Aby się modlić, trzeba walczyć (Łk 18, 1-8)

Aby się modlić, trzeba walczyć (Łk 18, 1-8)
(fot. R.O Mania♥ / Foter / CC BY-NC-SA)

Jezus w przypowieści o surowym sędzim, który z irytacji, a nie z miłosierdzia, bierze w obronę wdowę, zaprasza do wytrwałości w modlitwie. Wytrwałość to pochodna męstwa, która polega na realizowaniu pewnego długotrwałego dobra pomimo napotykanych trudności, przeszkód i przeciwności. Takim dobrem jest niewątpliwie modlitwa - pielęgnowanie relacji z Bogiem i oddawanie Mu czci.

"Jak długo Mojżesz trzymał ręce podniesione do góry, Izrael miał przewagę. Gdy zaś ręce opuszczał, miał przewagę Amalekita" (Wj 17, 11).

"Zawsze powinni się modlić i nie ustawać" (Łk 18, 1).

DEON.PL POLECA

Obrazy biblijne często trafnie odzwierciedlają nasze ludzkie doświadczenie. Tak też jest ze sceną walki Izraelitów z Amalekitami z modlącym się Mojżeszem w tle. Jozue i żołnierze na polu bitwy to ta część życia, zwykle znaczna, w której poświęcamy się działaniu, tworzeniu, zarabianiu, uczeniu się, codziennym obowiązkom. Amalekici to metafora przeciwności, trudności i zadań, którym staramy się sprostać, nieraz z dużym wysiłkiem. Z kolei Mojżesz ze wzniesionymi rękami oraz Aaron i Chur, którzy go podtrzymują, to te chwile życia, w których oddajemy się modlitwie, "nic-nierobieniu", odpoczynkowi, oddechowi dla ducha i ciała, kontemplacyjnemu wymiarowi życia.

Codzienne życie często przypomina pole bitwy. Rzadko mamy też do dyspozycji komfortowe warunki, aby się modlić. Dlatego uważam, że aby walczyć i nie przegrać życia, trzeba się modlić. Ale też, aby się modlić wytrwale, trzeba walczyć. I wcale nie mam tu na myśli walki zbrojnej.

W życiu chodzi o równowagę między działaniem a modlitwą, czyli świadomym zwracaniem uwagi ku Bogu. I to rzeczywiście wymaga wysiłku. Nic nie przychodzi tutaj łatwo. Jeśli tak popatrzymy na scenę walki z Amalekitami, to zauważymy, że modlitwa nie jest oddzielona od działania. Jozue walczy, a Mojżesz wstawia się do Boga, wznosząc ręce ku górze. Mojżesz jest ściśle związany z Jozuem. Modlitwa nie jest ucieczką od życiowych problemów i przeciwności. Przeciwnie, tylko dzięki życiu duchowemu, w które włączamy naszą codzienność, możemy wzrastać. Tylko dzięki walce o czas na modlitwę, nasze działanie będzie rzeczywiście owocne i przemieniające świat. Błąd, na jaki jesteśmy narażeni, to właśnie próba oderwania modlitwy od życia codziennego, traktowanie jej jako "oazy", chwili ucieczki, po której wracamy do, jak sądzimy, "innego" świata dalekiego od spraw duchowych.

Istnieje wiele przeszkód, które utrudniają modlitwę: zmęczenie, zagonienie, nadmiar obowiązków, kwitowany brakiem czasu i chęci, troski, chęć doświadczenia wszystkiego i zarazem trudność w rezygnacji z określonych dóbr, przerost wymiaru zewnętrznego nad wewnętrznym wymiarem życia, złe przyzwyczajenia, niewłaściwy użytek telewizji czy Internetu, niewrażliwość na kulturę, przekonanie o byciu niezastąpionym, narzucające się w chwili ciszy nieprzyjemne uczucia i myśli, urazy i rany, niezdolność do przebaczenia, w końcu brak wewnętrznej motywacji i wiary. Część z tych przeszkód można wyeliminować, a na niektóre nie mamy prawie żadnego wpływu. Ale nie sposób się modlić przechodząc nad tym wszystkim do porządku dziennego, jakbyśmy żyli w dwóch różnych światach: na modlitwie jestem taki, a poza nią zupełnie inny. Prawda jest taka, że wszędzie pozostaję taki sam.

Być może najbardziej zniechęcająca trudność, która podkopuje wiarę w sensowność modlitwy, to przekonanie, że modlitwa powinna być idealna i błoga (czyli też oderwana od nieznośnych aspektów życia). Jeśli pojawiają się na niej rozproszenia, jeśli nie ma uczuć, olśniewających refleksji, a zwłaszcza widocznych owoców (proszę i proszę, i nic), to po co się modlić? Innymi słowy, uważamy nieraz, że modlitwa zawsze powinna być intensywna, interesująca, pełna całkowitego skupienia, podnosząca na duchu. I to niemal na poczekaniu. Liczymy na pożytki natychmiastowe. Być może jest to największa "pobożna" pokusa, której ulegają zwłaszcza ci, którzy próbują modlić się wytrwale. Zwróćmy jednak uwagę, że zarówno Mojżesz jak i wdowa z Ewangelii zwracają się do Boga w opresji, ciężkim położeniu, które rzutuje na całe ich życie. Zostają wprawdzie wysłuchani, ale równocześnie bardzo się narzucają swoim panom.

