Jak słuchać, by usłyszeć, Mk 7, 31-37

Mieczysław Łusiak SJ

Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu.

Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął Go na bok osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: "Effatha", to znaczy: "Otwórz się". Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I pełni zdumienia mówili: "Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak słuchać, by usłyszeć, Mk 7, 31-37
Komentarze (3)
F
faj_owa
11 lutego 2011, 13:21
A mnie w dzisiejszej Ewangelii zastanawiaja jakos tak slowa: "Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali." Czy nie swiadczy to o jakiejs ludzkiej przewrotnosci??
11 lutego 2011, 11:09
Myślę, że ważna jest postawa ludzi, którzy przyprowadzili głuchoniemego i poprosili w jego imieniu o pomoc. To znaczy, że modlitwa w intencji osoby, która nawet o to nie prosi, może być skuteczna.
P
przypadkowy
11 lutego 2011, 10:54
Głuchota to chyba nawet nie rozedrganie emocji, tylko zwykła odmowa słuchania. Można w zgiełku, zdenerwowaniu, lękach, zlości zwracać się do Boga i nawet skarżyć się na niemożność usłyszenia Go w tym wewnętrznym wrzasku. I On przebije się ze swoją odpowiedzią i dotrze nie tylko do pokładów nieświadomości ale do świadomości. a wtedy spokój, cisza. Niekoniecznie najpierw spokój i cisza potem usłyszenie Boga. Takie mam doświadczenie.