Diabeł się wścieka, a ludzie się boją

(fot. shutterstock.com)

Na naszej "wyspie wiary" w ciągu ostatnich kilku lat pojawiły się całe zastępy egzorcystów, którzy nie tylko wypędzają złe duchy, ale jeżdżą po Polsce, głosząc konferencje i katechezy, w których główną inspiracją są sprawowane egzorcyzmy i działanie szatana.

"A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: "Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są mu posłuszne" (Mk 1, 21-28).

DEON.PL POLECA

"Diabeł nie ma nic przeciwko temu, by otwierać książeczkę na stronie 131 i śpiewać pieśń 669. Najważniejsze jest to, by człowiek oddalił się od istoty kultu sercem" (Fabrice Hadjadj).

Dwukrotnie w tej scenie ludzie zdumieli się. Bynajmniej nie widokiem opętanego czy słowami demona. Zdumiała ich "nauka z mocą", która wyszła z ust Jezusa. Egzorcyzm, którego Zbawiciel dokonał nad opętanym, odbywa się pomiędzy dwiema falami ludzkiego zdumienia. Jest tak, ponieważ na zło i działanie demonów można właściwie spoglądać tylko przez pryzmat boskiej mocy Chrystusa. Tu nie nastąpiła jakaś walka tytanów, zderzenie równego z równym. Wystarczyły dwa rozkazy Jezusa: "Milcz i wyjdź z niego".

Tego uczą nas też doktorzy Kościoła. Na przykład, św. Tomasz z Akwinu w kuszeniu wyróżnia "samo napastowanie" i "jakieś szersze planowe kierowanie nim". I tłumaczy, że "napastowanie pochodzi ze złośliwości złych duchów, które z zazdrości usiłują przeszkodzić ludziom postępować w dobrem. (…) Natomiast szersze planowe kierowanie tą napastliwością (dosł. porządek kuszenia) jest w mocy Boga, który mądrze umie wykorzystać zło, wyprowadzając z niego dobro". A więc szatan nie działa autonomicznie, niezależnie od Boga, chociaż to nie Bóg jest źródłem kuszenia.

Być może opętany, wiedziony przez złego ducha, przychodził do synagogi w każdy szabat. Grzecznie słuchał tego, co czytano i komentowano, a nawet się modlił. Demon ujawnił się i wściekł dopiero wtedy, gdy usłyszał Słowo z ust Chrystusa, ponieważ nie miał już innego wyjścia. Słowo Chrystusa nie pozwalało złemu duchowi dłużej milczeć i ukrywać się. Wielki krzyk demona to akt rozpaczy z powodu niechybnego końca jego "władania" nad człowiekiem.

A słowa złego ducha? Niebywałe, że demon zasadniczo wypowiedział prawdę. Jezus rzeczywiście przyszedł odebrać swoją własność i uwolnić ludzi spod władzy diabła. Co więcej, upadły anioł głosi samą istotę Dobrej Nowiny: Jezus jest Świętym Boga. A jednak Chrystus surowo mu rozkazuje, aby milczał i wyniósł się do piekła. Dlaczego? Czyż właśnie nie o to chodzi, aby wszyscy wokół dowiedzieli się, kim jest Chrystus? Jak najbardziej, ale nie w ten sposób. W słowach demona nie ma prawdziwej wiary, czyli wiedzy połączonej z ufnością, której pragnie Bóg, lecz tylko "czysta" wiedza, a do tego niechęć do spotkania i bliskości. Demon demaskuje Jezusa, by został odrzucony przez ludzi niegotowych na takiego Mesjasza, mówiąc: "Nie chcemy z tobą mieć nic wspólnego".

Ciekawe, bo czyż dokładnie nie tym samym motywem kierowali się uczeni w Piśmie i faryzeusze? Czyż i oni nie uważali, że Jezus przyszedł ich zgubić? Czyż nie wysuwali oskarżenia, że Jezus chce zniszczyć świątynię i dotychczasowy porządek? Czyż to nie głośnym krzykiem tłum niejako zmusił Piłata do wydania wyroku na Jezusa? Właśnie tutaj kryje się najbardziej subtelne i zwodnicze działania szatana, pod płaszczem religii.

