Gdyby Pieśń nad pieśniami była filmem "zostałaby bez wątpienia sklasyfikowana jako film dla dorosłych"

fot. depositphotos.com
M. Basil Pennington OCSO

Liczy się miłość, bo Bóg jest miłością. Każda miłość jest Jego wyrażeniem. A Bóg wykorzystał każdy sposób, by nam to unaocznić, poczynając od dzieła stworzenia, a następnie w najwcześniejszych chwilach Objawienia, gdy przechadzał się ramię w ramię z Adamem pod drzewami Edenu. Gdyby Boża Pieśń nad pieśniami śpiewana przez Jego mądrego sługę Salomona została zekranizowana dosłownie, zostałaby bez wątpienia sklasyfikowana jako film dla dorosłych – tak erotycznie zmysłowa jest ona w swym wyrażaniu miłości, przez które Bóg pragnie nas przekonać, jak bardzo nas kocha.

Mamy szczęście żyć w czasach, w których ewolucja ludzkiej świadomości osiągnęła wręcz prowokujący poziom, a nauka niebywale się rozwija. Współcześnie nauka robi większe postępy w rok, gromadzi więcej spostrzeżeń niż przez całą dekadę na początku tego wieku lub na przestrzeni całego wieku w początkach drugiego tysiąclecia.

DEON.PL POLECA

 

 

Jak już zobaczyliśmy wcześniej, wielcy średniowieczni teolodzy, tacy jak Jan Damasceński i Tomasz z Akwinu, postrzegali stworzenie jako inicjatywę Boga, który przekracza siebie i wychodzi tak daleko, jak to tylko możliwe ze swej boskiej jaźni, by stworzyć nieruchomą materię, czysty potencjał – dokładne przeciwieństwo Boga, który jest czystym duchem, czystym aktem. Nauka objawia nam obecnie, że podstawowym budulcem stworzenia, początkiem ewolucji ludzkiej świadomości nie jest nieruchoma materia, ale tętniąca życiem, chaotyczna energia. Materia jest w istocie ograniczoną i skondensowaną energią.

Gdyby energia ta została nagle uwolniona i mogła działać na swój własny, niekontrolowany sposób, posiadałaby potencjał nieopisanego zniszczenia. Doskonale zobrazował to niszczycielski wybuch bomby atomowej, która eksplodowała w niedzielny poranek nad pełną ludzi katedrą w Nagasaki.

Porządkowanie Chaosu: Starożytne doświadczenie boskości

Ta niezmierna, chaotyczna energia, będąca niejako morzem, po którym pływa wszelka doświadczana przez nas materia i z której wszystko się wyłania, jest ujarzmiana i porządkowana przez tajemniczą siłę, która z jej intensywnej i gwałtownej mocy wydobywa wiecznie ewoluujące istnienia. Nic dziwnego, że starożytni, którzy w jakiś sposób dotykali tej rzeczywistości, byli przerażeni siłami przyrody, dostrzegali w nich boskość i próbowali je sobie zjednać.

Wraz z rozwojem ludzkiej świadomości boskość niejako się do nas przybliżyła, ukazując coraz więcej z pełni Rzeczywistości. Wczesnym odbiorcom Objawienia łatwiej było zaakceptować grzmoty i błyskawice na Synaju jako coś nadprzyrodzonego. Dopiero w pełni czasu Bóg mógł objawić nam – którzy za sprawą łaski posiadamy uszy zdolne do słyszenia – że energia ta, będąca źródłem wszystkiego i istniejąca we wszystkim, jest w istocie miłością, czułą, wszechogarniającą miłością, w której żyjemy, poruszamy się i jesteśmy.

