„Jak pani wytrzymuje w Kościele?”

(fot. youtube.com)

Niby mała rzecz: zaświadczenie, które jako przyszła chrzestna miałam przynieść ze swojej parafii. „Ale o co pani chodzi? – zapytał potem jakiś ksiądz. – To tylko karteczka”. Jednak gdy diakon seminarzysta na wakacyjnych praktykach podpisywał na świstku papieru, że jestem wierząca i praktykująca, coś we mnie pękło.

Kościół, który nas boli

Widział mnie pierwszy raz w życiu, ale ręka mu nie drgnęła. W końcu miał przed sobą kartę ewidencji parafialnej, świadczącą o przyjętych wizytach duszpasterskich. Cóż, że poprzysięgłam po ostatniej już nigdy nie wpuścić „kolędy” do domu. Mam 37 lat, jestem katolicką teolożką, ale potrzebuję wakacyjnego praktykanta, by dopuścił mnie swoim podpisem do bycia chrzestną. Na nic moje słowo czy wybór mojej osoby przez zaangażowanych religijnie rodziców chrzczonego dziecka. Siedząc w kancelarii, czułam, jak bardzo to wszystko nieważne, i choć ten administracyjny przymus karteczki rozumiem jako świadectwo bezradności duszpasterskiej, to dotknął mnie on do żywego.

„No to teraz jeszcze do spowiedzi”, powiedział radośnie seminarzysta, przesuwając zaświadczenie po blacie biurka w moją stronę. Jakby cieszyła go myśl, że coś na mnie wymusi. Próby negocjacji z parafią, gdzie odbywał się chrzest, nie były udane. Chrzestna upiera się, że o swoim katolicyzmie zaświadczy sama? Jeśli tak, to należy szukać innej. Zmuszona poszłam do spowiedzi, dygocząc w środku bardziej, niż się spodziewałam. Przymus i upokorzenie. W końcu z szacunku do sakramentu i do siebie na wstępie przyznałam, że nie jestem tu z własnej woli, tylko po podpis. A potem ku własnemu zaskoczeniu zalałam się łzami i bezsilnym gniewem, że z tyloma poważnymi sprawami Kościół nie potrafi sobie poradzić, że episkopat jest, jaki jest, że pedofile są kryci, a tymczasem na mnie Kościół ma prosty administracyjny chwyt.

DEON.PL POLECA

Ostatecznie było to ważne doświadczenie, choć inaczej niż można się spodziewać. Ważne było zobaczenie, że żal, gniew i zmęczenie polskim Kościołem jest we mnie tak rzeczywiste i dławiące. Zwykle opowiadamy sobie o swojej „zawiedzionej miłości” ze znajomymi z branży, obśmiewając różne kościelne absurdy, ale też towarzysząc sobie nawzajem i tworząc wspólnotę Kościołem przejętą, ale wciąż zaangażowaną. Teraz, po kilku miesiącach pandemicznej izolacji, skonfrontowana z kancelaryjną karteczką i przymusową spowiedzią, a bez tej osłony śmiechu i dystansu, zajrzałam w siebie. I dzielę się tym, choć nieco wstydliwa to opowieść o gniewie na spowiedzi, bo wiem, że wiele osób może się w tych uczuciach odnaleźć. Zbyt rzadko jesteśmy wobec siebie szczerzy, odsłaniając, jak bardzo Kościół nas boli.

Poza wszystkim szlochałam, jakby stało się coś dużo poważniejszego. Ale może właśnie to było najpoważniejsze. Bo wbrew pozorom historia z karteczką jest o dominującym klerykalizmie, z którym trudno wygrać, o duszpasterskiej bezradności (bo w końcu chrzest to okazja duszpasterska również wobec chrzestnych) Kościoła zamaskowanej przymusem i poniekąd o granicy buntu, jaką jest dla wielu z nas dostęp do sakramentów, lub jego brak.

Podobno w rozwiązywaniu problemu kluczowe jest dobre określenie, co nim jest, czyli właściwa diagnoza sytuacji. Czy taką da się zbudować z samego zniechęcenia. Co dokładnie nas w tym wszystkim uwiera? Co powoduje dyskomfort i ból?

Dobre i złe adresy

Pewnie nie tylko mój wzrok padnie w odpowiedzi w pierwszej kolejności na episkopat. W ostatnich miesiącach – eskalowania niechęci do osób LGBT dla niepoznaki nazywanych ideologią, nowych doniesień o biskupach kryjących pedofilii i ich bezkarności oraz dość oczywistego wspierania przez wielu obecnie rządzących polityków – bycie katolikiem w Polsce wydaje się niektórym przedłużającą się torturą. Czy jednak warto zajmować się biskupami? Już samo to, że wielu słysząc „Kościół”, odruchowo myśli o nich, mówi coś ważnego. Choćby to, że zachowanie, postawa biskupów, rzutuje na to, jak katolicy i niekatolicy widzą Kościół. Nie tak łatwo się zdystansować i powiedzieć: „Oni to nie my”. Cały paradoks tej wspólnoty polega na tym, że oni to my. I niestety skutkuje tym, że wielu, choć właśnie wspólnoty łaknie i w Boga wierzy, odsuwa się od Kościoła. Nie widzą bowiem możliwości, by swoim uczestnictwem dawać biskupom mandat, który ci wykorzystają do budowania własnej politycznej siły.

„Znam te wszystkie dobre adresy, pod które chodzicie, tych otwartych duszpasterzy, ale nie jestem już w stanie mieć w tym swojego udziału. Choć tęsknię”, mówi jedna z moich najbliższych przyjaciółek z całą powagą. Jej decyzja jest dla mnie nieustającym wyzwaniem, bo co sprawia, że ja umiem przymknąć oczy? Większa jest moja wiara, przywiązanie do liturgii i sakramentów? A może moje serce jest mniej wrażliwe na krzywdy, które Kościół przynosi moim siostrom i braciom? To pytanie zadaję sobie z całą mocą, widząc wokół siebie coraz więcej takich osób i zakładając, że biskupi o tym spustoszeniu nie mają pojęcia albo kompletnie się nim nie przejmują.