Chwila dłuższej modlitwy, prostej rozmowy z Bogiem, rozważenia Słowa Bożego, spaceru, czy po prostu posiedzenia w ciszy bez specjalnego produkowania wrażeń, pozwala nam spojrzeć na to, co robimy z dystansu. Bo powiedzmy sobie szczerze, nie wszystko, co robimy, to sprawy najwyższej wagi. Nawet jeśli tak mniemamy. Jedne rzeczy robimy z przyzwyczajenia. Inne, bo nam na nich zależy, jeszcze inne, bo musimy, albo dla zabicia czasu. Każdy z nas ma w życiu priorytety i według nich postępuje, nawet nie zdaje sobie z nich w pełni sprawy. Gdy przychodzi do modlitwy, oczywiście zaraz pojawia się cała seria usprawiedliwień, że nie mamy czasu itd.

Jak uczyć się wytrwałości na modlitwie?

By modlić się wytrwale, myślę, że najpierw trzeba skonfrontować się uczciwie z rozmaitymi wymówkami, które aplikujemy sobie i innym. Bogu również. Należy zacząć od postawienia sobie prostych pytań. Czy aby nie za dużo we mnie zagonienia? Czy to lub tamto rzeczywiście muszę robić? Czy to jest konieczne? A może to jedynie moja ambicja, albo pożądanie, albo chęć wybicia się? Może wydaje mi się, że muszę wszystko mieć, bo inni mają? Nie znajdziemy odpowiedzi na te pytania przed telewizorem, czy nawet na najlepszej imprezie. Tam zepchniemy je jeszcze bardziej na dalszy plan. Ale jeśli spróbujemy znaleźć odpowiedź w ciszy, to może się okazać, że jednak często po prostu wymigujemy się od modlitwy. A ponieważ wolimy zrobić unik, uciekamy od ciszy.

Jeśli modlitwa jest relacją z Bogiem, to decydujące jest ciągłe pogłębianie motywacji, a więc, czy mnie rzeczywiście ( a nie deklaratywnie) zależy na pielęgnowaniu tej relacji. Jeśli chłopak twierdziłby, że jest zakochany w dziewczynie i zapewniałby ją o tym nieustannie (przez komórkę lub w mailu), a przez dłuższy czas nie znalazłby czasu, by się spotkać w realu, to de facto co innego jest dla niego ważne. Wszystko inne jest zwykłą wymówką.

Element walki o modlitwę widzę też w umiejętności rezygnacji. To chyba jest najtrudniejsze. Nie będzie wytrwałej modlitwy, jeśli każdy dzień będzie wypełniony mnóstwem zajęć, jeśli będzie panowała zbyt duża spontaniczność, jeśli nie będzie pewnej organizacji czasu. Modlitwy nie można "dodać" do całej reszty jako kolejnego obowiązku.

W końcu nieodzowna jest korekta naszych fałszywych wyobrażeń o modlitwie. Wielką pomocą mogą tutaj być dzieła mistyków, biografie świętych ludzi, którzy często wcale nie byli zamknięci w murach klasztorów, lecz znajdowali czas na modlitwę pośrodku wielu zajęć. Właśnie mistrzowie modlitwy często powtarzają, że nie jej jakość (oceniana przez nas dość zewnętrznie) jest najważniejsza, lecz właśnie trwanie pomimo oporów. Zniechęcamy się, jeśli tylko pojawią się rozproszenia. Ale one muszą się pojawić z różnych powodów. Jeśli będziemy wierni modlitwie, to i rozproszenia będą gasły.

Papież Franciszek w wywiadzie dla "Civilta Cattolica" mówi o swojej modlitwie wieczornej przed Najświętszym Sakramentem. Powiada, że stara się być jej wierny przez godzinę, nawet jeśli przeszkadza mu natłok spraw mijającego dnia, zmęczenie, a nawet przyśnięcie: "To, co najbardziej lubię, to adoracja wieczorna, nawet kiedy mam rozproszenia i myślę o czymś innym, a nawet gdy modląc się usnę".

Bardzo mnie te słowa podbudowały w mojej walce o modlitwę i jakość codziennego działania.

Więcej rozważań o. Dariusza Piórkowskiego w książce "O duchowości z krwi i kości"

Aby się modlić, trzeba walczyć (Łk 18, 1-8) - zdjęcie w treści artykułuTęgie głowy twierdzą, że jeśli Bóg istnieje, to mieszka w odległym niebieskim pałacu i głowy sobie człekiem nie zaprząta.

Ale Pismo św. mówi co innego. Najpierw, że Bóg w Chrystusie rozbił namiot w ludzkim świecie. Następnie, że wcale go nie zwinął i ciągle tu przebywa. W sercach i domach, w pracy i szkole, w rozrywce i cierpieniu. Gdybym zuchwale orzekł, że spotkanie Go na tej ziemi jest zawsze bułką z masłem, to chyba bym przesadził. Trochę trzeba się jednak potrudzić.

>> Zdobądź własny egzemplarz

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Aby się modlić, trzeba walczyć (Łk 18, 1-8)
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.