Ja jestem bramą owiec - J 10, 1 - 10

Ikona , Chrystus Dobry Pasterz (autor nieznany)
Stanisław Biel SJ

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych. Tę przypowieść opowiedział im Jezus, lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił. Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony - wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby /owce/ miały życie i miały je w obfitości.

Dzisiejsza Ewangelia łączy dwa symboliczne obrazy: bramy i pasterza. Być może połączenie to związane jest z praktyką pasterzy w Palestynie. Pasterze czuwając w nocy, leżeli w poprzek bramy. A więc byli nie tylko pasterzami, ale także drzwiami, bramą dla owiec.

Jezus jest „bramą”, przez którą mamy dostęp do Ojca: „Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie” (J 14, 6). Jest również „drogą” (J 14, 6) do głębi drugiego człowieka. Najgłębsze w człowieku jest miejsce, w którym jest obrazem Boga, gdzie doświadcza sacrum, tajemnicy obecności i świętości Boga. Nie można dosięgnąć drugiego człowieka w jego głębi, bez pośrednictwa Jezusa.

Nasze relacje zwykle są powierzchowne, dlatego, że Jezus jest poza nimi. Nie sięgamy głębiej niż do zewnętrznej strony: ciała, uczucia, inteligencji. Dzięki Jezusowi możemy doświadczać własnej głębi; a w niej intymnej bliskości Boga Ojca; możemy również w sposób autentyczny, duchowy spotykać drugiego człowieka i dzielić się z nim sobą.

Mistyczka francuska Gabriela Bossis notuje w swoim dzienniku pod datą 1 stycznia 1942: „Moje hasło na ten rok?”. Odpowiedź Jezusa: „Przechodzenie we Mnie w trakcie twego życia. W ten sposób będziesz umiała przejść we Mnie w chwili twej śmierci. Będziesz żyła we Mnie, a jeżeli będziesz się modlić we Mnie, będziesz dobrze widziała Ojca. Jeżeli we Mnie będziesz mówić, nie powiesz byle czego. Jeżeli we Mnie będziesz myśleć, będziesz blisko Ojca”.

Jezus jest również Pasterzem. Jako Dobry Pasterz zna nas dogłębnie (po imieniu). Jest przeciwieństwem najemnika. Pasterz najemnik nie odpowiada za złożone w nim przez pana zaufanie. W chwili niebezpieczeństwa ucieka i chroni się sam, nie myśląc w ogóle o owcach. Zdarza się również, że staje w szeregu wilków, nie interesuje się stadem, nad którym powierzono mu pieczę, ale szuka jedynie własnych korzyści.

Jezus myśli o każdej owcy. Jest Pasterzem Powszechnym. Troszczy się również o owce zabłąkane zagubione, o te, które są daleko poza Jego owczarnią. Zostawia dziewięćdziesiąt dziewięć, by szukać jednej, która się zagubiła (por. Łk 15, 4nn).

Na nagrobku biskupa fryzyjskiego z II wieku znajduje się napis: „Moje imię jest Abercjusz, jestem uczniem nieskażonego Pasterza, który pozwala paść się swoim stadom po górach i równinach; wielkie są Jego oczy, których wzrok sięga wszędzie”. Jezus jest Dobrym Pasterzem „o wielkich oczach”. Jego wzrok obejmuje każdego wielką miłością. Nawet, gdy odchodzimy, gubimy się, szukamy własnych „szczęśliwszych” dróg, możemy być pewni, że On nas nie zostawia, ale szuka, obejmuje swoim wzrokiem i czeka cierpliwie, z miłością na nasz powrót: „Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisko - wyrocznia Pana Boga. Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie” (por. Ez 34, 15n).