Skąd się biorą ci biskupi?

Kościół katolicki jest póki co tak urządzony, że nie działa bez biskupów, stąd trudno o nim rozmawiać, krytykować go czy bronić, nie biorąc ich pod uwagę. Zresztą to właśnie oni mają na niego rzeczywisty wpływ, sprawując w nim władzę. Dajemy bardzo realną władzę nad naszą wspólnotą, i niestety również polityczny wpływ w naszym kraju ludziom, którzy są silni naszymi liczbami, ale pozostają zupełnie poza naszą kontrolą. W skali globalnego katolicyzmu duchowni to nieco ponad 400 tysięcy osób wśród 1,3 miliarda katolików. Każda inna władza w Kościele, ta w rękach świeckich, jest im delegowana, warunkowa, do odebrania. To oznacza, że władzę – czyli możliwość kształtowania rzeczywistości, podejmowania wiążących decyzji, jaki ma być Kościół i czego naucza – ma mniej niż pół promila ochrzczonych w nim ludzi. Czy to nie jest szokująco dziwne?

Skąd zatem bierze się biskup i kim jest? W polskich realiach mówimy o około stu czynnych i mniej więcej pięćdziesięciu emerytach (a jak wiadomo, oni też czasem dostarczają rozrywki, na przykład porównując premiera i ministra zdrowia do ewangelistów Mateusza i Łukasza), zatem o dość dużej, choć niezbyt zróżnicowanej grupie. Wszyscy są białymi mężczyznami po czterdziestce (dziś najmłodszy polski biskup ma 46 lat), choć częściej znacznie starszymi. Występują wśród nich zapewne wszelkie konfiguracje charakterów i umiejętności przywódczych. Dobór kandydatów nie odbywa się wprost po linii kompetencji. Decydują nie tylko predyspozycje i umiejętności ale – jak się domyślamy – pod uwagę brana jest lojalność, dotychczasowa troska o kościelną karierę, a czasem w grę wchodzą mniej szlachetne zależności. Tak czy inaczej, wybór biskupa jest na pewno poza kontrolą świeckich. O ile można zrozumieć, że godziliśmy się na to przez ostatnie kilka wieków, gdy jakakolwiek partycypacja była poza zasięgiem wyobraźni świeckich katolików, o tyle trudno uwierzyć, że wciąż tolerujemy ten stan.

Tolerujemy też nieprzejrzystość i określony styl sprawowania władzy. Piszę my, bo nie widziałam wielu demonstracji przeciw temu, jak się noszą, zachowują, traktują innych nasi biskupi. Godzimy się (albo za bardzo nie dociekamy) na pałace zamiast mieszkania, nieregulowane i nieznanej wysokości pensje, uzupełniane gotówką z podległych parafii w kopertach (jak w Gdańsku za abp. Głódzia, ale przecież w tylu innych miejscach również). Pozwalamy, i to zarówno wierni, jak i szeregowi duchowni, by biskup zwalniał i mianował księży według uznania, co daje szerokie pole dyscyplinowania nieposłusznych i mobbingu, krytego kościelnym obyczajem. Ale ostatecznie w tych kopertach są nasze pieniądze, źle traktowani księża są naszymi braćmi, synami czy kolegami, a ten rodzaj autorytarnej władzy zestawiony z miernymi duszpasterskimi umiejętnościami powinien nas poruszyć i zmusić do reakcji.

Myślę z niechęcią o tej grupie mężczyzn, którzy zrobili karierę w Kościele w zupełnie nieprzejrzysty sposób. Korzystają oni z przywileju władzy, uznając go za oczywisty (choć dla mnie jako kobiety jest krzycząco wyrazisty), a część z nich jawnie zajmuje się budową swojej politycznej pozycji i gromadzeniem majątku (kto nie chciałby mieć rzymskiego mieszkanka na emeryturze, pałacyku w Polsce i zabezpieczenia w gotówce?). A ci z nich, którzy rokują, nie wykazują się najczęściej specjalną odwagą, by powiedzieć reszcie „dość!”. Nie wiadomo, czemu tak naprawdę służy pozór zgodności w Konferencji Episkopatu Polski, ale być może właśnie utrzymywaniu pozycji zarówno wobec wierzących, jak i wobec polityków. Ta pozorna jedność sprawia, że biskupi mający odrębne zdanie stają się współodpowiedzialni za tę politykę i nieudolności. I prawdę mówiąc, jeśli brakuje im odwagi do zabrania głosu, to trudno ich żałować.

Jednocześnie myślę, że ten system czerpie siłę z nas i ponosimy odpowiedzialność za jego funkcjonowanie. Należy się wyrzec pobożnej naiwności i zdać sprawę ze stawek, o jakie idzie gra. Bycie biskupem to wciąż władza, wpływy, nierejestrowane finanse. To też mnóstwo spraw do ukrycia. Nie wywierając nacisku i wierząc, że nieprzejrzystość służy czemuś dobremu, stajemy się współwinni, grzesząc zaniedbaniem. To dlatego tematy odpowiedzialności i władzy w Kościele są tak ważne.

