są czasami nie zauważane lub lekceważone, odkładane na później.

Jedną z takich potrzeb dziecka, wynikających z jego natury, jest pragnienie Boga, który jest Miłością. Potrzeba miłości w dziecku jest tak silna, że żaden człowiek nie może jej w pełni zaspokoić. Jedynie Bóg, który jest doskonały, który jest cały Miłością może odpowiedzieć na tę potrzebę dziecka. A zatem Bóg, który jest Miłością i dziecko, które żyje miłością nawzajem się szukają.

Jakie sygnały dawane przez dziecko mogą świadczyć o potrzebie mówienia mu o Bogu?

Język, którym posługuje się dziecko, nie jest łatwy do odszyfrowania przez osobę dorosłą. Trzeba być uważnym obserwatorem, bowiem dziecko w najmniej oczekiwanym momencie, poprzez dziwne dla dorosłego pytania, stwierdzenia, zachowania, rysunek informuje o swych przeżyciach, przemyśleniach, odkryciach, które trzeba zebrać i zinterpretować.

Przykładem niech będzie rysunek chłopca (5 lat i 10 miesięcy) na temat królestwa Bożego i ziarnka gorczycy, a także jego zachowanie na spotkaniach katechetycznych przez ostatnie pięć miesięcy. Zaraz po wakacjach, na pierwszej katechezie we wrześniu zapytał, jak wygląda ziarnko gorczycy, bo nie potrafił przywołać sobie w pamięci doświadczenia sprzed kilku miesięcy. Do przedszkola chodzi trzeci rok, a zatem zna już przypowieści o królestwie Bożym. Pokazałam mu ziarnko gorczycy i próbowałam z nim porozmawiać na temat znaczenia tej przypowieści: Dlaczego Pan Jezus porównał królestwo Boże do najmniejszego ziarnka jakie istnieje na świecie? Chłopiec jednak nie podjął tematu. Zatrzymał się tylko na podziwianiu tego, że ziarenko gorczycy jest takie małe. Wydarzenie to zapewne szybko poszłoby w niepamięć i nie odbiłoby się żadnym echem, gdyby chłopiec nie powrócił znowu do tematu po upływie pięciu miesiący. Zaczął od porównania ziarnka gorczycy do ziarna piasku. Szukał z mojej strony potwierdzenia, że ziarenko piasku jest większe. Zaproponowałam, że dam mu ziarenko gorczycy, razem przykleimy je na kartce, a on będzie mógł narysować, co kojarzy mu się z przypowieścią. Najpierw stwierdził, że czasami to on myśli, "że to ziarno gorczycy jest w duszy Pana Boga". Potem narysował drzewko wyrastające z ziarenka gorczycy, a obok Jezusa, który to ziarno podlewa winem z kielicha. Jego komentarz był następujący: "Pan Jezus podlewa go winem, czyli Swoją Krwią". Na koniec na górze dorysował gwiazdę betlejemską i dwa krzyże, stwierdzając, że "to oznacza zbawienie".

Język dziecka, wskazujący na potrzebę mówienia mu o Bogu, to nie tylko rysunek, ale również okazywana radość. Nie chodzi tu jednak o oznaki radości, jaką dziecko odczuwa, gdy na przykład dostaje długo oczekiwaną zabawkę. Ta szybko się kończy, a czasami przemienia się w nudę, agresję, smutek, zmęczenie, bo okazuje się, że nie zaspokoiła głębszych potrzeb. Jest powierzchowna. Radość wynikająca ze spotkania z Bogiem daje dziecku odczucie szczęścia, zaspokojenia potrzeby bycia kochanym. Dzieci okazują to poprzez zmianę zachowania, spontanicznie przytulają się do osoby, która mówi im o Bogu, dziękują w modlitwie za to, że były na katechezie, twierdzą, że ich ciało jest zadowolone, płaczą kiedy po dwóch godzinach katechezy trzeba wracać do sali przedszkolnej.

Radość, odczuwana przez dziecko, jest oznaką odnalezienia właściwego ‘partnera’, który odpowiada na egzystencjalną potrzebę życia w relacji. Partnera, który jest zdolny wciągnąć całą osobę, i który potrafi zaspokoić potrzebę miłości w najgłębszym znaczeniu. Dla osoby wierzącej jedynym ‘partnerem’, który zaspokaja potrzebę miłości i relacji w sposób tak radykalny, głęboki i całościowy jest Bóg.

Jak mówić dziecku o Bogu?

