Jezusowe towarzystwo - Mt 11, 28-30

(fot. Laura4Smith / flickr.com)
Mieczysław Łusiak SJ

Na ogół wolimy towarzystwo ludzi szczęśliwych, zadowolonych, spokojnych. A Jezus mówi: "Przyjdźcie do Mnie utrudzeni i obciążeni".

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie".

Komentarz do Ewangelii:

Na ogół wolimy towarzystwo ludzi szczęśliwych, zadowolonych, spokojnych. A Jezus mówi: "Przyjdźcie do Mnie utrudzeni i obciążeni". Ludzie obciążeni problemami, pracą czy obowiązkami, są zwykle trudni w kontakcie, łatwo się irytują i mają duże oczekiwania. A mimo to Jezus chce ich towarzystwa. Te słowa są więc kolejnym wyrazem Jego pięknej, bezwarunkowej miłości. On nie myśli o sobie, ale o innych i to w dodatku o tych najuboższych w pierwszej kolejności. Warto w tym naśladować Jezusa.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jezusowe towarzystwo - Mt 11, 28-30
Komentarze (3)
M
Maria
17 lipca 2014, 11:40
Jest się umordowanym robotą, różnymi kłopotami, tym, ze czego by się nie podjąć, to nie wychodzi... Można by w nieskończoność wyliczać. Albo zaciska się zęby i haruje aż do wykończenia się, do utraty zdrowia, życia, albo się wycofuje, zostawia wszystko i idzie do knajpy, kładzie się w bierność, depresję. Przyjść do Jezusa z swoim utrudzeniem wydaje się mało pobożne, może nawet śmieszne. Czy będę skarżyć Mu się "Jezu, starzeję się na potęgę, przez tę swoją harówkę a mam jeszcze stosunkowe młode dziaciaki. Trzeba mi być względnie na chodzie i jakimś wyglądzie dla nich. Zrób coś w tej sprawie". Proza przyziemność codziennego życia. Nam bardziej świeci, że trzeba się poświęcać, trzeba być posłusznym.trzeba przyjmować cierpienia. Do głowy nie przyjdzie, że Jezus chce nam pomagać. Sprawi, że te wszystkie roboty dalej będą do wykonania, dalej będę je podejmować, nie zrezygnuję z  zadań życia. To byłaby porażka. Ale otzryma się  ukojenie duszy. To coś bardzo realnego, fantastycznego. Nic się zasadniczo nie zmieniło a czuję się tak spokojna, wyluzowana, pogodna, pełna optymizmu i zachwycona, że coś takiego jest możliwe.Fizycznie wszysko mniej kosztuje, gdy nie ma złych, negatywnych emocji. Nie chce się odebrania tego, co się ma do wykonania, chce się tylko, by Jezus "pokrzepiał" cały czas. I już nie takie ważne, że daje się radę, ale to, że Jezus jest tak blisko, tak realnie, namacalnie.
A
Asia
17 lipca 2014, 15:02
serdecznie dziękuję za ten komentarz. Pokrzepił moje serce i duszę.
B
Bogusia
18 lipca 2014, 00:02
Piękny i mądry komentarz ,sprawy mamy ciagle do załatwienia i problemy ,ale nie jesteśmy sami ,Jezus nas pokrzepia .Ukojenie duszy -to największa radosc ,jarzmo jest słodkie a brzemię lekkie ,gdy Pan nasz jest obok.Doświadczam tego tak często i nie przestaję dziękować za cud ukojenia duszy.