W Kościele w Polsce pojawiła się pełna sprzeczności i zarazem niebezpieczna tendencja. Z jednej strony niektóre grupy popadają w pokusę mesjanistycznego faryzeizmu, uważając, że nasza Ojczyzna jest wybranką Boga i "wyspą wiary" na otaczającym nas oceanie zepsucia. Jak faryzeusz w przypowieści powtarzają, że nie jesteśmy tacy jak inni, np. ci w Europie Zachodniej, którzy już nie wierzą. Jesteśmy więc lepsi. Kryterium tej wyższości ma być chociażby to, że chodzimy do kościoła i bronimy wartości chrześcijańskich. Czy to jednak wystarczy?

Andre Manaranche już pięćdziesiąt lat temu pisał w książce "Droga wolności" o "apostolskim faryzeizmie", który polega na ciągłym lamentowaniu nad upadkiem chrześcijańskiego ducha, zatracaniu korzeni, a przy tym "nie dostrzega się tego, że dla każdego, kto apostołuje, własne serce jest krajem misyjnym, w każdym bowiem z nas jest również kraniec świata, a to, co u innych nazywamy zatajeniem się na przystęp wiary, u nas jest oporem przeciw uświęceniu".

Niektórzy biskupi i księża pielęgnują szczególne nabożeństwo do ewangelicznego kąkolu pośród pszenicy. Moc Chrystusa nie pociąga ich tak bardzo jak kąkol obecny na polu świata i Kościoła, zasiany skądinąd przez diabła. Podczas kazań otwierają puszkę Pandory i wysypują wszystko, co najgorsze na słuchaczy, uważając, że w ten sposób, demaskując zło, przyczyniają się do głoszenia Dobrej Nowiny. Św. Jan XXIII mówił o "prorokach nieszczęścia", którzy "nie są zdolni widzieć nic innego jak tylko ruiny i kłopoty", a Papież Franciszek przestrzega przed "ekspertami od apokaliptycznych diagnoz (…) z upodobaniem doszukującymi się wszelkich niebezpieczeństw lub dewiacji", zapominając, że zło "bardziej związane jest z ludzkimi ograniczeniami niż z okolicznościami".

Ukryte działanie złego ducha przekonuje, że jest zupełnie na odwrót. Według księcia ciemności zło nie bierze początku w sercu człowieka, lecz wiąże się z jakąś grupą, partią, rasą, narodem czy okolicznościami życia. Czy nie na tym opiera się tak wszędobylski dzisiaj populizm? Czy ten schemat nie powiela się ciągle na naszych oczach? W wielu krajach rządzący uważają, że to w opozycji jest zaród korupcji i wszelkiego zła, ale nie w ich partii, bo przecież tutaj nie ma ludzi zdolnych do nikczemności. Po latach jednak często okazuje się, że także w szeregach rządzących powoli dojrzewały skandale i afery. Nie widać tego jednak, jeśli przeciwnika, podobnie jak Jezusa, nazwie się "żarłokiem", "pijakiem" i "obłąkanym", a siebie uzna za wybawcę. Demonizacja innego to główne narzędzie, za pomocą którego diabeł dzieli ludzi.

Nie dziwi więc, dlaczego pod przykrywką "dziejowego wybrania" i faryzejskiej wyższości równocześnie narasta fascynacja spektakularnym działaniem złego ducha: opętaniami, zniewoleniami, manifestacjami zła, egzorcyzmami. Do tego stopnia, że często zrozpaczeni ludzie szukają szczególnej pomocy u egzorcystów (bardziej potężnych niż "zwykły" kapłan), aby znaleźć rozwiązanie wszelkich problemów psychicznych i duchowych. Na naszej "wyspie wiary" w ciągu ostatnich kilku lat pojawiły się całe zastępy egzorcystów, którzy nie tylko wypędzają złe duchy, ale jeżdżą po Polsce, głosząc konferencje i katechezy, w których główną inspiracją są sprawowane egzorcyzmy i działanie szatana.

