Jak wytrwać mimo trudności? 7 rad chorej na raka benedyktynki
"Istnieje niebezpieczeństwo, że będziemy snuć się przez życie bez mocnego poczucia sensu, aż w końcu «odnalezienie» daru Bożego stanie się niemożliwe lub bardzo trudne" - czytamy w książce "Droga do radości". Poznaj 7 duchowych wskazówek siostry Mary David OSB. Mimo zdiagnozowania u niej nieuleczalnego nowotworu, pozostała wierna swoim przekonaniom. Do ostatnich chwil czerpała garściami ze źródeł życia zakonnego i odnalazła szczęście w dzieleniu się swymi odkryciami.
Musimy zaufać Opatrzności; jeżeli zmierzasz w określonym kierunku, ufaj, że Bóg pokaże ci, jeśli nie będzie to właściwa droga. Zrobiwszy wszystko, co dało się zrobić, zamiast w nieskończoność się zastanawiać, co dalej, należy powiedzieć Panu: wydaje mi się, że w wyniku modlitw, rozmów i rozeznawania powołujesz mnie w tym kierunku. I ten kierunek obieram.
1. Rzeczywistość Pana poszerza i wyzwala
"Wypłyń na głębię" (Łk 5,4). Piotr zaczyna się zastanawiać, rozważać za i przeciw. Przecież mógłby się ośmieszyć. Chce być pewny, że wszystko pójdzie w określonym kierunku, zanim sam zdąży zrobić cokolwiek. Ale ostatecznie musi odstąpić od swojego punktu widzenia i przyjąć rzeczywistość Pana, która poszerza i wyzwala.
2. Życie jest pełne rozstań i podziałów
Jak wiesz, życie jest pełne rozstań i podziałów, z których wszystkie są w mniejszym lub większym stopniu bolesne. To jedna z tych rozłąk, przez które tak czy inaczej wszyscy musimy przejść w różnym czasie, w różnych miejscach i na różne sposoby. Pomyśl o swoich wcześniejszych decyzjach - o wyborze życia i pracy w sporym oddaleniu od większości rodziny. Początkowo bolesne doświadczenie staje się również źródłem ubogacenia! Ostatecznie rozstania takie przygotowują nas do chwili, w której będziemy musieli porzucić wszystkich i wszystko. Nikogo to nie ominie.
3. Niektóre z twoich obaw osłabną, gdy spróbujesz wybrać coś, co obejmie całe twoje jestestwo
Sednem sprawy jest to, w jaki sposób mówisz o podejmowaniu decyzji i wytrwaniu w niej w trudnych chwilach. To właśnie oznacza zająć znaczące stanowisko i zacząć postrzegać zmienne koleje losu jako normalne, kluczowe dla życia i wzrastania, zarówno w świecie doczesnym, jak i przyszłym. Sądzę, że niektóre z twoich obaw znacząco osłabną i że pójdziesz naprzód lżejszym krokiem, gdy spróbujesz (tak jak już to czynisz) wybrać coś, co obejmie całe twoje jestestwo, coś, co będzie tylko twoje. Zagadnienie tożsamości, które poruszałyśmy wczoraj - wiedza o tym, kim jestem, czyja jestem i gdzie chcę się znaleźć - oznacza, że potrafisz odnosić się do życia i ludzi ze swobodą, a nawet bez obaw.
4. Mieć nieskończony wybór to tak, jakby nie mieć go wcale
Otwartość na każdą "możliwość" jest, jak wiesz, naprawdę niebezpieczna: mieć nieskończony wybór to tak, jakby nie mieć go wcale, ponieważ żadnej z licznych możliwości nie obejmiesz całym swoim sercem. Zwlekasz w ten sposób z prawdziwym oddaniem siebie - które ostatecznie staje się źródłem wszelkiego szczęścia. Bóg zaprasza nas do zapuszczenia korzeni, by prawdziwie rozkwitać, do zbudowania konkretnego życia, zamiast fantazjować na temat niezliczonych możliwych żyć. Istnieje niebezpieczeństwo, że będziemy snuć się przez życie bez mocnego poczucia sensu, aż w końcu "odnalezienie" daru Bożego stanie się niemożliwe lub bardzo trudne.
Jak cudownie ujmuje to Mistrz Eckhart:
"Człowiek musi się przecież ograniczyć do jednego i nie może robić wszystkiego naraz. Musi to być jedno, a w nim trzeba ujmować wszystkie rzeczy. Gdyby bowiem chciał robić wszystko, to i tamto, porzucić swoją drogę i przenieść się na inną, która w danej chwili bardziej przypada mu do gustu, pociągnęłoby to za sobą wielką niestałość. (…) Niech trzyma się jednej [drogi] i na niej trwa, niech w nią włącza wszystko, co dobre na innych, i uważa ją za pochodzącą od Boga. Niech też nie zaczyna dziś tego, a nazajutrz tamtego, i nie martwi się, że tak postępując, straci jakieś dobro. Bo z Bogiem nic nie można stracić. Jak On sam niczego nie może utracić, tak też niczego nie można utracić wraz z Nim. Dlatego weź od Niego jedno dobro i do niego sprowadzaj wszelkie inne" (Mistrz Eckhart, "Pouczenia duchowe", 22, s. 76-77).
To "tak" tworzy oazy pewności w naszym życiu. Bezpieczeństwo to nie bierze się ze szczegółowego planowania przyszłości, nie jest też wynikiem wyzbycia się wszelkiego ryzyka. Bierze się ono z wewnętrznego poczucia sensu. Bezpieczeństwo to ma swoje źródło w wielkiej miłości, w pewności wiary.
