Mamy Boskie pochodzenie - J 6, 35-40

Mieczysław Łusiak SJ

Jezus powiedział do ludu: "Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie. Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby czynić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał.

Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym".

Komentarz do Ewangelii:

Wolą Ojca jest, aby Jezus dał życie wieczne wszystkim, których od Niego "otrzymał". A kogo Jezus "otrzymuje" od Ojca? Każdego, kto się przyznał do Boga, nazywając Go Ojcem. Dlatego tak ważne jest odpowiedzieć sobie na pytanie, "od kogo pochodzę?" Czy Bóg jest moim Ojcem? Czy przyznaję się do Boga?

Dziś już nie przywiązuje się wielkiej wagi do pochodzenia. Bo faktycznie, co to za różnica, czy ktoś jest synem dyrektora czy sprzątaczki. Ale jeśli zapytamy się, czy jest różnica między synem Boga, a synem dyrektora, to już chyba widzimy zasadniczą różnicę…

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mamy Boskie pochodzenie - J 6, 35-40
Komentarze (7)
J
jacek
17 kwietnia 2013, 16:33
do Jola Niezbyt dobrze przemyślałaś to, co chciałaś napisać. Są ludzie cieżko chorzy, którzy wierzą Bogu ze wszystkich swoich sił, są zdrowi i szczęśliwi, którzy trzymają się od Boga możliwie daleko. Bywa, choć rzadziej, i na odwrót. Więc nie bredź o przygodach życia, bo to my decydujemy o naszych wyborach, a nie bakterie czy wirusy - za nas.
JZ
Jola z Pomorza
17 kwietnia 2013, 13:11
Zobaczymy gdzie zbłądzi twoje wyobrażenie Boga i jak będziesz się mądrzył kiedy będziesz miał ciężką chorobę. Ale życzę ci tego jako "przygody życia", jak twierdzą niektórzy.
M
Mariusz
17 kwietnia 2013, 13:03
Bóg. Czasem wyobrażenie Boga zbacza na różne ścieżki. Błądzimy. Tak często w codzienności zatracamy się, tracimy pewność wiary. Zaczyna nam doskwierać głód. Głodem są wszystkie narzekania, brak radości, pokoju, pewności, odwagi, zazdrości i innych uczuć, które odbieraja pokój serca. Zaczyna nam doskwierać osamotnienie. Drogą uzdrowienia jest widzieć JEZUSA- w Eucharystycznej postaci. Pozwolić aby ten chleb życia nakarmił. To pokarm, kóry wydaje się bez wiary "marnym- mizernym". Jednak przyjety z wiarą, otwiera perspektywę życia. Bóg zacznie Ciebie uszczęsliwiać  abyś zapragnał uszczęsliwiać Boga. Tak jak Jezus, którego największą pasją życia było zrealizować dzieła Ojca. 
J
jarekkk
17 kwietnia 2013, 10:58
coraz słabiej z komentarami...znowu...niestety:(
K
katolik
17 kwietnia 2013, 09:52
Czy wiesz w jakich czasach żyjemy? Czy jest jeszcze wiara? http://tradycja-2007.blog.onet.pl/
S
szafirek
17 kwietnia 2013, 08:21
brak słów...:(  I to ksiądz SJ pisze takie komentarze... ja się zastanawiam, co ksiądz studiował(jak?)podczas studiów.
W
wb
17 kwietnia 2013, 07:23
Straszne brednie. I megalomania