Dziecko potrafi się zauroczyć tym, co słyszy o Bogu. Jednak zbyt często w rozmowie z najmłodszymi dorośli umniejszają lub wręcz uniemożliwiają mu przeżycie radości, zachwytu, zdumienia. Opisany powyżej przykład pokazuje, w jaki sposób dziecko przyjmuje i odkrywa tajemnice nadprzyrodzone. Dziecko potrzebuje czasu na rozmowę z wewnętrznym Mistrzem. Potrzebuje zatrzymania się, zadziwienia, co może trwać wiele miesięcy. Efektem pozwolenia dziecku na samodzielne odkrywanie Bożych tajemnic, zgodnie z jego tempem myślenia i rozwoju, jest synteza dokonana na miarę "wielkiego teologa".

Język, jakim posługuje się Bóg, odpowiada możliwościom percepcyjnym dziecka, bowiem jest to język obrazowy, aluzyjny. Jezus przemawiał do ludzi, odwołując się do doświadczeń człowieka oraz do otaczającej rzeczywistości, którą można poznać zmysłami. Pan Jezus nie mówił wprost, nie przekazywał nauki w sposób definicyjny, ale poprzez metodę znaku, przypowieści. Wskazywał na jakiś obraz, znak, przedmiot i dokonywał porównań. Zadaniem słuchacza było odczytywanie sensu i znaczenia Jego słów. Jest to bardzo istotna wskazówka w doborze metody nauczania we współczesnym świecie. Jezus zaprasza do prowadzenia z Nim dialogu, do wspólnego zatrzymania się nad Jego Słowem, a nie autorytarnego przekazywania treści do zapamiętania.

Jeden z błędów w wychowaniu religijnym małego dziecka polega na tym, że zbyt szybko i za wcześnie przekazuje się mu wytyczne o charakterze moralizującym. Nie zatrzymuje się uwagi dziecka na spontaniczności i zauroczeniu spotkaniem z Bogiem, tylko przechodzi się natychmiast do kształtowania nadbudowy normatywnej, kieruje się jego uwagę na to, co i dlaczego ma robić. Wykorzystuje się obraz Boga Sędziego do własnych oczekiwań względem zachowania dziecka. Nie wychowuje się go tylko straszy.

Język i oczekiwania względem dziecka powinny odpowiadać jego rozwojowi duchowemu. Etapy, przez jakie przechodzi dziecko, można rozpoznać obserwując jego reakcje na słyszaną przypowieść o dobrym Pasterzu. Początkowo jest to czas "rozkoszowania się Bogiem", nawiązywania relacji z Kimś, kto bezgranicznie kocha. Po szóstym roku życia, kiedy dziecko otwiera się na rozpoznawanie dobra i zła, zaczyna zauważać, że ten sam Pasterz, który z opiekuńczą miłością poszukiwał zagubionej owcy, jest również Pasterzem przebaczającym. W okresie dorastania, który charakteryzuje się otwarciem na wspólnotę, na drugiego człowieka i jest zarazem poszukiwaniem "bohaterskich ideałów", młody człowiek odnajduje w przypowieści o dobrym Pasterzu Kogoś, kto "oddaje swoje życie". Pasterz oddaje swój czas, jest stale obecny, czuwa, usuwa przeszkody na drodze swoich owiec.

Dziecko potrzebuje Boga i szuka Go niezależnie od woli osób dorosłych, którzy czasami kierują się własnym, często złym doświadczeniem. Nie chcąc narzucać mu własnego światopoglądu pozostawiają mu "wolność wyboru". Jednakże wyboru można dokonać tylko wtedy, gdy pozna się daną rzeczywistość. Inni rozumieją tę potrzebę dziecka, ale boją się z nim rozmawiać o Bogu tłumacząc, że nie wiedzą w jaki sposób to należy czynić.

