Jak umierała Matka Boża. Wizja św. Katarzyny Emmerich
Anna Katarzyna Emmerich, córka ubogich chłopów, przyszła na świat 8 września 1774 roku. Jej biografie podkreślają, że już od dzieciństwa cieszyła się zdolnością widzenia rzeczy niezwykłych. Jako dziecko była przekonana, że każdy człowiek obdarzony jest taką właśnie łaską. Szybko jednak odkryła, że tak nie jest, dlatego wiele z duchowych przeżyć zachowała wyłącznie dla siebie, nie chcąc narażać się na szyderstwa i zazdrość ze strony innych. Od czasu, gdy otrzymała łaskę stygmatów, pozostała przykuta do łóżka, wtedy też spisano większość jej wizji, które dotyczyły głównie życia Jezusa. Pośród nich znajduje się także kilka opowiadań dotyczących życia świętych oraz Maryi, z których jednym z najciekawszych jest opis jej życia w Efezie oraz śmierci, jaka miała nastąpić w gronie najbliższych: krewnych i apostołów.
Nadmorskie miasto Efez, w którym mieszało się wiele kultur, uważane było za miejsce bezpieczne dla chrześcijan. Z tego też względu Jan - któremu Jezus na krzyżu zlecił opiekę nad Matką - tam właśnie zaprowadził Maryję. Według Katarzyny Emmerich, Matka Jezusa spędziła tam 9 lat: w tym czasie raz odwiedziła Jerozolimę, ale wkrótce do Efezu wróciła i tam zmarła, mając 64 lata. Jej ostatnie chwile Katarzyna opisuje tak:
Do śmiertelnego łoża Maryi zaproszeni zostali tylko krewni i dobrzy znajomi świętej Rodziny. Pierwsi przybyli Piotr, Andrzej i Jan, i zastali Najświętszą Pannę już bliską śmierci. Leżała spokojnie na swym łożu w sypialni. Zbliżali się z rozrzewnieniem do łoża Maryi, aby ją pozdrowić. Najświętsza Panna nie miała już siły wiele mówić. Apostołowie, którzy najpierw przybyli, obrali zaraz miejsce w przedniej części domu na odprawianie Mszy św. i wspólne modlitwy. Ustawiono ołtarz, nakryty białym i czerwonym obrusem, a na nim postawiono biały krzyż, jakby z perłowej masy, podobny kształtem do krzyża maltańskiego. Krzyż taki nosili apostołowie zawsze w podróży, zawieszony na piersiach. W krzyżu było pięć schowków, trzy wzdłuż, a dwa w bocznych ramionach; środkowy schowek zawierał Najświętszy Sakrament, w innych schowane było krzyżmo, olej święty, bawełna i sól. W tym to krzyżu przyniósł Piotr Najświętszej Pannie komunię świętą, przy czym apostołowie ustawili się w dwóch rzędach od ołtarza aż do posłania Maryi i pochylili nisko na znak czci.
Zbliżała się chwila zaśnięcia Maryi, więc wszyscy Apostołowie zebrali się w jej sypialni na pożegnanie; ścianę przednią odsunięto. apostołowie ubrani byli w długie szaty, przepasane szerokimi pasami. Uczniowie i święte niewiasty zebrali się w przedniej komnacie. Maryja siedziała na posłaniu; Apostołowie przystępowali kolejno i klękali przy łożu, a Najświętsza Panna modliła się nad każdym i błogosławiła go, wkładając nań ręce, złożone na krzyż. Tak samo błogosławiła uczniów i niewiasty. Po udzieleniu błogosławieństwa przemówiła Maryja do wszystkich. Janowi dała Maryja rozporządzenie, co do pogrzebania jej zwłok. Poleciła mu również, by po jej śmierci darował jej szaty służebnej i drugiej dziewicy, która przychodziła czasem jej posługiwać.