Istnieje niebezpieczeństwo, że będziemy snuć się przez życie bez mocnego poczucia sensu, aż w końcu "odnalezienie" daru Bożego stanie się niemożliwe lub bardzo trudne.
Bezpieczeństwo oddania się - a jest ono prawdziwe - nie ma oddalać nas od pielgrzymowania, ale do niego przybliżać. Życie staje się wówczas nieprzewidywalne i dzięki temu może dziać się wola Boża.
Mówiąc Bogu "tak", wyzbywamy się co prawda pewnej kontroli nad naszym życiem, ale w ten sposób życie to staje się nasze na nowo. Czy kontrola jest aż taka znowu dobra? Otwarcie na możliwości, niemówienie Bogu ani "tak", ani "nie", pozostawianie rzeczy nieokreślonymi nieuchronnie wiąże się z uzależnianiem wszystkiego od nas, od naszych wysiłków, naszego sukcesu - a kiedy te zawodzą, wpadamy w panikę. Prowadzi to do nieustannej ucieczki, do odwrotu od Boga, do sztywnej postawy, do zamykania się w sobie. Oparcie życia na Bogu prowadzi z kolei do większej bezinteresowności, dostępności, owocności, wolności i powierzenia się w jedyne ręce, które mogą nas przyciągnąć do Niego.
Owszem, na końcu jest skok na głęboką wodę. Nie możemy oddać się Bogu częściowo - musimy oddać Mu wszystko. Bóg zadziała, jeśli tylko Mu na to pozwolimy, i cokolwiek uczyni, będzie to możliwe do udźwignięcia, ponieważ będzie pochodzić od Niego.
5. Kluczowy moment, w którym mamy pójść za Bożym wezwaniem, często wydaje się kolidować z "niepowtarzalnymi okazjami"
Jak doskonale wiesz, zawsze znajdzie się coś "naprawdę dobrego i przydatnego", co mogłabyś zrobić, gdybyś poczekała chwilę dłużej. Najdziwniejsze jest to, że ten kluczowy moment, w którym mamy pójść za Bożym wezwaniem, tak często wydaje się kolidować z "niepowtarzalnymi okazjami" dotyczącymi np. pracy czy podróży. Co innego, gdybyś miała jakieś zobowiązania, ale w pewnym momencie trzeba wprowadzić moratorium na te "naprawdę dobre i przydatne rzeczy", które zawsze będą się pojawiać. Pan też ma swoje prawa.
6. "Przyrzekam, że pozwolę Tobie się tym zająć"
Często wyobrażamy sobie jakieś nieokreślone, tajemnicze męki, jakie miałyby nas spotkać, gdybyśmy całkowicie się oddali. I zwykle właśnie to wyimaginowane cierpienie nas powstrzymuje. Kiedy pozwalamy sobie snuć domysły - wówczas tracimy serce. Gdy folgujemy w ten sposób swojej wyobraźni, przestaje ona być Jego brzemieniem, które zawsze jest lekkie, a staje się ciężarem, który sami sobie nakładamy. Musimy wciąż na nowo podejmować decyzję, by Mu zaufać. Dobrym rozwiązaniem jest postanowienie: "Przyrzekam nie zamartwiać się niczym świadomie i dobrowolnie. Przyrzekam, że pozwolę Tobie się tym zająć".
Istnieje niebezpieczeństwo, że będziemy snuć się przez życie bez mocnego poczucia sensu, aż w końcu "odnalezienie" daru Bożego stanie się niemożliwe lub bardzo trudne.
7. Najważniejsze jest to, gdzie jestem tu i teraz. To jest Boży plan dla mnie tu i teraz
Gdy w małżeństwie, życiu kapłańskim lub zakonnym przychodzą trudne chwile, pojawia się pokusa, by stwierdzić:
"To był błąd, niepotrzebnie obiecywałem. Nie powinienem był się w to angażować". Ale jeśli ma się silne przekonanie, mocną wiarę w Bożą opatrzność - Bożą opatrzność, która doprowadziła do tego wyboru, Bożą opatrzność, która wie, jak działać, nawet pośród błędów i nierozwagi - wypływa się na spokojniejsze wody; małżeństwo czy droga kapłańska lub zakonna stają się głębsze i szczęśliwsze.
Wszystko to wymaga mocnego przekonania i wiary w Boże poprowadzenie naszej sprawy, nawet jeśli życie nie spełnia naszych pierwotnych oczekiwań. Jeśli uwierzymy w Boże działanie w naszym życiu, pośród błędów i porażek, zbliżymy się do Niego. Nawet jeśli w jakimś stopniu nie postąpiliśmy rozważnie, kiedy już dokonamy ostatecznego wyboru, możemy być pewni, że taka jest nasza droga do Boga, a tu i teraz jest tym, czego żąda od nas Bóg. Nie wolno nam grzebać w przeszłości - czy miałem słuszność? A może się myliłem? To już przeszłość, w której można by było grzebać bez końca. Najważniejsze jest to, gdzie jestem tu i teraz. To jest Boży plan dla mnie tu i teraz. Pozostanie wiernym temu trwałemu zobowiązaniu, utrzymanie głębszych wierności pomimo płytkich niewierności - co stanowi część Bożego planu dla nas i niekiedy staje się powodem dużego cierpienia - to mimo wszystko droga pogłębiania charakteru, miłości i szczęścia.
Fragment książki "Droga do radości" Mary David OSB
Skomentuj artykuł