Język jakim posługuje się Bóg jest zrozumiały dla dziecka, rolą osoby dorosłej jest stworzenie odpowiednich warunków, w których, wspólnie z dzieckiem, można się pochylać nad Słowem Bożym i odkrywać ukryte w nim tajemnice. Pomocą w zrozumieniu dziecka jest jego obserwacja i podarowanie mu czasu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dziecko potrzebuje Boga!
Komentarze (20)
K
kowalski
20 czerwca 2012, 03:15
dlaczego wszystkie religie chca wciskac swoje bajki malym dzieciom ? bo male dzieci nie maja jeszcze odpornosci na bzdury jak wy mozecie wierzyc w te niesprawdzone historyjki religijne ? no coz, wydaje mi sie ze to ta religijna tresura ,ktorej bylismy poddawani od dziecka dlatego tak ciezko niektorym ludziom obudzic sie i zerwac kajdany tej ciemnoty i tragedi jaka jest religia
L
luna
29 marca 2010, 14:16
minęło kilka tygodni i dzieci same wskazały w jaki sposób odkrywać Boga pośród nas. Ciekawe było jedno bardzo radykalne podejście do problemu pewnego sześciolatka. Postanowił zrobić głosowanie wśród chłopców - "dyskutantów" na temat czy Bóg jest czy nie skoro Go nie można dotknąć, a my do Niego mówimy a On nie odpowiada? Zrobił listę i okazało się, że pomimo pewnych wątpliwości wszyscy stwierdzili, że Bóg istnieje. Problem wątpliwości wśród dzieci wziął się niestety z podejścia do tego zagadnienia tak zwanego Autorytetu. Naturlana zdolność dziecka do nawiązywania kontaktu z Bogiem została zaburzona wpływami środowiskowymi. Pozdrawiam wszystkich z okazji Wielkiego Tygodnia
L
luna
19 lutego 2010, 21:43
Będziemy razem szukać Boga wokół nas. Zapraszam do popatrzenia na Boga oczami dziecka również tego, który się nudzi na Mszy niechce sie modlić i tego który z radością mówi o Bogu. Razem wciąż pochylamy się na Słowem Bożym, bo Bóg nieustannie da nas mówi, woła nas. Tylko my mamy trudności w dostrzeganiu Go.
Z
zwolnij
19 lutego 2010, 21:24
zwolnij dzięki za próbę podjęcia tematu. Dziecko oczywiście ma powód nigdy nie widziało Pana Boga i nigdy nie słyszało. I co dalej? No tak. Powód bardzo dobry. Hmm, a może zapytać, zaproponować, czy nie chciałoby w takim razie spróbować Go poszukać?
B
bronia
19 lutego 2010, 20:27
Salome, Na tym właśnie polega problem dorosłych, że walczą z szatanem, a nie zajmują się dobrem. Skupiają się na podszeptach szatana i się go boją, a nie poznają dogłębnie Dobroci Boga. Dziecko umie dotrzeć do dobrego i miłującego Boga o wiele łatwiej niż dorosły i w następstwie wypełnia dobrze słowa Jezusa: Kto mnie miłuje będzie zachowywał moje przykazania Zgadzam się całkowicie z Aurą
L
luna
19 lutego 2010, 19:03
zwolnij dzięki za próbę podjęcia tematu. Dziecko oczywiście ma powód nigdy nie widziało Pana Boga i nigdy nie słyszało. I co dalej?
L
luna
19 lutego 2010, 19:01
Salome to oczywiście był skrót myślowy. Bóg dawał się poznawać człowiekowi powoli i stopniowo. Ale najbardziej dał się nam poznac w Osobie Syna. Dlatego w wychowaniu religijnym pwinniśmy się skupic na pełni i na Jego nauczaniu.
Grażyna Urbaniak
19 lutego 2010, 17:58
Broniu, Biblię przeczytałam uwaznie dwa razy i niezliczoną ilość razy jej fragmenty. I przypominam, że nie kto inny, jak apostołka miłosierdzia Bożego - św. Faustyna zostawiła nam przejmujący opis piekla. Boga nie trzeba się bać, ale trzeba bac się szatana i grzechu, który może nas od Boga oderwać. Bo własnie Biblia na każdej stronie zaprzecza wspólczesnym nadużyciom idei miłosierdzia i ostrzega przed Bożą sprawiedliwością.
B
bronia
19 lutego 2010, 17:50
Dorosły myśli chronologicznie, bo go tak nauczono. Dziecko tej chronologii zdarzeń jeszcze nie pojmuje, więc nie trzeba z nim zaczynać nauki od Adama i Ewy. zresztą ta biblijna chronologia to tylko re-lektura... Dlaczego dorośli boją się Boga, boją się spowiedzi? Bo zbyt szybko ich bozią straszono i pokazywano Boga jako sprawiedliwego czyli czyhającego na człowieka, aby przyłapać go na grzechu. Boga trzeba się bać, ale nie ma to nic wspólnego z bojaźnią Bożą - tak nas uczono od podstawówki. Sprawiedliwość Boża najbardziej przejawia się w miłosierdziu, a nie w karaniu za grzechy!!! Salome poczytaj lepiej Biblię...