DEON.PL POLECA


Miłość jako Fundament Boskości

Liczy się miłość, bo Bóg jest miłością. Każda miłość jest Jego wyrażeniem. A Bóg wykorzystał każdy sposób, by nam to unaocznić, poczynając od dzieła stworzenia, a następnie w najwcześniejszych chwilach Objawienia, gdy przechadzał się ramię w ramię z Adamem pod drzewami Edenu. Gdyby Boża Pieśń nad pieśniami śpiewana przez Jego mądrego sługę Salomona została zekranizowana dosłownie, zostałaby bez wątpienia sklasyfikowana jako film dla dorosłych – tak erotycznie zmysłowa jest ona w swym wyrażaniu miłości, przez które Bóg pragnie nas przekonać, jak bardzo nas kocha. Wraz z pełnią Objawienia w Jezusie Chrystusie pojawił się największy znak miłości: nikt nie ma większej miłości niż ten, kto życie swoje oddaje za przyjaciół (por. J 15,13). Potworność Kalwarii, wyryta w naszych umysłach, wyobrażeniach i sercach, ma w swym zamyśle być najbardziej wyrazistą proklamacją miłości, jakiej kiedykolwiek doświadczyło stworzenie.

Znany i głęboko religijny pisarz żydowski Chaim Potok używa postaci Ashera Leva, by zszokować swych żydowskich czytelników, wybierając ukrzyżowanie do wyrażenia największej miłości znanej młodemu pisarzowi, czyli cierpiącej cierpliwej miłości jego matki do ojca. Asher musiał zdecydować, czy urzeczywistnić pełnię swej miłości w tym, co zazwyczaj jest naturalnie czymś najcenniejszym dla mężczyzny, swym Synu, poświęcając się edukacji (w najpełniejszym tego słowa znaczeniu) tegoż syna w religijnej wspólnocie lub uwolnić drzemiące w nim potężne siły jego artystycznych talentów, ostatecznie artysta postanawia wybrać sztukę, przekazując syna w ręce swego bardzo religijnego ojca oraz wspólnoty religijnej. Wraz z tym wyborem doświadcza on w sobie sił, które pchają go do tworzenia obrazów trudnych do zrozumienia przez krytyków i głęboko niepokojących właśnie dlatego, że usiłuje wyrazić na nich istniejącą w nas pierwotną, chaotyczną energię.

Droga Kontemplacji: Metoda 'Chmury Niewiedzy'

Autor „Chmury niewiedzy”, pouczając swego duchowego syna, podaje za Tradycję prostą metodę wchodzenia w komunię z pierwotnymi siłami boskiej Miłości, którą jest modlitwa kontemplacyjna. Instruuje on swego syna, by ten znalazł sobie proste, jednosylabowe słowo, w sensowny sposób oddające Rzeczywistość. Sugeruje dwie możliwości: Bóg (ang. God) i miłość (ang. love). Trójosobowy Bóg wykracza poza granice zwyczajowo wiązane z osobą. Oto jedno ze spostrzeżeń, które współczesna teologia feministyczna dobitnie nam serwuje: Bóg przekracza męskość i kobiecość, ojcostwo i macierzyństwo. Wyzwanie

polega tutaj na umiejętnym unikaniu pułapki dosłownego rozumienia owych rzeczywistości przy jednoczesnym zachowaniu mocy, którą posiadają osobiste wyrażenia naszej relacji z Bogiem i do Boga. Ten wielki kontemplatyk, anonimowy autor Chmury niewiedzy, na podstawie własnego doświadczenia wiedział, że Bóg jest miłością, niezwykle intensywną energią boskości wyrażaną w stworzeniu, miłością najczulszą i troskliwą, ogarniającą wszelkie chaotyczne siły. To bezbronna miłość, którą Jezus pragnął wyrazić we wzruszających przypowieściach o dobrym pasterzu i synu marnotrawnym.

Niestety dla nas, wychowanych na tych przypowieściach i w całej atmosferze współczesnego nam chrześcijaństwa, zrozumienie skali oburzenia wywołanego takimi obrazami Boga wśród żydowskich słuchaczy Jezusa jest czymś bardzo trudnym. „Nikt nigdy nie przemawiał jak ten człowiek”. Portretowanie Boga jako stroskanego ojca, który po ofiarowaniu synowi całkowitej wolności ponosi konsekwencje jej nieodpowiedniego wykorzystania, jest głęboko niepokojące w zestawieniu ze strasznym i przerażającym Bogiem Synaju, majestatycznym Bogiem przebywającym we wspaniałej świątyni króla Salomona. Odkrycie, że Boże szczęście zależy niejako od naszego nawrócenia, jest prawdziwą tajemnicą. Konstatacja, iż Bóg wychodzi nie tylko do najwyraźniej pogubionego grzesznika, który opamiętał się i nawrócił, ale także do zadufanego w sobie, lecz boleśnie zazdrosnego syna – te głęboko ludzkie obrazy zapraszają nas do coraz głębszego wchodzenia w tajemnicę zadziwiającej i chaotycznej energii ujarzmionej jako miłość.