Niektórzy z nich uważnie nasłuchują tego, co mówią demony, jakby ich słowa były szczególnym objawieniem z nieba. Rośnie grono specjalistów (demonologów, nie teologów), którzy potrafią dostrzec działanie i obecność diabła niemalże w każdym skrawku świata i drobinie materii, ale działanie Ducha Świętego i aniołów uważają za rzecz ukrytą, niezbadaną i nieprzeniknioną. Demonolodzy mają większą wiedzę, bo pochodzącą od demonów, a prości ludzie, którzy czytają tylko Pismo święte, żyją w nieświadomości. Jak to się ma do tego, że w Ewangelii ludzie zdumiewają się bardziej słowami Jezusa niż słowami demona? Dlaczego nikt z nich nie zastanawia się nad tym, co robi i mówi demon?

Ponadto, słuchając wypowiedzi niektórych egzorcystów (bo nie dotyczy to wszystkich), odnoszę wrażenie, że wszyscy ludzie wystawieni są na te same zagrożenia, niezależnie od tego, czy żyją z dala od Boga czy starają się postępować z pomocą Bożą na drodze wiary. Sprzeciwia się to Tradycji, czyli nauczaniu Ojców i Doktorów Kościoła, mistyków i świętych, którzy wcale nie ulegają fascynacji diabłem, choć demaskują jego przewrotne działanie. Niewiele bowiem uwagi poświęcają opętaniom, lecz ukrytemu działaniu złego ducha, często za pomocą pozorów dobra. W "Wykładzie Modlitwy Pańskiej" św. Tomasz z Akwinu pisze, że jeśli wierzący nie ulega już rażącym grzechom cielesnym, to wówczas szatan "nie skłania kuszonego do jakiegoś oczywistego zła, lecz do czegoś co ma pozory dobra, by na samym początku choć trochę odstąpił od swego postanowienia, bo potem łatwo będzie doprowadzić go do grzechu"

Przypowieść o pszenicy i kąkolu (Por. Mt 13, 24-30) pokazuje, że w interesie szatana leży utajnienie jego zgubnego działania najdłużej jak się da. Kąkol został posiany "gdy ludzie spali", po kryjomu. Nikt, oprócz gospodarza, nie wiedział, kiedy. Kąkol rósł sobie razem z pszenicą do momentu ukazania się kłosów. Wtedy dopiero słudzy zauważyli różnicę. Wzbudziło to ich niepokój. Wielu egzorcystów pokazuje działanie szatana zupełnie przeciwnie. Demonizują dobre stworzenie. Obecność zła jak w manicheizmie ma rzekomo przenikać rzeczy, filmy, zabawki, pokarmy, gry, książki. Diabeł wcale się nie ukrywa, lecz manifestuje się na potęgę gdzie się tylko da. I zaraża ludzi złem jak wirus. Czasem wystarczy tylko kontakt z przedmiotami. Ludzka wola nie odgrywa tutaj żadnej roli. Diabeł zdaje się być konkurentem Boga, kimś kto próbuje Mu dorównać.

Jestem przekonany, że fascynacja egzorcyzmami to pułapka, która ma skupić wierzących na spektakularnych przejawach działania złego i przyćmić ich czujność na ukryte pokusy. Ostatecznie chodzi o to, by wzbudzić w wierzących lęk, który uniemożliwi fascynację "nauką z mocą", obwieszczaną przez Chrystusa. Bo skoro diabeł jest tak wszechobecny i niemalże wszechmocny, to co może zrobić zwykły chrześcijanin, wydany na pastwę mocy ciemności?

Dariusz Piórkowski SJ - rekolekcjonista i duszpasterz. Pracuje obecnie w Domu Rekolekcyjnym O. Jezuitów w Zakopanem. Jest autorem m.in. Książeczki o miłosierdziu.