W tym kontekście myślę też coraz częściej o tych wszystkich „fajnych księżach”, ludziach, których kazania karmią naszą wiarę, ale którzy starają się specjalnie nie narazić. Tych, którzy choć prywatnie krytyczni, pełnią w diecezji ważne role i nigdy nie konfrontują się ze swoim ordynariuszem. Wspominam te wszystkie zwierzenia księży o trudnościach w pracy, o tym, co niedomaga w duszpasterstwie, opatrzone komentarzem, że nawet ze sobą o tym nie mówią, bo przecież faceci nie przyznają się do słabości. O przyzwoitych kurialistach, którzy pytani o to, co sądzą o mizerii w swojej diecezji, mówią, że ze spokojem patrzą na szachownicę dziejów, bo może tak właśnie ma być. Myślę o tych setkach milczących księży w niektórych diecezjach, którzy nie żądają od swojego arcybiskupa wyjaśnienia głośnych skandali pedofilskich, a pytani mówią, że może media to załatwią. Otóż mam z tymi wszystkimi „fajnymi księżmi” ogromny problem, bo po ludzku wciąż ich bardzo lubię, ale ich milczenie staje się nieznośne. Myślę o Inicjatywie Proboszczów, czyli o kilkuset austriackich księżach, którzy wystosowali swoje reformatorskie postulaty. Silni swoją solidarnością, za bunt nie ponieśli żadnych konsekwencji. Z drugiej strony jest Tony Flannery, irlandzki redemptorysta, od kilku lat w sporze z Kongregacją Nauki Wiary. Oni podnoszą tematy dotyczące przyszłości Kościoła, tymczasem milczący „fajni księża” nie odzywają się publicznie, gdy Kościół dziś nie żyje zasadami, które głosi.

Jest to fragment książki "Mamy głos. Świeccy, Kościół, kryzys"

teolożka, publicystka „Tygodnika Powszechnego”, wiceprezeska Forum Dialogu, zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim i relacjami polsko-żydowskimi oraz teologią feministyczną. Opublikowała książki: Kościół kobiet; Emancypantki. Kobiety, które zbudowały Kościół