Potem ustawiono ołtarz, a Piotr przystąpił do odprawiania mszy świętej w ten sam sposób, jak i przedtem odprawiał mszę w kościele przy sadzawce Betesda. Przez całą mszę siedziała Maryja na posłaniu. Piotr, sam przyjąwszy komunię świętą, podał innym Najświętszy Sakrament. Podczas mszy św. przybył Filip, spieszący prosto z Egiptu. Płacząc rzewnie, przyjął błogosławieństwo Najświętszej Panny, a potem spożył osobno komunię świętą. Maryi zaniósł Piotr Najświętszy Sakrament w owym krzyżu o pięciu schowkach. Jan niósł za nim na czaszy kielich z krwią przenajświętszą. Kielich to był mały, barwy białej, jakby lany z masy jakiejś, kształtem podobny był do kielicha, w którym Jezus konsekrował wino przy ostatniej wieczerzy; nóżka była tak krótka, że tylko dwoma palcami można ją było ująć. Tadeusz niósł przed nimi małą kadzielnicę. Najpierw udzielił Piotr Najświętszej Pannie sakramentu ostatniego namaszczenia w zupełnie podobny sposób, jak to się odbywa teraz. Następnie podał jej komunię świętą, którą Maryja spożywała wyprostowana, nie opierając się; zaraz jednak potem opadła na poduszkę i dopiero po krótkiej modlitwie, odmówionej przez apostołów, podniosła się znowu, by przyjąć krew przenajświętszą z kielicha, podanego jej przez Jana.
Po komunii nic już nie mówiła Maryja. Leżała spokojnie, zwróciwszy oczy w górę; twarz Jej uśmiechnięta była i kwitnąca, jak za czasów młodości. Wtem - pisze Katarzyna Emmerich w swej wizji - ujrzałam cudowne zjawisko. Znikła mi z oczu powała sypialni, lampa zdawała mi się wisieć wolno w powietrzu, szeroka struga światła unosiła się od ciała Maryi w górę ku niebiańskiej Jerozolimie, ku tronowi Trójcy Przenajświętszej. Po obu bokach tej smugi widać było świetliste obłoczki, z pośród których widać było twarze Aniołów. Maryja wzniosła z utęsknieniem ręce ku tej niebiańskiej Jerozolimie, ciało jej uniosło się wraz z całym okryciem ponad posłanie, z ciała zaś zdawała się występować dusza w postaci świetlistej, wyciągającej także ręce w górę. Dwa chóry aniołów złączyły się w jedno pod tą postacią i uniosły ją ze sobą w górę, oddzielając od ciała, które martwe już opadło na posłanie z rękoma, skrzyżowanymi na piersiach. Duszy Maryi wyszło naprzeciw mnóstwo dusz świętych, między którymi poznałam dusze Józefa, Anny, Joachima, Jana Chrzciciela, Zachariasza i Elżbiety. W ich orszaku uniosła się dusza Maryi ku swemu Boskiemu Synowi, którego rany błyszczały jeszcze wspanialszym światłem, niż blask go otaczający. On zaś przyjął ją radośnie i oddał jej zaraz berło władzy nad całym kręgiem ziemskim. Równocześnie ujrzałam ku wielkiej radości, że wielka ilość dusz, uwolnionych z czyśćca, spieszyła za Maryją do nieba; dowiedziałam się zarazem, i to na pewno, że corocznie w święto Wniebowzięcia Najświętszej Panny uzyska wielu jej czcicieli uwolnienie z mąk czyśćcowych. Piotr i Jan musieli także widzieć tę chwałę i tryumf Najświętszej duszy Maryi, bo stali zapatrzeni w niebo, podczas gdy inni apostołowie klęczeli pochyleni ku ziemi, tak samo uczniowie i niewiasty. Zwłoki Najświętszej Panny spoczywały na posłaniu, blaskiem otoczone; oczy były zamknięte, ręce złożone na krzyż na piersiach. Maryja umarła o godzinie dziewiątej według rachuby żydowskiej, podobnie jak Jezus na krzyżu.
Skomentuj artykuł