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Diabeł się wścieka, a ludzie się boją
Komentarze (7)
AC
Anna Cepeniuk
28 stycznia 2018, 18:48
Bardzo dziekuję za ten tekst...i też tak uważam... Wywołanie lęku w tych, którzy są w Kościele... i przyszli by się wzmocnić lub szukać wsparcia... Dostają akurat wyłącznie wykładnię by bać się jeszcze bardziej... Wszędzie czycha wyłacznie zło... Szkoda i żal mi zarówno "demonologów"... sami wystraszeni, wyłącznie straszyc potrafią... Niestety....
ZZ
z z
28 stycznia 2018, 11:44
"Jak faryzeusz w przypowieści powtarzają, że nie jesteśmy tacy jak inni, np. ci w Europie Zachodniej, którzy już nie wierzą." Rzućmy więc szybko okiem na kilka cytatów: "Wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec Franz-Josef Bode wezwał Kościół, by na nowo przedyskutował kwestię błogosławienia par homoseksualnych przez księży, ponieważ w takich związkach jest wiele pozytywnych elementów." "Kardynał Joseph Tobin z Newark w wywiadzie dla „New York Timesa” powiedział, że nie ma żadnego teologicznego powodu, aby w przyszłości papież nie mógł wręczyć kapelusza kardynalskiego kobiecie" "Biskup Patrick Dunn z Auckland podczas spotkania z nowozelandzką młodzieżą oświadczył, że być może kwestia homoseksualizmu stanie się dla Kościoła katolickiego czymś w rodzaju >>sprawy Galileusza<<, zaś młodych ludzi, którzy domagają się otwarcia na środowiska LGBT, nazwał >>prorokami Kościoła<<" "w wiedeńskiej katedrze św. Szczepana odbyła się uroczystość modlitewna poświęcona homoseksualistom w ramach Światowego Dnia AIDS, której współgospodarzem był kardynał Christoph Schönborn. W jej trakcie przemówienia wygłosili transwestyta i działacz homoseksualny. Ściany i podłogi świątyni przyozdobiono banerami z motywami homoseksualnymi" ...odpowiedź brzi wiec tak, jesteśmy lepsi od gnijącego Zachodu. Pod każdym względem.
Dariusz Piórkowski SJ
28 stycznia 2018, 17:20
Bez dwóch zdań. Jesteśmy wybrani:) I tak też będziemy potraktowani.
CP
Chyżyński Paweł
30 stycznia 2018, 23:02
Czyżbym wyczuwał dyskretną nutkę sarkazmu? No otóż jesteśmy wybrani. Jak też i inni. Każdy dostał swoje zadania do realizacji. Jak się z nich różne narody wywiązują? Hmmm różnie. Aby nie tylko narzekać - pozytyw: Jezuita, który uznaje osobowe zło to duży plus. Zły ma dwie metody, albo przekonuje że go nie ma, albo przekonuje że wszystko może i jest wszędzie i wszechmocny, bez stanów pośrednich i faktycznie nie ma co dawać się wpędzać w taką narrację - to też na plus. Zły mówi różne rzeczy i jeśli może to kłamie oszukuje i manipuluje - trzeba baardzo uważać - też fakt Na minus - egzorcyści będąc specyficzną "grupą zawodową" są ciekawi i duszpastersko atrakcyjni - dzięki czemu mają szeroką "docieralność" - zamiast się na to obrażać warto to wykorzystać. Zapewniam, że posłuchanie sobie ezorcysty, albo świadectwa opętanego jest świetnym "pierwszym krokiem w dobra stronę". Mam w tym doświadczenie ;-) Kolejny minus i to duży za "...niektóre grupy popadają w pokusę mesjanistycznego faryzeizmu, uważając, że nasza Ojczyzna jest wybranką Boga..." Otóż to jest grupa pod patronatem Faustyny Kowalskiej. Chociaż co ja się tam znam....
Zbigniew Ściubak
28 stycznia 2018, 10:08