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

„Jak pani wytrzymuje w Kościele?”
Komentarze (91)
DR
~Danka Reko
18 grudnia 2020, 19:39
Jestem wierząca, praktykującą panią teolog. Potraktowano mnie w parafii, gdy przyszłam z narzeczonym w sprawie ślubu jakbym miała zaraz ten kościół okraść. Usłyszałam, że biała sukienka i ładny kościół nie są wystarczającą motywacja do wzięcia ślubu. Zaznaczam, że wcześniej nikt mnie o moją motywację i narzeczonego nie zapytał. Ksiądz po prostu to wiedział. Siedziałam tam upokorzona, bezbronna...i po prostu my podziękowaliśmy księdzu i sobie poszliśmy. Pójdziemy gdzieś indziej. Płakałam po tej wizycie. Poszłam po sakrament, poszłam po Boga. Wyszłam jako ta, która chce białej sukienki i ładnego kościoła. Być może ksiądz nawet był po naszej wizycie dumny, że oszczędził kościołowi i nam małżeństwa z niewłaściwych pobudek. Odsiał plewy od ziarna..
AW
~Agnieszka W.
17 grudnia 2020, 18:40
Pani Zuzanno,całkowicie zgadzam się z Pani odczuciami.Od pewnego czasu czuję złość i upokorzenie sposobem traktowania nas przez instytucje kościelne.Jakbyśmy byli dziećmi,które trzeba stale kontrolować,przymuszać do różnych praktyk i straszyć karą Bożą za ich nieprzestrzeganie.W ten sposób nie możemy wyjść z tego "przedszkola" w kierunku wiary dojrzałej,która opiera się na wolności i nawiązaniu osobistej relacji z Bogiem.Dziękuję za Pani odwagę w wyrażaniu tego,co wiele osób czuje,ale boją się o tym mówić otwarcie.
AS
~anna suzin
15 grudnia 2020, 18:07
...Nie chcemy klerykalizmu, to przyjmijmy, że też jesteśmy Kościołem i poważnie do tego podchodźmy. A nie na zasadzie, że czujmy się uprawnieni do korzystania z kościelnych usług, a jak coś się nam nie podoba, bo ktoś nie prześwietlił naszej świętobliowości, albo na odwrót- próbował powiedzieć "sprawdzam" w ważnej kwestii, a dla nas to impertynencja i wścibstwo "czarnych". A "kolędę" przyjmuję, mojemu domowi potrzebne jest kapłańskie błogosławieństwo.
AS
~anna suzin
15 grudnia 2020, 18:06
Też jestem katolicką teolożką. W kancelarii, przed chrztem mojej chrześnicy, przedstawiłam się tylko i powiedziałam skąd i kim jestem. Papierków nie było. Być może pomógł fakt, że katechizuję. Czy Kościół ma lekceważyć sakramenty? A może spojrzeć od strony wiernych, dzisiaj na jednym z miejskich portali przeczytałam pytanie zapiorunowanej pani: "Gdzie szybko zrobić sobie bierzmowanie?". I obawiam się, że być może ona sobie to bierzmowanie "zrobi", właśnie dlatego, że znajdzie miejsce, gdzie nie będzie wymagana jakakolwiek formacja. Ile razy słyszałam o rodzicach chrzestnych wysyłających kolegę czy kuzynkę do spowiedzi w ich imieniu po parafkę na karteczce. Ta grupa raczej nie obejmuje sakramentu pogłębioną refleksją, ale może ktoś "przymuszony" do spowiedzi karteczką odniesie jednak jakąś korzyść duchową.
AB
~Anna Bieniek
14 grudnia 2020, 23:55
Jezeli ten Kościół mają teraz definiować osoby dla których traumą jest pójscie do spowiedzi, a równocześnie uważają sie za odpowiednich kandydatów na Chrzestnych to zaczynam się poważnie zastanawiać czy jest jeszcze dla mnie w nim miejsce.
SA
Sławomir Antczak
12 grudnia 2020, 21:54
Katolicka teolożka , która nie wpuszcza do domu "kolędy"... "Nowa " felietonistka "Tygodnika Powszechnego".
TP
~Tendo Pein
12 grudnia 2020, 19:02
Z tego artykułu zionie pycha. I to ta pycha sprawiła, że zwykła formalność stała się tak traumatycznym doświadzeniem. Wakacyjny praktykant przekłuł napompowany balonik ego.
TS
~Taki Sobie
12 grudnia 2020, 20:36
Dlaczego nie pójść dalej.... Jak zionie to pewno smok...albo siarka..
MS
~M S
12 grudnia 2020, 17:49
Co Pani proponuje, by zmienić rolę świeckich w polskim Kościele? Pytam poważnie, bo przecież ci którzy dzisiaj mają władzę tak po prostu jej nie oddadzą.
JC
~Jarosław Cieciorka
12 grudnia 2020, 12:53
Czytam komentarze i nie wierzę, oczom nie wierzę ... gniazdo os a raczej szerszeni . Problem w tym główny widzą, szczególnie męska część , że jakaś kobieta teologiem , teolożką. Do garów powinna bo teologiem być to męska rzecz.
KS
Konrad Schneider
12 grudnia 2020, 11:14
Ciag dalszy: Jeszcze jedna mysl z wlasnego podworka. Jak wiadomo, Kosciol w Niemczech jest najbogatszym kosciolem katolickim na calym swiecie(to sie wiaze z podatkami, stanem gospodarki itd., ale fakt pozostaje faktem). Patrzac z takiej pozycji biskupi mogliby plywac w zlocie z dodatkiem kawioru. A gdy biskup Limburga Tebartz van-Elst kupil sobie wanne do lazienki za 15 000 euro, to wierni powiedzieli: "to nie jest swiadectwo skromnosci chrzescijanskiej i nie chcemy takiego biskupa". No i biskup musial pojsc precz. Co stoi na przeszkodzie, zeby przeniesc to na nasz polski teren?
SS
~szczesliwy stary juz Slazak
12 grudnia 2020, 16:54
W Polsce proboszcz Kasiny Wielkiej kupil sobie Porsche za 400 000PLZ, potem je sprzedal po oburzeniu sie parafian, ale proboszczem jest dalej, dziwi sie tylko czemu coraz mniej ludzi chodzi do jego kosciola. Mieszkam 35 lat w Niemczech, dajac ofiare na koscielne konto, otrzymuje potwierdzenie i moge to wlaczyc do kosztow uzyskania przychodu. Margot Küssmann po jezdzie na podwojnym gazie sama zrezygnowala z funkcji biskupa ewangielickiego, mowiac ze bedzie zwykla pastor do konca. Od ewangielikow tez mozna sie w Niemczech czegos nauczyc.