Czy doświadczam, że Jezus jest „moim Pasterzem”? Jaka relacja łączy mnie dziś z Nim? Czy rozpoznaję Jego głos? Czy Jezus jest moją „bramą” i „drogą” do głębi Boga Ojca i drugiego człowieka? Czy wzrok Jezusa odbieram jako ciepły, miłosierny, życzliwy czy surowy, wymagający, prześladujący mnie?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ja jestem bramą owiec - J 10, 1 - 10
Komentarze (4)
A
Adam
15 maja 2011, 10:45
"dociekliwy" - tak, ciało, uczucia, inteligencja - też mają głębię, ale dojrzenie jej wymaga wysiłku: najpierw "duchowego" (piszę w cudzysłowiu, gdyż człowiek nigdy nie jest samym duchem - jest ciałoduchem), jako impulsu z "zewnątrz", albo dokładniej "z wewnątrz", czyli z Chrystusa, który widzi nas na wylot. Gdyż On jest rzeczywistą Bramą - ma możliwość przeniknięcia oporów naszego ciała, uczucia, inteligencji... które nie są złe, ale mają skłonności ku złu, czyli  zadawalają się często brakiem Pełni, którą jest Bóg-Czlowiekm, Chrystus. Chrystus jedynie może nas przeniknąć, gdyż ma też Ciało - sami z siebie nie mamy na to odpowiednich "instrumentów". Ale to ostre dzielenie nas, ludzi, na ciało i ducha jest przyczyną zmyłek w rozumieniu tzw. spraw "duchowych". Tak, masz rację, że to są często slogany religijne, czyli szyfry dla tych, co w jakiś już sposób "siedzą" w tych sprawach... i nieraz im się zdarza zapędzić w swoich "przewagach" i napisać tak, jakby ciało, uczucia, inteligencja były czymś gorszym, drugorzędnym. Tak to ja rozumiem... nie wiem, może ktoś przedstawi to dogłębniej, a może w ogóle wyprowadzi mnie z błędu?
P
przyjaciel
15 maja 2011, 10:05
"Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest rozbójnikiem i złodziejem". Ileż jest złodziejskich związków małżeńskich. Opartych na kłamstwie, manipulacji, strachu. Jak nie spełnię jego woli, pójdzie sobie do drugiej. Ileż jest takiegoż samego rodzicielstwa.... trzymania dziecka w posłuchu, bo inaczej przyjdzie kominiarz i cię zabierze. Ileż jest pseudoprzyjaźni, gdzie się nie otwiera ust na taki czy inny temat, bo się zostanie odrzuconym, będzie koniec przyjaźni. Brak prawdy, brak jednoznaczności, brak takiego zaangażowania, zeby wyprowadzić swoją owcę na drogę rozwoju, zawsze będącą drogą Jezusa, to jest bycie obcym. Są osoby będące owcąmi Jezusa, one rozpoznają głos straszenia, manipulacji, głos samolubstwa i... nie idą za tym głosem. Postrzegane jako buntownicy, złe dzieci, nieposłuszni pracownicy, niewygodni partnerzy, wściekłe żony... Przecież kiedy indziej idą za ideą, za wartościami, za głosem serca czyli głosem Jezusa.
D
dociekliwy
14 maja 2011, 22:29
Nasze relacje zwykle są powierzchowne, dlatego, że Jezus jest poza nimi. Nie sięgamy głębiej niż do zewnętrznej strony: ciała, uczucia, inteligencji. To mi trąci gnozą albo manicheizmem. Czy ta zewnętrzna strona nie jest ważna? I czym jest ta "głębsza" strona? Przecież człowiek wyraża się w ciele, uczuciach i inteligencji. Te podziały na "głębsze" , "duchowe" i "zewnętrzne", "cielesne" są dziwne. I czym jest ten religijny slogan, zwany "głębią"? 
V
veritas
14 maja 2011, 21:47
Czy wzrok Jezusa odbieram jako ciepły, miłosierny, życzliwy czy surowy, wymagający, prześladujący mnie? Odbieram jako ciepły, ale wymagający. Przy czym nie można powiedzieć, że skoro Jezus stawia wysokie wymagania, to mnie prześladuje. Mówi o sobie, że jest bramą owiec - ale wcale nie mówi, że będzie łatwo:"Wchodźcie przez ciasną bramę, gdyż przestronna jest brama i szeroka droga, która prowadzi do zguby".