Pierwszy mężczyzna i pierwsza kobieta zostali stworzeni na obraz i podobieństwo Boże. Owa istniejąca w nich boska energia stwórcza cała była miłością.

Gdy miłość ta zwróciła się ku sobie w odruchu egoizmu, utraciła w ten sposób podobieństwo do Boga. Obraz jednak pozostał na zawsze. Jesteśmy już na wieki wyrazem boskich energii stwórczych, jednak podobieństwo zostało utracone. Przestaliśmy być energią miłości, która porządkuje chaos, przekształcając go w harmonię oraz pokój. Dlatego chaos przejmuje kontrolę nad naszym życiem i światem.

W chrzcie boski Duch, który jest Miłością, Miłością Pierwszej Osoby Trójcy Świętej do Drugiej i Drugiej do Pierwszej, Więź Trójcy, udzielany jest nam po to, by stanowić jedno z naszym duchem. W ten oto sposób otwiera się dla nas droga powrotu do pełnego podobieństwa. Oto wyzwanie na całe życie – dojść do pełnej jedności ducha z Duchem, być ponownie miłością oraz stanowić wspólnotę z boską Miłością w boskim Jestestwie, które jest Miłością.

Początek Stworzenia: Obraz Pierwotnej Miłości

O ile nam wiadomo, w całym stworzeniu, wraz z piętnastoma miliardami galaktyk podlegających piętnastu miliardom lat ewolucji, ludzie są jedynymi istotami zdolnymi przemieniać istniejące w nich boskie energie stwórcze w boską Miłość, w pełnię wybieranej w wolności ludzkiej komunii, w osobistą komunię i zjednoczenie z Bogiem. Na przestrzeni wieków wielcy wizjonerzy wskazywali na tę umiejętność z coraz większą precyzją: Riszi, Lao Tsy, Budda, Konfucjusz, Abraham i Mojżesz, a w końcu Bóg wcielony, Jezus Chrystus, którego objawienie nieustannie poznajemy. W naszych czasach dane nam było obserwować, jak się rozwija, przechodząc zazwyczaj przez okres początkowego chaosu, w osobach takich jak Gandhi, Martin Luther King, Rosa Parks czy Matka Teresa z Kalkuty.

Wchodząc w środek naszego jestestwa i przekraczając go, dochodzimy do samego serca Boga, pozostając w bezpośrednim kontakcie z boską energią stwórczą. Nie jest to idea nowa. To powszechne nauczanie chrześcijańskich Ojców tradycji greckiej. Jeśli odważymy się, za pełnym przyzwoleniem miłości, wyzwolić w sobie te energie, to nie ma się co dziwić, że początkowym myśli, wspomnień, emocji i uczuć. Właśnie dlatego mądrzy ojcowie i matki duchowe radzą, by w doświadczenie to wchodzić bardzo ostrożnie. Nie za szybko ani nie zbyt intensywnie. Jednak to uwolnienie sprawia, że nasz wewnętrzny chaos, wraz z całym zniewalającym stresem, zostaje uporządkowany i przekształcony w harmonię tak, by nie tylko osiągnąć pokój i harmonię wewnętrzną, ale by owa boska energia mogła swobodnie dokonywać w nas ewolucji świadomości, a przez nas, jako części większej całości, w całym stworzeniu.

Fragment pochodzi z książki "Prawdziwe i fałszywe ja".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Gdyby Pieśń nad pieśniami była filmem "zostałaby bez wątpienia sklasyfikowana jako film dla dorosłych"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.