KS
Konrad Schneider
13 grudnia 2020, 05:54
~szczesliwy stary juz Slazak: Potwierdzam to, co Pan mowi o Margot Küssmann. Sluchalem jej kiedys osobiscie podczas spotkania na Dniach Katolickich (Katholikentag). Powiedziala wtedy, ze nie moglaby byc dalej biskupem, bo nie bylaby wiarygodna. Nasi biskupi powoduja nawet wypadki na "podwojnym gazie", ale chec pozostania przy wladzy jest u nich duzo silniej rozwinieta :-)
AM
~Anna Monika P.
13 grudnia 2020, 12:02
I wiernym po takiej akcji od razu zrobiło się lżej na duszy, ich moralność wzniosła się na wyższy poziom, prawda?
KS
Konrad Schneider
14 grudnia 2020, 07:23
~Anna Monika P.: A tego nie wiem. Ale wiem, ze pani Kässmann jest uczciwym czlowiekiem z zasadami. Czego nie mozna powiedziec o naszych biskupach, rozbijajacych sie po pijaku i bojacych sie wyciagniecia konsekwencji ze swoich czynow.
PW
~Piotr Woszczyński
14 grudnia 2020, 14:35
No to chopie napieraj. Iluż to biskupów po pijaku rozbijało się samochodami? Używasz liczby mnogiej, więc pewnie więcej niż jeden, a domyślam się, że nie strzępiłbyś klawiatury dla jakiś 2, 3. Tak więc?
KS
Konrad Schneider
12 grudnia 2020, 11:08
Przeczytalem ponizsze komentarze i pomyslalem, ze w ramach przeciwwagi opowiem sie za niektorymi myslami p. Radzik. No bo popatrzmy na kwestie wyborow biskupow z innej strony: dlaczego ja, jako wierny, jestem traktowany przez wyzsze duchowienstwo jako "ciemny lud, ktory wszystko kupi" (cytujac klasyka)? Dlaczego biskup Glodz moze sobie postawic na stare lata palac i oplacac go pieniedzmi, ktore wycisnal z proboszczow z pominieciem jakichkolwiek zasad pracy i szacunku dla wspolpracownikow? Dlaczego do dzisiaj nie wiemy, co sie stalo z bp Szkodoniem molestujacym mlode dziewczyny? Jaka prawda wiary stoi temu na przeszkodzie?
KS
Konrad Schneider
12 grudnia 2020, 11:08
Przeczytalem ponizsze komentarze i pomyslalem, ze w ramach przeciwwagi opowiem sie za niektorymi myslami p. Radzik. No bo popatrzmy na kwestie wyborow biskupow z innej strony: dlaczego ja, jako wierny, jestem traktowany przez wyzsze duchowienstwo jako "ciemny lud, ktory wszystko kupi" (cytujac klasyka)? Dlaczego biskup Glodz moze sobie postawic na stare lata palac i oplacac go pieniedzmi, ktore wycisnal z proboszczow z pominieciem jakichkolwiek zasad pracy i szacunku dla wspolpracownikow? Dlaczego do dzisiaj nie wiemy, co sie stalo z bp Szkodoniem molestujacym mlode dziewczyny? Jaka prawda wiary stoi temu na przeszkodzie?
MJ
~M. Juliusz DBR
12 grudnia 2020, 09:58
Treść: Kościół zły bo chce karteczkę i trzeba do spowiedzi iść. Biskupi do bani. Forma: Egotyzm level hard. Moje wnioski: W Kościele musi zmienić się wiele, ale oby nie podług mniemań Zuzanny Radzik. To ja już wolę krucjatę Terlika, po którym przynajmniej widać, że jest szczerze Panem Jezusem przejęty.
MJ
~M. Juliusz DBR
13 grudnia 2020, 10:32
Przeczytałem tekst jeszcze raz i gwoli sprawiedliwości - część uwag, może nawet niemała, jest zasadna: biskup traktujący owczarnię jak najemnik-łupieżca, a nie pasterz, to oczywista patologia i ta patologia miewa realnie w Polsce miejsce. Niemniej cały czas mam nadzieję, że za reformę wezmą się reformatorzy, który wobec "karteczki" i konieczności wybrania się do spowiedzi nie "dygoczą w środku". I którzy odruchowo wygrzebią z głowy fragment Ewangelii, który odpowie na palące pytanie "czemu tak naprawdę służy pozór zgodności w Konferencji Episkopatu Polski?".
KS
Konrad Schneider
14 grudnia 2020, 07:28
~M. Juliusz DBR: Wie Pan, ja mysle, ze ta "karteczka" to byla kropla, ktora przelala dzban. Troche sledze dzialalnosc p. Radzik i widze, ze jest prawdziwie zaangazowana w sprawy Kosciola. Uwazam, ze trzeba by taki jej tekst komentowac w szerokim kontekscie, bez wyrywania poszczegolnych zdan...
JP
~Józef Płotka
12 grudnia 2020, 09:49
Artykuł traktuje krytycznie o Kościele, i nie ma w nim ani słowa o Bogu. Czy to nie znamienne w dzisiejszych czasach? Kościół to wspólnota ludzi zmierzających do Boga. Jest to droga, którą każdy musi przejść SAM. I najważniejszym na tej drodze jest CHRYSTUS. Nie przeszkodzą mi w tym osoby będące formalnie w Kościele, nawet biskupi i nie tylko biskupi ale osoby świeckie też, będące tylko formalnie w Kościele.
KO
~Kt Oś
12 grudnia 2020, 18:46
Widocznie autorka nie ma problemu z Bogiem tylko z Kościołem. Skoro każdy do Boga musi dojść sam, to dlaczego Kościół wymaga, aby co niedzielę zjawiać się w kościele i twierdzi, że konieczne jest przyjmowanie sakramentów dostępnych tylko w Kościele katolickim? Skoro wierzy się w Boga, nie w księdza, to skąd wymaganie, aby regularnie do tego księdza chodzić?
AB
~Anna Bieniek
15 grudnia 2020, 00:03
Skoro autorka ma problem z kościołem katolickim i sakramentami to nie musi przeciez do niego należeć, w szczególności nie musi decydować sie na pelnienie funkcji Chrzestnej przy okazji sakramentu udzielanego w tym kościele. Trochę konsekwencji by się przydało i odpowiedzialności za własne wybory.