G
gienek
19 lutego 2010, 16:25
mój czteroletni synek , obserwował moje nawrócenie , i tak często pod noskiem mówił: tata ma fioła na punkcie Pana Boga . Dziecko doskonale potrafi zdefiniować otaczający go świat , a ponieważ w nasze życie właśnie wkroczył Pan Bóg synek bardzo szybko zaakceptował Jego obecność w domu. Małe dziecko jest doskonałym obserwatorem i przenikliwie potrafi oddzielić prawdę od fałszu.Po kilku tygodniach Pan Bóg był dla niego tak oczywisty jak klocki lego którymi się bawił
Grażyna Urbaniak
19 lutego 2010, 14:56
Cyt:"Kiedy czytamy Pismo św. możemy zauważyć, że Bóg jest tym który wychodzi naprzeciw człowiekowi. Najpierw daje mu się poznać poprzez np. wyzwolenie spod niewoli egipskiej, a potem dopiero kiedy pokaże człowiekowi, że go kocha i chce dla niego dobrze przemawia do niego dając mu również drogowskazy co i jak powinien robić, aby osiągnąć życie wieczne, królestwo. Luno, Biblia nie staruje od niewoli egipskiej. Najpierw Bóg dał się poznać człowiekowi w raju jako ten, który czegoś wymaga i zakazuje, a następnie jako ten, który surowo karze za złamanie zakazu. Nie rozumiem, dlaczego tak piękny przymiot Boga, jakim jest sprawiedliwość ma być przed dziećmi wstydliwie ukrywany, jakby to była jakaś wada.
Z
zwolnij
19 lutego 2010, 10:20
Mam dla Was pytanie jak rozmawialibyście z dzieckiem sześcioletnim, które stwierdza Bóg to bujda! luna, oj bardzo ciężkie pytanie. Może spróbować zapytać 'dlaczego tak myśli$1'
Jadwiga
18 lutego 2010, 15:36
salome masz racje. Tyle ze jako małe ok 3 letnie dziecko miałam wiekszy problrem niz to czy Krucyfiks wisiał w domu czy tez nie. Jako 2,5 -3  no moze 4 latka uparcie twierdziłam - mimo ostrych protestów rodziny - ze juz zyłam i umarłam w piwnicy domu zasypana bo na dom spadła bomba i nie mogłam sie wydostac i wygrzebac z gruzów  wiec sie udusiłam.Przerazliwioe bałam sie przelatujacych samolotów oraz pomieszczen z których mogłabym sie nie wydostac. Jeszcze gorzej - jako tak małe dziecko twierdziłam ze miałam duzy brzuch i tam była inna istota która umarła razem ze mną. Jako 3 latka napewno nie wiedziałam o ciąży. Jeszcze do dzis, chociaz mineło tyle lat czuje sie niepewnie gdy przelatują samoloty i dalej zawsze sie boje, że skąds mogłabym sie nie wydostac. Nie wiem ale naprawde to uczucie jest niesamowite. Potem na skutek perswazji przestałam o tym opowiadac a w miare gdy dorastałam inne sprawy zamazywały tamte odczucia. Odczucia niesamowicie rzeczywiste - skąd 3 latka mogła cos wiedzoiec o ciąży  duszeniu sie i wydostawaniu z gruzów jezeli tego sama nie przezyła? nie wiem do dzis czym wytłumaczyc te odczucia.
L
luna
18 lutego 2010, 13:34
Chciałam zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt, który powinien wybrzmiewać w wychowaniu religijnym. Kiedy czytamy Pismo św. możemy zauważyć, że Bóg jest tym który wychodzi naprzeciw człowiekowi. Najpierw daje mu się poznać poprzez np. wyzwolenie spod niewoli egipskiej, a potem dopiero kiedy pokaże człowiekowi, że go kocha i chce dla niego dobrze przemawia do niego dając mu również drogowskazy co i jak powinien robić, aby osiągnąć życie wieczne, królestwo... Zaprasza człowieka słowami Słuchaj Izraelu, Dobry Pasterz woła swoje owce a owce słuchają.... tu zaczyna się formacja moralna, słuchanie!!! a dopiero potem przychodzi odpowiedź ze strony człowieka, zgodnie z wolną wolą. Jeśli chodzi o rozumienie moralizatorstwa w tym duchu oznacza ono za szybkie oczekwianie na danie odpowiedzi przez człowieka, a zatem dochodzi do przeniesienia uwagi na działanie człowieka. A to Bóg jest najważniejszy. Dziecko potrzebuje byśmy wskazywali mu i nazywali to co jest dobre a co złe, na tym polega wychowanie. Jeśli kochamy dziecko to mówimy mu: tego nie rób bo zrobisz sobie krzywdę, to jest niebezpieczne.  Dziecko potrzebuje duchowego pokarmu, ale musimy je uważnie obserwować, aby za wcześnie nie dać mu tego czego nie może przyjąć. Niemowlak nie je bigosu! Dostanie niestrawności. Pozdrawiam. Mam dla Was pytanie jak rozmawialibyście z dzieckiem sześcioletnim, które stwierdza Bóg to bujda!