W momentach wyjątkowych, te sprawy mogą być stosowane. Tymczasem, gdy zaczyna to być "powszechne", to ksiądz może mieć rację. Dwa cytaty: <a href="http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1042">Św Paweł Apostoł</a>: "W końcu, bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym - to miejcie na myśli!" <a href="https://pl.wikiquote.org/wiki/Ralph_Waldo_Emerson">Ralph Waldo Emerson</a>: "Człowiek jest tym, o czym przez cały dzień myśli." Pierwszy to apostoł Jezusa Chrystusa, drugi to ateizujący filozof amerykański. Powstaje pytanie: Co jest w centrum naszego myślenia religijnego? Ktoś powie Bóg. Ale może wcale nie? Może częściej w jego centrum jest grzech. Przewina. Przestępstwo. Zło. Oczywiście grzech, przewina i przestępstwo - innych! Jesteśmy tym, stajemy się tym, co zajmuje nasze myślenie, ku czemu biegnie nasza uwaga. Biegnie ona "tam", a nie "tu", i często biegnie ku złu tam, zamiast dobru tu. Efekty? - "Klęską dzisiejszego życia publicznego jest nienawiść, która dzieli obywateli Państwa na nieprzejednane obozy, postępuje z przeciwnikami politycznymi jak z ludźmi złej woli, poniewiera ich bez względu na godność człowieczą i narodową, zniesławia i ubija moralnie. Zamiast prawdy panoszy się kłamstwo, demagogia, oszczerstwo, nieszczery i niski sposób prowadzenia dyskusji i polemiki. Żądza władzy i prywata prowadzą bezwzględną walkę o rządy i stanowiska, a pozorują ją troską o Państwo, które zwykle odłamy polityczne utożsamiają z sobą." A jak juz sobie odpowiemy, kto to napisał, kiedy i do kogo, to zobaczymy, jakie są efekty.
28 stycznia 2018, 10:28
Zastanawiał się Pan nad tym co to jest Piekło? I czemu tam się coś ciągle kopci, ciągle tam się coś pali. To ciekawe objawienie o piekle ma nam przekazać informację o następującej treści. Piekło to taka rzeczywistość, w której osoba ludzka staje się paliwem do napędzania bezosobowego absolutu (Diabła). To jest abstrakcja (czasem nie tylko abstrakcja), że w piekle pali się osobą ludzką w piecu. Ale gdzie znajdziemy taką rzeczywistość? Proszę Pana, piekło do Państwo, Kościół Instytucjonalny, Korporacja. To są bezosobowe absoluty, które asymilują w sobie jak Borg jednostkę, osobę ludzką. Państwo posyłając żołnierzy na wojnę czego broni? Może swoich obywateli? Nieee, proszę Pana Państwo broni nieistniejącego absolutu (Diabła), który materializuje się we fladze, hymnie, barwach. Broni samej istoty danego Państwa ale nigdy żadnej jednostki, która do tego Państwa przynależy. Kościół instytucjonalny. Czy dla tego bezosobowego absolutu (Diabła) jest ważne dobro jednostki? Nic takiego, Kościół posługuje się pojęciem Ludu Bożego. Asymiluje jednostkę w bezkształtnej i bezimiennej masie. Wie Pan co było jak się uczniowie zapytali Jezusa "jak mamy się modlić?". On odpowiedział "a jak chcecie". On naprawdę tak powiedział i kiedy nalegali to powiedział im jak on się modlił co zapisano jako modlitwę OjczeNasz. Jak zapytałby się Pan Jezusa "czy mogę przyjmować komunię do góry nogami?" to wie Pan co by odpowiedział? Naprawdę, odpowiedziałby "skoro tak chcesz...".  