ZM
~Zofia Maria
12 grudnia 2020, 09:23
Pani Zuzanno blisko pani jest królestwo Boże. Ciężko zrobić pierwszy krok i nie oznacza on wyjścia z Kościoła ale bycie w Kościele na nowy, zupełnie inny sposób ( coś jak Edyta Stain będąca z narodem żydowskim w obozie zagłady). Żadne tam przepisy kościelne ale tylko wiara i miłość. I tak np jedynym warunkiem przyjmowania Komunii Świętej winna być szczera wiara w obecność Jezusa w Najswiętszym Sakramencie. Kosciół kiedyś do tego dojdzie ale wiele dzieci Bożych już teraz żyje czynami z wiary. Zrobić taki krok jest bardzo trudno, szczególnie osobom duchownym, teologom, ludziom naszpikowanym objawieniami itp ale da się! Życzę Pani duużo łaski Bozej i serdecznie pozdrawiam.
WK
~Wojciech Karol
12 grudnia 2020, 13:33
Porównania p.Radzik do Edyty Stain -ma pani wborne poczucie humoru.
TS
~Taki Sobie
12 grudnia 2020, 15:25
Pan oczywiscie nie wie, że jej z powodu płci nie mogła wykorzystać wszysstkich swoich możliwości. Jest jej biografia pt. Kobieta modlitwy, napisana bez tego drażniącego hagiograficznego nadęcia, warto poczytać, wtedy sie wie jak toczyły sie jej losy, jakie miala przemyślenia...........
MR
~Marcin Rotmiński
12 grudnia 2020, 08:36
Takim właśnie "teologom" pozwolono rządzić Kościołem Katolickim w Niemczech. Skutkiem ich rządów jest największy upadek katolicyzmu od czasów gdy Germanie przyjęli chrzest
KS
Konrad Schneider
12 grudnia 2020, 10:11
~Marcin Rotmiński: Przepraszam, ze odniose sie doslownie do Pana wypowiedzi, ale chcialbym pewne sprawy uscislic. Od 24 lat mieszkam w Niemczech i aktywnie udzielam sie w parafiach, do ktorych nalezalem. Obecnie odpowiedzialny jestem za prowadzenie ministrantow, z zona przygotowujemy dzieci do 1. komunii oraz odpowiedzialni jestesmy za nabozenstwa Slowa Bozego dla dzieci i rodzin. Nie odbieram sytuacji katolicyzmu niemieckiego jako upadlego. To jest Kosciol, ktory szuka rozwiazan i szuka ich bardzo uczciwie. Zaangazowanie laikatu jest o niebo intensywniejsze jak u nas w Polsce. Kazda parafia ma rade parafialna, ktora decyduje o finansach i budzecie. Proboszcz dostaje pensje i kazdy wie, ile ona wynosi (w zaleznosci od diecezji 4-5 tys. euro).
KS
Konrad Schneider
12 grudnia 2020, 10:12
Ciag dalszy: Niemieccy teolodzy naprawde maja cos do powiedzenia w Watykanie, chociaz juz nie ma niemieckiego papieza. Dla porowniania - nasza mysl teologiczna w Rzymie znikla ze smiercia JPII. No i patrzac na historie, to najwiekszym upadkiem katolicyzmu od czasow chrztu byla reformacja Marcina Lutra w 1517r.
KS
~krzysztof sikorski
12 grudnia 2020, 16:07
A ja nie mam informacji ile Pana pensja wynosi, i pańskiej żony tez. Proszę o informacje. .....ot rozwinięty religijnie...
TS
~Taki Sobie
12 grudnia 2020, 17:29
A co ma piernik do wiatraka? Nie znam Niemiec ale trochę znam niemiecką teologię - otwarta, przemyslana i precyzyjna. My niestety tkwimy jednej encyklice sprzed pięćdziesięciu lat, nawet jak ktoś próbuje wpuścić trochę swieżego powietrza to spotyka się z tym " swietym oburzeniem".
KS
Konrad Schneider
12 grudnia 2020, 18:37
~krzysztof sikorski: Ja jestem nauczycielem. W Kosciele udzielam sie w ramach wolontariatu.
AZ
~a z
12 grudnia 2020, 18:56
Po JPII zostaly w Watykanie tylko zgliszcza, rzadzil ostatnie lata juz don Stanislao, skutki widac i w Watykanie w w malym Watykanie w Krakowie.
PW
~Piotr Woszczyński
14 grudnia 2020, 14:43
I każdy wie że jak okres wakacyjny, kościoły zamyka się na klucz, bo przecież księdzu należy się urlop. Wyjściem jest zaproszenie na zastępstwo księdza z Polski
JK
~Jerzy Komorowski
12 grudnia 2020, 07:35
Nie chciało się uczyć matematyki i fizyki to poszło się na teologię. Efekt murowany. Teolożka z "Tygodnika Powszechnego".
TS
~Taki Sobie
12 grudnia 2020, 09:37
I myśli Pan, ze problem matematyki i fizyki dotyczy tylko kobiet? Strasznie antykobiecy ten Pana wpis :) trochę wstyd dzielić na dobrych i złych teologów wedlug płci. Niechcący wyszły z Pana te stereotypy "teolożka".
JK
~Jerzy Komorowski
12 grudnia 2020, 13:44
Myślę, że problem nauczenia się matamatyki i fizyki na poziomie szkoły średniej (myslę o poziomie sprzed reformy) dotyczy wszystkich leni. Później są takie efekty, że brak jest jakiej kolwiek dyscypliny wnioskowania.
TS
~Taki Sobie
12 grudnia 2020, 15:32
Gratuluję Pańskiej, natomiast warto też oprócz mmatemetyki i fizyki poznawać literaturę, uczy czytania ze zrozumieniem, pisaniia na temat i wogóle rozszerza horyzonty. Podpisano: Z zawodu i wyksztalcenia przedstawiciel przedmiotów scisłych :) P
KO
~Kt Oś
12 grudnia 2020, 18:03
@Jerzy K. Uważa Pan, że papież Benedykt XVI też podszedł na teologię, bo nie chciało mu się uczyć matematyki i fizyki?
NG
~Nieteolozka Gosc
12 grudnia 2020, 01:16
Czy osoba chcące by jej zdanie traktować poważnie, wykształcona teologicznie, nie mogłaby napisać tego co napisała bez histerii, bez tych dzikich emocji - ktore dzialaja na niekorzysc jej wlasnych postulatow o oddawaniu wladzy przez biskupow swieckim...?
KO
~Kt Oś