Grażyna Urbaniak
17 lutego 2010, 22:54
Dziecko zakochane w Bogu, będzie chciało czynić dobrze Żeby mogło czynić dobrze musi usłyszeć co jest dobre a co złe, a to już jest moralizatorstwo.
Z
zwolnij
17 lutego 2010, 22:22
Wydaje mi się z mojego krótkiego doświadczenia z Katechezą Dobrego Pasterza, że ten aspekt nie jest pominięty. Jest on po prostu pozostawiony dzieciom, a nie nachalnie narzucany. Wieloletnie doświadczenie z Katechezą, o którym czytałem pokazuje, że dzieci skupiają się jednak na czymś innym, a mianowicie właśnie na tym miłującym aspekcie Boga w Dobrym Pasterzu. Aspekt moralizujący wyrażający się w zdaniach: 'Rób tak, bo tak jest dobrze', 'Nie rób tak, bo tak jest źle' żeby rzeczywiście miał znaczenie powinien stawać się w dziecku zgodnie z jego rozwojem. Wydaje mi się, że chcielibyśmy dla naszych dzieci, by w miarę rozwoju to one same z własnej woli potrafiły wybierać dobro, bo kochają, a nie dlatego, że tak powiedziała mama, albo dlatego, że Bóg ich ukarze.  Dziecko zakochane w Bogu, będzie chciało czynić dobrze. To wydaje mi się prawdą.
Grażyna Urbaniak
17 lutego 2010, 15:25
Jadwigo, jesli dziecko widzi krucyfiks w domu od pierwszych chwil zycia, nie przeżywa żadnego szoku. A wracając do artykułu - dzieci są bardzo wrażliwe i mają ogromną potrzebę sprawidliwości. Nie rozumiem dlaczego ten aspekt Boga ma być w religijnym wychowaniu dzieci i młodzieży pominięty. Czy mamy trzymać Ewangelię w ukryciu, żeby się dzieci nie przestraszyły. Tam Jezus ustawicznie przestrzega przed sądem Bożym.
17 lutego 2010, 15:11
Dlaczego mówimy o Bogu przebaczającym? Właśnie dlatego, że zauważamy, że nie zawsze jest tak jak powinno być, że odwracamy się od Boga. A On nas szuka mimo wszystko. Jednak ten moment - świadomości stanu grzechu- jest związany z rozwojem moralnym dziecka, czyli około 7 roku życia. Żeby dziecko miało świadomość, że zrobiło coś źle musi wcześniej nawiązać relacje i wiedzieć, że to jest odwróceniem się od Kogoś kto mnie zna i kocha. Jeżeli chodzi o cierpienie Jezusa w przypowieści o Dobrym Pasterzu dziecko słyszy, że Dobry Pasterz oddaje życie za swoje owce, mówimy mu, że rzeczywiście Jezus umarł na krzyżu, ale po trzech dniach zmartwychwstał. I to jest sedno naszej wiary. Dzieci prowadzone Katechezą Dobrego Pasterza (artykuły powiązane z tym tekstem) mają możliwość spotkania się z Jezusem na krzyżu, ale jednak ten Jezus jest Zmartwychwstały - krzyż franciszkański, lub inne. To pozwala dzieciom bardzo wrażliwym uniknąć stresu.  Autorka tekstu 
Jadwiga
17 lutego 2010, 14:26
salome, pamietam ze gdy jako małe dziecko zobaczyłam Ukrzyzowanego Jezusa tak to przezyłam, ze nie było siły aby mnie zaciagnac do koscioła.Sa takie dzieci dla których jest to ogromny stres.
Grażyna Urbaniak
17 lutego 2010, 13:45
Cyt.:"Jeden z błędów w wychowaniu religijnym małego dziecka polega na tym, że zbyt szybko i za wcześnie przekazuje się mu wytyczne o charakterze moralizującym." Czyli wg autorki najpierw rozkoszowanie się Bogiem, który kocha, potem Bogiem, który przebacza, następnie Bogiem, który usuwa przeszkody. A pojęcia grzechu i kary wcale nie wprowadzać? A jak jakieś rezolutne dziecko spyta, dlaczego w takim razie Jezus cierpiał na Krzyżu, skoro Bóg tylko kocha, przebacza i usuwa przeszkody?