Korporacja. Tam się osobą ludzką pali w piecu. Z jednej strony na taśmociągu wjeżdża osoba a z drugiej wyjeżdża wypalony żużel. To jest proszę Pana, piekło a diabeł to ktoś, kto temu piekłu służy. Pomaga je budować bo z tego czerpie korzyści. Piekło nie widzi jednostki. Dla piekła jak i dla Władcytegoświata nie istnieje pojęcie jednostki. Ona sie posługuje pojęciem lud, plemię, gatunek. Jezus zna Pana z imienia i dla niego to Pan jest najważniejszy. To Pan jest w Jego centrum bo to przez Pana serce miłość Ojca przychodzi na ten świat. DuchOjcaJeden przychodzi na ten świat przez każde serce każdej pojedynczej osoby. To serce to jest jedyny Kościół, poza tym Kościołem DuchaOjcaJeden nie ma żadnego innego Kościoła. Tam w parafii jest jakiś budynek ale nie jest on Kościołem. To Pan jest tą skałą, na której Ojciec wybuduje swój Kosciół. Każdy, w którego sercu jest miejsce na DuchaOjcaJeden. A te pochodzące z pożądliwości władzy, chwały i pieniądza bezosobowe absoluty niech przepadną. Proszę zwrócić uwagę na etymologię słowa Diabeł (gr. dipolos). Dwubiegunowy, bipolarny. Stąd diabeł jest tym, który dzieli. Jezus/Adam czyli DuchOjcaJeden jest tym, który łączy/spaja wszystko w Jeden, a każdy bezosobowy absolut tworzy podziały. Stąd podziały w Państwie, podziały w kościele istytucjonalnym oraz w korporacji.
27 stycznia 2018, 21:23
Czytał Pan to? [url]http://www.realdevil.info/indexpl.htm[/url] proszę sobie przejrzeć. A gdyby Pan jako osoba był złożeniem dwóch przeciwnie spolaryzowanych rzeczywistości? Rzeczywistości ciemności i rzeczywistości światłości. Jeśli przyjać absurdalnie, że Pańskie ciało biologiczne nie pochodzi od Ojca ale od kogoś innego, kto zarządza tym ciałem poprzez Prawo ale Pański świat wewnętrzny, Pańska tożsamość czyli pamięć doznań należy do Światłości tj. Ojca, to możnaby tym uzasadnić pewną regułę czemu zwierzęta i anioły nie grzeszą. Jedne są zanurzone całkowicie w Prawie i podlegają Prawu a drugie są zanurzone całkowicie w Miłości Ojca i podlegają Miłości. Ciekawym zagadnieniem jest pojęcie kompletności. W zakresie jednej przestrzeni danego absolutu np. Prawa (ciemności) wszystko co zawiera się w tej przestrzeni jest kompletne. W zakresie innej przestrzeni Miłości (światłości) wszystko także jest kompletne stąd brak grzechu. Ale w momencie kiedy pojawia się alternatywa czyli "i ciemność i światłość" to jedna przestrzeń bez drugiej staje się niekompletna. A Pański ogląd rzeczywistości czyli Pańskie ID jest tym spójnikiem, dipolosem pomiędzy dwoma rzeczywistościami. Dzięki temu ma Pan autonomię wobec Boga OjcaJeden (światłości) i nie może Pan powiedzieć, że Bóg coś Panu narzuca, ale jednocześnie ma Pan także autonomię wobec tej, która Bogiem nie jest czyli ciemności i nie może Pan powiedzieć, że ktoś Panem manipuluje i ubezwłasnowalnia. To jest genialnie skonstruowane i miażdży to teologię Lutra który odebrał człowiekowi podmiotowość właśnie z tego powodu, że przypisał człowieka tylko do jednej przestrzeni. Tylko do ciemności. Uczynił z niego zwierzę zanurzone w Prawie tak jak zwierzęta zwyczajne. A Pan nie jest cały zanurzony w ciemności jak zwierzęta, jest Pan pomiędzy (inbetween). Pańskie ID staje się punktem (osobliwością) pomiędzy ciemością i światłością, jest Pan tym, który kroczy pomiędzy światłością i ciemnością. I odrzucając Prawo oraz odrzucając Miłość kim Pan się staje poza Prawem i Miłością??? Nie ma żadnego innego diabła poza tym, którym Pan się staje zakochując w pustce swojego próżnego, pozbawionego Prawa i Miłości siebie. Ale to Pan decyduje. Tak ustalił to OjciecJeden. Nie zwrócił Pan uwagi na to, że począwszy od Pawła z Tarsu święci i mistycy opisują fakt, że