#Ewangelia: Abyśmy nie bali się śmierci

(fot. Ariel Ophelia / Foter / CC BY-NC-ND)
Mieczysław Łusiak SJ

Gdy Jezus przeprawił się z powrotem w łodzi na drugi brzeg, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: "Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła". Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd Go ściskali.

A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele przecierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. Słyszała ona o Jezusie, więc zbliżyła się z tyłu, między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: "Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa". Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości.

A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: "Kto dotknął się mojego płaszcza?" Odpowiedzieli Mu uczniowie: "Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: «Kto się Mnie dotknął?»" On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. Wtedy kobieta przyszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, upadła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. On zaś rzekł do niej: "Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości".

DEON.PL POLECA

Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: "Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?" Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: "Nie bój się, wierz tylko". I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego.

Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia wszedł i rzekł do nich: "Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi". I wyśmiewali Go.

Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: "Talitha kum", to znaczy: "Dziewczynko, mówię ci, wstań". Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym nie wiedział, i polecił, aby jej dano jeść.

Komentarz do Ewangelii

Myliłby się ten, kto sądziłby, że Pan Jezus wskrzesił córkę Jaira, ponieważ chciał nam powiedzieć, że śmierć jest czymś z gruntu złym i trzeba przed nią uciekać za wszelką cenę. On wskrzesił dziewczynkę, aby nam pokazać - jak sam powiedział - że śmierć jest tylko zaśnięciem, to znaczy, że śmierci właściwie nie ma. O zmarłym Łazarzu Pan Jezus też powiedział, że nie umarł, tylko zasnął. To, co my nazywamy śmiercią, jest więc zaśnięciem, by obudzić się w innym świecie. Śmierć jest, owszem, odejściem, ale nie końcem życia. Jezus wskrzesił dziewczynkę, abyśmy nie bali się śmierci. Chociaż lęk przed śmiercią jest czymś naturalnym, to jednak powinniśmy robić wszystko, aby ten lęk ograniczyć, bo on jest bardzo destrukcyjny. Lęk przed śmiercią podcina skrzydła miłości.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

#Ewangelia: Abyśmy nie bali się śmierci
Komentarze (5)
M
Mia
4 lutego 2015, 23:10
Zacznijmy od tego, że nie ma 'śmierci'. Takie pojęcie istnieje tylko i wyłącznie w naszym ludzkim słowniku. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy nieśmiertelni i każdy z nas chciałby być zbawiony :)) Chrześcijanin, który ufa Bogu może się bać jedynie czyśca, dlatego tak ważne jest ostatnie namaszczenie i komunia święta.
K
Kamil
3 lutego 2015, 17:22
Polecam po przeczytaniu tego Słowa przesłuchać sobie piosenkę "Thalita kum" Love Story: [url]https://www.youtube.com/watch?v=TgJ18qXnLYQ[/url] :)
AI
A inni ?
3 lutego 2015, 15:59
Ewangelia Jana 11. .....25-26..... Ten zyje kto wierzy w Jezusa Zbawiciela.
M
matka
3 lutego 2015, 14:01
Jeszcze dodam, ze za parę miesięcy córka wydobyła się spod presji na nią wywieranej, ona sama "przebudziła się". Nie było odrzucenia przez chłopaka, była zmiana jej wewnętrzna. Niestety druga strona została bez zmian.
M
matka
3 lutego 2015, 13:56
Parę lat temu Jezus przemówił do mnie tym samym fragmentem. podczas mszy św. na którą "zgłosiłam się" z pytaniem o córkę, która się wtłaczała w związek miłosny mocno uzależniajacy, gdzie jedna strona wywierała presję erotyczną na drugą. Usłyszałam: "dziewczynka nie umarła tylko śpi". zobaczyłam moją dziewczynkę jako nie poddającą się grzechowi i tym samym uśmiercajaca się - z uwagi na jej młody wiek. Zobaczyłam ja jako śpiącą i z tego snu będącą obudzoną. Wierzyłam temu co usłyszałam. Przyznam, wierzyłam zbyt słabo. Jeszcze co jakiś czas popadałam w niepokój.