12 grudnia 2020, 18:00
Większości komentujących wystarczy, że te argumenty wypowiada kobieta, żeby nie traktować ich poważnie. Wystarczy zobaczyć jakie śmichy -hichy wywołuje słowo teolożka. Widać według niektórych, jeśli kobieta chcę robić coś więcej niż gotować i zajmować się dziećmi, to jest to objaw pychy.
TS
~Taki Sobie
12 grudnia 2020, 20:34
Ktoś, a najgorsze, ze sami nie wiedzą, ze to w nich siedzi.... Zabetonowane
QA
~q a
12 grudnia 2020, 00:59
Odniosę się tylko do początkowej sceny. Dlaczego czuła się pani upokorzona wymaganiem zaświadczenia? A jak poświadczyć czyjąś wiarę? - Nie da się tego zrobić, nie da się wniknąć w duszę drugiego człowieka. Natomiast są ludzie, którzy nie mają nic wspólnego z Kościołem, nie chodzą do kościoła, nie przyjmują sakramentów od lat, ale nie zawahaliby się być rodzicami chrzestnymi, bo nie mają świadomości własnej ignorancji. Może trywialny przykład, ale od kierowcy wymaga się prawa jazdy, a nie tylko oświadczenia, że potrafi jeżdzić. Pracodawca najczęściej sprawdza dyplom, a nie robi egzaminu. A czy forma egzaminowania np ze znajomości katechizmu bardziej by pani odpowiadała?
M*
Monika * Monika
12 grudnia 2020, 12:47
to ja zapytam - a po co komu oświadczenie? dlaczego takie formalności są wymagane TYLKO w Polsce? a dlatego, że, tak jak napisała Autorka, to forma przemocy, jeszcze jednego uzależnienia od kleru
QA
~q a
12 grudnia 2020, 15:07
Po to żeby rodzic chrzstny był osobą wierzącą i praktykującą, żeby rzeczywiście mógł wspierać dziecko w wierze. To nie ma być wujek od dawania prezentow tylko ktoś pomocny duchowo.
KO
~Kt Oś
12 grudnia 2020, 17:54
No ale chyba właśnie o to chodzi, że ksiądz/seminarzysta kogoś widzi pierwszy raz na oczy i to zaświadczenie wydaje. Dzięki temu w papierach się zgadza, a czy chrzestni mają cokolwiek wspólnego z Kościołem od czasu sakramentu pożegnania/bierzmowania to nikogo nie obchodzi. Prawo jazdy czy dyplom jednak o czymś świadczy. Parafia to obecnie zwykle "wspólnota" obcych ludzi.
QA
~q a
13 grudnia 2020, 01:09
Zaswiadczenie potwierdza przynajmniej sakramenty takiej osoby, a takze pewną wiedzę, która była potrzebna, by je uzyskać. Powtórzę pytanie - czy wolelibyście egzaminowanie kandydata na rodzica chrzestnego z katechizmu? Zbieranie podpisów, że był co niedzielę w kościele? Czy zupełne puszczenie tego na żywioł - by rodzicem chrzestnym mogła być osoba bez sakramentów typu bierzmowanie czy ślub kościelny?
PV
Piotr Venko
13 grudnia 2020, 15:36
Monika * Monika W Niemczech też potrzebne jest zaświadczenie z parafii. Dostałem je pocztą. Spowiedzi nikt nie wymagał. Według KKK 1385 do komunii można iść bez spowiedzi, chyba że popełniło się grzech ciężki.
KP
~K P
12 grudnia 2020, 00:42
Bardzo ważne słowa. Biskupi sami , jeden po drugim oraz zbiorowo, pogrążają się swoimi wypowiedziami, zachowaniem, postawą. Nie potrzeba żadnych antyklerykałów, aby było o tym głośno . Działania biurokracji kościelnej, sprowadzanie powagi sakramentu do kancelaryjnych świstków, brak przejrzystości finansowej, uwłaczające ludzkiemu rozumowi decyzje (jedzenie mięsa w dany piatek jest grzechem w lewobrzeżnej Warszawie a nie jest w prawobrzeznej), wywieranie nacisków na polityków (list Episkopatu aby zwiększyć limit wiernych na Pasterce, gdy codziennie umiera 500 osób na Covid)... Chrystus nie ustanowił tego całego aparatu hierarchicznego. Chrystus gdyby teraz przyszedł...dobrze czulby się z tymi biskupami przy wieczerzy? W pałacach? W Watykanie? Wpadłby do rodziny Kowalskiej na kolację, gdzie dzieci nie ma już gdzie kłaść w dwupokojowym wiejskim domu algo w miejskim bloku a Kowalska słyszy że ma grzech bo jest zamknieta na życie.
M*
Monika * Monika
12 grudnia 2020, 12:48
Bardzo trafny komentarz! dziękuję
MK
~Mariusz Ksiądz
11 grudnia 2020, 23:48
Co do biskupów mógłbym powiedzieć znacznie więcej o ich wadach, ale też wiem więcej o mnogości obowiązków, jakie nakłada na nich system kościelny w Polsce. Nie ma czego zazdrościć. A jeśli chodzi o te nieszczęsne kartki, to nie byłyby one potrzebne, gdyby ksiądz znał lepiej swoich parafian. Na ogół tych, którzy czują się odpowiedzialni za Kościół w parafii, proboszcz dobrze zna. To tylko kwestia, czy oni chcą się dać poznać proboszczowi i jakoś zaangażować. Myślę, że Panią proboszcz powinien znać. Żeby otrzymać zaświadczenie w przypadku, gdy proboszcz widzi kogoś na oczy pierwszy raz od kilku lat, trzeba przede chrztem uczestniczyć w katechezie kerygmatycznej dla rodziców i chrzestnych. A w rozmowie powinien zachęcić do spowiedzi. Czy jest w tym coś złego czy gorszącego? Chyba, że zgadzamy się na to, by chrzestnymi byli poganie, ale wtedy stan Kościoła będzie jeszcze gorszy. Nie jest to wszystko takiej proste, jak Pani pisze.
WG
W Gedymin
12 grudnia 2020, 10:12
pytanie do księdza: czy chrztu może udzielić również poganin?
NN
~n n
11 grudnia 2020, 23:24
Smutne to wszystko. Nie można uciec nawet w przekonanie o własnej wyższości, bo z miejsca stajesz się faryzeuszem. Tylko w Bogu nadzieja.
WP
~Więcej Pokory
11 grudnia 2020, 22:17