interesy ciała i ducha są sprzeczne. Więc gdyby po jednej stronie kartki narysować sobie jakąś przestrzeń Prawa, do której przynależy ciało, a po drugiej stronie przestrzeń Miłości, do której przynależy Pański Duch, to prowadząc wektory od jednej przestrzeni ku drugiej spotkają się one w jednym punkcie. W Panu. Stąd Jan.wygnanie z uporem pisze tutaj, że nie posiada Pan żadnej swojej woli. Może Pan zanurzyć się w woli ciała, pożądaniu albo oddać się woli ducha, ofiarowaniu. Pański wolny wybór sprowadza się do wyboru Mocy, w której Pan funkcjonuje. Ciało spełnia tylko swoje pragnienia zgodne z programem otrzymanym od...kogo? Kto włada ciałem? Ewka, a kto :-). Stąd aby móc skorzystać z Mocy OjcaJeden poprzez DuchaOjca, w którym jest zanurzony pański świat wewnętrzny musi Pan go o to poprosić. Ewa to macieżyństwo stąd diabeł próbuje kierować Panem czy sie to Panu podoba czy nie. Jest jak troskliwa matka. OjciecJeden to ojcostwo, nie może zrobić nic wbrew pańskiej woli. Aby oddać się woli OjcaJeden, który działa w Panu poprzez DuchaOjcaJeden czyli Adama/Isusa to musi się Pan ochrzcić. Ale nie jako dziecko tylko świadomie. Pana ciało otrzymane od Ewy musi poddać się Isusowi/Adamowi (DuchOjca). Chrzest to specyficzne zaślubiny, na drodze których Pan (Ewa) poślubia Adama (DuchOjca) i oddaje mu się całkowicie. Proszę mi uwierzyć na słowo, że Paweł z Tarsu i taki nieprzymierzając Loyola dokonali tych zaślubin. Stąd ich relacja z OjcemJeden. Pociągał ich OjciecJeden a nie świat. Pociągał ich Ojciec, nie znaczy, że ciągnął na sznurku ale liczył sie dla nich tylko On Jeden. Czemu za początek działalności Jezusa teologowie przyjmują chrzest w Jordanie? Gdyż Jezus cielesny zaślubił wtedy Isusa, DuchaOjca. Zstąpienie DuchaOjca w postaci gołębicy to taka przenośnia bo wszystko co miało się wydarzyć dokonało się wewnątrz jego samego. Dlatego chrzest dzieci nie ma żadnego sensu ani skutku. Tak jak do małżeństwa trzeba osiągnąć dojrzałość, tak i do chrztu. Czy piaseczniki mnie słyszą? ### Jeszcze dodam jedno. To o czym piszę nie jest koncepcją manicheistyczną. Zarówno przestrzeń ciemności (Jahwe) jak i Światłości (OjciecJeden) są bez grzechu. Gdyby Jahwe był z natury zły to w świecie Prawa oglądalibyśmy spektakle, w których zające napadałyby zbrojnie na tchórzofretki lub antylopy tworzyłyby armie obracając w proch lwy i tygrysy. To wynikałoby w linii prostej z natury diabła. Natomiast tak się nie dzieje. Ewa jest przeciwnie spolaryzowana wobec OjcaJeden, jest odwrócona wobec Niego ale to jest tylko przeciwny zwrot, kierunek jest ten sam. Ewa to Prawo (naturalne, biologia, fizyka). Diabeł jak wnosi etymologia słowa Lucyfer to taka przestrzeń, która jest poza światłościoą i ciemnością, poza Prawem i poza Miłością. Diabeł to PunktZero, ID każdego zwierzęcia ludzkiego. To przecież od nas zależy decyzja czy kierujemy się prawem czy miłością, czy odrzucimy jedno i drugie. Kłopotliwe jest to, że warunki brzegowe tego świata powodują, że mocą napędową tego świata jest popęd. Każda komórka ma wpisane w siebie trzy zadania (Prawo): najeść się, rozmnożyć, obumrzeć. I ten sam schemat powiela zwierzę ludzkie gdyż jego ciało podlega Prawu. Stąd jedyny sens w oddaniu ciała we władanie DuchowiOjcaJeden. Wtedy przestajemy pożerać a zaczynamy dawać. Stąd sens życia jest w Isusie.