Edyta Stein - szukająca Boga z szukającymi

Edyta Stein (1891 – 1942) (fot. vatican.va)

Jej wielką intelektualną przygodą było zetknięcie się w 1912 roku w Getyndze z E. Husserlem. Weszła w świat fenomenologii oraz w środowisko, które w nim uczestniczyło, miedzy innymi M. Scheler, R. Ingarden i R. Reinach. Miała wtedy okazję, by bliżej przyjrzeć się katolicyzmowi. Środowisko to szczerze poszukiwało prawdy i było otwarte na chrześcijaństwo.

Wielki wpływ na jej duchową przemianę miało spotkanie z Anną Reinach, wdową po zmarłym na wojnie, w 1917 roku jej mężu Rudolfie. Edyta bardzo się obawiała tego spotkania. Myślała, że Anna jest zrozpaczona i załamana tym tragicznym wydarzeniem. Tymczasem była ona pełna wewnętrznej równowagi i pokoju. To właśnie wtedy, intuicyjnie - jak pisze w swojej autobiografii - po raz pierwszy zetknęła się z tajemnicą Jezusa zmartwychwstałego, który rzeczywiście pokonał śmierć!

Dopełnieniem jej duchowych poszukiwań była lektura autobiograficznego dzieła "Księga życia" św. Teresy z Avila, którą wspominaliśmy 15 października. Przeczytała je jednym tchem w ciągu jednej nocy, a nazajutrz powiedziała: "To jest prawda". Jej ponownemu odkrywaniu obecności Boga Żywego, towarzyszył opat Rafał Walzer. W dniu 1 stycznia 1922 roku została ochrzczona w Kościele katolickim. Nieustannie pogłębiała swoja wiarę lekturą dzieł św. Tomasza z Akwinu i J. H. Newmana.

DEON.PL POLECA

W jej sercu dojrzewała coraz bardziej myśl o powołaniu do życia zakonnego. Pragnęła całkowicie oddać swoje życie Panu Bogu. Uczyniła to wstępując do Karmelu w Kolonii, 14 października w 1933 roku. Przyjęła imię Teresy Benedykty od Krzyża. W Karmelu kontynuowała swoją pracę naukową. Była zachwycona głębią katolickiej liturgii, która w tym okresie była odnawiana. W centrum jej życia była modlitwa, dlatego napisała:
"Modlitwą Kościoła jest każda prawdziwa modlitwa. Każda czegoś w Kościele dokonuje. Można powiedzieć, że to sam Kościół się modli, gdyż modli się w nim żyjący w nim Duch Święty. Mistyczna rzeka płynąca poprzez setki lat nie jest jakąś zabłąkaną odnogą życia modlitwy w Kościele, ale jest jego najbardziej wewnętrznym życiem i przenika inne formy modlitwy, bo w mistyce żyje właśnie Duch Święty, który tchnie kędy chce. On sam też jest twórcą ciągle nowych form. Bez Niego nie byłoby liturgii ani Kościoła... To mistyka właśnie stworzyła ową wielogłosową, wzbierającą nieustannie pieśń ku czci Trójjedynego Boga".

Karmelitanka, obok dzieł filozoficznych, napisała też komentarz do pism św. Jana od Krzyża, zatytułowany "Wiedza Krzyża". Był to czas coraz większego nasilenia się terroru hitlerowskiego w Niemczech, głównie przeciw Żydom. Siostra Benedykta Teresa napisała z Karmelu dramatyczny list do papieża Piusa XI, w którym prosiła o wstawienie się za okrutnie prześladowanym narodem żydowskim. Jej prośba została wysłuchana, gdy w 1938 opublikowano encyklikę Mit brennender Sorge, w której Ojciec Święty potępił narodowy socjalizm. Święta coraz bardziej zdawała sobie sprawę, że Bóg oczekuje od niej zgody na śmierć męczeńską. Była gotowa na wszystko. Choć razem z rodzoną siostrą Różą zostały przeniesione do Karmelu Echt w Holandii, nie udało się ich ocalić. Tuż przed aresztowaniem przez Gestapo, S. Teresa Benedykta powiedziała do swojej siostry: "Chodź, idziemy cierpieć za swój lud". Był 2 sierpnia 1942 roku. Kilka dni później zginęły w komorze gazowej hitlerowskiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.

Jan Paweł II beatyfikował Teresę Benedyktę od Krzyża 1 maja 1987 roku a następnie kanonizował 11 października 1998 roku i ogłosił też Patronką Europy. Jest też patronką dialogu pomiędzy chrześcijanami i wyznawcami judaizmu, z którego czerpała siły w dzieciństwie i we wczesnej młodości.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Edyta Stein - szukająca Boga z szukającymi
Komentarze (3)
A
Ania
27 października 2009, 19:17
Lubię te wspomnienia świętych tutaj.Wsposób prosty i jasny przypominają te niezwykłe- zwykłe, postcie.
C
czytelnik
27 października 2009, 07:37
nuda
D
D.K.
26 października 2009, 23:29
Edyta Stein-dowód na to,że wiara i rozum nie muszą się wykluczać. Dziękuje za Jej przypomnienie.