Papierek to służy do toalety.. A zaświadczenie na chrzestego to dokument .. Dla tak światłej teolozki spowiedź to problem...
MX
~Mateusz xxx
11 grudnia 2020, 22:03
Autorka pisze, że zajmuje się teologią feministyczną. Istnieje cos takiego?
TS
~Taki Sobie
12 grudnia 2020, 09:32
Istnieje Mateusz, od bardzo dawna, dzięki kilku mądrym i odwaznym kobietom kiedyś i wielu dziś. Boisz się ich, że negujesz jej istnienie?
WK
~Wojciech Kowalski
11 grudnia 2020, 21:49
Pani teolożka? Ciekawe. Szczerze, pierwszy raz słyszę.
TS
~Taki Sobie
12 grudnia 2020, 09:40
Ale Wojtek jak czegoś nie wiesz to Twój problem, ale sobrze, ze sie dowiedziałeś.
AW
~Adam Wilk
11 grudnia 2020, 21:47
A podobno wielki gmach świętości można tylko zbudować tylko przy pomocy głębokich fundamentów pokory. Życzę, aby czas Adwentu był okazją zabierania pokory.
KJ
~Krystyna Jaskólska
11 grudnia 2020, 21:04
Inną wiarę wyznają księża i Biskupi, innej wiary nas uczą. Co zostanie z kościoła zobaczymy po pandemii. Wyciągniemy duuuuuużo wniosków my i oni. Niestety człowiek uczy się na błędach a księża i Biskupi też nimi są.
EM
Ewa msf
11 grudnia 2020, 20:29
Takie wywody świadczą jedynie o dużym nieuporządkowaniu wewnętrznym ; po prostu o pysze! ... teolożka? czyżby?
TS
~Taki Sobie
12 grudnia 2020, 09:41
Mozna poprosić o odniesienie się do tekstu.?
SS
~Szkoda Słów
11 grudnia 2020, 20:22
Bardzo egocentryczny tekst... Ja, ja, ja! I władza, jako słowo klucz. Żenujące.
KP
~katolik pomniejszego płazu
11 grudnia 2020, 20:02
bezczelny i zuchwały ten młody diakon płci męskiej. żeby tak nie uwierzyć na słowo?
NN
~No Name
11 grudnia 2020, 21:56
Polecam przeczytać tekst dla odmiany ze zrozumieniem
KN
~Kazimierz Nowak
11 grudnia 2020, 19:21
Czy jeszcze jeden teolog opowiada się wyraźnie za hasłem "Chrystus tak, Kościół nie"
KP
~katolik pomniejszego płazu
11 grudnia 2020, 20:00
jaki "teolog"? - to nacechowane białym, męskim suprematyzmem wyraz. powinno być "teologini"
JK
~Jerzy Komorowski
12 grudnia 2020, 07:40
Ja bym proponował termin "teologiczka" albo "teologica".
TS
~Taki Sobie
12 grudnia 2020, 09:44
Oj Panie Jerzy, strasznie Pan cierpi z powodu tych "teolożek"
M*
Monika * Monika
12 grudnia 2020, 12:50
panowie powyżej - żenada! właśnie udowadniacie, że Autorka ma rację!
AZ
~Andrzej Z Doliny
11 grudnia 2020, 18:16
No taki ten Kościół katolicki zacofany. Taki dzielący. Nie to co Judaizm i jego wspaniały podział na ludzi i na gojow. Tam jest dobrze i mądrze, a w Kościele łzy Pani teolożkini.
TS
~Taki Sobie
12 grudnia 2020, 10:03
No, trzeba posłuchać najwazniejszych wypowiedzi rabina Schudricha to fajny człowiek, judaizm tez ma wiele twarzy:)
AC
Athanasius Contra Mundum
11 grudnia 2020, 18:00
"Wszyscy są białymi mężczyznami po czterdziestce" - ideologia lewicowa weszła mocno. Pora na czarnoskóre i młode kobiety w polskim Episkopacie.
TS
~Taki Sobie
12 grudnia 2020, 10:04
Nie muszą być czarnoskóre i młode...
AO
~Anna Obrębowska
11 grudnia 2020, 17:49
Jestem jak najdalsza od wszelkich uogólnień i wrzucania wszystkich i wszystkiego do jednego worka. Są biskupi " nowego naboru" zupełnie inni mentalnie i duchowo i w nich jest nadzieja.
BL
Bartosz Loch
11 grudnia 2020, 16:34
OMG! no comments...
MR
~Marian Roś
11 grudnia 2020, 16:21
teologia feministyczna. Czegoż to ludzie nie wymyślą... Wilki latać będą, bociany pływać...
TS
~Taki Sobie
12 grudnia 2020, 10:06
No a kto siedzi na tym oscietym od świata bagnie?
AS
~Antoni Szwed
11 grudnia 2020, 16:15
Nie ma przymusu bycia w Kościele katolickim, jest tyle innych religii na świecie. Naprawdę, ta pani ma w czym wybierać. Nie musi co chwilę obwieszczać światu, że strasznie cierpi w Kk. Zmienić wspólnotę religijną. I powinno pomóc.
NN
~No Name
11 grudnia 2020, 17:52
Nie chodzi o to aby ze stajni wyjść a w niej posprzątać
AC
Athanasius Contra Mundum
11 grudnia 2020, 18:24
Posprzątać trzeba zarówno z ks. Rydzyka, jak i pani Radzik.
KK
Katarzyna Kajzar
11 grudnia 2020, 20:07
Kościół to Chrystus. Nie ma nic lepszego wyboru. Najwyraźniej "ta pani" to wie.
MX
~Mateusz xxx
11 grudnia 2020, 20:37
@~No Name. Kościół to Mistyczne Ciało Chrystusa, nie stajnia!
NN
~No Name
12 grudnia 2020, 07:06
Hahahaha stajnia to miejsce w którym mieszkają owce. My jesteśmy owocami Chrystusa, w gospodarstwie stajnia jest jednym z najważniejszych miejsc więc wyluzuj człowieku
CC
~Canis Canes
12 grudnia 2020, 11:51
W stajni mieszkają konie. Owce w owczarni, w zagrodzie, więc wzbogać swoje słownictwo człowieku.
NN
~No Name
12 grudnia 2020, 13:17
O borze zielony ale mnie zgasiłeś
JK
~Jacek Kola
11 grudnia 2020, 16:01
kobiety - redaktoressy na Deon.pl nienawidzą mężczyzn i Kościoła odbiegającego od ich wyobrażeń, zwłaszcza w kwestii etyki seksualnej. to jest smutny fakt.
NN
~No Name
11 grudnia 2020, 19:32
Ja tu widzę więcej katolickich odpowiedników ineli
MX
~Mateusz xxx
11 grudnia 2020, 20:41
@~Jacek Kola. To prawda. Co dzień jakaś kobieta na Deonie. Kiedy będą mówić mężczyźni?
TS
~Taki Sobie
12 grudnia 2020, 10:08
Też są, nawet w dużo większej ilości, a dlaczego Ty tylko je widzisz? Trzeba o sobie pomyśleć jak tak w oczy kłują:)